31 grudnia 2023

Dobrego wslizgu w nowy rok

 Niemcy skladaja sobie w sylwestra zyczenia dobrego wslizgu w nowy rok, guten Rutsch ins neue Jahr i dopiero kiedy zegary wybija polnoc, mozna zyczyc sobie szczesliwego nowego roku, frohes neues Jahr.
 Ja zycze wszystkim moim znajomym, tym blizszym i dalszym, zdrowia, bo kiedy ono dopisuje, to cala reszta jakos sie ulozy. Bo co po pieniadzach i bogactwach, jesli czlowiek niedomaga. Niech w nowym roku spelnia sie Wasze pragnienia i marzenia, niech wreszcie ta Polska odetnie wrzod, ktory ja niszczy, a raczej wrzody, pis i kosciol katolicki. Najlepszego, kochani!


  Mowi sie w jezyku potocznym "miec swinie" (Schwein haben), to o kims, kto mial szczescie, choc sam dla jego uzyskania niewiele zrobil. Pochodzenie tego powiedzenia nie jest do konca jasne, choc uwaza sie, ze powstalo w sredniowieczu. W tamtych czasach ostatni lub najgorszy zawodnik zawodow sportowych otrzymywal jako nagrode pocieszenia - swinie. 

29 grudnia 2023

Zycie toczy sie niespiesznie

 Koncowka roku zbliza sie wielkimi krokami, a wraz z nia urodziny dwoch panow w rodzinie, bo jak pamietacie, srednia corka obdarowala ojca, czyli mojego slubnego, wnukiem w charakterze prezentu urodzinowego. I teraz jest konflikt interesow, bo obaj swietuja jednego dnia, a my musimy wszystko tak przeorganizowac, zeby wilk byl syty i owca cala. Najczesciej corka przeklada urodziny wnuka, zeby mogly w nich uczestniczyc znajome dzieci, a my dajemy mu prezent, kiedy przychodzi gratulowac dziadkowi. A w tym roku dziadek ma bardzo okragle urodziny, konczy 80 lat, wiec juz od dzisiaj krzatam sie po kuchni i szykuje ciasta. Zacny to wiek, nie kazdemu jest dane dozyc, jak np. naszemu bardzo lubianemu sasiadowi, ktory ledwie zdazyl przejsc na emeryture, jak mu sie zmarlo w wieku 67 lat. Oczywiscie kasa rentowa "lubi to" i pewnie wznosi modly, zeby jak najwiecej emerytow jak najszybciej przechodzilo na druga strone przez teczowy most zamiast doic kase  latami czy nawet niedajbuk dziesiecioleciami, tfu! Na ich szczescie wymiera juz pokolenie zyjace w relatywnym zdrowiu do ponad setki, a bylo to pokolenie, ktore zaznalo glodu, wojny i wielu ograniczen, ktore zylo w czasach, kiedy medycyna bywala bezradna wobec chorob, ktore dzisiaj sa latwo uleczalne. Przez te zyciowe niedogodnosci i niedosyt jedzenia, ludzie zostali zahartowani, co pozwala im dozywac bardzo podeszlego wieku. Pokolenia powojenne, moje i moze jeszcze moich dzieci, juz tak dlugo zyc nie beda, ale one nie byly jeszcze naznaczone bezruchem i nadwaga. Ich nastepcy raczej dlugo nie pozyja, jedza za duzo i produkty nieodpowiednie, by pozostac zdrowym, a poza tym za malo ruszaja sie na swiezym powietrzu, bo tak modne fitnesskluby nie zalatwiaja sprawy w pelni. Ludzie bogaci kupia sobie zdrowie, troche dluzej pociagna, bo takim jak oni szkoda opuszczac ten padol. Jeden ze znanych bankierow amerykanskich pochodzenia niezupelnie aryjskiego przekroczyl setke, bodaj po trzech przeszczepach serca, bo wykupil sobie miejsce na transplantacje poza wszelkimi kolejkami. Dla nich lekarstwa za miliony sa na wyciagniecie reki, nie musza tworzyc zbiorek na fejsbuku.
 Z innego podworka, nadchodzi najgorszy z mozliwych czas dla Toyki, pojedyncze strzelanie odbywa sie juz od co najmniej dwoch tygodni, ale nie wdrazam chwilowo tego SILEO, ktore dostalam od wetki, zaczne w dniu, kiedy rozpocznie sie sprzedaz petard, a zintensyfikuje w sylwestra i nowy rok. Chwilowo nie reagujemy na wybuchy, wiec i Toyka jakby mniej sie trzesie i nawet nie ucieka do mysiej dziury. Dlugo trwalo i kosztowalo mnie sporo nerwow wytlumaczenie slubnemu, zeby sie nie zrywal, nie przytulal i nie pocieszal suczy po kazdej najmniejszej eksplozji, bo wtedy ona reaguje najsilniej. A kiedy widzi u nas brak reakcji, sama szybciej sie uspokaja. Ile razy mialam ochote walnac go czyms ciezkim w leb, kiedy skakal po kazdym dzwieku i lecial pocieszac psa, no ilez mozna mowic, tlumaczyc i prosic, jak grochem o sciane, bo on wie lepiej. A tlumaczy sie, ze to odruch bezwarunkowy, no zebym ja czasem w odruchu bezwarunkowym nie stracila (stroncila) mu tej pustej glowy z szyi, bo tez mnie podrywa i reka sama leci, nieprawdaz... 
 Moze nie bede oryginalna, moze jestem w tej kwestii monotematyczna, ale powiem Wam w tajemnicy, ze... deszcz nie przestaje nas zalewac. 💧💧💧 Rozpatrujemy ze slubnym budowe arki.

27 grudnia 2023

Jakim prawem?

 Z kazdym rokiem to samo, inteligentni inaczej wyznawcy przykoscielni zaczynaja publicznie pultac sie, jakim to prawem osoby niewierzace smia obchodzic ich boze narodzenie, bo dla nich ustawienie w kacie choinki (nawiasem wymyslu niemieckiego), ubranie jej, swiatelka w oknach, pierogi z grzybami do jedzenia, sledz i obdarowanie sie prezentami to "obchodzenie" swiat. Bo nawiedzeni wyznawcy uwazaja, ze tylko oni maja monopol na te komerche, ktorej zródla sami dawno zdazyli zapomniec, bo lamanie sie oplatkiem czy pojscie w stanie wskazujacym na pasterke to jeszcze nie dowod na cokolwiek. Jezusek im sie narodzil i ta aleluja gra dzieciateczku na lirze, a w swojej ciasnocie umyslowej nawet nie wiedza, ze nie tylko w tym czasie, ale niektorzy rowniez z matki-dziewicy urodzili sie jeszcze: Horus, Ozyrys, Attis, Krishna, Zaroaster, Mithra, Prometeusz, Herakles, Dionisos, Tammuz, Adonis i Hermes. Wiekszosc z nich przed ichnim Jezuskiem, co wskazywaloby na przejecie mitologii przez kosciol katolicki. Kosciol katolicki zawsze mial ciagoty do "przejmowania", najchetniej oczywiscie mienia w zlocie, ale mitami tez nie pogardzil, jak widac. 
 Co roku roi sie na portalach plotkarskich od "przesluchiwania" znanych ateistow na okolicznosc, jak, a przede wszystkim DLACZEGO w ogole obchodza swieta, no jakim prawem? Jak une takie ateusze, to niech w te dni ido do roboty, a nie porzadnym katolikom psujo krew obchodami, o ktorych nie majo bladego pojecia. Nie ma u nich, zeby kazdemu zostawic dowolnosc, jak zorganizuje sobie ustawowo wolne od pracy dni, nieee... Polski katolik ma bol watroby (nie tylko od obzarstwa i opilstwa, ktore sa swiateczna tradycja), ale wlasnie od poczucia bycia odartym z przynaleznych jedynie im rytualow.
 Ale to jeszcze nic, bo druga strona, czyli ateisci albo innowiercy przescigaja sie w wymyslaniu podstaw uprawniajacych ich do swietowania razem z katolikami, zamiast dosadnie pokierowac zawistnikow do budy i pilnowania wlasnego nosa. A to niby beda swietowac dzien przesilenia, a to znow jakies poganskie swieto Jul czy inne szczodre gody. Usprawiedliwiaja sie na wszystkie mozliwe sposoby, zeby udowodnic katolikom, ze jednak maja prawo do swietowania, choc o narodzinach ich Jezuska to nawet nie slyszeli. Zalosne! 
 Jakby kogos to obchodzilo, co robia ateisci w swoich czterech scianach. I tak co roku ta sama spiewka. Opetanym religią przeszkadza, ze ktos podczas ICH swieta zezre sledzia. A do budy! Robie, co chce i wara ode mnie! Nie bede sie nikomu tlumaczyc i usprawiedliwiac, czy wymyslac podstawe prawna do zupy grzybowej. Ja wam do garow nie zagladam, wiec zycze sobie wzajemnosci, czlonek wam do tego, co robie i na jaka okolicznosc mam wolne oraz co jem. Przemawia przez was zawisc, bo nie daje sie ponizac pedofilowi w sukience i koronkach. Won!
 Nie obchodze szczodrych godow, Jul, przesilenia, czy innego bozego narodzenia, niczego nie obchodze i gotuje w tych dniach, co mi sie podoba i co rodzina i ja lubimy jesc (karpia nie lubimy np.) albo w ogole nie gotuje i idziemy sobie do restauracji. A jak komus to trudno zrozumiec, to jego pech, ani mysle sie tlumaczyc z czegokolwiek i mam gleboko z tylu wasze katolickie oburzenie. Nie zaskoczycie mnie niczym, a brakiem tolerancji najmniej.

25 grudnia 2023

Nie dzieje sie nic wielkiego

 Panuje swiateczna cisza, wieje nuda. Czas najwyzszy na wianie czyms innym niz orkanami, sztormami i trabami powietrznymi spowodowanymi nizem Zoltan. Pizdzilo lepiej niz na dworcu w kieleckiem, zrywalo dachy, zwalalo drzewa, na wyspie Borkum wykopalo spod piachu i wywrocilo wielotonowy element bunkra z czasu drugiej wojny swiatowej. Ustal ruch kolejowy, powietrzny odbywal sie z wielkimi zakloceniami, w samochodowym doszlo do wielu wypadkow, marznacemu deszczowi bowiem towarzyszyl grad i jezdnie zmutowaly do lodowiska. Przy czym padajacy z niewielkimi przerwami od polowy pazdziernika deszcz przestal wsiakac w ziemie. Nie tylko uzupelnily sie wieloletnie deficyty wod gruntowych i wszystkich zbiornikow retencyjnych, ale woda zaczela szukac sobie roznych nieprzystosowanych ujsc i najpierw nastapily podtopienia, pozniej powodzie. W moim miescie, co bylo oczywiscie do przewidzenia, zamknieto ulice kolo Kiessee, bo maly strumyk Flüte poszerzyl sie drastycznie i wylazl z korytka na te ulice. Moj telefon co i rusz brzeczal alarmowo, niektore tereny bowiem musialy zostac ewakuowane, na szczescie nie w moim miescie. Straz pozarna i mieszkancy nie mieli spokojnych nocy.
 Za to dopadl mnie jakis szankier oskrzelowy, dawno tak ciezko nie chorowalam i nie dusilam sie podczas kaszlu. Slubny reanimowal mnie po nocach, miodek z cytryna przygotowywal, zebym wypila cos cieplego. Rzeczywiscie po tym mi przechodzilo, ale przed nastepna noca wzielam na wszelki wypadek kodeine, bo nie usmiechalo mi sie znow tak dusic. Jednak nawet ona nie pomogla, wybralam sie wiec do duzej kliniki, gdzie funkcjonuje swiateczna pomoc lekarska. Madry to wynalazek ta swiateczna pomoc lekarska, pomagajaca nie przeciazac SORow jakimis niezagrazajacymi zyciu dolegliwosciami. No bo w swieta czy w niedziele tez zdarza sie komus zachorowac, co nie? Ale nie, zeby od razu leciec na SORy, czekac pol dnia z zapaleniem pecherza czy rzezeniem w oskrzelach. Dostalam antybiotyk, ponoc pol miasta ma podobne problemy zdrowotne i choc to nie moje pierwsze zapalenie oskrzeli, to pierwsze w takim wymiarze i opierajace sie wszystkim przedsiewzietym srodkom i domowym lekom. Jeszcze w drodze do kliniki zawiozlam do corki wór prezentow i torbe mojego wkladu gastronomicznego w wigilie, zeby mama ze slubnym juz nie musieli szukac trzeciej reki na pomieszczenie wszystkiego. Czekala juz na mnie na dole, ze nawet nie musialam wychodzic z auta, zabrala wszystko, a ja pojechalam do lekarza.
 Swieta uplywaja spokojnie, choc deszczowo, co wqrwia na maxa, bo czlowiek chetnie by pochodzil, zeby zgubic nadmierne swiateczne kalorie. Wszystko takie smaczne i rzadko serwowane, ze czlowiek je wiecej niz zwykle. Te wysilki robienia zakupow w tloku, a potem  stania przy kuchni, rekompensuja iskierki radosci w oczach dzieciakow i ich szerokie usmiechy, kiedy rozpakowuja swoje prezenty. Niestety moglam to wszystko ogladac jedynie na ekranie telefonu, zostalam bowiem w domu, zbyt ryzykowne bylo pojsc z tym chorobskiem miedzy ludzi, a szczegolnie dzieci, mialam do towarzystwa Toyke i telewizje, a z rodzina laczylismy sie telefonicznie wideokonferencyjnie. No coz, bywa czasem i tak, sila wyzsza, choc w tym stanie bylo dla mnie lepiej miec spokoj.
 Zadnego sprzatania przed swietami nie robilam, puscilam robota na mieszkanie, najpierw umyl mi podloge w kuchni, pozniej zajal sie pokojami. Wygodna wyreka. Slubny zalatwil lazienke.
 Dzisiaj odpoczywamy sobie, bez napinki, bez gotowania, podjadamy wczorajsze smakolyki wtedy, kiedy nam sie zachce, ogladamy odmozdzajace filmy, glownie komedie romantyczne osadzone w czasie okoloswiatecznym, czytamy sobie rozne ksiazki, rozwiazujemy krzyzowki, w ktore zaopatrzyla nas niezastapiona Boguska z moim kumplem Ziutkiem do spolki. A jutro spotykamy sie cala rodzina plus P. z dziecmi, w restauracji. Nalezy sie za gastronomiczne wysilki, zeby swieta byly smaczne, niech teraz nas obsluguja.

21 grudnia 2023

Inaczej?

 Czy w obecnej dobie starzejemy sie inaczej? Wolniej jakby? Kiedy tak sobie porownuje wyglad naszych mam, babc i nas samych w tym samym mlodym wieku, zauwazam, ze one juz wtedy wygladaly jak nasze matki, matki doroslych nas. Nie bez znaczenia jest poziom obecnej medycyny estetycznej, jej dostepnosc i popyt na nia, jakosc i sklad kremow i artykulow pielegnacyjnych, jakie uzywamy na co dzien, znacznie wieksza swiadomosc wlasnego organizmu i procesow w nim zachodzacych, internet i zwiazana z nim latwosc dostepu do potrzebnych informacji. Przede wszystkim jednak zupelnie inna mentalnosc kobiet. 
 Siostra mojej babci czesto opowiadala, jak wszystkie dziewczynki niecierpliwie czekaly na przejscie w doroslosc, wtedy bylo to bardziej podkreslane. W czasie, kiedy chodzily do szkoly, mogly nosic jedynie mundurki, byly zimowe i letnie, na glowach berety, za to po maturze byla kompletna zmiana garderoby, w miejsce ponczoch bawelnianych cienkie jedwabne, suknie i ubrania na wszystkie okazje, kapelusze, buty na obcasie, futra, bizuteria, a przede wszystkim mozna bylo pozbyc sie podpadajacych warkoczykow, sciac wlosy i zrobic ondulacje. I chyba wlasnie na tym polegalo to pozorne szybsze starzenie sie, bo mlode dziewczyny na sile podkreslaly swoja doroslosc i od razu zaczynaly wygladac jak wlasne ciotki, ubieraly sie jak one, czesaly, zachowywaly. Dzisiaj wyglada to zgola inaczej, nie ma tego pedu do "przebierania sie" za dorosla, nie ma sztywnych kanonow, np. ze z domu  nie wychodzi sie bez kapelusza i rekawiczek, a do opery chodzi w sukni wieczorowej, panuje absolutna dowolnosc i luzik. 
 Czasem jednak ten trend bycia mloda skutkuje smieszno-zenujacym wygladem, kiedy podstarzala babcia robi sie na barbie, naduzywa solarium i tapety na fizys i chetnie wystawia pelne celulitu i pajaczkow uda w mini na widok publiczny, co moze wzbudzic jedynie odraze i politowanie zamiast pozadania i zazdrosci. Ale ogolnie panuje dowolnosc i z tej dowolnosci kobiety korzystaja do wypeku. Ostatnio zaimponowala mi Pamela Anderson, ktora mialam za dosc pusta blondynke skupiona jedynie na wlasnym wygladzie. Zaczela bowiem pokazywac sie na sciankach bez grama makijazu i ma gleboko z tylu, co ludzie powiedza, z wielka godnoscia przyjmuje proces starzenia. Podobnie siwe Angie McDowell i Sarah Jessica Parker czy z duma obnoszaca swoje zmarszczki Sharon Stone. Chcialabym miec tyle pewnosci siebie co one.
 Tu jeszcze krotkie porownanie tamtych i obecnych aktorek w jednakowym wieku.



Zdjecia zapozyczylam z Jasna Strona.

19 grudnia 2023

Smutne wigilie

 Smutne dla tych, ktorzy spedzaja je w najciezszej zalobie. Smierc jest czescia skladowa zycia, ludzie umieraja przez caly rok, pozostawiajac nieutulonych w zalu bliskich. Kazde odejscie bliskiej osoby jest wielkim dramatem, ale najwiekszym chyba jest smierc przed swietami, bo juz zawsze swieta beda sie kojarzyc ze smutkiem i poczuciem straty. 
 Temat nasunal mi sie, bo niedawno, a dokladnie 12 i 13 grudnia dowiedzialam sie o smierci dwojga osob, jednej nie znanej mi osobiscie, ale bardzo lubianej aktorki, Zofii Merle, a dzien wczesniej znajomego, ktory odszedl w wieku 68 lat, stanowczo za wczesnie. Marka poznalam na samym poczatku pobytu w Niemczech i jakos od razu polubilam. Mial tu bardzo pokrecone zycie, ukladalo mu sie mniej lub bardziej, w koncu zdecydowal wrocic do Polski i to byla bardzo trafna decyzja, jak sie pozniej okazalo. W Polsce bowiem nie tylko znalazl milosc zycia, ale razem z zona mieli pomysl na biznes, wiec i finansowo wiodlo im sie bardzo dobrze. Zwiedzali sobie swiat, zawsze w zimie bylo Zakopane, latem Mazury, postawili dom i nie martwili sie, czy wystarczy do pierwszego. Ktoregos roku zaprosili nasza Julke do Zakopanego,  pokazujac po drodze Krakow. W sumie nasze kontakty ograniczaly sie do fejzbuka, ale bylismy na biezaco. I nagle ona zamiescila zdjecie jego klepsydry, a ja czytalam ja kilkakrotnie i nie wierzylam, przez glowe przelatywaly mi glupie mysli, ze to jakis fejk, ale zaraz sie strofowalam, ze nie zartuje sie ze smierci. Nie wiem, co sie stalo, bo nic nie wskazywalo na zblizajace sie nieszczescie, ale teraz pytac byloby nietaktem. Poczekam wiec, zlozylam tylko kondolencje.
 Jednak to wszystko jest niczym w obliczu tego, co przydarzylo sie w mojej rodzinie. Byly to lata 70-te, chyba gdzies w polowie, a wiec gleboka komuna. Dzien wigilii. Ciocia wyslala wujka po zamowione pieczywo, niedlugo mieli zaczac schodzic sie goscie czyli ich dzieci z rodzinami. Wujek wrocil z pieczywem, odwiesil plaszcz i upadl w przedpokoju. Koniec, nie pomogly reanimacje, zmarl.  Pamietacie zapewne, ze wowczas nie bylo wypasionych prywatnych firm pogrzebowych, pracujacych 24/7, a transportem zwlok zajmowalo sie jakies panstwowe przedsiebiorstwo, ktorego pracownicy mieli wlasnie w perspektywie trzy dni wolne. Nie bylo zadnego sposobu ani najmniejszych szans wyprowadzenia zwlok z mieszkania, zreszta trumny tez nie mozna bylo kupic w wigilie wieczorem. Wyobrazacie sobie ten dramat? Stanelo na tym, ze umiescili zwloki wujka w mniejszym pokoju, gdzie skrecono ogrzewanie i otworzono okno, a w drugim pokoju, przy zastawionym swiatecznie stole, rodzina miala wigilijna stype. Z tym, ze jakos nikt nie mial apetytu. Wszystkie formalnosci pogrzebowe mozna bylo zaczac zalatwiac dopiero po swietach. Zmarly wujek byl ojcem odnalezionego po latach dalszego kuzyna, o ktorym kiedys pisalam TUTAJ
 
 Za to w miniona niedziele corka wpadla na pomysl, zebysmy oderwaly sie od pracy, zlych mysli, a nawet naszego miasta. Pojechalysmy zatem z dziecmi do Kassel na jarmark swiateczny, zeby sie bardziej nastroic do swiat, do ktorych wcale nie bylysmy nastrojone. Glownie to Junior profitowal, objezdzajac wszystkie karuzele, chociaz i Zoska zalapala sie na jedna runde, co widac na drugim zdjeciu. Wciagnelysmy smaczny obiad w restauracji, a pozniej juz zrobilo sie zbyt tloczno i trudno bylo sie przedzierac z podwojnym wozkiem, wiec wrocilysmy do domu. I chyba nas nastroilo, bo juz nie mysle z taka niechecia o swietach.
 
 




17 grudnia 2023

Juz i tak...

 ... mam wsrod niektorych mocno politycznie poprawnych latke rasistki, bo nie roztkliwiam sie nad inwazja mlodych, silnych i zdesperowanych mezczyzn, ktorzy za cel postawili sobie okupacje i islamizacje Europy, a w szczegolnosci Niemiec, gdzie zasilki socjalne sa podobno najwyzsze, a prawo najlagodniejsze w stosunku do wszystkich, ale zwlaszcza dla kolorowych, ktorzy podobno sa straumatyzowani na tyle, ze nie wiedza, co czynia. Dziwne tylko, ze ta trauma, ktora tak skrzetnie pokazuja do kamer mija natychmiast po tym, kiedy juz sie tu zadomowia, wtedy przeobrazaja sie w bezwzglednych przestepcow. No dobra, nie wszyscy, ale znakomita wiekszosc. Pancie siedzace w Polsce i znajace zagadnienie z filmu Holland darza mnie niechecia, a przeciez ja tu nie przyjechalam pelna uprzedzen do innych ras. W Lodzi bylo mnostwo cudzoziemcow, bo mielismy jedyne w Polsce studium jezyka polskiego dla zagranicznych studentow i kazdy musial najpierw wlasnie tam nauczyc sie polskiego, zanim zostal wyslany w inne miejsce na studia. Wtedy, za tzw. komuny, nikt ich nie przesladowal jak obecna katolicka ekipa pisu. Tutaj tez zylam w mieszanym spoleczenstwie, zapraszalam i bylam zapraszana do ich domow, z niektorymi przyjaznimy sie do dzisiaj, ale nawet oni mowia, ze polityka Merkel, jej herzlich willkommen dla calego swiatowego scieku i dalsze ich tutaj traktowanie ulgowo, doprowadzilo do zlych nastepstw, w tym gigantycznego wzrostu poparcia dla AfD. Ale mimo tego stare partie nadal ani mysla zejsc z toru glupiej poprawnosci. Tylko tak dalej, choc bezpieczenstwo w kraju zbliza sie do zera. 
 Nie jestem i nigdy tez nie bylam antysemitka, jednak wyjatkowo nie podoba mi sie to, co Zydzi wyprawiaja w Strefie Gazy, podobnie zreszta Palestynczycy, zeby nie bylo, ze w tym konflikcie jestem "za kims".  Ja z natury nie lubie konfliktow, a przemoc jest mi bardzo obca, co nie znaczy, ze komukolwiek pozwole nasrac sobie na glowe czy zdominowac w jakikolwiek inny sposob. Mam jednak bardzo mieszane uczucia wobec takiej czolobitnosci wobec Zydow. W Polsce trwa od dziesiecioleci przepychanka w sprawie krzyza nad drzwiami w sejmie, ale nikt sie nie zajaknie, kiedy na swieto Chanuka zapalana jest menora. Zastanawia mnie cel tej pokazowki. Powiecie, ze w Polsce zyje wielu Zydow, tak, ale zyja tam rowniez inne narodowosci wyznajace inne religie, dlaczego wiec w sejmie nie swietuje sie np. konca ramadanu u muzulmanow czy swieta reformacji u ewangelikow? Dlaczego okazuje sie szacunek tylko jednej religii, oprocz tej rodzimej? Po ekscesach Brauna zastanowila mnie przewaga popierajacych go komentarzy, nawet sposrod przeciwnikow pisu i zwolennikow nowej wladzy. A juz zwlaszcza w obliczu tego, co dzieje sie na Bliskim Wschodzie. To, ze Niemcy obchodza sie z Zydami jak ze zgnilym jajem, jest dla mnie oczywiste, chociaz ostatnio wyczerpala sie nawet niemiecka tolerancja i cierpliwosc, pewien Zyd zostal skazany prawomocnym wyrokiem za usilowanie prowokacji antysemickiej. Taki jakis posledniejszy spiewak sugerowal, ze pracownik hotelu odmowil mu obslugi, dopoki nie schowa zlotej gwiazdy Davida noszonej na lancuszku. Tymczasem zeznania swiadkow, a w szczegolnosci zapisy monitoringu wyraznie wskazywaly, ze ten wisiorek nie byl widoczny. Teraz zydowski zapiewajlo musi zaplacic grzywne, pokryc koszty sadowe, ale pewnie na tym sie nie skonczy, bo i pracownik hotelu, i sam hotel maja go skarzyc z powodztwa cywilnego o odszkodowanie za pomowienie i to pomowienie grubego kalibru. Malo tego, siec hoteli, gdzie mialo to miejsce, zanotowala spore straty, goscie wycofywali rezerwacje, no bo nie chcieli mieszkac tam, gdzie panuje taki ostry antysemityzm. Gdybyscie chcieli o tym poczytac, ów Zyd to niejaki Gil Ofraim, poszukajcie w internetach.
 I zeby byla jasnosc, potepiam to, co zrobil ten czubek z konfy, bo nie chce dodatkowej latki antysemitki, wystarczy mi rasistka.

15 grudnia 2023

Mam chyba za malo...

 ... atrakcji w zyciu, z przeprowadzkami, wnukami, corkami, slubnym, matka i ze soba. Zly los postanowil mi dowalic jeszcze kilka, bo doszedl do wniosku, ze po co mialabym sie nudzic na przyklad. Bo otoz przyszedl grozny list, wprawdzie nie polecony, ale do rak wlasnych, a grozny, bo w takiej zoltej kopercie, a ona nigdy nie wrozy nic dobrego. Nadawca byl Federalny Urzad Transportu Samochodowego we Flensburgu, to takie niewielkie miasteczko nad Morzem Baltyckim, a wlasciwie nad Zatoka (Brodem) Flensburskim, tuz przy granicy z Dania. Miasteczko to dobrze znane jest wszystkim kierowcom, a szczegolnie tym za szybkim i nie stosujacym sie do przepisow ruchu drogowego. Bo tam otoz jest glowna baza punktow karnych dla kierowcow, dla ktorych osiagniecie limitu 8 punktow oznacza pozegnanie sie z prawem jazdy na jakis czas, dluzszy lub krotszy w zaleznosci od ciezaru gatunkowego ich wykroczen czy zgola przestepstw drogowych. No i z tego wlasnie urzedu przyszedl list, a ja juz sobie pisalam scenariusze, jak zabic slubnego i wyjsc z tego obronna reka. No bo coz innego moglo stamtad przyjsc, jak nie punkty karne, ktore slubny z pewnoscia przede mna ukryl, ale miarka sie przebrala i teraz przyjdzie pewnie bulic tlusta grzywne. Bo ze mu zabiora prawo jazdy, to by mnie ucieszylo tylko. Tymczasem o nic takiego nie chodzilo. 
 Jak wiecie, nasz samochod jest dosc zaawansowany wiekowo, a ten urzad para sie nie tylko odzieraniem piratow drogowych z gotowki, ale tez roznorakimi badaniami nad bezpieczenstwem korzystania z pojazdow i drog. No i wybadali, ze woze ze soba tykajaca bombe, mianowicie poduszka powietrzna kierowcy ma w sobie jakis gaz czy proszek albo i oba razem, ktore maja napedzac wybuch poduszki w razie wypadku i one, te srodki napedzajace okazaly sie byc bardzo niebezpieczne i grozace samoistnym wybuchem, ktory moglby mnie pozbawic glowy na prostej drodze i przy bezwypadkowej jezdzie. Qrde! To ja tak przez caly czas ryzykowalam??? I dalej ryzykuje. Mam wiec niezwlocznie udac sie do serwisu Toyoty i tam zlecic wymiane tego czegos, rzecz jasna na koszt firmy, nie moj. Na koniec urzad, jak to urzad, bo urzedy nie sa od glaskania po glowce, a od trzymania porzadku, pogrozil mi palcem i wyznaczyl termin do 31 stycznia przyszlego roku, a gdybym go nie dotrzymala, moj samochod zostanie wycofany z publicznego ruchu. Bo pies tracal, ze mnie moze glowe uebac, ale moge stanowic zagrozenie dla innych. Pognalam zatem swinskim truchcikiem do Toyoty, pokazalam pani serwisowej pismo, pani s. zlozyla zamowienie, ktore ma byc zrealizowane za ok. dwa tygodnie, wtedy sie zglosi telefonicznie i ustalimy termin naprawy. Jedna rzecz z glowy, no prawie, ale moje zadanie wykonane.
 Zadzwonilam tez do spoldzielni, co dalej z odarta z tapety kuchnia po suszeniu i trafilam na jakas framuge, ktora po wymianie zdan oznajmila mi, ze jesli mi sie nie podoba, to moge sobie znalezc mieszkanie u innych wynajemcow. No tego mi bylo potrzeba! Wysyczalam jej dobitnie, ze jest ekstremalnie bezczelna, ze my mieszkamy w ich spoldzielni dluzej niz ona tam pracuje, ze takie odzywki sa nie na miejscu, bo znacza mniej wiecej tyle, co "placic punktualmnie i ryj trzymac, a my nie mamy wobec lokatorow zadnych zobowiazan". Po czym zyczylam jej dalszego dobrego samopoczucia i walnelam sluchawka. To ja przez okno  musze ogladac, jak towarzystwo sobie grilluje, cateringuje i ma dobry humor, zra za moje, qrna, pieniadze, a taka franca bedzie mi proponowac przeniesc sie gdzie indziej, bo czegos od niej chce, a konkretnie remontu calej kuchni, a nie skrawka, bo to byloby bardzo widoczne, a przeciez to nie z mojej winy tapeta zostala usunieta ze sciany.  No az sie gotowalam po tej rozmowie i wlasciwie juz sklonna bylam pojsc do adwokata, zeby on sie z nimi uzeral, kiedy jeszcze tego samego dnia zadzwonil do mnie malarz z firmy, ktorej spoldzielnia zlecila naprawe, zeby sie umowic. Po obejrzeniu tez byl zdania, ze zrobienie tego kawalka bedzie wygladalo gowniano, inna tapeta i sniezna biel, podczas gdy pozostale czesci jednak po kilku latach sa nieco zmienione, zazolcone, choc niby biale. Nie mialam w planach przez kolejnych kilka lat remontu kuchni, najwyzej mazniecie farba po wierzchu dla odswiezenia, teraz powinno sie zedrzec cala tapete (ona jest wytlaczana we wzorek, ale biala, przejelismy po poprzednikach), bo takiej sie nie dopasuje, a inna bedzie sie wyrozniac na tej lacie. Zadzwonilam z tym do innej spoldzielczej urzedniczki, odpowiedzialnej za remonty, ona niby ze mna zgodna, ale decyzji podjac sama nie moze, musi spytac wyzej. No i spytala, ten "wyzej" zadzwonil do mnie i umowil termin na obejrzenie. A prosze uprzejmnie, niech oglada. Wszystko to tak szybko poszlo, bo z pewnoscia ta arogancka baba musiala sie wystraszyc mojej nadzwyczajnej uprzejmosci i syczenia jak zawodowa grzmija, bo gdybym chciala z jej glupich uwag zrobic uzytek, to pewnie mialaby z tego powodu nieprzyjemnosci.
 Sami wiec widzicie, ze moje zycie sklada sie ostatnio z samych atrakcji i juz nie moge sie doczekac nastepnych.
 Facet ze spoldzielni byl i tez byl zdania, ze zalatana dziura w tapecie to nie jest najlepsze wyjscie, ale teraz czekamy na decyzje ich ubezpieczyciela. Z tym, ze szafki musimy juz sami wyprozniac i zdejmowac w razie zgody. Chcieli mnie uszczesliwic jeszcze przed swietami, ale powiedzialam, ze jakiekolwiek dzialania remontowe mozliwe beda dopiero w nowym roku, nie dalabym rady teraz.

 

13 grudnia 2023

13-tego nawet w grudniu jest wiosna

 Do napisania tego postu sklonil mnie artykul na jakims portalu internetowym, nie pomne nazwy, o studniowkach. Z coraz wiekszym zdumieniem czytalam, ze koszt wypasionej imprezy w lokalu to kilkaset do ponad tysiaca zlotych. Ze uczniowie i rodzice buntuja sie, bedac zmuszonymi finansowac zabawe nauczycieli, ze koszty jeszcze wzrosna, bo przeciez trzeba kupic kiecke z butiku, oplacic fryzjerke, kosmetyczke i paznokcie. I tak sie zastanawiam, czy to wszystko nie poszlo za daleko, czy to tak musi byc. Studniowka to specyficzny bal, rodzaj uwertury do pozegnania ze szkola srednia, choc przeciez jeszcze trzeba do tej szkoly chodzic, a co najwazniejsze, zdac mature. To juz wiekszy sens widze w balach pozegnalnych, juz po calkowitym zakonczeniu nauki. Ale tradycja jest tradycja i studniowka musi byc, choc wydaje mi sie, ze to zwyczaj wylacznie polski, bo nie slyszalam o studniowkach gdziekolwiek indziej, raczej wlasnie byly bale pozegnalne.
 Pamietam wlasna studniowke, dla kolejnych rocznikow odbywala sie zawsze w sali gimnastycznej, ktora uczniowie sami dekorowali, gdzie byly wstawiane stoly, przy ktorych sie jadlo, a druga czesc sali przeznaczona byla do tanca. Rodzice gotowali i piekli, a szkola zapewniala napoje. Bezalkoholowe oczywiscie, choc wiekszosc z nas byla juz wtedy pelnoletnia. Ale niejeden uczen przemycil napoj troche bardziej wyskokowy i w szatni popijalo sie dla poprawienia nastroju, ale nie pamietam, zeby ktokolwiek upil sie na tyle, zeby sie awanturowac albo oddawac tresc zoladkowa. Za to wszyscy byli weseli, a nauczyciele, choc z pewnoscia musieli cos zauwazyc, patrzyli na to przez palce. Poubierani bylismy jak na wszystkie szkolne galowe okazje, najczesciej na bialo-czarno, choc niektore dziewczyny wylamywaly sie i przychodzily w czarnych sukienkach. Fryzjer? Chyba nie bylo zadnej, ktora by sie fryzowala u fachowca, czyste i wyszczotkowane wlosy, bardzo lekki makijaz, a jesli lakier na paznokciach to osobiscie naniesiony. Po co wiec przesadzac teraz z wydatkami na upiekszanie.
 Podobnie ma sie sprawa wlasciwie z kazda uroczystoscia w Polsce, wszystko musi byc w restauracji, w jakichs balowych kreacjach, czy to komunia, czy 18-tka, chrzciny czy inne okazje. I nie zebym miala cos przeciwko temu, ale po co pozniej po roznych portalach wyplakiwac sie, ze wszystko takie drogie. Ponawiam pytanie, czy tak byc musi? Czy sala gimnastyczna w szkole na studniowke nie wystarczy, a na chrzciny czy komunie wlasne mieszkanie. Czy zawsze trzeba zastawic sie, zeby postawic i z kazdego byleczego robic wydarzenie roku, na ktore malo kogo jest w gruncie rzeczy stac i na ktore niejeden rodzic zmuszony jest brac kredyt? Nie wiem, czy rownie dobrze bawilabym sie na studniowce w lokalu, jak bawilam sie w szkole. Nie mialam rowniez jakiejs hucznej 18-tki, wtedy sie tak nie swietowalo przejscia w doroslosc, bo i tak nic sie w zyciu nie zmienialo, dalej trzeba bylo mieszkac  u rodzicow, sluchac ich zrzedzenia i zakazow picia i palenia. Trzeba bylo chodzic do szkoly, uczyc sie i dostawac do sluchu po wywiadowkach. A ze moglam pojsc na wybory? I tak glosowalo sie na jedyna sluszna partie, wiec wynik znany byl z gory, tylko oddanie glosu bylo obowiazkowe. Moje corki tez tutaj nie obchodzily swoich 18-tek inaczej niz innych urodzin, moze dostaly wiecej do koperty i tyle.
 Naprawde zastanawia mnie sens tych wypasionych uczt i balów za jakies niewyobrazalne pieniadze. I niby wszyscy sie buntuja, placza na wydatki, a jakos nikomu nie przyjdzie do glowy z tym skonczyc i wrocic do zorganizowania studniowki w sali gimnastycznej.

11 grudnia 2023

Tak bardzo nie jestem...

 ... w tym roku w swiatecznym nastroju, ze nie tylko nie ma u mnie w domu ani jednego swiatecznego akcentu, ani swieczki, ani swiatelka, gadzeciku, durnostojki, lapacza kurzu i nie tylko nie oszalalam ze sprzataniem (zreszta kiedy, skoro w przewadze bywam u corek i tam pomagam), ale nawet przestaly mnie denerwowac nachalne sklepowe zachecacze do zakupow. Nie kupuje piernikow, choc normalnie dalabym sie za nie posiekac, szczegolnie za te z Lidla. Nie zauwazam spekulatiusow ani stoli (tu niestety wiki nie miala polskiego tlumaczenia). Stola to takie ciezkie i tluste ciasto drozdzowe z bakaliami, moze dlugo stac i nie traci swiezosci. Z dodatkiem maku przypomina polski makowiec, moze tez byc z marcepanem albo tylko maslane. Jak lubie slodycze, tak po jednym kawaleczku stoli mam dosc, ale czasem kupuje, a wlasciwie kupowalam, bo w tym roku jakos mnie nie ciagnie. Robiac zakupy, choc szczerze mowiac najchetniej zrobilabym zapas do stycznia, zeby nie musiec nic kupowac w grudniu, wylaczam sie na tyle, ze nie slysze tej nachalnej muzyki, ktora czestuja nas wszystkie sklepy. Nie widze, a raczej staram sie nie zwracac uwagi na miliony choinek bombek i innych Mikolajow pojawiajacych sie znienacka na mojej drodze i innych swiatecznych generatorow nastroju. A u mnie nic, wielkie NIC, moj nastroj nie daje sie wciagnac w okoloswiateczny kolowrot. 
 Ja zas, zamiast blyskotek i slodkosci, mam w oczach i w glowie Himalaje kartonow, czesci skladowe szafek do wlasnorecznego montazu, szukania kazdej najmniejszej rzeczy, bo wiadomo, ze zapakowana byla, ale GDZIE? To ja mysle za organizatorki przeprowadzek, ze najwazniejsze to zawiesic w ubikacji papier toaletowy, polozyc na umywalce mydlo i postawic rolke recznikow papierowych do wycierania rak. To ja kupuje jednorazowa zastawe stolowa, zeby ekipy mialy na czym i czym jesc. To ja przed pierwszym uzyciem myje i dezynfekuje kibelek, organizuje i tacham na gore litry wody, to ja znacze markerem butelki, zeby kazdy mial swoja. A mialam juz nie angazowac sie w przeprowadzki, bo mi kolano nie wyrabia, a poza tym za stara jestem na dzwiganie kartonow. Ale teoria swoje, a w praktyce jest inaczej. Najwygodniej urzadzil sie slubny, odcial sie zupelnie od roboty i ma spokoj. No i corki uznaly, ze on juz na pomagania jest za stary. Tylko ja, qrna, wiecznie mloda i zdatna do roboty.
 Bardzo martwie sie o najmlodsza, jest w katastrofalnym stanie psychofizycznym, a moje mozliwosci pomagania sa dosc ograniczone, w domu tez juz krzywo patrza na moja stala nieobecnosc. Stan corki wplywa przy okazji bardzo destrukcyjnie na moj, jestem tak bezsilna. Ona ma tyle jeszcze do pozalatwiania, z niczym nie moze sie wyrobic, bo dzieci wymagaja stalej uwagi, przeprowadzka i zmiana ich calego swiata rowniez na nie nie wplynely pozytywnie, sa jakies zagubione, bardzo marudne, maja problemy z jedzeniem i spaniem, pewnie tez wyczuwaja zly stan matki, przez co sa jeszcze bardziej absorbujace. Bledne kolo! Wszyscy na wszystkich maja niekorzystny wplyw, wszyscy w rodzinie potrzebujemy oddechu, spokoju, samotnosci, braku tej ciaglej presji. Wiadomo, ze kiedys sie ta sytuacja uspokoi, unormuje, ale nam trzeba tego TERAZ.

09 grudnia 2023

I znów...

 ... mam nastepna przeprowadzke, tym razem najstarsza zmienia lokalizacje, musi opuscic byle mieszkanie najmlodszej, w ktorym zyla sobie po wyprowadzce siostry na wies. Spoldzielnia niestety nie zgodzila sie, zeby przejela mieszkanie po siostrze, przeprowadza sie do innego w tej samej spoldzielni, wlasciwie na wies, w piekne okolicznosci i nawet bedzie miala blizej do pracy. Ja jeszcze sie dobrze nie zregenerowalam po tamtej przeprowadzce, jeszczem polamana po noszeniu roznych ciezkich rzeczy po schodach i dzwiganiu dzieci nababysittingu, a potem pomaganiu w meblowaniu, to juz mam nastepne atrakcje w zyciu. Jak zwykle bede karmic ekipe, juz nagotowalam sagan spaghetti, zakupilam tekturowe talerze i jednorazowe drewniane widelczyki, bo plastikowe juz dawno nie sa sprzedawane ani produkowane. Chyba jednak zrezygnuje tym razem z noszenia czegokolwiek, bo po prostu nie mam na to sily, a kolano nie lubi latania po schodach, niech mlodzi dzwigaja. Ale, na ile siebie znam, pewnie nie wytrzymam i cos ponosze, bo glupio tak stac i patrzec jak inni biegaja z balastem. I znow bede sie tygodniami regenerowac.
 Dzwonilam do kasy chorych w sprawie doplat za chiropraktyka, niestety limit roczny to 200 euro, wiec bede mogla wziac w tym roku jeszcze dwa zabiegi i ewentualnie kilka na poczatku przyszlego roku, w zaleznosci, ile moje zabiegi kosztuja, bo na jego stronie internetowej stoi, ze pierwszy z anamneza i badaniami kosztuje 155, a nastepne miedzy 45 a 80 euro, a wiec zaleznie od ceny, jaka mi facet zaspiewa, wezme mniej albo wiecej zabiegow. Dobre i to, bo wiekszosc kas chorych nie doplaca do medycyny niekonwencjonalnej ani centa.
 Pamietacie, pisalam o uszkodzonej obudowie dostarczonej corce  lodowki, pojechala reklamowac, ale ta byla ostatnia w magazynach, wiec wybrala inna, ale musiala doplacic. Ten sklep jest akurat w likwidacji, wiec wyprzedaja wszystko na potege po nizszych cenach, ale kiedy corka dowiedziala sie, ze spedycja jest zajeta do 22 grudnia wlacznie, odstawila tam taki sajgon, ze juz wczoraj jej te lodowke dowiezli do domu. No bo w koncu nie z jej winy nie dostala lodowki razem z pralka i suszarka. Juz sobie wyobrazam, jak postawila caly sklep na bacznosc, typowa samica wijaca nowe gniazdo 😂. Nie ma totamto.
 
 Edytka: na ten rok skonczylam z chiropraktykiem, limit zostal wyczerpany, w przyszlym mam cztery zabiegi do wziecia.

07 grudnia 2023

Dzisiaj...

 ... maja do matki powrocic dzieci, ma je dostarczyc ich ojciec. Ciekawa jestem, jak Junior zareaguje na swoj nowy pokoik. Do tej pory bowiem nie mial, a to dlatego, ze sypialnia rodzicow byla na parterze, a jego pokoj mial byc na gorze, a on dopiero co nauczyl sie samodzielnie pokonywac schody i w zamiarze bylo urzadzenie jego krolestwa na pietrze. No nie zdazyli, wiec bedzie mial je tutaj. A w ogole to lozko kupione do naprawde przestronnego pokoju (spokojnie wyspalyby sie na nim dwie dorosle osoby z dzieckiem pomiedzy), w obecnym mieszkaniu zajmuje pol pokoju. Ale chwilowo nie ma kasy na inne.
 Ta choroba dzieci to nie bylo jednak zatkanie kanalikow na skutek zapalenia zatok, jak sugerowal pediatra, ale to, co mnie od razu wydawalo sie, kiedy zobaczylam zdjecie Juniora - zapalenie spojowek. Biedak wygladal jakby stoczyl walke bokserska, oczka na sino podkrazone, spuchniete, zalzawione. Czyli jestem lepsza w diagnozach od tamtejszego wsiowego pediatry. Tutaj beda chodzic do syna pediatry, do ktorego ja chodzilam, kiedy moje corki byly male. Tata juz na emeryturze, a praktyke przejal jego syn. Czyli drugie pokolenie lekarzy ma opieke nad druga generacja naszej rodziny. Oczywiscie Zoska tez sie zarazila i tez chodzila zapuchnieta, ale tym razem ich tata pojechal do dyzurnego lekarza i ten potwierdzil zapalenie spojowek u obydwojga dzieci. 
 Szkoda, ze nie moglismy uczestniczyc w pierwszych urodzinach Zoski tego dnia, kiedy przypadaly, ale lepiej, ze byla wtedy pod opieka ojca, a corka mogla tu w spokoju toczyc batalie przeprowadzkowe, bez brzeczacych u kolan dzieci, zwlaszcza chorujacych. Nadrobimy te urodziny, jak juz nowe mieszkanie zrobi sie bardziej "mieszkalne", kiedy zniknie balagan poprzeprowadzkowy, choc i tak zostala jeszcze kuchnia, ktora trzeba zamowic i zainstalowac. Do gotowania corka ma taka dwupalnikowa kuchenke elektryczna, wiec dzieci nie padna z glodu, ale juz zmywanie odbywa sie w lazience, skad tez czerpie sie wode do potrzeb kuchennych i gotuje w elektrycznym czajniku. Jest stol i moje dwa krzesla balkonowe, wiec jest gdzie tylek przytulic przy jedzeniu, bo dzieci maja swoje dzieciece wysokie krzeselka.
 Powoli jednak widac swiatelko w tunelu, choc przed nami jeszcze przeprowadzka najstarszej, wiec nie ma sie z czego cieszyc, ze to koniec roboty w ogole. Tyle tylko, ze na szczescie przeprowadza sie w granicach miasta, mozna wiec czesc dobytku przewozic naszymi autami i wziac mniejszy transporter tylko na meble. Corka juz podniosla sie z covida, ale jest bardzo oslabiona choroba, ktora przechodzila dosc ciezko mimo szczepien, jeszcze solidnie rzezi. No a najmlodsza tez bedzie potrzebowala wolnego do roznych pomniejszych prac i montazu kuchni, kiedy ta w koncu przyjdzie, wiec bapcia tez nie odpocznie za duzo, trzeba bedzie zajmowac sie drobiazgiem.
 Jeszcze jedna ciekawostka z placu boju. Zawsze myslalam, ze wewnetrzne drzwi w mieszkaniach sa jednakowe, tymczasem w mieszkaniu najmlodszej okazalo sie, ze drzwi jej sypialni sa wezsze. Z domu eksa corka wynosila meble w calosci, miejsca bylo dosc, drzwi bardzo szerokie, w nowym ledwie dalo rade je przeniesc po waskiej klatce schodowej, ale w drzwi sypialni juz sie w ogole nie miescily, zreszta nie szlo nimi "zakrecic" i manewrowac na waskim korytarzu. 5-drzwiowa szafe rozkrecili na 3 segmenty, dwa 2-drzwiowe i jeden pojedynczy, ktory jakims cudem wepchneli do pokoju, ale pozostale nie chcialy sie zmiescic. Juz mielismy przed oczyma scenariusz rozbierania szafy na czesci i skladania ich od nowa, kiedy jeden z pomagierow doznal eureki (jak pomyslowy Dobromir) i szafy wnieslismy do sypialni tak: przez salon na balkon i przez okno do pokoju, bo sypialnia na szczescie graniczy z balkonem. A potem rozlegl sie wielki huk, kiedy kamienie pospadaly nam z serca. Taka sama droga wiodla do sypialni fotel toaletkowy, ale przy nim mielismy juz doswiadczenie zdobyte na szafach.
 

05 grudnia 2023

5 grudnia

 Wchodzimy w ostatnia faze tego roku, zaczal sie grudzien, miesiac stojacy pod znakiem przedswiatecznego szalu zakupowego. Ludzie dostali roczne premie zwane tu Weihnachtsgeld (pieniadze bozonarodzeniowe) i sklepy zapelnily sie kupujacymi prezenty, choc sporo klientow, w tym ja, preferuje kupowanie w internetach. Nie trzeba wychodzic z domu, przepychac sie w tlumie i narazac na utrate portfela, bo dla zlodziei kieszonkowych to tez szczyt sezonu i nie pomagaja ostrzezenia policji, ludzie poruszaja sie jak oczadziali, nie zwazaja na srodki ostroznosci, w glowach maja tylko, co kupic wnukom i nie zbankrutowac. Na tydzien przed swietami zacznie sie szalenstwo zakupow spozywczych, z ktorych i tak niezjedzona polowa wyladuje jak co roku na smietniku. 
 Ostatnie dni byly dla nas wszystkich bardzo pracowite i niezwykle stresujace, ale powoli wszystko zaczyna sie uspokajac i normowac. Mnie przybylo obowiazkow, ale musze doprowadzic do tego, zeby corka wrocila do rownowagi. Tutaj ma przynajmniej nas i obie siostry, wiec ludzi do pomocy bedzie dosyc. I nie chodzi o pomoc fizyczna, ale sama swiadomosc wsparcia na miejscu. Tam byla calkiem sama i zdana wylacznie na siebie, a partner jakos nie zauwazal, ze prowadzenia domu przy dwojgu tak malych dzieciach to spore wyzwanie, szczegolnie ze dzieci kwekaja, marudza i wymagaja stalej uwagi. Postaram sie, zeby corka miala czas wylacznie dla siebie, mogla nawet czasem gdzies wyjsc sama, zrobic zakupy i je w spokoju wniesc do mieszkania.
 Od przyszlego roku dla dzieci przewidziane sa placowki, a corka wroci z powrotem do pracy, ale i wtedy ilosc obowiazkow sie nie zmniejszy, bo kiedy zaczna chorowac, bede musiala po pracy jechac i na nie uwazac, zeby corka za duzo swojej pracy nie opuszczala. Nie wiem, jak ja to wszystko pogodze z opieka nad moimi domownikami.
 Dzisiaj jest szczegolny dzien, Zoska konczy roczek, a nam ze slubnym stuknely 42 lata razem, za tydzien zas bedzie 42 rocznica ogloszenia stanu wojennego. Moze w tym dniu ta kreatura zwana nie wiedziec czemu prezydentem Polski da rade zaprzysiac nowy rzad. 
 Powiadaja, ze zycie sklada sie z siedmioletnich etapow, naprzemian z siedmiu lat tlustych i siedmiu chudych, siedmiu dobrych i tyluz zlych. Moja kolejna siodemka liczy sobie chwilowo cztery lata, jeszcze trzy, moze wytrzymam, bo nie ulega najmniejszej watpliwosci, ze jest to ta zla siodemka. Na swiecie wojny, ktore maja potencjal, zeby przeobrazic sie w globalne konflikty, w rodzinie rozstania i tylko dzieci zal, zdrowotnie katastrofa, nie tylko moja, ale i domownikow, a nadziei na poprawe zadnej, u naszych przyjaciol tez kicha i choc to niby nie moj cyrk, to czlowiek jakos tak czynnie wspolczuje i przejmuje sie, jakby nie mial dosc wlasnych zmartwien. Na ulicach coraz bardziej niebezpiecznie, ludzie bardziej niestabilni psychicznie, czesciej lapia za noze czy uzywaja piesci jako argumentu w sprzeczce. Nie wiem, czy ostatnie trzy lata tej pechowej siodemki zdolam wytrzymac, psychicznie i zdrowotnie. A tu nawet nie ma nadziei dostac sie do niektorych medycznych specjalistow, poza tym coraz mniej mi sie chce o siebie walczyc. 
 Niedawno przeczytalam na fb piekny wpis pewnej Natalki o milosci do samej siebie, ja mam dokladnie odwrotnie, w lustrze widze ohydnego przegrywa, ktorego z calej sily nienawidze i zycze mu wszystkiego najgorszego. Nie mam juz na nic sily, krople przeciwbolowe jakos trzymaja mnie w pionie, bo jeszcze mam ten imperatyw niesienia pomocy innym i dopoki nie padne, to bede pomagala, tylko sil coraz mniej. Wierzcie lub nie, ale naprawde chcialabym umrzec, bo przestaje ogarniac to cale zycie. I nie silcie sie na komunaly, ze "mam dla kogo zyc", ja caly czas zyje dla kogos i mam tego szczerze dosyc, chcialam kiedys znalezc sily do zycia dla siebie, ale juz mi przeszlo.
 

03 grudnia 2023

Bylam...

 ... na pierwszej wizycie u chiropraktyka, wyszlam lzejsza o ponad 150 euro, nastepne wizyty maja kosztowac troche mniej, a facet zaleca wziecie co najmniej 12 zabiegow, ktore do kupy maja kosztowac ponad 700 euro. To dla mnie troche za duzo, ale musze pogadac z kasa chorych, bo moja kasa zwraca 80% kosztow, nie wiem tylko, czy nie ma jakiejs granicy finansowej. Jesli nie ma, to wezme wszystkie zabiegi, wtedy musialabym doplacic tylko 140 euro. Zobaczymy.
 Pierwsza wizyta to glownie wywiady, testy, badania, a to wszystko trwalo w nieskonczonosc i dokonywane bylo przez przesympatyczne pomagierki, a kiedy juz bylo podobno wiadome, co mi jest i jak to zlikwidowac, wkroczyl ON, Christoph-chiropraktykimiszcz. Pomiedlil mnie, pomemlal, tu mi puklo, tam chruplo, przyjemne nie bylo wcale, ale jakby troche lepiej sie poczulam i kark nie byl juz taki napiety. Zaczelo sie wiec obiecujaco, ciekawa jestem zakonczenia. Przy okazji dowiedzialam sie, skad wziela sie artroza tylko w jednym kolanie, podobno, bo mam niewlasciwa postawe i jedna nuszkie (z)uzywam bardziej niz druga. Musze wiecej myslec o niegarbieniu sie, a moja ciezka torbe nosic naprzemiennie na obu ramionach. Nastepny termin mam pojutrze, akurat w urodziny Zoski, ale Zoska bedzie swietowac na wsi z rodzina ojca, a my tu urzadzimy jej drugie urodziny pozniej.
 W piatek nanosilam sie co niemiara, najpierw bowiem musialam wyproznic bagaznik, a pozniej nosic z piwnicy do auta wszystko, co corka pozamawiala i co zadolowane bylo u nas. Bagaznik pelen, cale tylne siedzenie po sufit, nawet na przednim tez lezaly pudla. Na szczescie rozpakowywanie realizowalysmy w trojke, bo srednia przed poludniem ma czas, jako ze przychowek jest w przedszkolu/szkole. Pozniej rozpakowywalysmy auto corki, ktore tez zaladowane bylo po sufit. Ze mna jest naprawde niedobrze, ledwie moglam po tym wysilku oddychac, no a nastepnego dnia wstac z lozka nie moglam od zakwasow. Pozniej musialam siedziec w tym nowym mieszkaniu i czekac na dostawcow agd, bo corka miala kilka spraw do pozalatwiania w miescie, m.in. wypozyczenie ciezarowki na przeprowadzke. No i stalo sie, pech nie popuszcza. Mianowicie lodowke dostarczono z wgnieceniem obudowy, wiec nie zostala przyjeta i corka znow jest bez lodowki, za ktora juz zaplacila. Oczywiscie dostanie druga, mam nadzieje, ze tym razem bez uszkodzen, pytanie tylko kiedy.
Ale przynajmniej ugotowalam dla ekipy przeprowadzkowej jedzenie, bo aktywnosc fizyczna czyni glodnym, a tej aktywnosci mieli w pip. Nakupowalam cala mase talerzykow tekturowych i drewnianych widelczykow jednorazowych, zeby nie musiec zmywac albo szukac zastawy po kartonach.
 Jestem smiertelnie wykonczona!

01 grudnia 2023

Ile mozna?

 Zastanawiam sie, ile pecha moze przyjac na klate jedna osoba, a wraz z nia jej rodzina, w tym mua. Dzisiaj jest odbior mieszkania najmlodszej, dzieci mialy byc przez trzy dni u nas, zeby corka mogla nie tylko w spokoju dokonac przeprowadzki, ale z lekka zdolac sie rozpakowac, przyjac zamowione sprzety agd, dopilnowac ich zamontowania, zrobic wieksze zakupy spozywcze, jakos przygotowac dom do zycia. 
 Pierwsza przeszkoda to covid u najstarszej, w ktorej mieszkaniu najmlodsza z dziecmi miala nocowac. Wygoda ogromna, bo oba mieszkania sa dokladnie naprzeciwko siebie, odpada ubieranie i wozenie dzieci. No ale skoro w mieszkaniu panuje zaraza, nie bedzie najmlodsza narazac dzieci i siebie na zlapanie wirusa, bo podobnie jak ja, ona nie ma czasu chorowac ani zajmowac sie chorujacymi dziecmi. Padlo wiec z noclegiem na srednia, bo u nas od biedy najmlodsza moglaby mieszkac te kilka dni, ale byloby nam wszystkim bardzo ciasno, a slubny musialby meczyc sie w nocy na waskiej sofie w duzym pokoju. My we dwie i dzieci spalybysmy w naszym lozku. Problem nastepny wyniknal z tego, ze Gapcio przywlokl z przedszkola jelitowke i zarazil nia mame i siostre, na szczescie jednak jakos sie pozbierali do czwartku wieczorem, kiedy to najmlodsza miala przyjechac z dziecmi. No ale stamtad jest juz kawalek do nowego mieszkania, tyle tylko, ze mogla dzieci zostawic pod opieka siostry. 
 Najmlodsza i tak ma do ogarniecia tyle rzeczy, ze podziwiam jej talent organizacyjny. Jako ze przeprowadzajac sie do onego, wiekszosc swojego gospodarstwa sprzedala, teraz musi sie meblowac od nowa, kupowac sprzety agd i miliardy drobiazgow, u mnie nie zamykaja sie drzwi wejsciowe, kurierzy dzwonia po kilka razy dziennie, a piwnica zawalona jest po sufit. Trzeba to bedzie w sobote pozawozic do nowego mieszkania, kiedy najmlodsza z ekipa pojada po jej graty i klamoty tam na wies. Bo sa to rzeczy potrzebne od razu do zycia w nowym domu.
 Przy czym corka zostala z cala ta robota pakowania, sortowania i codziennych obowiazkow, calkiem sama, bo jasniepan obrazil sie, wyprowadzil i ma wrocic do swojego domu, kiedy jej juz tam nie bedzie. Zeby moc cokolwiek zrobic, corka musi prosic o pomoc i zajecie sie dziecmi na te kilka godzin obce osoby, oczywiscie platnie. Ale daje rade, nawet po wielkiej sniezycy  sama oczyscila pol ulicy, zeby przeprowadzkowy transporter mial gdzie zaparkowac, a i ona mogla wyjechac z garazu. Zadne z nas nie moze tam pojechac, ja pracuje, najstarsza tez, choc aktualnie choruje, sredniej dzieci maja szkole i przedszkole, wszystko na jej glowie. 
 I wszystko bylo niby dograne, my przygotowani na opieke nad dziecmi, srednia na przenocowanie, kiedy jak grom z jasnego nieba spadla na wszystkich wiadomosc, ze Junior zachorowal. Oczy posklejane, ani chybi zapalenie spojowek, a to jest dosc zarazliwe, wiec nocleg u kogokolwiek z nas odpada, zostaje hotel, no i ktos musialby sie poswiecic i narazic na chorobe, zeby miec piecze nad chorym dzieckiem. Oczywiscie szansa na zarazenie sie Zoski bylaby dosc duza, a i trzeba byloby modlitwy wznosic, zeby ich matka czegos nie podlapala, bo z przeprowadzki wyszlyby nici, ja mieszkanie moglabym moze w jej imieniu odebrac, ale nie zrobilabym wielu rzeczy za nia. Na szczescie okazalo sie, ze to od chorych zatok pozatykane kanaliki lzowe, a nie zapalenie spojowek, no i najlepsza wiadomosc, jego tata raczyl zgodzic sie na opieke nad obydwojgiem i to na tydzien tam u siebie w domu, zeby nie tylko nie wloczyc tych chorych dzieci samochodem i trzymac w polowych warunkach, ale zeby ich mama w spokoju mogla tu dzialac i urzadzac sie bez marudzacych dzieci u boku. 
 Tam samym i nam przeszla opieka nad nimi kolo nosa i nie bede przeczyc, ze bardzo jest mi to na reke. Moge wiec przydac sie na innym froncie. 
 Moje najmlodsze dziecko wyglada juz jak anorektyczka, ze stresu nie moze i nie ma czasu jesc, martwie sie o nia.
 Mimo wszystko trzymajcie kciuki, zeby wszystko przebieglo bez zaklocen, bo nawet pogoda sprzysiegla sie przeciw nam i tam, skad corka sie przeprowadza, sypnelo jeszcze obficiej niz u nas. Oby tylko slizgawicy nie bylo w sobote.

 

O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...