Zawieszam blogowanie na czas nieokreslony, bo musze jechac do Polski. Mama w srode potknela sie na chodniku i zlamala noge, wiec musze sie nia zajac. Jeszcze nie wiem jak dlugo.
Przy czym wlasciwie powinnam sama polozyc sie w szpitalu, bo od dluzszego czasu miewam przykre dolegliwosci i powinnam zostac zoperowana.
Jak sie wali, to na wszystkich frontach.
Zebym czasem nie ucieszyla sie zanadto i nie poprzestala tylko na zmartwieniach o mame i siebie, to moja najstarsza corka i najmlodszy wnuk sa pozytywni, a z tym ostatnim bylismy na spacerze we wtorek. Ryzykuje zatem z tym wyjazdem do mamy, ze moge jej cos przywlec. Ale nie moge czekac do poniedzialku na PCR test, bo wczesniej i tak zaden test nic nie wykaze (okres inkubacji).
Moglabym wyc, bo kazda decyzja jest wlasciwie zla, a raczej nie do konca dobra.
Czytajac co napisalas kiedy doszlam do zdanie “Ryzykuje……” zaskoczylo mnie “…moge jej cos przywlec” bo ja bym tak nie pomyslala, mama przeciez wie ze jej wnuczka i prawnuczek sa pozytywni, wiec niech mama zadecyduje, powie czy powinnas przyjechac czy nie. Mama ma pomoc na miejscu. Rownie dobrze Ty ryzykujesz, mozesz przywlec wirusa z Polski, mozesz sie rozchorowac w Polsce.
OdpowiedzUsuńMama to nawet nie wie, ze do niej jade, nie wie tez na razie o pozytywnych wynikach. I niby ma te pomoc, ale to sa obce osoby, one maja wlasne zycie i na dluzsza mete tez nie moga z nia byc, zreszta po podaniu posilku ida do siebie, a mama zostaje sama.
UsuńNo i znowu tak nie pomyslalam ze mama nie wie. Bo widzisz ja to widze troche inaczej, bo nawet ta Twoja dluga podroz jest niebezpieczna wlasnie w zwiazku z wirusem.
UsuńTeraz wlasciwie wszystko staje sie niebezpieczne, a ja najchetniej zabralabym amme tutaj i tu sie nia opiekowala, ale nie mam transportu na lezaco, zreszta mama by sie bronila przed tak daleka podroza. A z drugiej strony nie moge jej zostawic z pomoca na kilka minut dziennie.
UsuńAniu! ale się porobiło!!! boszszsz..bardzo Ci wspólczuję! i rozumiem, miałam takie kiedyś problemy z mamą ..no może nie aż takie, bo teraz wszystko się tak skomplikowało przez pandemię. Czasem z braćmi myśłimy co by było gdyby mama dożyła czasów covidowskich...strach myśleć!
OdpowiedzUsuńMyślę, że nie masz wyjścia, trzeba jechać. A co z Twoją pracą?
Najlepiej by było jednak zabrać ją do Getyngi...może ją przekonasz?
UsuńBardzo watpie, czy przekonam mame do zmiany miejsca chorowania, "przeciez ona ma tu swoich lekarzy", jakbym zyla na pustyni i nie miala dostepu do sluzby medycznej. A poza tym tak dluga podroz ze zlamana noga i brakiem mozliwosci lezenia tez odpada.
UsuńJestem z tym wszystkim calkiem sama, Ty mialas chociaz braci, bylo z kim dzielic problemy. Jest coraz trudniej, bo i ja nie najmlodsza i nie najzdrowsza, te podroze i pobyty, bylo nie bylo, w obcym juz domu, spanie na niewygodnym, nie moim lozku, tez mnie wykanczaja.
Ehhh, tylko sie zaszczelic!
To prawda...miałam braci , ale ja byłam do dyspozycji przede wszystkim. Na początku latałam z Wenezueli. Ale to były inne czasy i wszystko było łatwiejsze, przyznaję. Boszsz jak ten świat się skomplikował!!! Trzymaj się!!! i żeby mamie dobrze sie zrosła noga i szybko!
UsuńTak, ta pandemia szczegolnie wszystko skomplikowala, u nas dzisiaj ponad 92 tysiace nowych zakazen, ale tylko 286 ofiar, masowe testowanie przynosi wymierne rezultaty. Moze uda mi sie kupic testy w drogerii, to bede sie testowac w Polsce.
UsuńPantero! Uważaj na siebie. Wychodzi na to że Ty musisz być przez jakiś czas zdrowa, dla swojej Mamy.
OdpowiedzUsuńPowodzenia w podróży. A może jednak Mama da się przekonać do pobytu w Getyndze? Służba zdrowia lepsza, prawnuczki i wnuczki zobaczy...Naciskaj!
Znajac swoja rodzicielke, to raczej marne szanse na przeprowadzke, ale bedziem nad tym pracowac. Robim, co mozem, zeby zachowac zdrowie, ale wiadomo, pandemia bywa nieprzewidywalna, choc sa tacy, co twierdza, ze jej nie ma :)
UsuńPrzytulam mocno i dużo siły życzę. Zdrowia zarówno dla mamy, jak i dla Ciebie. Trzymam mocno kciuki, żebyś dała ze wszystkim radę. Właśnie pomyślałam, jaką szczęściarą jestem, że moje dzieci wróciły po latach do PL. Mimo wszystko.
OdpowiedzUsuńDziekuje, SJ. I wiesz, moja mama jest mimo wszystko odmiennego zdania, tato tez byl i to mimo, iz jestem jedynaczka. Mowili i mowi, ze bardzo dobrze, ze nie musze zyc w Polsce, ze mam normalnosc na codzien, dobra opieke lekarska. Naleze do pokolenia, ktore w nowym ustroju mialoby slabe szanse, wielu moich znajomych potracilo prace, byli za starzy, nie umieli sie nauczyc obslugi komputera, nie odnalezli sie w warunkach korpo, gdzie czlowiek to smiec. Ja osobiscie dziwie sie ludziom, ktorzy wracaja, ja juz nie umialabym sie tam odnalezc, pod kazdym wzgledem, bo i ludzie tez sie pozmieniali.
UsuńTak, ale o ile się nie mylę, wyszłaś za mąż za Niemca. A moje synowe są Polkami i tęskniły za krajem. Czy odnajdują się po powrocie? Myślę, że tak. Są jeszcze na tyle młodzi, że zawsze mogą się wynieść ;) Ja byłam całą rodziną w DE w czasie stanu wojennego, namawiano nas na zostanie, ale nie zdecydowaliśmy się na to. Czy dobrze zrobiliśmy? Nie wiem, wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma. Ta część rodziny, która została w DE, naturalizowała się tam, pracowała jako lekarze, też nie była i nie jest przeszczęśliwa. Każdy ma swoje piekło. Tym niemniej ogarnięcia Twojego kłopotu i szybkiego powrotu do normalności. Trzymaj się! Co do zagranicznej służby zdrowia i polskiej - to co człowiek, to opinia.
UsuńNo taki on Niemiec jak i ja, wyszlam za niego w Polsce tydzien przed ogloszeniem stanu wojennego, a wyjechalismy, on 1987, a ja z dziecmi 1989.
UsuńOczywiscie ze czlowiek teskni za domem w Polsce, za przyjaciolmi i rodzina, ale z uplywem czasu coraz mniej, teraz tu jest moj dom, moje dzieci nie maja zupelnie relacji z Polska, chociaz rozumieja i od biedy sie dogadaja, ale wnuki juz zupelnie , ani slowa. No i w Polsce niestety z roku na rok jest coraz mniej normalnie. Ale i tu idealnie nie jest, pisalam o tym wielokrotnie.
Chyba już nie przeczytasz, ale bardzo, bardzo jestem z Tobą w tym wszystkim, myślami oczywiście, ciepłymi i współczującymi. Nawet Ci nie poradzę z tym transportem, bo w czasach pandemii nawet prywatne karetki już nie funkcjonują jak trzeba. Kiedyś zamawiało się taką i ona bez problemu wiozła pacjenta tam, gdzie chciał- oczywiście to koszty, ale była to jakąś możliwość.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się mocno Pantero....
Spoko, jade jak zwykle na noc, wiec nawet jeszcze nie jestem spakowana, tak na dobra sprawe nie bardzo nawet wiem, na jak dlugo sie pakowac, wszystko moze sie zdarzyc.
UsuńI tak cale szczescie, ze mama dostala ze szpitala karetke, bo kiedy zlamala reke, puscili ja w nocy na wlasna reke do domu, teraz na kontrole tez dostanie karetke. Full wypas!
Ojej, Aniu-wspolczuje bardzo. Biedna mama i biednas Ty, odezwij się od mamy.ciekawe, w którym miejscu ma te nogę złamana, teraz są sposoby na zrastanie, może nie będzie źle, ale na pewno wymaga to długiego czasu.Wiem coś na ten temat, choć się oczywiście nie porównuje. Trzymaj się, Aniu, wspieram dobrymi myślami.
OdpowiedzUsuńEhhh, nie jest az tak zle, zeby nie moglo byc gorzej. Moje wyniki poprawily sie na tyle (choc sa jeszcze stanowczo za wysokie), ze nie musze byc na cito operowana, to moze poczekac. Martwia mnie te pozytywy u moich dzieci, zeby to sie w cos gorszego nie rozwinelo. Najsstarsza jest 3x szczepiona, ale mama pozytywnego juniora ani razu, bo najpierw chorowala, potem byla w ciazy, a potem karmila. Teraz chce sie w koncu zaszczepic, ale jesli podlapie od mlodego covida, to moze ciezko przechodzic. A ja bede daleko i w zasadzie zostanie bez pomocy, bo jedna siostra pozytywna, druga ma dwoje dzieci, wiec nie powinna ryzykowac. Moj slubny sie nie nadaje, bedzie musial przyjechac ojciec juniora i go zabrac.
UsuńNie jest latwo.
Noga jest peknieta/zlamana bez przemieszczenia (dwoch ortopedow mialo dwa rozne poglady na temat) w piszczelu, wiec na szczescie nie ma gipsu po szyje i nie jest to biodro. Ufff... Ale nawet nie wiem, ktora to noga.
UsuńDo poniedziałku są tylko trzy dni. Do niczego Cię nie namawiam, ale ja chyba bym zaczekała. Współczuję Ci bardzo, sama nie wiem właściwie, co bym zrobiła w tej sytuacji, mimo tego, co napisałam wcześniej.
OdpowiedzUsuńJuz w tej chwili nie moge odwolac biletu bez strat finansowych.
UsuńLatwo powiedziec, sa tylko trzy dni, ale jutro juz nikt jej nic nie przyniesie z Wigoru do jedzenia, bedzie musiala prosic o zakupy, moze nawet sama cos gotowac przez dwa dni. Moze sie zdarzyc, ze jej ktos kupi i ugotuje, ale wiesz jak jest. Gdyby nie ten weekend, to moze bym zaczekala. Oczywiscie gdybym musiala do szpitala, to tez jakos by musiala sobie poradzic, ale ja nie musze, wiec moge pojechac.
Qrde, to jest naprawde nielatwa decyzja.
jasna cholera, współczuje i rzeczywiście żadnego ruchu bez ryzyka...takie gówniane czasy Pantero. Dużo zdrowia, cierpliwości i siły.
OdpowiedzUsuńno i z tej wyliczanki wychodzi, że to Ty musisz być zdrowa i silna.
UsuńNo niestety, nawet moje dolegliwosci poszly mi na reke i przestaly dolegac, bo sa rzeczy wazniejsze i ludzie chorsi. Dzieci tez jakos musza sobie poradzic, mama jest od nich wazniejsza.
UsuńA ja to pewnie jak ojciec, bede zyla, omijala lekarzy i kiedys w locie umre.
O matko bosko. Jak sie wali to na kupe. Jak jedziesz, to bardzo uwazaj, rob testy, jakie sie da. Jak masz sie poopiekowac Mama, to TY musisz byc w pionie. Ale to kazdy tu mowi. Na starych ludzi nie ma mocnych, znaczy na ich upartosc. Ty wiesz, ja wiem, kazdy wie, ze latwiej byloby z opieka, jakby do Was przyjechala, ale podejrzewam, ze zwiedlaby bardzo szybko. Taka idiotyczna sytuacja bez wyjscia. Czy w ogole wchodzi w gre stala opiekunka, jak bylo z Mama naszego Sultana. Eeee, pewnie juz wszystko bylo rozpatrzone, wiec zamkne dziob, ale podsuwam i klape do plakania w, i ramie ku podporze.
OdpowiedzUsuńMasz racje, mama zwiedlaby dokladnie tak samo, jak zwiedla babcia, kiedy rodzice wzieli ja do siebie, zeby jej bylo latwiej i bezpieczniej. Stala opieka jest niestety poza naszym zasiegiem finansowym.
UsuńTo jest naprawde bledne kolo i sytuacja absolutnie bez wyjscia.
To jest niepodobne do Ciebie i nie pasuje mi do tego, co reprezentujesz. Ale ja bym na Twoim miejscu zrobiła dokładnie to samo, więc powodzenia, zdrowia dla Was wszystkich, no bo co, tylko życzyć mogę. Ale pamiętaj jakby co, jestem na miejscu. Tylko nie wiem co, ale jakby.
OdpowiedzUsuńDzieki, Aniu.
UsuńAle co jest do mnie niepodobne? Bo jakos nie chwytam.
Wyprawy z covidem. Ale ja nie widzę problemu, tyle osób się nie zaraziło przy bezpośrednim kontakcie, więc nie czarnowidzę.
UsuńNapiszę tylko, do zobaczenia po moim szczepieniu
OdpowiedzUsuńDo zobaczenia!
UsuńSerdeczne myśli ślę Aniu, trzymaj się, niech się mamie noga szybko zrasta!!!
OdpowiedzUsuńDzieki, Marija, za wsparcie.
UsuńNa wszelkie zlamania polecam wywar/rosolek z kosci cielecych, do spozywania jak zupe lub popijania, codziennie przynajmniej po szklance. Mojemu mezowi cudownie szybko zrosla sie w ten sposob zgruchotana stopa, chociaz poczatkowo grozila mu amputacja. Grunt to duzo naturalnego kolagenu niezbednego do zrosniecia kosci. Wszystkiego dobrego i nie boj sie tak tego wirusa, bo nie masz pewnosci, ze akurat Ty zachorujesz, tak naprawde malo kto przechodzi go ciezko, w znakomitej wiekszosci przypadkow to lzejsze lub ciezsze przeziebienie/grypa. Wazne jest to, zeby reagowac od razu przy pierwszych objawach choroby i klasc sie do lozka i leczyc tak jak grype oraz kontrolowac saturacje, nie wolno tego zaniedbac, bo pozniej zajmuje pluca i laduje sie w szpitalu. To akurat wiem juz z autopsji i doswiadczen blizszych i dalszych znajomych. Na kilkadziesiat znanych mi przypadkow tylko cztery osoby byly hospitalizowane i tylko jedna z nich, mocno schorowana starsza pani przeszla to baardzo ciezko, ale wyzdrowiala i zyje. Glowa do gory i wszystkiego dobrego!
OdpowiedzUsuńMoze to jest mysl! Mamie szczegolnie potrzeba takich wspomagaczy kolagenowych, bo ma dosc zaawansowana osteoporoze, wiec i zrastanie przebiega wolniej niz u innych.
UsuńWidzisz, ja sie wirusa nie boje, ale mialam kontakt z osoba pozytywna i boje sie przywiezc go mamie, ona ma 90 lat. Kupilam sobie przed chwila 10 testow antygenowych do robienia samodzielnie, bede sie kontrolowac. Jestem trzy razy zaszczepiona, wiec nawet jesli zlapie, nie powinno byc dramatu, ale boje sie o mame.
To oprocz cieleciny polecam jeszcze MSM w proszku do picia, troche gorzkie, ale mozna dodac jakiegos soku dla zlamania smaku. Na poczatku przez jakis czas mozna przyjmowac uderzeniowa podwojna dawke dziennie. Tez cudownie dziala na kosci i stawy, pije prawie codziennie od lat i dobrze funcjonuje, a lekarze juz chcieli zrobic ze mnie inwalidke. Na odpornosc 1000-2000 mg wit.C dziennie i cynk i omega 3, a chorobska nie beda sie czlowieka imac. Duzo zdrowia dla calej rodziny, a Mamy szczegolnie!
UsuńCo to jest ten MSM? Jeszcze o tym nie slyszalam.
UsuńZajme sie mama, po to w koncu tam jade.
MSM - tzw. siarka organiczna, suplement diety, serdecznie polecam
UsuńKurka, Dee, ja sobie przeczytałam i pozwolisz, że skorzystam z Twoich rad, bo licho nie śpi, a są cenne. Dzięki:)
UsuńJa tez paru rzeczy dowiedzialam sie z komentarzy Dee, czlowiek cale zycie sie uczy.
UsuńO rany 😢, niestety nic wiecej nie moge, niz miec nadzieje, ze jakos to ogarniesz i mamie nic nie przywleczesz. ❤️
OdpowiedzUsuńMusze ogarnac, nie mam innego wyjscia, a wsparcie duchowe zawsze sie przyda. Dzieki.
UsuńTo ja też wspieram duchowo i mocno kciuki zaciskam, że4by się wszystko dobrze skończyło.
OdpowiedzUsuńDzieki, Matyldo, bardzo potrzebuje wsparcia.
UsuńOby mama szybko doszła do siebie. I Ty też. Ściskam.
OdpowiedzUsuńDzieki, Kalina ♥
UsuńAniu, chcę abyś wiedziała, że jestem z Tobą myślami, bo nawet nie wiem, co napisać. pocieszyć, że wszystko będzie dobrze się nie da, bo nie wiadomo jak będzie i nie ma co obiecywać. Mama się starzeje nieubłagalnie, Ty też :( Myślę, że trzeba podjąć jakieś decyzje w kwestii dalszej opieki. Jeśli mama nie zdecyduje się na przeprowadzkę (co jest bardzo prawdopodobne, bo starych drzew się nie przesadza...) to może poświęć część tego czasu teraz z PL na poszukanie rzetelnej i sprawdzonej pomocy dla mamy nie doraźnej ale zaufanej i bardziej na stałę?
OdpowiedzUsuńI życzę, żebyś jednak nie była pozytywna.
I w ogóle trzymaj się <3
Trzymam kciuki za mamę i Ciebie. Pozdrwaiam.
OdpowiedzUsuńKochana, jeszcze z mojego doświadczenia: gips mamy można bez problemu zdjąć w domu - to ułatwia życie starszej, niemobilnej osobie... Wydawało mi się to okrucieństwem, a potem byłam szczęśliwa, że mamy nie targałam w pandemię kolejny raz do poczekalni...
OdpowiedzUsuńU nas wystarczyły zwykłe nożyczki, bo w gipsie była szczelina. Dwie osoby współdziałały, żeby zachować ostrożność i komfortować mamę. Polecam!
Pantera jestem z Tobą cercem i myślami.Trzymaj się .Oby wszystko się ułożyło.Gosia z J
OdpowiedzUsuńNo to przynajmniej wiem, czemu wspaniała kraina mlekiem, miodem i polskim ładem płynąca zawdzięcza Twoją wizytę.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się jakoś.
Współczuję Ci komplikacji Pantero, mam nadzieję, że ogarniesz sytuację, choć na pewno nie będzie to łatwe. Trzymam w każdym razie mocno kciuki!!!
OdpowiedzUsuńWidzę, że dużo nie mam do nadrobienia, bo życie Cię wchłonęło. Więc jeszcze raz spokoju i niech Ci się powiedzie misja przeprowadzka :)
UsuńAnia, odezwij się, plisss..
OdpowiedzUsuńJak tam?
OdpowiedzUsuń