Translate

11 czerwca 2022

Drobne gesty

 Codziennosc nie sklada sie z wielkich czynow heroicznych, a z malych rutynowych czynnosci, ktore wypelniaja nam caly dzien. Sa to czynnosci wielce intymne, takie tylko dla nas, ale w wiekszosci te inne wykonujemy bedac wsrod ludzi. Sa one jednak na tyle powszechne, ze z czasem przestajemy zauwazac ludzi wokol nas, oni sie rozmywaja, stanowia tlo, ktore wiadomo, ze jest, ale przeciez nie zastanawiamy sie glebiej, jak ono wyglada, czy jest ladne czy nie, stanowi jakis taki zamazany obraz. Moze zauwazamy pojedynczych ludzi, ale najczesciej, kiedy staja nam na drodze, zaklocaja plynnosc ruchu, irytuja. Ktos wjezdza w ostatniej chwili na wyczekiwane miejsce parkingowe tuz przed naszym nosem, ktos inny staje z wozkiem na zakupy w waskiej uliczce miedzy regalami sklepowymi i albo sie zastanawia nad marnoscia tego swiata, albo gada przez telefon, a my mamy ochote zbic go z nog wlasnym wozkiem, zeby otrzezwial. Mijamy wiele osob na naszej drodze, ale usmiech i pozdrowienie mamy jedynie dla tych, ktorych znamy, co najmniej z widzenia. Jezdzac autem zlorzeczymy na innych kierowcow, ze niedouczeni i kto im w ogole wydal prawo jazdy, choc sami tez nierzadko popelniamy podstawowe bledy, bo zamyslamy sie czy martwimy, ale nam przeciez wolno, bo mylic sie jest rzecza ludzka, dlaczego wiec odbieramy innym prawo do pomylek? Czy kazdy z nas kierowcow urodzil sie z umiejetnosciami perfekcyjnego zachowania w ruchu ulicznym? No nie, tej rutyny nabieralismy przez lata, dlaczego wiec irytuje nas do bialosci zgasniety motor w stojacym przed nami aucie ze szkoly jazdy? Bo musimy poczekac na nastepne zielone swiatlo?
Z przykroscia musze stwierdzic, ze z takimi zachowaniami najczesciej czlowiek spotyka sie w Polsce, taka bezinteresowna nieuprzejmosc panuje tam na codzien i kiedy z rzadka spotka nas ze strony innych jakis przyjazny gest, najpierw patrzymy podejrzliwie, czy nie chca nas okrasc, potem sie dziwimy, a na koncu moze nawet troche cieszymy. Niemcy nauczyly mnie okazywania codziennych bezinteresownych przyjaznych gestow. Kiedy jestem z psem na spacerze, nierzadko zwiedzajac inne miasta, zawsze jestem pozdrawiana przez napotkane obce osoby, jak nie przyjazne dziendobry, to okolicznosciowe zyczenia swiateczne. Odwiedzajac mame, wdrazalam w Polsce ten zwyczaj pozdrawiania napotkanych ludzi z usmiechem i spotykalam sie z roznymi reakcjami, odwracali sie, myslac ze mowie do kogos za nimi, patrzyli na mnie podejrzliwie w obawie, ze moze czegos od nich bede chciala, w koncu odpowiadali, ale nie zawsze.
Kiedy stoje w sklepie do kasy i mam sporo artykulow, zawsze przepuszczam tych, ktorzy maja 2-3, bo po co ma tyle czekac. Zanim ja wszystko wypakuje, on bedzie juz na zewnatrz. Zawsze przepuszczam robotnikow w roboczych uniformach, kupujacych swoj lunch. 
Dla mnie przepuszczanie czy wpuszczanie do ruchu innych aut stalo sie codziennoscia, tak robia wszyscy i dzieki temu ruch jest plynniejszy i bezpieczniejszy. Jesli dojezdzam do skrzyzowania, gdzie z przeciwka czekaja na lewoskret, a mnie zapala sie czerwone, kiedy jestem jeszcze daleko, zawsze daje znac swiatlami, ze moga juz skrecac, nie czekajac az dojade i sie zatrzymam. 
To sa naprawde drobiazgi, ale czynia zycie przyjemniejszym i lzejszym, nie tylko tym, ktorych pozdrawiamy, przepuszczamy czy robimy cos przyjaznego, ale i nam samym, kiedy odwdzieczaja sie serdecznym usmiechem. Ja wtedy czuje sie lepszym czlowiekiem.

09 czerwca 2022

Rzadkie imiona

 Komentarze pod jednym z postow FrauBe natchnely mnie do pochwalenia sie imionami, jakie wystepowaly w mojej rodzinie. Przodkowie mieli naprawde ulanska fantazje. No bo co powiecie na imie mojego dziadka ze strony mamy, Kwiryn? W zyciu nie spotkalam sie u nikogo z tym imieniem, wyjawszy Dziewczeta z Nowolipek, ale tam byla damska wersja tego imienia. Jego matka, prababcia Paulina, miala doprawdy niewyczerpane pomysly w nadawaniu imion swoim dzieciom, choc oczywiscie Kwiryna nic nie przebilo w rzadkosci wystepowania. Mial on trzech braci: Anatola, Benona i zwyklego Romana i jedna siostre Regine. Syn Anatola dostal na chrzcie Gerard, reszta dzieci w rodzinie nazywala sie juz calkiem normalnie. Kwiryn ozenil sie z Marianna i to chyba na jej czesc ochrzczono mnie, tyle ze w odwrotnym szyku. To tyle, jesli chodzi o strone mojej mamy.
Rodzicami mojej babci, tej z Warszawy, byli Tekla i Marcin. Tekle uwielbialam i nawet w szale tego uwielbienia chcialam tak dac na imie mojej pierworodnej, ale na drodze stanela mi Pszczólka Maja i jedna z postaci wystepujacych w tej kreskowce, zla pajeczyca Tekla wlasnie. No nie moglam dziecku uczynic takiej krzywdy.  Tekla miala czworke dzieci, Cecylie, Leokadie (moja babcia), Czeslawa i Henryke. Chyba tylko moja babcia brzmiala dosc egzotycznie. Dziadek mial brata Mariana, a ten z kolei dwie corki, Longine i Danute. 
Za to wsrod dalszej rodziny mielismy trzy siostry, Honorate, Pelagie i Kunegunde, nawet nie wiem, jakie bylo miedzy nami pokrewienstwo, spotykalismy sie rzadko (ja widzialam je dwa razy w zyciu), bo one mieszkaly w Czestochowie. Pewnie juz dawno nie zyja, bo to bylo pokolenie moich dziadkow. Ale moje z nimi spotkanie przebieglo tak, ze pozniej bylo opowiadane wielokrotnie jako rodzinna anegdota.
Przyjechaly wszystkie trzy do Lodzi z wizyta i zatrzymaly sie u Czeslawa, a mieszkal on i my wkamienicy, ktora zbudowal pradziadek Marcin, oni na dole, my na pierwszym pietrze. Ktos nagle zadzwonil do drzwi, bylam najblizej, wiec otworzylam, a liczylam sobie wowczas moze z 10 wiosen. Patrze, jakies trzy matrony i zaraz pomyslalam, ze to znow te nachalne jehowy, wiec niewiele myslac zatrzasnelam im drzwi przed nosem i zadowolona z siebie, wrocilam do pokoju, a na pytanie rodzicow, kto to byl, odparlam, ze jehowy. Tymczasem ciotki choc zdziwione moim brakiem kultury, ani myslaly rezygnowac z wizyty i zadzwonily ponownie, wiec ojciec pofatygowal sie przepedzac jehowych spode drzwi, po czym rzucili sie sobie w objecia, a ja nie bardzo wiedzialam, gdzie twarz schowac ze wstydu. Ciotki okazaly sie byc bardzo wyrozumiale i dlugo jeszcze opowiadaly w rodzinie, jak zostaly potraktowane przez antyreligijna corke Jerzego.
A tak calkiem na marginesie, choc juz kiedys dawno pisalam o tym na drugim blogu, ja nadalam corkom takie imiona, zreszta sama tez nosze imiona bardzo meidzynarodowe, ze przy zmianie obywatelstwa nie musialam dokonywac ich zmiany. Znajomi musieli zmieniac na niemiecka wersje wszystkich Przemyslawow, Malgorzaty, Elzbiety, Agnieszki, Katarzyny, Czeslawow i wielu innych typowo polskich, ktorych Niemcy nie byli w stanie prawidlowo przeczytac. U nas tylko slubny dokonal zmiany z Piotra na Petera, my nie musialysmy.

07 czerwca 2022

Nauczyciele

 Ani to dzien nauczyciela, ani zadna inna specjalna okazja, po prostu czytam, ze w Polsce wielu nauczycieli odchodzi z zawodu, tych nauczycieli pisanych duzym N, odchodza na znak protestu po kolejnych zmianach systemu oswiaty, po nachalnym przymuszaniu mlodziezy do przyjmowania wartosci katolickich (zeby nie bylo pomylek, tych polskokatolickich: nienawidziec pedalow, ciapatych, interesujacych pisarzy, ktorym z kosciolem bylo nie po drodze, byc poboznym i nie myslec zbyt intensywnie, placic koscielne haracze i chronic domy boze przed lewakami), odchodzenia od swieckosci szkol, drastycznego obnizania poziomu nauczania i lektury obowiazkowej autorstwa Wojtyly. Pewnie niemala role spelniaja rowniez ich glodowe zarobki, w koncu nie zyje sie dla pracy, ale pracuje, aby zyc. Dziwne tylko, ze te wszystkie ciecia i oszczednosci jakos nie przekladaja sie na zarobki katechetow, no ale indoktrynowac trzeba umiec, to wyzszy stopien od prostego nauczania, wiec i zarobki musza byc godziwe. Panstwa wyznaniowo-totalitarne tak maja.
Myslicie, ze nauczycieli w koncu zabraknie? Nic bardziej mylnego, zostana zastapieni swoimi BMW (bierny, mierny, wierny), szkoly beda zaludnione katechetami, ktorzy beda nauczac tego, czego sami nie umieja, a z czasem poprzestana tylko na indoktrynacji i przymusowym zajeciom z religii. Celowo nie pisze o nauce religii, bo ten stek bzdur nawet przez chwile blisko nauki nie lezal. 
Wracam czasem wspomnieniami do moich szkolnych czasow, do nauczycieli z prawdziwego zdarzenia, ktorzy rzadko podnosili glos, za to uczyli tak, ze pamietam do dzisiaj. Byli przez nas szanowani, ale i nas szanowali, choc w tamtych zamierzchlych czasach nikt nie trabil o prawach ucznia, natomiast wciaz mowiono nam o obowiazkach i to bylo dla nas normalne, nikt sie nie buntowal, nie skarzyl w domu, bo w domu mogl oberwac reprymende. Zle oceny nie byly podstawa do szukania psychologicznych atestow o jakiejs dys-, a swiadczyly jedynie o naszym lenistwie. I nikt mi nie przetlumaczy, ze nie mozna bylo przysiasc faldow i nauczyc sie, choc pewnie wymagaloby to od delikwenta wiecej wysilku. Teraz wystarczy dac w lape lekarzowi, zeby usprawiedliwic lenistwo.
Nigdy nie smialabym wytknac nauczycielowi, ze ma dwa miesiace wakacji. Nie ma, bo czesto musi dyzurowac w szkole albo dorabiac wychowawstwem na koloniach. A podczas roku szkolnego musi po pracy nie tylko sprawdzac klasowki i zadane prace domowe, ale sam przygotowywac sie do kolejnych lekcji, oczywiscie pod warunkiem, ze jest porzadnym nauczycielem. Stale musi sie doksztalcac, zeby nadazyc za nauka, a to tez wymaga czasu. 
Za naszych czasow czlowiek tylko kombinowal, zeby nauczyciel nie powiadamial rodzicow, bo jeszcze w domu czekalaby nastepna kara, a dzisiaj uczniowie strasza nauczycieli rodzicami i to dziala!
Nie jest dobrze, bedzie gorzej. Takie beda rzeczypospolite, jakie ich mlodziezy chowanie. Teraz "chowa sie" mlodziez na bezmozgich wojownikow maryji czy inna armie chrystusa, kleczacych na ulicy z rozancami, na konsekrowane dziewice, zakonnice i inne beneficjentki pincetplusow. Tylko tak dalej! 

05 czerwca 2022

Mama czuje sie jak w domu

 Wcale nie dlatego tak sie czuje, ze w koncu sie zadomowila, jakby sie mozna bylo domyslac po tytule, ale akurat odbywa sie u sasiada generalny remont lazienki i warkot udarowej przemyslowej wiertarki towarzyszy nam od kilku dni. Zaczelo sie niewinnie, u sasiadki Katji z przeciwka zaczal przeciekac sufit w lazience, udala sie wiec pietro wyzej do sasiada Dimitra (oboje z Kazachstanu, oboje niezwykle sympatyczni). U niego suchutko i ani sladu wody, ale kiedy u Katji plamy na suficie rosly, zameldowali w spoldzielni, ze cos jest nie halo. Lazienka Dimy byla remontowana kilka lat temu, kiedy zmarl nasz ulubiony sasiad, a wdowa po nim poszla na mniejsze mieszkanie. Hydraulicy ze spoldzielni skuli troche podlogi w miejscu przecieku, ale nic nie znalezli, za to dzien pozniej u Katji lalo sie z sufitu. Spoldzielnia postanowila zatem zrobic u Dimy jeszcze wiekszy remont, z wymiana wanny i innych sanitariatow, skuciem calej podlogi, zeby znalezc ten przeciek. Dima mial za to jedno zmartwienie, gdzie mianowicie bedzie chodzil za potrzeba
nie majac w domu sedesu. Spoldzielnia postawila do jego i robotnikow dyspozycji tojtojke (mobilna wygódke) przed wejsciem do budynku, ale to Dimie nie wystarczalo, bo w tojtojce nie moglby sie myc, a na propozycje spoldzielni, zeby myl sie w zlewie w kuchni, spytal uprzejmie, czy sie z glupim na lby pozamieniali. Dostal zatem na trzy tygodnie hotel, nawiasem mowiac ten sam, ktory ja zarezerwowalam dla dwoch mamy kolezanek z Wigoru, ktore przyjezdzaja na jej urodziny. 
Od tego dnia codziennie mamy bardzo glosne warczenie, ze az cala chalupa sie trzesie w posadach. Za to mama smieje sie, ze ma jak u siebie w domu, gdzie co jakis czas w ktoryms mieszkaniu odbywal sie remont generalny, wlacznie z wymiana przewodow elektrycznych, a ze sciany to wielka plyta, jakis straszliwie twardy zelbeton, to i wiercenie jest robota wielce zmudna, wiertla sie pala i wszystko trwa bardzo dlugo, zwlaszcza ze wiekszosc mieszkancow dokonuje tych remontow we wlasnym zakresie, co powoduje, ze trwaja one w nieskonczonosc. W ostatnim czasie remontowano najpierw mieszkanie nad mama, a kiedy wreszcie odetchnela z ulga, sprzedane zostalo mieszkanie pod nia i wszystko zaczelo sie od nowa. Nawet kiedy rozmawialysmy przez telefon, czesto slyszalam odglosy tego straszliwego ryku wiertary.
Mama mowila, ze u mnie jest dla niej za cicho, nie ma placu zabaw pod oknem, na ktorym w dzien urzeduja i wrzeszcza mlodsze dzieci, a po zapadnieciu zmroku te nieco starsze popijaja winko i tez zachowuja sie glosno, zadne golebie nie gruchaja od switu, nie ma piszczacych nowojorskimi syrenami radiowozow i karetek, ktore nawet w srodku nocy na pustych ulicach napier***ja tymi syrenami, ze budza ludzi pracy. U nas pojazdy uprzywilejowane wlaczaja ten wynalazek szatana na odcinkach, gdzie jest duzy ruch i musza sie przedzierac albo przed skrzyzowaniem, kiedy chca je przejechac na czerwonym. W pozostalych przypadkach wystarczaja im koguty i swiatla stroboskopowe, wiec wycie syren jest tu zjawiskiem rzadkim. Tak wiec mama ma nareszcie co najmniej jeden ze swoich oswojonych dzwiekow i pewnie spi jej sie lepiej przy tych kolysankach wiertarkowych, tylko co ja poczne, kiedy ten remont dobiegnie konca?

03 czerwca 2022

Rola godna oscara

 Jak grom z jasnego nieba spadla na mnie wiadomosc, ze moja przyjaciolka zlozyla papiery rozwodowe. Powiecie: bywa. Ano bywa, jednak okolicznosci prowadzace do rozpadu tego, przez wszystkich, z zona na czele, uwazanego za bardzo udane, malzenstwa, byly dla mnie niezwykle szokujace. Bylo to jej drugie malzenstwo, nie byla wiec specjalnie wyrywna po pierwszym nieudanym, dlugo rozwazala, byla niezalezna, obrotna, nie musiala szukac silnego meskiego ramienia czy finansowej opoki. On nalegal, wiec po kilku latach w koncu wzieli slub. I byli chyba szczesliwi, co najmniej ona, choc on tez sie wydawal. Cieply kochany facet, lubiany przez wszystkich, obsypujacy ja przez kilkanascie lat malzenstwa kwiatami i prezentami, bez mala noszacy na rekach. Bardzo go polubilismy.
Mieli wspolna firme, wspolne konta, wspolne pelnomocnictwa. Nie zostawil jej bez grosza, ale duzo zabral i, jak to zwykle bywa, przez przypadek odkryla milosne czaty z jakas inna kobieta. I chyba to ja jestem nawet bardziej zszokowana tym wszystkim od niej samej. A ona, wiedzac juz teraz o wszystkim, zaczela skladac rozsypane puzzle, widziec pewne rzeczy czy zachowania w calkiem innym swietle, co oczywiscie obecnie zmienia ich znaczenie. Doszla do wniosku, ze on przez te kilkanascie lat planowal to, co nastapilo teraz i cierpliwie swoj plan realizowal. Odgrywal role zycia, za ktora powinien dostac oscara.
Ja sklaniam sie do teorii, ze wszystko nastapilo bardziej spontanicznie, bo po prostu trudno mi uwierzyc w taka perfidie i tak dlugotrwale ukrywanie swojej drugiej twarzy. Ale moge sie mylic, w koncu az tak dobrze go nie znalam, no i zylismy w sporym oddaleniu, wiec i kontakty byly nieczeste. Choc na ogol moja intuicja od pierwszego spotkania podpowiada mi, ze dana osoba ma w sobie cos falszywego i rzadko sie myli, tak w jego przypadku w pelni zawiodla. Stad chyba ten moj dlugotrwaly szok. 
A mojej przyjaciolce kolejny facet zabral kilkanascie lat zycia i niewiele do niego wniosl, jak sie w efekcie okazuje.

01 czerwca 2022

Najazd Hunow na chalupe

 Coraz bardziej przekonuje sie do moich wnuczat. Qrde, nie wierze, ze to pisze, bo przeciez ogolnie znanym faktem autentycznym jest, ze ja dzieci wcale nie lubie, a tych malych bombelków szczegolnie. Kiedy to towarzycho wczesniej wjezdzalo mi na kwadrat, to laboga rety i klekajta narody! Trzeba bylo chodzic za nimi krok w krok, bo wciaz wlazily w szkode. Nigdy nie pytaly, czy im cos wolno, tylko braly jak swoje. A przy mojej pedanterii i neurozach byl to dopust bozy, bo ich matka robila za goscia i ani myslala pilnowac tych malych wandali. Potem nastala pandemia i mialam przynajmniej wymowke, zeby sie z nimi nie widywac, a one przez ten czas nie zasypialy gruszek w popiele, tylko dojrzewaly i madrzaly, grzecznialy i chlonely bontony z sawuarwiwrami. 
Teraz spotykamy sie czesciej, glownie u nas, bo chodzi o spotkanie z (pra)babcia, a tam do nich jest niewygodny dostep, wiec dopoki mama nie bedzie smigac samodzielnie po schodach i przestanie uzywac wozek inwalidzki, to one beda ja odwiedzac u nas. Do pierwszych odwiedzin szykowalam sie duchowo i juz sie balam, co z tego wyniknie. No ale okazalo sie, ze przez czas pandemii moje wnuki ą i ę oraz gówno przez er-zet, bulke przez bibulke i wersal uskutecznialy. 
- Bapcia, darf ich das anfassen? Oder nehmen? *)
I powiedz teraz takim  aniolkom, ze nie. Zniecheca sie tym odgrywaniem grzecznych dzieci i wroca do starych zachowan.  No i bapcia pozwalala, ale nie na wszystko, gdyby sie komus wydawalo, ze ze szczescia juz na tyle zglupiala. Co to to nie, ale bapcia zauwazyla u siebie wieksze luzy oraz doszla do jedynie slusznego wniosku, ze wszystkich tych bibelotow nie wezmie ze soba w zaswiaty. 
- Bierzta, dziatki! 
One szczesliwe, ja tez, ich matka mogla bez wyrzutow sumienia robic za goscia, prababcia pozwolila poslugiwac sie balkonikiem i wozkiem inwalidzkim, no dawno nie mialy takiej zabawy, nawet na placu zabaw jest nudniej. Troche mnie jeszcze upija, ze nie odkladaja wszystkiego na swoje miejsce i musze po ich wyjsciu poprawiac, ale pewnie mi to przejdzie, wyrobie sie w roli bapci.

*) Babciu, moge tego dotknac? Albo wziac?

30 maja 2022

Rynce opadli jeszcze nizej

 Kiedy wreszcie punktualnie o 11.00 zabrzmial dzwonek, skadinad bardzo mila niewiasta oznajmila mi, ze ona juz dzwonila wczesniej, ale nikt nie odbieral. Przypomnialam jej zatem, ze 10.30 to nie 11.00, a ja z reguly nie odbieram telefonu, kiedy prowadze samochod. No, przynajmniej to sobie wytlumaczylysmy.
Pozniej zaczelo sie przesluchanie, ktore z wiadomych przyczyn musialam zalatwic ja i tylko jesli czegos nie bylam pewna, czy nie wiedzialam, pytalam mame. Wszystko szlo jak z platka (FrauBe, skad wzial sie ów platek?) do momentu, kiedy oznajmilam jej o maminej osteoporozie.
- Artroza? - spytalo dziewcze malo inteligentnie, a ja zaczelam sie zastanawiac, czy mam az taka wade wymowy, ze nie mozna mnie zrozumiec i odroznic osteoporozy od artrozy.
- Nie, nie artroza, OSTEOPOROZA.
- To przeciez to samo... (rozlegl sie huk, bo te rynce mnie opadli)
- Nie, to nie to samo, to dwie zupelnie rozne jednostki chorobowe.
- No, ale to choroby podeszlego wieku...
A ja zaczelam sie zastanawiac, jakim cudem w sluzbach medycznych zatrudniaja kogos, kto nie ma nawet mglistego pojecia o pewnych typowych chorobach wystepujacych u osob w podeszlym wieku, skoro zostal wydelegowany do prowadzenia wywiadow telefonicznych. Zreszta obydwie te choroby moga wystepowac u osob znacznie mlodszych i nie sa chorobami wylacznie wieku podeszlego.
- Nie, droga pani, nie tylko wieku podeszlego.
- No tak, ale ta osteoporoza dotyczy kregoslupa, a artroza konczyn. (jeszcze wiekszy huk)
- Nie, prosze pani, osteoporoza jest choroba kosci i dotyczy WSZYSTKICH kosci w czlowieku, od kosteczki malego palca po kregoslup, to rzeszotnienie calego koscca. Artroza zas to choroba stawow. 
Widocznie podczas mojego spiczu panienka na cito udala sie do gugla po pomoc, bo naraz rzekla:
- A tak, widze wlasnie.
- To dobrze! Powtarzam wiec raz jeszcze, zeby pani prawidlowo wpisala, mama choruje na zaawansowana osteoporoze, a nie na artroze. 
A potem pozyczylysmy sobie przyjemnego popoludnia i wywiad dobiegl szczesliwego konca. I teraz refleksja, gdybym niekoniecznie znala roznice miedzy tymi chorobami, jak owa panienka, to wpisalaby mamie do dossier niewiadomoco, bo to przeciez wszystko jedno i zadna roznica.




Pracowita kostucha

     Zamieszcze w dzisiejszym poscie tlumaczenie calego artykulu z internetowego portalu Signal, bo wydaje mi sie nawet nie tyle ciekawy, co...