Bardzo jestem z siebie dumna, bo udalo mi sie "zreperowac" telewizor w mamy pokoju. Pisze w cudzyslowie, bo tak naprawde sama nie bardzo wiem, jak tego dokonalam. A bylo to tak. Poczatek mojego nieczytania (instrukcji obslugi, zeby byla jasnosc) mial miejsce jeszcze w Polsce, kiedy to slubny przyslal mi uzywany wprawdzie, ale calkiem do rzeczy telewizor, niestety bez instrukcji obslugi. Zaczelam sie wiec bawic pilotem i metoda prob i bledow jakos udalo mi sie nastawic te dwa programy, ktore oferowala wtedy telewizja w Polsce. Wprawdzie musialam wzywac mechanika, bo wtedy jeszcze jakies systemy sie nie zgadzaly i musialo byc przestawione z PALu na SECAM czy tam odwrotnie, juz nie pamietam, ale programy zainstalowalam. Podobnie bylo, kiedy po telewizorze dotarlo do nas video, tez jakos sama sobie skonfigurowalam, nie bardzo wiedzac, jak, ale dzialalo i moglam nie tylko odtwarzac, ale i sama nagrywac. Pozniej juz wszystkie kolejne telewizory tutaj ja instalowalam, slubny tylko wtykal kabelki gdzie trzeba. Podobnie mam ze wszystkimi innymi urzadzeniami w domu, z pralkami, zmywarkami - czasem tylko zajrze do sciagi, co oznacza jakas swiecaca dioda, ale ogolnie zawsze metoda prob i bledow najpierw instaluje, a pozniej obsluguje wszystkie urzadzenia.
Niedawno jednemu z podopiecznych wysiadla pralka. Ze stara jakos sie zdolal zakolegowac, choc latwo nie bylo, bo on w zyciu nigdy niczego nie pral. Ale owdowial, wiec musial sie nauczyc i nawet dosc sprawnie mu to szlo. Pojechalismy zatem kupowac nowa pralke. Mnie najbardziej zalezalo na jak najlatwiejszej obsludze, zeby staruszek dal sobie z tym rade. Pojawilam sie u niego jakies trzy dni po tym, jak mu te pralke przywiezli i zainstalowali i zastalam dziadka z obledem w oczach, ze on nie rozumie ani slowa z tej instrukcji, ze nigdy w zyciu nie bedzie umial uruchomic, a przedtem wybrac program, ze tyle tego, dla niego za duzo. Zabronilam czytac glupot i zamulac sobie niepotrzebnie szare komorki. Na kartce wypisalam mu 3 czynnosci, ktore musi zrobic i tyle. Uzywac ma dwa programy, jeden do bawelny, recznikow i poscieli na 60° i drugi do ubran 40°. Nagle wszystko stalo sie latwe i przejrzyste, a dziadek popyla sam z praniem az sie kurzy. Czyli mozna prosto i przystepnie? No mozna, ale producent bierze sobie za punkt honoru mieszac ludziom (zwlaszcza wiekowym) w glowach. Musi, bo sie udusi.
Przeprowadzajac sie do nas, mama wziela ze soba swoj dekoder Polsatu, zebysmy mogli ogladac rozdzielnie rozne programy. Slubny juz przygotowal ten rozgaleznik do anteny i wszystko gralo i buczalo. Nagle, kilka dni temu, cos pyklo i wszystko zniklo, mama nie ma polskich programow w swoim pokoju. Slubny na czworaka sprawdzal wszysciutkie polaczenia, kable pradowe, kable antenowe, wtyki w tyle telewizora, ustawienia talerza anteny - wszystko w najlepszym porzadku, a programow nie ma. Wyciagnelismy karte z dekodera, zresetowalismy, wetknelismy z powrotem - nic. Slubny postawil diagnoze, ze ani chybi zepsul sie dekoder. Mama przychodzila na te swoje seriale do salonu, wtedy ja wynosilam sie z Netflixem do sypialni, ale na dluzsza mete wcale nam sie takie roszady nie podobaly. Mamie niewygodnie, bo u siebie ogladala na lezaco, ja z kolei w sypialni musialam na lezaco i nie bylo mi wygodnie. Mama w sypialni nie mogla, bo tam telewizor jest jedynie monitorem, na ktorym mozna ogladac to, co idzie przez internet, jako ze nie ma polaczenia z antena. Normalnie poszloby sie do punktu Polsatu, wzielo drugi dekoder, ale teraz mamy troche daleko, a ja planuje podroz dopiero we wrzesniu. Juz powoli kombinowalam, jak tu zrobic zamach na Boguske, ale przeciez nie wydaliby jej nowego bez upowaznien. Wreszcie, taka wkurzona i zrezygnowana, zaczelam sie bawic pilotem, bo pomyslalam, ze podczas sprawdzania tych wszystkich polaczen, mogl slubny cos niechcacy nacisnac, cos przestawic, rozregulowac, schrzanic. Ja jestem odwazna, nie boje sie naciskac knefelkow, probowac i wracac do poczatkowych ustawien. Ja nawet prostsze rzeczy w komputerze sama sobie naprawiam, bo zanim wezwe guru, najpierw pytam wujka gugla i on czesto daje mi jasna instrukcje, jak naprostowac to, co jakims przypadkowym nacisnieciem czy nowym apdejtem, poszlo sie gdzies bujac. Tamtego dnia tez, choc oczywiscie slubny dogadywal, ze on juz wszystko posprawdzal i na pewno dekoder jest do du*y. No i wierz tu, czlowieku, takiemu slubnemu, a poniewaz znam go jak swoje wlasne piec palcow, to w spokoju bawilam sie tymi knefelkami dalej. W ktoryms momencie natrafilam na instalowanie programow od poczatku i...BINGO! Zainstalowalam i dziala. Mama w tym czasie byla w kuchni, gdzie ja, napeczniala z dumy, weszlam oznajmiajac:
- Twoj telewizor dziala! Nie ma za co.
Trzeba Wam bylo widziec mine mamy, oczy jak stare piec zlotych z rybakiem, bo juz sie prawie godzila z tym, ze bedzie mocno ograniczona w swoich ulubionych programach, nie chcac nam za duzo przeszkadzac. A slubny? Zamiast zemglec z radosci i dumy, ze ma taka madra zone, on wziol i wszystko zbagatelizowal. Ze to niby nic, dlaczego wiec sam nie zreperowal? No! A tak nawiasem mowiac, to ja sama nie bardzo wiem, jak to naprawilam i dlaczego wczesniej nie chcialo dzialac.