... nie zdarzaly mi sie takie sentymenty godne egzaltowanych panienek z dobrych domow i nie wiem, czy to kwestia wieku i tego, ze mam swiadomosc uplywu czasu i ze mnie go pozostaje z dnia na dzien coraz mniej. A moze podswiadomie zegnam sie ze swiatem, jaki jeszcze teraz egzystuje, ale jest tak rozny od swiata mojego dziecinstwa. Nie, nie ide umierac, zegnam po prostu swiat, jaki juz nigdy nie wroci. Swiat, w ktorym czlowiek jeszcze koegzystowal z natura, a nie wyzyskiwal ja do ostatniej kropli krwi, ostatniego liscia, ostatniego ginacego gatunku. Obecnie to swiat terroru zielonych, swiat pozorow ratowania planety, fanatyzmu dla wlasnych finansowych interesow, pod szyldem gladkich sloganow, w ktore ludzie zdaja sie wierzyc, ze jest za piec dwunasta i ze cos trzeba zrobic. To sztandarowe haselko tej Gretynki ze Szwecji i jej dwulicowych wyznawcow, zmieniajacych co kilka miesiecy swoje smartfony, noszacych jeansy, przy produkcji ktorych zuzycie wody przekracza wszelkie normy, wagarujacych, protestujacych i wrzeszczacych na manifestacjach, po ktorych sluzby miejskie musza sprzatac zwaly kartonow ze wznioslymi haselkami o ratowaniu swiata.
Czlowiek to odpad ewolucyjny, pan nad pany, wladca podporzadkowujacy sobie przyrode i innych ludzi, bo po nas chocby potop, trzeba ziemie wycisnac jak cytryne, miec, miec, miec, chociaz do grobu nie wezmie sie tych wszystkich zgromadzonych dobr, wiec po co gromadzic tak duzo. Jedni maja tyle, ze zachciewa im sie wycieczek na Marsa, inni umieraja z glodu i suszy. Jedni swietuja dzien zwyciestwa i po raz kolejny podkreslaja, ze pokoj nie jest dany na zawsze, trzeba dbac, starac sie, pamietac, szanowac, podczas gdy inni ze stoickim spokojem bombarduja miasta, zabijaja, gwalca, rabuja, pozwalaja umierac z glodu dzieciom niewinnym tym konfliktom. Dwa panstwa tak bardzo dotkniete ostatnia wojna swiatowa, dwa narody bezlitosnie eksterminowane przez nazistow, teraz same staja sie oprawcami. Krotka i zawodna jest ich pamiec.
Niedawno natknelam sie na wzmianke o 18-letniej suczce oddanej do uspienia, bo denerwowala swoimi chorobami. Bylo tam jej zdjecie, siwiutkiej jamniczki, ktora stracila caly swoj dotychczasowy swiat. Ja mam tylko nadzieje, ze dzieci tego sqrwysyna dobrze zapamietaja, co powinny zrobic z tatusiem, kiedy zacznie chorowac i denerwowac ich swoimi chorobami. O wartosci czlowieka swiadczy jego stosunek do zwierzat i ludzi mu podleglych.
Chodze sobie na te spacery, rozgladam sie dokola jak nigdy przedtem, ryje w pamieci obraz swiata, ktory naprawde niedlugo moze przestac istniec i msciwie sobie mysle, ze dobrze, niech przestanie, bo to poskutkuje wymarciem tego nieudanego gatunku, jakim jest czlowiek. Natura da sobie rade, odrodzi sie, bo zawsze dotychczas sie odradzala, tyle tylko, ze bez czlowieka. Byc moze znow cos wyewoluuje, cos lepszego, madrzejszego i skupionego na srodowisku, zamiast na sobie samym.