Moje zycie ma sie ku koncowi, mam blizej niz dalej, ale przez caly jego przebieg nie mialam problemow ze snem, zasypialam szybko, spalam gleboko, moj sen byl odprezajacy, przynosil tak potrzebny spokoj, a spac moglam wszedzie i w kazdych warunkach, w podrozy wysypialam sie do wypeku, na siedzaco i na stojaco bez mala, na ziemi, na twardym i miekkim, w halasie i przy swietle. No ja bylam stworzona do spania, nic nie bylo w stanie zaklocic mojego snu. Nie musze wiec nikogo przekonywac, ze gdy lezalam w lozku, wygodnie, pod moja ulubiona koldra, w ciszy i ciemnosci - moj sen byl absolutnie doskonaly.
Ale, jak proroczo spiewala Ania Jantar, nic nie moze przeciez wiecznie trwac, wiec i u mnie czasami zdarzaja sie zaklocenia snu. Mam swiadomosc, ze nie jestem w tym osamotniona i wiem rowniez, ze niektorzy uwielbiaja wprost uskarzac sie na bezsennosc, robiac przy tym wszystko, zeby ich sen byl gowniany, przesiaduja w domu palac papierochy, nie wyjda, zeby zaczerpnac swiezego powietrza i rozruszac sie, a po sprobowaniu jakiegos poleconego przez innych srodka, ktory nie przyniosl NATYCHMIASTOWYCH efektow, odstawiaja go i nadal z luboscia opowiadaja dokola, jak to ich meczy bezsennosc.
Mialam w zyciu epizod lekko depresyjny, nie pracowalam, wieczorami bylo mi coraz trudniej zasnac, dlugo czytalam, zasypialam coraz pozniej, w koncu doszlo do tego, ze zasypialam nad ranem i przesypialam wieksza czesc dnia. Takie bledne kolo prowadzace prosta droga do zamienienia miejscami dnia z noca. Wreszcie sama sie kopnelam w zadek i zmeczona nad ranem nieprzespana noca, zamiast pojsc spac - wstalam z lozka. Dzien spedzilam aktywnie i juz wczesnym wieczorem bylam gotowa na normalne przespanie nocy, po czym wrocilam do normalnego cyklu, ale staram sie dbac o codzienna aktywnosc na swiezym powietrzu, w czym oczywiscie bardzo pomaga mi Toya. Ja tez naleze do gatunku, ktory nudzi sie takim bezproduktywnym spacerowaniem w pojedynke, zawsze fajniej spaceruje sie rozmawiajac z kims znajomym, ale nie zawsze ma sie kogos pod reka, kto chetnie by towarzyszyl, wiec i na to znalazlam sposob, instaluje sobie sluchawke w uchu, tylko jedna, zeby drugim wolnym uchem wylapywac dzwieki z otoczenia, chocby cwierkoty ptasie albo dzwonki rowerow, ktore mnie omijaja i chodzac slucham ksiazek albo podcastow. Zapewniam, ze ani przez chwile sie nie nudze, a czas uplywa szybko. Kiedy Toyi zabraknie, mam mocne postanowienie kontynuowac spacerowanie, ale z kijami.
Niestety, mimo roznych dzialan majacych zapewnic mi zdrowy sen, nie powstrzymam procesu starzenia sie, a ten wplywa na jakosc i dlugosc snu, im czlowiek starszy, tym podobno potrzebuje mniej snu, ale ja czuje sie najlepiej, kiedy przespie 7-8 godzin. Moj slubny jest jeszcze lepszy, on spi po 10 godzin, ale on uwielbia spacerowac i spedza na spacerach wiele godzin, robiac wiele kilometrow, wiec nic dziwnego, ze spi dluzej. A u mnie bywa roznie, czasem trudno mi zasnac wieczorem, innym razem budze sie i nie moge ponownie zasnac, czesto musze wstawac, bo duzo pije i pecherz nie wytrzymuje do rana, no roznie. Wtedy leze sobie i gapiac sie w sufit, rozmyslam. Na suficie mam wyswietlona godzine, czasem wiec zabawiam sie "odczytywaniem" roznych wyswietlajacych sie w odbiciu w lustrze "wyrazow" powstalych z odbicia cyfr. I tak 3 to E, 2 to S, a 5 to Z, 1 to I, a te inne mozna podporzadkowac literom przy odrobinie wyobrazni, np. 4 to Y. Co minute pojawia mi sie inny wyraz, w koncu przy tej zabawie zasypiam. O ile jedna taka noc, dwie czy trzy, sa do wytrzymania, to jednak wiecej juz nie, zaczelo to niewysypianie sie mocno mi przeszkadzac, bo rano wstawalam zakrecona i przymulona, mialam ochote klasc sie na popoludniowa drzemke, choc z drugiej strony wiedzialam, ze to jeszcze bardziej zakloci mi spanie w nocy, wiec rezygnowalam z drzemki.
Nigdy w zyciu nie zdarzylo mi sie brac srodkow nasennych, ale poniewaz Boguska tak bardzo wychwalala melatonine, postanowilam sprobowac. Efekty kilkudnowego przyjmowania wygladaja obiecujaco, wstawanie w nocy nie wybija mnie ze snu, zasypiam natychmiast od nowa po powrocie do lozka, a rano budze sie wyspana.
Nadal jednak jestem przekonana, ze wielu ludzi cierpi na bezsennosc na wlasne zyczenie, bo oczywiscie zdarza sie bezsennosc generowana choroba, ale to jest mniej wiecej tak samo jak z otyloscia, 99% to zwykle obzarstwo, 1% choroba.
A jak tam Wasze noce?