W nawiazaniu do mojego poprzedniego wpisu.
Gleboko jeszcze raz przemyslalam wszystko to, co napisalam, jednak szczegolnie zajelam sie komentarzami, zwlaszcza broniacymi papieza, wysuwajacymi jego dokonania jako argument. Argument na co? Czy to, czego niby dokonal, w jakikolwiek sposob umniejsza czy usprawiedliwia jego wine? Bo ze jest winny grzechu zaniechania, to nie podlega dyskusji. Moze nawet bardziej winny od tych, ktorzy fizycznie gwalcili dzieci, on byl przeciez ich zwierzchnikiem, mogl zapobiec, mogl bardziej ukarac, mogl, a nie zrobil nic. Malo tego, pomagal w unikaniu kary przez sprawcow. Dlaczego np. mocniej karze sie zleceniodawce morderstwa niz goscia, ktory tego morderstwa na zlecenie dokonal, fizycznie zabil kogos za pieniadze. Rowniez w tym przypadku wieksza wine ponosi zwierzchnik przestepcow, czlowiek, ktoremu bardziej na sercu lezal interes firmy niz krzywda i zlamane zycie ofiar przestepstwa.
Czy Wy, obronczynie papieza, sie slyszycie? Czy zdajecie sobie sprawe, ze tylek ministranta wszak nie jest z mydla, ale jego psyche tak latwo zniszczyc na zawsze? Mam przed oczami film, gdzie starzy mezczyzni, siwi, czesciowo lysi, wszyscy 60+ plakali rzewnymi lzami opowiadajac, co ich spotkalo w dziecinstwie ze strony ksiezy katolickich prowadzacych internat dla chlopcow. Zaden nie podniosl sie psychicznie po tamtej traumie sprzed pol wieku. Czytalam w Sternie opowiesci ofiar lubieznych ksiezy, w tym brata nastepcy Wojtyly na tronie piotrowym, Ratzingera. Po tej lekturze nastepnego dnia wystapilam z kosciola, bo nie chcialam wspolfinansowac tak zbrodniczej instytucji. Instytucji, dla ktorej krzywda ofiar jest niczym, zas najwazniejsze to umozliwienie unikniecia kary przez sprawce.
Czy choc przez chwile wzielyscie pod uwage, ze takimi ofiarami moglyby byc i Wasze dzieci? Nie? Dlaczego? Tamci rodzice tez byli gleboko wierzacy, tez chcieli ta droga poprowadzic wlasne pociechy, oddali je w pelnym zaufaniu zboczonemu opiekunowi. I jakbyscie sie poczuly, gdyby szef sprawcy dramatu Waszego dziecka nie tylko nie wymierzyl mu kary, ale przeniosl gdzie indziej, by rowniez uniknal kary od swieckiej jurysdykcji. Czy i wtedy dopartywalybyscie sie osiagniec, tez mialybyscie do papieza szczegolny sentyment? Czy moze fakt, ze te tragedie dotknely jakies obce dzieci, ma dla Was znaczenie? W koncu cudza rana nie boli.
Czy z takim samym zacieciem bronilybyscie Zyda Polanskiego w uznaniu jego zaslug rezyserskich? Bo przeciez bzyknal jedynie cycata 13-latke, ktora jej matka sama przyprowadzila do niego, w nadziei, ze dziewczyna zahaczy sie w filmie. No co? Przeciez to bylo tak dawno, ze mogliby dac facetowi spokoj i zachwycac sie jego dokonaniami. Ja specjalnej roznicy nie widze, no moze troche, na niekorzysc Wojtyly. To jest wlasnie to, co ja nazywam bezkrytycznym janpawlizmem, a co szczegolnie dotyka wiernych z Polski, ktorzy bez wzgledu na okolicznosci i ciezar gatunkowy przestepstw, nie pozwalaja powiedziec na Wojtyle zlego slowa.
I tak, jeszcze raz podkreslam, ze nienawidze z calej sily tych spaslych zwyroli, ktorzy probuja wymknac sie wymiarowi sprawiedliwosci, ktorzy zaslaniaja sie niepamiecia do tego stopnia, ze czlowiek prawie by oczekiwal:
- Wojtyla? Nie znam faceta, kto to byl?