30 października 2023

Jeszcze mi tego brakowalo!

  Od kilku dni chodze nabuzowana, nakrecona i wqrwiona do czerwonosci, bo oczywiscie za malo mialam problemow z wlasna rodzina, w tym jednoczesnych dwoch przeprowadzek dwoch moich corek, to doszedl mi jeszcze jeden, za to upierdliwy i dlugotrwaly. Kilka dni temu dalam zajawke na fejsbuczku, ale nie wszyscy go maja, wiec opisze.  
 Slubny ktoregos wieczora zakrzyknal gromkim glosem, ze w kuchni cos kapie, a ze kapalo na parapet, wiec najpierw padlo na deszcz, ktory dostal sie przez uchylone okno do srodka, ale po dokladniejszym zbadaniu okazalo sie, ze kapie spod tapety wykuszu okiennego, a na suficie rosna dwie plamy zaciekow. Pogalopowalam wiec do sasiada nad nami. Dziwny to osobnik, niby grzeczny, ale bo podejrzany jakis. Ok. 50-tki, mieszka sam, prawie nie wychodzi z domu, mamusia przyjezdza mu sprzatac. Drzwi wprawdzie otworzyl, ale mnie nie wpuscil, zebym mogla zobaczyc, co mi na leb leci, za to obiecal, ze zakreci (cokolwiek bylo do zakrecenia). Za chwile przylazl do nas, pokazalam mu, co i gdzie leci, obiecal nastepnego dnia zameldowac w spoldzielni. Widac jednak cos tam zakrecil, bo w koncu przestalo kapac.
 Nastepnego dnia zameldowal slubnemu, ze powiadomil spoldzielnie, wiec czekalam az spoldzielnia skontaktuje sie z nami. Nic sie nie dzialo, wiec za kilka dni sama do nich zadzwonilam, okazalo sie, ze wiedza i powiadomili juz firme, ktora przyjdzie do nas mierzyc wilgotnosc w scianach. Jak sie bowiem pozniej dowiedzialam, samo zamalowanie zaciekow mogloby doprowadzic do procesu powstawania za tapeta czarnej plesni, niewidocznej na zewnatrz, a mocno szkodliwej. Ekipa wpadla, pomierzyla, wilgotnosc w scianie wynosila 100%, wiec o co najmniej 70% za duzo, gdyz gorna granica konczy sie na 30%, wiec fachowcy zarzadzili suszenie. Wycieli mi czesc tapety, za ktora trzymala sie wilgoc, na scianie zainstalowali dwie plyty grzejaco-suszace, na podlodze jakas glosna dmuchawe i pozegnali sie na dwa tygodnie. To cale ustrojstwo ma dzialac nieprzerwanie tyle wlasnie czasu, a ta dmuchawa zaczela mi przeszkadzac juz po pol godzinie, ten jej jednostajny szum doprowadza mnie do zgrzytania zebami i bolu glowy.




 To niebieskie czajace sie pod stolem najbardziej mi przeszkadza. I poszli, radzac mi wykonac telefon do dostawcy prundu, zeby mi czasem stawek nie podniesli po z pewnoscia drastycznym skoku zuzycia, no bo jednak te plyty i dmuchawa troche ciagna. Na drugim zdjeciu widac wetkniete do gniazdka czarne cos, koncowke czerwonego kabla - to jest licznik. Po wysuszeniu zostanie sporzadzony protokol, gdzie zostanie wpisana liczba kwh, ktora to liczbe dostawca prundu bedzie musial odjac od mojego rachunku i wolac zaplate od naszej spoldzielni. Sprytne, co nie? W kazdym razie dostawca prundu zostal powiadomiony, zaznaczyl, zeby nie sugerowac sie wysokoscia jednorazowego wiekszego zuzycia przy sporzadzaniu rocznego rozliczenia, a po wszystkim dostanie od nas dokladne liczby w kopii protokolu. Ja zas mam nadzieje, ze nie bede musiala nic odkrecac. 
 Jedna z czytelniczek na fb spytala, czy jestesmy poubezpieczani. Jestesmy, ale to akurat w tym przypadku nie ma najmniejszego znaczenia. Gdyby sasiad z jego wlasnej winy nas zalal, za szkody odpowiadaloby jego ubezpieczenie od odpowiedzialnosci cywilnej. Gdyby uszkodzil nam wyposazenie mieszkania, zaplaciloby nasze ubezpieczenie i samo juz rozliczalo sie albo z jego OC, albo z ubezpieczeniem budynku, ktore oplaca spoldzielnia. Tym razem tylko to ostatnie zostanie uruchomione, bo to jakas awaria rury w budynku.  Tu bardzo specyficznie dzialaja ubezpieczenia, troche inaczej niz w Polsce. 
 Najbardziej na swiecie ciesze sie z koniecznosci remontu kuchni (to byl sarkazm, jesli ktos nie zrozumial). Nie bylo go w planie, a juz na pewno nie w tym roku. I teraz tak: spoldzielnia wyremontuje tylko ten maly kawalek, a nie cala kuchnie, a z pewnoscia nie dobierze takiej samej tapety, jaka wycieto do suszenia, wiec to moja brocha i koszty ten remont pozostalej czesci kuchni. Zreszta mam juz dosc tego czerwonego, wiec na pewno tapeta bedzie innego koloru, oprocz bialej. Nie moge sie wprost doczekac wybebeszania i zdejmowania szafek wiszacych. Gdyby chodzilo tylko o malowanie, mozna by sie pokusic malowac dokola i nie demontowac calej kuchni z okapem, a tak czeka mnie naprawde gigantyczne wyzwanie.

28 października 2023

Inwazja

 Zaczelo sie jakies 3-4 tygodnie temu, chyba od czasu, kiedy zaczelam zapalac rano w kuchni swiatlo, a wiadomo, ze do swiatla zlatuja sie chmary ciem, insektow i innego skrzydlatego inwentarza. Cale szczescie, ze jeszcze nietoperze nie znalazly mojego uchylonego okna, bo lataja ich tu cale regimenty, widac je dokladnie, kiedy rano sie rozjasnia, a wiem, ze to nie ptaki, bo po pierwsze ich lot jest calkiem inny od ptasiego, a po drugie ptaki po ciemku nie lataja. 
 Kiedy wiec zaczynalam dzialalnosc w kuchni, nagle zapelniala sie ona osami. I tak codziennie, na zmiane ze slubnym, zabijalismy w domu od kilkunastu do kilkudziesieciu os. Wszystko wskazuje na to, ze gdzies musialy uwic sobie gniazdo, choc nie widac z zewnatrz, moze w jakiejs szczelinie, moze gdzies na strychu, gdzie wlatuja sobie przez uchylone albo nieszczelne okienko? Naprawde nie wiem. 
 Owszem, kazdego roku przychodzi czas, ze os jest jakby wiecej, ale o ile mnie pamiec nie myli, nie jest to pazdziernik. W kazdym razie, odkad tu mieszkamy, czyli przez blisko 15 lat, nigdy nie bylo takiej inwazji w mieszkaniu. Niby w Niemczech osy sa pod ochrona, podobnie jak pszczoly i szerszenie, ale ja zabijam je bez litosci, bo drozsze mi zdrowie moich czworonogow niz zycie tych owadow. Boje sie, ze ktores, czy to kot, czy Toya, zechce zlapac ose zebami, jak to czasem robia z muchami. Wtedy mogloby sie to dla nich zalosnie zakonczyc, a po co mi takie atrakcje. Przy czym inwazja trwa tylko rano i tak do poludnia, pozniej osy znikaja, jakby je jakas wrozka zaczarowala i przywolala z powrotem do siebie. 
 Mam jeszcze jeden problem, ale nie jestem pewna, czy jego przyczyna sa wlasnie osy, czy to cos innego. Otoz okno kuchenne myje czesciej niz wszystkie inne w domu. Wiadomo, ze od gotowania tworzy sie osad na szybie, a i rozne owady robia sobie z mojego okna publiczna ubikacje, wiec po jakims czasie cale jest upstrzone mniejszymi lub wiekszymi kropkami. Jednak ostatnio znajduje na szybie inne slady, jakby ktos wycisnal krople lepkiej cieczy z pipetki i ta kropla splywala w dol po szybie. Umylam okno, a juz nastepnego dnia mialam szybe cala w tych splywajacych kroplach albo pozostajacych w formie punktu. Tak to wyglada:


 
 
Tu sa dwa takie strumienie, jeden na tle nieba centralnie, drugi to na lewo od niego taka jasna kreska na tle ceglastego muru. 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 


A tu jedna taka kropla w zblizeniu. Oba zdjecia mozna sobie bardziej powiekszyc kliknieciem.

I teraz nie wiem, czy to osy zostawiaja tego typu slady swojej bytnosci na mojej szybie, czy sa one czyms innym spowodowane.







 W kazdym razie ani troche nie podobaja mi sie te codzienne odwiedziny, ani nie jestem z siebie dumna, ze odzieram swiat z zapylaczy, choc nie jestem pewna, czy osy tez sa takie pozyteczne jak pszczoly.

26 października 2023

Troche refleksji

 Pisalam juz o tym na fejsbuczku, ze ludzie w Polsce sa strasznie ponurzy, a ja... no coz, przyzwyczailam sie do pozdrawiania i bycia pozdrawiana przez zupelnie obcych ludzi napotykanych na swojej drodze. Kiedy spacerujemy z Toyka w polu czy na rampie, najczesciej pozdrawiamy sie wzajemnie z mijanymi ludzmi, choc oczywiscie i tu nie brak bucow, ktorzy patrza w przeciwna strone lub w ziemie, byle tylko nasz wzrok sie nie spotkal, jednak wiekszosc rzuca usmiechniete dzien dobry, sa tez tacy, glownie rowerzysci, ktorzy dziekuja, kiedy kaze Toyi siedziec albo przejsc na strone. W hotelu sporo jezdzilysmy winda, a ze mieszkalysmy na ostatnim pietrze, wiele osob jezdzilo z nami, dosiadalo sie lub wysiadalo na swoich pietrach. Nie zdarzylo sie ANI RAZU, doslownie ani razu, zeby wsiadajacy pozdrowil tych, ktorzy juz ta winda jechali. Natomiast kiedy ja wchodzilam do zajetej windy, moje dzien dobry wywolywalo zmieszanie, cos tam bylo burkniete z powrotem, raz zdarzylo sie, ze nikt nie zareagowal, ale ok, to mogli byc cudzoziemcy. Obsluga hotelu owszem, usmiechala sie, ale w koncu za to im placa, nie dociekalam wiec, czy byl to usmiech wymuszony, choc taki mi sie wydawal. Najfajniejsza byla ukrainska pani sprzatajaca, ona usmiechala sie calkiem szczerze, wiec na koniec kupilysmy jej praliny Merci, w ktore wsunelam banknocik.
 Jednego dnia, kiedy wracalysmy do hotelu, natknelysmy sie na demonstracje popierajaca Palestynczykow i optujaca za wolna Palestyna. Juz kiedys pisalam, ze mam bardzo mieszane uczucia, jesli chodzi o tamta wojne, dla mnie winne sa obie strony, a w ogole to generalnie jestem przeciw krwawym rozwiazaniom jakichkolwiek konfliktow. Uwazam, ze wszystko da sie rozwiazac negocjacjami. A juz zupelnie nie moge zrozumiec barbarzynskich smierci dzieci, bombardowania obiektow cywilnych. Zrobilam zdjecie jako ciekawostke.
 
 Zapowiadane od jakiegos czasu wzmozone kontrole graniczne przez niemiecka policje, dotknely i nas w drodze powrotnej. Przez caly ten dlugi czas, kiedy jezdze do Polski autobusami, zdarzyly mi sie dwie kontrole. Kiedy pokazywalam ausweis, policjant zawsze z daleka machnal, ze jest ok i nie sprawdzal nic blizej. Inaczej bylo tym razem, juz po przejechaniu mostu na Odrze, z daleka zobaczylam "dyskoteke" i najpierw pomyslalam, ze zdarzyl sie jakis wypadek. Ale nie, to byly wyrywkowe, choc zorganizowane na bardzo szeroka skale, kontrole policji granicznej. Tym razem moj ausweis zostal dokladnie przestudiowany, policjant zazadal tez dokumentu Hexy. Na szczescie jej mama byla przezorna i napisala mi upowaznienie do opieki nad dzieckiem, z kopia swojego ausweisu, co policjant tez dokladnie przestudiowal. Nie musze mowiec, jak dokladnie sprawdzane byly dokumenty Ukraincow, ale tez Polakow jadacych z nami. Jeden z nich na miejscu zostal aresztowany, bo policja od razu sprawdzala dane i wyszlo, ze facet jest winien panstwu niemieckiemu grzywne w wysokosci 5000 euro, wiec albo zaplaci tu natychmiast, albo idzie do puchy, bo zostal juz wystawiony nakaz aresztowania. Tak to jest w Niemczech. Dawno temu pewien polski cwaniaczek, ktory mieszkal w tym samym hotelu co my, olewal niewielkie mandaty za zle parkowanie czy tam za przekroczenie czasu na parkometrze. Tak sie zbieralo, przychodzily monity, rosly odsetki i koszty manipulacyjne komornikow, sadowe i czort-wie-jakie-jeszcze, cwaniaczek olewal, az w koncu przestalo go byc stac na zaplacenie, bo uroslo w tysiace. Zamiast pojsc i co najmniej poprosic o rozlozenie splaty na raty, on holdowal metodzie strusia. Az ktoregos pieknego dnia przyszlo po niego dwoch mundurowych z nakazem aresztowania. Tak wiec tu sie nie oplaca lekcewazyc malych mandatow, bo bardzo szybko staja sie duze, bardzo duze. Albo trzeba odsiedziec. Oprocz niego wywleczono z drugiego busa tej naszej firmy przewozowej cala rodzine w skladzie: matka, ojciec i dwoje dzieci, w tym jedno male na rekach. Kierowcy musieli wydac ich bagaz i nielegalni migranci zostali poprowadzeni do wielkiego namiotu, gdzie, jak sadze, bylo zorganizowane dorazne biuro na takie przypadki. 
 Najlepsza jest Kempa, ta Becia z tlustymi wlosami, ona twierdzi, ze te kontrole to wina Tuska, ktory jeszcze nawet nie zdazyl zaczac rzadzic, bo debil zwany prezydentem, polecil znow krzywogebnemu Pinbokiu misje tworzenia rzadu. Becia chyba nie slyszala, bo skoro nie myje kudlow, to i uszy ma pewnie pelne woskowiny, o aferze wizowej i ze daleko przed wyborami Niemcy zapowiadali wzmozone kontrole graniczne. Ale babsztyl paszkwiluje juz z przyzwyczajenia.
 W czasie mojego pobytu w Polsce jakis czubek zazgal nozem dziecko, inne dziecie padlo ofiara tatusia, ktorego szukaja do dzisiaj, a niemowle zostalo przyjete do szpitala z polamanymi konczynami. Jakby co, sprawcami wcale nie byli "ciapate", a jak najbardziej polscy katolicy.  Liczby molestowanych przez ksiezy nie podano. Za to stal sie CÓT i wszystkie instrybutory paliwa na orlenie zmartwychwstaly!
 No i na koniec znow dobre powitanie przez slubnego. Umowilismy sie, ze jakby bus mial sie spozniac, to powiadomie, zeby niepotrzebnie nie kwitl na dworcu. Opoznienie bylo, wiec kiedy wysadzali kogos w Braunschweigu, zadzwonilam, ze w domu bedziemy dokladnie za poltorej godziny i tym samym uznalam sprawe za zamknieta. Przyjezdzamy i ja juz z autobusu widze, ze slubnego nie ma. Hexa marudzila, mnie cisnienie roslo, wypakowali nasze walizki, a jego nadal nie ma. Autobus odjechal, ludzie, ktorzy z nami wysiedli, rozeszli sie w swoja strone. Zostalysmy w dosc niebezpiecznym miejscu, po ciemku, same. A slubnego jak nie bylo, tak nie ma. Mnie juz uszami para szla, zadzwonilam. I uslyszalam, ze juz jedzie. Kiedy zajechal, dostal taki opierdol, jak malo kiedy. On czekal, az ja po niego zadzwonie, chociaz przeciez dzwonilam i dokladnie okreslilam czas przyjazdu. 
 Ale to jeszcze nic, najpierw mielismy odwiezc Hexe do jej domu. Co ja pacze? Ten zapierdala na czerwonym przez skrzyzowanie i tylko dzieki wczesnej porze w niedziele, obeszlo sie bez gorzkich konsekwencji. Juz raz za czerwone mial odebrane prawo jazdy na miesiac i to by mnie nie obeszlo, tym lepiej nawet, ale niestety trzeba bylo jeszcze tlusto zaplacic za nieuwage. Darlam sie tak, ze ochryplam, kazalam mu sie przesiasc i sama juz prowadzilam. On jest nie na moje nerwy!
 

24 października 2023

Podsumowanie wycieczki

 Jestem zmeczona, zarowno fizycznie, choc przede wszystkim psychicznie opieka nad Hexa, ten dzieciak kosztowal mnie kilka lat zycia, a ja tu przeciez przejelam calkowita odpowiedzialnosc nad jej zdrowiem, zyciem i dobrymi wspomnieniami z wypadu z bapciom do jej heimatu. Ona tymczasem jest dzieckiem zywym, ale tez upartym i nie zawsze z zycia zadowolonym, czasem nadmiernie marudnym. Ja jednak znalazlam w sobie poklady cierpliwosci i olewactwa, wiec kiedy dziecie chcialo zjesc tuz przed planowanym obiadem paczka, to jadlo, a ze potem nie mialo apetytu, to nie mialo, obiadu nie bylo. Bapcia postanowila nie wychowywac, a jedynie rozpieszczac, kupowac, zapewniac rozrywke, pozwalac, choc oczywiscie czasem przywolywala panne do porzadku, kiedy ta przeginala z samowolka.
 Najpierw hotel, nazwa kuszaca, choc nie do konca hiltonowska, "Hampton by Hilton", taka tansza wersja-corka wszystkich Hiltonow, na ktore na pewno nie byloby mnie stac. Ceny ok, sniadania w cenie i moge je tylko wychwalac pod niebiosa, pyszne i bardzo roznorodne, a jajecznica to arcymistrzostwo kunsztu kucharskiego i kazdy mogl znalezc cos dla siebie, nawet amatorzy fasoli w sosie i smazonego bekonu. Pokoj troche maly, lazienka mikroskopijna, ze nie bylo gdzie rozlozyc wlasnych kosmetykow. Ale... pokoj wyposazony we wszystkie potrzebne rzeczy, deska i zelazko, suszarka, mydla i lotiony, szampony i coditionery, zmieniane codziennie reczniki roznych rozmiarow, czajnik elektryczny, kubki, szklanki, telewizornia - chyba o niczym nie zapomnialam. Od poczatku bardzo przeszkadza brak szafy i tylko jeden stelaz pod walizke, co przy tygodniowym pobycie bardzo utrudnialo funkcjonowanie, zwlaszcza z dzieckiem, kiedy trzeba bylo mieszac w walizce szukajac np. nowych majtek. Po dwoch dniach byl w niej taki kipisz, ze glowa mala. Drugim zastrzezeniem byly nieotwieralne okna, a ja jestem przyzwyczajona do spania przy otwartym. Byla klima, mozna bylo regulowac temperature samodzielnie, ale to nie to samo, bo ja lubie przewietrzyc po nocy. No i raz zdarzylo mi sie nie moc dogadac sie z recepcjonistkami, bo obie tylko po angielsku, a ja niespecjalnie pewnie sie w tym czuje. Uwazam wiec, ze w Polsce w hotelu powinnam moc sie dogadac po polsku z hotelowymi recepcjonistkami. Ale moze sie myle... Moze to ja jestem niedouczona? Ale, do panienki nedzy, mogla choc jedna z recepcjonistek mowic po polsku albo chociaz po niemiecku.
 Nie wiem tez dlaczego nie moge w Polsce wezwac taksowki z wlasnego telefonu, bo niemiecki? Czy tam nie biora pod uwage turystow z zagranicy? Juz kiedys tak mialam, taxi wzywala mi wtedy mama ze swojego, teraz musialam za kazdym razem prosic recepcjonistki. I nie, nie zapomnialam o prefixie. 
 Oprocz tego, ze hotel byl cenowo w porzadku, ceny jego innych uslug, w tym jedzenia, byly powalajace. Spotykalam sie z moimi goscmi, ktorzy brali pod uwage moja niemobilnosc i dziecie u boku, w hotelowym lobby, wiec zamawialam dla nich napoje, glownie kawe, za ktora placilam jak za kilogram ziarnistej w Niemczech. Raz pokusilysmy sie o kolacje w hotelu, za cztery te amerykanskie nalesniki, pankejksy i sok pomaranczowy dla Hexy i salatke Cezar dla mnie, bez dodatkow w postaci kurczaka czy krewetek, wolali ponad stowe. Nie zebym czegos zalowala, bo postanowilam sie nie ograniczac, ale troche to mna wszczonslo. Choc z drugiej strony, w przeliczeniu na euro nie bylo znow tak drogo.
 Drogo jest w ogole, ale chyba nie jest az tak zle w portfelach Polakow, bo wszedzie bylo zawsze bardzo tloczno, ceny nie odstraszaly. Zdziwilo mnie tylko np. ze ulgowy wstep do zoo przysluguje dzieciom do lat trzech, wiec Hexa placila jak dorosly i to jest przegiecie. Lodzkie zoo jest, jak glosi fama, najdrozszym w Polsce, wstep za jedna osobe to 70 zlotych, ale warto bylo, nie zaluje. Sama bylam pozytywnie zaskoczona rozmachem prac remontowych na starych wybiegach i wygladem nowo wybudowanego Orientarium.

 Rownie fajna dla nas obu byla wycieczka do Parku Miliona Swiatel, tym razem pod haslem Krolowa sniegu. Ceny wstepu tez bandyckie, ale wrazenia i wspomnienia nie do przebicia. Hexa byla szczesliwa, nawet pozniej wspomniala, ze chetnie poszlaby tam jeszcze raz.
 
 Mnie interesowala przebudowa i totalna renowacja kamienic na slynnej ulicy Wlókienniczej, niegdys Kamiennej (tej samej z piosenki Agnieszki Osieckiej), ulicy, ktora po wojnie miala opinie najgorszej i najmniej bezpiecznej ulicy w Lodzi. Ulicy melin, alkoholikow, prostytutek, wszelkiego innego ludzkiego odpadu, zdewastowanych do cna kamienic. Tam nawet za dnia niebezpiecznie bylo sie zapuszczac. Wszystkich mieszkancow stamtad wyprowadzono, kamienice poddano gruntownej rewitalizacji, zamieszkaja tam inni ludzie, beda lokale uzytku publicznego, powstanie perelka i miejsce, ktorego inni beda zazdroscic.
 
 Jeszcze nie wszystkie kamienice zostaly zrewitalizowane, jeszcze trwaja roboty, ale juz widac, ze powstalo cos pieknego.
 

  Lodz jest obecnie bardzo "trudnym" miastem. O ile bowiem jej prezydentka zrobila dla miasta wiecej niz jej wszyscy poprzednicy razem wzieci, o tyle mialabym zastrzezenia do jednoczesnego rozkopywania i remontu tylu ulic naraz, plus jeszcze budowa "metra". Mnie tam to zwisa, bylam tylko przez tydzien, ale podziwiam mieszkancow za ich swieta cierpliwosc. Nie da sie nigdzie dojechac jakos normalnie, wszedzie jakies objazdy i gigantyczne korki, straszne to. Ja oczywiscie rozumiem potrzebe remontow ulic, a jak juz, to gruntownie, z wymiana rur kanalizacyjnych i wodnych, zeby po polozeniu nowego asfaltu nie trzeba bylo go zaraz ryc od nowa, ale mozna to robic ulica po ulicy, a nie kilka naraz. To okropne utrudnienia. 
 Niestety pobyt w Polsce stal dla mnie pod znakiem nieprzyjemnych dolegliwosci zoladkowych, moze to odzywaly sie moje wrzody, moze bylo to cos innego, ale czesto tak mnie bolalo, ze rezygnowalam z posilku i jadla tylko Hexa. Ostatniego dnia, kiedy po zjedzeniu nie calej polowki pizzy (druga zjadla mala), zamowilam lody, nie dalam rady zjesc nawet polowy, a to swiadczy o tym, ze niedaleko mi na memlon Abrahama, bo lody to moj zywiol i skoro ich dojesc nie moglam, to sprawa wyglada naprawde powaznie. W domu podczas ataku bolu klade sie i przeczekuje, chodzac po miescie, nie mialam takiej mozliwosci, wiec trwaly dluzej.
 Nie wspominam juz o tych wszystkich miejscach, ktore trzeba zobaczyc, o pomnikach slynnych lodzian, przy ktorych trzeba sobie zrobic zdjecie, o wycieczce do mojej psiapsi poza Lodz, gdzie Hexiatko zaprzyjaznilo sie z psem Draka i wielu pomniejszych atrakcjach, placach zabaw, bo nie wystarczyloby miejsca.

Serce WOSP

Pasaz Rózy

Jedno z pieknych podworek

Z Arturem Rubinsteinem

Z Julianem Tuwimem

Z Wladyslawem Reymontem

- Ferdynandzie, stawaj do walki!

Lodzki jednorozec, dalej barwna Stajnia, w tle nasz hotel

Trzech lodzkich fabrykantow

Zabawy z Draka

Misio Colargol

 I to by bylo na tyle.

22 października 2023

Bede zywcem wniebowzieta

 W okolicznosciach, w jakich przyszlo mi zyc, przy takiej "zalodze", z ktora przyszlo mi mieszkac pod jednym dachem, chyba niedlugo zostane beatyfikowana, a zaraz potem kanonizowana. I nic nie szkodzi, ze jestem ateistka, moje zaslugi z pewnoscia dotra do odpowiednich czynnikow, ktore rozdaja koscielne honory. Skoro Wojtyle uznano za swietego, a przeciez to zwykly przestepca ukrywajacy zbrodnie pedofilii, to tym bardziej mnie powinni szybko uhonorowac. A moze jestem zbyt uczciwa na te koscielne zaszczyty? Chyba tak, tam tylko kanalie zostaja swietymi.
 Ale do rzeczy! Zdarzylo sie to jeszcze przed moim wyjazdem do Polski, nawet nie 13-go w piatek, a dzien wczesniej. W czwartek, w zwykly i niczego groznego nie zapowiadajacy czwartek. Nic nie zwiastowalo armagiedonu, jaki spadl na ten spokojny dom i na mnie. Slowem wyjasnienia, nasze domy sa dosc stare i na dobra sprawe wymagaja juz od dluzszego czasu generalnej wymiany rur wodnych i kanalizacyjnych na calym osiedlu. Bo te rury maja tendencje do zapychania sie. Hydraulik byl u nas bodaj juz trzy razy, co na blisko 15 lat mieszkania tu nie jest jakims wyczynem. Hydraulik potwierdzil zreszta, ze u nas to jeszcze nic, ale sa mieszkania, ktore odwiedza bardzo czesto, tak raz na dwa tygodnie, bo u nich wciaz sie cos zapycha. My dbamy, zeby do rur nie dostawaly sie wieksze kawalki czegostam, wszedzie w odplywach mamy sitka, wiec jakos to idzie, inni juz tak nie dbaja, szczegolnie ci spoza Europy (to opinia hydraulika, nie moja). 
 No wiec w ten czwartek nic nie zapowiadalo nieszczescia, az tu nagle po poludniu, kiedy puscilam wode, przestala w zlewie kuchennym splywac. Zanim zaczelabym martwic sie i wzywac pomoc z zewnatrz, postanowilam sprobowac domowych sposobow, wsypalam do odplywu sode, polalam esencja octowa i wrzatkiem. Bulgotalo obiecujaco, ale nieszczegolnie pomoglo. Powtorzylam wszystko raz jeszcze i popompowalam tym takim czyms gumowym. Nic. Postanowilam wiec z tym poczekac do nastepnego dnia i jak zwykle zdac sie na pomoc fachowca. Umywalka w lazience jeszcze w tym czasie dzialala, choc jest jakos polaczona ze zlewem kuchennym i najczesciej zapchane sa oba. 
 Na to wkroczyl najwiekszy znaffca i ekspert od zatkanych zlewow na swiecie, oznajmiajac, ze TERA QRNA ON! Wyszlam do pokoju i oddalam sie rozmowie telefonicznej z Boguska. Wolalam nie patrzec, nie byc swiadkiem. A szkoda, bo moze w pore zapobieglabym nieszczesciu, widzac, do czego ten domorosly hydraulik zmierza. A zmierzyl do odkrecenia kolanka w zlewie, po nieudanych probach przepchania go od gory. Rozkrecic rozkrecil, potem skrecil, ale widocznie nie wetknal rury tak jak powinien. Po czym zamknal szafke i puscil wode. Woda splywala, wiec popadl w samozachwyt, ze udalo mu sie zreperowac. Tyle tylko, ze woda leciala do szafki, a z niej na kuchnie. Ekspert sie obcial dopiero wtedy, kiedy poczul mokre skarpetki. Podniosl sie wrzask, ja musialam szybko konczyc rozmowe z Boguska i leciec ratowac kuchnie. Tego dnia wyczerpalam caly repertuar znanych mi przeklenstw, a chyba nawet udalo mi sie wymyslic na poczekaniu wiele nowych, ale nie pomne, bo po spokojnosci nie jestem juz taka kreatywna. 
 Zapierniczalam ponad godzine zbierajac wode z podlogi, bo tego juz domorosly hydraulik sie nie podjal.Wszystko do miski wyciskalam, bo zlew nieczynny. Po wysuszeniu podlogi z kazdym byleczym trzeba bylo latac do lazienki, np. zeby wylac wode z pojemniczka spod automatu kawowego. Zeby mylam nad wanna, rece tak samo, co wbrew pozorom takie latwe nie jest z racji stojacej od strony waniennego kranu pralki. Najwazniejsze jednak, ze choc kibel dzialal! Najgorsze, ze wstawilam pranie, a odplyw z pralki jest polaczony z odplywem umywalki w lazience. Kiedy zobaczylam, ze podczas odpompowywania w umywalce te popluczyny wybijaja do gory, zatrzymalam pranie i na jego zakonczenie trzeba bylo czekac az odplyw sie udrozni. 
 Kiedy tylko w piatek rano wybila godzina 9.00 zadzwonilam do spoldzielni, pracownica przyjela moj meldunek, ale udraznianie rur musiala zlecic firmie zewnetrznej. Mialam czekac na telefon od nich celem dogadania godziny, kiedy przyjda. Zadzwonili, ale prosili o wyrozumialosc, bo maja roboty w pip i ich przyjscie moze sie opoznic, ale na pewno nie zostawia nas na weekend z nieczynnymi umywalkami i zlewami. Tak i kwitlam w chalupie w oczekiwaniu, wdzieczna, ze obiecali w ogole wpasc. 
 I oto ok. 15.00 wpadl rosly facet i juz od progu zarzekal sie, ze nie ma czasu a tu trzeba bylo nie tylko udroznic rury, ale i zlozyc do kupy rozmontowane przylacze  pod zlewem w kuchni. Slubny dawal mu dyspozycje i zawziecie instruowal, jak ma to poskladac, wiec w koncu spytalam, czy skoro tak dobrze wszystko wie, nie powinien sam tego zainstalowac, a nie zawracac glowe komus, kto spieszy sie do domu. Na szczescie trafilismy na hydraulika z poczuciem humoru, ktory grzecznie stosowal sie do wytycznych slubnego i na koniec jeszcze dodal, ze bez niego w zyciu by tych rur nie poskladal. Smiesznie bylo, wszyscy rechotalismy w glos, a i mnie qrwica jakos przeszla. Skonczylam pranie lezakujace w pralce od poprzedniego dnia, posprzatalam caly balagan i moglam w spokoju oddac sie przedwyjazdowym zabiegom spa.

15 października 2023

To dzisiaj!

 


 Ruszcie sie z domow, mimo niecheci, mimo tego, ze "nie ma na kogo glosowac", to jedyna i ostatnia szansa na odsuniecie od wladzy tych przestepcow, bo teraz jeszcze sie z Wami "dziela" tym, co nakradli, ale juz niedlugo. Zadluzenie jest tak gigantyczne, ze Wasze "plusy" i "-nastki" pojda na jego splate, nie bedziecie dostawac NIC, nie wyjedziecie "za chlebem" do unii, nie bedzie opiekunek, hydraulikow, kafelkarzy. Dadza sobie rade bez Was, Wy bez unii juz nie bardzo.
 Te wybory i oddanie glosu na KO, Lewice czy nawet Holownie to Wasze byc albo nie byc, Wasza przyszlosc i przyszlosc Waszych dzieci. Wiekszosc z Was nie pamieta tzw. komuny i trudnosci z wydostaniem sie z kraju, zawsze na paszport, ktory byl wydawany wedlug widzimisie urzednika i ktory nalezalo oddac w urzedzie po powrocie. Niepokorni albo w ogole nie wyjezdzali, albo mogli wyjechac bez mozliwosci powrotu. Chcecie tego?
 A wiec:
 

  I jeszcze bardzo wazna kwestia, skopiowalam od Teatralnej:
 
KARTY DO GŁOSOWANIA BĘDĄ SPIĘTE Z REFERENDALNYMI, NIE BRAĆ PROSZĘ PAŃSTWA DO REKI DOPÓKI  NIE ODCZEPIĄ REFERENDALNEJ, I NALEŻY POWIEDZIEĆ: 

ODMAWIAM REFERENDUM !!

CZŁONEK KOMISJI MA OBOWIĄZEK ODPIĄĆ KARTĘ OD REFERENDUM, I NALEŻY CZEKAĆ NA ODNOTOWANIE ODMOWY, DOPIERO WTEDY WZIĄĆ KARTY I ZŁOŻYĆ PODPIS, NALEŻY WYRAŹNIE POWIEDZIEĆ: CHCĘ TYLKO KARTY DO GŁOSOWANIA DO PARLAMENTU!!!

ponieważ NIE MOŻNA JUŻ ODDAĆ POBRANEJ KARTY NA REFERENDUM. ..

 
Zycze wszystkim pogodnego dnia, owocnego i rozwaznego glosowania. Jestem juz w Polsce, post przygotowalam wczesniej. Wybaczcie, ze nie bede odpowiadala na komentarze, z telefonu to niewygodne. Jestem zatem z Wami nie tylko duchem, ale fizycznie wsrod Was w tym bardzo waznym dla dalszej historii Polski dniu.

 

13 października 2023

Czarne jest piekne i przynosi szczescie

 Pfff... macie swoj XXI wiek, a zabobon dalej ma sie nienajgorzej. Kto z Was pierwszy wymyslil, ze czarny kot przynosi pecha, zwlaszcza w taki dzien jak dzisiaj? A przeciez wszyscy wiom, ze czarne jest najpiekniejsze, a czarne koty to juz w szczegolnosci. Ja, Czarna Miecka Wam to mowie! Moglabym jeszcze zrozumiec niewyedukowanych sredniowiecznych ludków, ktorym przywidzialo sie w czasach polowan na czarownice, kobiety kochajace zwierzeta i holubiace swoje koty w ulubionym i najwlasciwszym dla czarownic kolorze, ze taki czarny kot jest zlowrogi. Coz, ja wiem, ze my koty mamy przenikliwy i hipnotyzujacy wzrok, widzimy tez znacznie wiecej niz Wam sie wydaje i nie, nie chodzi mi tutaj o widzenie nocne czy na dalekie odleglosci, co Wam ludziom, niestety nie zostalo dane przez nature. My widzimy Wasze wnetrza, Wasze dusze, wiemy od razu, jakimi jestescie ludzmi. A to budzi Wasz strach, ze dowiemy sie o najbardziej skrywanych Waszych tajemnicach. Bo nikt nie chce byc zdemaskowany, kazdy zaklada odpowiednia do okolicznosci maske i czesto udaje kogos, kim nie jest. A my odczytujemy Was natychmiast. Zwlaszcza wlasnie czarne koty maja wiecej tych nadprzyrodzonych mocy. 
 Nie cieszymy sie zatem zbyt duzym "wzieciem" w schroniskach, podobnie jest zreszta z czarnymi psami, na szczescie sa takie osoby jak Mame, ktora specjalnie szukala czarnego i jak tylko mnie zobaczyla, a mialam wtedy ze dwa tygodnie, wykrzyknela: "Ta bedzie nasza!" Wprawdzie musiala sie uzbroic w poklady cierpliwosci, bo to nie byl czas odbierania mnie mojej kociej mamie, musiala nas jeszcze duzo nauczyc, zanim puscila nas w swiat do ludzi, ale kiedy ten czas nastal, bylam juz dobrze wychowana kocia dama i tak mi zostalo do dzisiaj. Psy toleruje, ale z innymi kotami nie bede sie pospolitowac, za zadne skarby. Nie po to Mame nadala mi przydomek Krulova, zebym zawierala blizsze kontakty z kims znalezionym na ulicy, kto nawet nie zna swoich korzeni i nie wiadomo, czy pochodzi z dobrego domu. Pfff... 
 A skad sie wzial zabobon zwiazany z piatkiem 13-go? Francuski krol, Filip Piekny (ten przydomek powinien sie mnie przytrafic) aresztowal tego dnia w roku 1307 setki Templariuszy. Wielki Mistrz Zakonu, plonac zywcem przed katedra Notre Dame, zdazyl wykrzyczec przeklenstwo i od tego dnia kazdy piatek 13-go mial przynosic wszystkim wielkiego pecha. Zas Filip przekrecil sie w ciagu roku. 
 A czarne koty? Nie zawsze i nie wszedzie kojarza sie z pechem, w Japonii np. przynosza szczescie, a w Niemczech pech przyjdzie, jesli kot przejdzie droge z prawej strony na lewa, bo jak odwrotnie, to zwiastuje szczescie. W starozytnym Egipcie czarne koty byly ubostwiane, nawet niektorzy bogowie mieli kocie glowy. Az nastalo sredniowieczne samowladztwo kosciola, polowania na czarownice i ich czarnych kocich pupili, malo tego, niektorym ludziom malo myslacym zostalo tak do dzisiaj, ze nie lubia czarnych kotow, glownie tym, co to kreca sie w poblizu swiatyn. Dla nich wszystko stanowi zagrozenia, HelloKitty, Harry Potter, czarny kot i wiele innych. Slaba cos ta ich wiara, skoro zagrazac jej moga takie glupotki.
 A koty, rowniez te czarne, nie tylko nie przynosza pecha, ale naukowo dowiedziono, ze... lecza swoich ludzi. Swoim towarzystwem redukuja stres i choroby z niego wynikajace, ich mruczenie ma  niska czestotliwosc 25-150Hz, a jego wibracje wzmacniaja kosci i stawy, lagodza bol, zmniejszaja obrzeki, niweluja dusznosci i przyspieszaja gojenie ran. Wspomagaja tez uklad krazenia - no, same korzysci z kota, szczegolnie czarnego. No dobraaa... to moja prywata, bo kazden kot tak ma, nawet Bulka, pfff...  
                                                                                  Wasza Miecka
 
 Drodzy, jutro poznym wieczorem udaje sie z Hexa na tydzien do Polski, wiec nie bedzie mnie troche na blogu. Za to bede w samym centrum bardzo waznych dla Polski wydarzen i mam cicha nadzieje, ze moja tam obecnosc przyniesie nam wszystkim szczescie. Czarna Krulova z pewnoscia tez bedzie trzymac swoje kocie kciuki za powodzenie. Do poza przyszlego tygodnia zatem!
 

11 października 2023

Wyglosowac!

 Na blogu Agniechy Konik Polski znalazlam wyszperany przez nia i skopiowany ze strony Wysokich Obcasow artykul na temat powodow wyglosowania PiSu. Jest ich oczywiscie, tych powodow, w pip dosyc, kazdy moze sobie wybrac jeden lub wiecej, wszystkie sa na tyle powazne, ze pojedynczo by wystarczyly do zmiecenia tej zalosnej i niebezpiecznej partii z powierzchni ziemi, a wszystkie razem jeszcze dodatkowo do posadzenia jej czlonkow na dlugie lata do wiezienia. 
 Mnie w ogole nie miesci sie w glowie, ze jakikolwiek narod mogl dopuscic do obecnej sytuacji, nie robiac po drodze, kiedy z dnia na dzien zabierano im po troszku wolnosci i mozliwosci decydowania o sobie, takiej rewolucji, zeby po bruku toczyly sie uciete glowy. I tak sobie myslalam, ze ja tu w takiej demokracji zyje, a Polacy nie umieja zawalczyc o wlasna. Jednak po zastanowieniu sie, doszlam do wniosku, ze i tutaj nie wszystko takie zagraniczne i demokratyczne, jakbysmy chcieli. Oczywiscie w kazdym panstwie niewolenie spoleczenstwa przebiega w inny sposob, inne tez sa cele jego powolnej destrukcji. W Polsce wystarczylo dac gminowi troche forsy, bardzo od niej uzaleznic, nawet sprawic, ze na skutek socjalnego rozdawnictwa wielu obywatelom nie oplacalo sie podejmowac zadnej pracy, skoro i bez tego zyli beztrosko, czasem dorabiajac na lewo. Tylko w pierwszym roku pisowskiego rozdawnictwa prace rzucilo ponad 800 tysiecy ludzi, no bo po co sie pocic, jak i bez tego ma sie tyle samo.
 W Niemczech jest troche inaczej, tu zachowuje sie pozory demokracji, na wybory lata zawsze ponad 70% spoleczenstwa, ale pranie mozgow i indoktrynacja zaczyna sie juz w szkolach, calkiem jak w Polsce, tyle ze cele indoktrynacji sa inne. Tu jest przymus poprawnosci politycznej, tam kochania kosciola. Za brak subordynacji sa kary, tam za obraze uczuc religijnych, tu za brak milosci do kolorowych przestepcow i krytykowanie polityki migracyjnej, spychajacej Niemcow do roli frajera utrzymujacego polowe swiata i niechcianych gosci u siebie, ktorych juz nie ma gdzie rozlokowac, a nadciagaja wciaz nowi, bo kilka lat temu kanclerka wydalila z siebie, ze witamy wszystkich serdecznie i damy rade. No nie dajemy!
 Teraz podnosi sie skowyt rzadzacych elit, z zielonymi na czele, ktorzy chca zniesienia gornej granicy liczby przyjmowanych azylantow i przyjmowania wszystkich chetnych na niemiecki socjal. A skowyt narasta, bo coraz to nowe landy w wyborach do swoich landtagow wykreslaja sabotujacych zielonych, socjalistow i innych zwolennikow udupienia tego niegdys kwitnacego gospodarczo panstwa i zaczynaja glosowac na AfD, jedyna partie, ktora glosno wypowiada sie o nurtujacym wszystkich problemie. Jeszcze do niedawna wielu moich znajomych wyrazalo wzniosle hasla o koniecznosci pomocy, ale widzac, ze azylanci nie do pracy tu przyjechali, przestepczosc wzrasta lawinowo, a politycy radza nam przyzwyczaic sie do tego, ze jest niebezpiecznie, nie robiac nic, zeby bylo inaczej, zaczyna wyglosowywac zielonych i socjalistow. W bylej NRD AfD stala sie sila wiodaca i zaczela zwyciezac w wyborach, w landach zachodnich stala sie druga sila po CDU, a zieloni i socjalisci ze swoimi programami przyjmowania bez opamietania, nagle spadly na dalsze pozycje. I w zaden sposob nie swiadczy to o jakims radykalizowaniu sie Niemcow, ale chyba wlasnie o demokratycznym wyrazeniu sprzeciwu wobec obecnej rabunkowej i destrukcyjnej polityki.
 Tak wiec widac, ze mozna wyglosowac partie, ktore pracuje przeciwko spoleczenstwu i to powinno byc dla rzadzacych politykow motywacja do zmiany frontu, a nie wylewania lez, ze AfD zwycieza, Robcie zatem wszystko, zeby ta partia nie miala szans, ale nie olewajcie przy tym obywateli i nie traktujcie ich jak glupich frajerow do kochania i finansowania przestepcow z calego swiata.
 Mam nadzieje, ze tym razem i polskie spoleczenstwo wyrazi swoj sprzeciw poprzez wyglosowanie bandyckiej partii i jej zdemencialego wuca, ktory juz sam nie wie, co mowi i kaze elektoratowi glosowac w referendum cztery razy TAK! Szkoda, ze go skorygowali, fajnie by bylo, gdyby ten bezrozumny elektorat zaglosowal jak chce wuc, ktoremu juz sie referenda mieszaja, bo to w powojennym mialo byc trzy razy TAK! 


09 października 2023

Nie zna zycia, kto...

 ... choc raz nie zalatwial sie w slawojce za stodola. Ta niewatpliwa przyjemnosc w oparach nieludzkiego smrodu i strachu, ze wpadne do srodka swoim niewielkim dzieciecym tylkiem, spotykala mnie niejednokrotnie podczas przeroznych pobytow na wsi, jak nie podczas spedzania koncowki wakacji u dalszej rodziny, to znow podczas letniska w roznych lesniczowkach, ktore udostepnialy pokoje goscinne pracownikom roznych firm wspolpracujacych z lasami. Mama pracowala wtedy w Zjednoczeniu Przemyslu Przetworow Papierowych i Materialow Biurowych i w tamtym czasie najczesciej spedzalam wakacje w lesniczowkach. Dla dzieci byl to raj, dla doroslych niespecjalnie, bo lesniczowki uzyczaly jedynie pokojow do spania, wyzywienie bylo juz na wlasna reke. Po zakupy albo jezdzilo sie PeKaeSem, do ktorego trzeba bylo dotrzec na piechote z glebi lasu, albo popylalo sie do sklepu na piechote, a pozniej wracalo z pelnymi siatami. Trzeba bylo napalic pod kuchnia i ugotowac. W sumie matki meczyly sie bardziej niz w domu, ale wczasy byly tanie, wiec nikt nie grymasil. Ale wracajmy do tematu. Ja bardzo balam sie slawojek, patrzylam w dol, ledwie powstrzymujac odruch wymiotny i zastanawialam sie, co by bylo, gdybym tam wpadla? Graniczy z cudem, ze udalo mi sie nie dostac jakichs permanentnych obstrukcji i traumy. Nalezalam do niewielkiej grupy szczesliwcow, ktorzy mieli od urodzenia lazienke w domu i klozet ze spuszczana woda, co w tamtych czasach nie bylo takie zrozumiale samo przez sie. Na mojej ulicy mieszkalo wiele kolezanek ze szkoly, ktore wprawdzie zajmowaly mieszkanie w kamienicy, ale zalatwiac sie chodzily na podworkowy kibelek, ktory najczesciej byl dziura w podlodze. Dlatego dzieci mialy przywilej nocnika, dorosli niestety musieli cwiczyc akrobatyke nad dziura, a najgorzej mialy osoby starsze i mniej sprawne. Nawet w mojej kamienicy tylko czesc lokatorow miala lazienki, reszta musiala biegac na dwor, co w nocy czy w zimie nie nalezalo do szczegolnych przyjemnosci, wiec sikalo sie najczesciej do nocnika i wylewalo zawartosc do zlewu. Pozniej zaczeto modernizowac domy, choc mysle, ze w takiej Lodzi sa jeszcze mieszkania bez WC. 
 To wszystko to maly pikus. Najwiekszy hardkor to zerdz nad latryna na obozach harcerskich. Prywatnosci ZERO, zawsze ktos stal na czatach, by s*ac mogl ktos, a dziewczyny ze swoimi babskimi sprawami mialy spore problemy z utrzymywaniem odpowiedniej higieny. Bo mycie sie tez bylo karkolomne. Cud, jesli oboz byl na terenie, ktory dysponowal obozowa lazienka, czyli cynkowym korytem z kilkoma kranami, najczesciej jednak za lazienke sluzylo jezioro, w ktorym tuz obok mylo sie okopcone kotly z kuchni. I nikt nie chorowal,  nie szerzyla sie zaraza, choc jak sobie pomysle o warunkach sanitarnych, to az mnie wszczonsa z obrzydzenia. Wtedy jednak mi to zupelnie nie przeszkadzalo, a i rodzice nie mieli zadnych zastrzezen. 
 Patrze sobie na dzisiejsza wies, gdzie w wiekszosci domow, jesli nie we wszystkich, sa lazienki, zas slawojki albo dawno rozebrane, albo sluza za podporke dla bluszczu czy innego pnacza, jako relikt minionej epoki i nadziwic sie nie moge obecnym obostrzeniom sanitarnym dla dzieciakow na obozach. Dla dzisiejszych dzieci, z ktorych znaczna czesc uwaza, ze mleko pochodzi ze sklepu, a jajka rosna na drzewie, mieso zas hoduje sie na szkielku laboratoryjnym, tamte nasze wakacje bylyby nie do zaakceptowania. Te dzieci nie umialyby skorzystac z latryny, potopilyby sie w nieczystosciach, a bez lazienki nie wyobrazaja sobie zycia, nie miesciloby im sie w glowach wyplukac usta po myciu zebow woda z jeziora. 
 Te wszystkie dzisiejsze delikatniutkie osobniki nie przetrwalyby dnia w warunkach, w jakich wielu z nas wychowywalo sie na co dzien, a na wakacjach to juz w ogole.

07 października 2023

Baby, do garów!

 I po to sufrazystki wlaczyly o rownouprawnienie kobiet, zeby w pewnym niemalym kraju w srodku Europy, choc tak naprawde bardziej na wschod, a z mentalnoscia to jeszcze bardziej na wschod, trzeba bylo tworzyc spoty namawiajace kobiety do wziecia udzialu w wyborach, do brania wlasnego losu we wlasne rece. Tymczasem polskie kobiety uwielbiaja przyjmowac role polglupich idiotek, co to ich polityka nie interesuje, a w wyborcza niedziele to one maja cos lepszego do roboty, np. ugotowac panu i przychowkom obiad, zamiast tracic czas przy urnie. W spocie stoi: "Nie pojde na wybory, bo moj glos i tak nic nie znaczy - pomyslalo 7 milionow kobiet" Za przeproszeniem, to nie kobiety, a antyspoleczne i niedouczone idiotki. Ktos, kto ma wiecej niz jedna komorke mozgowa slizgajaca sie na szarej substancji w przestrzeni miedzyusznej, nigdy nie wypowiedzialby podobnej bzdury. Bo nawet najglupsze przykoscielne wielbicielki rydzykow pojda do urn, wprawdzie nie do konca z wlasnej woli, ale dlatego, ze proboszcz wyrazil takie zyczenie, straszac przy tym, ze podczas spowiedzi zapyta i moze nie dac rozgrzeszenia. A poza tym, jak tu nie oddac glosu na zbawce i dobroczynce, ktory wprawdzie wiecej im zabral niz dal, ale glosniej przy dawaniu sie chwalil, wiec nie spostrzegly, ze je okradl. "Tamte niemce na pewno im to zabioro, a rude to wredne przeciez."
 Mnie jednak przerazaja sondaze pokazujace znaczne poparcie dla partii tego sepleniacego oblecha Mikkimausa dwojga nazwisk czy jakos tak, zawierajacej w swych szeregach takie tuzy intelektu jak Bosak, Braun czy Sosnierz, no i z programem rozdawniczym nie gorszym od pisu, eurosceptycznych i optujacych za powszechnym posiadaniem broni i przywroceniem kary smierci. Ich poglady sa skandaliczne i przerazajace, ale widocznie nie dla idiotek chcacych wesprzec ich wlasnym glosem. Bo otoz oblech stawia kobiety na rowni z inwentarzem domowym, zada odebrania im wielu praw i przywilejow, no takie tam mizoginskie wybzdziny faceta, ktoremu juz nie staje, wiec za obiekt zemsty na spoleczenstwie wybral sobie wlasnie kobiety. Jaka trzeba byc kretynka, zeby w ogole brac pod uwage wspieranie podobnego tworu? 
 Jesli myslicie, ze te bezmózgie babska zyja gdzies tam, z daleka od Was, bo Wy przeciez obracacie sie w towarzystwie kobiet swiadomych politycznie, to wyprowadze Was z bledu, bo sama slyszalam od niektorych z naszych wspolnych znajomych, ze one sie polityka nie interesuja. Mozna wiec mniemac, ze i wybory nie wzbudza ich entuzjazmu, skoro i tak ich wynik nie bedzie mial wplywu na zycie idiotek, ich corek, matek, siostr, wnuczek i ich samych. One moze juz nie maja szansy umrzec przy porodzie, kiedy zespol lekarzy bedzie cierpliwie czekal az ich zmutowany plód zechce opuscic ten padol, nie obchodzi ich tez brak mozliwosci legalnego pozbycia sie zmutowanego plodu, ktory po urodzeniu i tak nie ma szansy przezyc, ale za to ma zostac ochrzczony. To osoby, ktore w dupie byly, gowno widzialy, wiec wolalyby uniemozliwic innym, bardziej obrotnym, szanse zarabiania pieniedzy poza Polska lub co najmniej pozwiedzania sobie swiata z unijnym paszportem. Skoro one maja xujowa egzystencje, niech inni tez zostana pozbawieni szans na lepsze zycie. 
 Co jeszcze mnie rozbawilo, kolejny spot, w ktorym celebrytki-milionerki bez codziennych trosk o przezycie, bez meza alkoholika pod dachem, namawiaja szare zmeczone zyciem Polki do wziecia udzialu w wyborach. Jedna wydalila z siebie nawet, ze wybory to jak pojsc po zakupy. Jasne, zwlaszcza po tym, kiedy malzonek wlasnie zdazyl przepic wszystkie zasilki. Z pewnoscia tez niezdecydowane emerytki, nie mogace wybrac, czy kupic chleb, zaplacic mieszkanie, czy moze jednak wykupic leki, natychmiast sie utozsamia z królowymi telewizji w ich mieszkaniach za miliony i zachecone ich usmiechami, potruchtaja do urn.
 Do tej pory nie slyszalam przedstawiciela zadnej partii, ktory mialby cos do zaoferowania tym wlasnie niezdecydowanym kobietom. Bo one nie beda sie martwily, czy wyskrobac zarodek z gwaltu dokonanego pezez pijanego meza, czy umra przy porodzie, czy im ktos pomoze, kiedy dziecko urodzi sie z wadami. Najwyzej wloza klopot do beczki po kapuscie. Ich zmartwieniem jest, czy wystarczy zarcia dla dzieci, ktore juz maja i zeby chlop za mocno nie bil.

05 października 2023

Krulova i Ulicznica

 Niedlugo minie 10 lat jak Bulka jest u nas, a Miecka jak uparla sie jej nie lubic, tak jej nie lubi do dzisiaj i chyba juz w tej niecheci odda kiedys ducha (oby zyla jak najdluzej!). Bulka na poczatku bronila sie oszczywaniem calego mieszkania, teraz wywalczyla sobie pozycje i przyjmuje Mieckowa zlosc z politowaniem. Krotko mowiac, ma fochy Krulovej w swoim chudym tylku. 
 Krulova, jak wiecie, zaczela mi niedomagac, w koncu ma skonczone 16 lat, ale na szczescie okazalo sie, ze to tylko nadczynnosc tarczycy i chorobe mozna latwo trzymac pod kontrola. Napisalam latwo? To sklamalam. Bo z Miecka nic nie jest latwe, a najmniej jej zlapanie. Rano urzadzamy sobie obie zawody, kto kogo wytriksuje i kto predzej sie zorientuje, ona z ucieczka pod lozko czy ja z jej zlapaniem. Caly wic polega na tym, ze ja, czy chce czy nie chce, musze po wstaniu najpierw na kibelek. Ten czas Miecka ma do dyspozycji i jesli w pore sie obetnie, znika w sypialni, a stamtad juz jej nie wyciagne, bo raz ze obudzilabym slubnego i Toyke, a dwa ze spod lozka jej nie wydostane. Ale ja mam na nia sposob, wrzucam psie chrupki, ktore uwielbia, do psiej miski, dzwoniac przy tym glosno. Mieckowe lakomstwo zwycieza i sama przychodzi wtedy do kuchni. Jesli sie zapomni, wedruje do salonu, wtedy ja drzwi zamykam i ja lapie. Czasem to trwa, bo ganiamy sie dokola stolu, ale przynajmniej mi zaraza nie ucieknie w miejsce, z ktorego nie mam szans jej wydlubac. Jak mi sie uda, niose wrzeszczacego kota do kuchni i zamykam za soba drzwi, tu tez nie ma mozliwosci zwiania. Wciagam do strzykawki 2,5 ml Thyronormu (to cholerstwo jest chyba ze zlota, bo 100 ml kosztuje ponad 70 €, ale nie zal mi dla ratowania Krulovej), pacyfikuje kota, przygniatajac go do stolu, glownie jej glowe, zeby nie miala szansy nia trzepac i szybkim sprytnym wyuczonym ruchem wstrzykuje kotu lekarstwo do "kieszonki" w paszczy. Na poczatku roznie bywalo, na ogol udawalo sie Miecce tak potrzasac lebkiem, ze pol sie wylewalo, ale z czasem nabralam wprawy w unieruchamianiu kota na ament. Zaraz potem Krulova dostaje na otarcie lez Dreamies z kocimietka, jej ulubione cukiereczki. I chyba juz powinna sie przyzwyczaic do codziennego zapodawania i natychmiastowej cukierkowej pocieszajki, ale nie, codziennie mam ten sam cyrk i kocie inwektywy oraz plucie jadem, prychanie, wyrywanie sie i walka o niepodleglosc.
 Czesto jest tak, ze Bulka posypia w dzien na krzeselku w kuchni i wtedy Miecka nie moze zejsc z blatu w kuchni. Ona juz jest za stara na zeskakiwanie bezposrednio na podloge, zauwazylam, ze sie boi i zawsze wchodzi i schodzi po krzesle. Ale dopiero niedawno udalo mi sie to sfocic. Popatrzcie zatem, jak mala Ulicznica prowokuje Krolova i jak z godnosciom osobistom w koncu ustepuje jej miejsca na krzesle.

Miecka szamie pocieszajki, ale jednym okiem zezuje na wroga

Wrog nie pozostaje dluzny i zezuje na Miecke

Krolova udala sie w kierunku odwrotnym...

... zwlaszcza, ze dojrzala cala torbe kocich cukierkow

Ale mama zabrala cukierki, wiec strzelila focha

A tymczasem wrog udal sie w swoja strone i krzeslo wreszcie jest wolne

I tyle ja widzieli...


03 października 2023

Tfu!rczosc wolska

 Drodzy purysci-polonisci, korektorzy masci wszelkiej, zanim popelnicie harakiri, przeczytajcie uwaznie do konca te tfu!rczosc wolska.
 
- W kazdym badz razie Ja rozumię - powiedziala, butnie potrzasajac loczkami - Nie mam zamiaru cofac sie do tylu, do dwutysiecznego dziewientnastego roku, moja osoba nie idzie po najmniejszej linii oporu! Na dzien dzisiejszy caly ten okres czasu spedzilam na ciezkiej pracy, uczylam sie, wiec posiadam bynajmniej bardzo dobre oceny, dlatego poniewaz przebywam w takiej fazie zycia, ze jesli nie wykorzystam tej szansy, to kaplica. Zobacz, ostatnie poltorej roku nie zwalnialam tempa i regularnie wstawialam raporty na mojego fejsbuka i bloga. Na codzien ubieralam te gorsze ciuchy, wogule nie zwracalam uwagi na autfit, a tym kobietą i dziecią opowiadalam o bandzie zlodzieji, no w cudzyslowiu zlodzieji, bo przeciez chodzi o rzad i ministerow. Napewno kiedys kontrol wykaze nieprawidlowosci, pozatym nie ma tak, zeby bezkarnie im to uszlo. Trzeba bedzie sie za nich wziasc i to z cala surowoscia, dlatego bo jakies prawo chyba w tym kraju funkcjonuje, co nie? Co jest, oni moga sobie nabywac droga kupna dzialki za 1% ceny, przepisywac na zony i kochanki, a My co? Po prawo i po lewo sami zlodzieje, a Nam nic nie zostaje, bo My jestesmy uczciwi, tak po frajersku uczciwi. Po wyborach trzeba bedzie zrobic w kraju dokladny renament, rozliczyc gnojkow do ostatniego guzika, zamknac na dlugie lata do wieznia, tam nie beda mieli okazji kupywac luksusowych towarow, do ktorych sie juz przyzwyczaili. Nie bedzie wodnych akwenow obrosnietych palmami, nie beda mieli pomarancza  i winogronu w wieziennym menu, za to zamiast garniturkow twarzowe pasiaczki.  Miejmy nadzieje, ze wspolwiezniowie wyprawia im tam jesien sredniowiecza. No nic, moja droga, ubieram plaszcz, buty i znikam.
 
 Jesli ktos z Was, Drodzy Czytelnicy, ma jeszcze jakis pomysl, to smialo, podrzucajcie, choc wydaje mi sie, ze zawarlam juz wszystkie mozliwe jezykowe smaczki internetowych niedoukow. Naliczylam ich tutaj 35, bo np. pisanie wielka litera "ja, my czy nas" liczylam jako jeden blad, jeden rodzaj. Liczac kazdy z osobna, znajdzie sie ich znacznie wiecej.
Przemilczalam juz litosciwie idiotyczne feminatywy i neutratywy dla niezdecydowanych w kwestii wlasnej plci.
 
Słownik Neutratywów Języka Polskiego - Dziś znowu zajmiemy się końcówką -e,  ale tym razem nie od nazw stworzonych jak przymiotniki (narzeczony,  motorniczy itd.), a od typowych rzeczowników - mamy tu takie końcówki

01 października 2023

Nachalne żebranie

 W internetach zauwazalny stal sie nowy trend, nachalne dopraszanie sie o wsparcie finansowe. Do czegokolwiek czlowiek sie nie zblizy, tam spotyka wyciagnieta reke. Jak nie jakies patronajty, to znow "kup mi kawe" czy "wesprzyj".  Kazda z tych osob szuka frajerow pod pretekstem, ze bedzie mogla oddac sie bardziej pracy nad swoim blogiem/strona czy czym tam jeszcze, a zrozumiec to nalezy, ze bedzie robila dokladnie to samo, co do tej pory, ale nie bedzie musiala pracowac. Cwany przepis na zycie.Taki wiecej pisowski.
 Lubilam kiedys czytac pewna internetowa gazete, czy jak to nazwac, taka polityczna platforme, madrze pisali i ciekawie. Teraz wchodzisz na ich strone i zaraz masz po oczach WESPRZYJ, ba, nawet jest gotowa ramka z kwotami do wybrania, oczywiscie umiejscowiona na samym srodku, nie do przeoczenia, wieksza od tresci, ktora wlasnie chcesz przeczytac. Najpiekniejsze jest jednak to, ze kiedy ruszysz mysza, zeby przescrollowac dalej, jak diabel z pudelka wyskakuje ramka z oczojebnym napisem NO NIE ODCHODZ JESZCZE, NAJPIERW WESPRZYJ czy cos  w tym rodzaju. 
 Sluchajac podcastow, coraz czesciej musze wysluchiwac listy dobroczyncow wplacajacych poprzez ten patronajt, zamiast tresci tego, co chce wysluchac. To jest dla mnie horror. Teraz nikt nawet pierdnac za darmo  nie chce, za wszystko trzeba placic, a niektorzy tak sie wycwanili, ze teraz ukrywaja tresc i dopoki nie zaplacisz, nie dowiesz sie dalszego ciagu, choc jeszcze do niedawna udostepniali wszystko za darmo, przymilali sie do sluchaczy/ogladaczy/czytaczy, zeby zechcieli poswiecic ich wypocinom chwile swojego cennego czasu. Teraz obrosli w piorka i kaza sobie slono placic za wszystko, co udostepniaja. Nie ma nic za darmo. 
 Ja takich nachalnikow od razu skreslam, bo o ile jeszcze toleruje niesmiale prosby, to nie mam ochoty tolerowac naciskow i szantazu. Niech sie bujaja i szukaja frajerow gdzie indziej, internet jest pelen podcastow czy artykulow do czytania, nie musza byc oni. Jestem wyjatkowo przewrazliwiona, kiedy ktos chce ze mnie zrobic dojna krowe. Pomagam chetnie, ale na wlasnych warunkach i nie pozwole nikomu stosowac wobec mnie naciskow. 
 Politycy tez zewszad wolaja, zeby wspierac ich kampanie, zaczynam miec wrazenie, ze caly swiat zaczal funkcjonowac za pieniadze. No wiem, pracowac trzeba, ale teraz niektorzy kaza sobie placic praktycznie za nic, za to, ze umieszcza w internecie jakis idiotyczny filmik. No ja akurat nie musze ogladac idiotycznych filmikow czy sluchac podcastow, ktore dotychczas byly dostepne gratis i ktorych autor grzecznie sie przymilal o "suba".  A teraz to ja mam placic, bo jemu grupa subskrybentow wzrosla na tyle, ze juz nie bedzie pozostalej holocie robil prezentow. Nagle poczul sie celebryta, literatem czy diabli wiedza kim jeszcze i tera to on bedzie kasowal. 
 I zeby nie bylo niedomowien, nie potepiam w czambul spolecznego finansowania ciekawych i pozytecznych, ale czaso- i pracochlonnych projektow. Tyle tylko, ze teraz wsparcia finansowego oczekuja nowicjusze po upublicznieniu kilku filmikow, opowiesci, czy artykulow na jakis temat. Jak wiecie, slucham sobie na spacerach m.in. podcastow kryminalnych i nie tylko, ale zajmijmy sie tymi pierwszymi. Jest w czym wybierac, podcasterow true crime namnozylo sie jak grzybow po deszczu. Tematyka jest w pewien sposob ograniczona i ci, ktorzy dobijaja do tego grona, sila rzeczy powtarzaja tematy. Ile wiec razy mozesz sluchac o tym samym? Ja rozumiem, ze ci starsi stazem podcasterzy musza sie zdrowo nagimnastykowac, zeby znalezc nowy temat i przedstawic go jako pierwsi i to jeszcze w sposob ciekawy i oferujac dobra jakosc nagrania, bo nie czarujmy sie, nie wystarczy mikrofon ze smartfona. Nierzadko na poczatku, kiedy jeszcze nie wybralam sobie ulubionych podcastow, sluchalam jak leci i niektorych nielatwo bylo mi zrozumiec mimo sluchawek w uchu. Teraz slucham juz tylko takich, ktorzy cenia jakosc, ale to jeszcze nie znak, ze musze ich finansowac. Kiedy niektorym uderza sodowka, przestaje ich subskrybowac, mam jeszcze tak wielu innych do wyboru, a wciaz dochodza nowi. 

 Chcialabym sie Wam jeszcze pochwalic moimi spacerowymi osiagnieciami we wrzesniu. Pogoda wspaniale wspolpracowala, bylo w sam raz do wloczenia sie po okolicy, nie za goraco, nie za zimno, bez opadow. Takie wrzesnie to ja lubie, choc ten podobno jest najcieplejszym, odkad zaczeto mierzyc i notowac temperatury.



Tak, dobrze widzicie, przedreptalam w tym miesiacu ponad 150 kilometrow i spalilam przy tym ponad 12 tysiecy kalorii. Oraz jestem z siebie niezwykle dumna, choc kiedy powiedzialam o tym Toyce, to mnie wysmiala. Ona bowiem pokonala z pewnoscia podwojny dystans, o ile nie jeszcze wiekszy, no ale ona ma cztery konczyny do biegania, a ja tylko dwie i to troche juz popsute. I, jak widzicie na wykresie, nie kazdego dnia wychodzilam swoje zamierzone 6000 krokow, bo gdybym byla bardziej zdyscyplinowana, to hohoho, a moze ojesusmaria!

O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...