16 maja 2024

Nigdy przedtem...

 ... nie zdarzaly mi sie takie sentymenty godne egzaltowanych panienek z dobrych domow i nie wiem, czy to kwestia wieku i tego, ze mam swiadomosc uplywu czasu i  ze mnie go pozostaje z dnia na dzien coraz mniej. A moze podswiadomie zegnam sie ze swiatem, jaki jeszcze teraz egzystuje, ale jest tak rozny od swiata mojego dziecinstwa. Nie, nie ide umierac, zegnam po prostu swiat, jaki juz nigdy nie wroci. Swiat, w ktorym czlowiek jeszcze koegzystowal z natura, a nie wyzyskiwal ja do ostatniej kropli krwi, ostatniego liscia, ostatniego ginacego gatunku. Obecnie to swiat terroru zielonych, swiat pozorow ratowania planety, fanatyzmu dla wlasnych finansowych interesow, pod szyldem gladkich sloganow, w ktore ludzie zdaja sie wierzyc, ze jest za piec dwunasta i ze cos trzeba zrobic. To sztandarowe haselko tej Gretynki ze Szwecji i jej dwulicowych wyznawcow, zmieniajacych co kilka miesiecy swoje smartfony, noszacych jeansy, przy produkcji ktorych zuzycie wody przekracza wszelkie normy, wagarujacych, protestujacych i wrzeszczacych na manifestacjach, po ktorych sluzby miejskie musza sprzatac zwaly kartonow ze wznioslymi haselkami o ratowaniu swiata. 
 Czlowiek to odpad ewolucyjny, pan nad pany, wladca podporzadkowujacy sobie przyrode i innych ludzi, bo po nas chocby potop, trzeba ziemie wycisnac jak cytryne, miec, miec, miec, chociaz do grobu nie wezmie sie tych wszystkich zgromadzonych dobr, wiec po co gromadzic tak duzo. Jedni maja tyle, ze zachciewa im sie wycieczek na Marsa, inni umieraja z glodu i suszy. Jedni swietuja dzien zwyciestwa i po raz kolejny podkreslaja, ze pokoj nie jest dany na zawsze, trzeba dbac, starac sie, pamietac, szanowac, podczas gdy inni ze stoickim spokojem bombarduja miasta, zabijaja, gwalca, rabuja, pozwalaja umierac z glodu dzieciom niewinnym tym konfliktom. Dwa panstwa tak bardzo dotkniete ostatnia wojna swiatowa, dwa narody bezlitosnie eksterminowane przez nazistow, teraz same staja sie oprawcami. Krotka i zawodna jest ich pamiec.
 Niedawno natknelam sie na wzmianke o 18-letniej suczce oddanej do uspienia, bo denerwowala swoimi chorobami. Bylo tam jej zdjecie, siwiutkiej jamniczki, ktora stracila caly swoj dotychczasowy swiat. Ja mam tylko nadzieje, ze dzieci tego sqrwysyna dobrze zapamietaja, co powinny zrobic z tatusiem, kiedy zacznie chorowac i denerwowac ich swoimi chorobami. O wartosci czlowieka swiadczy jego stosunek do zwierzat i ludzi mu podleglych. 
 Chodze sobie na te spacery, rozgladam sie dokola jak nigdy przedtem, ryje w pamieci obraz swiata, ktory naprawde niedlugo moze przestac istniec i msciwie sobie mysle, ze dobrze, niech przestanie, bo to poskutkuje wymarciem tego nieudanego gatunku, jakim jest czlowiek. Natura da sobie rade, odrodzi sie, bo zawsze dotychczas sie odradzala, tyle tylko, ze bez czlowieka. Byc moze znow cos wyewoluuje, cos lepszego, madrzejszego i skupionego na srodowisku, zamiast na sobie samym.

14 maja 2024

Maj bogaty w rozne swieta

 W tym roku wielkanoc przypadla dosc wczesnie, a co za tym idzie, wszystkie ruchome swieta hurtem wypadly w maju, ze swietem pracy na czele. I tak, obchodzone w naszym ewangelickim landzie wniebowstapienie i jednoczesnie zawsze tego dnia obchodzony dzien ojca pojawil sie jeszcze przed dniem matki (rzadkosc!), ktory przypada zawsze w druga niedziele maja. Z poczatku wydawalo mi sie to jakies dziwne, bo przeciez w Polsce dzien matki jest zawsze 26 maja, ale z drugiej strony dla pracujacych czy mieszkajacych z dala od rodzicow dzieci nie jest latwo tego dnia, jesli przypada on w dzien pracy, osobiscie zlozyc mamom zyczenia. A niedziela to niedziela, zawsze wolna i mozna juz wybrac sie w sobote do mamy i spedzic z nia wiecej czasu. Przyzwyczailam sie. O ile wczesniej wysylalam mamie kartke okolicznosciowa klasycznie na 26 maja, choc musialam pamietac zawczasu kupic te kartke, bo najczesciej od polowy miesiaca juz ich w sprzedazy nie bylo, tak teraz, kiedy mama jest w Niemczech, obchodzi ten dzien razem ze mna w druga niedziele maja. 
 Dzien ojca najczesciej przypada w czerwcu, ale jak wspomnialam, w tym roku nie tylko wypadl w maju, ale poprzedzil nawet dzien matki i odbyl sie w dzien zwyciestwa (po staremu, bo pamietacie, ze Polska swietowala zawsze razem z ZSRR dzien po wszystkich). Mialam wiec w ubieglym tygodniu moc roboty cukierniczej. Rodzina sie powiekszyla, wiec nie wystarcza juz jedno ciasto, zrobilam dwa. Jedno klasycznie upieklam, cytrynowe, a drugie stworzylam z gotowego kruchego spodu, na ktorym ulozylam owoce i pokrylam galaretka. Tadam!



 Dziewczyny przychodzily osobno, bo najmlodsza chciala pojechac z kolezanka i ich dziecmi do Einbeck, gdzie odbywal sie jakis festyn, a Junior jest pierwszy do takich odpustowych imprez. Pogoda byla tego dnia piekna jak na zamowienie, wiec rzeczywiscie nie ma co siedziec w domu czy tam nawet snuc sie na nudnym spacerze z babciami i dziadkiem. Wiecej radochy dzieci beda mialy przy odpustowych atrakcjach, jakichs dmuchanych zamkach, gdzie moga poskakac czy konkursach skrojonych na ich wiek.
 Na dzien matki przygotowalam dla dzieciakow i ich mam mala niespodzianke, zlecilam wydrukowanie ksiazeczek na dzien matki. Tu mala zajawka:



 Tak, wiem, ze "mamusia" powinna byc w innym przypadku, ale nie mialam akurat ochoty tlumaczyc zniemczonym dzieciom i wnukom, co to jest wolacz, tak zrozumieja lepiej. 😂
 Ciasta oczywiscie tez zrobilam, to galaretkowe (z innym skladem owocowym i inna galaretka), bo wszyscy je bardzo lubimy, jest lekkie i zdrowe, nie zawiera duzo cukru, a oprocz tego wymodzilam sypana szarlotke. 


 
 Z majowych swiat bedziemy jeszcze mieli wolne w poniedzialek zielonoswiatkowy 20 maja, a w boze cialo 30 maja bedziem goscic u siebie pol Hesji, ktora tego dnia ma wolne, a my nie, wiec oni przyjezdzaja do nas na zakupy i nie ma sie jak przebic przez miasto, ani gdzie zaparkowac. I tak jest co roku.
 Dzien matki przebiegl naprawde bardzo przyjemnie, choc po wyjsciu towarzystwa w trojke ze slubnym i z mama przeszukiwalismy cale mieszkanie w poszukiwaniu mojej myszy komputerowej, ktora praktycznie mogla byc wszedzie, nawet w smieciach, ale byla na szczescie tylko pod lozkiem. Zosce spodobala sie ta mysza, wiec nosila ja po calej chalupie. Byl i spacer, na ktorym lekko spalilam sobie dekolt, a potem siedzielismy w domu i pytlowalismy radosnie przy kawie i ciastach. Dwom najmlodszym matkom ksiazeczki bardzo sie spodobaly. Kocham te moje duze i male dzieciary, ale z wielka ulga zamknelam za nimi drzwi. Nastala bloga cisza...
 Dokonczylam urzadzanie balkonu i teraz bede juz na nim cwiczyc tylko wylegiwanie sie i podlewanie.





 Po 15 latach zmienilam umeblowanie balkonu, bo juz mi sie znudzily te biale wysokie krzesla i fotel i ten zaczepiony na poreczy stolik. Teraz jest duzo przytulniej, a meble wystawilam na sprzedaz na lokalnej stronie, bo sa w dobrym stanie.

12 maja 2024

Cudza rana nie boli

 Kto idzie do polityki? Wyszczekane populistycznie osobniki, gruboskórne i odporne na cudza krzywde, bezwzgledne i bezczelne i jesli ktos mysli, ze sa wsrod nich politycy z powolania, chcacy realnego dobra wlasnego elektoratu, to albo jest glupi, albo tak naiwny jak dziecko we mgle i Goliat na pchle, mól w otchlani wód, ktory liczy wciaz na cud *) Ale co najgorsze, takich naiwniakow jest jeszcze tak wielu, ze na tym swiecie nie moze byc lepiej, no nie moze.
 Ja oczywiscie dalej powalkuje wiadomy temat sterowanej odgornie migracji, ktora okazala sie byc w efekcie najazdem, a cel byl jeden - opanowanie i zniewolenie. Jesli ktokolwiek myslal, ze ta wiekszosc migrantow, bo faktycznie nie wszyscy, ale znakomita wiekszosc mlodych, zdrowych, tryskajacych fontannami testosteronu i gotowych na kazda niegodziwosc i kazde przestepstwo przybyszow, jest tutaj, by wzmocnic rynek pracy i zarabiac na emerytury dla Niemcow, jest jak ta naiwna cma, co w ogien sie pcha *)  Jak sie okazalo, cel tych pielgrzymek do Niemiec i innych panstw Europy jest zgola inny i opisalam go dwa posty wczesniej. 
 Poprawni politycy wychodza z siebie, zeby bagatelizowac to, co zaczelo dziac sie w 2015 roku i dzieje do dzisiaj, wzrost przestepczosci i zagrozenie dla mienia, zdrowia i zycia. Na samym poczatku tej inwazji corka jednego z politykow SPD zglosila sie do pomocy przy tych bandziorach zwanych wtedy jeszcze uchodzcami, jako wolontariuszka. Dokladnie nie wiadomo, co robila, moze probowala uczyc jezyka, moze pomagala w zalatwianiu spraw urzedowych, teraz to juz niewazne. Zostala przez jednego z "podopiecznych" brutalnie zgwalcona i zamordowana. Sprawy nie dalo sie zamiesc pod dywan, wiadomo bylo ogolnie, kto ja tak zalatwil. Jej ojciec, tak bardzo optujacy za przyjmowaniem jak leci wszystkich przestepcow i terrorystow swiata, znalazl sie w niewesolej sytuacji, ale wybrnal z niej poprawnie, bo chuj tam z dzieckiem, wazniejszy byl stolek pod polityczna dupa. Poprosil mianowicie, zeby zamiast kwiatow ludzie wplacali darowizny... nie, nie na schronisko dla pieskow czy hospicjum dzieciece, a na fundacje pomagajaca tym przestepcom, z ktorych jeden zamordowal jego corke. Ja do dzisiaj nie znalazlam logicznego wyjasnienia, a na usta pcha mi sie slowo bezrefleksyjny karierowicz, dla ktorego wazniejsza byla partyjna dzialalnosc od smierci dziecka.
 Jego partyjny koles kilka lat temu wybzdzil otworem gebowym, ze obywatele Niemiec musza sie przyzwyczaic, ze jest niebezpiecznie na ulicach i tyle. Kiedy ja to uslyszalam, az mnie podrzucilo do gory. Przeciez to on, polityk jest jak dupa od srania, zeby obywatelom wlasnego panstwa to bezpieczenstwo zagwarantowac, wszystkimi mozliwymi srodkami. Ale nie, to ja mam sie przyzwyczajac, ze w Niemczech jest coraz bardziej niebezpiecznie i raczej dac sie zabic, niz np. w obronie wlasnej tknac kolorowego bandziora.
 Az nadszedl dzien, kiedy jeden z politykow tej tracacej poparcie partii dostal takie becki, ze znalazl sie w szpitalu. Mozecie sobie wyobrazic, jaki rejwach sie podniosl, wszystkie media az krztusily sie z oburzenia, ze to zamach na demokracje i takie tam tanie slogany. Czyli, jak rozumiem, kiedy gina zwykli obywatele, nawet spokrewnieni z tymi wybrancami narodu, to jest to cos, do czego mamy sie przyzwyczajac, ale kiedy dotyka to Parteigenosse, to juz zamach na demokracje? Ja wiem, ja zla kobieta jestem, ale uwierzcie mi, mnie ucieszyl taki rozwoj wypadkow. Ide o zaklad, ze ten "zamach" beda probowali przypisac wiadomej partii, ktorej (dzieki ich wlasnej polityce) slupki bardzo szybko rosna. Nie pomagaja organizowane coraz czesciej za pieniadze podatnikow, protesty niby antyprawicowe, slupki nie przestaja rosnac. Nie pomaga swiete oburzenie. Teraz? Trzeba bylo sie oburzac, kiedy byli napadani, rabowani i zabijani zwykli obywatele, ale nie, wtedy wazniejsi byli dla was byli sprawcy. Teraz zacznijcie wy sie bac, najwyzszy czas.
 Niedlugo po tym przykrym zdarzeniu pobity zostal lokalny polityk partii AfD w Koblenz. On rowniez trafil do szpitala. Ale o ile po ataku na polityka SPD media zachlystywaly sie swietym oburzeniem, optowaly za zwiekszeniem ochrony dla politykow, przez wiele dni tlukly piane jak to w Niemczech zle, bo bija naszych, tak o pobiciu polityka partii opozycyjnej zapadlo zgodne milczenie, nie bylo nad czym sie pochylac, nie warto bylo poswiecic temu atakowi chocby krotkiego komunikatu. Zle by sie wpisywal w dotychczasowa narracje, jak to zwolennicy opozycji silowo rozwiazuja swoje antypatie. Takie zaklamane bydlo nami rzadzi.
 A ataki na politykow sie mnoza, zeby nie bylo, na politykow obu stron sceny, zarowno na rzadzacych jak i na opozycje. Bo w Niemczech rownie niebezpieczne sa bojowki prawicowe jak i lewicowe ze slynna Antifa na czele. Tyle tylko, ze wymiar sprawiedliwosci dostal odgorne polecenie zajmowania sie tylko jedynmi z nich, Waszej wyobrazni pozostawiam, ktorymi.

 

10 maja 2024

Just for fun

 Kiedys pisalam na blogu o bezinteresownym hejcie i ze niedobrze mi sie robi, kiedy czytam wynurzenia jakichs ohydnych i bezwartosciowych babiszonow, ktore usiluja dowartosciowywac sie poprzez opluwanie i wylewanie zawartosci wlasnych nocnikow na bogu ducha winne osoby, wcale niekoniecznie celebrytki, ale kogokolwiek, kto wlasna praca, pomyslem, ambicja zaszedl dalej od owej frustratki. A juz niedajbuk, jesli dana osoba staje sie slawna i coraz wiecej sponsorow czy reklamodawcow stoi do niej w kolejce, co przeklada sie na jej status majatkowy. Jeszcze gorzej, kiedy cel ich ostrzalow ma ladna buzie i figure, to jest niewybaczalne, zaraz zmije pluja jadem, ze ozempic i operacje plastyczne. Flaki mi sie wywracaja, kiedy czasem rzuce okiem na komentarze pod wpisami o takiej Lewandowskiej, no ludzie... dziewczyna nie tylko ladna, nie tylko ciezko bogata, ale ambitna, majaca jakies inne cele oprocz zycia u boku i na koszt meza, jej dostaje sie chyba najwiecej, bo frustratki maja jej najwiecej do zazdroszczenia. No ale taka dola celebrytow, szafiarek, jutuberek, instagramerek, aktorek, piosenkarek i innych znanych, pieknych i zamoznych. Niemniej ta grupa ludzi musi miec naprawde ogromna odpornosc na hejt, albo wiec nie czyta zadnych komentarzy, albo czyta, wdaje sie z hejterami w pyskowki, a zaraz potem zapomina, albo ma ludzi do kontaktow z fanami i antyfanami, dalej robi swoje i nie przejmuje sie niczym. W pewnych zawodach trzeba miec bowiem gruba skore.
 Ale sa jeszcze inne aspekty hejtu, nie wiem, czy w tych przypadkach napedzanego zazdroscia, bo moim zdaniem nie ma czego szczegolnie zazdroscic. Bo nie chodzi tu o jakies lansowanie siebie czy kosmiczne zarobki. Tego hejtu to ja akurat zupelnie nie rozumiem, no nie widze chocby najmniejszego punktu zaczepienia, zeby zaczac sie znecac. To chyba juz tylko totalnie sqrwialy charakter prowadzi do hejtowania osob, ktore ani troche na to nie zasluguja. Przyklad pierwszy z brzegu to Goska, od ktorej mam Bulke i Toye. Kobieta robi naprawde pozyteczne rzeczy, prowadzi dom tymczasowy dla zwierzat, ale komus zaczela byc sola w oku, doniosl i dzieki tej kanalii stracila konto na fb, bo rzekomo postepowala wbrew ichnim standardom. Naprawde trudno mi zrozumiec, czym tak ciezko zgrzeszyla przeciw tym qrna swietym fejsbukowym standardom, ze musieli az zlikwidowac jej konto. Odwolania nic nie wniosly, Goska probowala roznych drog, zalozyla w koncu nowe konto, ktore tez zostalo przez administracje fb usuniete. Nosz qrwa, przeciez ta kanalia, ktora na Goske donosila, najwieksza krzywde zrobila zwierzetom, bo Gosia potracila wiele kontaktow, na ktore pracowala latami.
 Kilka dni temu dowiedzialam sie o nastepnej internetowej znajomej, ktora... no ja nie wiem, czym sie narazila tym zlosliwym framugom, moze tym, ze kupila z Wojtkiem chalupe do remontu, ze zasadzila dokola las, ze ma internetowy sklepik, gdzie wystawia swoje prace, czy ze postanowila zaopiekowac sie mama Wojtka i uchylic subskrybentom rabka tajemnicy o nielatwej i dla chorego, i dla opiekunow chorobie, na ktora mama cierpi. Zaplanowala nawet pewien program, chciala przyblizyc sluchaczom to zagadnienie, bo ludzie zyja coraz dluzej, inne schorzenia jakos latwiej wziac pod kontrole, jednak nie demencje. Graszka chciala nam nie tylko opowiedziec o swoich problemach zwiazanych z opieka nad osoba chora, ale rozszerzyc o wywiady z osobami zajmujacymi sie pomoca. Nikt z nas przeciez nie wie, czy nasi bliscy nie zachoruja na demencje, dobrze byloby w takich przypadkach cos na temat tej wyniszczajacej choroby wiedziec, jak rowniez, gdzie zwracac sie po pomoc i jak ta pomoc moglaby wygladac. Sama niedawno bylam na odczycie dotyczacym demencji, a zorganizowanym przez nasza spoldzielnie mieszkaniowa, naprawde sporo sie dowiedzialam. Uwazam wiec, ze im wiecej informacji, tym lepiej. Ale... znow jakiejs sfrustrowanej framudze i to zaczelo przeszkadzac, zarzucila Graszce, ze robi to dla kasy. Heee??? To nie Niemcy, zeby osobie opiekujacej sie chorym czy niepelnosprawnym czlonkiem rodziny kasa chorych placila za te opieke. Mam sasiadke, nota bene tez z Polski, ktora od 20 lat ma pod opieka mame z demencja, najpierw bylo klasycznie, zapominanie, oskarzanie, ucieczki itp, pozniej mama coraz mniej mogla, wreszcie musiala byc nawet karmiona sztucznie i w takim stanie wegetatywnym trwala od kilku lat. Wczoraj niestety widzielismy, jak pojazd firmy pogrzebowej odbieral mame sasiadki z mieszkania, po tylu latach cierpienia jednej i drugiej, z tym, ze mama od dluzszego czasu w ogole nie miala swiadomosci. Ja nie wiedzialam, ze ta choroba moze tak dlugo trwac i tak sie skonczyc, ze demencja odbiera chorym nie tylko pamiec, ale po kolei wszystkie inne czynnosci zyciowe, umiejetnosc chodzenia, nawet polykania, wszystko. Dlatego uwazam, ze nigdy dosyc informowania, bo spotkac to moze kazdego. Ale nie, komus wyjatkowo przeszkadzalo, ze Graszka chciala sie tym zajac. Na wymioty mi sie zebralo, kiedy Graszka z placzem informowala, ze rezygnuje z projektu, bedzie teraz opowiadala tylko o sielskim zyciu na wsi, ktore pewnie tez komus sie nie spodoba. Jak mozna byc takim niegodziwcem, jak mozna doprowadzic tak pozytywna osobe do placzu, czego tu zazdroscic. Nigdy nie zrozumiem ludzi, ktorzy rania innych just for fun, bo innego powodu nie widze, przy najlepszych checiach zrozumienia powodow tego hejtu.

08 maja 2024

Maja nas za idiotow?

 Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym stary uklad, kazde panstwo sobie, granice, rozne waluty, tak jak bylo przed wprowadzeniem tego euro-kolchozu. Niestety Niemcy nie maja czego swietowac, bo od wstapienia do unii jest z dnia na dzien coraz gorzej. Juz dosc wqrwiajace jest rozjezdzanie przez wszystkich czlonkow tej zasranej unii niemieckich autostrad, jezdza jak chca, ale za rozbudowe sieci, co bylo koniecznoscia z racji zwielokrotnienia liczby pojazdow, i remonty drog placa jedynie Niemcy w podatku drogowym. I gdyby tak bylo wszedzie, ale nie, wszystkie inne panstwa maja platne autostrady, ale kiedy Niemcy chcieli wprowadzic winiety, podniosl sie wrzask, sprawe skierowano do jakiegos europejskiego sadu czy trybunalu, a ten orzekl, ze takiego wala, niech frajerzy z Niemiec placa za frajde wszystkich, nie bedzie winiet. Nie wspomne juz o najezdzie narodow-czlonkow (qrna) tej unii, znanych z bardzo lepkich lap, jakichs Cyganow rumunskich, wesolkow z Kosowa i innych wywijasow z bylych KDLów, w tym z Polski niestety. Ostatnio doszli jeszcze dezerterzy z Ukrainy, mlodzi i zdrowi mezczyzni. I kiedy ogladam protesty w Gruzji, bo oni tez chca moc przyjezdzac bezkarnie krasc do Niemiec, to mi sie flaki przewracaja ze zlosci. Nie prychajcie, bo taka jest prawda, uczciwych turystow czy poszukujacych pracy jest niewielu, reszta przyjezdza tutaj, zeby sie nachapac, bo dla nich to latwy pieniadz. Nie wyobrazacie sobie, jak wzrosla liczba wlaman do domow i mieszkan, kradziezy w sklepach jest tyle, ze policja juz nie chce przyjezdzac, nawet kiedy personel zlapie zlodzieja, rowery znikaja i nawet GPSy nie pomagaja. Juz jest zle, a jak wiadomo, nowi musza nakrasc wiecej. Nie, nie uogolniam, taka jest prawda, najpierw przyjezdzaja przestepcy i oprychy wszelkiego kalibru.
 Nie tak dawno, pod pretekstem sprawdzania przez urzednikow miejskich warunkow mieszkalnych i w asyscie policji, kontrolowano jeden z tych wiezowcow, w ktorych mozna szukac wlasnego roweru, jesli zginie, a ktory zasiedlaja glownie rumunscy Cyganie i im podobne opryszki. Zlapano kilku przestepcow, za ktorymi wyslane byly listy goncze, odzyskano kilkadziesiat rowerow, glownie elektrycznych i wywieziono 35 TON smieci, ktore mieszkancy zwalali obok domu. I tak jest wszedzie, gdzie ci, qrna, dumni czlonkowie unii europejskiej sie zagniezdza. Oszukiwanie niemieckiego systemu socjalnego wysysaja z mlekiem matek.
 Nie wspomne juz o tych spoza unii. Pamietacie zapewne, ze juz w 2015 pisalam o najezdzie i zamiarze islamizacji Niemiec. Coz to sie dzialo! Poprawne politycznie ciotki odsadzaly mnie od czci i wiary, zarzucaly rasizm, malo tego, sugerowaly, ze ja tez jestem uchodzca, co jedynie swiadczylo o ich niewiedzy i nieznajomosci tematu. Wielokrotnie pisalam o przestepstwach i calkowitym rozzuchwaleniu tych ludzi, o drastycznym wzroscie przestepczosci, o bezczelnosci od najmlodszych lat, o braku checi do zintegrowania sie i podjecia pracy, o wielu niebezpiecznych zjawiskach i niemieckiej polityce wrogiej dla Niemcow, jakby ktos z daleka manipulowal w celu zniszczenia Europy, jej kultury i korzeni, pewnego rodzaju wymiany spoleczenstwa, zislamizowania Niemiec i calej Europy. Ciotki ino prychaly z dezaprobata, wiedzialy lepiej, bo byly kilka dni w Niemczech i nikt ich nie zgwalcil! No rzeczywiscie argument nie do obalenia, mnie tez na razie nikt jeszcze nie zgwalcil, nie okradl i nie zabil, ale jesli to ma swiadczyc o tym, ze jest dobrze, ze ci potencjalni terrorysci to niewinne straumatyzowane baranki szukajace bezpieczenstwa i gotowe do poswiecen "für Deutschland" (ze tak polece Tuskiem), to zapewniam Was - nie swiadczy. Zwlaszcza, ze pojawil sie ckliwy film Holland i sprawa jakby odzyla, a osoby, ktore z islamskimi przestepcami nie mialy nigdy do czynienia, optowaly glosno za przyjmowaniem tych biedakow z bialoruskiej granicy. Pomyslec, ze przyjecie kilku osob stworzy precedens, ktory pociagnie za soba tysiace i setki tysiecy nowych, to juz za duzy wysilek, nie mozna sie litowac nad osobami, ktore swiadomie wybieraja nielegalna i niebezpieczna droge do niemieckiego raju, bo przeciez nie w Polsce wszyscy oni chcieli zakotwiczyc. Latwo okazywac dobroczynnosc cudzym kosztem, prawda? 
 No a teraz nagle okazuje sie, ze od poczatku mialam racje, ale moge sie zalozyc, ze ciotki nigdy w zyciu nie przyznaja, ze jednak ta racja byla po mojej stronie. 27 kwietnia tego roku w Hamburgu odbyla sie demonstracja radykalnych islamistow pod haslem "Kalifat jest rozwiazaniem" i nie, nie sa to zarciki nudzacych sie azylantow, oni tak calkiem powaznie. Gwoli wyjasnienia kalifat to islamski ustroj polityczny, ktory ci bandyci chca wprowadzic w Europie i ktory juz czesciowo wprowadzili w Szwecji, tworzac tam rownolegle islamskie spoleczenstwo w utworzonych przez siebie no-go-areas, gdzie biali nie maja wstepu, nawet, a moze przede wszystkim policja i inne sluzby, gdzie panuje prawo szariatu. Czaicie? Oni zaanektowali dla siebie obce terytorium i wprowadzili tam wlasne prawa. Jak to nazwac, jak nie prowokacja wojenna, agresja i okupacja. Teraz dojrzeli do tego, zeby probowac tego samego w Niemczech, chwilowo ta hamburska grupa liczyla troche ponad 1000 osob, ale badzcie pewni, za nimi pojda inni. Mieli 9 lat od merkelowskiego herzlich willkommen, zeby sie zorganizowac i uzbroic. Teraz sa juz bardzo niebezpieczni. Zaczyna sie islamska wiosna w Europie.




 I jezeli rzad Niemiec nie zareaguje tak ostro jak powinien, natychmiast, bez pardonu i cackania sie, bo te gnoje maja traume albo nie moga sie odnalezc, to czarno widze przyszlosc. Miedzy innymi dlatego, ze do wladzy dojdzie opcja brunatna, ale skoro politycy nie chca chronic wlasnych obywateli, to moze i lepiej. 

06 maja 2024

Wymagac tylko od innych

 Niedawno rzucil mi sie w oczy artykul o wyjatkowo tlustej influencerce, niejakiej Jaelynn Chaney, ktora nie tylko wyglada okropnie, nie tylko musi byc chora za sprawa nadmiernego otluszczenia, ale ktora jest dodatkowo bezczelna i roszczeniowa. Otoz ta osoba zada od calego swiata, zeby ten dostosowywal sie do jej chorej otylosci, zamiast zabrac sie za siebie, przestac zrec i sprobowac schudnac, zeby samej zaczac pasowac do swiata ludzi o normalnych gabarytach, czy nawet niewielkiej nadwadze.
 Jaelynn lubi podrozowac, ale nie bardzo miesci sie na standardowym siedzeniu w samolocie, ze nie wspomne o niewielkich rozmiarow toalecie. Skoro tak, powinna sobie wykupic dwa miejsca i siedziec kazdym poldupkiem na jednym, ale nie, ona chce, zeby linie lotnicze udostepnialy jej to drugie miejsce za darmo albo zaczely stosowac szersze siedzenia i znacznie dluzsze pasy bezpieczenstwa. Dla niej i podobnych jej nadmiernie otylych pasazerow. Jeszcze sie awanturuje, ze to dyskryminacja, ze nie miesci dupska na jednym miejscu. Dyskryminacja to jest dla pasazera, ktory musi siedziec obok niej. 
 Na tym jednak sie nie konczy, babsko apeluje do hotelarzy, zeby stosowali lozka ze wzmocniona rama, poszerzyli korytarze, dawali do dyspozycji szlafroki kapielowe 6XL i wieksze, no i windy, te maja byc tez wieksze i o wiekszym udzwigu. Sedesy powinny byc podniesione, wieksze, a kabiny prysznicowe dostosowane do jej gabarytow. Juz widze, jak wszyscy hotelarze na wyscigi przerabiaja swoje placowki. Musza przeciez brac pod uwage nie tylko osoby rozrosle wszerz, przeciez koszykarze tez maja swoje prawa, trzeba by dla nich podwyzszyc sufity, wstawic framugi o wysokosci najmniej 3 metrow, lozka wydluzyc , blaty podniesc. A co z niskoroslymi? Dla nich z kolei trzeba by wszystko obnizac, inaczej zaczna uskarzac sie po internetach, ze sa dyskryminowani, tyle tylko, ze i oni, i koszykarze, nie mieli wplywu na wzrost, tacy sie urodzili. Jaelynn natomiast zarla za duzo, wiec po pierwsze powinna zmiany zaczac od siebie, pojsc do dietetyka, na silownie i zaczac zyc zdrowo. Ani sie obejrzy, kiedy zacznie sie miescic na normalnym siedzeniu w samolocie. Wroci jej oddech, przestanie sie pocic, a odparzenia w faldach skory znikna. Wszystkie lozka w hotelach stana sie wystarczajace, windy nie beda grozily zerwaniem, a na korytarzach mina sie spokojnie dwie osoby. 
 A na sam koniec Jaelynn powinna pozwac amerykanski przemysl spozywczy, ze nie umiescil na opakowaniach chipsow i slodyczy ostrzezenia, ze nadmierne obzeranie sie prowadzi do chorob i kalectwa. No i na cmentarzu trzeba bedzie brac grob podwojny wszerz, bo w normalnym nie ma szans.


04 maja 2024

Wiekszosc ludzi...

 Wiekszosc ludzi nie zawraca sobie glowy samodzielnym mysleniem - bo nie moze albo nie chce - i w rezultacie latwo pada ofiara zbiorowych sugestii.
Wislawa Szymborska

 To dotyczy szczegolnie pewnej sporej gromady ludzi w Polsce, ktorzy sami nie skalali sie przeczytaniem chocby jednej ksiazki, nawet tej ich swietej ksiegi, ktora rzekomo ma przepis na wszelka szczesliwosc i zbawienie i wedle ktorej kler katolicki zamula bezmyslnym i bezkrytycznym wyznawcom mozgi, a w ktorej nie brak zboczonego seksu i krwawych jatek, w tym na niemowletach. Tak, tak, chodzi o biblie.  Oni sa tak podatni na zbiorowe sugestie, jak w przypadku zalecenia klechow, zeby glosowali na wiadoma partie, a jej flejowatego przywodce mieli za zbawiciela, ktory im "dal". I niewazne, ze jego podchujaszczy kradli na niespotykana dotad skale, najwazniejsze, ze sie z biednym poboznym narodem podzielili. Narracja zbiorowej sugestii byla jednoznaczna, wiec bezrefleksyjny narodek karnie pomaszerowal do kolejnych, a potem kolejnych wyborow, stawiajac krzyzyk tam, gdzie klecha rozkazal. Przeciez pozniej bedzie musial sie z tego spowiadac i moze nie dostanie rozgrzeszenia? Moze pleban wyczyta go na nabozenstwie? Za duze ryzyko.
 
 A ja znow mam przejscia jak z hardkorowego horroru z nasza skretyniala sasiadka. Pisalam o niej juz w 2014 roku, potem w 2019. Pod tym drugim wpisem radziliscie mi zwrocic sie do spoldzielni, ale wszystko jeszcze raz sobie przemyslalam i jednak zostawilam sprawy wlasnemu biegowi. Choc nie powinnam, ale szkoda mi tej kobiety, mam mimo wszystko dla niej wiele wspolczucia. Niestety choroba psychiczna postepuje, babsko odwala coraz ciekawsze szopki, terroryzuje wszystkich w domu wrzaskami, kiedy tylko spotka ktoregokolwiek z sasiadow na schodach. Nie wspomne juz o podchodach i unikach, jakie uprawia na zewnatrz, jesli tylko kogos widzi w okolicy domu. Potrafi uciec spod drzwi, kiedy ja z drugiej strony je otwieram, zeby wyjsc z domu. Ale to mnie nie obchodzi, mam gleboko w dupie jej histerie, fobie i choroby psychiczne. Nie dalej jak w dzien, kiedy mialysmy z corka jechac do Kassel, wyszlam przed dom, zeby na nia poczekac, gdy zadzwonila, ze juz jedzie. Nagle widze, ze psychiczna wylonila sie zza zakretu i zmierza w strone domu, wiec odwrocilam sie i poszlam w strone przeciwna, zeby nie musiala mnie spotykac. Chwile pozniej odwrocilam sie chylkiem, zeby zobaczyc, czy juz weszla i widze, ze gna swinskim truchcikiem tam, skad przyszla, zeby móc wejsc do domu dopiero wtedy, kiedy znikne z ulicy. Ale, jak juz wspomnialam, takie zachowanie mnie nie obchodzi, nie robi nim nikomu krzywdy, niech wiec sobie lata w te i nazad jak lubi. Niestety terror przybral znow na sile, slubny najpierw patrzy przez wizjer, potem ostroznie otwiera drzwi od mieszkania, dopiero bierze psa i wychodzi. Oczywiscie nieraz natyka sie na babusa przy drzwiach wejsciowych, ale na ogol psychopatka robi w tyl zwrot i ucieka. Niestety raz udalo jej sie wpasc na slubnego, kiedy schodzila z gory. Naprawde nie wyobrazacie sobie tego krzyku, to cos pomiedzy kwiczeniem zarzynanej swini a klasycznym wrzaskiem z horroru na widok trupa albo innego zombie. Ja siedzialam w kuchni, zerwalam sie na bacznosc i chcialam poleciec, zeby bebe zjebac na funty, ale slubny mnie powstrzymal, bo byloby z nia niedobrze. Kilka dni pozniej ja otworzylam drzwi, bo chcialam przed wyjsciem postawic tam na chwile worek ze smieciami, zeby nie zapomniec wyniesc, no i przywital mnie ten upiorny wrzask. No coz, od tamtego czasu, kiedy po raz pierwszy wystraszyla mnie tym wrzaskiem,  zdazylam zachorowac na serce i uwierzcie mi, bylam bliska zejscia ze strachu, trzeslam sie jeszcze pozniej dobrych kilka godzin. Babe zjebalam tak, ze chyba cale osiedle slyszalo, ona cos chciala odpowiedziec, ale zatrzasnelam jej drzwi przed nosem i szkoda, ze nie stala blizej, bo bym ja tymi drzwiami zabila. 
 Chyba dojrzalam do napisania pisma do spoldzielni, ale musze poczekac na natchnienie, jak je przyzwoicie zredagowac.

02 maja 2024

Zycie sie toczy

 Zycie toczy sie, a kostucha kosi i niespecjalnie przejmuje sie, czy ktos juz dosyc sie nazyl. Ale co znaczy dosyc? Kiedy nastepuje czas na odejscie? Fatum, ta personifikacja nieuchronnego losu, ani mysli negocjowac czy poddawac sie naciskom, ma swoj plan w stosunku do kazdego z nas i ten plan na zimno realizuje. Kiedy 14 lat temu zalogowalam sie na forum tygodnika NIE, poznalam tam wielu fajnych ludzi, z niektorymi spotkalam sie osobiscie na zlocie. Przez te lata wielu z nich odeszlo na wezwanie Fatum, kazdego bylo szkoda, bo zaden z nich nie pozyl dostatecznie dlugo. Nie bede ich wszystkich tu wymieniac, nie znacie ich, wiec nie ma to sensu, ale piszac to, wspominam, jacy byli, dlaczego odeszli, niektorzy na wlasne zyczenie, kazdego szkoda, wszystkich lubilam. Na poczatku kwietnia zmarl kolejny moj wirtualny kumpel, spokojny i lubiany, nieszczesliwy. Niby obcy, nie znalam go osobiscie, ale lubilam, a jednak nie wiedzialam, jak bardzo cierpial. Nie ma czlowieka, a przeciez nie byl jeszcze stary.
 Nie jestem zakupoholiczka, ale czasem wypad do jakiegos sklepu, miedzy ludzi, troche uspokaja i przynosi nieco radosci w tym moim xujowym zyciu. Lubie wyrwac sie z tego marazmu, powszedniosci i niespecjalnej atmosfery tego za ciasnego mieszkania, przejsc sie tu i tam, popatrzec, ale nie mam imperatywu kupowania. No chyba, ze cos sie trafi. Pojechalysmy znow z corka do Kassel do IKEA, choc tym razem z przychowkiem i to byl dopiero hardkor. Wlasciwie to corka miala ikeowskie potrzeby, ja je czesciowo sfinansowalam i tym samym mam z glowy jej prezent urodzinowy. I tak musialam ja powstrzymywac, bo chciala wykupic pol sklepu. Ja jak zwykle wymieklam przy kwiatkach i troche ich kupilam, a ze nie za bardzo juz mam gdzie je stawiac, sprawilam sobie korytko, o takie:


 Postawilam je w sypialni, gdzie parapet jest ekstremalnie waski, wiec teraz korytko robi mi za normalny porzadny parapet dla kwiatkow, ktore dotad staly na podlodze. Musze sie pochwalic, ze sama je zlozylam, ale slubny podokrecal sruby, bo ja to w rencach slabowita jezdem.
 A w sklepie pelny hardkor, ganiatyka, poszukiwania rozbiegajacych sie we wszystkie strony dzieciakow zachwyconych rozlegloscia i roznorodnoscia nowego placu zabaw. Junior oszalal w zabawkowej kuchni i nie chcial przestac "gotowac", Zoska omdlala na widok wau-wau i juz chciala go zabierac do domu. Trudno opisac radoche dzieci i nasze zmeczenie oraz momentami panike, kiedy znikalo jedno albo drugie z pola widzenia. Zoska jest raczej bojazliwa i bardziej sie nas pilnowala, Junior natomiast bez zenady lazl tam, gdzie mu sie chcialo, najczesciej w przeciwnym kierunku do naszego. Mnie tam rybka, z przyjemnoscia ganialam za towarzystwem, ale pod sam koniec obie z corka mialysmy tak dosc, ze dziatwa trafila za kraty... wozka zakupowego, co wcale im sie nie podobalo. Za to mnie podobalo sie, ze mialam sporo rabatow, z jedzeniem wlacznie, bo mam karte IKEA Family, w telefonie ja mam, po raz pierwszy w zyciu wykorzystalam i bardzo sie to oplaca. Kiedy juz dalysmy rade zapakowac samochod, a latwo nie bylo, oj nie, to male towarzystwo natychmiast padlo jak niezywe i przespaly cala droge do domu i to mimo, rozmow telefonicznych, ktore corka prowadzila przez zestaw glosnomowiacy, w pelnym tego slowa znaczeniu glosno mowil. A tu macie kilka migawek z wyprawy:







 Ja tam chetna jestem na takie wyprawy, tez mnie to zmeczylo, ale to bylo takie dobre zmeczenie

Nigdy przedtem...

  ... nie zdarzaly mi sie takie sentymenty godne egzaltowanych panienek z dobrych domow i nie wiem, czy to kwestia wieku i tego, ze mam swia...