29 listopada 2021

7.30

 To godzina, o ktorej trzy dni w tygodniu wychodze z domu i jest wtedy jeszcze ciemnawo. Nie oponujcie, bo ja wiem, ze u Was jest juz widno, ale nie zapominajcie, ze czas mamy wprawdzie ten sam, ale miedzy np. Lodzia a moim miastem roznica we wschodzie i zachodzie slonca wynosi ok. 40 minut, a liczac od Bezowej jeszcze wiecej, ok. godziny. Tak wiec, kiedy wychodze z domu, niebo na wschodzie zaczyna sie dopiero lekko przejasniac, ale ogolnie jest jeszcze ciemno. 
Jakos tak tydzien temu wyszlam jak zwykle, wsiadlam do auta i jade. Ujechalam spory kawalek drogi, kiedy dopadly mnie czerwone swiatla, wiec grzecznie zatrzymalam sie na koncu kolejki samochodow. Nagle widze, ze obok mnie gestykuluje i kiwa do mnie jakis motocyklista. No nie znam goscia, ale nawet gdybym znala, to bym nie rozpoznala, bo mial kask z szyba na twarzy, ale tak po sylwetce to powinien byc zgrabny i pewnie przystojny. Przybralam przyjazny wyraz twarzy, poprawilam sie na siedzeniu, wyprostowalam plecy, piers podalam do przodu i opuscilam szybe, zeby sie dowiedziec, o co cho i ewentualnie umowic jakos na te randke. No bo po coz by mnie zaczepial obcy facet, jak nie bedac pod wrazeniem mojej niewatpliwej urody, co nie? Z rogalem od ucha do ucha na paszczy spojrzalam spod rzes, a facet do mnie:
- SWIATLA !!!
Zarzucilam okiem na tablice, a tam rzeczywiscie kontrolka swiatel ciemna jak zawartosc zoladka Afrykanczyka po czarnej kawie. Qrna no! Zdazylam jeszcze gosciowi poslac tonem Marylin Monroe, kiedy spiewala Kennedy´emu happy birthday, mr president, czule DZIEKUJE, a ten zniknal mi z pola widzenia, ze ino spaliny od motoru zdazylam powachac. Oczyma wyobrazni widzialam ten grymas politowania na jego twarzy za szybka kasku.
Po czym zapalilam te nieszczesne swiatla i pojechalam dalej mocno zawstydzona w ciemna dal porannego miasta, zastanawiajac sie, jak moglam nie zauwazyc.

27 listopada 2021

Codzienniki

 Z wiekiem coraz bardziej boje sie wysokosci i coraz niepewniej wchodze na cos, a to
w kuchni na stolek, zeby siegnac cos z gornych polek, a to na drabine, zeby zawiesic ptaszkom jedzenie na zime. Pewnie, ze moglabym zawieszac kulki czy karmniki na nizszych galeziach, ale nie mam sumienia pozbawiac kotow ich kociej telewizji. No bo kiedy wyleguja sie na zapiecku parapecie, zeby ogrzac futerka, pewnie nudziloby im sie bez ptasiego ruchu za oknem. A tak maja zajecie i az cwierkaja z podniecenia, ze od potencjalnego obiektu polowan dzieli je szyba, dlugosc balkonu i kocia siatka. Ptaki niczym sie nie przejmuja i tak szybko spozywaja, ze musialam juz dosypywac fistaszki do karmnika i wymienic kuleczki w siatkach. A do tego niestety potrzebuje drabiny, bo z ziemi tak wysoko nie siegam. No i za kazdym razem zastanawiam sie, kiedy zlece, zwlaszcza, ze drabina stoi na trawniku i nierownym terenie, wiec nie jest szczegolnie stabilna.
Ehhh... te moje koty! Nie chca sie cholerniki zaprzyjaznic, to chociaz moglyby sie bardziej tolerowac. Zra z jednej miski, a Bulka dodatkowo dostaje mokre jedzenie w
drugiej, ktora stawiam obok tamtej na samodzielnie przez nas zrobionym kocim drzewie. Nie mam jakichs stalych godzin dawania kotom pokarmu, miska stoi pelna do dyspozycji przez caly czas, na wyzszej polce stoi doniczka z kocia trawa. Dbam o to, zeby miska zawsze byla pelna, a koty juz sie same obsluguja. Ale mylilby sie ten, kto by myslal, ze kiedy chwytam miske w reke, koty nie reaguja, nie! One zachowuja sie, jakby od tygodnia nie zarly, a wszystko ma taki mniej wiecej przebieg:
Bulka spi gleboko w lupince albo na parapecie, podczas gdy Miecka leci za mna na zlamanie karku do kuchni i wskakuje na plyte grzewcza kuchenki, bo w szafce powyzej miesci sie magazyn kocich i psich artykulow spozywczych, smaczkow i innych ciekawych rzeczy. I nie to, ze w ich misce swieci dno, tam zawsze cos zostaje na gorsze czasy, ale zdaniem Miecki to juz nie nadaje sie do jedzenia, wiec trzeba to wyrzucic i dac nowe. Zmieniam miseczke na czysta, sypie, no troche to trwa, a Miecka siedzi
na kuchence i przebiera nogami. Biore miseczke i niose ja na kocie drzewo, a tam... juz wyczekuje Bulka i teraz umierajaca z glodu Miecka czasem z rozpedu wskoczy na nizsze polki, ale musi wlaczyc hamulec, bo na polce z zarciem siedzi wrog i juz pluje w jej miske. Schodzi wiec z fochem gigantem i zapowiedzia strajku glodowego idzie obrazac sie pod lozko w sypialni. No gdybym przewidziala, ze tak to sie skonczy, dalabym jej juz w kuchni, ale wtedy Bulka daremnie grzalaby chudym tylkiem polke na drzewie i nie dostala jedzenia. Ktoregos jednak razu bylo odwrotnie, Miecka siedziala na gorze i posilala sie niespiesznie, a ja akurat donioslam miske z mokra karma Bulki, bo nie wiedziec czemu Miecka mokrego w ogole nie jada, probowalam wszystkiego, w koncu poleglam i juz jej nie daje. Chcialam wrocic z ta miska Bulki do kuchni, zeby tam jej podac, ale ona juz wskoczyla i oczekiwala na drapaku, wiec postawilam pietro nizej i zdazylam sfocic rzadka scene, kiedy obie jadly jednoczesnie.
I jeszcze krotko o Toyce, zeby nie bylo jej przykro, ze pisze tylko o kotach. Ktoregos
dnia wybralismy sie na dosc dlugi spacer, a wiadomo, ze kiedy my zrobimy 10 km, to Toya spokojnie pokonuje dystans kilkukrotnie wiekszy, bo stale wybiega przed nas albo zostaje w tyle, zajmuje sie znalezionymi patykami i zacheca nas do ich rzucania albo cos ja zainteresuje w polu, wiec odbiega gdzies w bok, albo dostrzeze czarnowrony, wiec uznaje, ze trzeba im pogonic kota, albo jakas mysz przemknie w trawie, wiec w Toyce budzi sie traper-morderca i w jednym przypadku na 100 uda jej sie gryzonia zlapac, trzeba wyciagac sila z paszczy. Latem ma jeszcze jaszczurki do polowan, ale z nimi wlasciwie nie ma szans, sa za szybkie. Tak wiec lata ta nasza Toyka i wydawaloby sie, ze ma w tylku zainstalowane perpetuum mobile, mechanizm samonapedzajacy, bo nie widac po niej zadnego zmeczenia, ale po przyjsciu do domu pada. A ze chce odpoczywac w ciszy i spokoju, zakrada sie do sypialni i tam w ciemnosci i ciszy oddaje sie relaksowi. Kiedys ja na tym nakrylam.


I to juz wszystkie ostatnie ciekawostki z naszej codziennosci.

25 listopada 2021

Pozytywnie

 No coz, pandemia rozwija sie radosnie, rzady, ministerstwa zdrowia i urzedy sanitarne przestaja nad nia panowac, a ludzie sa coraz bardziej niedoinformowani i niepewni, w co maja wierzyc. Antyszczepionkowcy rosna w sile, a z drugiej strony maja coraz wiecej ograniczen i zakazow, przynajmniej w Niemczech i to na tyle, ze zdegustowani ida sie szczepic, bo nie sa w stanie normalnie funkcjonowac.  
W sobote rozmawialam z naszym przyjacielem P. i troche mu nawtykalam, ze przez podobnych jemu trepow ta pandemia nigdy sie nie skonczy, a ten dalej uparcie trwal w przekonaniu, ze sie nie zaszczepi, bo nie, bo nie pozwoli na sobie eksperymentowac, a tym bardziej na wlasnym synu. Chcial zreszta przyjsc na moje urodziny razem z nim, ale poprosilam, ze jesli juz musi, to sam, bo jego dzieciak stanowi dla mnie za duze ryzyko. Wciaz slyszy sie o kolejnych klasach wysylanych na kwarantanne, bo trafil sie jakis przypadek covida w grupie. 
Jednak juz we wtorek P. zameldowal nam, ze poszedl sie zaszczepic. Skad ta nagla zmiana w przeciagu trzech dni? Ano mial umowiony termin do szkoly na rozmowe z nauczycielami i poszedl, ale go nie wpuszczono, bo nie mial aktualnego testu, musial wiec pojechac do punktu testowego, odczekac na wynik i dopiero mogl wrocic. Ponad godzina straconwgo czasu. Jego szef oznajmil mu, ze od teraz bedzie pracowal zdalnie  w domu, a  on nie chce i do tej pory chodzil regularnie do pracy, choc wiekszosc wspolpracownikow od dawna pracuje w domach. Od srody obowiazuje we wszystkich srodkach komunikacji 3G (czyli albo pokazujesz dokument zaszczepienia, ozdrowienia albo test covidowy, nie starszy niz 24 godziny albo nie masz prawa pojechac). Zeby wiec codziennie jezdzic, nieszczepieni musieliby codziennie robic testy i nie jest to wydatek, bo testy znow sa dostepne za darmo, ale upierdliwosc. Praktycznie wszedzie wymagane sa te 3G i ja nie mam z tym problemu, bo QRCode nosze w telefonie, ozdrowiency maja przez pol roku odpornosc, a foliarze musza sie stale testowac. P. bylo to za wiele, ale nie wiem, czy jego syn tez bedzie szczepiony, czy poprzestanie na testach.
Niestety w rodzinie tez mam plaskoziemca, moja wlasna corka nie zaszczepi sie i koniec, zadne argumenty do niej nie przemawiaja, wiec po prostu sie nie spotykamy. Trzy dni temu oznajmila mi, ze jest z synem na kwarantannie, bo  w przedszkolu w jego grupie byl przypadek, chora jest wychowawczyni (szczepiona), ale juz wnuczka moglaby teoretycznie dalej chodzic do przedszkola, bo w jej grupie jest ok. Corka wyslala ja do drugich dziadkow, zeby nie musiala siedziec w domu, skoro jej kwarantanna nie obejmuje, a ona z wnuczkiem juz koncza i we wtorek ida do lekarza na test. Nie pojmuje tej polityki zdrowotnej, bo lekarz zrobil test tylko wnukowi, a corce nie chcial, bo to nie ona byla na kwarantannie, a tylko sprawowala opieke, wiec jej sie nie nalezy. Corka jednak naciskala, bo w koncu jakby za sprawa kontaktu bezposredniego z wnukiem mogla sie zarazic. I co powiecie? Oboje sa pozytywni, ale wnuczka nie! Kwarantanna od nowa. 
O podobnych idiotyzmach slyszalam, ze odbywaja sie w Polsce, testuja tylko jedna osoba, choc wiecej ich mieszka pod jednym dachem i mozliwosc zarazenia jest bardzo duza, ale testuja tylko kogos, kto ma objawy, reszta nie podlega nawet kwarantannie i spokojnie moze roznosic zaraze dalej. Ale ze w Niemczech tez tak jest, to cos nowego. Urzad sanitarny juz dawno przestal ogarniac sledzenie kontaktow, juz nawet nie dzwonia z zaleceniami kwarantanny, a urzad porzadkowy i policja nie sprawdzaja, czy siedzi sie w domach. Corke i wnuka na kwarantanne wyslalo przedszkole, teraz maja takie uprawnienia, bo urzad sanitarny dostal zapasci i nie wyrabiaja z niczym. 
Teraz sami powiedzcie, moja corka dostosowala sie, siedziala w domu, nie kontaktowala sie z nikim, ale przy takim braku kontroli, ilu chorych bedzie sie stosowalo do zalecen izolacyjnych, jesli przebieg choroby bedzie lekki? Nawet tutaj system zdrowotny stoi krok przed pelnym zalamaniem, a spiskowcy, bezmaseczkowcy, antyszczepionkowcy i inne kanalie beda robic wszystko, zeby pandemia nigdy sie nie skonczyla.
 

23 listopada 2021

Dzien za dniem

 Dopiero co bylo wszystkich swietych, a juz listopad zbliza sie ku koncowi. To brzydki i goopi miesiac, ni pies, ni wydra. Pogoda w przewadze wujowa, jak nie pizdzi, to siapi kapusniak, dni coraz krotsze, a czlowiekowi robi sie coraz bardziej depresyjnie. Kiedys przynajmniej ten stan ladniej sie nazywal: MELANCHOLIA, a teraz DEPRECHA, brzydko i nie poetycko, powiedzialabym nawet, ze jeszcze bardziej dolujaco. Jak gwozdz do trumny...
Za chwile zaczna sie jarmarki adwentowe, w oknach domow juz pojawily sie swiatelka, kiedys tez tak dekorowalam okna, kiedy dzieci byly jeszcze w domu, teraz mi sie nie chce, te swiatelka dalam im, niech je rozwieszaja dla swoich dzieci. Ja za to pokupowalam sobie nowe kwiatki doniczkowe, zeby poprawic sobie nastroj, poustawialam w sypialni i mam ladnie, a przed snem nie moge sie dosc napatrzec.




Przynajmniej to cieszy oko, bo poza tym swiat zdominowala czwarta fala, slupki rosna, do punktow szczepien sa kolejki jak za komuny po schab, bo obostrzenia dla niezaszczepionych przekroczyly prog ich wytrzymalosci, wiec zeby moc zyc w miare normalnie, szczepia sie, choc oczywiscie w dalszym ciagu nazywa sie, ze szczepienia sa dobrowolne he he he.  
Nie we wszystkich miastach odbeda sie jarmarki, to zalezy od decyzji wladz lokalnych, a ta z kolei od okolicznosci i liczby zachorowan w danym rejonie. Wszyscy kieruja sie magicznym Inzidenzwert (wartosc zapadalnosci, liczba nowo wystepujacych chorób w grupie osób o okreslonej wielkosci w okreslonym czasie), u nas w miescie wynosi on ok. 100, jest to wartosc dosc wysoka, ale nie ma dramatu, w przeciwienstwie do jakiegos powiatu na Bawarii, gdzie IW wynosi 1300. Tak wiec u nas jarmark sie odbedzie, ale warunki musza zostac dopelnione, a sa to 2G (geimpft - zaszczepiony, genesen - ozdrowieniec), a ten plus znaczy, ze trzeba sie przed wizyta na jarmarku dodatkowo przetestowac. Bändchen zas to tasiemka, ktora gosc dostanie po przedlozeniu wymaganych dowodow na szczepienie/ozdrowienie i negatywnego wyniku testu.
 
 
 Ale nie ide, nie chce mi sie, juz od dawna nie jest to dla mnie zadna atrakcja. Zreszta nie przepadam za przepychaniem sie w tlumie, piciem grzanca na stojaco i ogladaniem wciaz tych samych stoisk, gdzie sprzedaja za drogie rzeczy.

21 listopada 2021

Starzejemy sie

 Do napisania tego postu sklonila mnie notka o kreceniu dalszego ciagu Seksu w wielkim miescie. Bohaterki tego serialowego hitu posunely sie w latach, ale, jak to aktorki, bardzo sie staraja, zeby tego posuniecia nie bylo az tak widac. Farbuja siwiejace wlosy, stac je na korzystanie z uslug salonow kosmetycznych i chirurgii estetycznej, ich swiete prawo. Inaczej Sarah Jessica Parker, ona odwaznie stanela przed kamera z siwiejacymi wlosami, co spowodowalo lawine krytyki fanow serialu. Czy im sie wydaje, ze aktorzy nie maja prawa sie starzec? Albo jesli takie prawo maja, to powinni za wszelka cene, do granicy przesady i smiesznosci zatrzymywac uplywajacy czas i nastepstwa grawitacji? Sarah bardzo dzielnie odparowala zarzuty:
     Wiem, jak wyglądam. Nie mam wyboru. Co mam z tym zrobić? Przestać się starzeć? Zniknąć?
Uwielbiam  ja za odwage, za brak oderwania od rzeczywistoisci, za plyniecie pod prad i za prawdziwosc. I za to, ze nie robi z siebie bezmimicznej mumii. Jest piekna i naturalna, dba o figure, pewnie wylewa litry potu na silowni i wyglada pieknie na swoje 56 lat, a ze ma na glowie siwe wlosy? One tez sa piekne i zadbane. Co z tego, ze siwe, taka jest kolej rzeczy. Jak jej sie znudza, to sobie ufarbuje, ale nie musi tego robic pod naciskiem zdegustowanych fanow.
Zauwazylam, ze ostatnio trendem jest starzenie sie z godnosciom osobistom i chcialam Wam niesmialo przypomniec, ze  ja wlasnie przyjelam taki modus operandi, nie farbuje wlosow, bo i tak na moim blondzie siwizna jest malo widoczna, a na reszte poprawek mnie po prostu nie stac, bo gdyby mnie bylo stac, te pewnie bym te godnosc odsunela z pola widzenia i deczko sobie to i owo poprawila. 
Jestem po prostu zachwycona wygladem Andie Mc Dowell, Sharon Stone i naszej Beaty Tyszkiewicz. One sa tak piekne i tak malo zwracaja uwage na opinie innych, robia swoje, a i tak malo kto im dorowna w urodzie. Wole kazda zmarszczke na ich twarzach od gladkosci Nocole Kidman czy upiornosci Meg Ryan. 
Zobaczcie sami:
 




 Chcialabym moc tak pieknie sie zestarzec jak one.
 

19 listopada 2021

Z plotkarskiego podworka

 Zawsze wiedzialam, ze artysci musza byc nieco zbzikowani, no po prostu nie moga byc normalni, a juz szczegolnie, kiedy chca zaistniec jako skandalisci. Jeden ponoc na koncercie odgryzl glowe zywemu nietoperzowi, inny demolowal wlasne gitary. Nawet jeden z naszych polskich byl laskaw pokazac publicznosci wlasny goly tylek, co skutecznie wyautowalo jego i jego zespol z muzycznego geszeftu na kilka lat. 
Ale to, co niedawno zrobila niejaka Sophia Urista z zespolu Brass Against, przechodzi wszelkie wyobrazenie i przestaje sie miescic w granicach mojej tolerancji wyrazu artystycznego. Panienka otarla sie o publicznie prezentowana pornografie, w postaci tzw. zlotego deszczu. Dla ciekawych wideo z tego wyjatkowo odrazajacego wystepu TUTAJ. Czesc publicznosci byla na rowni ze mna zniesmaczona i wkurzona, zwlaszcza ze na widowni byly osoby nieletnie, wezwano wiec policje.  Zgodnie z prawem Florydy podobne ekscesy uchodza za wykroczenie, za ktore grozi kara do roku wiezienia lub grzywna w wysokosci 1000 dolarow. 

Zbydlecenie niektorych grup w Polsce osiagnelo kolejny wymiar. Jakies patrydioty spod znaku zolnierzy maryji czy innego oeneru postanowily surowo ukarac Macieja Stuhra za angazowanie sie w pomoc migrantom na bialoruskiej granicy, bo ich zdaniem powinno sie do nich strzelac, a nie dostarczac ciepla odziez czy powerbanki do ladowania ich wypasionych ajfonow. Za kare zdewastowano grob rodzinny Stuhrow na jednym z krakowskich cmentarzy, pomazano go sprayem i napisami, ze Stuhr jest morderca. No brawo, przyszlosci polskiego narodu, nie bedzie facet o niemieckim nazwisku robil wbrew tym, ktorzy strzega granic najjasniejszej katolickiej przed ciapata nawala.

Zmarl Kamil Durczok. No i co z tego, ze nie przez wszystkich byl lubiany, co z tego, ze byl alkoholikiem, co z tego, ze na bance spowodowal wypadek? Teraz nie zyje i nietaktem jest wywlekac jego grzeszki, byl czlowiek, nie ma go i niech mu ziemia... Ale nie, qrwizja MUSIALA napluc na jego jeszcze cieple zwloki. Dlaczego nie plula na gulbinowiczow i innych pedofilow, z ich patronem Wojtyla wlacznie, ich grzechy byly znacznie ciezszego kalibru, ale wtedy qrwizja szlochala o zaslugach i martwila sie, ze nie znajda godnych nastepcow. Tfu!
 
Ekoterrorystom za malo  bylo mieszac w glowach ludziom i wymyslili weganska karme dla psow i kotow.  Nie przyjmuja do wiadomosci, bo i od tego weganskiego zarcia chyba im szare komorki wyparowaly z mozgow, ze psy i koty, a szczegolnie te ostatnie, to miesozercy i taki wlasnie maja uklad trawienny. Czubki gotowe sa ryzykowac zdrowiem zwierzecia domowego, bo sami nie zra miesa, wiec uwazaja, ze ich pupil tez nie powinien.  Narazaja zwierze na nieodwracalne szkody na zdrowiu, ale kto przekona ekofanatyka?
 
Foliarze przechodza juz samych siebie. Myslalam, ze sa jakies granice kretynizmu i fanatyzmu, ale, jak pokazuje przyklad idiotow karmiacych kota trawa, nie istnieje. Antyszczepionkowcy zarzucaja mianowicie chorym na covid, ze udaja, ze wynajeto ich dla propagandy szkodliwych szczepien, a oni w gruncie rzeczy maja tylko odmiane grypy, wiec co tu sie sadzic ze zdjeciami w maskach tlenowych, skoro sa one zbedne. Ostatnio trafil do szpitala Piotr Gasowski, osobiscie nie przepadam za nim, ale nie odwazylabym sie wyrazac glosno opinii, ze "sprzedal sie" i na sile promuje szczepienia przeciwcovidowe. Malo tego, facet dostaje w prywatnych wiadomosciach grozby smierci i zyczenia, zeby zdechl w szpitalu. Niektorzy zarzucaja mu, ze zabiera miejsce tym bardziej chorym i do szpitala trafil po zanjomosci, podczas gdy oni musieli sobie sami w domu zbijac goraczke. 
Co sie z tymi ludzmi dzieje? Gasowskiemu zycza zdechniecia, do migrantow kaza strzelac, jezdza po trupie Durczoka. A potem ida do spowiedzi, przyjmuja wafelek i udaja bogobojnych katolikow. Z pewnoscia w wigilie postawia na stole pusty talerz, ale gdyby przed drzwiami pojawil sie zziebniety, glodny i brudny migrant, poszczuliby go psami. Gdyby pojawil sie sam ten ich Jezus, Zyd w koncu stojacy nienajlepiej finansowo, tez by go pognali, moze przedtem pozbawiwszy "wypasionego" ajfona. Bóg sie rodzi...

17 listopada 2021

"Wspomnienie jest forma spotkania"

 To cytat Khalila Gibrana, libanskiego pisarza, poety i malarza.
 
Duzo w tym racji, bo kiedy wracamy pamiecia do dawno juz minionych dni i wydarzen, to jakbysmy ponownie spotykali  osoby czy miejsca, ktore zaistnialy w naszym zyciu, byly dla nas mniej lub bardziej wazne, ale z jakichs powodow wryly sie w pamiec.  A ona jest taka zawodna... I nie chodzi mi teraz o epizodziki typu jak nazywal sie ten aktor, no z tego serialu o tym tam, no... no wiesz, taki maly, gruby i lysy... ale o rzeczy o wiele wazniejsze, ktore powinny byc latwiejsze w przywolywaniu z zakamarkow pamieci. Niedawno guglalam sobie pewna ulice w Lodzi, zeszlam na nia w opcji street view i nie moglam sie na niej odnalezc. Pomijajac juz zmiany, jakie zaszly od czasu, kiedy bywalam na niej regularnie, ale nagle wydala mi sie dluzsza i zupelnie nie pamietalam, ze bedac na niej, przechodzilam obok cmentarza, ktory juz tam wtedy byl. Musialam przechodzic obok tego muru cmentarnego i bram wejsciowych, bo nie ma innej mozliwosci dotrzec do konca tej slepej uliczki. A ona wydawala mi  sie nie tylko o wiele krotsza, ale tez normalnie zabudowana domami mieszkalnymi w miejscu, gdzie stoi dlugi mur ogrodzenia cmentarza.
Czasami mialabym ochote znalezc sie jeszcze raz w domach, gdzie zdarzalo mi sie mieszkac w dziecinstwie, zeby moc zobaczyc je teraz i skonfrontowac z tym, co zachowala moja pamiec. Podobnie np. z miejscami pochowku na cmentarzach, gdzie regularnie bywalam jako dziecko na wszystkich swietych, a teraz pewnie bym do nich nie trafila. Wspomnialam w poscie pierwszolistopadowym, ze chetnie odwiedzilabym grob dziadkow na Powazkach, a pozniej zastanowilam sie, czy ja bym w ogole trafila do miejsca, w ktorym zostali pochowani. Nie wspomne juz o pradziadkach na jednym z cmentarzy w Lodzi, gdzie co roku bywalam z babcia i trafialam jak po sznurku. 
Wszystko, co uwazalam za mocno siedzace w mojej pamieci, zamazuje sie i rozplywa, czlowiek bardziej bazuje na tym, co jego umysl uznal za prawdziwe niz na rzeczywistosci. Chyba zaczynam sie starzec, zanikaja szare komorki, a styki sie przegrzewaja, probujac sprostac zyciu.

15 listopada 2021

Praktyczne w zimie

 Opiekunowie psow dziela sie na dwie kategorie: tych, ktorzy spia z psem w lozku i tych, ktorzy sie do tego nie przyznaja. 
Naszym jedynym psem, ktory z nami nie spal, byla Kira, ktora jak wiecie, odziedziczylam po mojej corce. A corka konsekwentnie nie pozwalala psom wlazic na kanapy i sypiac gdzie indziej niz na wlasnych poslaniach. Nie powiem, probowalam zwabic Kire do lozka, bo w zimie to taki fajny kaloryfer, gorzej latem, bo psia normalna temperatura oscyluje w okolicach 38°C, wiec ma sie wrazenie spania obok rozgrzanego pieca, ale kiedy mroz na dworze, pies w lozku jest nie do zastapienia jako grzejnik. Najlepiej, kiedy polozy sie zanim ja bede szla spac, wtedy lozko jest nagrzane, jakby ktos wczesniej zadbal o to termoforem. Kira owszem, przychodzila na mizianki, zdarzalo jej sie nawet zasnac, ale w nocy uciekala do siebie na poslanie. 
A psy, mimo ze sa same dosc gorace, to szukaja bliskosci drugiego osobnika podczas spania, to moze byc pies, kot albo czlowiek. 
Nasz jamnik zaczal spac w lozku, bo plakal w nocy za mama, przeszkadzal, a ja musialam sie wyspac. To sobie pomyslalam, ze na chwile go wezme i bedzie spokojny. No spokojny to on byl, przytulal sie i spal jak zabity, przeszly mu tesknoty za mama. Tyle tylko, ze pozniej nie szlo go z lozka przepedzic, sam juz umial wskakiwac, wiec kiedy zasnelismy, wkradal sie chylkiem pod koldre i kazdego ranka znajdowalam go obok siebie. Robil to tak zmyslnie, ze nas przy tym nie budzil.
Jednak jak sie chce i czlowiek sie uprze, to przy sporym nakladzie bezsennych nocy mozna psa od spania w lozku odzwyczaic. Tak bylo z poprzednikiem Fusla, Urwisem, pomieszanym jamnikiem, jeszcze w Polsce. Tamten byl czarny podpalany, a ja mialam dosc tych czarnych krotkich kudelkow na przescieradle. Zeby jednak psu nie bylo zimno, zainstalowalam w jego koszyczku kocyk i tak zamocowalam, ze nie zsuwal sie, kiedy Urwis pod niego wlazil. Trwalo ze dwa tygodnie, ze w nocy musialam go z lozka przepedzac, ale w koncu zrozumial, ze jak sie chce wyspac, to musi to zrobic we wlasnym koszyczku.
Toya, jak wiecie, byla psem bardzo trudnym, straumatyzowanym, bitym, bojacym sie spojrzec w oczy. Najpierw spala w koszyczku, ale nastal sylwester i nie mialam sumienia patrzec, jak sama w salonie trzesie sie i boi. Mialo byc na jedna noc, a zostala juz w lozku na zawsze.
Kotom nie przeszkadza jej obecnosc, one zreszta nigdy w lozku nie spaly, a przychodzily jedynie na pieszczotki. 
Zachwyca mnie nasze z Toyka dopasowanie, ona spi zawsze miedzy nami, kiedy wiec leze na lewym boku, sucz wbija sie "na lyzeczke" , mam jej plecki na brzuchu, a kiedy przewracam sie na prawy bok, kladzie sie w zgieciu kolan. Nie moge jej nauczyc, ze kiedy sie obudzi i wylezie spod koldry, ze powinna sama pod nia z powrotem wlezc. Ale nie, ona stanie jak kat nad dobra dusza i popiskuje, wtedy trzeba podniesc koldre, a ona pod nia sie wslizguje. Ma tak kilka razy w nocy i to wlasciwie jedyna niedogodnosc mania psa w lozku. No dobra, trzeba czesciej zmieniac posciel... ale to szczegol.

13 listopada 2021

Strach

 Od wczoraj zaczelam sie bac, tak powaznie, o wlasne zycie. Bo do wczoraj bylam przekonana, ze niewiele mi grozi, jestem przeciez zaszczepiona podwojna dawka, a w styczniu przyjme trzecia i juz zaden wirus nie bedzie sie mnie imal, a nawet jesli, to przechoruje sobie lekko tego covida. Tymczasem  okazuje sie, ze moge sie powaznie mylic. Bo otoz znalazlam na stronie Galileo na fb taki wykresik:


A przedstawia on ni mniej, ni wiecej, wykres procentowy skutecznosci roznych wakcyn i spadek ich skutecznosci w czasie. Pionowo to skutecznosc szczepionki w procentach, poziomo czas (Wochen - tygodnie, Monate - miesiace). Niebieska linia to szczepienie krzyzowe, najpierw Astra, a jako druga jedna ze szczepionek mRNA.
Ja jestem zaszczepiona dwa razy Astra, czyli juz od poczatku moja odpornosc byla na poziomie 70%, a dzisiaj, po czterech miesiacach od przyjecia ostatniej dawki, wynosi 0%, czyli moglam sie nie szczepic, wyszloby na to samo. Co prawda przy drugim szczepieniu proponowano mi Moderne, ale jednoczesnie nie wyjasniono ani slowem, ze szczepienie krzyzowe chroniloby mnie lepiej, zas sama Astra po czterech miesiacach (do pol roku) nie chroni w ogole. 
Uwierzcie mi, zrobilo mi sie niedobrze! Ze strachu przed zarazeniem sie, choc jestem na ogol bardzo ostrozna, ale liczba zachorowan zastraszajaco rosnie, wiec czlowiek nie zna dnia ani godziny, ani miejsca, gdzie moze spotkac jakiegos nosiciela.
Pojde w poniedzialek do rodzinnej i sprobuje wymusic na niej zaszczepienie Moderna, choc od mojego ostatniego szczepienia minely dopiero cztery miesiace.  Od razu mialam obiekcje do tej Astry, nie chcialam sie tym gownem szczepic, ale nie mialam wyboru. Lekarz nawet byl bardzo nieprzyjemny "jak  nie, to nie!" i rzucil strzykawka. A ja juz wtedy sie balam, bo biore leki hormonalne, ktore same w sobie sprzyjaja zakrzepom, a tu jeszcze Astra, ktora spowodowala zgony na zakrzepice mlodszych kobiet, wiec mlodsze mogly nie brac, ja zostalam wlasciwie zmuszona, chcialam sie zaszczepic jak najpredzej, zeby moc pojechac do mamy. No i mam za swoje! Wprawdzie zakrzepicy nie dostalam, ale po czterech miesiacach i dwoch zastrzykach jestem w punkcie wyjscia. NIEZASZCZEPIONA  de facto.
Co ja mam zrobic?

11 listopada 2021

Greto, zacznij od siebie

 Co prawda przemowa Grety miala miejsce przed dwoma laty, ale problem kryzysu klimatycznego nie stracil na aktualnosci, nawet przeciwnie, jest jeszcze pilniejszy. Tyle tylko, ze egzaltowane nawolywania, ze trzeba COS z tym zrobic, wydaja sie byc bezsensowne, jesli nie zacznie sie od siebie.
 
Byla pracownica APA (austriackej agencji prasowej) i ekspertka w zagadnieniach zagranicznych, Kornelia Kirchweger, opublikowala list otwarty jako odpowiedz na dosc kuriozalne i pelne wscieklosci wystapienia Grety Thunberg na obradach ONZ:

"Droga Greto, w uznaniu twojego zaangazowania i sil, jakie inwestujesz w wiare w
rzekomy niszczycielski kryzys klimatyczny oraz w odpowiedzi na twoje ostatnie, pelne gniewu przemowienie w ONZ, ktorego z pewnoscia nie zredagowalas sama, stanowczo odrzucam twoje oskarzenia. Robie to w imieniu swoim, ale takze tych, ktorzy podzielili sie ze mna swoim oburzeniem.
Ze lzami w oczach oskarzasz nas wszystkich, jak leci, ze ukradlismy ci marzenia i dziecinstwo. A nie powinnas przypadkiem, zamiast tu stac,  byc w tym czasie w szkole? Nie pozwolisz nam uciec, bedziesz nas miala na oku, no WOW! Ale twoje emocjonalne slowa wynikaja z kompletnej ignorancji, bo czy nie jest wlasnie tak, ze to twoja generacja utrzymuje przy zyciu to smieciowo-jednorazowe spoleczenstwo? Ty i twoi rowniesnicy zyjecie wlasnie w bezprecedensowej obfitosci materialnej, ktora uznajecie jako zrozumiala samo przez sie i roscicie sobie do niej prawa, wymagacie od swoich rodzicow.
 Ja naleze do pokolenia, ktore dorastalo w latach 60-tych. Droga Greto, Zylismy wtedy bardziej przyjaznie dla klimatu, niz ty i twoi malo swiadomi zwolennicy mozecie sobie w ogole wyobrazic. Nosilismy ubrania po starszym rodzenstwie, cerowano i latano nasze rajstopy i skarpetki, nie wyrzucano ubran, wszystko, co mozna bylo jeszcze uzyc, guziki, zamki blyskawiczne, bylo zachowywane. A reszte wykorzystywano na laty albo szmaty do czyszczenia. Nasza droga do szkoly trwala godzine albo dluzej, nie bylo szkolnych autobusow, a rodzice nie odwozili nas pod szkole samochodami. Podreczniki szkolne przekazywane byly uczniom nizszych klas. Nasze rowery mialy tylko jeden bieg, a i tak bylismy z nich dumni, zas zakupy robilismy na piechote, do siatek, nie plastikowych jednorazowek. Papier, w ktory zapakowane byly prezenty, otwieralismy ostroznie, bo uzywany byl ponownie. Ludzie nie kapali sie codziennie, nie kazde gospodarstwo domowe mialo pralke czy nawet lazienke, ze nie wspomne o samochodach. Nasze pokoje nie byly pelne plastikowych zabawek, nie mielismy gier elektronicznych, komputerow ani smartfonow. Dziecinstwo spedzalismy na podworkach, lakach i w lasach,  a nie na WhatsAppie czy Instagramie. Bylismy brudni, ale zdrowi, nie cierpielismy na otylosc, alergie czy depresje.
Jak obludne sa twoje protesty! Dzieci w twoim wieku wytwarzaja wiecej CO2 niz wszystkie dotychczasowe pokolenia razem wziete. Wasze szafy pelne sa ubran szytych niewolniczo przez dzieci w Azji. Wasze wypasione smartfony i tablety regularnie koncza na wysypiskach w biednych krajach. Wszystko, czego wymagacie i macie w nadmiarze, produkowane jest z duza emisja CO2 i w wiekszosci importowane. Dlatego nie jestescie wzorcem spoleczenstwa przyjaznego klimatowi, ani wzorem do nasladowania. 
Dlatego, droga Greto, sklon lepiej swoich towarzyszy, zeby sie pomodlili zamiast wagarowac i tam upuszczajcie swoje emocje. Tu jestescie nie na miejscu."
 
Od siebie jeszcze dodam, ze mleko i inne napoje nabialowe sprzedawane byly w szklanych butelkach na wymiane, podobnie piwo czy inne oranzady i swiat nie byl wtedy zawalony tonami plastikowych butelek. A buty zelowalo sie wielokrotnie u szewca, a nie wyrzucalo po jednym sezonie.
 
 

09 listopada 2021

Jak ma byc lepiej?

 W Polsce nigdy nie bedzie lepiej, bowiem spoleczenstwo jest tak bardzo glupie, ze glupszym juz byc nie mozna. No nie mozna i juz!
Caly kraj zyje w ostatnich dniach smiercia Izy, 30-latki, ktorej pobozni lekarze pomogli przedostac sie na tamten swiat, ze strachu przed ewentualnymi konsekwencjami zaistnialymi po bardzo restrykcyjnej ustawie antyaborcyjnej. Wszyscy (no moze oprocz funkcjonariuszy pisu i klechow) zalamywali rece, oburzali sie, zalowali mlodego zycia, niektorzy plakali, inni nawolywali do protestow. Mlode kobiety z egzaltacja opowiadaly w mediach, ze boja sie zachodzic w ciaze i takie tam pierdoly. Poslowie opozycji (nie wszyscy, bo ministrant z Bialegostoku ma do dzisiaj poglady zgodne z pisowsko-koscielnymi) grzmieli z trybun i mieli swoje 5 minut. 
Ja w tym czasie zastanawialam sie nad zagadnieniem, ktore jakos nikomu do glowy nie przyszlo, a mianowicie, jak zostala pochowana ofiara koscielnego szczucia, ktorego skutkiem byla wlasnie ta nieslawna ustawa, osoba tak bardzo przez ten kosciol skrzywdzona, oczywiscie rekami politykow, ktorzy wymodzili te okrutna ustawe i lekarzy, ktorzy bali sie jej pomoc. Jednak powiedzmy sobie otwarcie, to kosciol jest winien smierci Izy, Ani i wielu innych w przeszlosci i przyszlosci. Nie wiem, czy zauwazyliscie, ze kiedy wuc motywowal wejscie w zycie tej ustawy, belkotal i mlaskal o koniecznosci ochrzczenia tego tworu bez mozgu (a tam zdaje sie siedzi nasze czlowieczenstwo) i pochowania go godnie (czytaj: danie podwojnej mozliwosci zarobku klechom). Bo przeciez chyba nie wierzycie w zapewnienia ich wszystkich o ochronie zycia, prawda? Jakos bowiem po narodzinach zostawia sie te kaleki i ich rodzicow samym sobie, a jedyne, co kosciol ewentualnie zrobi, to przyjmie je do osrodkow opieki, ktore hojnie dotuje panstwo z budzetu.
Nie dawalo mi to spokoju, wiec pogrzebalam w internetach i znalazlam zdjecie klepsydry owej Izy S. 30-latki z Pszczyny. Zostala pochowana w obrzadku katolickim, a pogrzeb poprzedzony zostal msza w intencji. Mnie wystarczylo. Jezeli jej rodzice nie doszli do zwiazku przyczynowo-skutkowego przedwczesnej smierci ich corki z winy kosciola katolickiego i jesli po tym dramacie ida tam prosic o obecnosc klechy na cmentarzu, pokropki i placa im jeszcze niemale pieniadze, to czy mozna jeszcze sie dziwic, ze poprawy nie bedzie nigdy. 90% obywateli w Polsce to otumanione kadzidlem durnie, pobozne, ochrzczone i dajace sie oszukiwac klerowi, chrzczace wlasne dzieci, bo taka tradycja i jak bedzie dorosly, to zrobi, co chce, kropiace trumny rodzicow, bo co sasiedzi powiedza. Podobne odczucia mam, kiedy czytam na fb prosby rodzicow o zrzutke na leczenie dla smiertelnie chorego dziecka, bo enefzety nie lecza chorob, ktore je za duzo kosztuja. Zawsze mam ochote spytac, czy to chore dziecko zostalo ochrzczone i czy rodzice wiedza, gdzie laduja pieniadze z ich podatkow, ktore powinny wyladowac wlasnie w sluzbie zdrowia, zeby ich dzieci mialy szanse przezyc ciezka chorobe, a laduja w kieszeni pedofili sutannowych, ktorym oni jeszcze po frajersku placa za przymusowe wypalenie pietna katolickiego na czole ich pociechy. W dupie maja, czy to dziecko by sobie tego zyczylo, czy ono chce byc katolikiem i nalezec do kosciola. Ale kiedy trwoga, to tego ich boga jakos o pomoc nie prosza, nie zebrza w kosciele o srodki na leczenie, bo dobrze wiedza, ze zostaliby wykopani za drzwi, oni apeluja na lamach platformy Zyda Zuckerberga i prosza o datki ateistow i apostatow.
Sami wyciagnijcie wnioski, czy kiedykolwiek w tym zalosnym poboznym kraju moze byc lepiej, skoro surowa koscielna tresura spoleczenstwa narobila tyle nieodwracalnych szkod w ich umyslach.


07 listopada 2021

HarzSteine

 Kilka dni temu wiele stron na fejsbuku zapelnilo sie zdjeciem kamienia, na ktorym namalowany byl rozowy flaming i apelem, ze jest on pilnie poszukiwany.
Dopiero po tych apelach zglebilam zjawisko tzw. HarzSteine czyli kamieni z Gor Harzu. Czesc turystow wedrujacych tamtejszymi trasami znajduje sobie kamien, ktory maluja i odkladaja go gdzies na trasie. Jesli ktokolwiek go znajdzie, robi zdjecie i wrzuca je razem z lokalizacja znaleziska na strone na fb HarzSteine, a pozniej albo zabiera ze soba do domu, albo odklada na szlaku w innym miejscu. Zabawa trwa w najlepsze, a niektore kamienie to prawdziwe male arcydzielka. Dzieciaki maja przednia zabawe zarowno przy malowaniu, jak i szukaniu kamyczkow. 
Taki kamyk pomalowala rowniez pewna 8-letnia dziewczynka z polnocnej Hesji, kiedy latem wedrowala z rodzicami po gorach otaczajacych Bad Lauterberg, niedaleko Wiezy Bismarcka i tam go zostawila. Pod koniec pazdziernika wydarzyla sie tragedia, 30-letni kierowca, Turek, wjechal w grupe dzieci (jak pozniej stwierdzili biegli, zrobil to celowo) i ta wlasnie dziewczynka zginela na miejscu, inne dzieci byly tylko ranne.
Zrozpaczona matka bardzo chciala odzyskac kamien, wiec za pomoca mediow spolecznosciowych zaapelowala do ewentualnego znalazcy, choc oczywiscie nie bylo gwarancji, ze ktokolwiek w ogole ten kamien znalazl, a jesli, to czy nie odlozyl go w inne miejsce. Apel udostepnialy nie tylko osoby prywatne, ale i rozglosnie radiowe i telewizje. 2 i 3 listopada fejsbuk zapelnil sie zdjeciami, a radio i telewizja  powtarzaly apele rodzicow zmarlej dziewczynki. I stal sie cud, apel uslyszala w radiu kobieta spod Hamburga, ktora wraz z rodzina spedzala urlop w Harzu i ktorej synek znalazl wlasnie ten kamien. Szczesliwym zbiegiem okolicznosci nie odlozyl go gdzies indziej, a zabral ze soba do domu. Kobieta natychmiast zadzwonila do radia i zostala skontaktowana z matka dziewczynki.
Wczoraj odbyl sie pogrzeb dziecka zabitego przez jakiegos czubka, ktoremu sie pewnie nudzilo, wiec postanowil kogos rozjechac. Policja prowadzi dochodzenie w sprawie morderstwa, nie wypadku. Kamien udal sie wraz z dzieckiem w swoja ostatnia podroz.

05 listopada 2021

Szczyt klimatyczny w Glasgow

 "Kopiemy wlasny grob" - grzmial z mownicy sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, David Attenborough wieszczyl koniec ludzkosci, Boris Johnson bil na alarm. "Ratujcie Ziemie!" powtarzane bylo przez wszystkich uczestnikow. Katastrofa klimatyczna jest faktem, chciwosc czlowieka ponad zdrowy rozum. I takie tam truizmy oraz fakty znane nie tylko dzieciom w przedszkolach, ale nawet moim kotom i Toyce.
Tymczasem...
Bilans tego spedu jest nastepujacy:
13 000 ton CO2 poszlo w eter, bo jasniepanstwo wykonalo do kupy 400 lotow odrzutowcami, w tym 52 osoby przylecialy prywatnymi maszynami. Nie musze wspominac, ze nie byly to loty rejsowe z kompletem pasazerow, samoloty byly prawie puste. Kanclerz Merkel odbyla lot odrzutowcem rzadowym, reszta prominentow, szefow koncernow i politykow podobnie i zadbala o emisje dwutlenku wegla w wysokosci, jaka zuzywa ROCZNIE 1650 Niemcow. No ale cel uswieca srodki, nieprawdaz...
Na miejscu poruszano sie, a jakze, elektrycznymi limuzynami marki Tesla, tyle tylko, ze tam brakuje kolumn do ladowania, wiec te ekologiczne samochody ladowano... generatowami pradu napedzanymi dieslem.
Taka tam podwojna moralnosc, ktora pewnie w Niemczech poskutkuje jakims kolejnym podatkiem klimatycznym czy ekologicznym, cena benzyny wzrosnie do 3 euro za litr, a ludzi przestanie byc stac na to, zeby miec cieplo w zimie. No ale szczyt klimatyczny sie odbyl, przeciez wielcy tego swiata z troska pochylaja sie nad jego dalszymi losami i na sercu lezy im jego ratowanie przed zaglada. 
Trzeba oddac Grecie, ze na szczyt przyjechala pociagiem.


Napis na zielonej fladze: Ratujcie klimat, my tego nie robimy.
A teraz najtrafniejsze podsumowanie tego szczytu:
"400 prywatnych odrzutowcow wyladowalo w Glasgow, zeby cie uratowac. Rozmawiano o tym, czego w przyszlosci nie bedziesz mogl robic, zeby za 80 lat byla ladna pogoda. Najwazniejsze, zebys w to uwierzyl i w przyszlosci trzymal swoj prywatny odrzutowiec w garazu!"
Zas wielcy i mozni tego swiata mocno sie zmeczyli ratowaniem klimatu, a moze to emisja gazow z ich jetow podzialala na nich tak nasennie?


Czy to wazne? Grunt, ze swiat uratowany.

03 listopada 2021

Czym im swiat zawinil?

 Jeszcze nie moge dojsc do siebie po faszystowskich wystapieniach tej Godek (az mnie wstrzasa, kiedy pisze jej nazwisko wielka litera, bo nie zasluguje) i jej przydupasa Kasprzaka. Tak zrecznie odwrocili kota ogonem, zarzucajac ruchowi LGBT podobienstwo do NSDAP, podczas gdy to wlasnie oni stamtad czerpia wzorce. Ich wynurzenia sa tak bardzo na reke ekipie rzadzacej, ktora, jak niegdys ich niedoscignione wzorce z Berlina, znalazla sobie "winnego" calej tej sytuacji. Wtedy winni byli Zydzi, teraz osoby teczowe, zreszta tamten dyktator tez nie lubil teczowych i wysylal ich do obozow. Niedlugo potrwa, kiedy zaczna sie lapanki i samosady uliczne, koscielne bojowki juz grzeja sie w blokach startowych.
Czym swiat zawinil tej kobiecie, ze jest tak nienawistna w stosunku do innych kobiet, bo jestem pewna, ze nie o ochrone zycia tu chodzi. Jest bowiem ogolnie znane, ze z chwila przyjscia tego zycia na swiat, pomoc i ochrona sie koncza. W czym przeszkadzaja jej homoseksualisci czy transy? O co jej chodzi? Robi to na zlecenie, zamiast zajmowac sie swoim kalekim dzieckiem? Msci sie na reszcie kobiet, chce zeby one zmagaly sie z trudnosciami, ktore ja ominely z racji pogladow i przynaleznosci, ale innym kobietom nie byly oszczedzone? Jest z natury zlym czlowiekiem? 
Niedobrze mi, kiedy slucham takich ludzi, a jeszcze bardziej niedobrze, kiedy znajduja posluch u tej glupiej poboznej czesci spoleczenstwa. Nie wolno zapominac, ze glupota i poboznosc z czasem zmieniaja sie w fanatyzm, a stad juz krok do palenia ludzi w stodolach, donoszenia na nich. To takie polskie...
Caly ten bezduszny system kosztowal juz zycie pierwszej ofiary, jednak nie sadze, ze ten dramat doprowadzi ekipe rzadzaca do opamietania.  Im ani troche nie chodzi o te zarodki czy plody, a jedynie o upodlenie czlowieka, zwlaszcza kobiety. Bo taki maja kaprys, bo moga, bo maja wladze i chca. LGBT tez im w zasadzie nie przeszkadza, ale chca ich upodlic, ot tak, just for fun, bo moga. Kto nie z nimi, bedzie ponosil tego bolesne konsekwencje.
Mam wielu homoseksualnych znajomych, nie sa zadnymi demonami seksu, zboczencami, nie lataja z genitaliami na wierzchu i nie szukaja przygod. Czasem demonstruja na swoich paradach, bo chca jedynie zrownania praw, prowokuja, bo chca uswiadomic spoleczenstwo o nierownym ich traktowaniu. Jest to niewielka czesc tej spolecznosci, wiekszosc nie ujawnia sie w obawie przed szykanami.
Jedna z moich znajomych par zyla ze soba przez wiele lat, do przedwczesnej smierci jednego z nich, po ktorej jego partner zajal sie matka zmarlego, bo zostala sama. Z prawdziwa przyjemnoscia ogladam na HGTV program z dwoma gejami, ktorzy tworza szczesliwa rodzine, adoptowali najpierw dziewczynke, pozniej chlopca. Widac, ze te dzieciaki sa z nimi szczesliwe, z pewnoscia szczesliwsze niz gdyby zyly w sierocincu, sa otoczone miloscia. Za to ile dzieci jest wykorzystywanych seksualnie przez swoich katolickich tatusiow, ile bitych i poniewieranych. Ale to tej kobiecie, tej Godek, zupelnie nie przeszkadza, bo wszystko pozostaje w katolickiej rodzinie.
Cel jest jednak powoli osiagany, halas wokol LGBT i smierc ciezarnej kobiety zagluszaja dramat na granicy, gigantyczne zadluzenia, ogromne podwyzki i cala te przestepcza dzialalnosc rzadu.  A winny ich niekompetencji spada nagle z nieba. Jak Zydzi w latach 30-tych w Berlinie.


01 listopada 2021

Taki dzien...

 Mam tego dnia odczucia skrajnie ambiwalentne, targa mna jednoczesnie obrzydzenie do tego przymusu bycia na cmentarzu, poprzedzonego wsciekiem czyscicielskim wszystkich pomnikow, objazdowkami po wszystkich mozliwych cmentarzach, jakby przez caly rok nie bylo na to ani czasu, ani ochoty. Niedobrze mi na widok tych obrzydliwych plastikowych gigantycznych zniczy, sa wstretne, generuja miliony ton smieci i nic nie maja wspolnego z niegdysiejszym nastrojem na cmentarzach, kiedy w sprzedazy byly jedynie kamionkowe miseczki z jednym lub trzema knotami. Kalecza oczy obrzydliwe sztuczne kwiaty w obrzydliwie sztucznych kolorach, ktore rowniez w koncu trafiaja na smietnik, gdzie ich miejsce bylo wlasciwie od poczatku, tak sa obrzydliwe. A ja pamietam sliczne stroiki z galazek drzew iglastych, ozdobione szyszkami, pachnace i naturalne.
Tu zas mam normalny dzien pracy, wiec jest mi oszczedzone to cmentarne szalenstwo, ale ze pochodze z tamtego kraju, cos jednak zostalo we mnie zaszczepione i jakos tak mnie ciagnie w strone nekropolii. Bo nie musze!
Chodze sobie po roznych cmentarzach, jak mam tego dnia czas i ochote i jak pogoda dopisuje, bo na pewno zrezygnowalabym podczas deszczu czy wichury. Cmentarze w moim miescie to raczej parki, szczegolnie ten miejski niedaleko mojego miejsca zamieszkania, gdzie spoczywaja noblisci z uniwersytetu getynskiego (pokazywalam go wielokrotnie na blogach), ale i inne tez nie sa tak zatkane, jak ten, gdzie lezy moj tato i gdzie miedzy nagrobkami z trudem da sie postawic stope, pod warunkiem, ze jest szczupla. Bywaly lata, kiedy na wszystkich swietych odwiedzalam cmentarz dla zwierzat domowych, bo cmentarz to cmentarz, dla mnie nie ma roznicy, czy leza tam ludzie, czy nasi podopieczni. Czesto chodze zapalac znicze na grobach rodzicow P., ale tez nie kazdego roku, bo nie zawsze chce mi sie jechac na drugi koniec miasta.
Czyli mam jakis imperatyw kierujacy mnie w strone nekropolii jako polskie dziedzictwo, ale nie zawsze mu ulegam, a przede wszystkim traktuje cmentarz(e) jako symbol, a nie docelowe miejsce, gdzie byc musze.
Smieszy mnie do rozpuku jakas koniecznosc tlumaczenia sie bywalcow cmentarnych tego 1 listopada, ze oni lubia byc na cmentarzu, ze wcale nie ulegaja ogolnemu szalenstwu, ze oni tak dobrowolnie, bo i tak chodza na cmentarz przez caly rok i takie tam. Juz widze to ich "lubienie" w nieopisanym tloku w srodkach komunikacji miejskiej czy we wlasnym pojezdzie, ktorego nie ma gdzie zaparkowac, wsrod tych tlumow nad grobami, gdzie nie ma mowy o tej tak reklamowanej przez nich "zadumie", he he he. Po zdawkowej rozmowie z rodzina galop na kolejny cmentarz i tak przez trzy dni pod rzad, a w przerwach zakrapiane obiadki z dawno niewidziana rodzina, po ktorych to obiadkach nie do konca wytrzezwialy szwagier odwozi rodzine do domu. I, jak co roku, kolejna akcja ZNICZ nalicza kolejne ofiary, ktore beda odwiedzane w nastepnych latach na cmentarzach. No rzeczywiscie jest co lubic.
Niemniej wzruszylo mnie i zawilgotnilo oczy, kiedy dostalam od kuzyna z Warszawy zdjecie grobu dziadkow, przepieknie umytego, ze stroikiem i zniczami. Nie oczekiwalam, wiec moja wdziecznosc jest tym wieksza. Od smierci taty nikt z nas juz sie nie opiekuje tamtym grobem, mama jest zbyt slaba na jazde pociagiem i mycie pomnika, ja w Warszawie nie bywam. Moze kiedy w koncu sie wybiore, moje warszawskie znajome zechca mnie zawiezc na Powazki, zebym mogla odwiedzic grob dziadkow, juz moze po raz ostatni. 
Wiem na pewno, ze kiedy mama odejdzie, nie bede odwiedzac grobow, jestem coraz starsza i tak dalekie wyjazdy sa dla mnie coraz bardziej uciazliwe, a emeryture bede miala tak niska, ze nie wystarczy na zdalne zlecanie opieki nad grobami, ani na dalsze oplacanie dzierzawy miejsca na cmentarzu. W koncu te groby ulegna likwidacji.
Dlatego sama chce byc pochowana anonimowo, bez zadnego nagrobka, zeby oszczedzic dzieciom wydatkow i obowiazkow, one sa juz wychowywane inaczej, dla nich wszystkich swietych nie znaczy nic. A ja wychodze z zalozenia, ze jesli nie beda o mnie tak pamietac, to i wypasione mauzoleum nie pomoze.


O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...