29 listopada 2023

Rowery, bajery, frajery

 Niemcy to kraj pelen rowerow, wprawdzie przypuszczam, ze od Holendrow mogliby sie uczyc, ale i tak jest tu tego towaru zatrzesienie. Uzywaja ich sobie dla rekreacji, wycieczek rodzinnych, dojazdow do pracy, ale sa tez tacy, dla ktorych rower jest jedynym srodkiem lokomocji, nie maja bowiem samochodow. Szczegolnie studenci, a ze Getynga jest miastem uniwersyteckim, stad tych rowerow jest tu zatrzesienie. Sa rozne, poskladane z roznych czesci i majace posluzyc przez czas studiow, sa takie calkiem normalne, kupione wprawdzie w sklepie, ale bez wypasow i wodotryskow, do normalnego uzytku. Sa dosc wypasione, na ktorych sportowcy trenuja sobie, wreszcie coraz modniejsze i w pagorkowatej Getyndze niezbedne e-bike´i. Te to juz sporo kosztuja, ich ceny zaczynaja sie od kilkuset euro, a powyzej tysiaca to nie rzadkosc. Jest tez oczywiscie cala rowerowa infrastruktura, wyznaczone pasy ruchu dla rowerow na ulicach, gdzie nie dalo sie wydzielic osobnych sciezek, sa sciezki a nawet drogi szybkiego ruchu. Wszedzie stoja do dyspozycji rowerzystow te dynksy do przymocowania i zaparkowania roweru. A przed dworcem jest gigantyczny parking rowerowy dla dojezdzajacych do lub z Getyngi pociagami. Sa sklepy z akcesoriami i gadzetami, sa warsztaty, sa ulatwienia. Nie ma tylko obowiazku posiadania karty rowerowej, co oczywiscie przeklada sie na niejaka dzikosc stylu jazdy niektorych rowerzystow, majacych sie za swiete krowy i przekonanych nie tylko o wlasnym pierwszenstwie zawsze i wszedzie, ale i o wlasnej niesmiertelnosci, bo niewielu uzywa kaskow i uwaza na drogach publicznych.
 Sa tez ZLODZIEJE. Kradzieze rowerow staly sie plaga w calych Niemczech, ale w Getyndze przybraly rozmiary monstrualne. Rowery gina nie w nocy, gdzies na bezludnym parkingu, przeciwnie - w bialy dzien, pozostawione na chwile, przypiete i zabezpieczone zamkami i lancuchami, znikaja jeden po drugim. Sa tez oczywiscie wlamania do komorek i garazy, sa napady na osoby slabsze (mlodziez czy kobiety) i zabieranie i m pojazdow spod tylka. W tym fachu specjalizuja sie bandy z bylych krajow demokracji ludowej, nie bede wymieniac po kolei, i straumatyzowani "uchodzcy". Skad to wiem? Ano czasem udaje sie policji natknac na jakas dziuple, gdzie zadolowane sa przerozne kradzione towary, w tym rowniez rowery, przygotowane do transportu do kraju przeznaczenia. Kilka razy jakis czujny sasiad zauwazyl, ze rozny element laduje podejrzane przedmioty noca do transportera i powiadamia policje, ktora odbiera trofea zlodziejom. Niestety wiekszosc znika na zawsze, bo nie sposob dopilnowac wszystkiego.
 Coraz wiecej wlascicieli drogich rowerow instaluje w nich nadajniki GPS i dosc czesto prowadzi on do pewnego wiezowca na poczatku glownej ulicy, w poblizu ktorej mieszkamy. Wydawaloby sie, ze nic prostszego, jak pojsc tym tropem i odebrac ukradziony rower. Tymczasem sprawa jest bardziej skomplikowana. Tenze wiezowiec to glownie male apartamenty, na kazdym pietrze jest kilkadziesiat lokali, a te tansze nadajniki GPS wysylaja dosc niedokladny sygnal. Policji nie wolno sprawdzac mieszkania bez 100-procentowej pewnosci, ze wlasnie w nim znajduja sie kradzione towary. A sygnal moze dochodzic np. z dziesieciu lokali znajdujacych sie w poblizu. Czyli wiadomo, ze gdzies ten rower jest, na wyciagniecie reki, ale nie mozna go odzyskac, a policja tez nie moze trzymac strazy do czasu az zlodzieje zechca lupy wyprowadzac z dziupli. Jedynie drozsze nadajniki pozwalaja na ich zlokalizowanie w konkretnym lokalu, wtedy policja wchodzi do niego z futryna i odzyskuje skradzione rzeczy, bo sa to nie tylko rowery, choc one sa w przewadze.
 Mamy zatem wielka wspolnote europejska, wspaniala okazje dla wszelakich zlodziei, wlamywaczy, rozbojow, oszustw, mekke dla roznych obwiesiow z blizszego i dalszego wschodu, ktorzy szukaja w Ger-money frajerow do obrabowania czy gwaltow, bo nie bezpiecznego azylu przeciez. To wszystko staje sie powoli nie do wytrzymania, a nowe hordy najezdzcow juz czekaja w blokach startowych, jak nie jako kolejni kandydaci do unii, to znow uchodzcy z calego swiata, ktorzy nigdzie indziej nie wyobrazaja sobie zycia, jak tylko tutaj.

27 listopada 2023

Zombie

 Pojawil sie niedawno w Niemczech nowy narkotyk, dizajnerski jak go nazywaja, o polowe tanszy od kokainy, za to uzalezniajacy wielokrotnie bardziej niz wszystkie znane dotychczas. Substancja kryjaca sie za nazwa Flex albo Zombie-narkotyk to Methylendioxypyrovaleron (MDPV). Media nasze lokalne bija na alarm, bo ten smiertelnie niebezpieczny narkotyk rozprzestrzenia sie bardzo szybko wsrod mlodziezy i to glownie w naszej okolicy. Pierwotnie narkotyk przywedrowal z USA, ale w miedzyczasie rozprzestrzenil sie po calym swiecie, a produkujace go laboratoria zlokalizowane sa glownie w Azji, stamtad tez rozsylane sa m.in. do Europy. 
 Narkotyk daje wiekszego kopa niz dotychczas znane, wlacznie z bardzo niebezpiecznym i szybko uzalezniajacym Crystal Meth. Stal sie pilnie poszukiwany na rynku substancji psychoaktywnych z racji swojej niskiej ceny i niezwykle intensywnego dzialania. Uzaleznieni zmagaja sie z ciezkimi atakami epilepsji, bolesnymi skurczami, atakami serca czy smiertelna niewydolnoscia nerek. W odurzeniu narkomani wykazuja zachowania kanibalistyczne, stad ta substancja nosi rowniez nazwe narkotyku zombie, ale nie tylko dlatego. Po dluzszym zazywaniu tejze substancji, uzaleznionemu zaczynaja gnic konczyny i jedynym sposobem ratowania mu zycia jest ich amputacja. Ten bardzo niebezpieczny narkotyk najczesciej jest spotykany w Dolnej Saksonii, a najgoretszym punktem jest moja Getynga. 
 O ile jeszcze w 2015 roku ta substancja spowodowala smierc jedynie 2% osob uzaleznionych od substancji psychoaktywnych, to juz w 2019 zgonow bylo 31%. 
 "Juz drugie uzycie Flexa otwiera droge do uzaleznienia psychicznego" - bije na alarm pracownik osrodka poradnictwa narkotykowego w Getyndze. Narkotyk mozna przyjmowac na wiele sposobow, wdychac, palic albo wstrzykiwac. MDPV zawarty we Flexie, ktory sprzedawany jest rowniez na rynku jako "srodek do czyszczenia roslin" albo "sol do kapieli" dziala jedynie przez kilka minut, za to niezwykle intensywnie, powoduje silny przyplyw euforii, ale zaraz potem apetyt na wiecej. Stany psychotyczne moga utrzymywac sie tygodniami, a zachowania bywaja tak odrazajace, ze nawet heroinisci, ktorzy nie naleza do osob specjalnie wrazliwych,  nie chca miec z flexistami do czynienia. 
 To ogromne wyzwanie dla pracownikow osrodkow odwykowych, dla ktorych ten narkotyk tez jest nowoscia. Uzaleznionym radzi sie, zeby przestawili sie na inne substancje, chocby heroine, ktora jest mniej niebezpieczna od Flexu, jesli juz musza sie odurzac, mozna wiec sobie wyobrazic, jak ekstremalnie niebezpieczny jest Flex. Uzaleznieni na glodzie moga byc bardzo agresywni i grozni dla otoczenia. 
 Wyjscie z kazdego nalogu czy uzaleznienia jest trudne, z niektorych jeszcze trudniejsze, ale da sie. Trzeba jednak chciec, bo bez tego sie nie uda. 

 A ja sobie tak mysle, ze kolejne pokolenia sa coraz bardziej narazone na jakies uzaleznienia, nie tylko od substancji psychoaktywnych, alkoholu czy nikotyny, internet rowniez moze bardzo mocno i niebezpiecznie uzaleznic. Wiele dzieciakow laduje w szpitalach psychiatrycznych na odwyku. Wspolczuje moim corkom wyzwan, z jakimi beda sie zmagac przy wychowywaniu swoich dzieci. Ja ze swoimi nie mialam rozowo, jak to bywa w okresie dojrzewania, szczegolnie u dziewczynek, ale to, co sie dzisiaj wyprawia, przekracza wszystko, z czym ja sie musialam zmagac, zanim wyprowadzilam moje corki na ludzi.

25 listopada 2023

Chyba przyjdzie mi odszczekac...

 ... moja poczatkowo zla opinie o rotacyjnym Szymusiu... eee... to jest o panu marszalku sejmu Rzeczpospolitej. Nie mam najmniejszego zamiaru go tutaj oceniac, czy on szolmen czy nie, czy obcykanie z kamerami i szeroka publicznoscia pomaga mu w pelnieniu tej odpowiedzialnej funkcji, chlop robi, co do niego nalezy i chyba robi to dobrze. Mnie zas podoba sie, jak obchodzi sie z odpadem pisowskim, ktoremu sie wydaje, ze jeszcze rzadzi i porzadzi dluzej. Przy czym Szymus wgniata ich w bloto w tak finezyjny i elegancki sposob i z usmiechem na ustach, ze naleza mu sie wielkie brawa. Pisiory przyzwyczajone do wlasnego chamstwa i walenia maczugami po lbach, najlepiej od tylu, nie bardzo wiedza, co z Szymusiem zrobic, probuja go prowokowac, stosowac swoje typowo rynsztokowe metody, ktore jakos dotychczas funkcjonowaly, szczegolnie ze nadprezes jarozbaw wprowadzil je na salony i sale sejmowa, wiec bardziej z przyzwyczajenia niz przekonania stosuja je nadal. A tu zonk! Szymus nie daje sie ani sprowokowac, ani wciagnac w pyskowki, a z niesubordynacja chamow, ktorym nielatwo odspawac sie od koryta, radzi sobie po mistrzowsku. Jakby sie tym marszalkiem urodzil. Nie znaczy to wcale, ze mu zaufalam, bo ja nie ufam ludziom finansujacym zbrodniczych pedofili, jako ze finansowanie jakiejkolwiek dzialalnosci przestepczej czyni wspolodpowiedzialnym za owe przestepstwa. Tak wiec te wszystkie tace, koledy, ofiary, dotacje robia z wiernych wspolnikow zbrodni. A tak BTW, ciekawa jestem niezmiernie, czy poprzednik Szymusia, lubiacy sobie bzyknac nieletnie Ukrainki, zostanie rowniez pociagniety do odpowiedzialnosci. Film jest jakby co, wiec nawet nie ma co zaprzeczac. 
 Przygladam sie rowniez z wielkim zainteresowaniem tej kanalii, niejakiemu agentowi Tomkowi, postaci wyjatkowo obrzydliwej, a do tego tchorzliwej i nielojalnej w stosunku do bylych kolesi, ale nie odstajacej specjalnie od wzorca pisowskiej padliny. Podejrzewam nawet, ze bedzie mial nasladowcow, bo strach zaczyna panowac w szeregach butnych do niedawna wladcow absolutnych Polski. Na miejscu agenta Tomka zalozylabym sobie wysokie ubezpieczenie, bo calkiem niewykluczone, ze taki agent znienacka ulegnie smiertelnemu wypadkowi albo powiesi sie na lezaco na wlasnej kanapie czy tez potknie na schodach. Epidemie samobojstw lub wypadkow to w pisie dosc popularne choroby.
 Mam tez sporo zabawy sluchajac lub czytajac wyznawcow tej przestepczej partii i czcicieli pedofilow w szmizjerkach z narzucona na wierzch firanka. Jeszcze ujadaja, zachowuja sie jak pies zaszczuty gdzies w kaciku, ktory jeszcze usiluje gryzc i pyskuje, jakby nie czail zagrozenia.  Stosuja typowa dla tej warstwy spolecznej retoryke, jakby trudno bylo im wlaczyc myslenie. Jarozbaw, panbucek, rudy Niemiec, sprzedana Polska, tysiacplusy, -nastki, ci dawali, tamci zabioro. Pod twoja obrone... Ale nikt nie dorowna plugawemu Krystynowi (ze tak pozwole sobie zacytowac Wolanda), ta wariatka przechodzi sama siebie w zamieszczaniu idiotyzmow na swoim profilu w X. I to cos zostalo sedzia Trybunalu Konstytucyjnego i ma doktorat z prawa. Ale rowniez nie odstaje od wzorca pisowskiego idioty. Czy oni tam nie maja nikogo normalnego?

Co tu duzo mowic, ocencie sami.


 

23 listopada 2023

Usmiechnelo mnie

 Jak z pewnoscia wiecie, bo pisalam o tym wielokrotnie, nie znosze fanatykow i jest mi dokladnie wszystko jedno, z czym ich fanatyzm jest zwiazany. Rownie niestrawni dla mnie sa fanatycy islamscy, jak i zydowscy i nie ludzcie sie, katoliccy w rownym stopniu, szczegolnie ci z Polski, ktorym sie wydaje, ze moga organizowac zycie nawet tym niewierzacym. Kazdy fanatyzm religijny jest zlem wcielonym, za jego sprawa gina cale narody, krew nie przestaje sie lac, czego jasny przyklad mamy na Bliskim Wschodzie. 
 Rownie odrazajacy i nie mniej szkodliwy jest relatywnie nowo powstaly fanatyzm klimatyczny. Niejednokrotnie pisalam o tupaniu nozka przez Grete i jej z dupy wzietymi zadaniami (rzondaniami), zeby "cos zrobic", ale wiedzy juz zabraklo, co niby mieliby politycy robic. Jej histeryczne wystapienia o zmarnowanym dziecinstwie, bez ogladania sie na dzieci, ktore rzetelnie pracuja od najmlodszych lat, zeby takie rozpuszczone pannice jak ona mialy co roku nowe telefony czy wypasione ubrania. Rownie wqrwiajacy sa eko terrorysci narazajacy ludzkie zycie, kiedy nie moze ich ominac karetka jadaca do chorego czy straz pozarna, bo oni wlasnie przykleili dupy do asfaltu i ani mysla przepuscic kogokolwiek. "Ostatnie pokolenie" - chyba ostatnie pokolenie takich idiotow, bo jakiz moze byc skutek tych durnych akcji. Jesli im sie wydaje, ze politykow to ruszy, to raczej sie myla, zreszta moim zdaniem europejscy politycy robia dosc dla klimatu, niech wiec ida sie przyklejac tam, gdzie spoleczenstwo rzetelnie przyczynia sie do niszczenia srodowiska. Przy czym ich protesty nie koncza sie niestety na asfalcie, te kanalie posuwaja sie do niszczenia dziel sztuki w muzeach czy aktow wandalizmu wobec zabytkow. Niedawno pisalam o zachlapaniu Bramy Brandenburskiej czerwona farba, gdzie usuwanie skutkow tego wandalizmu kosztowalo nie tylko krocie, ale czesciowo uszkodzilo zabytkowa budowle. I co powiecie? Zdazyli usunac zabrudzenia, a ta eko holota znow obrzucila zabytek farba. No brawo! Tylko tak dalej, a politycy z pewnoscia sie zlekna na tyle, ze "cos zrobia". 
 Nie musze chyba wspominac, ze ktos tych bydlakow finansuje, wplaca kaucje, kiedy ich aresztuja, pokrywa koszty tej specjalnej farby, ktorej sama myjka cisnieniowa nie ruszy, trzeba ogromnych nakladow, zeby ja usunac. Jezeli im sie wydaje, ze takim barbarzynstwem obudza sumienia decydentow, to raczej sa w bledzie, budza jedynie zlosc i odraze.
 Ale przyszla kryska na Matyska, co poprawilo mi dzien. Bo otoz, jak wiecie w Niemczech rzadzi teraz koalicja socjalistow, liberalow i zielonego obornika. Podczas najwiekszego kryzysu po wybuchu wojny na Ukrainie zabronili uruchomic elektrownie atomowe i ogolnie, w imie swoich fanatycznych idei, dzialaja na szkode panstwa i obywateli. Wymyslaja jakies z dupy wyjete przepisy, na realizacje ktorych malo kogo bedzie stac, no slowem czynia obywatelom zycie upierdliwym, podczas gdy sami plawia sie w politycznych przywilejach i luksusach. Poprzedni rzad, na ktorego kadencje przypadla pandemia, wzial potezne kredyty na ratownie gospodarki i przedsiebiorcow. Wszystko szlo na tyle dobrze, ze gospodarke jakos utrzymano i zostala w panstwowej kasie nawet "gorka" w wysokosci 60 miliardow euro. Tego bylo trzeba tym zielonym bandytom! Szybciutko zagospodarowali te srodki i nawet zaczeli z nich korzystac, czesc wydali nie wiadomo na co. Do zludzenia sytuacja przypominala te sprzed 8 lat w Polsce, gdzie Tusk pozostawil budzet na wielkim plusie, a pis zabral sie do rozdawania niepracujacym patolom pincetplusow i innych nastek. Dlugo nie trwalo, jak zamiast gorki pojawil sie dolek row marianski zadluzenia panstwa. Takze samo chcieli zrobic niemieccy zieloni, bo oni nie potrafia pozyskiwac srodkow, za to chetnie wydaja nie swoje. Ale trafila kosa na kamien i partie opozycyjne wniosly skarge do tutejszego trybunalu, ze te 60 miliardow powinno pojsc na poczet splaty zaciagnietych kredytow, zeby jak najszybciej oddluzyc panstwo, a nie na rozdawnictwo zielonych. I trybunal w Karlsruhe przyznal im racje, wiec zielony szajs nie tylko bedzie musial zwrocic te srodki, ale wykombinowac, komu odebrac, zeby uzupelnic te juz wydane. No i oczywiscie z wyborczych obiecanek, ktore dzielily te 60-miliardowa skore na niedzwiedziu tez nic nie wyszlo. Zielony wice kanclerz juz rwie resztki wlosow z glowy, bo wlasnie chcial "cos zrobic", juz byl w ogrodku i wital sie z tlusta gaska, a tu brzydki trybunal usunal mu stolek spod dupy. Aj waj! Jak ja sie ciesze!!! A dzien po tym znow oblano Brame Brandenburska, pewnie farba byla sfinansowana z tego, co zieloni zdazyli juz rozdac.

21 listopada 2023

Tosmy sie doczekali!

 Kilka postow temu Teatralna skomentowala pod jednym z wpisow:


 Napisalas, ze mam farta? To poczytaj, jak to w Niemczech mozna chorowac.

 Dwa posty wstecz pisalam o moich problemach oddechowych, ze mam je od dluzszego czasu, ale zawsze cos wazniejszego stalo na drodze, wiec zwlekalam, ale ostatnio pogorszylo mi sie znacznie, wiec zaczelam wydzwaniac do jedynego chyba w moim miescie gabinetu pulmonologa. Po chyba 50 bezskutecznych polaczeniach, albo zajetych, albo z wypowiadanym aksamitnym meskim glosem komunikatem, ze nic z tego i mam dzwonic pozniej, skorzystalam z wolnego poniedzialku i podjechalam do tego ich gabinetu zrobic termin. Nie zrobilam, bo przyszlo nowe i terminy robi sie inaczej. Nie wiem tylko, czy do wszystkich lekarzy specjalistow, czy tylko do pulmonologa, jeszcze tego nie rozkminilam. Zostalam pouczona, ze mam najpierw pojsc do rodzinnej, od niej dostac skierowanie i jakis kod, z tym kodem mam dzwonic na taka centrale 116117, jest to serwis dla pacjentow nie wymagajacych natychmiastowej pomocy medycznej w stanie zagrozenia zycia, bo od tego jest 112, ani nie kwalifikujacych sie do szpitala na ostry dyzur. To ogolnoniemiecka centrala, wiec zeby trafic we wlasny land i powiat, trzeba wbijac kod pocztowy, a oprocz niego pojedyncze cyferki, w zaleznosci czego sie akurat chce, bo opcji jest wiecej. Zanim jednak mozna klikac te kody pocztowe czy cyferki, mus wysluchac przemowy, dlugiej przemowy, z kim jestesmy polaczeni, co oni moga, co my ewentualnie powinnismy i takie tam. Z centrali ogolnoniemieckiej kieruja na landowa, tam kolejne przemowy, dokladnie to samo co przedtem i znow trzeba naciskac cyferki. Wreszcie jest sie u "rozdawaczy terminow", gdy nagle... slyszysz, ze linia jest przeladowana i masz dzwonic pozniej. Dzwonilam ok. 30 razy i tylez musialam wysluchowac od nowa tego samego, wreszcie pod wieczor zaskoczylo, ale powiedzialo, ze czas oczekiwania ok. 10 minut i tylez musialam wysluchoiwac muzyki. Ale wreszcie odezwala sie jakas sucz z callcenter i zaproponowala mi termin... w Northeim, to miasto 30 km od nas. Sama nie pojade, a z nim na pewno, bo sie boje, ze nas zabije. Poprosilam wiec o termin w moim miescie, niewazne jak odlegly, a sucz mnie na to, ze nie ma. I sie rozlaczyla. 
 W Polsce od biedy moglabym pojsc do lekarza prywatnie, tutaj nie ma takiej opcji. Po prostu pozbawiono mnie mozliwosci leczenia, bo na jednym terminie sie nie skonczy, a ja nie mam checi jezdzic czesto tak daleko. I nie piszcie, ze moge sobie pojechac do innego miasta, nie moge i nie pojade. Moze kiedy zaczne sie dusic, przyjmie mnie jakis szpital i poratuje aparatem tlenowym i pewnie wtedy juz bedzie za pozno na jakiekolwiek leczenie. Zanim Niemcy zalaly te hordy malo zdrowych ludzi, ktorzy ani centa skladek nie wplacili, ale z opieki medycznej korzystaja pelnymi garsciami, nie bylo podobnie skandalicznych warunkow i braku mozliwosci skorzystania z porady medycznej. 
 To tyle o moim szczesciu, ze jestem w niemieckim systemie opieki medycznej.
 

19 listopada 2023

Heee?

 Kiedy bywam w Polsce, do szalu doprowadzaja mnie stawiane na kazdym kroku idiotyczne pytania: "Gotówka czy karta?" Z poczatku to smieszy, ale z czasem zaczyna mocno wqrwiac, bo doslownie wszedzie o to pytaja, a ja nie moge dopatrzec sie sensu tych pytan. 
 Przeciez tutaj tez robie zakupy, tez place za wstep gdziestam, tez mam do czynienia z przeroznymi platnosciami i NIGDY NIKT nie zadaje takich idiotycznych pytan. Kasjerka wymienia kwote, jaka jest do zaplacenia i czeka. Wyjmujesz gotowke, przyjmuje gotowke, wyjmujesz karte, podsuwa to urzadzenie, wyjmujesz telefon/smartwatch, ona tez jest na to przygotowana. Czyli mozna? No mozna, ale nie w katolickiej najjasniejszej, tam katuja pytaniami przy najmniejszym obrocie pieniedzmi: "Gotówka czy karta?". To jest dla mnie calkowicie niezrozumiale i za kazdym razem coraz bardziej irytujace. A tak przy okazji w zwiazku z tematem, znalazlam na fejsbuczku taki tekst:
Tylko gotówka!!! W związku z akcją w mediach społecznościowych coraz większą popularność zdobywa ten oto tekst nieznanego autora:
,,Mam w kieszeni banknot 50 zł. Idę do restauracji i zapłacę banknotem za obiad. Właściciel restauracji następnie wykorzystuje banknot do zapłaty za pranie. Właściciel pralni następnie wykorzystuje banknot, aby zapłacić fryzjerowi. Fryzjer wykorzysta banknot na zakupy. Po nieograniczonej liczbie płatności nadal pozostanie banknotem 50 zł, który spełnił swoje zadanie dla każdego, kto użył go do płatności, a bank wyskoczył z każdej transakcji płatności gotówkowej.
Ale jeśli przyjdę do restauracji i zapłacę cyfrowo - karta, opłaty bankowe za moją transakcję płatniczą pobierane od sprzedawcy wynoszą 3%, czyli około 1,50 zł, podobnie jak opłata 1,50 zł za każdą kolejną transakcję płatniczą lub ponowne pranie właściciela lub płatności właściciela pralni, płatności fryzjera itp. Dlatego po 30 transakcjach początkowe 50 zł pozostanie tylko 5 zł, a pozostałe 45 zł stało się własnością banku dzięki wszystkim cyfrowym transakcjom i opłatom. Płacę tylko gotówką i polecam to innym"
  Ja stosuje sie do tego przez cale zycie. Tylko gotówka!
 Bedac w Polsce autem, razu pewnego chcielismy zaparkowac samochod. W tych polskich parkomatach trzeba wbijac caly zyciorys, rejestracje, numer buta, adres, telefon i rozmiar majtek. Pytam sie po co, jaki to ma cel. Tu do parkomatu wrzuca sie odpowiednia kwote w zaleznosci, jak dlugo ma sie zamiar parkowac lub wyciaga bilet do zaplacenia pozniej, takie sa dwie opcje, ze albo placi sie z gory, albo kiedy opuszcza sie parking. Bilet musi byc polozony w widocznym miejscu i tyle, jesli jest w samochodzie, to dotyczy wlasnie tego pojazdu, a nie innego, wiec po jakiego grzyba jeszcze numer rejestracyjny na bilecie? Polskie parkometry sa trudne w obsludze i juz wspolczuje starszym i niedowidzacym osobom czy komus mniej kumatemu  rozszyfrowywania tego pierdyliona guziczkow czy klawiszy. A wystarczyloby wrzucic pieniadze, nacisnac guzik, wyjac bilet i zostawic go w aucie. Ale nie, polskie katoliki nastawione sa na czynienie swoim obywatelom zycia jak najbardziej upierdliwym, bo po co ulatwiac, jak mozna utrudnic. 
 Co mnie jeszcze dobija, to naduzywanie syren w pojazdach uprzywilejowanych, przy czym polskie radiowozy policyjne maja takie wyjatkowo irytujace sygnaly dzwiekowe na wzor i podobienstwo tych amerykanskich. Ciemna noc, puste ulice, zielone swiatla, a ten jedzie i napierdala tak glosno, ze ja za kazdym razem staje na sztorc obudzona z najglebszego snu. Tutaj mieszkam niedaleko bardzo glownej i bardzo ruchliwej ulicy, po ktorej jezdza dziesiatki pojazdow uprzywilejowanych. W dzien oczywiscie uzywaja sygnalow, nie tylko dzwiekowych, bo wala tez kogutami i stroboskopami, ze naprawde nie sposob ich nie dostrzec, czy to z przeciwka, czy we wstecznym lusterku, ale ok. daja tez sygnal dzwiekowy, zeby szybciej sie przedrzec w godzinach szczytu albo dojezdzajac do skrzyzowania, kiedy jest dla nich czerwone, zeby ostrzec tych z bokow, ktorzy akurat maja zielone. Ale uzywaja go naprawde sporadycznie i kiedy minie powod uzycia, natychmiast wylaczaja syrene. Wtedy wystarczaja tylko swiatla alarmowe. Natomiast w nocy nie wyja, bo i po co.
 I tak wiele juz zmienilo sie na lepsze, kiedy zalatwialam w ubieglym roku formalnosci zwiazane z przeprowadzka mamy do Niemiec, wyobrazalam sobie wiecej utrudnien, a co najmniej zlego traktowania przez polskie biurwy. Tymczasem panie w ZUSach i NFZach byly bardzo uprzejme i pomocne, formalnosci zalatwialam szybko i bez specjalnych utrudnien czy tam donoszenia po sto razy brakujacych papierkow. Naprawde musze pochwalic, ze co najmniej pod tym wzgledem bylo dosc europejsko. Inaczej to pamietam z przeszlosci. 
 No i jeszcze to, o czym kiedys juz wspomnialam, ze w polskim hotelu ani jedna osoba z recepcji nie mowila po polsku, ale to zdarzylo sie jeden jedyny raz, wiec mozna zaakceptowac, choc oczywiscie gdyby chodzilo o cos bardzo waznego, mogloby zle sie skonczyc. Takie rzeczy tylko w Polsce.
 

17 listopada 2023

Paskudny

 Trwa radosnie najpaskudniejszy miesiac w roku. Pogoda jest taka, ze prawie nie wychodze z domu, tylko do roboty i z powrotem, bo jak mam sie silowac na deszczu i wietrze z parasolka i psem na smyczy, to odchodzi mi wszelka ochota na wychodzenie. Z Toyka chodzi slubny, na krotko, na najpotrzebniejszy czas, zeby zrzucic z siebie balast zalegajacy kiszeczki i pecherzyk. Bo Toya tez nie lubi, kiedy pada jej na futerko, spieszy sie i ogranicza pobyt na deszczu. Taki piekny byl wrzesien, ale juz w pazdzierniku nastala u nas pora deszczowa i tak trwa nieprzerwanie, a pogodynka w telefonie pokazuje mi, ze predko sie te monsuny nie skoncza. Inna rzecz, ze za zima to ja tez nie tesknie, choc oczywiscie mozna sie i psa cieplej ubrac i nie rezygnowac z aktywnosci na swiezym powietrzu.
 Wielkimi krokami zblizaja sie rodzinne przeprowadzki, dwie z moich corek przeprowadzaja sie jednoczesnie. Dotychczas zawsze aktywnie pomagalismy przy takich akcjach, ale czlowiek zaczyna sie sypac, nie te sily, nie to zdrowie, zeby cos dzwigac i nosic. Slubny w tym roku konczy 80 lat i wprawdzie ani nie wyglada, ani zdrowotnie az tak nie niedomaga, ale tez juz nie te sily. Mnie zas od jakiegos czasu dopadly problemy z oddychaniem. Myslalam, ze kiedy rzuce palenie, wszystko sie poprawi, tymczasem jest coraz gorzej. Lacze te dolegliwosci z przebytym covidem, ale nie moge sie dodzwonic do lekarza plucnego, bede musiala tam podjechac, zeby moc zrobic sobie termin na badanie. Boje sie, ze to moze byc POCP, bo jest coraz gorzej u mnie z tym oddychaniem. Najmniejsze wzniesienie czy wejscie na pietro powoduja silne bole w klatce piersiowej i rozpaczliwe lapanie powietrza. Najgorzej, ze od niedawna mam to rowniez w stanie spoczynku, nie tylko przy wysilku. Tak wiec dzieci moga zapomniec o pomocy, moge jedynie popilnowac dzieci, zeby nie plataly sie pod nogami, nakarmic i ewentualnie pojsc na spacer. Wprawdzie wolalabym w tym czasie odpoczywac, ale tak calkiem nie pomoc, to ja sobie nie wyobrazam.
 Jak co roku w okolicach 10 listopada dzieciaki chodza o zmierzchu z lampionami, spiewajac na pamiatke swietemu Marcinowi, biskupowi, ktory oddal swoje ubranie nedzarzowi. Dziatwa przedszkolna i wczesnoszkolna uwielbia te pochody, choc nierzadko pogoda jest wyjatkowo niesprzyjajaca, jak to w listopadzie, ale jak tu nie wykorzystac zrobionej wlasnotrecznie latarni. Czesto pochodom towarzyszy ubrany w czerwona oponcze swiety Marcin na koniu, zawsze w poblizu jest straz pozarna, bo wiekszosc lampionow jest uzbrojona w swieczke w srodku. Nasz Junior jest nieodrodnym synem swojego ojca, fanatyka motoryzacji, tyle ze chwilowo w skali mikro, uwielbia resoraki i inne ATA (tak je nazywa, ato zamiast auto), ma tez takie, do ktorego sam moze wsiasc, a ktos dorosly obsluguje pilotem jego podroz. Ale najwieksza frajda to siedziec w prawdziwym wielkim samochodzie, na przyklad strazackim.




 I tak sie to zycie toczy. Moje corki objely teraz role matek i to one chodza ze swoimi dziecmi na lampionowe pochody, a przeciez nie tak dawno to ja z nimi chodzilam...
 

15 listopada 2023

Migawki codzienne

 Dzisiaj syn naszego przyjaciela P. konczy 18 lat. Kiedy to sie zdazylo wydarzyc? Pamietam, jakby to bylo wczoraj, bylismy na urodzinach jego mamy, a obchodzi je dwa dni przed synem, 13 listopada. Tamtego dnia byla juz tak wymeczona ciaza, a jej nogi w kostkach byly niedorzecznie opuchniete. Siedziala wiec tylko ze stopami wyzej, a my obslugiwalysmy jej gosci. Dwa dni pozniej Gucio byl na swiecie. Na starym blogu byl wpis o jego pierwszym dniu w szkole, a teraz Gucio stal sie calkiem dorosly, chyba trzeba bedzie przejsc na "Pan Gucio". W kazdym razie po poludniu idziemy jesc torty osiemnastkowe, bo najpierw jest tortowanie w domu dla rodziny i przyjciol, a w weekend Pan Gucio bedzie balowal ze swoimi kumplami.
 Kilka dni temu chwalilam sie na fb sprawnym spacyfikowaniem kocich futer przed wizyta u weta na szczepieniach, a nawet zamiescilam zdjecie, o to tutaj:

 
 W pelnym samozadowoleniu, ze koty sa bezpieczne, weszlam jeszcze po cos do sypialni, ktora przez poprzedzajaca godzine byla zamknieta na klucz, zeby Miecka nie wlazla pod lozko, bo wydostanie jej stamtad to miszn imposibl. Zwlaszcza, ze cwaniara zaczela cos wyczuwac i schowala nam sie w salonie za zaslona tak skutecznie, ze dlugo nie moglismy jej znalezc. Kiedy wrzucilam ja do transportera, zaraz zaciagnelam suwaki, ale w poczuciu wielkiej satysfakcji nie zauwazylam, ze po drugiej stronie suwak byl nie zaciagniety, co doskonale widac na zdjeciu, ale ja tego na zywo nie widzialam. Mozecie raz zgadywac, co sie stalo. Krulova nie bylaby soba, gdyby nie wykorzystala tej jednej szansy na milion, wymknela sie z torby i jak szczala z predkoscia swiatla pomknela prosto w otwarte drzwi sypialni i schowala sie w najbardziej niedostepnym kacie pod lozkiem. A do wyjscia zostalo mi 5 minut! Ruszylismy razem ze slubnym nurkowac pod wyrko, on z jednej, ja z drugiej strony, on uzbrojony w spryskiwacz do kwiatow, zeby kota probowac przegonic woda, Miecka wydawala grozne pomruki i plula jadem jak kobra, wiec juz myslalam, ze skonczy sie na szczepieniu samej Bulki, a z Miecka pojade kiedys pozniej, jak juz to mialo miejsce kilka lat temu, kiedy tak sie wsciekla, ze ze strachu zostawilam ja w domu, bo nie szlo jej w zaden sposob spacyfikowac, nawet w rekawicach spawalniczych. Ale stal sie cud i jakos ja wydlubalismy, a ona nawet pozwolila sie znow zapakowac do torby. Za to za kare narzygala mi w transporter, jak zwykle zreszta, bo kiedy Miecka ma stresa, to rzyga dalej niz widzi. Koty sa zaszczepione, mam spokoj na nastepne dwa lata. Wetka po raz pierwszy widziala Bulke, bo trzeba Wam wiedziec, ze chodze teraz gdzies indziej, nie do ludozercy, i bardzo byla zdziwiona jej gabarytami i waga piorkowa. Jak na 10-latke to ponoc wazy stanowczo za malo, ale taki jej urok, nigdy nie byla ciezsza i zawsze bylo to pol Miecki. Bylo, bo Miecka przez chorobe schudla i juz nie jest serdelkiem. Miecka wazy 4.600, a Bulka 2.600. Przedtem bylo 5.400 i 2.700, czyli Bulka tez troche schudla.
 Jak co roku od 2011 zamowilam kalendarze scienne z moimi zdjeciami. Kiedys zamawialam ich duzo i rozdawalam w ramach prezentow gwiazdkowych, ale ceny poszly tak w gore, ze teraz zamowilam tylko dla mnie i dzieci. Wyjelam z paczki pierwszy i... qrde, cos mi nie pasowalo. Na gorze powinno byc zdjecie, na dole kratki kalendarza. Przerzucilam inne, ale wszystkie pozostale byly w porzadku, tylko ten jeden jakis taki do gory nogami.

Po lewej ten felerny


 Zaraz zadzwonilam do tej drukarni, sympatyczny pan z BOK poprosil mnie o zdjecie, no ale akurat rozmawialam z nim, wwiec wytlumaczylam, ze nie umiem rozmawiajac jednoczesnie robic zdjecia, wiec obiecal, ze oddzwoni do mnie za 5 minut. No wiec zdazylam zrobic te zdjecia, a nawet wyslac mu maila, zeby wiedzial, o czym mowie. Obiecal przyslac dwa zamiast tego jednego, tym razem maja byc prawidlowo zszyte. Tyle lat juz u nich zamawiam, ale nigdy jeszcze nie musialam niczego reklamowac, dopiero teraz.
 

13 listopada 2023

I znow jest 13-ty

 Nie, nie jestem ani troche przesadna, nie wierze w gusla ani zadne bozki, ale czasem tak sie czuje, jakby cale moje zycie skladalo sie z pecha. Innym byki sie ciela, do szkoly maja zawsze z gorki, a sploty okolicznosci im sprzyjaja. Inaczej w naszej rodzinie, jestem juz kolejnym pokoleniem, a moje dzieci nastepnym, ktoremu zawsze wiatr w oczy. Nie zeby zaraz jakies katastrofy nas dopadaly, ja wiem, ze sa tacy, ktorzy z moich trosk mogliby robic beke, bo sami maja znacznie gorzej, ale nie jest to dla mnie zadnym pocieszeniem. U mnie nie tyle ranga problemow, bo moze nie jest powalajaca, ale ich nagromadzenie. Wolalabym o nich nie wiedziec, zyloby mi sie mniej stresowo, ale to ja jestem w rodzinie takim, jak to okreslaja Niemcy "Fels in der Brandung", co w doslownym tlumaczeniu jest skala opierajaca sie uderzajacym w nia wodom, falom przybrzeznym, a oznacza czlowieka wytrwalego, konsekwentnego, niezachwianego, niewzruszonego, nieugietego, no slowem jak ta skala. I chociaz w gruncie rzeczy sama potrzebowalabym wsparcia, bo i somatycznie zaczynam coraz bardziej niedomagac, to glowny problem jest z moja psychika. Ale moje dzieci nie maja nikogo innego, do kogo moglyby sie wyplakac, kiedy jest im zle, wiec to ja musze stawic czolo nie tylko wlasnym, ale i ich problemom. 
 Dzien smierci kota najstarszej corki byl chyba najgorszym dniem w moim zyciu, a ta niepotrzebna smierc byla zaledwie uwertura do znacznie gorszych problemow innych corek. Nie bede tu o nich pisac, ale tamtego dnia rozwazalam wezwanie karetki. Do siebie, bo bylam bliska calkowitego rozsypania sie na kawalki. Slubny tez dolozyl swoje, jedynie matka jakos tego dnia byla do zaakceptowania. Zwierzeta natomiast oblozyly mnie soba i ta swoja obecnoscia i bliskoscia probowaly mnie ratowac po swojemu. Noc mialam bezsenna, glownie przeplakana.
 Wszystko to odbija sie na zdrowiu cielesnym, bylam na kolejnej kontroli u gastrologa, helikobakterie nigdy nie czuly sie lepiej jak po tych trzech kuracjach coraz silniejszymi antybiotykami, ja z kolei jestem coraz bardziej wyjalowiona i sterylna od srodka. Teraz wystarczy byle gowno, zeby rozlozyc mnie calkowicie, choc oczywiscie zazeram sie probiotykami. Niedlugo czeka mnie kolejna gastroskopia, beda tym razem pobierac wymaz do wyhodowania kultur bakteryjnych i zrobienia antybiogramu (Antybiogram – profil wrażliwości danego mikroorganizmu na działanie środków przeciwdrobnoustrojowych (np. danej bakterii chorobotwórczej na antybiotyki). Taka podatność różni się w zależności od szpitala, regionu i kraju. Antybiogramy pomagają decydować, które antybiotyki zastosować w leczeniu podejrzanych infekcji). Zapytalam konowala, czy nie powinno sie od tego wlasnie zaczac, a nie eksperymentowac z kolejnymi antybiotykami i wyjalawiac moj chory organizm, a odpowiedz, jaka uslyszalam, wbila mnie w podloge. Kolejnosc jest wlasnie taka, trzy kuracje antybiotykami i dopiero jak nie pomoga, to robi sie antybiogram, bo "to bardzo drogie badanie". Czyli xuj ze zdrowiem pacjenta, xuj z tym, ze od nadmiaru bardzo mocnych antybiotykow moze dostac grzybicy albo innego gowna, najwazniejsze sa procedury i kolejnosc. Wczesniej mialam juz trzy razy robiona gastroskopie, teraz bedzie czwarty tylko dla pobrania wymazu. Brawo niemiecki system opieki zdrowotnej! QRWA!!! Malo tego, niby lekarz zlecil recepcjonistce wcisniecie mnie na to badanie jeszcze w listopadzie, ale ten jedyny wolny termin mi  nie pasowal, wiec nastepny mam w lutym.
 Bardzo powaznie w ostatnim czasie bola mnie plecy i kark, podejrzewam napiecia zwiazane ze stresem, ale w moim wieku to moze byc wszystko. Od dluzszego czasu marzy mi sie wizyta u osteopaty, ale to nie takie proste, bo kasy chorych na ogol nie chca przejmowac kosztow, a sa one niemale. Kiedys jednak, szukajac czegos na stronie internetowej mojej kasy, natknelam sie na informacje, ze biora na siebie 80% kosztow osteopaty, wiec jeszcze zadzwonilam dla pewnosci, podowiadywalam sie szczegolow, po czym zrobilam sobie pierwszy termin, ale dopiero na koniec listopada. Za wizyte musze sama zaplacic, pozniej wyslac rachunek do kasy, a oni przeleja mi nazad te 80%. Moze choc w tej kwestii cos sie poprawi, bo i tak ledwie chodze, kolano dokucza mi bardzo-bardzo. A na to juz lekarstwa nie ma. Kiedy bole stana sie nie do wytrzymania, poddam sie operacji wszczepienia sztucznego stawu, ale na razie jeszcze wytrzymuje. 
 Jedyna pozytywna wiadomosc w ostatnich dniach to to, ze zdjeli mi w koncu te plyty grzewcze ze sciany w kuchni i zabrali te halasujaca dmuchawe. Teraz czekam na jakis sygnal ze spoldzielni, potrzebuje bowiem protokolu, zeby wyslac jego kopie dostawcy pradu. Pozniej bede sie zastanawiac, kiedy dowiem sie, jak maja zamiar wyremontowac mi ta zalana kuchnie, jesli tylko kawalkiem, jak przypuszczam, to zastanowie sie, czy nie uruchomic adwokata, ale te dylematy zostawie sobie juz na nastepny rok, ten wyczerpal caly zasob mojej wytrzymalosci, a jeszcze sie nie skonczyl.

 

11 listopada 2023

Pycha kroczy przed upadkiem

 
  Smieszy mnie zawsze, kiedy osoby uwazajace sie za katolikow, zapewniaja gorliwie, ze nie wierza w kosciol ani w ksiezy, tylko w boga. Wierzyc to mozna jedynie w cos, czego nie mozna naukowo udowodnic, czego nie mozna zobaczyc, uslyszec, posmakowac, dotknac czy powachac. Nie musza wiec wierzyc w kosciol (budynek, swiatynie czy organizacje w szerokim tego slowa pojeciu) czy ksiezy (zwyklych ludzi uzurpujacych sobie prawo do wystepowania w imieniu nieistniejacej postaci i decydowania o zyciu parafian. Tak przy okazji definicja slowa "parafianin" to: "człowiek bez ogłady, wykształcenia, zacofany, ograniczony, tępak"), bo tych mozna zobaczyc, uslyszec i niewazne, ze wszystko w nadmiarze, gdyz jest ich pelno w zyciu wszystkich obywateli, za duzo, choc ich rola jest siedziec w kosciele i odprawiac swoje gusla, a nie mieszac sie do wszystkich i wszystkiego.      Reasumujac, wierzyc sobie mozna w bogow i wszystkie ich nieudowodnione cuda, podobnie jak we wrozki, krasnoludki elfy i trolle. Natomiast kosciol i kler mozna akceptowac albo nie, poddawac sie ich indoktrynacji, manipulacji i nachalnej propagandzie. Niedawno uslyszalam ciekawostke, ktorej autorem byl nie kto inny jak wlasnie ksiadz katolicki z Polski. Otoz zdradzil on, czego ich ucza w seminariach, a co ja juz od dawna intuicyjnie wyczuwalam i podkreslalam, ze we wczesniejszych relacjach z przedstawicielami kleru (teraz juz nie mam z nimi do czynienia, choc wystarczy mi widziec czasem ich wystepy w mediach) mialam nieodparte wrazenie, ze kazdy klecha traktuje mnie jak idiotke, istote bezmyslna, tak z gory i z poblazaniem. Wiele osob tego nie wychwytuje, poddaja sie tej zawoalowanej pogardzie, bo sa do niej praktycznie od urodzenia przyzwyczajeni. Wspomniany ksiadz wyjawil mianowicie, ze wlasnie seminaria ucza klerykow tego myslenia za parafian, wskazywania im drogi, jaka kosciol dla nich przewidzial, bez zbaczania z niej ani o milimetr. To trwa nadal, czego dowodem moze byc straszenie dzisiejszych demonstrantow grzechami, niedopuszczeniem do bierzmowania, koniecznoscia spowiadania sie z udzialu w protestach. O ile ludnosc ze wsi i malych miasteczek, niewyksztalcona, za to pobozna i pozwalajaca myslec za siebie, jeszcze sie na to moze lapac, tak znakomita wiekszosc ludzi wyksztalconych, majacych staly dostep do prawdy, ktora rozpowszechnia internet, a w szczegolnosci ludzie mlodzi i bardzo mlodzi, u ktorych kler nie ma najmniejszych szans zostac autorytetem, wymyka sie klechom z chciwych lap. Co gorsze, nie wystarczy im przestac chodzic do kosciola, olac sakramenty i cala te hipokryzje, oni chca wiecej, chca oficjalnie odciac sie od tej chciwej hydry i, wbrew wszystkim szykanom i utrudnieniom, chca dokonac aktu apostazji. Juz coraz wiecej rodzicow nie idzie droga "ochrzcze, a jak bedzie dorosly, to sam zadecyduje", lecz "nie ochrzcze, a jak bedzie chcial zostac ochrzczony, niech zrobi to swiadomie jako dorosly". Coraz wiecej ludzi chce byc chowanych bez ksiedza, zwlaszcza ze swieccy mistrzowie ceremonii nie tylko odprawiaja ja z wiekszym pietyzmem i szacunkiemn dla zmarlego i rodziny, ale sa znacznie tansi. Jeszcze wiec takie jedraszewskie (to nie nazwisko, ale grupa niereformowalnych klechow) dziamgaja arogancko i strasza, jeszcze rydzyki wyszarpuja co sie da, opowiadajac przy tym, ze duszyczki wiezione sa w kondomach, ale czesc nieco bardziej pokornych klechow wystosowala juz petycje z wnioskiem o opamietanie. Widac utargi z tacy na tyle sie zmniejszyly, ze uznali, iz okazanie pokory nie zaszkodzi.Jednak proces laicyzacji jest nie do zatrzymania, szczegolnie ze ksieza ani mysla uznac, ze najbardziej winni temu procesowi sa wlasnie oni sami. Osmieszaja sie zakazami halloweenow, czy poleceniem modlenia sie za obolale dupy ksiezy z Dabrowy.
 Kler moze na swojej pysze mocno sie poslizgnac i wiele przegrac, gdyz, wedle przyslowia, kroczy ona przed upadkiem. Ale to dobrze, skonczyly sie bowiem czasy naboznej trwogi przed bozymi przedstawicielami na ziemi, wierni  nie tylko zaczeli traktowac ksiezy jak rownych sobie, ale odwazyli sie ich mocno krytykowac za zachowania niezgodne z ich naukami. 
 Niech bedzie pochwalona siec, ze tak zacytuje Doske-Gryzmolinde.

09 listopada 2023

Ta straszna choroba

 Najpierw grom z jasnego nieba! Wyrok smierci bez mozliwosci odwolania, zawieszenia, odsuniecia w czasie. Bez nadziei i szansy na wyzdrowienie. Czymze zasluzyl sobie na to maly bezbronny kocurek, majacy przed soba cale zycie i to wlasnie wtedy, kiedy pokretne sciezki jego bezdomnego bytowania gdzies na ulicach Cypru, zdolaly sie wyprostowac i kiedy trafil w rece i pod dach mojej najstarszej corki. Do cieplego domu w Niemczech, z wypasionym kocim drzewem, ze spaniem na antystresowych mieciutkich poslankach, z zarciem z najwyzszej polki, z piciem z szemrzacego zrodelka, z ubezpieczeniem zdrowotnym na wszystko i z kumplem niedoli (moze nawet bratem, choc podobienstwa miedzy nimi zadnego). 



 Oba byly mlodziutkie, lekko niedozywione, chude jak to kociaki w tym wieku, zywe i pelne energii, ciekawskie i odwazne podczas spotkania z nieznana im Toyka. Obydwa o wielkim apetycie, a jednak rudy obrastal w piorka jakby szybciej, jego cienki mysi ogonek robil sie grubszy, byl tez bardziej przebojowy. Po dluzszym czasie roznice byly coraz bardziej widoczne, ale weci nie widzieli w tym niczego niepokojacego, ludzkie dzieci tez roznie rosna i rozwoj jednego rozni sie od drugiego. Byly zdrowe. Te roznice jednak zaczely miec wplyw na ich zachowanie, rudy zaczal dominowac, przepedzal od miski bialo-czarnego, ktory zyl w coraz wiekszym stresie. 
 Ktoregos dnia zachorowal, nie jadl, mial biegunke, wiec corka w te pedy poleciala z nim do kliniki uniwersyteckiej dla zwierzat. Tam oczywiscie zrobiono test, ale jeszcze zanim wynik byl gotowy, wetka wydala malemu wyrok smierci, podejrzenie FIPa bylo bardzo wysokie. Powiedziala tez, ze choroba jest nieuleczalna i kot jest praktycznie skazany na smierc. A co to jest ten FIP? Poczytajcie TUTAJ. W skrocie: to choroba smiertelna, choc niby jest lekarstwo, ale nie stuprocentowe, wiec w Niemczech nie dopuszczone, a przy tym jest bardzo drogie. Naprawde bardzo, kilka tysiecy euro i sprowadzanie go to tez ryzyko, bo urzad celny moze sie doczepic i zarekwirowac, wtedy przepadaja i pieniadze, i lekarstwo. 
 Corka juz wlasciwie sie pogodzila z koniecznoscia tej straty malego czlonka rodziny, kiedy wpadla na pomysl zadzwonic do fundacji, za posrednictwem ktorej adoptowala obydwa koty. I to byl strzal w srodek tarczy! Fundacja bowiem ma jakies konszachty z producentem tego leku, wiec w tym przypadku koszty zamkna sie w kilkuset euro, ktore mozna pozniej zaplacic w ratach. Trzeba Wam tez wiedziec, ze na poczatku grudnia corka ma przeprowadzke, musiala zaplacic kaucje, oplacic firme, ktora jej zdemontuje kuchnie i zamontuje w nowym mieszkaniu, no i wypozyczenie transportera plus drobniejsze koszty, a wszystko razem idzie w tysiace, wiec jest finansowo dosc splukana. Fundacja natychmiast skontaktowala corke z osoba z Getyngi, ktora miala w domu zapas tego leku, tak ze jeszcze tego samego dnia corka mogla malemu zrobic pierwszy zastrzyk. Tych zastrzykow ma byc 84, codziennie o tej samej porze, a pozniej sie zobaczy, czy przejdzie na tabletki, czy bedzie juz zdrowy. Kotu podobno od kilku dni sie poprawia, zaczal jesc i wydalac normalne kupki, jednak zalecany jest niewielki optymizm, bo nie dlatego ten lek nie jest dopuszczony w Niemczech, ze jest za drogi, w koncu opiekunowie zwierzat gotowi sprzedac ostatnie majtki z tylka, zeby ratowac podopiecznego, ale dlatego, ze procent wyzdrowien nie powala.
 Trzymajcie zatem wszyscy bardzo mocno kciuki za powodzenie kuracji. Gdzies pod koniec stycznia okaze sie, czy pomogla. Niby na dzisiaj (5.11.) wszystko wyglada obiecujaco, ale po drodze moze sie wszystko wydarzyc, wiec trzeba byc ostroznym z nadmiernym optymizmem.


 Dlatego Was bardzo prosze o wielkie skupienie i slanie w kierunku Gizmo pokladow dobrej energii, wierze, ze to pomoze mu przezyc.
 Rudy jest prawdopodobnie nosicielem, ale ma chyba silniejszy system odpornosciowy, wiec choroba go nie zaatakowala. Bo to jest tak jak z opryszczka, wiekszosc z nas jest nosicielami i przy spadku odpornosci wywala nam ta opryszczka na ustach. Tyle, ze opryszczka w koncu znika, do nastepnego razu i nie czyni w nas smiertelnych spustoszen, a ten wirus od FIPa niestety zagraza kociemu zyciu, kiedy choroba sie rozwinie. To cholerstwo jest bardzo zakazne, wiec raczej nie bylo szansy, zeby jeden od drugiego tego nie podlapal. Ja zas zachodze w glowe, czy teraz w ogole bede mogla chodzic do corki bez obaw, ze na butach czy na ubraniu nie przeniose czegos moim kotom. To mogloby byc smiertelne zagrozenie dla Miecki, ktora jest juz leciwa i sama chora na tarczyce. 
 Jeszcze raz bardzo prosze o slanie dobrej energii.

APDEJT: 6.11. Przed chwila zadzwonila zaplakana corka, maly nie dal rady. Odszedl za Teczowy Most.
Nie zmieniam juz tresci posta.

07 listopada 2023

Kiedy wyprowadzka?


 A co! Taka jestem pamietliwa 😄 I niech wszyscy wiom, ze masz dzisiaj urodziny. Przemilczymy tylko ktore. 😋
 Ja zycze Ci... a zreszta, Ty wiesz najlepiej, czego ja Ci moge zyczyc i tego wlasnie zycze Ci najbardziej.

NAJLEPSZEGO, TERENIA !
 
 
 A teraz wracam do glownego tematu, a jest nim pytanie, kiedy dzieci powinny wyprowadzac sie z domu rodzinnego. Zakladamy oczywiscie, ze nie ma przeszkod w postaci np. braku kasy albo na mieszkanie wlasnosciowe, albo na wynajem od jakiegos zdziercy. Zainspirowala mnie sprawa dwoch ponad 40-letnich bysiów z wloskiego miasta Pawia, ktorym tak bylo wygodnie u mamusi, ze ani mysleli szukac samodzielnosci. Ich 75-letnia matka tak bardzo miala dosc obslugiwania wygodnickich synow, ktorzy ani mysleli opuscic jej domu, ze zlozyla przeciwko nim pozew do sadu. W nim argumentowala, ze ani nie dokladaja sie finansowo do utrzymania, ani nie pomagaja w pracach domowych. Sad uznal, ze dorosle dzieci nie moga w nieskonczonosc czerpac garsciami z kasy rentowej ich matki i pozwalac sie obslugiwac. Na wyprowadzke dostali dwa miesiace. Co dziwne, we Wloszech to dosc powszechne zjawisko, tam dzieci opuszczaja dom rodzinny przecietnie w wieku 30 lat, podczas gdy w unii to ok. 26 lat. W Polsce ten wiek oscyluje kolo 30-tki, ale czesto sie zdarza, ze dorosle dzieci zyja ze swoimi rodzinami w domu rodzicow, bo nie maja szans lub srodkow na wlasne lokum. 
 W Niemczech jest dosc powszechne, ze dzieci wyprowadzaja sie krotko po dojsciu do pelnoletnosci, a jesli ich nie stac na oplacenie wszystkiego, pomaga panstwo, oczywiscie po sprawdzeniu, czy rodzicow nie stac na utrzymywanie drugiego gospodarstwa. Teraz troche sie to zmienilo, rynek mieszkan na wynajem mocno sie skurczyl za sprawa niezliczonych azylantow, kiedys to mieszkania czekaly na lokatorow i mozna bylo przebierac w ofertach, teraz chetnych na jedno mieszkanie jest naprawde wielu, ale u nas to i tak jeszcze nic w porownaniu z takim Berlinem, gdzie jedno mieszkanie przychodzi ogladac 300 osob. Moje corki mialy to szczescie, ze zaraz po wejsciu w pelnoletniosc mogly wyprowadzic sie z domu, wszystkie dorabialy sobie po szkole od 16 roku zycia, wiec mialy juz pojecie, ze pieniadze nie rosna na drzewach i ze trzeba sie z nimi obchodzic ostroznie, zeby pod koniec miesiaca nie szamac tynku ze sciany, finansowy dostrzal dostawaly od miasta. Naprawde szybko nauczyly sie obchodzic z niewielkim budzetem, teraz im to procentuje, kiedy maja wiecej. Pomagalismy w urzadzaniu tych pierwszych mieszkan, ale sami tez nie mielismy wielkich rezerw. Kiedy wyprowadzila sie najmlodsza, a slubny w tym samym czasie przeszedl na emeryture, musielismy zmienic mieszkanie na mniejsze, bo na tamto przestalo byc nas stac.
 A jak tam u Was? Kiedy Wasze dzieci opuszczaly dom rodzinny?

05 listopada 2023

Nigdy nie zrozumiem

 Masz przesrany dzien do imentu, od szefa dostajesz niezasluzony opiernicz, przejezdzajace auto zachlapuje cie blotem az po twarz i wlosy, w sklepie nie ma tego, co ci wlasnie potrzebne, do tego pogoda jest tak xujowa jak dawno nie byla. Otwierasz drzwi mieszkania i... nagle zalewa cie slonce, w uszach dzwieczy anielska muzyka, a caly ten dzisiejszy syf zdaje sie niknac i tracic na waznosci. W domu wita cie pies, a wita codziennie tak samo, jakby cie nie widzial cale wieki, a nie kilka godzin. On przeciez wie, ze przyjdziesz, ale za kazdym razem traktuje twoj powrot jak nowy cud, jak swieto, jak cos bardzo wyjatkowego. Zona, dzieci i koty nigdy tak sie nie ciesza, tylko on, twoj pies i nie ma znaczenia, czy nie bylo cie wieki cale, czy tylko piec minut, zawsze jestes witany po krolewsku.
 Masz chandre? Jestes chory? Pies bedzie dotrzymywal ci towarzystwa, bedzie pilnowal, czuwal nad twoim niczym nie zaklóconym snem. Zgubisz sie w lesie, pies ogrzeje cie wlasnym cialem i bedzie chronil przed niebezpieczenstwem albo sprowadzi pomoc. Bo pies jako jedyne zwierze na swiecie kocha cie bardziej niz siebie samego i gotow jest na najwieksze poswiecenia dla ciebie i twojej rodziny.
 Czymze wiec zasluguja sobie niektore psy na porzucenie? Bo nie miescily sie w planach urlopowych? Bo zestarzaly sie i ich leczenie uniemozliwiloby ci kupno zaplanowanych dobr? Bo nie sa juz tymi slodkimi szczeniaczkami? Bo nie chcialo ci sie poswiecic czasu na nauczenie ich, ze buty to nie zabawki do gryzienia, a kibel jest dla nich za wysoki, zeby sie zalatwic i ze trzeba regularnie wychodzic, by zapewnic psu nie tylko miejsce do wyproznien, ale i aktywnosc, ktorej potrzebuja jak jedzenia. Dlaczego? Kim trzeba byc, zeby nie docenic tego ogromu milosci, posluszenstwa, poswiecenia, z ktorych zbudowany jest kazdy pies. 
 Decydujac sie na adopcje zwierzecia, musimy wiedziec, ze bierzemy na siebie odpowiedzialnosc za zywa istote na cale zycie, najczesciej jego, ale roznie to bywa. W dobrych i zlych czasach, w zdrowiu i chorobie, dopoki smierc was nie rozlaczy. Pies to nie tylko zabawa, pies to koszty i to niemale, zwlaszcza kiedy choruje, a rzadko sie zdarza, zeby starzejacy sie podopieczny cieszyl sie dobrym zdrowiem do samej drogi przez Teczowy Most, zreszta na co by wtedy umarl? O tym trzeba pamietac, kiedy zauroczy nas widok szczeniaczka. Pies to "pozeracz czasu", trzeba mu poswiecac swoj cenny czas, wychowywac, zapewniac ruch i kontakty socjalne z innymi psami, planowac urlopy pod jego katem, bo mozna, bo sie powinno wlasnie wtedy, kiedy mamy wiecej czasu. Jesli sie nie da, zapewnic mu opieke, psi hotelik, oddac na ten czas w zaprzyjaznione rece. Da sie! A nie przywiazywac w lesie na pewna smierc, bo nie kazdy wyrzucony pies ma szczescie byc odnalezionym przez przypadkowego grzybiarza czy spacerowicza. 
 Pies to czlonek rodziny. Naukowcy twierdza, ze pies ma rozum trzyletniego dziecka i tylko mowic nie potrafi. Nie potrafi ludzkim glosem, ale swietnie daje sobie rade z przekazaniem czlowiekowi, czego od niego chce. No ale skoro ludzie potrafia eliminowac ze swojego zycia przeszkadzajace dzieci, to tym bardziej nie wahaja sie eliminowac zwierzat.
 Nigdy tego nie zrozumiem, nigdy. Tego na przyklad, ze ludzki odpad o silnej orientacji pisowsko-katolickiej przywiaze psa sznurkiem do zderzaka swojego auta i bedzie ciagnal za soba, az zwierze skona w meczarniach. Ale ta pomylka ewolucyjna jest swiecie (sic!) przekonana, ze pies nie ma duszy, ze jest rownoznaczny z przedmiotem, ze jest jego wlasnoscia, jak osrane gacie na dupie, i ze moze z ta wlasnoscia robic, co mu sie tylko spodoba. Dlatego zawsze klade taki nacisk na okreslanie siebie jako opiekuna czworonogow, nie wlasciciela. To nie sa niewolnicy, nie sa wlasnoscia, a jedynie sa nam dane pod opieke i te opieke trzeba sprawowac najlepiej jak tylko sie da.

03 listopada 2023

Tamte Netflixy

 Naleze do wyjatkowego pokolenia, za zycia ktorego technika poczynila tak wielki krok naprzod, ze jeszcze 30 lat temu malo kto mogl to sobie wyobrazic. Pomijam juz niewyobrazalna przemiane w komunikacji miedzyludzkiej, od telefonu stacjonarnego, na zalozenie ktorego czekalo sie przez dziesieciolecia, no i trzeba bylo sobie na niego zasluzyc, az do smartfona, wynalazku, bez ktorego wiekszosc populacji swiatowej nie wyobraza sobie zycia. Na najwiekszych zadupiach swiata, gdzie nie ma cywilizacji, wody i niczego, jakos kazdy przy dupie nosi smartfon, a ze z zasiegiem i stacjami przekaznikowymi klopot, to uzywaja telefonow satelitarnych. Nawet straumatyzowani "uchodzcy" wszystko gubia po drodze, najczesciej oczywiscie dokumenty mogace wskazac, skad przybywaja i w jakim sa wieku (wazne przy popelnianiu przestepstw! i karach za nie), ale smartfony dowoza w stanie nienaruszonym. Dziwne, co nie?
 Ale ja tu o Netflixach chcialam... Glownym moim Netflixem bylo kino, niedroga rozrywka, wprawdzie mocno okrojona cenzura, ale w kinach studyjnych czy na Konfrontacjach mozna bylo obejrzec znacznie wiecej. Publika w kinach tez zachowywala sie porzadniej niz ma to miejsce w dzisiejszych czasach, bo na szczescie nie sprzedawano wtedy w kinach zarcia, nikt za plecami nie mlaskal i nie siorbal, a i porzadek byl wiekszy, nie bylo ryzyka, ze usiadzie sie w fotelu zalanym lepka cola. Drugim Netflixem byla telewizja, na poczatku tylko popoludniowa i najczesciej ogladana w gronie sasiadow, ktorzy nie mieli jeszcze telewizora (trudne to do wyobrazenia, prawda?) Repertuar byl dosc ubogi, lepsze filmy zostawiano na swieta i to bylo naprawde bardzo uroczyste, te swieta czulo sie nie tylko dlatego, ze nikt nie zdazyl ich przez poprzedzajace pol roku obrzydzic, nie tylko dzieki kubanskim pomaranczom i fajnemu swiatecznemu menu, ale wlasnie za sprawa tej swiatecznej telewizji.
 Potem przyszlo nowe czyli wideoodtwarzacze i jak grzyby po deszczu powstawaly nie tylko wypozyczalnie kaset wideo, ale byly tez zajechane do imentu pirackie kopie topowych filmow, ktore kupowalo sie pokatnie na bazarze. Pamietam "Lody na patyku" i "Akademie policyjna", te wszystkie "Ramba" i "Rocky" z czytana lista dialogowa, czesto przez jakichs sepleniacych amatorow. Inna rzecz, ze dzisiejszy Netflix tez nierzadko ma tak katastrofalny podklad, ze gdyby nie napisy, czlowiek nie zrozumialby ani slowa. Ale sie ogladalo, bo to byl taki realny powiew zachodu w domu, nie cenzurowany przez nikogo. I wtedy tez kazdy kazdego pytal: "a widziales juz TO czy TAMTO?" Jak dzisiaj, w przypadku filmow streamingowych, do ogladania ktorych nie potrzeba nawet telewizora, wystarczy smartfon, moim zdaniem najbardziej przydatny wynalazek wszechczasow.
 Po wideokasetach byl boom na plyty DVD, jakosc sie znacznie polepszyla, choc oczywiscie w porownaniu z dzisiejsza jakoscia porownania nie wytrzymywala.  Niedlugo potem wszystkie wypozyczalnie zaczely sie zamykac, bo nadciagnelo kino streamingowe. Na kazdej platformie jest kilka bardzo dobrych filmow, reszta to jakies zatkajdziury, ktore puszczaja, zeby wygladalo, ze maja duzo do zaoferowania, nic wiecej. Zeby moc ogladac wszystkie bardzo dobre filmy, trzeba by  oplacac czlonkostwo na wszystkich platformach, a to juz przestaje byc oplacalne, albo wejsc w konszachty z piratami, co oczywiscie tez nie jest za darmo. No i nie zawsze ma sie do nich dostep. Ale i tak zycia za malo, zeby obejrzec nawet to, co ma mi do zaoferowania Netflix, przeciez oprocz telewizji mam jeszcze zycie w realu.

01 listopada 2023

Przy swiecie zmarlych o polityce

 Dzisiaj dzien festiwalu cmentarnego, wiec pewnie i Wy, moi drodzy Czytelnicy, daliscie sie poniesc szalenstwu i stoicie gdzies w korkach albo przedzieracie sie po cmentarnych alejkach, zeby dac sie zauwazyc na cmentarzu. Ja pracuje normalnie, bo to u nas zadne swieto.
 Chcialam jednak zahaczyc dzisiaj o polityke, glownie o polityke migracyjna, ktora w ostatnim czasie dominuje w Niemczech, a to za sprawa rosnacego w zastraszajacym tempie poparcia dla partii AfD, ktora wbrew temu, co wieszcza poprawni politycznie Polacy, mocno popierajacy pomoc migrantom, ale najlepiej przez kogos innego, moze wlasnie przez Niemcow, nie jest partia faszystowska, choc mocno prawicowa. No i coz, jej retoryka coraz bardziej odpowiada Niemcom, zmeczonym juz ustepowaniem i uslugiwaniem hordom niewdziecznych i agresywnych "uchodzcow", glownie przestepcow, choc oczywiscie sa wsrod nich jednostki, ktore chca sie asymilowac, chca poznac jezyk, chca pracowac, a przede wszystkim przestrzegac panujacego tu prawa. Oni sa tu szanowani, chociaz stanowia niewielki procent, ale  ich wyglad i kolor skory czesto stawia ich w niekorzytsnej sytuacji, a to za sprawa ich rodakow. Nielatwo bowiem wynajac im mieszkanie, poszla bowiem fama, ze niszcza i za nic nie chca odpowiadac, wiec prywatni wlasciciele mieszkan na wynajem sa bardzo ostrozni z powierzaniem swojej wlasnosci, oglednie mowiac, ludziom wywodzacym sie z innych kultur. Ale oni sami sa sobie winni, bo kiedy przyjechali, dostawali nowe mieszkania, nowe meble, a po sobie zostawiali bez mala zgliszcza i ruine. I nie, to nie jest rasizm, ale ostroznosc po nauczkach, z jakimi przyszlo sie mierzyc wynajemcom, choc chetni na wynajem juz glosno sie uskarzaja, ze Niemcy to rasisci. Tak jednak nie jest.
 Nie ma tez gwaltow na ulicach, nie lapia spacerujacych kobiet, zeby gwalcic je w bramach czy krzakach, jak to trywializuja niektorzy zbyt poprawni politycznie, a przynajmniej nie ma ich tyle, co na poczatku, rozboje tez z lekka ustaly, za to wzmocnily sie struktury mafijne, handel substancjami zakazanymi, handel ludzmi, kradzieze na grubsza skale, handel bronia, wysadzanie bankomatow, unikanie podatkow itp. Nowo przybyli  nie szukaja juz legalnej pracy, na biegu sa przyjmowani w szeregi naprawde dobrze zorganizowanych gangow. Panstwo traci miliardy, ktore ida na wzmacnianie "rodzin" czy "klanow", choc ja osobiscie przypuszczam, ze przeznaczane sa glownie na terroryzm. 
 Jesli myslicie, ze bandyterka jest domena jedynie doroslych gosci, to jestescie w mylnym bledzie, ze szkol gromadnie odchodza nauczyciele, w samej Dolnej Saksonii jest ponad 8 tysiecy wolnych etatow. Mozecie raz zgadywac dlaczego i nie, nie jest to zadna epidemia. Nauczyciele stali sie celem mlodocianych bandziorkow, czujacych sie w Niemczech bezkarnymi, bo szczerze mowiac, nie ma jak nad nimi zapanowac. Juz w podstawowkach mali chlopcy wiadomego wyznania wprost mowia, ze zadna Niemka, tym bardziej baba, nie bedzie im mowic, jak maja zyc i sie zachowywac. Slysza to w domach, wiec ani mysla sie podporzadkowac.
 Rzadzacy politycy juz zaczynaja zmieniac front po sukcesach AfD, bo niemiecki wyborca dotkliwie dal im do zrozumienia, ze sie z ich polityka nie zgadza, a poniewaz slowa krytyki byly przez nich dotad nie tylko lekcewazone, ale wrecz atakowane i okreslane jako neonazizm, wyborca w inny sposob pokazal im swoje niezadowolenie. AfD bowiem stala sie druga sila w Niemczech, SPD i Zieloni spadli w rankingach na leb, na szyje. Zabolalo, wiec nagle zaczeli sluchac i slyszec, ze wyborca nie ma zamiaru przyzwyczajac sie do niebezpiecznych czasow, nie akceptuje przyjmowania nowych migrantow, bo juz z tymi jest dosc problemow, nie chce gornej granicy 200 tysiecy rocznie, a co wiecej, zada wyrzucania tych, ktorzy tu sa, nie pracuja i paraja sie fachem przestepczym. Przy czym drastycznie rosnie zagrozenie terroryzmem, szczegolnie teraz, podczas wojny w Izraelu. Przypominam, ze Niemcy sprowadzili sobie na leb niezliczonych ekstremalnych walczacych antysemitow, a ze sami maja zobowiazania wobec Zydow za holocaust, musza zapewnic im tutaj bezpieczenstwo, co znow nie podoba sie  ich innym gosciom, co to ciotka Merkel sprowadzila ich bezwarunkowo w ilosciach niepoliczalnych, a nowe legiony nadcieraja mniej lub bardziej legalnie, bo jeszcze Niemcy ich przyjmuja, inne panstwa kategorycznie odmowily, bo nie ma ich gdzie rozlokowac ani z czego utrzymywac. A oni wciaz przyplywaja, przychodza, przedzieraja sie przez zielona granice lub przylatuja do Bialorusi.
 I nagle dalo sie uchwalic, ze deportacje maja byc ulatwione, deportowani nie beda powiadamiani o decyzji usuniecia ich z kraju, zeby mogli sie albo schowac, albo odwolywac, albo popelnic jakies przestepstwo, zeby moc odsiedziec i tym sposobem zostac dluzej. Ale jednoczesnie slysze w radiu, ze panstwa, z ktorych ci przestepcy sie wywodza, nie chca ich przyjmowac z powrotem. No paczta, ludzie, my tu chcemy zadowolic niemieckiego wyborce i wysylamy zlych ludzi do ich ojczyzn, a one odmawiaja przyjecia. I co tu robic? No mamy najlepsze checi, ale musimy ich dalej trzymac i utrzymywac. Ja tam sie tym ojczyznom nie dziwie, pozbyly sie chwastow, to nie chca ich z powrotem. Zastanawia mnie tylko jedno, ci wszyscy "uchodzcy", migranci w dalekiej drodze do Niemiec, a raczej do Ger-money, maja po drodze niezliczone bezpieczne panstwa, w ktorych mogliby poprosic o ochrone i azyl, z czego wiekszosc z nich to kraje muzulmanskie, ich bracia w wierze. Dlaczego zatem ryzykuja zyciem przedzierajac sie przez plot na polsko-bialoruskiej granicy czy pontonami przez Morze Srodziemne, zamiast spokojnie szukac bezpieczenstwa, o ktore podobno chodzi, wsrod swoich.  A moze wcale nie chodzi o bezpieczenstwo? Sami sobie odpowiedzcie, zanim znow zaczniecie mi zarzucac rasizm i to, ze ja tez jestem uchodzca. NIE JESTEM i nigdy nie bylam, nie bylam rowniez azylantem, wiec darujcie sobie zarzuty wziete z sufitu.  Sami nie borykacie sie, ani nie bedziecie borykac z tym, co my tutaj przezywamy, wiec nie oceniajcie pochopnie. Zwlaszcza, ze sami narzekacie juz na Ukraincow, po pierwotnym zrywie pomocowym, a z ich nawala macie do czynienia zaledwie od poltora roku, ale i Wam przeszkadza ich roszczeniowosc i u niektorych brak checi do pracy. No i zeby byla jasnosc, u nas tez ich nie brakuje, oprocz wielu innych grup wyznaniowo-kulturowych, przyspawanych do niemieckiego cycka socjalnego.
 Reasumujac, starych nielatwo sie pozbyc, nowi nadciagaja i oczekuja fanfar na powitanie, my pracujac coraz wiecej, mamy coraz mniej, a bezpieczenstwo stalo sie przebrzmialym echem. Dzialania rzadu maja sluzyc jedynie odzyskaniu poparcia w narodzie, sa pozorne i nie wnosza realnie NIC.
 
Troche statystyk: w tym roku tylko do wrzesnia przybylo do Ger-money 234 tysiace mniej lub bardziej legalnych migrantow. To tyle co dwie Getyngi, dwa sredniej wielkosci miasta! Nielegalnych z samej Polski wylapano ponad 7 tysiecy, z osmiu pozostalych panstw graniczacych z Niemcami ok. 11 tysiecy. To sa tylko ci wylapani, a ilu przedostalo sie nielegalnie? 
 Na sam koniec film o bezsensownosci przyjmowania migrantow, bo wiadomo, ze nie da sie pomoc calemu swiatu bez szkody dla mieszkancow Europy czy innych bogatych panstw na swiecie. Tak wiec wzniosle hasla o koniecznosci pomocy poprzez przyjmowanie migrantow sa funta klakow warte. Obejrzyjcie uwaznie, zanim znow sie obruszycie i zarzucicie rasizm mnie i innym przeciwnikom bezwarunkowego przyjmowania u siebie ludzi z calego swiata.



O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...