22 stycznia 2025

No nareszcie!

 Wreszcie mam nie tylko porzadek w nowym laptoku, ale i drukarka przestala sie fochac. Odkad bowiem nastal w domu nowy router, drukarka pokazala mi srodkowy palec i ani myslala wspolpracowac. Robilam, co i jak umialam, ale nie udalo mi sie jej przywrocic do zycia, wiec z kazdym belegównem musialam latac kopiowac do corki. Cale szczescie, ze nie prowadze jakiegos biura i koniecznosc kopiowania czegokolwiek bywala sporadyczna. No ale to denerwuje, czlowiek ma sprzet w domu, i to relatywnie nowy, a nie moze z niego korzystac. Ta drukarka przestala dzialac jeszcze przy starym lapku, od momentu wymiany zepsutego routera, i caly czas nosilam sie z zamiarem poproszenia guru o pomoc, ale tak schodzilo, schodzilo, az stary lapek zaczal sie biesic z klawiatura, a ja tu przeciez potrzebuje sprawnej klawiatury jak powietrza, bo kto za mnie bedzie pisal posty co drugi dzien? Sie pytam? A ze smartfona to ja nie umiem i nie chce sie nawet uczyc. Szybko wiec kupilam nowy sprzet, o czym pisalam 10 stycznia, a ze guru pechowo zlapal jakas infekcje, wiec procesy przesylowe i ustawianie nowego bardzo by sie w czasie wydluzylo, dlatego ustawilam sobie, co umialam, zeby moc uzywac, a na jego pomoc moglam juz spokojnie poczekac. 
 Guru wyzdrowial, choc jeszcze chrypial, wpadl i w dwie godziny zainstalowal, wzglednie zdeinstalowal to, co chcialam/nie chcialam miec na lapku, w koncu doszlismy do drukarki, ktora byla ostatnia na mojej liscie "to do". Siedzielismy w kuchni, gdzie na stole miescily sie oba laptoki, a drukarka stoi w salonie na regale, wiec guru polecial tylko sfotografowac jej nazwe i typ, zeby w kuchni zdalnie ja podlaczyc. Niestety wszystkie proby spelzaly na niczym, glowil sie, wzdychal, wyrzucalo go drzwiami, to wchodzil z innej strony oknem, ale drukarka pozostawala martwa w swoim uporze. Zabral wiec nowego laptoka i przeprowadzil sie do pokoju. Widzialam jego zniecierpliwienie, bo i tam nie byl w stanie niczego zdzialac. Polaczyl nawet lapka z drukarka kablem i tak probowal cos osiagnac, niby cos wydrukowala, ale po usunieciu kabelka dalej trwala w stuporze. Tak sobie pomyslalam, ze skoro on nie moze, to ja z pewnoscia nigdy bym nie dala rady tego dokonac. Juz nawet zaproponowalam mu, ze kupie inna drukarke, ale on sie uparl, no jakos mu ta moja oglupiala drukarka na ambicje wjechala. 
 Tu musze wetknac mala dygresje. Kiedy bowiem stary router wyzional ducha, mila pani w telefonie proponowala mi jakis super-hiper szybki i nowoczesny, ale niestety o dyche miesiecznie drozszy router. A po co mi taki, skoro na moje potrzeby wystarczal ten, ktory mialam, wiec poprosilam o taki sam. Tyle tylko, ze juz takiego samego nie mieli, a ten nowszy model tanszego routera okazal sie w jakis sposob slabszy i gorszy od swojego poprzednika. Sprzecik stoi sobie w przedpokoju, bo tam jest gniazdko telefoniczne. Dotad stal po prawej stronie wieszaka na garderobe, czyli w wiekszym oddaleniu od salonu, Guru przestawil go na lewa strone, blizej drzwi do salonu i drukarka zaskoczyla od razu (roznica pol metra). Jestem zla i rozczarowana Telekomem, ze chcac zmusic klientow do brania drozszych routerow, te tansze robi znacznie gorszej jakosci, zeby ludzie nie mogli z nich swobodnie korzystac i zeby sie na tyle wkurzali, by brac te drozsze.
 No w kazdym razie na te drukarke guru zuzyl dwie godziny, zanim przywrocil ja do zycia, razem do kupy zmarnowal na mnie cztery godziny. On nigdy nie chce pieniedzy, wiec tym razem dostal butelke mojego ajerkoniaku i kalendarz z widoczkami Lodzi. Zloty chlopak, znam go jeszcze z jego nastoletnich czasow, a teraz dobiega 50-tki. Mieszkalismy w jednym domu, on sie stamtad wyprowadzil wczesniej, pozniej jego rodzice sie rozeszli, a jego mama przeprowadzila na obecne osiedle, pomagalismy jej przy przeprowadzce, a trzy lata pozniej i my sie tu sprowadzilismy. Wprawdzie juz nie mieszkamy w jednym domu, ale znow blisko. Guru po rozstaniu ze swoja partnerka, teraz tez mieszka w naszym poblizu, wiec jestesmy w trojke sasiadami.

20 stycznia 2025

Ehhh, ci Nigeryjczycy (i nie tylko)

 W mediach az huczy od njusow, ze jakas madra inaczej kobieta z Wloch dala sie nabrac na internetowa milosc z Bradem Pittem i zaplacila za jego "leczenie" jakos ponad 800 tysiecy euro. Byly nawet dramatyczne zdjecia tego "Brada Pitta" ze szpitala, bo teraz sztuczna inteligencja duzo umie, nawet z Nigeryjczyka zrobic amerykanskiego amanta. Wszystkie te doniesienia sa w przesmiewczym tonie, jak mozna byc tak naiwnym, by nie powiedziec glupim. Podobnie zreszta dziala oszustwo na amerykanskiego generala, ktory najpierw rozkochuje w sobie jakas samotna i teskniaca za miloscia kobiete, potem zdradza jej sekret o skarbie pozostawionym w Afganistanie, roztacza przed nia widoki zycia we dwoje w Ameryce za te miliony, ktore trzeba tylko odzyskac z Afganistanu, a chwile potem zaczynaja sie pietrzyc przeszkody uniemozliwiajace przejecie owych milionow. Bo przesylka juz idzie, ale utknela, trzeba uiscic mala lapowke, tylko 5 tysiecy dolkow, a on wlasnie wydal ostatnie oszczednosci na dom dla nich obojga i chwilowo nie ma drobnych. Dalszy ciag jest ogolnie znany, niewiasta zostaje na lodzie z dlugami.
 Podobnie rzecz sie ma z dramatycznymi telefonami, scenariusze bywaja rozne, albo dzwoni dziecko czy wnuk, z placzem, bo mial/a wypadek samochodowy z ofiara smiertelna i za chwile trafi do wiezienia, no chyba ze posmaruje sie tu i tam, a wtedy policja odstapi od czynnosci. Inna wersja to telefon z policji, a co smieszniejsze na ekranie wyswietla sie numer dzwoniacego 110 (Niemcy) czy 997 (Polska), co juz z gory powinno budzic nieufnosc, bo te numery dzialaja wylacznie w jedna strone, to sa numery alarmowe, na ktore mozna w razie potrzeby zadzwonic, natomiast z tych numerow nie da sie nigdzie dzwonic. A wiec dzwoni "policja" i nawija, ze zlapali jakas bande i w ich rece dostala sie lista przyszlych ofiar tejze bandy, w tym wlasnie rozmowcy i teraz trzeba ratowac mienie i majatek, bo niestety nie cala banda jest pod kluczem. I ludzie oddaja bizuterie i oszczednosci, zeby je uchronic przed kradzieza.
 Juz nawet pracownicy bankow sa szkoleni pod katem wylapywania i ostrzegania starszych osob, ktore chca nagle wyczyscic wlasne konta, ale mimo wielu akcji informacyjnych nadal ludzie nabieraja sie na te tanie triki. 
 Ja oczywiscie butnie oznajmialam calemu swiatu, ze ze mna cos takiego nie byloby mozliwe, ale potem gleboko sie zastanowilam i juz nie bylam taka pewna, po uslyszeniu nagrania takiego polaczenia, majacego na celu zaszokowanie i nie pozostawiajacego czasu na zastanowienie sie czy pomyslenie. Dzwoni rozszlochana kobieta, nieskladnie i nerwowo wyplakuje z siebie o wypadku, ktorego jest sprawczynia, a zaraz potem sluchawke odbiera od niej "policjant" i tlumaczy, ze tylko grubsza suma moze uchronic ja przed dlugoletnia odsiadka. Malo tego, "policjant" stale pozostaje na linii, zeby osoba, do ktorej dzwoni, nie mogla nigdzie zadzwonic, zeby sprawdzic cokolwiek. Tu nie ma czasu ani okazji na myslenie, "policjant" popedza, w tle placze czlonek rodziny, no pelna profeska godna Oscara. 
 Popadlam zatem w zadume, jak ja bym zareagowala na takie polaczenie z placzaca ktoras z moich corek, pewnie mialabym stan przedzawalowy. Przez caly czas wbijam sobie do glowy, ze powinnam zapytac najpierw o imie, nigdy nie pytac "czy to ty, Dorotko (zadna z moich corek nie ma tak na imie)?" albo przeciwnie, wlasnie spytac podajac jakies falszywe imie, bo jesli rozmowczyni przytaknie, to wiadomo. Ja moglabym jeszcze przejsc na polski, ale ryzyko jest takie, ze w takich polaczeniach specjalizuja sie wlasnie ludziki z Polski i jeszcze mogliby odpowiedziec po polsku. Tak wiec chyba najlepszym rozwiazaniem jest nie dac sie zaskoczyc i podac falszywe imie dziecka/wnuka. Ja wiem, latwo powiedziec, ale moze warto wbijac sobie do glowy taki przebieg rozmowy. No i ostrzegac, ostrzegac, ostrzegac starszych czlonkow rodziny, zeby nigdy nie wierzyli w podobne opowiesci przez telefon. Bo raczej na stesknione milosci samotne kobiety nie ma bata, tak bardzo chca wierzyc, ze usmiechnelo sie do nich szczescie w postaci Pitta czy innego amerykanskiego milionera, ze oburzylyby sie na zarzut, ze to tylko oszust.

 

18 stycznia 2025

Oesu!

 Zaczelo sie od focha Starej Jedzy, ktora chylkiem zmienila tytul bloga i nikt tego nie zauwazyl. Nie to co ja, ktora zmiane tytulu oglaszala z fanfarami i wyjasnieniami. U mnie nie bylo opcji, ze ktos nie zauwazy, bo dodatkowo jeszcze zlecilam KI wygenerowanie ilustracji tej pantery z aureola z alufelgi. No czytacz musialby byc calkiem slepy i czytac co drugi wers i to bez zrozumienia, zeby sie nie natknac. Jedza natomiast jeden napis zmienila na drugi, choc w mojej czytelni nadal tkwi ten stary tytul, nie zmieniajac wygladu szaty graficznej. No ktoz by na to wpadl, bo przeciez nie ja. Przy tej okazji wrocilam wspomnieniami do poczatku lat 90-tych, kiedy to pracowalam w knajpie u bylego policjanta, ale nie takiego kraweznika, tylko fachowca do spraw powaznych, ktory co prawda stracil prace, bo byl alkoholikiem, a knajpe kupil sobie, bo mial zakaz wstepu do innych lokali, jako ze po alkoholu zle sie zachowywal. Czlowiek naprawde bardzo inteligentny i mozna bylo gadac z nim na rozne tematy, dopoki poziom alkoholu nie przekroczyl pewnego limitu.
 Ktoregos dnia rozmawialismy o swiadkach, takich przecietnych ludziach, ktorzy byli przesluchiwani na okolicznosc jakiegos czynu przestepczego. Zdarzyl sie wypadek, kierowca uciekl, swiadkowie sa pytani, jaki to byl pojazd, kto siedzial za kierownica, numery rejestracyjne itp. Albo zlodziej w sklepie, wyglad, ubranie, znaki szczegolne. Wtedy jakos zdalam sobie sprawe, ze ja nie zauwazam praktycznie niczego, no naprawde! Chyba z trudem przypomnialabym sobie plec, a i tak nie dalabym za to glowy, ale wzrost, ubranie, wlosy, znaki szczegolne to juz zupelnie nie. No chyba, ze bylby czarny, ale gdyby pozniej przyszlo mi wskazac wlasciwego w szeregu innych czarnoskorych, to juz bym nie dala rady, bo dla mnie oni wszyscy sa jednakowi. Dlatego miedzy innymi nie ogladam filmow, w ktorych jest duzo Murzynow, bo mi sie myla, jak gra jakis jeden, to jeszcze daje rade. Ja nawet nie zauwazam znajomych na ulicy, no chyba ze ktos na mnie wlezie albo zawola po imieniu. Wiele osob miewalo do mnie pretensje, ze nie odpowiedzialam na pozdrowienie albo kiedy jechalam autem, nie zareagowalam na kiwniecie czy nawet mrugniecie swiatlami. No tak mam i juz. Ja nawet kiedy kogos poznam, od razu zapominam nie tylko jak sie nazywal, ale jak wygladal. Dopiero po wielokrotnych spotkaniach czyjas fizys wbija mi sie w pamiec. Albo jak kogos dawno nie widzialam, kojarze, ze znam, ale juz nie wiem skad i jak dobrze. No jest to nieco upierdliwe w zyciu, z zarzutami o arogancje wlacznie, ale ja tak mam. Kiedy spotykam sie z kims dobrze mi znanym, to pozniej np. nie wiem, jak ta osoba byla ubrana, no za chiny i na torturach nie przypomne sobie, chocbysmy nie wiem jak duzo czasu ze soba spedzili. W moim przypadku to chyba jeszcze nie jest ta slynna prozopagnozja, ale podejrzewam, ze jakas jej lekka odmiana dotyczaca nie tylko twarzy, ale w ogole percepcji calego otoczenia czy zjawisk. Tak ze ten... nie powolujcie mnie w razie czego na swiadka, bo w tej kwestii jestem calkiem bezuzyteczna.

16 stycznia 2025

Dom wielopokoleniowy

 Natknelam sie, co prawda z wieloletnim opoznieniem, na wzmianke o powstalym w Lodzi tzw. domu wielopokoleniowym, podobno pierwszym w Polsce, choc biorac pod uwage, ze oddany zostal pod koniec 2018 roku, moze znalazl juz nasladowcow w innych miastach. O takich domach czytalam, ze powstalo ich wiele w Niemczech, Holandii i innych panstwach. Pomysl uwazam za przedni, ale...
 Chyba wiekszosc z nas wychowywala sie w takich domach, choc wtedy nie nazywaly sie one domami wielopokoleniowymi, to byly zwykle kamienice z klasycznym podworkiem, z sasiadami, u ktorych drzwi zawsze byly otwarte, mozna bylo wchodzic bez pukania, kiedy czlowiek czegos potrzebowal. Dziecmi, ktore w tych kamienicach mieszkaly, opiekowal sie kazdy. Kiedy rodzicow akurat nie bylo w domu, mozna bylo znalezc azyl u sasiadki, przechowala, nakarmila, zaopiekowala sie. Starszym lokatorom pomagali mlodsi, przynosili wegiel z piwnicy, nie oczekujac niczego wzamian, ciezsze zakupy pomagali nosic z ryneczku czy ze sklepu. Wiedzieli jednak, ze w razie potrzeby te starsze osoby popilnuja dzieciaka, nakarmia koty i podleja kwiatki podczas urlopu, doradza, podziela sie doswiadczeniem, uszyja cos czy wydziergaja jakis oryginalny sweterek dla malucha, bo byly to czasy, kiedy w sklepach polki nie uginaly sie od fajnych artykulow. Podworko sluzylo wszystkim, posadzilismy tam drzewa, co roku na klombie sadzono nowe kwiatki, tam lokatorzy spotykali sie latem, siadali i snuli rozmowy do ciemnej nocy. To wszystko bylo takie naturalne, nie trzeba bylo tworzyc domow wielopokoleniowych, one byly wszedzie, zreszta wtedy w mieszkaniach tez zylo po kilka pokolen, rodzice mogli pracowac, bo dziecmi zajmowaly sie babcie i poki mogly, prowadzily dom, gotowaly i sprzataly, to byla normalna kolej rzeczy. A kiedy juz nie mogly dluzej pomagac, dostawaly od bliskich opieke do konca swoich dni, niewiele bowiem bylo domow opieki.
 Wszystko skonczylo sie, kiedy rodzice dostali mieszkanie w bloku, tam sasiedzi przestali sie znac, ledwie mowili sobie na schodach dzien dobry, ale juz nie spotykali sie, nie bylo zadnych wspolnych dzialan, pomagania sobie nawzajem, czesto nie zali nawet swoich nazwisk, odkad weszlo rodo. Pamietam, jak zawitalam do Orki, a tam na dzwonkach ani jednego nazwiska, a ja nie znalam numeru mieszkania. Nie mialam wtedy jej numeru telefonu na komorce, wiec zadzwonilam do slubnego do Niemiec, zeby on z kolei ze stacjonarnego powiadomil Orke, ze stoje pod jej drzwiami. Takie idiotyzmy tylko w Polsce, przeciez np taki kurier nie dostarczy przesylki, jesli nie ma na niej numeru mieszkania, a tylko nazwisko. U nas tez jest ochrona danych, ale w kazdym, doslownie w kazdym domu na dzwonkach i skrzynkach pocztowych widnieja wszystkie nazwiska lokatorow. W Polsce to jakas tajemnica panstwowa, ludzie nie zgadzaja sie, zeby ich nazwisko tkwilo na liscie lokatorow. Ale wracajmy do sasiedzkich wspolnot, ktore skonczyly sie na osiedlach i blokowiskach. Nawet jesli starsze sasiadki wylegaja na lawki, nawet gdyby chcialy zainteresowac sie cudzym dzieckiem, ktore psoci albo cos niszczy, predzej odebralyby opierdol od obrazonych rodzicow niz wyrazy wdziecznosci.  Dla mlodszych obywateli taka inicjatywa domow wielopokoleniowych jest genialnym pomyslem, dla nas to nic nowego.

14 stycznia 2025

§ 218

 Nie wiem, czy jest Wam wiadome, ze w zasadzie w Niemczech przerywanie ciazy jest przestepstwem na podstawie slynnego paragrafu 218 Kodeksu Karnego i zagrozone kara wiezienia do lat trzech. Przerwania ciazy mozna legalnie dokonac w niektorych przypadkach, jezeli ciaza jest wynikiem czynu zabronionego czyli gwaltu lub zagraza zyciu i zdrowiu kobiety. W tych dwoch przypadkach aborcja jest dozwolona do 22 tygodnia ciazy, po odbyciu rozmowy i otrzymaniu pisemnego zezwolenia, ale lekarz, ktory jej dokonuje, nie jest zwolniony od odpowiedzialnosci karnej. Rozmowy informacyjne, ktore sa warunkiem zezwolenia na terminacje ciazy, odbywaja sie w specjalnie wyznaczonych punktach doradztwa rodzinnego, zarowno przykoscielnych jak i "cywilnych" (Schwangerschaftskonfliktberatungsstellen), dokad skierowanie otrzymuje pacjentka od lekarza prowadzacego ciaze. W takiej placowce kobieta jest szeroko informowana nie tylko o zagrozeniach zwiazanych z aborcja, ale o mozliwosciach adopcyjnych dla jej dziecka, jesli zdecyduje sie je urodzic lub pomocy, jaka przysluguje jej i dziecku, gdyby zechciala je zatrzymac. Jesli jednak pacjentka chce dokonac przerwania ciazy, dostaje zaswiadczenie o odbytej rozmowie, na podstawie ktorego moze dokonac zabiegu w wyznaczonych placowkach.W Niemczech bowiem nie jest jak w Polsce, ze praktycznie kazdy ginekolog dokonuje zabiegow we wlasnym gabinecie. Jak nieslawny doktor Ch. ktory to skrot dosadnie przypomina, co to za kreatura. Za komuny skrobal jak na tasmie produkcyjnej, nachapal sie majatku, po czym uznal, ze sie nawrocil i traktuje kobiety jak mu kosciol kaze. Jedynie w wyjatkowych przypadkach koszty aborcji przejmuje kasa chorych, zaleznie od miesiecznych dochodow, we wszystkich pozostalych koszty ponosi pacjentka, a wynosza one w zaleznosci od gabinetu, metody i wielu innych czynnikow od 350 do 600 euro. Oprocz wyzej wymienionych wyjatkow, ktore upowazniaja do przerwania ciazy do 22 tygodnia, wszystkie pozostale maja granice 12 tygodni. Reasumujac, aborcja w Niemczech jest mozliwa, choc de facto jest przestepstwem. 
 Tenze paragraf 218 po raz pierwszy zapisany zostal w Kodeksie Karnym Cesarstwa Niemieckiego w 1871 roku, zas obecna regulacja zostala uchwalona w roku 1974 niewielka przewaga glosow w Bundestagu: przerwanie ciazy w pierwszych 12 tygodniach pozostaje bezkarne, jezeli kobieta co najmniej trzy dni przed zabiegiem zglosi sie do specjalnej poradni. Zabieg pozostaje rowniez bezkarny ze wzgledow zdrowotnych lub jesli ciaza powstala w wyniku czynu zabronionego. 
 SPD, zieloni i Lewica zlozyli obecnie w Bundestagu projekt nowelizacji przepisow aborcyjnych na generalna depenalizacje aborcji do 12 tygodnia, obowiazkowe poradnictwo ma pozostac, ale bez trzydniowego okresu, jaki obowiazuje obecnie miedzy rozmowa a zabiegiem, czyli praktycznie wszystko bez zmian. Nowoscia ma byc przejecie kosztow zabiegu przez kasy chorych, bo obecne przepisy stawiaja ubozsze kobiety w sytuacji znacznego ograniczenia samostanowienia i autonomii. Jednak § 218 ma pozostac w KK, zostac jednak przeformulowany i penalizowac jedynie aborcje, do ktorych kobiety sa zmuszane lub ktore odbywaja sie wbrew ich woli. 
 Nowelizacja zostala omowiona, skierowana do odpowiednich komisji, ale jak wiecie, rozpisano przedterminowe wybory. Moze zatem zdaza z glosowaniem nad tym projektem, mimo okresu swiatecznego, ale to watpliwe. 
 Sytuacja  aborcyjna jest troche podobna do tej w Polsce, choc oczywiscie polskie prawo aborcyjne jest znacznie surowsze. Tyle tylko, ze w Niemczech statystyka przerywania ciaz jest znacznie nizsza, a to za sprawa programu szkolnego uswiadamiania dzieci i mlodziezy i dostepnosci do darmowych srodkow antykoncepcyjnych do 18 roku zycia, bez pozwolenia od rodzicow. Dlaczego wychowanie seksualne jest tak wazne i dlaczego polska prawica tak bardzo broni sie przed uswiadomieniem dzieci, sprowadzajac wszystko do "nauki masturbacji"? Przeczytajcie ten ARTYKUL z polskojezycznego wydania Deutsche Welle. Najzagorzalszymi przeciwnikami edukacji seksualnej dzieci sa pedofile i spolecznosci z nimi zwiazane, bo swiadomosc "zlego dotyku" i obrony przed nim zaburza dziecieca wrodzona naiwnosc i zaufanie do kazdego doroslego, stad taki zawziety opor prokoscielnej polskiej prawicy. 

12 stycznia 2025

Wlasciwe slowo: sqrwienie

 Siedze sobie w domu, przygladam sie przez okno, jak nas powoli snieg zasypuje, ale glowe mam zaprzatnieta myslami o Owsiaku, o wieloletnich probach zniszczenia go i zdyskredytowania, o nasilonych w ostatnim czasie podlych grozbach pozbawienia go zycia. Jak Adamowicza, ktorego zadzgal na oczach wszystkich fanatyczny wyznawca tej najgorszej z mozliwych religii, porownywalnej chyba tylko, jesli chodzi o nienawisc do innych ludzi, z fanatycznym islamem, polski katolik. Czasem sie zastanawiam, ktora z tych religii jest rzeczywiscie gorsza, bo muzulmanie sa wrogo nastawieni tylko do innowiercow, wspierajac jednoczesnie swoich braci w wierze, a polscy katolicy innych Polakow utopiliby w lyzce wody i to tylko dlatego, ze zostali poszczuci na nich przez wlasny kosciol. Bo kosciol w Polsce przezyc nie moze, ze w jedna niedziele w roku ludzie tak chetnie dziela sie pieniedzmi, wiedzac, ze zostana one spozytkowane na ratowanie zycia i zdrowia ich czy ich rodzin. Daja hojnie na Orkiestre tyle, ile nigdy by nie dali na ofiare w kosciele. Albo na Caritas, bo wielokrotnie zostalo udowodnione, ze ta przykoscielna instytucja przeznacza na pomoc jedynie niewielka czesc tego, co dostanie od ofiarodawcow, reszta idzie pewnie na ksieze dziwki plci obojga i wypasione palace biskupie. Trudno wiec sie dziwic, ze chetniej sypia do skarbonek WOSP niz na kosciol. 
 Katolicko-pisowskie pólmózgi probuja wszystkiego, by zohydzic i obrzydzic Orkiestre, zarzucaja Owsiakowi, ze nie rozlicza sie ze wszystkich darowizn, ale jakos nikt do tej pory nie byl w stanie udowodnic mu chocby najmniejszego przekretu czy przywlaszczenia sobie chocby zlotowki. I to nawet w czasie, kiedy pis rzadzilo przez osiem lat, mialo do dyspozycji caly aparat wymiaru sprawiedliwosci, policje, skarbowke i wszystkich swietych. I nic, niczego nie udalo sie udowodnic, choc proby byly czynione. Mysle, ze to jeszcze bardziej rozwscieczylo piso-kato-pato niz te wielkie sumy, ktore przechodza co roku kosciolowi kolo nosa i ktore z roku na rok rosna, na zlosc kosciolowi i przeciwnikom WOSP wychodzacym ze skory, zeby za wszelka cene powstrzymac ten strumien darowizn. A im bardziej ta sqrwiala czesc narodu wylazi ze skory, zeby nie placic, tym ludzie placa wiecej. Czyli wlasciwie kosciolowi i pisowi WOSP ma do zawdzieczenia, ze datki rosna. Holecka zostala prawie meczennica, bo wrogie stacje wciaz przypominaja, jak wychwalala WOSP i Owsiaka, kiedy ratowano jej ciezko chore dziecko przy pomocy sprzetu oklejonego serduszkami. Teraz gra pierwsze skrzypce w agitacji przeciw Orkiestrze, a przypominanie uznaje za przesladowanie i skamle w Republice o przesladowaniach, ktorym jest poddawana przez inne stacje telewizyjne. Czaicie? Jakim trzeba byc scierwem bez kregoslupa moralnego, zeby tak sie zachowywac. Jakim popychadlem za judaszowe republikowe srebrniki. 
 Przypomne przy okazji wiersz, ktory popelnilam na czesc Jurka Owsiaka, po czym przeleje jak co roku sume, ktora wesprze dzialania tego naprawde wartosciowego Czlowieka. Na pohybel pisowi, republice, klechom, pewnie znow pobijemy rekord z ubieglego roku, a tamtych niech zolc ze zlosci zaleje!

Swiatelko do nieba.

Dzisiaj sa juz dorosli, wlasne dzieci maja,
przezyli, bo w czas przy nich zjawila sie wrozka
w czerwonych okularach, na nic nie czekajac,
sprawila, ze nie zmarli, a powstali z lozka.

Byla glosna, chrypiala, wszystkich zagrzewajac,
by w czarach pomagali, dzielac sie groszami
i w styczniowe niedziele,  wraz z orkiestra grajac,
sluzbe zdrowia wspierali drobnymi datkami.

Wrozka Jurek porywa coraz wieksze tlumy,
szpitale wyposaza w coraz lepsze sprzety,
lud portfele otwiera, plynie ofiar strumyk,
wszyscy przednio sie bawia, wzruszaja momenty,

gdy wiekszy datek wpadnie lub gdy ktos, kto nie ma,
wlasna praca pomaga lub na licytacje
wystawi swoja tworczosc. Jurek wrzeszczy SIEMA!
i prosi dobrych ludzi o wieksze dotacje.

Z roku na rok Orkiestra zbiera coraz wiecej,
dzieki niej wielu dzieciom przezyc bylo dane,
Orkiestry szczytne cele sa warte poswiecen,
a jej organizacje coraz bardziej zgrane.

Niech swiatlo bije w niebo kolejne stulecia,
niech nikt sie nie zniecheca innych intrygami,
oni w koncu zalegna na  historii smieciach, 
a my ratujmy dzieci swoimi czynami.

Robmy swoje w to swieto, na pohybel draniom!
Radujmy sie, spiewajmy, pomagajmy z pasja,
niech swiat sie zaczerwieni od serduszek znamion,
 dbajmy o to, by nigdy swiatelko nie zgaslo. 
 
 

10 stycznia 2025

Chwale sie

 Krazy takie powiedzenie, ze biednego nie stac na tanie rzeczy i choc wydaje sie to paradoksalne, jest prawdziwe. Podstawa tego powiedzenia jest teza, ze osoby dysponujace mniejszymi zasobami finansowymi, powinny kupowac rzeczy wyzszej jakosci, ktore sa zazwyczaj drozsze, poniewaz wystarczaja na dluzej i w rzeczywistosci ograniczaja wydatki. Tak jest ze wszystkim, od odziezy po urzadzenia gospodarstwa domowego. Kupisz tania pralke, telewizor, lodowke, zaraz po zakonczeniu okresu gwarancyjnego sprzet sie psuje, a czasy oplacalnosci reperowania tez juz dawno sie skonczyly. Kupisz u Chinczyka tania bluzke, ktora na zdjeciu wyglada fantastycznie, dostajesz jakas szmate, ktorej nie oplaca sie nawet odeslac z powrotem, bo koszty wysylki przekraczaja wartosc szmaty. I tak jest ze wszystkim, ale czlowiekowi wciaz sie wydaje, ze kupujac taniej, zaoszczedzi kase.
 Tak bylo z moim ostatnim laptokiem. Zaczynalam swoja zabawe w internety otrzymanym w spadku po niedoszlym zieciu laptokiem ACER, a kiedy juz jako tako nauczylam sie go obslugiwac, nadszedl czas na kupno wlasnego. Mozecie sie smiac, ale dla mnie rowniez znaczenie mial wyglad i nazwa, z tego powodu nie podobal mi sie Lenovo, jakos za blisko byl mi Lenina. Stanelo ponownie na ACERze i pewnie uzywalabym go do dzisiaj, gdyby nie zlamal mi sie "zawias". Niby moglam sprobowac oddac go do naprawy, ale chcialam miec natychmiast nowy, tamten wyladowal w szafie i czeka na lepsze czasy, moze kiedys oddam go do naprawy i bedzie takim zastepczym. Ale w tym czasie ACERy poszly cenowo sporo w gore, wiec zdecydowalam sie na ASUSa i od pierwszego dnia zalowalam tego zakupu. Chocby z powodu niemoznosci uzywania lapka bez kabla. Dlaczego? Bo nie podlaczony do pradu sciemnial obraz i zadna sila ani regulacje nie dawaly rady obrazu rozjasnic, a to bardzo przeszkadzalo mi w uzytkowaniu, dosc slepa jestem, zeby dodatkowo nadwerezac oczy zbyt ciemnym ekranem. Przenosilam wiec sprzet z pokoju do pokoju, ale razem z kablem, wciaz musialam byc podlaczona. Ostatnio zaczela mi szwankowac klawiatura, trzy litery W, S, Y od czasu do czasu nie reagowaly mi na nacisk, a to juz zaczynalo byc mocno wkurzajace. Jeszcze przez jakis czas zaskakiwaly te litery, czasem same, czasem po klepnieciu klawiatury, a koncu przestaly w ogole reagowac. Komentarze dawalam rade pisac z telefonu, choc oczywiscie bardzo mnie to zloscilo, bo nie lubie, ale utworzyc nowy post to bylby juz problem. Zdecydowalam wiec kupic nowy laptop, tamten ASUS mial juz 5 lat.
 Zamowilam, przyslali, teraz trzeba bylo zmotywowac guru, zeby wpadl i przeniosl wszystko z jednego na drugi. Ale jak mnie dopadlo na swieta, tak guru rozlozyl sie po swietach, musialam wiec uzbroic sie w cierpliwosc. Niestety w tym czasie padla do reszty klawiatura w starym ASUSie, wiec ruszylam sama na podboj nowego i co umialam, to sobie sama ustawilam. Wszystko bylo o tyle latwiejsze, ze wystarczylo zalogowac sie na konto Gugla i wiele rzeczy same wskoczyly na swoje miejsce. Guru bedzie mial o tyle mniej roboty, a ja nie musze sie denerwowac nie dzialajaca klawiatura i moge spokojnie czekac na jego wyzdrowienie, prowadzac swoje internetowe dzialalnosci.
 No ale czlowiek choc stary, czasem zachowuje sie jak male dziecko po dostaniu nowej zabawki. Tak i ja ktoregos poranka bawilam sie w dopieszczanie i ukladanie sobie wszystkiego jak mialam w starym i przestalam zwracac uwage na swiat zewnetrzny, w tym rowniez na czas. Kiedy spojrzalam na zegarek, z przerazeniem odkrylam, ze dawno minal czas wychodzenia z domu do fabryki, zerwalam sie jak oparzona, polecialam do auta, bedac pewna, ze choc czasu niewiele, to jeszcze zdaze, ale niestety nie wzielam pod uwage tego, ze w nocy nastapilo ochlodzenie i szyby byly cale oblodzone, bo nie zalozylam na noc plachty. Dobre 10 minut skrobalam (na wlaczonym silniku, co jest surowo zabronione i drastycznie karane), a to przekreslilo szanse na punktualne dotarcie do roboty. Musialam dzwonic po drodze i zapowiedziec, ze juz jade, ale bede pozniej.
 A oto i on we wlasnej swojej pieknej postaci:


Odkrylam mozliwosc tlumaczenia calych obrazkow

 
Bo na lapku jest taka naklejka. No jestem zachwycona!

 Nawet nie pytajcie o cene, nie byl tani. Oczywiscie nie dorownuje cenowo i jakosciowo Jabluszku, ale na tamte urzadzenia mnie nie stac.

No nareszcie!

  Wreszcie mam nie tylko porzadek w nowym laptoku, ale i drukarka przestala sie fochac. Odkad bowiem nastal w domu nowy router, drukarka pok...