30 sierpnia 2021

Tyle sie wydarzylo...

 ... w czasie, kiedy zajeta bylam opisywaniem na blogu mojego urlopowego zwiedzania. Jednak celowo nie komentowalam, robili to inni na swoich blogach albo profilach fejsbukowych. Sierpien byl bogaty w wydarzenia, internety wrzaly z oburzenia, kazdy za punkt honoru wyznaczyl sobie pisac o tym samym. 
Ze czwarta fala, ze plaskoziemcy i foliarze albo na przeciwnym biegunie kroliki doswiadczalne pozwalajace sie szczepic niesprawdzona szczepionka, ze to swiatowy spisek majacy na celu depopulacje. Jestem juz tym zmeczona. Ta zacietoscia kazdej ze stron, fanatyzmem wrecz, upodlaniem przeciwnika, ostentacyjnym odrzucaniem srodkow ostroznosci.
Ze na granicy bialorusko-polskiej rozgrywa sie dramat, na ktory tzw. polscy katolicy z klechami razem pozostaja obojetni, a granic pilnuja nie zolnierze SG, zajeci chwilowo stawianiem parkanów i zasiekow, a zielone ludziki WOTów.
Ze Szpak w biustonoszu i na szpilkach, a miss czegostam w drobiu z korona. 
Ze z odejsciem Hosera swiat stracil wartosciowego czlowieka, podczas gdy Hoser byl kanalia. 
Ze Majdany uprawialy seksualne akrobacje w kamperze.
Ze Kaczynski rozpoczal dwie nowe wojenki, z USA i Izraelem, a  nie skonczyl jeszcze z unia.
Ze TVN i wolne media. A w ogole to TVN bedzie dalej nadawac, wiec na nic sie przydalo machanie szabelka i straszenie. Ale w miedzyczasie ponoc wuc rozkazal budyniowi od ostrego ciania mgly, zeby zawetowal, bo jednak przestraszyl sie jankesow.
Ze Kukiz sie sprostytuowal... nie, on zawsze byl, choc glosno mowil cos przeciwnego.
Ze dzien wojska kaczystowskiego i obchody tegoz przez katofaszystow.
Ze malopolskie wstalo z kolan przed elgiebetami, a ze przy okazji niezwykle bolesnie i kosztownie przypier***lo sie w leb, to juz margines.
Ze... ach... jeszcze byla olimpiada i zlozone z opoznieniem gratulacje za medal dla homoseksualnej zawodniczki.
A wszystko przeplatane cnotami niewiescimi, lista lektur obowiazkowych Czarnka i nauka biografii otwartego faszysty tysiaclecia, chwalacego publicznie Hitlera.
A poza tym w najjasniejszej nic sie nie dzieje... i tak apropopo przypomniala mi sie piosenka Krafftowny:



Taaak... sierpien byl bardzo bogaty w wydarzenia...

28 sierpnia 2021

Palac Herbsta i jego ogrody

 Jak pamietacie, przed dwoma laty nie udalo mi sie dostac ani do Palacu Herbsta, ani zwiedzic ogrodu, bo kasjerka nie miala wydac ze stowy i nie pomogly prosby, ze mieszkam za granica i moge dlugo nie miec okazji do ponownego przyjazdu. Jakbym wykrakala, bo niedlugo wybuchla pandemia i dwa lata przeszly, zanim znow moglam odwiedzic Lodz. Najpierw postanowilam sie na smierc obrazic na to muzeum, ale mi przeszlo, ciekawosc zwyciezyla i skoro w drodze powrotnej z Monopolis mialam tenze palacyk po drodze, to postanowilam sprobowac raz jeszcze. Wyobrazcie sobie, ze tym razem trafilam na dzien otwarty i wstep byl za darmo. No jakies tam zadoscuczynienie za poprzednie potraktowanie. 
Weszlam i... przepadlam! Zrobilam miliard zdjec, mojemu zachwytowi nie bylo konca. Co ja poradze, ze takie wille bardzo mi sie podobaja. Nie zeby zaraz wszystko bezkrytycznie mnie zachwycalo, baroki, blichtry i przerosty formy nad trescia - to nie, ale ogolnie moglabym tam pomieszkiwac. Szczegolnie urzekly mnie sypialnie pani i pana domu, polaczone w amfiladzie, niby osobne, a na przyjemnosci nie trzeba bylo wychodzic na korytarz 😉, za to w nocy nie budzilo chrapanie. Zostawie Wam link do opisu ekspozycji, wiec jesli kogos zainteresuje, moze poczytac wiecej o poszczegolnych pomieszczeniach TUTAJ - KLIK - to plik pdf, mozecie otwierac bez obawy, ciekawa zawartosc.




To mala zajawka z okolic wejscia do palacu, przygotujcie sie na naprawde strrraaasznie duzo ogladania. Z gory przepraszam i ostrzegam.
Po przekroczeniu progu pierwsze WOW, westybul. Rycerze trzymajacy lampy, witraz w wielkim oknie i zyrandol, na widok ktorego prawie zemdlalam z zachwytu. Nie musze chyba juz Was namawiac na powiekszanie sobie ogladanych zdjec.







Tuz obok pomieszczenia ze starymi fotografiami i tablicami opowiadajacymi historie Herbstow. Ona to corka Scheiblera, chyba najwiekszego fabrykanta w Lodzi, ktory podarowal ow palac corce i zieciowi z okazji slubu. Zebyscie sobie nie mysleli, ze jasniepanstwo tylko pachnialo i baki zbijalo, to dopowiem, ze Lodz ma im tez troche do zawdzieczenia, ufundowali szpital dla biednych dzieci, ktory funkcjonuje do dzisiaj jako Szpital Pediatryczny im. Korczaka, wtedy jednak nazywal sie Szpitalem dla Dzieci im.... hmmm... taaa... Anny Marii, a co! 


To na pamiatke jakiejs fuzjii fabryki wlokienniczej z kopalniami

A to podarek od wdziecznego narodu dla Matyldy Herbst zd. Scheibler za ufundowanie szpitala

Sala balowa z widocznym balkonikiem dla orkiestry, zachwycila mnie dekoracja okien, pieknie udrapowanymi kotarami, parkiet i sufity tez niczego sobie.






Jadalnia - gdyby nie barierka uniemozliwiajaca wejscie, czlowiek by myslal, ze to dla niego te nakrycia i moze siadlby przy stole w oczekiwaniu na poczestunek. Zwroccie uwage na kunsztowne kominki i piece w pokojach.





Salonik zwany srodkowym - no tutaj bylo mi wszystkiego za zbyt






Salonik mysliwski, pelniacy role palarni i karciarni. Na scianach dziela Kossakow. Taki wystroj lubie, jest przytulnie.





Salon lustrzany, lojesu! Barokko-rokokko w przesadzie. I nawet piec ze zlota.






Salonik orientalny, gdzie jasniepanstwo eksponowalo trofea z podrozy po swiecie. Szczegolnie mnie oczarowal ten mebel z lustrem, nawet nie umiem go nazwac.







Gabinet, nad ktorym czuwa popiersie Karola Scheiblera, ojca Matyldy. Biblioteczka cymesik! Cudenko!




I to wszystko jesli chodzi o parter palacu, przepieknymi schodami udajemy sie na pietro, gdzie zaraz po lewej stronie zaczyna sie amfilada. Poczatkuje ja garderoba, za ktora znajduje sie... calkiem wspolczesnie wyposazona lazienka, rzadkosc w tamtych czasach. Dalej w prawo jest sypialnia pani domu, Matyldy. Wyposazona w stylowe lampy, przepiekne parawany i porcelanowe bibeloty.








Miedzy sypialnia Matyldy i jej meza znajdowal sie jej buduar z kolejnym stylowym piecem.




Wreszcie amfilade konczyla sypialnia pana domu. Ta nawet bardziej mi sie podobala od damskiej.





Miedzy sypialnia pana domu a biblioteka znajduje sie tzw. pokoj rodzinny, tym razem skromniejszy i latwiejszy dla mnie do strawienia. Tu sie przesiadywalo, muzykowalo, gralo, bawilo.




Teraz zapowiedziana wczesniej  biblioteka.





Za biblioteka byla sypialnia starszej pani, chyba matki pana domu, a tuz obok sypialnia panienki, typowy pokoj dzieciecy z tamtej epoki.






Dalej byl juz tylko pokoj goscinny, gdzie przyjemnie byloby bawic w goscinie, ja bym sie stamtad nie ruszala. Zwroccie uwage na kufer podrozny, taki ciezar musialo nosic chyba z dwoch umyslnych. Moja walizka to ulamek tamtego, a ledwie ja ciagnelam na tych koleczkach.





 
Praktycznie kazdy z pokoi byl odgrodzony barierka uniemozliwiajaca wejscie do niego, dlatego zdjecia mam tylko z perspektywy "od wejscia".
Przez sale balowa przechodzi sie do oranzerii, w ktorej zorganizowano niewielki lokalik gastronomiczny, ktory latem rozszerza sie na przestrzen w ogrodzie.



Sam ogrod to dzielo sztuki ogrodniczej, a ogarnia go jedna osoba z kilkoma pomocnikami. Mialam okazje chwile porozmawiac z ogrodnikiem, przy okazji bardzo go pochwalilam. Blizej palacu stoi stajnia, gdzie urzadzono galerie sztuki, ale nie wchodzilam, bo czas naglil, wolalam pospacerowac na zewnatrz.































Zebym ja Wam mogla przeslac dodatkowo zapach tych róz... Klasyczny niegdysiejszy zapach starych dobrych gatunkow, dzis juz takich nie ma.

I to juz koniec zwiedzania Lodzi, mam nadzieje, ze i Was zachwyca moja Uc, piekniejaca z roku na rok, organizujaca mieszkancom i gosciom coraz to nowe atrakcje, rozwijajaca sie preznie, choc zatracila juz status miasta przemyslowego, stajac sie powoli osrodkiem kultury.

O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...