Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga.
Antoine de Saint-Exupery
Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem oraz liczenie sie z jego opinia. Kto zasluguje na szacunek? Bo nie ulega najmniejszej watpliwosci, ze na szacunek trzeba sobie w pelni zasluzyc. Kiedy bylismy dziecmi, uczono nas, ze trzeba szanowac rodzicow, doroslych w ogole, nauczyciela, ksiedza i milicjanta. Do doroslych trzeba sie zwracac zawsze z powazaniem, bez wzgledu na to, jak oni sie zachowuja, bo sa dorosli. I to mial byc koronny argument na to, ze zasluguja z naszej, dzieci strony na poszanowanie. Za samo bycie doroslym czy tylko od nas starszym. Ja bylam wyjatkowo tresowana w tym kierunku i wydaje mi sie, ze gdyby sam nie narazil sie tym na smiesznosc, moj ojciec kazalby mi mowic do siebie panie ojcze. Od najwczesniejszego dziecinstwa musialam bardzo uwazac na slowa, mnie nie wolno bylo nawet zazartowac z osoby doroslej, a kiedy probowalam przekonywac, ze to tylko zart, zawsze slyszalam pelne pogardy "co wolno wojewodzie..." Kiedy zas w okresie dojrzewania i buntu zdarzalo mi sie cos odpysknac, wymiernie czulam to na swojej twarzy. No coz, moj ojciec nie wypracowal dla siebie mojego szacunku, nie tedy byla droga. Owszem, kochalam go na swoj sposob, nawet troche usprawiedliwialam, choc nie powinnam, bo sam jako dziecko mial podobnie, przemoc i wielomiesieczne milczenie jego ojca jako kara za jakis wybryk. W ten sam sposob usuwal i mnie ze swojego zycia, bo choc mieszkalismy pod jednym dachem, traktowal mnie jak powietrze.
Bardzo nie zaslugiwaly rowniez na moj szacunek starsze panie, roszczeniowe, nienawistne, agresywne, w kolejkach czy gdziekolwiek na ulicy albo w tramwaju kladace sie na mnie, kiedy w ciazy siedzialam, ale brzucha nie bylo widac i syczace jadowicie o niewychowanych gowniarach. Podobnie wielu nauczycieli, choc nie wszyscy na szczescie. W Polsce do dzisiaj panuje przekonanie, ze zwrocenie sie do kogos per ty to oznaka braku szacunku. A to jedynie oznaka kija w dupie osoby, do ktorej sie tak zwrocono. Czasy sie zmienily, netykieta nie wymaga formy pan i pani, ale ci z kijem o tym nie wiedza i przez caly czas sie napinaja. W koncu kiedys zylka im pierdyknie i po co? Sie pytam. Jakby forma byla najwazniejsza.
Niemcy to wprawdzie nie kraj anglojezyczny, gdzie jedyna forma zwracania sie do innych jest you, choc oczywiscie w ramach specjalnej estymy mozna na koncu dodac sir czy skrotowe madam. Ale w Niemczech panuje wiekszy luz, a mnie zupelnie nie przeszkadza, kiedy mlodzi ludzie zwracaja sie do mnie po imieniu. I nie, nie odmladzam sie na sile, po prostu nie uwazam, ze to brak szacunku w stosunku do mnie. Jedna ze szkol w moim miescie wprowadzila nawet ogolne tykanie, dzieci nauczycieli, ci znow rodzicow, tam wszyscy sa na ty. Ale nie ma to najmniejszego wplywu na szacunek, jaki sobie nauczyciele wypracowali i jakim darza ich uczniowie. Tak, bylam zdziwiona, kiedy o tym uslyszalam po raz pierwszy, ale mi przeszlo i teraz niewiele mnie juz dziwi czy oburza.
Niedawno w prasie uskarzala sie pani Englertowa, noszaca panienskie nazwisko Scibakowna, ze mlodzi aktorzy jej nie szanuja, bo od razu leca jej po imieniu. Gdybym mogla jej cos poradzic, to natychmiastowe wyjecie kija wiadomoskad i przeanalizowanie wlasnego zachowania, czy predestynuje innych do poszanowania, czy wprost naprzeciwko. Znamy bowiem az za dobrze nadete paniusie przekonane o swojej zajebistosci, talentach, urodzie i wyzszosci.
Niedawno natknelam sie w internetach na zdjecie Wojtyly z podpisem, ze to jedna z najbardziej szanowanych postaci historycznych wsrod Polakow. Moze wsrod wyznawcow, bezkrytycznie czczacych postac o watpliwej moralnosci, obroncy zbrodniarzy w sutannach i przyjaciela krwawych dyktatorow, beatyfikujacego najwieksze kanalie. Na pewno u mnie i ludzi krytycznie myslacych ten przestepca nie zasluguje na najmniejszy szacunek, ja nim jedynie gardze. A te jego rzekome zaslugi na pewno nie zrownowaza zbrodni, w jakich mial swoj udzial.