30 marca 2023

Nostalgia

 Tak mnie jakos naszla nostalgia za Lodzia, za starym heimatem, bo im wiecej czytam o tym miescie, im wiecej na lodzkich stronach ogladam, jak z dnia na dzien pieknieje, to tym wieksza moja zalosc, ze nie obejrze tego na zywo i pozostanie mi tylko zachwycac sie zdjeciami. Najchetniej zachwycam sie na stronie pewnego zapalenca, Patryka Robachy, Lodz zwana pozadaniem - przewodnik po Lodzi. Pisza o nim na stronie kawaisztukapl:
 

  Patryk Robacha - łodzianin z krwi i kości i to od siódmego pokolenia. Łódź zna jak własną kieszeń, a może i nawet lepiej. Człowiek o ogromnej wiedzy historycznej swojego miasta. Cztery lata temu zostawił swoją pracę i został przewodnikiem turystycznym w swojej ukochanej Łodzi. Wtedy mało kto w niego wierzył, że mu się uda. A jednak! Swoją otwartością, dobrym sercem i podejściem do ludzi zaskarbił sobie ogromny szacunek i zaufanie wśród mieszkańców jak i turystów. Z wielkim powodzeniem prowadzi swój fanpage na Facebooku Lódz zwana pozadaniem - przewodnik po Lodzi.

 

Rzeczywiscie prowadzi te strone z wielkim zaangazowaniem, organizuje wycieczki do ciekawych zakatkow mojego miasta urodzenia, a ja za kazdym razem zaluje, ze nie moge wziac w nich udzialu, bo np. nigdy nie bylam na lodzkim cmentarzu zydowskim, a jest to bardzo ciekawe miejsce. Na codzien pokazuje na stronie przepiekne zdjecia wykonane przez lodzian. A ja zaczynam zazdroscic dzisiejszym mieszkancom, ze maja te skarby na codzien, na wyciagniecie reki. 
Przyjezdzajac do mamy dwa razy do roku, zawsze obieralam sobie jakies cele do zwiedzania, na ktore nie mialam czasu (czy raczej ochoty), kiedy jeszcze tam zylam. Wtedy Lodz byla dla mnie najobrzydliwszym chyba miastem w Polsce, no moze po czarnych miastach  Gornego Slaska i marzylam, zeby przeprowadzic sie do Warszawy. Usprawiedliwia mnie tylko moj niegdysiejszy mlody wiek i pustoglowie. Lodz zaczelam doceniac, kiedy sie stamtad na zawsze wyprowadzilam, choc z poczatku przerazala mnie ta wolnoamerykanka rynkowa, inflacje, milionerzy na kazdym kroku, mafie, przestepczosc, ale kiedy te wichry przemian ucichly i wszystko sie nieco uspokoilo, zakochalam sie w tym moim miescie na zaboj, a do stolicy nie przeprowadzilabym sie nawet za najwieksza doplata, choc kiedys, za czasow babci, mialam dla Warszawy wiecej sentymentu, ale nigdy prawdziwej milosci. Te zostawilam dla dwoch moich miast, Lodzi i Getyngi, oba kocham, ale kazde inna miloscia.
Mam w planie jeszcze dwa razy odwiedzic Lodz i Polske w ogole, w sierpniu, zeby pozamykac wszystkie sprawy mamy i w terminie nieokreslonym na jej pogrzeb. Za stara juz jestem na bardzo meczace 12-godzinne nocne jazdy  autobusem, a poza tym nie chce sprawiac klopotu, choc wiem, ze wiele miejsc noclegowych stoi dla mnie otworem, a hotele sa troche drogie. W sierpniu wiec pozegnam Lodz juz na zawsze, mam program zwiedzenia kilku miejsc, na ktore wczesniej zabraklo mi czasu, bo podczas drugiego pobytu nie bedzie miejsca na zwiedzanie.
Pozostanie mi strona Patryka. Uwierzycie, ze nigdy nie widzialam kobierca z cebulic w Parku Klepacza, gdzie rosnie tez nasze europejskie drzewo roku, dab Fabrykant. Zawsze bowiem bywalam w Lodzi, kiedy cebulice juz dawno przekwitly. 
Mam nadzieje, ze po takiej laurce Patryk mi wybaczy wklejenie tutaj jego zdjecia z fejzbuka i nie bedzie dochodzil swoich praw na drodze sadowej.



 

28 marca 2023

Chyba na calym swiecie...

 ... no moze z wyjatkiem Japonii, gdzie zyja perfekcyjnie zaprogramowane roboty zamiast ludzi, urzedy i urzednicy czynia obywatelom zycie ciezkim do udzwigniecia. 
 U nas nagminnym jest wymaganie coraz to nowych papierkow i zaswiadczen przy zalatwianiau byle jakiej drobnej sprawy. Ja rozumiem, ze urzednicy musza zbierac wszelkie bumagi, ale niechby za jednym zamachem dali liste wszystkiego, co potrzebne, a nie za kazdym razem chcieli czegos jeszcze. Zoska potrzebowala paszport, bo wszyscy wybieraja sie na wakacje. Corka z roznych wzgledow nadal zameldowana jest w Getyndze, wiec wszystko zalatwia tutaj, za kazdym razem musi dzieci pakowac do auta i przyjezdzac. Juz kilka miesiecy temu pisalam, zesmy przechodzily droge przez meke ze zrobieniem zdjecia malej Zosce, ktora wcale nie chciala wspolpracowac. Jednego zdjecia urzednik nie przyjal, bo mala opierala glowke na ramieniu corki, a tlo ma byc jednolite, wiec ramie mu przeszkadzalo. Nastepne zdjecie zrobione zostalo na lezaco, na poduszce i to zaakceptowal, ale moje dziecko zapomnialo sobie wziac z tamtego domu akt urodzenia i cala wycieczka byla na marne. Drugim razem przyjechala, majac w ratuszu termin (od czasow pandemii nie ma szans dostac sie do urzedu bez ustalonego wczesniej mailowo terminu), ale z kolei system komputerowy padl i tego dnia nie szlo nic zalatwic, nie tylko w wydziale wydajacym paszporty. Mozecie sobie wyobrazic, jak sie corka wkurzyla, no ale zrobila trzeci termin i znow przyjechala do Getyngi, tym razem jednak tylko z Zoska, Junior zostal w domu z tata. Z jednym dzieckiem jest znacznie prosciej, bo taka Zoska np. spi w kazdych okolicznosciach, kiedy jej sie spac zachce, a Junior musi sie polozyc do lozka i pol dnia przecieka przez palce. Poza tym przy dwojgu dzieciach w urzedzie albo musi ich obydwoje unieruchomic w wozku, albo potrzebuje pomocy drugiej osoby, bo Junior wciaz by latal, odkad nauczyl sie chodzic, no i trzeba latac za nim. A tak wziela mala w "kangurka" i nie musiala wciaz rozkladac tego gigantycznego podwojnego wozka. Teraz juz byla pewna, ze w biegu odbierze sobie paszport Zoski (dzieci dostaja paszporcik wystawiany na miejscu, nie trzeba czekac) i bedzie mogla wracac. 
 Ale nie takie latwe gry z niemieckimi urzednikami, bo tym razem obslugiwal ja ktos inny, komu nie spodobalo sie zdjecie na poduszce, bo miala faldki, a tlo ma byc calkiem gladkie. Corka zadzwonila do mnie prawie placzac, ze nie ma juz sily, ze chyba tego paszportu nigdy nie zalatwi i ze znow musi leciec do fotografa, a mala jest w ostatnim czasie mocno placzliwa, wiec moze sie nie udac przymusic ja do lezenia spokojnie i powstrzymywania sie choc przez chwile od jakichkolwiek grymasow, od smiania czy plakania. Jednak tym razem udalo sie zrobic malej to zdjecie, a urzednik w ratuszu pozwolil jej wrocic pozniej i wejsc bez terminu. 
 Tak wiec Zoska ma nareszcie swoj dzieciecy paszporcik. Z paszportem Juniora nie bylo takich korowodow, juz pierwsze zdjecie bylo dobre i pierwszy termin w ratuszu getynskim byl owocny. 
 Pamietam, jak robilismy pierwszy paszport dla mamy Zoski i Juniora, wtedy trzymiesiecznej, bo jechalismy do Polski, a wtedy byly jeszcze dwie granice po drodze, no i wymagane paszporty dla dzieci. Siedziala do zdjecia u mnie na kolanach, moja bluzka byla w tle i nikt sie nie czepial, ze faldki czy inne tlo niejednolite, zrobili ten paszporcik od reki, wazny byl piec lat. Teraz czepiaja sie byle czego, wymagania maja z kosmosu, ale kiedy u nich cos nie gra, to wszyscy petenci musza miec zrozumienie.
 W kazdym razie kamien z serca, za trzecim przyjazdem, ale czwarto-piatym podejsciem udalo sie malej Zosce wyrobic dzieciecy paszporcik. Wszystko dobre, co sie dobrze konczy.

26 marca 2023

Tecza

 Sobota byla dniem kontrastow pogodowych, chyba tylko sniegu nam brakowalo. Przed poludniem mialam do zalatwienia drobne zakupy, na tyle drobne i lekkie, ze postanowilam powedrowac po nie pieszo, bo sklep oddalony jest o jakies dwa kilometry. Sluchawka w ucho, Okuniewska opowiadala mi o zyciu na Islandii, slonce swiecilo, wial lekki wiatr, a na niebie znienacka wykwitla tecza. 
Juz z daleka zauwazylam, ze ulica, przy ktorej znajduje sie ów sklep, jest zamknieta dla ruchu kawalek za sklepem. Wszystkie auta, ktore sie tam zapedzily, musialy zawracac, a nad miastem krazyl majestatycznie policyjny helikopter. Znow bowiem mamy stan podwyzdzonego ryzyka i kolejna ewakuacje mieszkancow w promieniu kilometra od miejsca, w ktorym przypuszczalnie leza niewybuchy z drugiej wojny swiatowej. W miescie roi sie od policji, karetek, wozow strazy pozarnej i organizacji pomocy technicznej (THW). Zawsze kiedy odbywaja sie takie cyrki, sprowadza sie policje z calego powiatu, czesto tez kadetow ze szkoly policyjnej, bo to naprawde gigantyczne wyzwanie logistyczne, zwlaszcza, ze nie brakuje glupkow, ktorzy nie doceniaja niebezpieczenstwa, a bardzo chca wszystko zobaczyc z bliska i nie stosuja sie do nakazu opuszczenia strefy zagrozenia czy tez razenia, jak kto woli. Juz podczas poprzedniej ewakuacji wylapywano wesolkow i wtedy kazdy z nich dostal grzywne w wysokosci od 1000 do 2000 euro, tym razem grzywne podniesiono do wysokosci 5000, jak kogos stac, niech sie bawi z policja w chowanego, kto bowiem bogatemu zabroni.
Kiedy wyszlam ze sklepu, bylo po pogodzie, slonce schowalo sie za gesta zaslona niskich stalowych chmur, wichur sciagal mi kaptur z glowy, a wciagnelam go, bo zaczal padac deszcz. Pomyslalam wtedy, ze pomysl spaceru do sklepu wcale nie byl taki dobry. Na szczescie deszcz byl maly i krotkotrwaly, a ze raznie maszerowalam, to bylo mi cieplo mimo wiatru i jakos donioslam suchy zadek do domu. Potem rozpetalo sie pieklo, deszcz walil jak z cebra, a wichur zacinal. Ale ja juz ogladalam ten armagiedon zza swiezo umytach szyb wlasnego cieplego mieszkania i blogoslawilam w duchu decyzje wczesniejszego wymarszu z domu.
Teraz czekam na aktualne wiadomosci o kontrolowanych detonacjach, ktore maja nastapic, kiedy teren bedzie juz "czysty", bez durnych ryzykantow, bo wszyscy mieszkancy juz dawno siedza bezpieczni w punktach zbiorczych, wywiezieni przez miejskie autobusy, ktore jeszcze jezdza, bo od poniedzialku zapowiadaja znow strajki, tym razem w towarzystwie pociagow dalekobieznych, regionalnych, tramwajow wodnych i ulicznych - slowem wszystko, co przewozi ludzi. Za chwile zaczna strajkowac szpitale, smieciarze, placowki oswiatowe. Ja tam jestem za, trzymam z tymi ludzmi, bo nie moze tak byc, ze ich szefowie taplaja sie w milionach dochodu, a oni na pensjach zblizonych do najnizszej krajowej. Wspolczuje tez ludziom niezmotoryzowanym, bo maja przechlapane w docieraniu do pracy. Tu jest jeszcze niewielkie miasto, mozna od biedy wsiasc na rower czy hulajnoge, ale w duzych miastach, gdzie metrem jedzie sie godzine... A pracodawcow nie interesuje, ze nie masz czym przyjechac, masz byc i juz. Ciekawe jak to sie skonczy, bo coraz wiecej i czesciej ludzie strajkuja, w koncu tak sie wqrwia, ze zrobia strajk generalny, a to dramat dla gospodarki. No ale "panowie magnaci" musza wiedziec.
EDIT: o 17.43 bomby zostaly zdetonowane, a ewakuowani mieszkancy mogli zaczac wracac do wlasnych siedzib. Krzywdy nie mieli, bo w centrach ewakuacyjnych zostali nakarmieni i napojeni.

24 marca 2023

Matematyka...

 "Matematyka nie jest potrzebna, historia na nic sie nie przyda, geografia zbedna, na ksiazki szkoda czasu, a myslenie meczy i frustruje. Coraz wieksza czesc spoleczenstwa nie rozumie swiata, w ktorym zyje. I dlatego wlasnie pozwala, aby rzadzili nimi cyniczni cwaniacy, oszusci i zlodzieje."      James Woods
 
Pomijajac, ze  sami uczniowie niespecjalnie chca sie przemeczac wbijaniem do glow rzeczy, ktore nigdy sie do niczego nie przydadza w ich przyszlym zyciu, bo nie czarujmy sie, kto z Was po ukonczeniu szkoly choc raz wykorzystal jakiegos cosinusa czy calke (no moze oprocz matematykow), to programy szkolne z roku na rok ca coraz bardziej zenujace, a ich poziom wola o pomste do nieba. Zreszta kogo uczyc, tych wszystkich leni z atestami dys-? Karierowiczow, ktorzy udawana poboznoscia docieraja do koryta? Sami znacie poziom wiedzy caryc Suskich, Jakich rabladorow i brudnych pal Obajtkow. Jednak nie tylko w Polsce takie cuda, ze lekcji (qrna, jakich lekcji?) religii jest w programie wiecej niz edukacji seksualnej i rzetelnej wiedzy politycznej, ze nie wspomne o takich fanaberiach jak matematyka czy nudna fizyka.
 W Niemczech i chyba wszedzie indziej nie jest lepiej. Podam przyklad.
 Jestem tutaj juz ponad 30 lat i odkad pamietam, wciaz slysze, ze brakuje fachowcow. I nie, nie chodzi o niewykszlatconych robotnikow fizycznych, jak w latach 60-tych, kiedy to sprowadzano tzw. gastarbeiterow, glownie z Turcji, ale tez z Wloch, Jugoslawii czy Grecji. Nie, teraz brakuje fachowcow z branzy IT, informatykow, programistow. Do dzisiaj slychac, ze ich brakuje. To ja sie pytam, co, do panienki nedzy, zrobiono w niemieckim szkolnictwie przez te ponad 30 lat??? Zamiast zainwestowac we wlasna mlodziez, w dzieciaki, ktore i tak rosna z telefonem w reku, a sprzed komputera nielatwo je wygonic na dwor, w niemieckim szkolnictwie nie drgnelo nic od dziesiecioleci. Moj komputerowy guru byl niedawno w Warszawie na koncercie Ramstein i bardzo chwalil technike telefoniczna w Polsce, ktora jest o niebo lepsza niz u nas. Czaicie? Najbogatsze panstwo w unii, jedno z bogatszych na swiecie, a technika stoi w miejscu i nie brak "czarnych dziur", gdzie nie ma zasiegu, nawet w miastach.
 Zreszta kiedy tak spytac te dzieciaki, kim chcialyby w przyszlosci zostac, wiekszosc z nich odpowie: youtuberami, tiktokerami, influencerami i czyms w tym stylu. No bo skoro widza taka np. Ekipe, gdzie jej czlonkowie taplaja sie w luksusach i willach za miliony, nie muszac znac nawet tabliczki mnozenia, ale majac jedynie pomysl na sprzedanie sie, to zadaja sobie pytanie, po co w ogole szkola i te wszystkie bzdety, ktore w zyciu nigdy sie nie przydadza. Kilka pokolen do tylu wszyscy chcieli byc aktorami czy piosenkarzami, modelkami, bo te zawody tez wydawaly sie lekkie, latwe i przyjemne, a jedyna inwestycja mial byc talent i wyglad. Spiewac kazdy moze... taaa... mamy teraz wysyp tych "talentow" okupujacych seriale, gdzie nie sposob zrozumiec, co oni gadaja, a kiedy piosenkarzom wylaczyc ich technike wspomagajaca, nie slychac ich juz w trzecim rzedzie widowni. Z domoroslymi talentami internetowymi jest jeszcze latwiej, bo ilez to roboty, zeby nagrac film telefonem i puscic w eter. Kazdy ma nadzieje na zostanie gwiazda, na wybicie sie, ale zaden nie mysli o tym, ile milionow konkurentow aspisuje do tego samego. 
 Nie ma kto butow podzelowac, przerobic kiecki, zreperowac odkurzacza, wszystko sie nie oplaca, do pieniedzy ma sie dochodzic tygodniami, nie latami jak kiedys. Kazdy szuka tylko sponsora, zaklada jakies patronajty, malo komu chce sie w ogole pracowac. Niedawno uslyszalam z ust mlodej dziewczyny, wprawdzie juz pelnoletniej, ale mlodej, ze rozwaza sprzedawanie swoich uzywanych majtek, bo jest na to wielki popyt. Boszszsz... mysmy tez nie byli swieci w jej wieku, ale cos takiego? 
 Przy takim nastawieniu i braku podstawowej moralnosci pracowniczej, mamy najgorsze kolejnictwo w Europie, a wyslanie paczki do Polski to hardkorowa loteria.

22 marca 2023

Dzien za dniem

 Dziwnie ta wiosna nadchodzi, cisnienie powietrza skacze jak opetane, temperatury i ich dzienne amplitudy tez skacza i nawet mnie, ktora normalnie nie jestem meteopata, to wszystko daje dobrze popalic. Byl nawet dzien, kiedy musialam zazyc proszek od bolu glowy, co zdarza mi sie naprawde sporadycznie, bo juz obudzilam sie z trzeszczaca czaszka. Snieg z deszczem na zmiane, nocne przymrozki, poranne skrobanie szyb w samochodzie, a za chwile slonce, ktore juz dosc mocno przygrzewa, dwucyfrowe temperatury w dzien i w nocy, zakrecanie kaloryferow, bo za goraco - no takiego cyrku dawno nie przezylam. 
 Niby juz zaczynaja latac przerozne owady, ale ja nadal wystawiam ptaszkom pokarm na przybalkonowym swierku. I nie szkodzi, ze za kazdym razem musze tachac z piwnicy dosc ciezka drabine, zeby pozawieszac te kulki czy do karmniczka dosypac ziaren slonecznika, na takiej wysokosci, zebym mogla sobie obserwowac z okna te wszystkie przylatujace do stolowki grubelki i sikorki. No i szczegolnie dla kotow jest to interesujacy program telewizyjny, siedza sobie Miecka z Bulka na przemian na parapecie i gruchaja na widok ptaszkow. Jak wiec moglabym je pozbawiac tego zajecia? 
 Wczoraj odtrabiono wiosne w kalendarzu, niedlugo jakies tam swieta, a ja tkwie w marazmie i nic mi sie nie chce, zreszta i tak zadnych swiat nie robie, bo i po co? Jajka moge sobie jesc na codzien, nie musze odwalac cyrkow wielkanocnych. A okna sobie pomyje, kiedy najdzie mnie natchnienie. A jak nie najdzie, to tez nic sie nie stanie. 
 Pis-Polska nie przestaje mnie zaskakiwac. Facet mial kunia i temu kuniu zrobily sie jakies wrzody, wiec facet zwrocil sie o porade do weterynarza, ktory kuniu przepisal specyfik majacy uwolnic zwierze od bolesnej przypadlosci. Tymczasem sprzedawczyni w aptece, bo trudno to cos nazwac farmaceutka, wyczaila, ze tym specyfikiem mozna spedzac ciaze, po czym zadzwonila po kulsonow (zamiast do weta, ktory recepte wystawil), a ci zaraz faceta zakuli w kajdany i zatrzymali. Po konsultacji z wetem wypuscili. Tak wiec uwazajcie na srodek przeciwwrzodowy dla kuni (a moze tez dla innych czworonogow), bo moga Was aresztowac. Nie radzilabym rowniez przy okazji zakupu jakiejs sztuki odziezy, zabierac ze soba ze sklepu wieszaka, bo wiecie, tym metalowym hakiem mozna tez spedzac plod. Zeby nie bylo, ze to fejk czycus: KLIK
 Pewne malzenstwo z wielkopolskiej wsi stalo sie niechcacy posiadaczami (ulubione slowo grafomanow internetowych) zabytkowego krzyza w kapliczce stojacej na ich gruncie, o czym nie wiedzieli. Ale dowiedzieli sie, kiedy konserwator zabytkow obciazyl ich kara 20.000 zlotych za brak nalezytej opieki nad zabytkiem, ktorego byli wlascicielami. Tutaj KLIKAJTA. Jesli wiec macie na swoim terenie jakies durne kapliczki, to je zdemontujcie pod oslona nocy, bo dalsze ich posiadanie moze poskutkowac niemala grzywna. 

20 marca 2023

Wiekszosc nie umie sluchac

 Poczynilam pewne spostrzezenia i wcale mi z tym dobrze nie jest. Pisalam juz wczesniej, ze u mnie  w domu coraz gorzej, matka z wiecznym fochem, coraz bardziej agresywny slubny i ja zmuszona nad wszystkim trzymac kontrole, organizowac, koordynowac, pilnowac, pamietac. Tak czasem chcialabym moc sie przed kims wygadac, wyplakac i nie to, ze potrzebuje jakichs porad, bo na to, co przechodze, nie ma lekarstwa, musze sama ogarniac. Zreszta wiadomo, dobrymi radami jest pieklo wybrukowane. Kto mnie zna, ten wie, ze sama zmagam sie z nieprzyjemna choroba, przy ktorej niezmiernie wazne jest wsparcie otoczenia, rodziny, a ja tego wsparcia nie mam, dlatego czasem chcialabym moc polegac na kims nawet obcym, kto by wysluchal, moze przytulil i tylko tyle, bez zbednych spiczow, porad, a co najgorsze, bez natychmiastowego opowiadania o sobie.
No bo np. komus zmarlo zwierzatko, jest w ciezkiej zalobie, na samym dnie czarnej dupy i musi wysluchiwac (czytac): oj, jak bardzo ci wspolczuje, wiem, przez co przechodzisz, bo sama musialam uspic/odprowdzic za TM/towarzyszyc mojemu Ciapkowi. Guzik tam wiesz! Wiesz, co ty czulas, a gowno wiesz, co czuje ktos inny. Ktos pisze o chorobie zwierzaka albo o wlasnej i juz zewszad zarzucany jest wspominkami o chorobach zwierzat lub osob zarzucajacych. Jakby wszyscy tylko czekali, kiedy osoba potrzebujaca wsparcia zrobi przerwe na zaczerpniecie oddechu, zeby moc wejsc jej w slowo i zaczac opowiadac o wlasnych doswiadczeniach z chorym pieskiem, umierajacym kotkiem, bolami woreczka zolciowego, stawow czy toksyczna matka. 
Czujesz sie w takim momencie jak podawca tematu, na ktory interlokutor moze zaczac opowiadac swoje historie, ta twoja jest niewazna, niewarta kontynuowania czy podyskutowania o niej. Czy w koncu pomilczenia na jej temat, bo w wielu przypadkach nie trzeba omawiania ani porad, wystarczy byc i byc gotowym do sluchania. 
Ja nawet na wlasne dzieci nie mam co liczyc, bo kiedy probuje sie uskarzac, moze w nadziei, ze ktoras wpadnie na pomysl odciazyc mnie od obowiazkow, wpasc na rozmowe z babcia albo zabrac ja na spacer, slysze tylko, ze ja MUSZE miec zrozumienie dla podeszlego wieku babci i 80-tki ich ojca. Kapujecie? Ja musze, bo oni sa starzy i maja prawo miec dziwactwa, a ja musze i praw nie mam zadnych, bo jestem mloda, zdrowa, odporna na stres i jeszcze powinnam im pomagac przy dzieciach. Jako mloda dziewczyna, a pozniej mloda mezatka jezdzilam do babci do Warszawy, zeby pomoc jej w sprzataniu, a na miejscu w Lodzi pomagalam jej siostrze nosic wegiel i nikt mnie do niczego ani nie namawial, ani nie zmuszal. Juz widze, ze moje dzieci na pewno nigdy nie beda pomagaly mnie, kiedy juz nie bede w stanie sama wszystkiego ogarnac. Chyba zle je wychowalam.
Gonie resztka sil, coraz mniej we mnie checi, czuje sie wykorzystywana, bez wsparcia, a ludzie, ktorym chcialabym opowiedziec jak mi zle, tylko czekaja, zeby mowic o sobie. 

18 marca 2023

Moja muzyka

 W moim zyciu muzyka nie odgrywa jakiejs szczegolnej roli, wprawdzie lubie kiedy gdzies w tle cos tam bzyczy, ale glownie slucham jej w drodze do i z pracy, ogolnie w samochodzie. Bo juz np. przez sluchawki, z psem na spacerze czy podczas prac domowych, sprzatania czy prasowania, wole sluchac podcastow albo audiobookow. Jako nastolatka tez lubilam cicha muzyke i nigdy specjalnie nie nadazalam za trendami, bo bardzo podoba mi sie muzyka z laz 50-tych, wczesny rock, boogie-woogie, a z moich czasow, ktore przypadly na lata 70-te, podobaly mi sie tylko niektore. Od poczatku zachwycilo mnie jedynie kilku wykonawcow, The Carpenters, Simon & Garfunkel, Elvis - mozecie wiec mniej wiecej sobie wyobrazic, jaka muzyke lubie. Sa jednak pojedyncze utwory, ktore na mojej playliscie zajmuja czolowe miejsca i jest to np. The whiter Shade of Pale i, o dziwo! The Sounds of Silence, ale w wykonaniu Distrubed. To chyba jedyna piosenka, ktora moim zdaniem jest lepsza od oryginalu, a ja bardzo nie lubie przerobek, zwlaszcza tych udziwnionych. W tym jednak przypadku musze oddac wyzszosc wykonania komus innemu od mojego ulubionego duetu. 
 Dlugo by wymieniac te pojedyncze piosenki, ktore powoduja u mnie albo gesia skorke, albo tak szarpia wnetrze, ze plakac mi sie chce. Lubie tez utwory instrumentalne, niektore jazzowe, ale te tradycyjne, zadnej penderecczyzny czy innych wydziwian sesjowych. Niedawno odkrylam pewna mloda, sliczna i utalentowana pianistke specjalizujaca sie w boogie-woogie, moglabym jej sluchac bez przerwy, ale i patrzec, bo jest przeurocza.
 

 

 Bardzo lubie placzliwe dzwieki bluesa, tego czarnego, niewolniczego jeszcze, ojca wszystkich bluesowych potomkow. Ja w ogole lubie raczej utwory smutne i spokojne, a zawodzenie hawajskiej gitary przenosi mnie na wyzsze poziomy emocji. 
 

  A przy tym to calkiem odplywam
 

 Nie sposob wymienic wszystkiego, miejsca na blogu by zabraklo, ale trzeba wspomniec rowniez o muzyce klasycznej. Nie bede sie snobowala na fanke Haendla i Bacha, wole lzejsze utwory, ale ogolnie lubie czasem posluchac czegos powazniejszego od muzyki pop. Wspolczesna muzyka jakos mnie nie porywa, ale to nic dziwnego, jestem juz w zaawansowanym wieku i nie musze rozumiec nowych trendow, ani tego, ze malo kto w ogole umie spiewac, zna nuty czy ma szkolony glos. Wszystko za nich wykonuja technologicznie zaawansowane czarodziejskie maszyny, a oni tylko ruszaja ustami, a i to nie zawsze zgodnie z tekstem. Na koniec jeszcze 
 

 A jak tam u Was, jaka muzyke lubicie? I gdyby Was zeslano na bezludna wyspe i pozwolono wziac ze soba tylko jeden utwor, ktorego mielibyscie sluchac juz do konca zycia, to co by to bylo? Trudna decyzja, ale ja zdecydowalabym sie na Bohemian Rapsody.
 

16 marca 2023

Chcialam dobrze, wyszlo jak zwykle

 Pisalam niedawno o moich przeprawach z DHLem i, szczerze mowiac, myslalam, ze jestem na niego skazana jesli chodzi o wysylanie paczek do Polski, bo nadajac przesylke na niemieckiej poczcie, zawsze ladowalam w DHLu, jako ze to jedyna firma kurierska na uslugach rzeczonej poczty. Z bledu wyprowadzila mnie Kasia Sz. piszac, ze w Polsce dzialaja tez inni kurierzy, ci sami, co u nas. No to sie ucieszylam, nawet bardzo, bo np. lubie uslugi Hermesa, ktory czesto przywozi zarcie dla futer z ZOOPlusa, jak rowniez swiadczy uslugi spedycyjne roznych pralek i zmywarek, z montazem wlacznie. Poweszylam, popytalam i znalazlam, gdzie moge te paczke nadac.
Mozna powiekszyc klikiem
Paczka byla dla Ani Bezowej, nadalam ja 16 lutego, pozniej sledzilam, 19 lutego znalazla sie w Wiedniu (no calkiem nie po drodze z Niemiec do Polski, ale ok. co ja tam wiem, moze maja tam sortownie na caly swiat?). Tam tez zatrzymal sie caly proces, paczka ani drgnela, jakby ten Wieden pochlonal ja na wiecznosc. Jesli myslicie, ze to koniec, jestescie w mylnym bledzie, jazda bowiem dopiero sie zaczyna.
Dzwonie wiec do BOK Hermesa, w ciagu ostatnich dni dzwonilam tam niezliczona ilosc razy i za kazdym razem taka sama rozmowa:
*** - Dzien dobry, nazywam sie Bot, Hermes-Bot (przyjazny glos robota), jesli chcesz to, nacisnij tamto, a jesli chcesz tamto, nacisnij cos innego. Juz mnie to wkurza, bo nie znosze rozmawiac z maszynami, ale naciskam grzecznie costam, potem numer paczki, a Bot radosnym glosem oznajmia, ze wszystko jest na dobrej drodze. No dobra, czekam zatem, a po kilku dniach dzwonie znowu i musze wysluchiwac tej sztucznej inteligencji, tym razem jednak mowie, ze chodzi o reklamacje.
- Czy chodzi o reklamacje wyslanej paczki? - pyta Bot aksamitnym glosem. 
- Ja.
- Czy chcesz porozmawiac z pracownikiem?
- Ja.
- Czy mam cie polaczyc?
- Ja.
I tu wlacza sie radosny komunikat wypowiedziany glosem sexdziuni z drogiego telefonu: "Zostales losowo wybrany do oceny rozmowy telefonicznej, ktora odbedziesz, wiec nie odkladaj sluchawki, bo bedziesz przepytywany" no cos w ten desen, a za chwile: "Twoj czas oczekiwania na polaczenie to 28 sekund".*** Po ok. 5 minutach muzyki cos zaskrzypialo i odzywa sie automat przepytujacy, jak przebiegla rozmowa. Qrwa, jaka rozmowa, nie polaczono mnie z czlowiekiem.
Dzwonie ponownie i znow wysluchuje tego, co pomiedzy *** a ***. Cisnienie mi rosnie, ale odzywa sie jakas zywa dziunia i nie dajac mi dojsc do slowa, od razu pyta o numer paczki, ja go podaje i otrzymuje odpowiedz, ze jest juz na terenie Polski i ze moge ja sledzic pod takim-to-a-takim adresem mailowym. Podziekowalam i udalam sie pod wskazany adres, a tam: "paczka o takim numerze nie egzystuje w systemie". Cisnienie dupnelo mi tak do gory, ze o malo sufitu nie przebilo, a mnie szlag nie trafil.
Dzwonie zatem znow i znow powtorka miedzy *** a ***. Moj wqrw rosnie jeszcze bardziej, bo kazda taka rozmowa trwa i malo co wnosi. Kolejna pracownica falszywie sie zdziwila, ze pod podanym adresem mailowym nie ma mojej paczki, bo wedlug jej wiedzy paczka jest juz w Polsce. No wiec sie pytam, ze skoro ma byc w Polsce, to dlaczego nie ma jej w systemie, ona nie wie. Ale ona poda mi numer telefonu, gdzie bede mogla zasiegnac jezyka.
No nie zgadniecie!!! Po wykreceniu podanego przez te niewiaste numeru, uslyszalam komunikat, ze NIE MA TAKIEGO NUMERU, nie zostal nikomu przydzielony. Ja w stanie przedzawalowym, qrwami rzucam tak glosno, ze chyba bylo mnie slychac w Wiedniu, ale musze wysluchac, czy chce czy nie chce wszystkiego miedzy *** a ***. Nie moge tego obejsc zadna miara. Wreszcie dostaje sie do czlowieka, tym razem facet, wiec nie daje mu dojsc do glosu i od razu mowie, ze ani pod adresem mailowym, ani pod podawanym przez nich numerem telefonu nie ma dla mnie zadnych informacji i oni chyba specjalnie falszywie kieruja, zeby ludzie sie zniechecali i im dupy nie zawracali. I co robi ten zwisly meski czlonek? Ano rozlacza sie. 
Na ten dzien juz mialam dosyc, musialam ochlonac, wrocic do normy, bo dalsze proby telefonowania skonczylyby sie moim zejsciem. Potrzebowalam trzech dni, bo za kazdym razem, na sama mysl o moich rozmowach z botem i jakimis idiotami sypiacymi falszywymi informacjami, od nowa zalewala mnie krew.
Tym razem trafilam na kogos, kto wprawdzie nie wiedzial, gdzie jest moja paczka, ale co najmniej widac bylo, ze chce mi pomoc. Od tej przemilej pani dowiedzialam sie, ze po przekroczeniu granicy paczce zostaje nadany inny numer i ten numer zostal mi podyktowany, a co wiecej, pani sprawdzila go u siebie na komputerze i okazalo sie, ze paczka trafila do Rzeszowa 21 lutego, to trzy tygodnie wczesniej i przez te trzy tygodnie nie dotarla do Krosna. Dostalam tez adres mailowy, gdzie moge spytac, co dzieje sie z moja zagraniczna paczka, choc oczywiscie nie mam zadnej gwarancji na odpowiedz. Wdrozylam to szukanie w Polsce z nowo nadanym numerem i nie uwierzycie:

KLIK dla powiekszenia

Przesylka dostarczona! Zapytalam Bezowa, choc przeciez wiedzialam, ze gdyby dostala, na pewno by o tym poinformowala. Ale nie, nie dostala.
 Sami powiedzcie, jak ja moge liczyc na dostarczenie jakiejkolwiek przesylki do Polski. Mialabym fanty na licytacje dla syna Ewy, ale nie odwaze sie juz nic wiecej wysylac, bo ktos wplaci pieniadze, a ja bede sie glupio tlumaczyc, ze nie wiem, gdzie jest przesylka. Zreszta juz nie mam ochoty wydzwaniac, wypytywac, denerwowac sie, tracic zdrowia i pieniedzy. I nie, nie ma w Niemczech Inpostu, bo podobno jest najlepszym kurierem w Polsce. 
Bezowo, moze jeszcze kiedys dojdzie do Ciebie ta przesylka, a jak nie, to drugiej na pewno  nie wysle, nie mam bowiem gwarancji, ze znow jej ktos po drodze nie zwinie, nie przywlaszczy sobie, nie zgubi. Ja rozumiem, ze ludzie biednieja, ja tez pieniedzy na ulicy nie znajduje i cala moja wina jest to, ze chcialam kolezance zrobic drobna przyjemnosc, ale nie stac mnie na finansowanie nieuczciwych pracownikow firm kurierskich.


14 marca 2023

Byc jak Willis

 Roznie sie tocza losy ludzi, spotykaja sie, zakochuja, planuja malzenstwo i zalozenie rodziny, zyja ze soba, dorabiaja sie dzieci i czesto sa ze soba, dopoki ich smierc nie rozlaczy. Zdarza sie jednak, ze cos nie styknie, ktores z malzonkow zakocha sie i zdrada gotowa, albo po slubie przestaja sie starac, obojetnieja sobie, albo zadziala ktorys z wielu mozliwych czynnikow i malzenstwo sie rozpada, a sad orzeka ten rozpad formalnie. Najczesciej byli malzonkowie nie chca miec ze soba do czynienia, bo rozwod byl poprzedzony okresem klotni, awantur, nierzadko rekoczynow. Dobrze jesli chociaz w miare dogaduja sie w kwestii opieki nad dziecmi i widzen z nimi, ale niestety czesto trwaja batalie, a dzieci sa uzywane jako bron przeciwko rozwiedzionemu eksowi, a przoduja w tym kobiety, ktorym sad przydziela na ogol stala opieke nad potomstwem. Taka ma gleboko w dupie dobro dzieci, ktore tesknia za ojcem (umowmy sie, ze nie ma tu mowy o zadnej patologii), chca spedzac z nim czas, ale nie, mamuska postanawia pokazac swoja wyzszosc i wladze nad dziecmi, nie tylko uniemozliwia spotkania, ale pierze dzieciakom mozgi, klamie, przedstawia bylego meza w jak najgorszym swietle i osiaga stan, ze dzieci same nie chca bywac u ojca. Tak wlasnie mial nasz przyjaciel P. Jego syn na szczescie od razu wyrazil chec mieszkania z ojcem, ale jego znacznie mlodsza siostra przez dlugi czas byla od niego izolowana, wciaz byly jakies niby przeszkody, a to choroba, a to jakies imprezy , a to cos tam innego, a co gorsze, mloda mowila ojcu, ze nie chce do niego chodzic. Dopiero wlaczenie Jugendamtu i przepytanie obojga dzieci przez psychologow dowiodlo, ze to matka tak ja ustawila. Sad rodzinny narzucil matce terminy spotkan z ojcem, ale ta znow sie stawiala i dopiero grzywna w wysokosci 600 euro otrzezwila te kretynke, juz teraz nie robi problemow. Ta sytuacja trwala jednak kilka lat i te lata w zyciu corki P. stracil bezpowrotnie.
 Bywa jednak inaczej, czego dowodem niech bedzie rodzina Willis, obie zony byla i obecna sa ze soba zakolegowane, dzieci z obu malzenstw maja stale kontakty, a teraz doszlo nawet do kuriozalnej nieco sytuacji, bo Demi postanowila, oczywiscie za zgoda obecnej malzonki, wprowadzic sie do ich domu, zeby ja wspierac w opiece nad Bruce`m, z ktorym jest coraz gorzej. No sami powiedzcie, mozna? Mozna! Znam tez jedno byle malzenstwo, ktore jest ze soba bardzo zaprzyjaznione, spotykaja sie i szanuja, po prostu lubia.
 Jednak niektore kobiety, biorac rozwod, zakladaja, ze dzieci sa rowniez z ojcem rozwiedzione. Niestety w Polsce nielatwo jest wyegzekwowac nalezne prawa rodzica, sady pracuja opieszale, a w sadach rodzinnych kroluja kobiety na stanowiskach sedziow, nierzadko same rozwiedzione i sfrustrowane, wiec orzeczenia sa przewidywalne, a wyciagniecie konsekwencji i wyegzekwowanie wyroku praktycznie niewykonalne. Czasem tak sobie mysle, ze kobiety walcza o swoje prawa, ale prawa mezczyzn maja gleboko w tym no... powazaniu.


12 marca 2023

Sie dzieje

 Getynga nie jest jakims szczegolnie duzym miastem, a przede wszystkim nie jest miastem przemyslowym, ma kilka niewielkich manufaktur i ze dwie-trzy wieksze fabryki, ma za to wielu intelektualistow i studentow. Mimo to jednak w tzw. godzinach szczytu nielatwo sie przedrzec przez glowne skrzyzowania. Kiedys bylo lepiej, sprawniej, ale komus sie nudzilo i postanowil udoskonalic i ulepszyc ruch w miescie, czego skutkiem sa jeszcze wieksze korki, a co za tym idzie, wieksza emisja spalin. Ale szafa gra, winny skasowal z pewnoscia tlusta premie za  ten nieudany patent, a mnie droga do domu jeszcze sie wydluzyla. 
 Zeby jednak czasem nie bylo za latwo i za wesolo, do dziela ruszyli "obroncy swiata", czyli gowniarzeria, ktora dostala niepowtarzalna szanse na legalne wagary i snuje sie toto po tychze skrzyzowaniach, dzierzac w lapach jakies tekturowe transparenciki, ktorych i tak nikt nie jest w stanie przeczytac, a ktore po akcji zostana wyrzucone gdzies na pobocze. Jeszcze wiecej aut stoi w jeszcze wiekszych korkach i emituje jeszcze wieksze ilosci spalin, zas sluzby miejskie maja wiecej pracy z porzadkowaniem ulic po przejsciu tych polglowkow, ktorym sie wydaje, ze cos osiagneli, ze nastraszyli koncerny i od teraz swiat znajdzie sie na drodze do porzadku i nirwany, nikt juz nie bedzie wycinal lasow deszczowych, Bayer przestanie produkowac rundupa, caly swiat przestanie jesc mieso. Ament!
 Jakby tego bylo malo, do ratowania swiata ruszyli inni debile, milosnicy klejow sekundowych. O ile gowniarze robia swoje akcje (FFF - friday for future) w piatki chyba raz w miesiacu, to ci uderzaja znienacka i w blizej nieokreslonych terminach, wiec czlowiek nie jest w stanie sie na to przygotowac. Ja dotad mialam szczescie, raz nawet w ostatniej chwili uslyszalam radiowy komunikat i zdazylam skrecic, by moc objechac newralgiczne miejsce. Inni wpadli w pulapke i stali dopoki policja jakos nie poodklejala tych czubkow od asfaltu. Znacznie gorzej jest w wiekszych miastach, tam takie akcje odbywaja sie czesciej i kierowcy, majac dosc wiecznych blokad, sami wymierzaja sprawiedliwosc. Policja tez wziela sie na sposob i juz nie uwalnia tych swirow ostroznie od asfaltu, tylko wycina kawalek z przyklejona lapa i wysyla delikwenta do domu, niech sam sie odkleja. 
Teraz jeszcze doszly do utrudnien  w ruchu drogowym demonstracje strajkujacych, jakby malo bylo eko terrorystow ratujacych swiat. Zwiazki zawodowe zycza sobie ponad 10-prpcentowych podwyzek, podczas gdy pracodawcy proponuja im polowe. Po kolei wiec strajkuja a to komunikacja miejska, a to sluzby smieciowe, a to pracownicy przedszkoli i placowek opiekunczych. Nie musze chyba wspominac, ze kiedy komunikacja strajkuje (sa to jednodniowe strajki ostrzegawcze, ktore moga sie przerodzic w strajk ogolny), w miasto wyjezdza mnostwo dodatkowych samochodow, slubny musi wozic do pracy corki, co znow przeszkadza eko-terrorystom, ktorzy ratujac swiat, utrudniaja jeszcze bardziej ruch w miescie. Chyba do pelni szczescia brakuje, zeby wysiadly wszystkie sygnalizacje swietlne na newralgicznych skrzyzowaniach, a policja tez zastrajkowala, bo nie moglaby calosci ogarnac. 
 A ja, stojac w tych wiecznych korkach i bluzniac pod nosem, wspominam czasy, kiedy nikomu nie przeszkadzaly silniki spalinowe, a w miescie ruch byl inaczej, duzo sprawniej zorganizowany. Zas wszelkie demonstracje mialý pozwolenie maszerowania jedynie po deptaku i  nie tamowaly ruchu. 
 

 

10 marca 2023

Zenujaco "wielki Polak"

 Wspominalam na poprzednim blogu o niegodziwosciach Wojtyly na okolicznosc jego przyspieszonej kanonizacji i ze ta kanonizacja odbyla sie cos podejrzanie "subito", wbrew wszelkim procedurom koscielnym i  mimo (a moze wlasnie dlatego) podejrzen o krycie pedofilow i sympatyzowanie z dyktatorami. Post o tym napisalam 9 lat temu, kiedy krytyka Wojtyly nie byla jeszcze w modzie. Przeczytajcie sobie post, choc najlepsze sa komentarze pod nim, w tamtym czasie wpuszczalam jeszcze na blog anonimy. Czesc komentujacych poparla mnie, ale czesc przyjela moj wpis nieco histerycznie, bredzac cos o ich obrazonych uczuciach, zarzucajac mi zacieklosc w atakach na swietosci, no slowem gadal slepy o kolorach, lecz przeoczyl cos nieborak (to cytat bodaj z Brzechwy, ale glowy nie dam). Tak wiec juz 9 lat temu pisalam o tym, co w ostatnim czasie zajmuje coraz wiecej miejsca w doniesieniach medialnych. Smiesza mnie zyczeniowe komentarze, ze Wojtyla o niczym nie wiedzial, bo wszystkie sygnaly przejmowal Dziwisz i nie przekazywal ich przenajswietszemu patronowi zwyrodnialcow w sutannach. He? Papiez, ktorym manipuluje tlusty cwaniak, ktory dowolnie decyduje, co glowie kosciola wolno czytac, a co lepiej przed nim ukryc? W takim przypadku Karolek nie nadawalby sie na papieza. Zatem wiedzial. I nie reagowal, albo inaczej, reagowal pomoca w ukrywaniu zbrodni. A wiec przestepca i wspolwinny krzywdy ofiar. Tak zle i tak niedobrze, wiec jego fanklub po prostu nie przyjmuje do wiadomosci, ze swietym obwolano zwyklego przestepce, dla ktorego interes kosciola byl priorytetem, majac w dupie ofiary zbrodniarzy po fachu. I taka kanalie obwoluje sie swietym, to tylko swiadczy o nieodwracalnym upadku  instytucji kosciola katolickiego w Polsce. 
Pozniej pisalam o tym jeszcze w 2018 roku, pod tym postem juz nie bylo takiej histerii, widocznie publikacje, jakie sie ukazywaly, rozjasnily w glowach choc czesci dotychczasowych fanatycznych wyznawcow przenajswietszego Wojtyly, ale i tak sporo ich jeszcze po swiecie chodzi, o czym moga swiadczyc pelne oburzenia komentarze pod postem i postem popelnionymi przeze mnie juz na obecnym blogu w 2020 roku i wyrzuceniem mojego bloga z czytelni pewnej poboznej osoby, choc osoba wie i przyznaje, a nawet chelpi sie zwyciestwem odniesionym w walce ze zwyrolami w sutannach, jednak kiedy inni pisza o wspolwinie wszystkich czlonkow kosciola i wspolfinansowaniu zbrodni, woli udawac, ze to nieprawda. Obronczynie tej papieskiej kanalii spuscily troche z tonu, kiedy okazalo sie, ze to nie jest moj wymysl, wymysl zacietrzewionej ateistki i antypapistki, ze o Wojtyle pisza niepochlebnie nawet ksieza, ktorym wprawdzie lezy na sercu krzywda ofiar, ale nie maja jakos zamiaru wystapic z tej zbrodniczej organizacji. 
No i teraz ostatni kwiatek, kiedy udowodniono, ze Wojtyla bedac jeszcze w Polsce, juz zajmowal sie aktywnie ochrona pedofilnych kolesi po fachu. Ciekawe, ilu jeszcze niedowiarkow skomentuje ten post i bedzie usilowalo mnie przekonywac, ze to lewacki spisek, by umniejszyc zaslugi przenajswietszego pedofila.
 

08 marca 2023

Zapamietac

 Jesli wiec dopadla nas jedynie SKS*), a nie choroba typu demencja czy Alzheimer, to mozemy miec jeszcze nadzieje. Doskonale cwiczy pamiec uczenie sie, nomen omen, na pamiec. Najlatwiej idzie z wierszami, bo jest rym i rytm. Czy wyobrazacie sobie, ze do dzisiaj pamietam wiersze, ktorych uczylam sie w szkole? I wcale nie dlatego, ze mam taka fenomenalna pamiec, nie, ja po prostu je sobie przy roznych okazjach powtarzam, wiec wbite mam w pamiec jak gwozdz w deske. Dotyczy to nie tylko polskich wierszy, po rusku tez pamietam, po angielsku, a nawet po francusku piosenki ze sluchu, ktore spiewala mi moja cioteczna babcia. Tyle lat i siedzi w glowie, to fascynujace, do czego zdolna jest pamiec, choc trzeba jej nieco w tym pomagac. Znakomitym cwiczeniem jest wiec uczenie sie calkiem nowych wierszy. Albo jezykow na uniwersytecie trzeciego wieku czy przez internet. Czegokolwiek.
Inna metoda na ulatwianie sobie zapamietywania to MNEMOTECHNIKA, ktorej wielka zwolenniczka jest moja mama. Ona zaszczepila we mnie upodobanie do tego sposobu uczenia sie na pamiec. Nie uwierzycie, ale do dzisiaj umiem wymienic wszystkie republiki radzieckie (tak, tak, za moich czasow trzeba bylo posiasc taka wiedze), a to za sprawa "bulki z mleczkiem". Mama wymyslila taki akronim, ktory mial cos znaczyc (no prawie) i tak powstala BUULAA,  MLETTKKG. Trzeba bylo tylko zapamietac, ze w tym akronimie brakuje tej najwazniejszej, rosyjskiej, a potem: bialoruska, ukrainska, uzbecka, lotewska, azerbejdzanska, armenska, moldawska, litewska, estonska, tadzycka, turkmenska, kazachska, kirgiska, gruzinska - razem 15. Przy czym, tych republik uczylam sie w podstawowce, czyli bedzie ponad pol wieku temu, a do dzisiaj mi zostalo. 
Tej metody uzywalam pozniej czesciej, wymyslalam sobie akronimy lub historyjki i jakos zawsze dzialalo. Nie, no nie zawsze. W Niemczech bowiem nie mozna obejsc znajomosci nazwiska osoby, z ktora ma sie okolicznosc. W Polsce wystarczy "prosze pani/pana" i gra, tutaj trzeba znac nazwisko, bo w dobrym tonie jest zwracac sie do kogos Frau/Herr XXX i nie da sie tego zadnym innym zwrotem zastapic. A ja nie mam pamieci do nazwisk, wiec usiluje te nazwiska z czyms sobie skojarzyc. Poznalam Frau Schumann i sie ucieszylam, ze nosi nazwisko niemieckiego kompozytora na SZ. Przy nastepnym spotkaniu odezwalam sie do niej per Frau Schubert, no qrde, tez niemiecki kompozytor na SZ. Ale wytlumaczylam sie i bylo sporo smiechu, jednak nie z kazdym nazwiskiem jest tak latwo, niektore sa trudniejsze i nie kojarza sie zupelnie z niczym.
Podobnie mial facio, ktory kiedys w telewizji wydeklamowal z pamieci cala liczbe PI (no nie wiem, czy cala, czy ona sie w ogole konczy?) i wyjasnial zdumionej publice, ze on nie widzi cyfr, a symbole, juz nie pomne, ale np. jedynka to bocian, dwojka labedz, trojka cos tam innego i tak dalej i ukladal z nich opowiastke, ze bocian dziobnal labedzia, a kotek wlazl na plotek i tylko to zapamietywal, nie cyfry. 
Bardzo dobra metoda na wzmocnienie pamieci jest rozwiazywanie lamiglowek, krzyzowek, zadan logicznych, sudoku, gra w szachy czy nawet w karty (no nie w piotrusia!). W kazdym razie nie powinno sie pozwalac mozgowi odpoczywac, bo sie rozleniwi. Jak mowi chinskie przyslowie, narzad nieuzywany zanika.

*) starosc, qrwa, starosc

06 marca 2023

Co to ja mialam krótkiego? Aha, pamiec.

 Biedny Bruce Willis, dopadla go choroba calkowicie uniemozliwiajaca prace, zwlaszcza w jego fachu, gdzie trzeba sie uczyc na pamiec ogromnych ilosci tekstu, przy czym jego dotknelo to schorzenie, a chodzi o Alzheimera, w stosunkowo mlodym wieku, facet jest tylko o rok starszy ode mnie. Jasny gwint! Chyba powinnam zaczac sie bac, zwlaszcza, ze i mnie zdarza sie zapominac. Na przyklad, jak pisalam kilka postow wczesniej, nie lubie balaganu, wiec staram sie wszystko skrzetnie chowac. Papiery wpinam od razu do segregatorow, ubrania albo do kosza z praniem, albo do szafy itd, ale jesli chowam cos, co nie ma "swojego miejsca", chowajac mysle, ze tu wlasnie bedzie dla tego czegos odpowiednia skrytka. Po czym  natychmiast zapominam, gdzie to cos zadolowalam, choc pamietam dobrze, co podczas chowania myslalam. Oczywiscie kiedys, przy zupelnie innej okazji, odkrywam dawno zaginione rzeczy i sama sie sobie dziwie, jak ja moglam schowac to wlasnie tam, dlaczego to zrobilam, przeciez to miejsce bylo tak nieodpowiednie, ze w zyciu bym na to nie wpadla. Powiecie, ze powinnam zapisywac, tylko jak schowam gdzies kartke z namiarami na te schowana rzecz i miejsce jej ukrycia, to oczywiscie zapomne, gdzie kartka lezy. Taaa... starosc nie radosc. 
Podobnie mam z tematami na posty na bloga, gdzies tam jestem, np. z Toyka na spacerze, nie mam przy sobie nic do pisania, a rzecz jasna zapomnialam, ze jest dyktafon w telefonie, a ten mam zawsze przy sobie i wpada mi do glowy jakis genialny temat. Jest tak genialny, ze no nie ma mozliwosci go zapomniec. Moze dla kogos, bo dla mnie nie ma rzeczy niemozliwych, dochodze do domu i probuje sobie przypomniec, o co mi chodzilo, co to ta rewelacja i... jajco! Glowa pusta jak kapusta. Kiedys tam znow to do mnie powroci, a czasem niestety nie powraca albo sie dezaktualizuje i nie ma sensu wracac do tematu. 
Podobnie mam z nazwiskami, np. aktorow. Mam goscia przed oczami, wiem w jakich filmach grywal, ale za nic nie moge sobie przypomniec, jak sie nazywal. Lece po alfabecie, po imionach, bo jesli ma sie imie, to latwiej natrafic na pasujace nazwisko, zwlaszcza, ze aktor byl dosc znany. Roznie sie to konczy. Bo mnie  wydaje sie, ze to nazwisko bylo na K, a chodzilo o Lapickiego. 
Mozna jednak probowac sobie te pamiec wspomagac, ale o tym juz innym razem.


04 marca 2023

Nic nie trwa wiecznie

 W ostatnim dniu lutego bylysmy z corka "w miescie", byla do zalatwienia sprawa w banku, potem poszlysmy polatac po sklepach. Rzadko bywam w srodmiesciu, nic mnie tam nie ciagnie, zakupy spozywcze realizuje w niedalekim markecie, gdzie mam miejsce parkingowe gratis, a wszystkie inne zamawiam w internetach. Ja nigdy nie lubilam chodzic po sklepach, nienawidze przymierzac, wybierac - w tej kwestii nie jestem "prawdziwa" kobieta. 
Tak sobie chodzilysmy, a ja nadziwic sie nie moglam, jak wiele sie zmienilo od czasu, kiedy bylam tam po raz ostatni. Nie ma juz najstarszej apteki w miescie, ktore dzialala nieprzerwanie od 1332 roku, nie ma wielu sklepow, ktore byly tam "od zawsze", a co najmniej byly, kiedy przyjechalismy do Niemiec. Inne przeniosly sie do tanszych lokali, ale pewnie i one z czasem splajtuja, nie wytrzymujac konkurencji z handlem internetowym, szczegolnie z chinszczyzna. A na starowce ceny wynajmu lokali sa naprawde bardzo wysokie, nie wszyscy sa w stanie je ponosic, szczegolnie, ze ostatnio skoczyly bardzo drastycznie w gore. Rotacja jest tam ogromna, ale sa/byly sklepy, ktore jakims cudem opieraly sie wszelkim zawirowaniom. Recesja dotyka nie tylko srodmiescie, niedaleko nas byl dyskont meblowy, czesto tam kupowalismy,  nie tylko meble, ale domowe tekstylia, artykuly dekoracyjne, sprzet elektryczny i wiele roznych drobiazgow. Niestety i on nie przetrwal kryzysow, zostal zamkniety, kiedy bylam u mamy w Polsce, nawet nie moglam sobie pobuszowac po wyprzedazach, bardzo oplacalnych wyprzedazach. Przepadlo.
Tego samego dnia przeczytalam na lodzkiej stronie fejzbuka, ze zamykaja jeden z najlepszych i najstarszych klubow studenckich w Lodzi, mieszczacy sie w III Domu Studenckim Politechniki Lodzkiej, o nazwie Futurysta. Klub dzialajacy nieprzerwanie od 62 lat, oferujacy znakomita muzyke, atmosfere, didzejow. Zawsze pelny, zawsze otoczony chetnymi, dla ktorych zabraklo miejsca. Niejedna noc tam przetanczylam, niejednego dramatu bylam swiadkiem, niejedna butelczyne sie oproznilo w doborowym towarzystwie. Zostawilam tam wiele wspomnien, glownie z lat 70-tych, pozniej bylo zamazpojscie i zaraz potem stan wojenny. Futurysta przycichl i przysnal na ten czas, pewnie pozniej tez na czas pandemii i lockdownow, ale zawsze budzil sie jak feniks z popiolow i wracal.
28 lutego odbyla sie tam ostatnia impreza. Juz go nie ma i nie wroci. Jakos boli...

02 marca 2023

Niespecjalnie

 No wiec niespecjalnie jestem tak do konca ekologiczna, powiedzmy, ze trzymam sie w granicach zdrowego rozsadku, przy czym nienawidze jak dzumy wszelkiego fanatyzmu i np. takich idiotow, ktorzy przyklejaja sie do asfaltu, wysylalabym za kare  do kamieniolomow, a w razie ich braku w najblizszej okolicy, do firmy wylewajacej asfaltowe nawierzchnie, zeby tam w ramach kary popracowali. Swoimi idiotycznymi akcjami robia wiecej szkody niz pozytku, powoduja kilometrowe korki, chaos, zwiekszona emisje spalin, kosztowne akcje policji, wqrw kierowcow, ktorzy traca czas i musza liczyc sie z przykrymi konsekwencjami zawodowymi. Eko-kundle szczekaja, a karawana i tak nieporuszona jedzie dalej. Niech pojda protestowac pod kombinaty tych, ktorzy przyczyniaja sie najbardziej do zanieczyszczen, taki Bayer np. ze swoimi truciznami do zwalczania chwastow, albo niech jada protestowac do panstw, ktore najsilniej grzesza przeciwko srodowisku i ktore bez mrugniecia okiem wypuszczaja do oceanow miliony ton trucizn i plastiku.
Byl czas w moim zyciu, kiedy namietnie nosilam futra, mialam wypasiony kozuch, futro z jagniat i bodaj nutrii, juz nie pamietam, a do innych plaszczy futrzane kolnierze. Teraz byloby mi wstyd zakladac podobne rzeczy, choc nie mam nic przeciw skorzanym kurtkom czy obuwiu, bo te skory pozyskiwane sa ze zwierzat rzeznych, a nie hodowanych wlasnie na futra czy skory. 
Nie zrezygnowalam tez zupelnie ze spozywania miesa, choc znacznie je ograniczylam, jednak miewam apetyt od czasu do czasu na miesny obiad i tego sobie nie odmawiam. Natomiast nie moglabym sie obejsc bez nabialu, to w zasadzie moje podstawowe jedzenie. Bez mleka ani rusz, uwielbiam mleko we wszystkich postaciach, jajkami moglabym zastapic mieso, a do kawy to juz w ogole nie wyobrazam sobie uzywac tych modnych erzacow. Zeby nie bylo, probowalam i wszystkie te "mleka" sojowe, owsiane, migdalowe nie chca mi przejsc przez gardlo, wywolujac odruch wymiotny, ohyda! 
Za to pilnie segreguje smieci, zbieram psie kupy (no chyba, ze jestesmy w polu, to nie), nie smiece, nie halasuje. Jednak z pewnych przyzwyczajen nie zrezygnuje, chocby nie wiem co. Niech najpierw wielcy zaczna dawac przyklad, niech oni rezygnuja z miliardowych dochodow i pochyla sie nad srodowiskiem, moja rezygnacja z weganizmu nic nie wniesie, ani nie doprowadzi swiata na skraj przepasci. Juz i tak dosyc nas gnebia i kaza rezygnowac ze wszystkiego, co jeszcze sprawia jakas przyjemnosc. Auta nie, przeloty nie, mieso nie, zryj swierszcze i inne glizdy, pracuj do smierci, zeby jasniepanstwo juz nie miliardami operowalo, a bilionami. I nie, nie mam zadnych wyrzutow sumienia.

O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...