10 marca 2022

Czesc pierwsza dramatu z matka w tle

 Kochani, przepraszam, ze nie odpowiadalam na Wasze komentarze pod poprzednim postem, ale nie umialam ich przywolac w telefonie, a lapka przeciez nie mialam. Nie umialam tez napisac na tym diabelskim wynalazku nowego posta. Ja w ogole nie lubie smartfona, bo wszystko w nim takie male, no ale uzywalam, bo nie mialam innego wyjscia. Troche Was podczytywalam, troche udzielalam sie na fejsie, ale poza tym mialam roboty wxuj, a jeszcze wiecej myslowek, zeby wszystko skoordynowac i zorganizowac. A wyzwanie latwe wcale nie bylo.
Jak wiecie, moja mama zlamala sobie noge, a ja, no coz, ruszylam sie nia opiekowac. W zamiarze bylo byc z nia do dwoch tygodni, zalatwic jakas konkretna opieke i wrocic. Tymczasem opiekunki podjely akurat strajk, a poza tym taka opiekunka przychodzilaby na 1-2 godziny, a mama wymagala opieki calodobowej. Musialam zostac, ale tez postawilam mamie warunek, ze musi sie do nas przeniesc, bo ja nie moge wciaz stawiac swojego zycia na glowie, brac urlopy bezplatne i przyjezdzac, bo ona akurat nie ma ochoty przenosic sie gdziekolwiek indziej. Nie bylo latwo, dochodzilo do starc, a ja musialam jej wytykac egoizm, ze dla wlasnej wygody nie chce sie przeniesc do nas, wiedzac, ze gdy bedzie potrzeba, ja rzuce wszystko i przyjade sie nia zajmowac, ale w koncu i ja nie jestem najmlodsza i takie akcje kosztuja mnie sporo nerwow i poswiecen. Co innego wziac dwa tygodnie wolnego, a co innego siedziec w Polsce blisko dwa miesiace, jeszcze troche, a nie mialabym do czego wracac. Tylko ze mojej matce to lata, ona przez cale zycie dbala o wlasne wygody i niespecjalnie przejmowala sie innymi. To osoba lubiaca byc w centrum zainteresowania i odgrywac glowna role dramatu. Z ojcem dobrze jej szlo, po mistrzowsku nim manipulowala wzdechami, minkami, teatralnym zachowaniem i sierotkowaniem. Ze mna niestety sie nie da, bo najwyzej moge sie wqrwic, a z pewnoscia nie powspolczuje.
W koncu stanelo na tym, ze przeprowadzi sie do nas. No i zaczelo sie okazywanie, jak to ona sie poswieca, choc wcale nie chce, wiec musialam tez podkreslic, ze dla mnie/dla nas to tez zadna radocha i jesli nie pojdziemy obie na kompromis, to bedzie pieklo. Mama spuscila juz z tonu jesli chodzi o udanie sie do domu opieki, uswiadomilam ja, ze nie bedzie jej na to stac, a mnie na jakiekolwiek doplaty, a poza tym kto troszczylby sie o nia, czy nie jest w takim domu opieki zle traktowana.
Stanelo na tym w koncu, ze jedzie.
 
ciag dalszy nastapi...
 

28 komentarzy:

  1. O Aniu! udało się! wiedziałam, że coś działaś w tym względzie z feisa gdzie rzadko ale czasem zaglądam i skoro piszesz tutaj to jesteś już w Getyndze. Wyobrażam sobie jak wiele musiałaś przejść, też to przechodziliśmy 10 lat temu ale było to rozłożone na mnie i brata więc trochę było lżej. Ale do dziś rozpamiętuję wszystko i nie całkiem jestem zadowolona z tamtych decyzji. Moja mama też nie była łatwa , chyba podobna do Twojej, a ja też nie dawałam soba manipulować, a teraz uważam, ze trochę powinnam była , W pewnym momencie chciała mnie rozwieść bo to i tamto i miałam z nią zostać w Opolu.
    Jesteś dzielna i ta decyzja była jedyną słuszną. A teraz Was czeka przystosowywanie się do nowego życia. Zycze Ci dużo cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przystosowujemy sie zatem. Mama przyjechala tu kilka dni wczesniej i wdrozyla swoj repertuar, a ze ziec ma luzacki charakter i nie smie tesciowej zwracac uwagi, to czarowala go sierotkowaniem do wypeku. Kiedy ja dojechalam, znow musialam stawiac ja do pionu, bo zaczely sie histerie, jak to ona nam tu przeszkadza i zawadza, kiedy ja opierniczalam slubnego, ze nie zrobil tego, o co go prosilam, a kwiaty mi porujnowal, bo jest za glupi, zeby prawidlowo je podlewac. Te jej dodatkowe lamenty tez mi nie pomogly, zwazajac, ile mialam roboty, zamiast pojsc spac po meczacej nocnej podrozy. Musialam znow jej przypominac, jak sie umawialysmy i ze jej manipulacje na mnie nie dzialaja, a raczej dzialaja jak plachta na byka. Jeszcze potrwa zanim sie uspokoi i przyzwyczai, ze nie ze mna te numery.
      A jak wiesz, slubny tez zaczyna niedomagac mentalnie, wiec bedzie jeszcze wesolo, a ja finalnie moge wyladowac u czubkow.

      Usuń
  2. Dobrze, że jesteś. Czekam na ciąg dalszy. Wszystko się jakoś ułoży, bo musi. Wspieram.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, ze sie ulozy, bo musi, a jak nie, to patrz wyzej na komentarz dla Grazynki.

      Usuń
  3. Napiszę tylko, dobrze, że się udało przenieść Twoją Mamę do Getyngi. Teraz mogę tylko życzyć Ci cierpliwości. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, tego potrzeba mi najbardziej, zebym jej nie uszkodzila albo za duzo nie nakrzyczala, bo latwo z nia nie jest.

      Usuń
  4. Aniu, gdzie będzie mama mieszkała? W jakimś ośrodku/domu opieki w Getyndze czy razem z Wami w Waszym małym mieszkaniu?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, mama mieszka z nami, mamy w koncu pokoj goscinny, wiec ma swoje miejsce, a my mozemy opiekowac sie nia na biezaco. Stan, w jakim jest, pozwala na opieke takich dyletantow jak my. Jesli sie mocno pogorszy, bedziemy szukac osrodka, ale tu na miejscu i z pewnoscia nie zbankrutujemy.

      Usuń
    2. A, to dobrze. Jakoś mi "umknął" Wasz pokój gościnny. Mam nadzieję, że mama lubi zwierzaki!

      Usuń
    3. Doczytałam wyżej Twoją odpowiedź Grazynie. A zatem dużo, dużo cierpliwości!

      Usuń
    4. No przeciez goscilam Boguske, o czym pisalam obszernie, przeciez nie spala w piwnicy :))) Teraz mowi, ze gdyby z wojna poszlo nie tak, jest gotowa tam zamieszkac z Ziutkiem ;)

      Usuń
    5. Tak, wiem, myślałam, że wtedy Ty z mężem odstąpiliście jej swoją sypialnię, a sami przenieśliście się do salonu.

      Usuń
    6. Mimo ze mamy mieszkanie ograniczone metrazem, chcialam od poczatku miec trzeci pokoj, nawet na okolicznosc, gdybysmy my sie poprztykali :))) Zreszta poczatek Toyki u nas to byly dwa miesiace w dwoch roznych sypialniach, slubny spal z psem w goscinnym, ja z kotami w sypialni, one tam spedzily w calosci te dwa miesiace, z kuwetami, zarciem i zabawa.

      Usuń
    7. Aaaa! Faktycznie tak było. Mam sklerozę!

      Usuń
  5. dobrze, że wróciłaś )) podczytywałam na fejsie, więc wiem, że letko nie było.

    OdpowiedzUsuń
  6. O! Dobrze, że piszesz :) Współczuję kłopotów z mamą. Nie wiem, jak to jest; z mamą i z babcią dogadywałam się świetnie, żadna z nich nie była roszczeniowa, żadna nie manipulowała ludźmi dla własnej korzyści. Mam jednak takie osoby w rodzinie, więc podziwiam twój hart ducha i stanowczość.
    A w smartfonie masz google? Ja wpisuję nazwę w googlach i wchodzę sobie w ten sposób. Nie raz tak robiłam na wyjeździe, choć też nie lubię, bo wszystko małe i dość to niewygodne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, mam google, wchodze gdzie chce, ale nie umialam przywolac moderowanych komentarzy (u mnie po trzech dniach komentarze staja sie moderowane, zebym nie przegapila zadnego napisanego pozniej). Nie umiem tez napisac nowego posta przez telefon i nawet nie mam zamiaru sie tego uczyc, bo nie bede i tak pisala postow telefonicznych, mam swoje dziwactwa i przyzwyczajenia.
      Czytalam publikowane posty innych, ale nie komentowalam, bo wlasnie nie lubie pisac w telefonie.

      Usuń
  7. Ufff, ze juz jestes w domu. Mam nadzieje, ze uda Ci sie dosc cierpliwosci wykrzesac, zebys wszystkie zgrzyty ulagodzila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staramy sie obie, ale obie jestesmy w latach, wiec nielatwo z nas wykorzenic pewne przyzwyczajenia.

      Usuń
  8. No to nie będzie wam łatwo. Rzeczywiście najlepsze wyjście to bardzo mocno postawić granice i ich pilnować.
    Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bedzie, ale wierze, ze jakos sie dotrzemy, to w koncu moja mama, mam ja jedna, innej nie bedzie. Musimy sie dogadac, zeby jakos w spokoju spedzic nasze ostatnie lata razem.

      Usuń
  9. Przeczytałam, chociaż w miarę byłam na bieżąco i... nie wyobrażam sobie takiej sytuacji u siebie. Bardzo Cię podziwiam, bardzo, że ogarnęłaś to, pomimo, iż sama się pochorowałaś. Wielki szacun Anusia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, to dopiero preludium, bede opisywala dosc dokladnie moje polskie przygody, a pisac jest o czym. Ja sama sie podziwiam, ale bez pomocy aniolow w ludzkiej skorze, ktorzy staneli na mojej drodze, nie dalabym rady wszystkiego pozalatwiac.

      Usuń
  10. Och, przywołałaś moje wspomnienia z opieki nad mamą... Bywało naprawdę ciężko...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja nie jest taka najgorsza, ale ma zle przyzwyczajenia, ktore na innych dzialaly, a mnie wkurzaja.

      Usuń
  11. Dobrze, że jesteś już u siebie. To połowa zgryzot mniej bo wszystko ogarnięte- lekarz, urzędy, mieszkanie. A jak Ty, co z zabiegiem Twoim?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam na razie czasu na chorowanie, no chyba, ze mnie cos naglego i bolesnego zlapie, to karetka mnie odwiezie, ale juz do moich lekarzy. Roboty nadal mam po kokarde, a od poniedzialku wracam do roboty.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...