06 stycznia 2022

Z bajek sie wyrasta

 Znalazlam ciekawy artykul Adama Patrzyka na fejsbukowej stronie Lekcje ateizmu, a poniewaz nie wszyscy spedzaja swoj wolny czas z jego wielkim zlodziejem zalozonym przez Zuckerberga, pozwole sobie przytoczyc go w calosci. Cos jest na rzeczy, a przynajmniej bylo tak w moim przypadku, choc, jak juz kiedys pisalam, dosc wczesnie zaczelam byc krytyczna w stosunku do bajdurzenia klechow i zakonnic na katechezie. Moim kamieniem milowym bylo wlasnie bierzmowanie, a przystapilam do niego z wyrachowania, bo gdyby w przyszlosci zachcialo mi sie brac slub koscielny, musialabym sie na cito bierzmowac. Na szczescie kiedy postanowilam wyjsc za maz, wyroslam juz z egzaltacji bialym welonem i avemaria, wiec i slubu koscielnego nie bylo, za to zglupialam po urodzeniu dzieci i je ochrzcilam, czego zaluje do dzisiaj. Ale i one z czasem zmadrzaly i dwie juz sa po dokonaniu apostazji, ja zreszta tez, bo nie chcemy nalezec i finansowac przestepczej organizacji mafijno-pedofilskiej, wrogiej kobietom. Zreszta, ten caly bog to tez postac wyjatkowo kontrowersyjna.

Temat: Czy z wiary się wyrasta?
Wypowiedzi ludzi, którzy porzucili wiarę religijną, nie pozostawiają wątpliwości – proces odchodzenia od wiary to po prostu wyrastanie z niej. Kościół jak zwykle próbuje to zjawisko mistyfikować, wmawiając wiernym, że ci, którzy odeszli, mieli zupełnie inne powody niż po prostu dostrzeżenie dziecinności wierzeń religijnych.
Odchodzenie od wiary jest racjonalne, czemu Kościół z uporem zaprzecza, aby nie podkopywać morale nadal wiernych tej instytucji.
Podobnie jak w procesie nabywania wiary nie ma tu żadnej mistyki, ani działania sił nadprzyrodzonych (szatan). Zwykle nie jest to również „obrażenie się na Boga”, zawiedzenie oczekiwań, „próba ucieczki od odpowiedzialności za grzechy”, zdrada ideałów na rzecz konsumpcjonizmu, uleganie złym wpływom, rozczarowanie działaniami pojedynczych księży i Kościoła, moda itp. Przede wszystkim zaś to nie braki w pojmowaniu religii i istoty Kościoła. Nie – po prostu ludzie dorośleją.
Owszem, potrzebny jest impuls, aby wierzący zaczęli myśleć o swoich przekonaniach religijnych (a nie myśleć w ogóle, bo to przecież robią stale). Często powtarza się ten sam model – wychowanie w dość zamkniętym środowisku religijnym (np. na wsi), a następnie pójście do szkoły w większej miejscowości i pierwsze zetknięcie z inaczej myślącymi (ateistami), pójście na studia do dużego miasta i konfrontacja z innym stylem życia.
Ale i sam proces kształcenia nie sprzyja wierze, która w dużej mierze oparta jest na wmawianiu ludziom różnych głupot przedstawianych jako prawda konkurująca z osiągnięciami nauki. Dlatego jeszcze do stosunkowo niedawna kler walczył, aby wszelkie treści nauczania były poddane kontroli Kościoła. Wiedza jest wrogiem wiary.
Potężnym bodźcem do zastanawiania się nad sensownością religii jest konfrontacja naturalnych potrzeb seksualnych z absurdalnymi zakazami Kościoła katolickiego w tej sferze. Również wrogi stosunek Kościoła do osób LGBT często wywołuje w młodych ludziach niezgodę i skłania do refleksji nad zasadnością religijnego przekazu.
Pedofilia w Kościele na pewno stała się dla wielu ludzi potężnym impulsem do refleksji nad tym, czy religia jest fundamentem moralności.
Nierzadko najszybciej wiarę porzucają osoby, które traktowały ją poważnie i dlatego dogłębnie zastanawiały się nad zasadami religii, zamiast bezrefleksyjnie powielać tradycyjne wzorce zachowań.
Porzucenie wiary jako niezgodnej z rozumem zapewne następowałoby szybciej, gdyby nie cynicznie wpajane przez Kościół od najmłodszych lat poczucie strachu. Dzieci i młodzież są wobec tej kryminalnej wręcz manipulacji psychicznej kompletnie bezbronne. Straszenie od małego diabłem, piekłem i doczesną karą boską w postaci wypadków lub chorób, pokazywanie egzorcyzmów, wycieczki na msze o uwolnienie, konfrontacja z „zasypianiem w Duchu Świętym”, „mówieniem językami”, „ozdrowieniami” i całą dość przerażającą atmosferą takich mszy potrafi być dla zbyt młodych osób paraliżujące emocjonalnie. Porzucić wiarę jest po prostu strach, lęk przed zemstą sił nadprzyrodzonych – trzeba do tego sporej odwagi i dojrzałości emocjonalnej.
W typowych warunkach normalnie rozwijający się nastolatek w okolicach 16-tego roku życia osiąga dojrzałość pozwalającą mu uwolnić się od zniewolenia religijnego. Nie bez przyczyny bierzmowanie jest przez nastolatków nazywane „uroczystym rozstaniem się z Kościołem/wiarą w obecności biskupa.” Religia wraz z Jezusem ląduje w tej samej szufladzie na sentymentalne pamiątki co krasnoludzki, wróżki, św. Mikołaj, szopka i aniołki.
Ateizm to dojrzałość intelektualna i emocjonalna w kwestii sił nadprzyrodzonych.
A co z osobami, które mimo osiągnięcia wieku adolescencji nadal wierzą w religijne bajki? Powodów tego pozostawania w stanie ułudy jest wiele, ale zapewne podstawowym jest pewien rodzaj niedojrzałości emocjonalnej. Tym bardziej, że dla wielu z tych osób „relacja z Bogiem” jest w gruncie rzeczy relacją toksyczną. Zapewne w każdym z tych przypadków dobry terapeuta miałby wiele do powiedzenia, ale terapeutom – zgodnie z ich kodeksem etyki zawodowej - nie wolno podważać przekonań religijnych swoich pacjentów.
Również system norm społecznych dotyczących religii nie sprzyja osiąganiu dojrzałości w tym zakresie, bo preferuje niemówienie o religii i niepoddawanie wierzeń religijnych krytyce. Religia dewastuje obecnie życie społeczne i politykę, ale nadal – jak na tak ważne zjawisko socjologiczne – jest pewnym tematem tabu.

30 komentarzy:

  1. Ja nigdy nie bylam naprawde wierzaca, bo w domu rodzinnym nie bylo tak zeby to bylo wazne, ojciec na pewno nie byl wierzacy, matka w zasadzie tez, bo nigdy ich nie widzialam rozmodlonych, do kosciola nie chodzili. Ochcili mnie i brata, bylismy u komunii i to wszystko. Bierzmowania nie bylo. Pamietam jakies chodzenie do spowiedzi, balam sie tego i w zasadzie musialam klamac, wymyslac grzechy i to byla tortura, zle sie czulam, jeden grzech tylko byl prawdziwy ze brzydko mowilam, a reszte jak ze klamalam dodawalam, bylam grzecznym, poslusznym dzieckiem, skad ja mialam brac te grzechy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie, skad male dziecko ma brac grzechy? Wtedy jeszcze nie badano szkodliwosci spowiedzi na psychike dziecka, dzisiaj juz wiadomo, ze to brutalny gwalt na dzieckowej psychice przez calkiem obcego, niejednokrotnie zaburzonego psychopaty w sutannie. Dziecieca spowiedz powinna byc prawnie zabroniona.

      Usuń
  2. zgadzam się z Albertem )) oraz religia dewastuje jak cholera. Czemu nadal to ważne zjawisko, bo ludzie uwielbiają święta ))))) i tradycję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie moge zrozumiec ludzi, ktorzy np. mitologie grecka traktuja tak, jak na to zasluguje, jako dosc interesujaca bajeczke, ale juz taka sama bajeczke dotyczaca bozi w postaci bezpostaciowej, golebia i postaci wymyslonej, choc ewentualnie prawdopodobnej, dziewictwa kobiety, ktora urodzila dziecko, gadajacych wezy i krzakow - za prawde. Qrna, jak trzeba miec zryty beret, zeby w to wierzyc.

      Usuń
    2. )))))))))))) achacha ze strachu

      Usuń
    3. No tak, jak od dziecinstwa strasza pieklem, to czlowiek w koncu zaczyna ze strachu wierzyc i dalej sie boi.

      Usuń
    4. nie wiem jak Ty ale ja jestem przerażona faktem, że nic dalej nie ma ....

      Usuń
    5. A ja nie, bo przynajmniej wiem, ze smierc to ostatecznosc i nie wmawiam sobie, ze istnieje jakies zycie po zyciu, sady ostateczne i pieklo.

      Usuń
  3. To prawda, z wiary się wyrasta, a może raczej z religijności. Religia, czyli zinstytucjonalizowana wiara jest tym, co wierze najbardziej szkodzi. Bo o ile jeszcze można uwierzyć, że istnieje jakaś siła sprawcza, która to wszystko (wszechświat) zainicjowała i nazwać ją np. bogiem, boginią, czy jakoś inaczej, to w te różne historie z ksiąg religijnych już uwierzyć trudno, jeśli tylko użyje się odrobiny logiki.
    Ja też popełniłam ten błąd, że ochrzciłam dzieci i posłałam je do komunii i bierzmowania. Chciałam być sprytna i widząc kierunek przemian w Polsce, ułatwić im życie. Z perspektywy czasu wiem, że to było bez sensu. Kiedy poszli do szkoły średniej, mieli już wolną rękę i żadne nie chciało kontynuować nauki religii. Żadne też nie zamierza brać ślubu, jakiegokolwiek, nie mówiąc już o kościelnym.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mowimy tutaj o kosciele, klerze i religijnosci, a o czystej wierze. Jest spora czesc spoleczenstwa, ktora odrzuca kosciol, jego dogmaty i bezsensowne dzialania, chciwosc, pedofilie i inne przestepstwa, ale tkwi w tzw. "wierze". Bo nie czarujmy sie, nia ma zadnej sily sprawczej, jest fizyka, biologia i ewolucja, a glodne kawalki o "studiowaniu biblii", ksiazki, ktora napisal czlowiek i ktora miala sluzyc takim samym celom jak instytucja kosciola, czyli zniewoleniu wiernych, to juz przegiecie. Jakby biblia byla jakims tworem boskim czy cus.

      Usuń
    2. Ale, Pantero, wg mnie istnienie ( w uproszczeniu) jakiegoś boga i wielki wybuch są równie abstrakcyjne, a bóg jest nawet łatwiejszy do zaakceptowania. A zasada jest ta sama; nie było nic i nagle coś jest. Łatwiej uwierzyć, że sprawił to ktoś czy coś, niż że tak samo z siebie się stało. Nie mówię tu bynajmniej o własnych poglądach, usiłuję tylko dociec, jak to jest z tą wiarą.

      Usuń
    3. Wielki wybuch jest dowiedziony naukowo, podobnie jak ewolucja. Bogowie zas powstali z nieswiadomosci i strachu ludzi prymitywnych, strachu przed np. burza czy zacmieniem slonca, oni wyobrazali sobie wlasnie jakiegos osobnika, ktory te naturalne zjawiska "robil", bo chcial ludzi "karac" za zle uczynki. I tak ta wiara ewoluowala, a z czasem tzw. kaplani, szamani, czy jak zwal, zwietrzyli interes zycia i moc panowania nad glupszymi od siebie.

      Usuń
  4. Coś w tym jest, że z wiary się wyrasta, choć czasem trwa to bardzo długo... a czasem nie wyrasta się wcale. Może tak łatwiej żyć? Nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem jedno, jesli ktos nie ma sumienia i potrzebny mu jest bat z dziesieciu przykazan oraz polajanki klechy w konfesjonale, ten i tak nie bedzie dobrym czlowiekiem, bo bez wzgledu na to, jakiej zbrodni dokona, bedzie mu "wybaczone" przy spowiedzi. Jak ktos ma wrodzone dobro i etyke, niepotrzebny mu zaden bog, i tak pozostanie dobrym czlowiekiem.

      Usuń
    2. Nie miałam z czego wyrastać, nie miałam i nie mam wiary ( w Boga) w sobie. Artykuł interesujący i dobrze uargumentowany:)

      Usuń
    3. Czlowiek nie rodzi sie katolikiem czy czymkolwiek innym, to rodzina czy srodowisko robi z niego istote religijna. Niektorzy jednak z biegiem lat wracaja po prostu do punktu wyjscia, sa bezreligijni, dokladnie tak, jak sie urodzili.

      Usuń
  5. Czasami wiara wyrasta z człowieka, gdy widzi, co klechowie odwalają i sami wyrzucają niepokornych, tylko jeszcze żeby wyrzucili ze swoich zapisków, to było by dobrze...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, o czym piszesz, to "wyrastanie" z kosciola, to znacznie latwiejsze, ale nie musi oznaczac, ze przestajesz wierzyc w boga. Z kosciola latwiej odejsc, no nie w Polsce, ale w sumie latwiej. Odrzucic wiare, to juz naprawde trudna decyzja, a ja i Patrzyk wlasnie o takim wyrastaniu pisalismy.

      Usuń
  6. Ja to wszystko wiem od dawna..,choc oczywiscie polska tradycja religijna jest mi dobrze znana,nigdy nie byla mi bliska.
    Ale nie da sie zaprzeczyc,ze cala nasza kultura wywodzi sie z tych hebrajskich mitow -dobro,zlo,zbrodnia,kara,wszyscy jstesmy czescia wspolnoty powstalej z chrzescijanstwa.Mysle,ze czlowiek powinien byc tego swiadomy,nawet tego typu wypowiedzi swiadcza o tym,jak bardzo te wszystkie bajki wplywaja na ludzka wyobraznie..Niektorzy twierdza ,ze czlowiek ma jakas wrodzana potrzebe duchowosci,wsparcia,jakie daje mu grupa wspolwyznawcow - wszyscy wiemy jak bardzo to sie wykoslawilo w dzisiejszym swiecie..,raczej tzw.wspolnota z pedofilami i roznymi degeneratami nie wydaje sie byc powodem do dumy..
    Nie mam nic przeciw literacko potraktowanych motywach stworzenia swiata,ale zamiast religii w szkole postuluje wiecej chemii i biologii ,matematyki- to nie ksiadz odprawiajacy czary ma szanse uratowac swiat,a naukowcy pracujacy nad szczepionkami.
    Dzis odrzucenie wiary nie jest trudna decyzja,w Polsce bynajmniej - Polak to nie tylko katolik,jestesmy roznorodni i chyba tak powinno byc..
    Oraz bardzo mi sie zle pisze jedna reka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ewa, o jakiej duchowosci mowimy w przypadku bezmyslnego tlumu ludzi nazywajacych sie katolikami, a ignorujacych wszystkie 10 przykazan, nienawidzacy, nietolerancyjni, ale uwazajacy sie za wierzacych. Ich "wiara" polega na bywaniu w kosciele, bo ksiadz kazal, a sluby, chrzty i pogrzeby, bo taka tradycja i co ludzie powiedza? Chodza w procesji na boze cialo, a nie wiedza, skad sie to wzielo, z trudnoscia przypominaja sobie, bo zdarzylo sie 25 grudnia, w pogoni za zarciem i napitkami. Jaka duchowosc??? Raczej bezmyslnosc i poczucie tradycji, automatycznej i bezrefleksyjnej.
      Od kosciola i wiary odchodzi coraz wiecej ludzi i nie jest to tylko zjawisko znane z Polski, tu mamy podobnie. Ludzie sa coraz bardziej swiadomi, ze to wszystko sciema i interes grupy tzw. duchownych, sterowanych z Watykanu, miejsca rozpusty i gniazda faszyzmu.
      Biednas Ty, ale badz cierpliwa, druga reka kiedys wroci ;)

      Usuń
  7. Też jestem tego zdania, bo to wszystko to katolicka otoczka. Chciałabym aby przestano kojarzyć go z chrześcijaństwem, bo ani historia, ani dzisiejsze czasy na to nie wskazują. Jestem radykalna w tym stwierdzeniu. Wbrew pozorom, Aniu, stoimy po tej samej stronie, precz z ogłupianiem, pedofilstwem etc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zrozumiałaś ani mnie, ani Einsteina. To całe tzw. Chrześcijaństwo jest dokładnie taka sama wysłana z palca bajeczka jak mity greckie. Fajnie się czyta, ale z rzeczywistoscia nie ma to NIC wspólnego. Dla mnie biblijny bełkot jest takim samym nonsensem jak religia katolicka i w tym przypadku stoję po przeciwnej stronie barykady. To też jest infantylna oglupianie.

      Usuń
    2. Zrozumiałam, teraz zrozum mnie - szukam tego co łączy, nie dzieli. Zawsze szukam wspólnego. Od razu wpadł mi wspólny mianownik, którego się nie wyprzemy obie.
      Rozumiem, że masz mnie za infantylną i głupią, ale po co wciąż sobie to wytykać?

      Usuń
    3. Na pewno nie głupia. Mam ednak nadzieję, że z wiekiem wyrośniesz z tych bajek, że spojrzysz na świat oczami realisty, że zawierzysz w końcu nauce, nie mitologii.

      Usuń
    4. Weź przestań. :) Ty ciągle walczysz z całym światem, całą siebie skupiasz na walkach i próbach zbawienia ludzkości, ciągle piszesz o tym co Ciebie denerwuje, przecież Ty w końcu na nerwice kipniesz. Pomyślałam o tym, bo choć na jeden dzień zaprzęgnąć myśli do czegoś innego, nie włączać wiadomości? Czułabyś się o wiele lepiej, zaręczam Ci. Mam nadzieję, że dotrzesz w końcu do tych samych wniosków.

      Usuń
    5. Ani mi w głowie zbawiać swiat, od tego macie własnego wymyślonego zbawiciela i jednego w realu, Jarosław mu na imię. Jedni wierzą w elfy, inni w świętego Mikołaja, wierz sobie w co chcesz. Może i do tego dorosniesz, żeby przestać, a może nie.
      Wiadomości już dawno przestałam oglądać i nie jaram się kolejnym zbawca na białym rumaku, bo on tyle samo wart co tamci.

      Usuń
    6. Macie? Wplotłaś w tą wypowiedź Jarosława, ja się wyrzekam Jarosława. :P

      Usuń
    7. Macie w sensie obywatele Polski, powiedziane sarkastycznie po modlach jego elektoratu, żeby zbawil Polskę. 😆

      Usuń
  8. O, właśnie. Wyraz słabości. To jest moje najmocniejsze przekonanie co do wszelkich religii i wiar. Człowiek od czasów chyba odwiecznych (a w każdym razie odkąd zaczął coś kumać) zadawał sobie pytanie o sens i cel życia, natomiast zanim jeszcze zaczął kumać, miał to, co mają wszystkie zwierzęta i my też: instynkt samozachowawczy. Ma on za zadanie chronienie przed niebezpieczeństwami, jednak wszyscy (poza psychopatami) boją sie smierci. Dlatego ci słabi, którzy nie potrafią zmierzyć się z koniecznością śmierci i nicością, wymyslają sobie bogów, takich "niewidzialnych przyjaciół", którzy mają im dać po smierci życie wieczne w zaje... fajnych warunkach.
    Z bajek natomiast nie zawsze się wyrasta, ja wciąż niektóre lubię :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubic a wierzyć w bajki to dwie różne rzeczy.
      I myślę, że do wyrośnięcia z wiary trzeba dojrzeć, a dopóki w człowieku jest infantylizm, wierzyć w postacie mitologiczne nie przestanie. Niektórzy nigdy.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...