28 lutego 2021

Dobry trend

 W calej Europie coraz bardziej widoczny jest trend odchodzenia z kosciola, glownie katolickiego, choc koscioly protestanckie rowniez notuja wzmozony ruch w jedna strone: w strone wyjscia. Sprawy wystapienia z kosciola nie wszedzie sa tak poukladane i uregulowane urzedowo jak w Niemczech, gdzie wystarczy zlozyc oswiadczenie w lokalnym urzedzie, bez osobistych kontaktow z parafia. Inna rzecz, ze wielu Niemcow i osob w Niemczech zyjacych i pracujacych, a co za tym idzie, placacych podatki, oficjalnie wystepuje z kosciola ze wzgledow finansowych. Ale to tylko o tym swiadczy, ze ich wiara nie byla szczegolnie gleboka, choc rowniez kryzys spowodowany pandemia nie jest bez znaczenia, kiedy liczy sie kazdy grosz. Wysokosc podatku koscielnego to 9% podatku dochodowego, kiedy wiec ktos niemalo zarabia, to i kwota podatku jest spora. 
Jednak najbardziej szkodza kosciolowi, powodujac masowy odplyw wiernych, kolejne skandale pedofilskie, ale rowniez brak reakcji biskupow, czy wrecz aktywna pomoc w ich tuszowaniu. Malo tego, biskupi, zamiast okazac pokore  i bic sie w piersi, wykazuja sie daleko idaca arogancja, wrecz groza odchodzacym wiernym piekielnymi konsekwencjami, ktore w XXI wieku moga jedynie wywolac usmiech politowania. 
A im wiecej nakazow i zakazow, im wiecej w kosciele arogancji i braku poczucia winy, tym ludzie beda go omijac coraz szerszym lukiem. Inna jest samoswiadomosc i wiedza w czasach internetu, okrzyknietego przez kosciol jako narzedzie szatana (no ja mysle, bez tego narzedzia nie mielibysmy tej wiedzy, a klerowi zyloby sie spokojniej i dostatniej) niz byla jeszcze 20 lat temu. 
W Niemczech wylalo kolejne szambo pedofilskie, tym razem w Kolonii, gdzie niejaki Woelki, kardynal z zawodu, przez dlugi czas tuszowal akty pedofilskie w podleglej mu archidiecezji i nie wyrazal zgody na publikacje raportu ekspertow w tej sprawie. I w tym przypadku ilosc chetnych do wystapienia z kosciola gwaltownie wzrosla, jak ok. 2006 roku po wyjsciu na jaw afery na Bawarii, w ktora byl zaplatany brat niemieckiego papieza, Georg Ratzinger. Wtedy i ja zlozylam wniosek o wystapienie z kosciola katolickiego. Tym razem jednak wnioskow bylo tyle, ze Kolonia uruchomila dodatkowe sily urzednicze, by sprostac wyzwaniom. Wyzwan jednak nie wytrzymaly serwery, przewidziane na 1000 wystapien miesiecznie.
Jednak sytuacja w Kolonii jest zgodna z ogolnym trendem, tylko w 2019 z kosciola odeszlo ponad pol miliona wiernych. W Polsce takich statystyk sie nie prowadzi, ale trend jest az nadto widoczny i nie pomagaja szykany ksiezy, ktorzy rozpaczliwie probuja uniemozliwiac dokonanie aktu apostazji. Coraz wiecej dzieci i mlodziezy rezygnuje z udzialu w lekcjach religii, coraz wiecej rodzicow nie chrzci dzieci, zostawiajac im furtke do samodzielnej decyzji, kiedy beda dorosle. 
Kler bowiem cwanie sobie wymyslil jakis grzech pierworodny, zmuszajacy rodzicow do pietnowania dziecka w niemowlectwie, co powinno byc prawnie zabronione, podobnie jak zapisywanie niemowlat do partii politycznej. Madrzy rodzice widza, jak bardzo jest utrudnione wystapienie z kosciola, wiec pozostawiaja dziecku decyzje, czy bedzie chcialo zyc w tej zaklamanej wspolnocie i nie narazaja go w dziecinstwie na kontakty z zaburzonymi psychicznie i seksualnie duchownymi. Mniej madrzy rodzice pietnuja dzieciaka, kiedy jest nieswiadomy.
Kosciol od dawna nie stanowi autorytetu dla wiernych ze swoimi podwojnymi standardami moralnymi, zas episkopatowi zupelnie one nie przeszkadzaja. Wazna stala sie kasa, nie moralnosc czy milosierdzie, o nadstawianiu drugiego policzka nie wspominajac.
Ten dobry trend odsuwania sie od koscielnej hipokryzji, chciwosci, zadzy wladzy widoczny jest w calej Europie, koscioly zaczynaja swiecic pustkami, bo ludzie sa coraz bardziej swiadomi i krytyczni, mysla samodzielnie i nie pozwalaja wmawiac sobie bajek, ani sie zastraszac. Zginela w kosciele idea jednoczenia ludzi, zaczelo sie dzielenie, mowa nienawisci, szczucie, a tego jest dosc w swieckim swiecie i w kosciolach wierni nie tego szukaja. Zamiast pomocy, nie tylko duchowej, widza wyciagniete lapy po ich kase, slysza, jak maja zyc, podczas gdy ksieza zyja po swojemu, skrzetnie omijajac 10 przykazan. Nie tedy droga! 
Lawina ruszyla i dobrze. Mam nadzieje, ze nic jej nie zatrzyma, bo ludzie nie potrzebuja TAKIEGO boga, jakiego reprezentuja jego sludzy. Boga, ktory smiertelnie sie pogniewa, kiedy wkladasz reke do wlasnych majtek, ale ktory nie slyszy bolesnego szlochu gwalconych na plebaniach dzieci.


26 lutego 2021

Wiosna, ze tak odkrywczo zauwaze

 Troche nas ten gwaltowny atak zimy wymeczyl, choc z drugiej strony tak pieknej
zimy dawno nie widzialam i mimo, ze nie przepadam za ta pora roku, tym razem czerpalam z jej piekna wszystkimi zmyslami. Codziennie bylam na swiezym mroznym powietrzu, spacerujac podziwialam te wszechobecna niczym nie skalana biel.
A potem nastapilo wydarzenie, o ktorym warto wspomniec, bo czekalismy na nie grubo ponad wiek. Otoz padl rekord roznicy temperatur na przestrzeni tygodnia, odkad w Niemczech zaczeto zapisywac temperatury. Przedostatni rekord padl w Jenie w roku 1880, kiedy to w maju temperatura wzrosla od -5°C z kawalkiem do ponad +36°C. Ta roznica wyniosla wtedy 41,1°C. Moja Getynga pobila ten rekord, mianowicie nastapil wzrost temperatury z -23,8°C do ponad +18°C i roznica byla 41,9°C. W ogole jakos tej zimy moje miasto, gdzie snieg byl zawsze rzadkoscia, zdobylo tytul bieguna zimna. Wszedzie wokolo temperatury byly wieksze, tylko u nas, na poludniu Dolnej Saksonii nastala epoka lodowcowa.
Nie wiem, co tej naturze odbilo, bo zamiast spokojnie czekac az zejda lody, ona pod tymi lodami szykowala sie na nastepny etap, wystrzelila przebisniegami, krokusami i rannikami, pokazaly sie nawet liscie tulipanow. Jak tylko snieg zaczal znikac, zrobilo sie nagle bardzo wiosennie, wystarczylo kilka dni z przygrzewajacym sloncem.
I tak sie splataja radosci ze smuteczkami, tu bociek na niebie, tam na polach stada gesi, ktore powrocily zakladac tutaj rodziny, jak co roku. Rano kosy zdzieraja gardziolka i robia mi dzien, bo mimo ciemnosci radosnie zapowiadaja kolejny dobry dzien. Pozimowe kwiatuszkowe malenstwa ciesza oczy, slonce piesci twarze swoim cieplym promykiem, a mnie na mysl natychmiast przychodzi znany wierszyk:
Ptaszek sobie frunie z dala,
w gorze slonce zapierdala,
zaba w stawie dupe moczy.
Qrwa! Jaki dzien uroczy!
Cieszy sie Toyka, ciesze ja, koty wylegly na balkon i obserwuja swiat dawno niewidziany, bo z parapetu to przeciez nie to samo. 
I byloby idyllicznie, gdyby nie zapowiedziane na pol roku roboty drogowe na mojej trasie i calkowite zablokowanie ulicy. Na objazdach zas tworza sie korki, ale co mam robic, kulam sie w tych korkach z cierpliwoscia u mnie niespotykana i nawet specjalnie nie zlorzecze, choc oczywiscie mnie to denerwuje. Dodatkowo jeszcze na ulicy objazdowej pekla rura, wszystko zostalo zalane, ulica wygladala jak kanal w Wenecji. Do konca przyszlego tygodnia bedzie ta ulica nieprzejezdna. Za to ja bede jezdzila do Rzymu przez Honolulu wrrr...
Na pustym placu przed moim kuchennym oknem zaczal sie ruch, beda budowac zaplanowane biura mojej spoldzielni mieszkaniowej. Tyle tylko, ze wizualizacja mnie lekko przerazila, gmaszysko jest wielkie, wysokie i bardzo mnie odetnie od swiata, zasloni slonce, a widok z okna szlag trafi. No i cale lato bede miala kurz i halas. Juz sie ciesze! Na zdjeciu po prawej jest ta wizualizacja, za budynkiem z tylu widac cos bialego z czerwonym dachem, to moj dom. Na razie z okien mam taki widok:
 
 
Pozniej bede juz tylko widziala zadnia strone tego molocha.  I to mnie smuci, bo o ile zaklocenia w ruchu kiedys sie skoncza, to ta budowla zostanie mi na zawsze. Moze nawet bylabym gotowa szukac innego mieszkania, ale w tzw. miedzyczasie ceny tak wzrosly, ze raczej nie bedzie mnie stac.


23 lutego 2021

Kot w pustym mieszkaniu...

 Na codzien nie myslimy o wlasnej smierci, trudno jest dopuscic mysl, ze w ogole jestesmy smiertelni. Tymczasem czlowiek nie zna dnia ani godziny, czasem wszystko przebiega tak szybko, ze nie ma czasu zastanowic sie, co z domowymi zwierzetami. Wiek tu nie gra roli, umrzec mozna w kazdej chwili.
Kiedy czlowiek jest samotny, zwierzaki trafiaja na ogol do bidula, bo komu
potrzebne sa stare, schorowane, skopane przez zycie, przez co zdziwaczale, nieufne, brzydkie psy czy koty. Moze jakas pojedyncza sztuka bedzie miala szczescie i przygarnie ja sasiadka o dobrym sercu. Nie kazdy jednak odwazy sie brac pod opieke stworzenia, ktore z racji wieku i zyciowych klesk, bedzie generowalo tylko koszty, bo opieka weterynaryjna jest dla zamoznych.
Jeszcze pol biedy, kiedy ma sie rodzine... STOP! Kiedy ma sie rodzine, to czlowiek jest spokojniejszy, bo liczy na to, ze po smierci ta wlasnie rodzina zaopiekuje sie zwierzeciem, ktore zna od lat. Jest to tak oczywiste, ze czlowiek ani przez chwile nie bierze pod uwage innej opcji. Gdyby zaswitala mu taka mysl, moze
poczynilby jakies rozporzadzenia. Tymczasem pozniej okazuje sie, ze jedno z dzieci nie ma czasu, drugie jest nagle alergiczne na siersc, a trzecie boi sie psow, czwartemu zas wlasnie urodzilo sie dziecko. Szczescie, kiedy rodzina co najmniej stara sie znalezc osieroconemu zwierzakowi inny dom. Ludzkie panstwo, moglo przeciez od razu zawiezc do schroniska.
Wszystko to sprawilo, ze nagle sama zaczelam sie zastanawiac, co by bylo, gdyby... Jak wiadomo, mam trzy zwierzaki. Mam tez troje dzieci, ale doszlam do wniosku, ze gdyby nastapilo najgorsze, to tak na dobra sprawe chyba zadna nie bylaby gotowa przejac opieki nad ktorymkolwiek zwierzeciem. Jedna sama wychowuje dwojke dzieci, druga ma kota, wiec inne koty odpadaja, trzecia bardzo czesto wyjezdza na dluzej. Wystraszyly mnie spostrzezenia, jakie poczynilam i wnioski z nich wynikajace. Nie moge nawet specjalnie liczyc na grono kociopsich przyjaciol w Polsce, bo
odleglosc, bariery jezykowe i takie tam mniejsze czy wieksze przeszkody. Gdybym wiedziala, ze umieram i miala czas, sily i mozliwosci, zabralabym zwierzaki ze soba, zeby oszczedzic im poniewierki po mojej smierci. Taka Miecka ze swoimi neurozami nigdy nie znalazlaby kogos, kto by ja zaakceptowal i pokochal. Bulka pewnie by sobie poradzila ze swoja wrodzona kokieteria. Toya chyba tez moglaby sie w koncu przyzwyczaic, tylko czy ktos by ja w ogole wzial, w koncu to pies o wygladzie niebezpiecznym. Moze potem ktos zechcialby ja "wychowywac", jak w jej poprzednim zyciu, przy pomocy kolczatki i lania. Lepiej wiec byloby im oszczedzic niewiadomego losu.
A jak u Was? Jestescie pewne, ze w razie nieszczescia Wasze zwierzeta trafia w dobre rece i beda tak kochane jak przez Was?

21 lutego 2021

Dajemy, bierzemy, wymieniamy sie

 Na fejsuniu jestem w kilku lokalnych grupach. Jedna to grupa miejska, gdzie ukazuja sie aktualnosci o blokadach ulic, objazdach, ogolnej sytuacji (np. na biezaco bylo o bombach) i takie tam przydatne nowinki. Inna znow to nasza grupa fotograficzna. Niedawno, kiedy zaczela sie pandemia,  powstala grupa samopomocowa, zakupy, wyprowadzanie pieskow itp, tu tez mialam okazje troche popomagac. Po niedawnym zimowym armagiedonie przytulilam stronke komunikacji miejsko-podmiejskiej, zeby dowiadywac sie na biezaco, gdzie autobusy nie docieraja. Pewnie kazde miasto na swiecie ma takie przydatne strony.
Jest jeszcze dosc ciekawa grupa, gdzie mozna zaproponowac cokolwiek, czego chcemy sie z domu pozbyc, czy to utensylia kuchenne, ubranka dzieciece, zabawki, ksiazeczki, kartony przeprowadzkowe, ksiazki, obrazy, no wszystko. Mozna tez pytac, czy ktos ma na zbyciu jakas konkretna rzecz potrzebna w danej chwili komus innemu. Juz kilka razy sama dawalam ogloszenia, m.in. ze mam  espresso maszynke na zbyciu, pozbylam sie rowniez wszystkich popielniczek, bo i tak z nich nie korzystamy, a tylko miejsce zajmowaly. Pozniej zglosilam sie na ogloszenie o stojacej lampie, ktora mialam w piwnicy, a dzieciaki nie chcialy, oddalam i przynajmniej mam troche wiecej miejsca. Zbieram sie i zbieram do dania wiekszej liczby ogloszen, bo piwnica peka w szwach, ale do tego trzeba pojsc tam na dol, porobic zdjecia, a mnie jakos nie po drodze, jednak moze w koncu sie zmobilizuje i zaczne odgruzowywac to, co zachomikowalam. Dzieci beda mialy mniej roboty z wynoszeniem, kiedy umre.
Chwilowo jednak tylko odpowiadam na poszukiwania innych. Nie dalej, jak kilka dni temu ktos poszukiwal kamionkowego pojemnika na chleb. Nawet nie wiem, skad ja go mam, zdazylam nawet zapomniec, ze go mam, ale przy okazji poszukiwan czegos innego, wpadl mi w oko. Tym razem pomknelam do piwnicy, szybko zrobilam zdjecie i wstawilam jako komentarz. Dziewczyna zachwycona, chce go miec. Ustalamy odbior, kiedy komu pasuje i gdzie. Ona wspomina, ze przyjdzie z dziecmi, w tym jedno w wozku, na piechote, bo jest niezmotoryzowana. No na co mialam czekac, zaraz zapytalam o jej adres w nadziei, ze nie jest to na drugim koncu miasta, choc i w takim przypadku bylam gotowa jej to dowiezc. Moje dobre serce zostalo nagrodzone lokalizacja niedaleko miejsca, w ktorym mialam nastepnego dnia cos do zalatwienia, wiec umowilysmy godzine i prosilam tylko, zeby czekala na ulicy, bo moge miec problem z zaparkowaniem. 
Zaczela mnie dopytywac, czego chce wzamian. Ona nie mogla uwierzyc, ze nie dosc, ze cos daje, to jeszcze z dowozem i nie chce od niej nic. A mnie wystarczyla jej radosc i wdziecznosc, bo to tez nie jest zawsze zrozumiale samo przez sie.
No i naprawde musze sie w najblizszym czasie zmobilizowac do porobienia tych zdjec i wklejenia ogloszen. Mozna tez inaczej, pakuje sie wszystko w karton i wystawia na ulice z adnotacja, ze do wziecia i ludzie biora. Tak pozbylam sie nadmiaru nozy kuchennych, ktore mi tylko szuflade obciazaly. Tyle tylko, ze to ryzyko, np. podczas deszczu albo kiedy dzieciaki chca sie zabawic. No i trzeba pozniej posprzatac, jak ktos porozrzuca.
Oczywiscie jest jeszcze grupa, gdzie mozna sprzedawac, ale po doswiadczeniach z meblami po mamie P. nie chce mi sie z tym bujac. Ludzie chetnie biora za darmo, kupowac uzywane rzeczy chca juz mniej.

19 lutego 2021

Cenna inicjatywa, ale...

 Znalazlam na fb zdjecie karteczki zawieszonej przez przedsiebiorcze dziecko, a osoba, ktora to udostepnila, goraco namawiala do skorzystania z oferty.


Zastanowilam sie i mam bardzo mieszane uczucia. Bo z jednej strony jestem zdania, ze nalezy wspierac i pomagac takim malym przedsiebiorcom, a z drugiej... 
Nie powierzylabym dziecku 12-letniemu mojej Toyki. Jest to pies duzy i silny, nie do konca sluchajacy nawet nas. Nie tylko moglaby sie wyrwac, gdzies pognac,  a nawet poniesc smierc pod kolami lub zaginac w ogole, moglaby rowniez zrobic krzywde dziecku, ktore chcialoby za wszelka cene wywiazac sie ze swojej pracy.  Ale powiedzmy, ze w gre beda wchodzily jedynie male pieski, z ktorymi dziecko w tym wieku byloby w stanie sobie poradzic. Co, jesli znienacka podbiegnie duzy pies bez opiekuna, agresywny i nieobliczalny. Dojdzie do pogryzienia i kto bedzie winien? Matka, ktora pozwolila dziecku zarabiac, w wieku, kiedy nie wolno mu jeszcze pracowac? Ja, ktora powierzylam do opieki psa i place za to, wiedzac ze to praca nielegalna? Dziecko? Nie wiem, czy w tym wieku dziecko w ogole moze ponosic jakakolwiek odpowiedzialnosc. 
Zatem dziwie sie osobie, ktora zamiescila to zdjecie na swoim profilu, to dorosly czlowiek, ktory powinien myslec za siebie, za maloletnich i zwierzeta, ktory powinien przewidywac rozne scenariusze, a nie tylko zachwycac sie przedsiebiorczoscia dziecka, nawet nie wiem, czy to chlopiec czy dziewczynka, bo z ogloszenia nie wynika, i namawiac innych doroslych do korzystania z oferty. Bo skorzystanie moze poskutkowac odpowiedzialnoscia karna, kiedy dziecku stanie sie krzywda albo utrata wlasnego psa. 
Ale moze ja przesadzam...?

17 lutego 2021

Chcialabym

 Chcialabym znowu moc spojrzec w przyszlosc z optymizmem, znow moc sie beztrosko smiac, byc spokojna o zdrowie i zycie moich najblizszych, czuc sie bezpiecznie i nie martwic o sprawy materialne. Chcialabym zyc godnie, niekoniecznie bogato, byc szanowana i odpowiednio wynagradzana za prace.
Chcialabym, zeby ludzie szanowali siebie nawzajem, bez wzgledu na wyznanie, opcje polityczna czy miejsce zamieszkania. Chcialabym, zeby szanowali srodowisko, w ktorym zyja i zwierzeta je zamieszkujace. Chcialabym, zeby psy przy budach nie zamarzaly, a szczeniaki tuz po urodzeniu nie byly wyrzucane do smieci. Chcialabym, zeby zwierzeta rzezne traktowane byly do konca z naleznym szacunkiem, skoro juz musimy je zjadac. 
Chcialabym, zeby polityka sluzyla dobru ludzi, a nie ich wyzyskowi, ponizaniu i pogardzie. Chcialabym, by wszystko mialo swoj porzadek, by sady i caly wymiar sprawiedliwosci byly niezalezne od polityki, by media nie chodzily na partyjnym pasku. Chcialabym przejrzystosci w polityce, pelnej otwartosci wobec tych, ktorzy polityke utrzymuja, sa jej pracodawcami. Chcialabym rzetelnego rozdzialu kosciola od panstwa, bezwarunkowego i natychmiastowego. Wyznanie czy ateizm to absolutnie prywatne sprawa kazdego obywatela i epatowanie nimi w przestrzeni publicznej nie ma prawa miec miejsca. Koniec z dotacjami panstwowymi, osrodki wyznaniowe powinny byc utrzymywane przez wyznawcow.
Chciclabym, zeby pomoc miedzynarodowa byla obowiazkiem panstw lepiej rozwinietych i nie powinna polegac na bezwarunkowym imporcie mlodych i silnych mezczyzn, moze jedynie czasowo po to, by ich wyksztalcic i poslac z powrotem. Pomoc nie polega na karmieniu rybami bez konca calego trzeciego swiata, lecz na uswiadomieniu, czym jest wedka i jak sie nia poslugiwac, ale we wlasnym kraju. 
Chcialabys? Stara a glupia! A naiwna jak male dziecko! Mozesz sobie chciec, tyle mozesz. Swiatem rzadzi pieniadz i ci, ktorzy maja go w nadmiarze. Oni jednak wola szykowac wycieczki na Marsa, zamiast zajac sie najpierw naprawa swiata tu, na Ziemi. 
Chcialabym moc jeszcze spojrzec z optymizmem w przyszlosc, chcialabym miec po co zyc i na starosc zakosztowac choc odrobiny beztroski. Podobno nadzieja umiera ostatnia, ja swoja juz pogrzebalam...

15 lutego 2021

Hu hu ha!

 Czy ta zima jest naprawde zla, czy tylko wqrwiajaca, bo miasto nie moze sobie z nia poradzic? No bo tak z wygladu to nawet nawet, przystojna cholera, z dzialan antyszkodnikowych (komary, kleszcze i inny badziew) tez powinna poskutkowac drastycznym zmniejszeniem poglowia, no i moze nie bedzie latem znow takiej ekstremalnej suszy, o ile na wiosne te sniegi nie zmienia sie w powodzie. Owszem, wkurza, ze ulice nie posprzatane, ze autobusy miejskie dbaja jedynie o wlasna wygode, a pasazerow maja tam, gdzie wszelkie ssakowicze pana prezesa moga... 
Ja troche zlorzecze, ale z drugiej strony bardzo delektuje sie i rozkoszuje bialym pieknem, ktorego tak dawno nie widzialam. W sobote rano zobaczylam przez okno gesta mgle i juz wiedzialam, ze osiadzie ona na drzewach i trawach, tworzac bajkowy krajobraz. Bardzo sie pospieszylam z przygotowaniem obiadu, na szybko upieklam ciasto marmurkowe i pognalam z aparatem w swiat. Tym razem nie bralam ze soba Toyki, bo na tak dlugi dystans byloby dla niej za zimno (bylo -15°C), nawet w ubranku, a po drugie, kiedy jestem z nia, nie moge sie w pelni oddac fotografowaniu, bo musze pilnowac, zeby nie zrobila czegos glupiego. To nie Kira, ktora karnie szla obok, nie zwracala uwagi ani na psy, ani na ludzi, nie ganiala krolikow, ptakow czy wiewiorek. Stad moje zaniechania zdjeciowe, zauwazyliscie na pewno, ze zdjec robie duzo mniej. 
Juz po wyjsciu z domu dech mi zaparlo z zachwytu. Przypominam, ze zdjecia mozna sobie powiekszac kliknieciem i ogladac w wiekszej rozdzielczosci.
 






I wlasciwie mialam pojsc zwykla droga, ale w takich okolicznosciach zdecydowalam zahaczyc o cmentarz, gdzie spodziewalam sie niemniej spektakularnych widokow.









Mocno bylam zaskoczona uporzadkowanymi i posypanymi zwirkiem sciezkami cmentarnymi, ulice nie wytrzymuja z nimi porownania. Dzien byl tak piekny, ze sporo ludzi wyleglo na spacer, w tym rowniez na cmentarz, wielu z nich mialo aparaty fotograficzne, wzglednie zatrzymywali to zimowe biale piekno w obiektywach telefonow. 
Stamtad powedrowalam wzdluz Leine, ktorej waly przecipowodziowe sluzyly dzieciakom za niewielkie gorki do zjezdzania na sankach.
 











W koncu zawedrowalam, z kijkami rzecz jasna, zeby chodzic stabilniej, nad jeziorko, ktore w pelni zamarzlo. Po tylu dniach duzych mrozow tafla lodu jest juz dosc gruba, jednak w dalszym ciagu wisza czerwone flagi, co znaczy, ze wstep na lód jest zabroniony. Ale nie brak ryzykantow, ktorzy nie tylko wlaza na lod blisko brzegu, ale wedruja na druga strone jeziora. Za mojego tu ponad 30-letniego pobytu tylko dwa razy zdarzylo sie, ze udostepniono czesc jeziorka lyzwiarzom. Nawet nie wiem, jak gruba musi byc warstwa lodu, zeby to bylo mozliwe.
 













 I to koniec sobotniej wycieczki fotograficznej. Zeby Toyce nie bylo przykro, poszlam z nia jeszcze po poludniu na spacer do centrum logistycznego, to nasza "krotka runda" liczaca ok. 5 kilometrow, zreszta po poludniu zrobilo sie znacznie cieplej, slonce juz galancie grzeje, choc nie na tyle, zeby zlikwidowac te zwaly zalegajacego wszedzie sniegu. I na razie, wedlug prognoz meteo, nie zanosi sie na zadna wiosne, choc na ostatnim spacerze przelatywaly nam nad glowami zurawie.


13 lutego 2021

"Ogolnie nic nie poszlo zle"

 
 "Im Großen und Ganzen ist nichts schiefgelaufen"
- to cytat z wywiadu udzielonego przez kanclerz Merkel dla niemieckiego odpowiednika kurwizji czyli ARD. To taka niemiecka tubka propagandowa, jej siostra czyli ZDF (taki TVP2) po pamietnej nocy sylwestrowej w wielu miastach Niemiec,  pelnej seksualnej przemocy ze strony tzw. uchodzcow, oglosila wszem i wobec, ze sylwester przebiegl bez zaklocen i wszyscy sie przednio bawili. Jako ze nie udalo sie zamiesc pod dywan tysiecy oficjalnych skarg zlozonych na policji, po czterech(!) dniach ZDF niechetnie przyznalo, ze jednak doszlo do incydentow ze strony naszych nieproszonych gosci. Zas telewizja WDR, jeden z odpowiednikow lokalnej TVP3, wslawila sie wielokrotnie skandalicznymi wystapieniami, rzekomo antyprawicowymi, ale szczujacymi jednych przeciw drugim. Za kazdym razem musieli publicznie przepraszac, ale to ich nie powstrzymuje przed kolejnymi skandalicznymi wystapieniami z nachalna propaganda.
To tak tytulem wstepu, zebyscie nie mysleli sobie, ze tylko Polska ma monopol na klamliwa telewizje rezimowa. 
Tak wiec kanclerka, ktora tez jakos ostatnio zalicza odloty i zyje chyba w innym swiecie niz cala reszta spoleczenstwa, wypowiadala sie na temat pandemii w Niemczech, kampanii szczepionkowej i podejmowanych dzialan rzadowych. Na ten temat wlasnie padlo tytulowe zdanie, ze "ogolnie nic nie poszlo zle". Tak, niby pakiet pomocowy dziala, ale znajoma knajpa, otrzymawszy na wiosne ubieglego roku cale 9000 euro dofinansowania, latem juz musiala je zwracac, bo mogla pracowac i niewazne, ze jesien dobila ich do reszty na tyle, ze byc moze juz sie nie podniosa. Smiem przypuszczac, ze nie byl to przypadek odosobniony.
Ze szczepieniami jest chyba gorzej niz w Polsce, gdzie moja mama np. juz sie zaszczepila. Tutaj moi znajomi 80+ nie znaja nawet przyblizonego terminu, pelna dezinformacja, nikt nic nie wie, ani lekarze rodzinni, a na infolinie centrow szczepionkowych nie mozna sie dodzwonic. Za to w internetach i telewizji trwa w najlepsze kampania "zaszczep sie". A tu klops na wiankach, bo szczepionek brak i to na tyle, ze moja psiapsia pracujaca w domu opieki, wprawdzie nie bezposrednio z pacjentami, a w kuchni, nie moze sie zalapac na szczepionke.
Internet zapelnil sie memami z tym kultowym juz sloganem, ze ogolnie nic nie poszlo zle, choc oczywiscie spoleczenstwo (wyjawszy oszolomow z partii zielonych) jest odmiennego zdania. Cmentarze pelne sa grobow ofiar multi kulti, niemieccy emeryci grzebia w smieciach albo szukaja pomocy w dobroczynnych garkuchniach, zas rzad lekka reka wydaje rocznie 55 miliardow euro na niepracujacych, choc aktywnych kryminalnie gosci. Jakby tego bylo malo, Merkel obdarowuje miliardami "pomocy rozwojowej" takie kraje jak Indie i Chiny. No pogratulowac!
Ale przeciez ogolnie nic nie poszlo zle. Kolejny odlot szefowej rzadu.



 

11 lutego 2021

Za duzo naraz

 Jak to bylo? Nieszczescia chodza parami? Byloby nienajgorzej, ale u mnie sypnela sie cala seria. Poczawszy od zimowego kataklizmu, ktory sparalizowal miasto i okolice. Komunikacja miejska nie dziala od soboty, inne sluzby tez polegly, np. nie wywozi sie smieci, ani bio, ani plastikow, ani pozostalych. Ulice sa nieogarniete, snieg lezy i zagraza calosci kosci przechodniow. A wszystko to nie z lenistwa, ale dlatego, ze albo zachorowania na covid, albo kwarantanna zdziesiatkowaly pracownikow. Mieszkancy wzieli sie solidarnie do pracy, kto zyw odgarnia snieg i posypuje chodniki, nikt nie czeka z zalozonymi rekami az ktos zrobi to za nich, mimo ze za te uslugi zdazyli wczesniej zaplacic.

Najbardziej poszkodowani sa kierowcy ciezarowek, jak juz taki kolos utknie, a nierzadko w poprzek drogi, to nielatwo go ruszyc z miejsca. Niektore trasy sa dla nich w ogole zamkniete i niedostepne.
Pisze ten post 10 lutego, na kartce z kalendarza rodzinnego, jaki co roku kupuje w Polsce, jest napisane: Gdy 10 lutego mróz panuje, jeszcze 40 dni takich zwiastuje. Kiedy to przeczytalam, z ust mych wyrwalo sie pobozne oboszszsz... choc powinno cos znacznie bardziej dosadnego, bo na termometrze mamy -11°C, a w nocy bylo -20°C. I co ja mam o tym myslec?
Rano maz zawolal mnie, bo mu telewizja powiedziala, ze strajkuje i ze tym razem nie bedzie niczego ogladal. Kiedy wyszukalam w internetach, o co chodzi, oboje poparlismy protest i postanowilismy nie marudzic, w koncu dzien bez telewizji mozna spozytkowac na inne przyjemnosci. Namietnie spacerujemy z Toyka.
Wczoraj rozmawialam przez telefon z psiapsia zza oceanu i podczas rozmowy ona nagle zakrztusila sie, ale tak fest. Rozmowe nam przerwalo, dodzwonic sie nie dalo, wyslalam esesmana, ale odpowiedzi nie mam i naprawde nie wiem, czy nie bylam przypadkiem swiadkiem jej... az sie boje wypowiedziec. Nie mam zadnego innego kontaktu i strasznie sie niepokoje.
Na koniec dowiedzialam sie o smierci w rodzinie u kogos mi bliskiego.
Moze dosc juz tych hiobowych wiesci, nieszczesc, kataklizmow, braku szczepionek, przedluzania lokdaunow, szykan ze wszystkich stron i strachu o najblizszych?
 

O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...