30 lipca 2022

Juz nie szara

 Byla taka piosenka o Lodzi z fraza kochana szara Lodz, ale wtedy spiewano o tamtej Lodzi, ktora opuscilam pod koniec lat 80-tych ubieglego wieku. Dla mnie zreszta nie byla ona szara, raczej czerwona i to nie tylko za sprawa cegiel, rowniez dzieki historii, rewolucjom, przelewanej krwi. Czesto mysle o Lodzi z jakims takim zalem, bo ona juz nie moja, nie mam tam swojego miejsca, gniazda, do ktorego moglam wracac. Oczywiscie spac mialabym gdzie, jest na miejscu dosc rodziny i przyjaciol, ktorzy przenocuja i nakarmia, sa hotele, ale to nie to samo. 
Troche zazdroszcze dzisiejszym mieszkancom Lodzi, ze ich miasto tak pieknieje, ze stalo sie europejskie, ulice... no dobra, nie ulice, a Piotrkowska z przyleglosciami zyje i po zmroku tetni zyciem w piwnych ogrodkach, wciaz cos sie  dzieje, koncerty, festiwale, ulice i kamienice pieknieja po remontach generalnych, wszedzie wyrastaja nowe drzewa, klomby. Za moich czasow po zmroku cichlo wszystko i mozna bylo najwyzej cegla w leb zarobic. No to mozna i dzisiaj w pewnych dzielnicach. 
Za swojego zycia w Lodzi nie zwiedzalam tak duzo, jak po jej opuszczeniu i sporadycznych odwiedzinach, bo z roku na rok bylo coraz wiecej do ogladania i podziwiania. Teraz bede musiala pojechac tam raz czy dwa celem ostatecznego zamkniecia wszystkich spraw, a pozniej... wiem juz teraz, ze nie bede tam jezdzic. Chyba w ogole Polska nie bedzie celem moich wypraw.
Ale wracajac do Lodzi. Jestem prawie na biezaco z tym, co tam sie dzieje, a to za sprawa fejsbunia, gdzie na miejskiej stronie umieszczane sa wszystkie aktualnosci. Ogladam sobie zdjecia i wizualizacje nowych projektow, a moim zachwytom nie ma konca. I choc niby wiem, ze populacja w Lodzi zmniejszyla sie, to ostatnio przezylam naprawde duzy szok. Chyba wszystkim wiadomo, ze Lodz byla drugim co do wielkosci miastem w  Polsce i liczyla sobie pod koniec lat 80-tych ponad 850 tysiecy mieszkancow. Z czystej ciekawosci zajrzalam do wikipedii, zeby dowiedziec sie, ilez to liczy obecnie. I tu wlasnie przezylam grom z jasnego nieba w sam srodek mozgu. Obecnie populacja Lodzi to... 660 tysiecy obywateli. Blisko 200 tysiecy mniej niz wtedy, kiedy wyjezdzalam. 200 tysiecy!!! To niemale miasto, to wiecej niz liczy caly Olsztyn! Wyobrazacie sobie?
Upadl przemysl i w latach 90-tych stopa bezrobocia w Lodzi byla naprawde olbrzymia, ludzie za praca zaczeli wyjezdzac do innych miast i tam urzadzac sobie nowe zycie, a po wejsciu Polski do unii, gromadnie zaczeli emigrowac. Pozostaly osoby starsze, ktore powoli wymieraly. Lodz wprawdzie pieknieje, ale to nie wystarczy, zeby zatrzymac jej mieszkancow. Praca jest priorytetem i oczywiscie jakies tam miejsca pracy pozostaly, ale to wielki przemysl jest magnesem dla obywateli. Kiedy ma sie do wyboru pozostanie w rodzinnym miescie na zasilku lub opuszczenie go na zawsze, wybor jest prosty.
W taki sposob wlasnie umieraja miasta, a w mojej Lodzi jest nie inaczej. Co jej po urodzie, kiedy ludzi brak.
29 lipca Lodz swietowala 599 rocznice nadania jej praw miejskich.

28 lipca 2022

Moze to bez te...

 ... nawozy śtucne, moze byl w szkole zbyt pilnym uczniem, moze to wszyćko bez te atomy, ze waryjota moooomy...
Wieki temu Grzeskowiak spiewal taka fajna piosenke o odmiencu KLIK. I tak ni stad, ni zowad przypomniala mi sie owa piosenka, kiedy nasz nieoceniony maz stanu i genialny strateg w jednym, zaczal podczas swojej objazdowki po kraju obwiniac smarfony o cale zlo tego swiata, jakby mu Tuska i Putina bylo za malo. No bo, qrna, nie bylo tego szatanskiego wynalazku, to i klechy mogly w spokoju bzykac ministrantow, i aktywisci niektorych partii mogli w spokoju krasc, przepisywac na zony i kochanki i pies z kulawa noga sie nie interesowal. A teraz... pierdnac sie nie da, zeby internety nie zaczely od razu upubliczniac, jakies Sekielskie porzadnych ksiezy oskarzaja o bezecenstwa, malo tego, samego swietego Wojtyle oszczerczo obrazaja, ze wiedzial, nie powiedzial, a to bylo tak. I temu  podobnemu do rozdeptanej ropuchy kapciowemu zdziwiszowi zarzucaja wiedze, a on przeciez nawet  Wojtyly nie znal. No i widac wymierne efekty, bo do seminariow juz nie ma kolejek, chlopcy zdaja sobie sprawe, ze nie da sie uprawiac zwyrodnialych praktyk pod opieka i czujnym okiem biskupow, zaraz bowiem sie wszystko roznosi po internetach. O zgrozo! Trzeba zamykac seminaria, bo staja sie nieoplacalne, brak chetnych.
No i szczeniateria czyta to wszystko, a potem na religie nie chce chodzic, katechetom sie odszczekuje, nie szanuje sutanny, a zasluzonym duchownym nie chce dawac... tego no...  Koscioly pustoszeja i zadaja wiekszych haraczy, bo na limuzyny i dziwki nie wystarcza. Cos trzeba zaradzic.
A w ogole cos zlego dzieje sie z tym wucem. Populista byl z niego zawsze, ale jeszcze do niedawna gadal mniej wiecej z sensem, teraz zas pierniczy jak Piekarski na mekach, jezyk mu sie placze przy probie wymawiania niektorych wyrazow, nie wie, gdzie tego dnia wyladowal, bo wciaz te same twarze ma przed soba, te same pytania sa mu zadawane, piernicza mu sie daty i miejsca, a narod przestal go wielbic, mimo ze obiecal kolejne rozdawajki. Ewidentnie dopadla dziada alzheimeroza, moze na skutek strachu przed wiezieniem za zdewastowanie panstwa? Moze tylko z racji wieku? Koncz, konusie, wstydu oszczedz!


26 lipca 2022

Zycia kawalki

 I ona, i maz pochodzili z rodzin wielodzietnych, wiec zrozumiale bylo samo przez sie, ze oni rowniez beda mieli duzo dzieci, zreszta co ona mogla wiedziec o antykoncepcji. Rodzili sie synowie i corki, maz ciezko pracowal, zeby wyzywic powiekszajaca sie rodzine, ona miala ogrom pracy w domu. Nie wystarczalo jednak na zycie, podjeli wiec decyzje o emigracji. Niewiele sie zmienilo, ona nadal tyrala w domu, on pracowal ciezko, ale juz za euro, byl zasilek na dzieci, wiec bylo lzej. 
Rodzily sie kolejne i wreszcie on, ten najmlodszy. Starsze dzieci poszly do szkol i pilnie skorzystaly z danej im szansy, pokonczyly szkoly, znalazly partnerow, porodzily im sie dzieci, pobudowaly wlasne domy. I tylko maly brat, ktory w miedzyczasie dorosl do prawie doch metrow i wagi 120 kilo, pozostal mentalnie dzieckiem. Owszem, chodzil do szkoly specjalnej, a pozniej codziennie odbierano go z domu na warsztaty i cos tam pozytecznego robil, a matka miala chwile oddechu, ale na codzien miala to wieczne dziecko w opiece do konca zycia. Czesto zastanawiala sie przy pracy, dlaczego takie nieszczescie musialo dotknac wlasnie jej syna. Gdzies tam intuicyjnie wiedziala, to bylo zle spojrzenie tamtej sasiadki. Jasne, ze chodzili z nim po roznych lekarzach, ale ona nie bardzo wiedziala, o czym do niej mowia, bo do dzisiaj nie nauczyla sie jezyka, a maz znal tyle, co najpotrzebniejsze w pracy. Kontakty ograniczali do rodziny i osob z ich stron, mieszkali w dzielnicy, gdzie nie potrzeba bylo znac niemieckiego.
Synek bywal na ogol lagodny, ale miewal czasem odpaly i to takie, ze musiano wzywac karetke i serwowac mu zastrzyk uspokajajacy, wystarczajacy na kilka nastepnych miesiecy. Byl bardzo niesamodzielny, ale szczesliwie mogl chodzic, wiec odpadalo dzwiganie, ale juz sam nie umial sie wykapac, podetrzec czy prawidlowo wkladac czesci garderoby. Rodzenstwo ofiarnie pomagalo rodzicom, kochali na swoj sposob uposledzonego braciszka. Niestety matka sie starzala i sil bylo coraz mniej, ale  przez te lata jej syn nie bardzo chcial, zeby obslugiwal go ktokolwiek inny. 
Grom z jasnego nieba uderzyl calkiem niespodziewanie. Maz nalezal do gatunku, ktory nie szlaja sie po lekarzach i dopiero, kiedy jest juz za pozno, zwraca sie do nich o pomoc. Nigdy sie nie badal, wiec nie mial pojecia, ze zdazyla sie u niego rozwinac cukrzyca i to na tyle, ze mial juz cukrzycowa stope, ktora nadawala sie jedynie do amputacji. Najpierw nie chcial w ogole dac zgody na amputacje, dopiero dzieci jakos zdolaly go do tego przekonac. W domu zas zaczelo sie pieklo, stal sie tyranem, to byl jego protest na brak samodzielnosci. To prosty czlowiek i swojej niezgody na powstala sytuacje nie umial wyrazic w inny sposob. Komu innemu przydzielono by psychologa, by pomogl mu pogodzic sie z tym dramatem, w jego przypadku bariera jezykowa uniemozliwila pomoc psychologiczna. Synek tez sie zmienil, zaczal byc zazdrosny o zabierany mu czas i mame. Obaj nie dopuszczaja, by przyslano do opieki jakichs pomagierow, a matka ma coraz mniej sil i wysiada psychicznie, stale dolowana przez meza.  Facet ani mysli pojechac do sanatorium czy zajac sie czymkolwiek innym, obrazil sie na caly swiat za swoja krzywde, do ktorej w koncu sam sie przyczynil. Synek coraz czesciej ma napady.
Rodzenstwo pilnie pomaga, ale tez debatuje nad rozwiazaniem dlugodystansowym. Ojciec odrzuca przeprowadzke do ktoregokolwiek z nich, bo ma wlasny dom i tu zostaje, oni zas tez maja wlasne domy, rodziny i dzieci, czesto w innych miejscowosciach, wiec wprowadzenie sie do rodzicow to naprawde krok do przemyslenia, bo stawia im zycie na glowie. Zreszta nie czarujmy sie, wtedy obowiazki spadlyby na tego, kto zamieszkalby u rodzicow na stale.
Obaj sa coraz gorsi dla tej jedynej istoty, ktora sie nimi opiekuje i im usluguje, a ta ostatnia juz tylko placze, wysiadla cielesnie i psychicznie. Sytuacja niezwykle ciezka i chyba bez wyjscia.

24 lipca 2022

Ile matek mial Jezus?

 Zawsze zdumiewala mnie pretensjonalnosc i egzaltacja jezyka koscielnego, no a nazewnictwo to juz w ogole osobny rozdzial, z ktorego mozna pisac prace doktorska na Uniwersytecie Smiechu. Te adoracje, nawiedzania, konsekrowane dziewice, zolnierze archaniola i inne podobne górnolotnosci rodem prosto z Mniszkowny, majace jedynie za zadanie jeszcze bardziej zdolowac wiernych, podobnie zreszta jak architektura i wystroj swiatyn. Bo nie czarujmy sie, do odprawiania mszy i modlitw wystarczylaby przyslowiowa stodola, ale w niej owieczka czulaby sie jak u siebie, a ma sie czuc jak w palacu pana, jak wielkie nic. Ma lomotac sie w klate i powtarzac jak mantre mea culpa. Ja tam nigdy sie do winy nie poczuwalam, bo i, qrna, za co? Ze jakis sadystyczny ojciec poswiecil swojego syna, a wina za to mam byc obarczona ja? Albo, co zabawniejsze, kazde nowonarodzone dziecko???
Ale ja nie o tym. Na profilu Daniela Tokara znalazlam taka perelke:

 Trwają ogólnopolskie rekolekcje dla rodzin szensztackich (kurwa, musiałem drugi raz spojrzeć na tytuł artykułu pisząc ten wyraz).
Najpierw myślałem, że to tacy swingersi z krzyżykiem, ale okazało się, że nie.
Otóż "Rodziny szensztackie to jedna z gałęzi ruchu szensztackiego. W diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej funkcjonuje ok. 150 takich rodzin. Łączą się one Przymierzem Miłości z Matką Bożą Trzykroć Przedziwną, związują się z Jej sanktuarium, które starają się nawiedzać każdego 18. dnia miesiąca, odnawiając tym akt przymierza, uczestniczą w formacji rekolekcyjnej i w grupach".
 

Takie kurioza to ja moge znalezc tylko na cudzych profilach, na profilach tych, ktorzy z pelnym poswieceniem i ryzykiem szkod na zdrowiu psychicznym, czytaja ten belkot, wylawiaja z niego takie kwiatuszki i przekazuja nam, zeby mozna bylo sie posmiac. Oni tam chyba rozpisuja jakies konkursy na nazwy, im bardziej idiotyczna, tym wieksze ma szanse wygrac, jak np. ta matka boska trzykroc przedziwna, jakby jednokroc nie wystarczyl. Naprodukowali tych matekbosek, ze strach, a kazda jest wedlug lokalsow ta najwazniejsza, sa wsrod nich biale, czarne, sa tez prawidlowe Zydowki, ale glownie, pewnie z racji wygladu, w przewadze sa te o alabastrowym obliczu. Kazdy modli sie do swojej, a one chyba maja ciekawsze zajecia od wysluchiwania wciaz tych samych lamentow. A swoja droga, czy Jezus wie, ze przypisuja mu tyle matek? On tez jest jeden czy jest ich wiecej?
 

22 lipca 2022

22 lipca

 Dzis przypadaloby narodowe swieto odrodzenia Polski, ktore zlikwidowano w 1989 roku, honorujace rocznice ogloszenia manifestu PKWN. Teraz wspolczesnie pewnie niewielu osobom chcialoby sie opuszczac mieszkania w te sakramenckie upaly, zeby snuc sie po Placu Zwyciestwa, czy jak on tam teraz sie nazywa, pewnie JP2 czy poleglego Kaczynskiego, ja nie nadazam.
Upaly daja w kosc, choc mialam szczescie w nieszczesciu, ze nie musialam opuszczac domu i moglam w spokoju dogorywac pod wentylatorem. Nieszczesciem byla moja choroba, ktora zaczela sie klasycznie i wydawalo mi sie, ze to zwyczajne przeziebienie, choc poczatek wskazywal wlasciwie na covid, bo objawy mialam 1:1 jak w Polsce, straszliwy bol glowy, nie pozwalajacy sie spionizowac, bo chcialo mi rozniesc czaszke i nie pomagaly zadne dostepne srodki przeciwbolowe. Przez trzy dni pod rzad robilam sobie testy i za kazdym razem byly negatywne. Nie byl wiec to covid, choc dokuczal tak samo, a moze nawet bardziej.
Pierwszej nocy mialam jakies schizy, wydawalo mi sie, ze sie dusze, saturacja spadala mi chwilami do 80%, ale potem wracala na 90 i wiecej, wiec nie wzywalam karetki. Chodzilam za to brac prysznic o polnocy, a slubny serwowal mi miodek z cytryna, ktory to napoj lagodzil nieco rozrywajacy kaszel. Przez trzy dni lezalam plackiem w zaciemnionym pokoju, nie jedzac, ale pijac hektolitry herbat, miodow i wody, a czwartego, kiedy to nie tylko nie czulam sie lepiej, bo doszla mi jeszcze goraczka, zdecydowalam, ze czas do lekarza. Tam prawie zemdlalam, dostalam antybiotyk i wiele lekow wzmacniajacych oraz tabletki szczescia, zebym mogla lepiej spac, a wraz ze mna moj slubny chlop, bo te moje nocne harce i jemu sen odbieraly. No i po pierwszych dawkach antybiotyku i dobrze przespanej nocy wreszcie zaczelam wracac do swiata zywych, a nawet usiasc przy lapku, zeby skomponowac dla Was ten post.
Dziekuje za wszystkie zyczenia powrotu do zdrowia, one tez z pewnoscia przyczynily sie do mojego zmartwychwstania. Wszystkie komentarze przeczytalam, ale teraz to juz nie ma sensu na nie odpowiadac.

20 lipca 2022

18 lipca 2022

Objazdy

 

.
 Zmeczonam jak chabeta po wielkiej pardubickiej, a i tak moge mowic o szczesciu, bo nie bylo tych morderczych upalow, wiec przesiadywanie po placach zabaw bylo do wytrzymania. Przypomnialam sobie, jak to bylo z malymi dziecmi i wystarczy na razie, bo jeszcze ze dwa dni takiego napiecia i bapcie zamkneliby u czubkow. Ten dwupak pelen niespozytej energii bylby zabojczy dla wszystkich bapc swiata, a ja przez te ostatnie covidowe lata niewiele mialam z nimi do czynienia.
Dodatkowo jeszcze cale miasto jest w robotach drogowych, mijankach, objazdach i innych utrudnieniach, szczegolnie zas okolice, gdzie lobuziaki mieszkaja. Prowadza tam cztery drogi, no od biedy mozna jeszcze dojechac od strony bio-smietniska, ale tylko dojechac, bo wjechac na osiedle juz nie mozna. Od strony wiochy Holtensen wolno jezdzic jedynie autobusom miejskim i jak zlapia, to grozi spory mandat. Od strony zjazdu z autostrady ulica byla dosc dlugo wylaczona z ruchu, bo rozbudowywala sie jedna z duzych firm. Teraz od tygodnia zamknieta jest jedna z dwoch pozostalych ulic dojazdowych, bo szykuje sie znow akcja-ewakuacja, jako ze sonary wykryly w ziemi podejrzane cos, co moze byc niewybuchami z wojny. Wprawdzie caly ten cyrk ma sie odbywac w ostatni weekend lipca, 30-31, ale juz ulica zamknieta. 
A miasto przez te wszystkie ich objazdy, zapchane po kokarde. Tu na zdjeciu stoje hen przed swiatlami, w miejscu, gdzie stac mi wlasciwie nie wolno, bo to przystanki autobusow miejskich i wjazd na te przystanki. Lewa strona wolna, ale prawoskret prowadzi do jedynej drogi na osiedle corki. Jak sobie zdjecie powiekszycie, mozna zobaczyc, jak daleko sa swiatla. Stalam na pieciu.
Jade wiec w poniedzialek ta jedyna droga, jaka mi pozostala, a tam... pol jezdni zagrodzone i mijanka na swiatlach. Jakim trzeba byc idiota, zeby nie skoordynowac prac ulicznych z cyrkiem ewakuacyjnym. Jakos w koncu dotarlam, nastepnego dnia juz te mijanke ze swiatlami zlikwidowali, wiec odetchnelam z wielka ulga. W piatek mialam niewiele czasu po pracy, zeby dzieciaki odebrac, ale na tej ulicy dojazdowej, kilkaset metrow przez poprzednia  mijanka, nagle wyrosla mi barykada i ulica calkowicie byla nieprzejezdna. Zawalidroga stala w tak niefortunnym miejscu, ze nic sie nie dalo zrobic, bo dopiero jakies kilka metrow za nia bylby mozliwy objazd. Znalazlam sie w czarnej dupie, ale zawrocilam jakos i pognalam za innymi samochodami w strone tego jedynego dojazdu, tego przy autostradzie, ktory przez wiele ostatnich miesiecy byl zamkniety. Na szczescie teraz juz dziala, choc pogrodzony jest plotami i nie wszystkie pasy ruchu sa czynne. 
Zdazylam na ostatnia chwile do przedszkola.

16 lipca 2022

Jak sie sypie, to po calosci

 Troche nas ostatnio potrzasnelo finansowo. Juz nie wspomne o urodzinach, ale mimo naprawde odczuwalnych wydatkow, nie zaluje ani centa, w koncu niekoniecznie kazdy dozywa 90-tki. Tyle tylko, ze na tym wcale sie nie skonczylo, a kolejne niemale wydatki mocno nadszarpnely juz wczesniej nadszarpniete zasoby.
Mama bierze juz trzecia serie gimnastyki rehabilitacyjnej, choc wlasciwie dwie pierwsze przyniosly praktycznie oczekiwany efekt. Po domu porusza sie juz bez wspomagaczy, z wozka inwalidzkiego korzysta tylko na zewnatrz, czesto idzie i
wozek traktuje jak rolator, a kiedy sie zmeczy, siada i dalej jedzie. Pora wiec byla na zalatwienie rolatora i ortopeda go mamie przepisal. Nie wiedzialam jednak, co naprawde kryje sie za "przepisanym" na recepte rolatorem. Bez doplaty byl jeden, metalowy, ciezki, skladajacy sie bardzo trudno i tak, ze praktycznie byl niewiele mniejszy od rozlozonego. Nie wchodzil w gre, przeszlismy do nastepnego. Ten byl lekki, zwrotny, skladal sie tak, ze miescil nawet wewnatrz auta, mial siedzenie, torbe, ale... doplata wynosila 200 euro. Innych juz nie ogladalismy, bo doplaty bylyby jeszcze wieksze, choc oczywiscie na pewno kolejne rolatory byly lepsze. No nic, przelknelismy ten wydatek.
W drodze do domu, kiedy stalismy na swiatlach, kierowca z samochodu obok zaczal gestykulowac i pokazywac na nasze auto, a kiedy otworzylam okno, ostrzegl mnie, ze opona "przecieka". No to trzeba bedzie wymienic dwie na nowe, znow pekna dwie stowy. Tu niestety nie ma zakladow wulkanizacyjnych jak w Polsce.
Myslicie, ze to koniec? Nie! Do tej pory mama wiecej polegiwala w lozku niz siedziala, pozniej siadywala na wozku inwalidzkim, bo mogla sie oprzec. Teraz trzeba jej sprawic jakis przyrzad do siedzenia, raczej nie krzeslo, musi miec wygodnie do ogladania telewizji. A wiec fotel, tyle tylko, ze pokoik jest niewielki, wiec i fotel musi byc raczej maly, choc jednoczesnie w miare wygodny. Najpierw oblecialam magazyny mebli uzywanych, niestety fotele byly tylko duze, fajne, wygodne, z podnozkami i bez, nawet takie ze wspomaganiem wstawania. Przelecialam internet, znalazlam nawet fajny fotel, niedrogi, ale dostawa niestety kosztowac miala 60 euro, no przesada. Maly fotel zmieszcze do samochodu, wiec niech sie bujaja z tak wysokimi kosztami przewozu. Znacznie wieksza zmywarke
przywieziono nam tez za 60 euro, ale w tym byl pelen montaz, razem z wymiana frontu ze starej zmywarki do nowej. Nie mialam wiec zamiaru tyle samo placic za dostarczenie malego fotela. Pojechalam do dyskontu meblowego. No coz, najfajniejszy fotel, wygodny i naprawde ladny, byl poza zasiegiem, kosztowal 300 euro. Za stowe mozna bylo kupic maly klubowy, ale kryty jakas plastikowa imitacja skory, do ktorej przyklejalby sie tylek. Znalazlam w koncu za 150 i ten mial zostac kupiony. Ale w drodze do sklepu zatrzymalam sie przy Jysku i tam trafilam na niewielki fotelik za polowe tej ceny, wiec z radosci dokupilam jeszcze narzute na lozko, zeby sie posciel nie kurzyla.
Mam nadzieje, ze to koniec niespodziewanych wydatkow.

14 lipca 2022

Fala fale pogania

 Wbrew wielkim staraniom koronasceptykow usilujacych zbagatelizowac czy wrecz zaprzeczyc pandemii, ta ostatnia ma sie calkiem dobrze i w tym roku nawet kolejna fala nastapila znacznie wczesniej niz sie spodziewano. I nie, nie jest to, jak twierdza foliarze, taka kolejna grypka sezonowa, bo chorzy calkiem realnie umieraja nadal. W Niemczech przyczynil sie do wczesniejszego rozwoju zarazy tzw. 9-euro-ticket, takie zadoscuczynienie od panstwa dla obywateli, igrzyska zamiast chleba, zeby sobie gawiedz pojezdzila wszystkimi dostepnymi pojazdami, drogowymi i szynowymi, po calych Niemczech za niewielkie 9 euro na miesiac. A swoja droga, dlaczego nie 10 czy 11? Ruszylo zatem towarzycho zwartym tlumem na pociagi regionalne, autobusy lokalne i miejskie i dalej zwiedzac ojczyzne! Co z tego, ze w tych srodkach komunikacji obowiazuja nadal maseczki, skoro na peronach juz nie, a tlok na nich taki, ze szpilki nie wetkniesz. I zaraz slupki zachorowan poszybowaly gwaltownie do gory, co oczywiscie bylo do przewidzenia. Ale gawiedz ma rozrywke, wiec mniej mysli o drozyznie, inflacji, grozacym odlaczeniu gazu przez tego ruskiego psychopate.
Tak wiec zaraza hula w najlepsze, a my zmagamy sie z jej skutkami. Nasze lokalne MPK wstrzymalo kursy na niektorych liniach, bo brak kierowcow, choruja. Corka niedawno byla przez dwa tygodnie na zwolnieniu, bo najpierw chorowal Gapcio, pozniej ona. Jeden cud, ze Hexa sie uchowala. Jednak niedlugo potem przedszkole, do ktorego uczeszcza progenitura, oglosilo, ze pracuje tylko do 14.00, bo personel choruje. No i klops na wiankach, bo corka dla odmiany pracuje do 15.00, a potem musi jeszcze dojechac do domu. No i padlo na bapcie odbieranie towarzystwa.
Ja mniej wiecej wiedzialam, gdzie to przedszkole sie znajduje, ale pojecia nie mialam, z ktorej strony jest wejscie, no i czy wydadza mi dzieci, bo jeszcze nigdy tam nie bylam, choc corka juz na samym poczatku podala moje dane jako osoby, ktora w razie czego moze dzieci zabierac. Wzielam na wszelki wypadek ausweis, zeby moc sie wylegitymowac, nie umialam tez drzwi otworzyc, bo cycek do otwierania jest gdzies pod sufitem, co by mlode towarzystwo nie spieprzylo samodzielnie. Nie bylam pewna, jak dzieci na mnie zareaguja, bo miewaja czasem zly humor i np. nie chca sie przywitac. W gronie rodzinnym to ja mam to w dupie, nigdy nie zmuszam dzieci do niczego, do zadnego "daj buzi cioci" czy "podaj raczke wujkowi". Nie chce, niech nie podaje, jego prawo. Ale juz wsrod obcych... mam zabrac dziecko, a ono np. zaprze sie i nie bedzie chcialo ze mna wyjsc. I co wtedy? Na szczescie jednak Gapcio wykazal na moj widok daleko idacy entuzjazm, rzucajac mi sie w ramiona i nawet dajac buzi usteczkami z herpesem. Dobrze, ze mialam maske, bo by mi z tej milosci sprzedal wirusa.
Tym razem siedzenie z wnukami bylo czysta przyjemnoscia.Matko, jak oni sie przez czas pandemii ucywilizowali! Jakie to wszystko grzeczne i ukladne, teraz moge z czystym sumieniem i duma powiedziec "moja krew" :))) 
We wtorek niestety corka musiala znalezc inne rozwiazanie, bo mama miala termin do ortopedy, ale plan jest do konca tygodnia co najmniej odbierac dzieciaki. Juz zakupilam blok i kredki oraz ksiazeczki do kolorowania i bede je zabierac do siebie, chodzic na spacery i place zabaw w okolicy, z Toyka lub bez, a w razie niepogody bedzie rysowanie albo Netflix, ale to w ostatecznosci. Jestem w kazdym razie uzbrojona i przygotowana. Dzieciece poddupniki sa tez juz w samochodzie, gdyby przyszlo nam do glowy gdzies pojechac.

12 lipca 2022

Dementne dziadersy

 Niedawno gdzies na polskich stronach przeczytalam pelne obaw i oburzenia slowa o rzekomej demencji prezydenta USA Joe Bidena. A to ze do Kamali zwrocil sie "prezydent Harris", a to ze kogos tam pomylil z czlonkiem swojej rodziny, a to ze przysnal podczas widocznie nudnej tyrady jakiegos Zyda z Izraela, a to ze wygrzmocil sie na schodkach samolotu, jakby prezydent Stanow Zjednoczonych nie mial prawa sie potknac. Ale ok, mylenie osob i spanie podczas dyplpmatycznego spotkania to juz bledy niewybaczalne.
Czy zatem wybaczalne jest pieprzenie od rzeczy do starannie wybranej publicznosci, majacej za zadanie wykrzykiwac JAROZBAW, JAROZBAW i klaskac na sygnal, ze euro w Niemczech kosztuje 3 zlote? Czy akceptowalny jest brak bladego pojecia o miejscu, w jakim sie aktualnie przemawia i mylenie jego polozenia geograficznego, umieszczanie Kruszwicy nad Wisla?  Mylenie Brejzy z Mejza. Aaa, uprzednio wyjebawszy sie kilkakrotnie na dwoch niewielkich stopniach w sejmie. Wypada mezowi (hehehe!) stanu latac z rozpietym rozporkiem, w marynarce przysypanej obficie lupiezem, z zaniedbanymi pienkami w paszczy i dwoch roznych butach? Wypada nie znac ani slowa w obcym jezyku, majac rzekomo doktorat z czegostam, gdzie warunkiem obrony pracy jest biegla znajomosc co najmniej jednego jezyka obcego. Co sadzic o czlolwieku, ktory w trzecim dziesiecioleciu XXI wieku nie ma konta w banku, prawa jazdy, czy chocby podstawowych umiejetnosci obslugi komputera, a z telefonu korzysta do gory nogami?  Kim jest czlowiek, ktory nie tylko nie umialby sobie wody na herbate ugotowac, ale nawet tej herbaty kupic, z obawy, ze ktos moglby zrobic mu krzywde. 
Swiat pelen jest dziadersow, mniejszego lub wiekszego kalibru. Ja tam tolerancyjna jestem, dziaders tez czlowiek i niech se zyje. Nie ma jednak mojej zgody, zeby taki sklerotyk jeden z drugim ukladal mi zycie, zwlaszcza osobnik, ktory o zyciu nie ma najlzejszego pojecia, a sam ma w rodzinie dwukrotna rozwodke z nieopanowana chcica, ktora albo uznala katastrofe lotnicza, w ktorej stracila rodzicow za wypadek, za ktory przyslugiwalo tluste odszkodowanie, albo bezprawnie skasowala te kilka milionow za zamach, za ktory kasa sie nie nalezala.

10 lipca 2022

Heee...? Ile???

 Teoria wzglednosci, ale nie ta Einsteina, czas jest taki wzgledny, raz dluzy sie niemilosiernie, innym razem zapierdziela ja powalony. Dziecko chcialoby jak najszybciej stac sie dorosle, dorosly marzy czasem, kiedy jest mocno przepracowany, zeby juz nadszedl mu czas emerytury, to sobie wreszcie odpocznie, a kiedy juz jest na tej emeryturze, to ani sie obejrzy, kiedy ma 80 lat albo wiecej.
 Ostatnio rozmyslalam sobie o latach dwutysiecznych, pamietam nawet, jak w samym 2000 roku mialo byc zacmienie slonca, na ktore bardzo szykowalam sie z aparatem fotograficznym, ale niestety szczelne zachmurzenie  zrujnowalo moje plany. Pamietam strach informatykow, co to bedzie, kiedy wszystkie komputery beda musialy przeskoczyc z 99 na 00 i co z tego moze wyniknac, jakie to milenijne pluskwy beda mialy pole do popisu. Nic jednak sie nie stalo, za to mnie te wydarzenia wydawaly sie takie nieodlegle w czasie, jakby sie wydarzyly... no moze nie wczoraj, ale naprawde niedawno. Potem przyszlo otrzezwienie, no jak to niedawno, przeciez osoba urodzona w 2000 roku ma juz 22 lata, jest nie tylko pelnoletnia, ale calkiem dorosla, moze nawet powolala do zycia kolejne pokolenie. 
Ale jak to? Przeciez to nie moglo az tak szybko minac. Niestety, minelo.
Kiedy zmarl ojciec mojej mamy, byl stary. Zaraz! Qrde, jaki znow stary? Przeciez ja zdazylam go przezyc juz o cztery lata, a przeciez nie jestem stara, w ogole sie nie czuje staro. Niedawno moje oburzenie wzbudzila notatka w prasie, ze kierowca potracil na przejsciu 62-letnia "altes Ömchen" (Oma to babcia, Ömchen babulenka, altes stara). QRWA!!! Coooo??? Ta stara babulenka jest przeciez mlodsza ode mnie, no do cholery!!! Pewnie pisal to jakis gnojek, ktoremu sie wydaje, ze sam nigdy sie nie zestarzeje i pewnie nie dozyje wieku 62 lat, bo tyle to zyly dinozaury albo moze zolwie na Galapagos, ludzie z pewnoscia tak dlugo nie zyja. Tylko kasy rentowe bardzo by sie cieszyly, pracowac do konca, a potem zrobic im grzecznosc i wyciagnac kopyta. Jak moj biedny fajny sasiad, taki sam Niemiec jak my, tyle ze z Kazachstanu, bardzo wartosciowy i mily czlowiek. Przeszedl na emeryture i trzy miesiace pozniej juz go nie bylo. Takich kasy rentowe uwielbiaja, a nie zeby doic ich do stowy albo i dluzej, a tacy tez oczywiscie sie zdarzaja. 
Najlepsza jednak byla moja mama, dawno temu byla w delegacji i idac ulica, zobaczyla klepsydre, gdzie stalo napisane, ze zmarla miala 42 lata. Mama pomyslala "no to sobie pozyla kobita" i zaraz spadlo na nia opamietanie "jakie   "pozyla", przeciez nie pozyla, zmarla w wieku, w ktorym ja wlasnie jestem." 
Taki to ten relatywizm czasowy. 
 

08 lipca 2022

To byly piekne dni...

 ... ale pewnie przez tydzien bede dochodzic do siebie i odpuszczac napinke oraz luzowac poslady. No bo czlowiek chcial, zeby wszystko wypadlo perfekcyjnie - to po pierwsze, w naszym niewielkim mieszkaniu panowal przez trzy dni tlok i harmider - to dwa, upal byl nieziemski oraz duchota - to trzy, a teraz jeszcze tyle dobra zostalo i to mimo, ze goscie odjezdzali zaopatrzeni w pudelka jedzenia - to po czwarte. Jednak ja, mimo tak dlugiego tu pobytu, nie zgermanizowalam sie ani troche i robie imprezy po polsku, oby tylko nie zabraklo, zamiast pomyslec, ze komu bedzie sie chcialo jesc w taki skwar. Nasza lodowka zapelniona tak, ze szpilki nie wetkniesz, a czesc jest w lodowce u corki. W koncu zje sie, nie ma obawy 😁 Moi goscie z Polski dziwili sie, ze po tak dlugim pobycie nie mowie z akcentem, ani nie wtracam germanizmow. Wyjasnilam, ze nie jestem snobka-idiotka, ktora po polrocznym pobycie zapomniala po polsku, jak to niektorzy maja w zwyczaju. W koncu ponad 30 lat tam zylam, pobieralam nauki, wiec bez przesady, ze moglam zapomniec, po prostu bardziej uwazam na to, co mowie, zeby osoby nie znajace niemieckiego mogla mnie normalnie zrozumiec. Tutaj wsrod Polakow mniej sie zwraca uwage, bo nawet, gdy wtraci sie jakies niemieckie slowo, to i tak wszyscy zrozumieja. Gorzej jest z moimi dziecmi, one maja juz problem z mowieniem po polsku, choc naprawde duzo rozumieja, ale one albo przyjechaly tu jako malenskie dzieci, albo tu sie rodzily.
Plan obchodow 90-tych urodzin mamy juz znacie, wiec nie bede sie powtarzac, wszystko odbylo sie bez zaklocen. Mialysmy jednak szczescie trafic podczas zwiedzania starowki na rzadkie wydarzenie, ktorego ja nigdy jeszcze nie bylam swiadkiem, choc zyje tu ponad 30 lat. Pisalam kiedys, ze symbolem mojego miasta jest Gesiarka, ktorej rzezba stoi na rynku staromiejskim przed starym ratuszem. Jako znane miasto uniwersyteckie i kuznia noblistow, miasto jest rowniez kuznia doktorantow, ktorzy po pomyslnej obronie pracy, wiezieni sa w smiesznym wozku, ozdobionym balonami, na rynek i kazdy swiezy doktor musi wspiac sie do Gesiarki i ja pocalowac. Uchodzi ona za najczesciej calowana dziewczyne w calych Niemczech. Trafilysmy na swieza doktorantke Carolin, wiec mialysmy rzadka okazje przyjrzec sie ceremonialowi calowania Gesiarki.






W zimie w fontannie nie ma wody i z Gesiarki tez nic nie sika, latem jest gorzej dla doktorow, nasza biedna Carolin zostala dobrze zmoczona. Ale przynajmniej mialam okazje zobaczyc na wlasne oczy to, o czym od dawna wiedzialam, a znalam tylko z przekazow, ustnych lub drukowanych. 
 Jeszcze tylko  ciekawostka, Gesiarka w oryginale z 1901 roku, rzezba w brazie autorstwa Paula Nisse, stoi w Muzeum Miejskim, natomiast na rynku mamy kopie, rowniez w brazie.
Zdjecie autorstwa Soenke Rahn, ze strony Wikipedii.
Wszystkie zdjecia mozna oczywiscie powiekszyc sobie kliknieciem. 
 W niedziele nie obylo sie bez przykrego zgrzytu, bo kiedy dotarlismy do restauracji, nagle sie okazalo, ze nie ma rezerwacji, a przeciez bylam calkiem osobiscie, nawet nie telefonicznie i pracownica brala ode mnie nazwisko i numer telefonu. Ustalony byl taras, dostalismy miejsce wewnatrz, co przy panujacych upalach bylo nie do wytrzymania. Wlasciwie powinnam zrobic w tyl zwrot i wyjsc, ale w tych warunkach szukac czegos innego z mama na wozku, dziecmi, czesciowo na piechote - nie bylo sensu. Zacisnelam wiec zeby i przystalam na ich warunki, ale to byl ostatni moj pobyt w tym lokalu. Takie traktowanie gosci, ktorzy zostawiaja blisko 500 euro, nie godzi sie. Najmlodsza corka przygotowala cyfrowy tort, a restauracja policzyla sobie po 2,50 od twarzy za to tylko, ze podano nam talerzyki i moglismy na miejscu zjesc przyniesiony wlasny tort. Slyszeliscie o podobnej bezczelnosci?

Moze troche niewyraznie widac, ale czekoladowa jest 9, a zero cytrynowe

Ale nasze towarzystwo i tak bylo zadowolone, jedzenie smakowalo, tylko lokal stracil potencjalnych klientow w nas wszystkich, choc wczesniej bywalismy tam czesto i chetnie, ale wszyscy przy stole stwierdzili, ze pewne granice zostaly przez personel przekroczone, a jeden tlusty facet z obslugi zachowal sie w stosunku do nas arogancko.
Ogolnie bylo mimo wszystko bardzo fajnie, goscie z Polski i nie tylko byli zadowoleni, my w sumie tez. 


Kiedy wiezlismy mame na wozku, z przywiazanymi do niego balonami, obcy ludzie na ulicy zaczepiali nas i skladali mamie zyczenia urodzinowe, pozniej w restauracji podchodzili od innych stolikow i tez skladali jej zyczenia. Mama bardzo byla zaskoczona, ale tutaj tak jest, ludzie sa bezinteresownie serdeczni, nawet wobec obcych.

06 lipca 2022

Problemy z komentowaniem

 Znalazlam cos, co moze sie przydac wszystkim majacym w ostatnim czasie kloopoty z komentowaniem lub odpowiadaniem na komentarze na bloggerze. Na fejsbuku jest bardzo przydatna strona Blogger Polska, gdzie admin Arkadiusz Narowski  doradza, odpowiada na pytania osob prowadzacych blogi i majacych jakies techniczne watpliwosci czy problemy. Ostatnio pewna blogerka napisala:
 
Hej, od niedawna nie mogę odpisywać na komentarze ani usuwać opublikowanych komentarzy na blogu. Wygląda, jakbym nie była zalogowana do Bloggera, a jestem. Natomiast z telefonu robię to bez problemu. Co się mogło zadziać?
 
Czyli problem, na jaki wiekszosc z nas uskarza sie w ostatnim czasie. Zacytuje pelna odpowiedz Arka, moze przyda sie komus z Was do zlikwidowania klopotu.
 
Zacznę od tego, że dla przeglądarek domena blogger.com oraz blogspot.com to są dwie zupełnie różne strony, nieważne, że właścicielem jest jedna firma. Przy restrykcyjnych ustawieniach prywatności ciasteczka z jednej domeny są blokowane na drugiej (trzw. third-party cookies / ciasteczka firma trzecich). Domyślnie ma to chronić prywatności użytkownika, ale czasami sprawia problemy na niektórych witrynach.
Blogger ładuje formularz komentarzy w ramce iframe. Jesteśmy na czymś blogu w domenie blogspot.com albo na płatnej, ale komentarz publikujemy poprzez okienko znajdujące się fizycznie na innej stronie, w domenie blogger.com.
Do niedawna nie było to problemem, ale przez zwiększanie ochrony użytkowników przez przeglądarki, zaczyna być. Podczas wizyty na blogach, przeglądarka nie wpuszcza ciasteczka z blogger.com, więc w formularzu i na pasku górnym jesteśmy pokazywani jako wylogowani, bo de facto zalogowaliśmy się na innej stronie.
Do tej pory najwiekszą grupą osób, które przychodziły z tym problemem byli użytkownicy przeglądarki Safari. Niedawno Firefox opublikował taki artykuł: https://blog.mozilla.org/.../firefox-rolls-out-total.../ bo wraz z aktualizacją wprowadzili wzmocnioną ochronę jako domyślne ustawienie dla wszystkich swoich użytkowników.
To dobra wiadomość w kontekście prywatności, ale jak już wspomniałem, problem w przypadkach takich jak ten, gdzie niektóre elementy ładowane są z innej domeny.
Co można zrobić? Można dodawać wyjątki w przeglądarkach, warto uwzględnić tam domeny, które przeglądamy. Ja na szybko sprawdziłem tylko to: https://support.mozilla.org/.../wzmocniona-ochrona-przed... i pomogło. Wyłączenie wzmocnionej ochrony powoduje, że jestem pokazywany jako zalogowany.
Chrome również zamierza zrezygnować z ciasteczek firm trzecich ale dali sobie chyba czas do 2023 roku. Ciekawe jak to się wszystko odbije na internecie. Mam nadzieję, że efekt będzie lepszy niż unijne prawo o ciasteczkach, które sprawiło, że jak się teraz chce coś odrzucić to czasem trzeba się nieźle naklikać (przez sprytne praktyki tych firm).
Polecam również przesyłanie opinii do Bloggera poprzez opcję "?" w kokpicie. Może przy odpowiednio dużej liczbie zgłoszeń zespół zmieni ten formularz na taki, który nie wymaga iframe.
 
Serdecznie polecam polubic te strone na fejsbuku, niektore pytania sami z pewnoscia byscie zadali, jest tam sporo fajnych porad. Tutaj wklejam wskazowki, jak sprobowac sobie poradzic z problemem komentarzowym, dla tych, ktorzy fejsbuka nie maja. Pokaze Wam, jak szybko zlikwidowac ten problem.

Trzeba kliknac w te "tarcze"

Wyskoczy ramka, trzeba kliknac w to i...

... go deaktywowac. W tym samym momencie "tarcza" bedzie przekreslona, a my z powrotem zalogowani na tej stronie

Jedyny problem to to, ze dla kazdej strony trzeba proces powtarzac, tzn. jesli jestem na czyims blogu i nie moge skomentowac, trzeba zrobic j.w., a gdy przechodze na kolejny blog do kogos innego, to znow musze to robic. Mam tylko nadzieje, ze raz na blog wystarczy i komp juz zapamieta. Wlasnie sprawdzilam, raz zrobione jest zapamietane, ale dla kazdego bloga trzeba proces choc raz powtorzyc. 
I WSZYSTKO DZIALA JAK PRZEDTEM !!!

04 lipca 2022

Co z tymi ludzmi?

 Ja wiem, ze kobiety powinny trzymac ze soba, ale z niektorymi sie po prostu nie da. Dwie takie mam na celowniku, moze by i wiecej sie znalazlo, ale te dwie wystarcza za wiekszosc idiotek. Jedna to znana ogolnie spiewaczka, z tym, ze mnie akurat jej zawodzenie nigdy nie jaralo, a odkad falszywie zawyla polski hymn, za co powinna dostac grzywne, bo mocno zranila moje uczucia patriotyczne, uznalam ja za mocno przereklamowana. Przy czym osobiscie wyjatkowo nie lubie min pelnych cierpienia przy wyciaganiu gornego CE, ja takie miny robie podczas zatwardzenia, a owa spiewaczka jest w takich grymasach miszczyniom. Ta otoz postac, nieco juz zakurzona i zapomniana, postanowila zaistniec i wybzdzila zbotoksowanym otworem gebowym smiale teorie o matrixach, biorobotach, hybrydach i reptilianach. Pisze to ku przestrodze, jak szkodliwy dla komorek mozgowych jest nadmiar botoxu, pamietajcie dziewczyny, lepiej juz ze zmarszczkami niz bez rozumu. Czy to przedwczesna menopauza, czy syndrom pustego gniazda, bo Alanek odlecial, czy dla odmiany syndrom niedoje***ania, bo nie wyglada, zeby kolejka do niej stala, zreszta ona i tak przez 5G orgazmow nie ma od lat, czy w koncu faktycznie ten botox, ale niewiasta snuje coraz smielsze teorie, a ja zastanawiam sie, czy smiac sie, czy raczej plakac i wspolczuc.
Ta druga dziewica z koniecznosci, a przekupa z wyboru, z syndromem j.w., niegdys poslanka, teraz sedzia ustalajaca, jak narod ma zyc pod dyktando tego skarlalego paranoika, w czasie wolnym chamka na twitterze, o ksywce plugawy Krystyn (chwala za te ksywke Autorowi) uzyla otworu paszczowego do jawnych grozb wobec pewnych grup spolecznych i otwarcie obiecala kierunek polexit. Cytuje:
"A po wyjsciu z UE zlapiemy za twarz tych wszystkich lewakow, libkow, sedziow, prywaciarzy, feministki, media i internet. Wyborow nie przegramy."
Najpiekniejsze jest to, ze ten sqrwialy skarlaly narod na nic innego sobie nie zasluzyl, jak wlasnie na trzymanie go krotko przy mordzie, bo jak historia pokazuje, nie umie on wlasciwie korzystac z wolnosci, musi miec jakis bat nad soba, jak nie zaborcow, to Zwiazek Radziecki, jak nie jankesow, to Watykan. Teraz tez umie tylko klikac w zlosci w klawiature, ale juz dupe ruszyc, zeby satrape wywiezc na taczkach, to za duzy wysilek. Wiecie, dlaczego w latach 80-tych udal sie ten zryw w demoludach, zapoczatkowany w Polsce? Nie Walesa, nie Wojtyla, choc oczywiscie nie wolno nie doceniac ogromnego poparcia kosciola, ktory niejako kazal wszystkim swoim bezmozgowcom obalac komune - wlasnie to przewazylo szale zwyciestwa. Teraz tlustym klechom jest za dobrze, boja sie, ze jesli zmieni sie wladza, im sie ukroci, bo moze faktycznie zostanie w koncu przeprowadzony rzetelny rozdzial kosciola od panstwa i kranik z miliardami wyschnie. Robia wiec wszystko, co w ich mocy, zeby zapobiec zmianom i wpajaja swoim poboznym bezmozgowcom, zeby siedzieli cicho, bo im pincetplusy pozabieraja. Stad takie mocne poparcie dla tego rzadu. Moge sie zalozyc, ze do 2025 Polska znajdzie sie poza unia, ku wielkiemu zadowoleniu obecnej wladzy, kosciola i wszystkich przeciwnikow zmian ratujacych klimat, elgiebetow, lewakow, libkow, feministki oraz media i internet, ktore przestana istniec. Ament

O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...