Translate

28 września 2025

Znow tydzien przelecial

    A i miesiac zbliza sie do konca, pewnie zaraz jesien przyspieszy, zrobi sie kolorowo i oby pogoda zechciala dopisywac, bo nieszczegolnie spaceruje sie w deszczu. Ten tydzien mialam dosc aktywny, musialam w koncu ruszyc tylek, skoro od pazdziernika mam zaczac pracowac. 
   W poniedzialek mialam przygody z zatkana wanna, o czym juz pisalam, sprzatanie lazienki i w sumie nic wiecej, bo deszcz dawal od rana z calych sil, wiec nosa nie wystawilam z chalupy. Toya byla na spacerku z tatusiem, choc bardzo niechetnie,  w psiej toalecie, bo jeszcze nie nauczyla sie korzystac z kuwety.
   We wtorek dzien zaczal sie bardzo obiecujaco, niebo blekitne i bezchmurne, sloneczko usmiechalo sie wdziecznie i choc temperatura byla jednocyfrowa, to i tak humor mi dopisywal. U mnie wtorek to dzien zakupowy, pojechalam wiec z samego rana, kiedy jeszcze w sklepie nie ma tak duzo ludzi, wrocilam, rozpakowalam i pochowalam zakupy i pomyslalam sobie, ze szkoda tak pieknego dnia. Kiedy spytalam Toyke, czy idziemy na spacer, ta zaczela szalec i spiewac z radosci. Tak dawno razem nigdzie nie bylysmy. Wybralam krotka trase bez gorek, poszlysmy przez centrum logistyczne.




   W srode mialam sporo do zalatwienia, ale tak ulozylam sobie trase, ze raz-raz pozalatwialam wszystko. Najpierw bylam u rodzinnej po recepte, potem w aptece, stamtad do banku puscic przelewy. Potem zahaczylam o myjnie samochodowa, bo wstyd juz bylo jezdzic takim os***nym autem, to ptactwo nie ma zahamowan, a i tak nalezy sie cieszyc, ze krowy nie lataja. Od lat jezdze na jedna myjnie, zaczynalam od niespelna 5 marek, potem 5 euro, teraz juz 15. Myjnia jest przy stacji benzynowej, wiec od razu zatankowalam, bo kiedy wskaznik pokazuje polowe baku, to dla mnie juz znak, zeby dotankowac, ja zawsze musze miec pelno.


   Lubie te chwile, kiedy przejezdzam przez myjnie, to dla mnie takie niezwykle uczucie, jakbym podrozowala w kosmosie. Stamtad podjechalam do centrum handlowego, gdzie w ichnim markecie kupilam to, czego nie ma w tym, gdzie normalnie robie zakupy, a w OBI kupilam sobie dwa kwiatki do domu.
   Kiedy wrocilam do domu, Toya juz patrzyla na mnie pytajaco. Ona jest naprawde madra, pyta wzrokiem, ale wystarczy, ze jej powiem Toya, du bleibst (Toya, zostajesz), od razu robi w tyl zwrot i idzie na swoje poslanie. Tu musze wyjasnic nowym Czytelnikom, dlaczego do psa adoptowanego z Polski gadam po niemiecku. Toya byla trudnym psem, prawdopodobnie bitym wczesniej, nie bardzo chciala sluchac, wiec chodzilismy z nia przez rok do psiej szkoly, a tam komendy byly po niemiecku. Wszystko bylo opisywane jeszcze na starym blogu, dla ciekawych TUTAJ, ale zeby zaczac historie Toyki od poczatku, trzeba przewinac do samego dolu, tam bowiem jest poczatek. Ale jesli tylko dam jej znak wzrokiem, nie musze nic mowic, zaczyna taniec radosci i spiewa, naprawde spiewa, pipiskuje , troche wyje, tak bardzo sie cieszy. Tym razem poszlysmy na Dransfelder Rampe, ale najkrotsza trasa, to troche dalej niz w centrum logistycznym i jest nieco bardziej pagorkowato. Tam raz sie zasapalam, ale tylko dlatego, ze nie mam kondycji, nie bylo juz tego braku oddechu, jaki mnie meczyl przez ostatnie miesiace. Czyli motorek spelnia oczekiwania.








   W czwartek mama miala termin u chirurga na maly zabieg, bo jej sie palec zatrzaskiwal, a ta niedogodnosc nazywa sie stanem zapalnym i zgrubieniem pochewki sciegna zginacza palca i za sprawa malego naciecia , ktore odbarcza sciegno, umozliwia jego normalne funkcjonowanie. Przed lekarzem jeszcze umylam okno w kuchni, bo kiedy patrze przez nie, zeby oczy odpoczely mi od monitora, to widze horror. Musialam, no musialam i juz, choc nie powinnam. Przez caly dzien lal deszcz, obie z mama zmoklysmy idac od auta do budynku, o spacerze moglam zapomniec, bo ani ja, ani Toya nie lubimy moknac.
   W piatek musialysmy jeszcze raz podjechac na wies do chirurga na kontrole, na szczescie wyciagniecie szwow mozna juz robic u rodzinnej. Po poludniu zas dostalam chocholy na trzygodzinne przechowanie, bo dziecie moje mialo termin na pazury. Mialam je jeszcze zawiezc na urodziny jakiegos bombelka i zaczekac tam na corke.




W sobote i dzisiaj dziecko namowilo mnie na wspolny wypad, ale o tym napisze juz w kolejnym poscie.

44 komentarze:

  1. Mnie taki tydzień tak bogaty w wydarzenia zabił by jak nie fizycznie to psychicznie. Już jeden dzień środę rozbiłabym na tydzień. No ale Ty jesteś kobieta dzialania, nie ma że siedzisz a okno nieumyte, bo jak usiądziesz to zaraz zobaczysz jak nie jeden pyłek to dwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak uda mi sie przespac noc, to w dzien mam tyle energii, ze moglabym gory przenosic. A szyby nie mialy pylkow, byly naprawde okropnie brudne, bo kiedy slubny trzepie muchy packa, to zostawia slad na pol szyby, a takich sladow bylo sporo.

      Usuń
  2. No i nareszcie mamy zdjęcia, a Twoja okolica spacerowa jest piękna, szczęśliwa Toya, szczęśliwa Ty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przenioslam sie z calym dobytkiem na Chrome, niech sobie Fox dalej niedomaga i nie wkleja zdjec, pozegnalam sie z nim na dobre.

      Usuń
  3. no czyli wracasz do normy a motorek spełnia funkcje. odczuwalnie i namacalnie. jak widać. mam nadzieję, że i dziś będzie słonecznie i ciepło.
    ale nocami i rankami to już jesień pełna gembą.
    Ciri, jest psem który jednak bardziej woli / kocha Naczelnika, tęskni za nim okropnie, gdy gdzieś wyjdzie i zostajemy same...nawet do mnie nie przyjdzie, bo leży na jego kapciach. a mnie jest przykro. wczoraj na prawdę mnie wystraszyła, bo słucha i jest też mądrym psem, ale popędziła za Naczelnikiem, jadącym motorem, pomimo moich wrzasków. byłam pewna, że już po psie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojesu!!! Chyba bym zawalu dostala. Slubnemu Toya poleciala za krolikiem na tory szybkiej kolei ICE przez taki otwor pod plotem. Na szczescie jakos wrocila bez szkód, bo chyba bym go zabila, gdyby jej cos sie stalo. Mnie poleciala za kotem, prosto pod samochod, dobrze, ze kierowca z refleksem i zahamowal w pore.
      Pies zawsze sobie kogos wybiera na przewodnika stada i nic nie poradzisz, Ciebie bedzie tylko bardzo kochac.

      Usuń
    2. Nie powiem ci jak sie czułam...panika to mało powiedziane i bezradność bo przecież nie dogonię w croksach... gdy jednak wrocila opanowałam sie z reakcją i pochwaliłam chyba bez cienia uśmiechu ze jednak wróciła. I dlatego proszę MJ żeby chodziła z nią na smyczy. Ale on ukradł mi psa....

      Usuń
    3. W zasadzie to dwa psy, obie suki.

      Usuń
    4. Nawet gdybys miala kolce wyscigowe na nogach zamiast crogsów, to psa bys nie dogonila. Gdybym ja powierzala komus opieke nad psem, tez wymagalabym wylacznego prowadzania na smyczy. Toya ma bardzo silny instynkt lowiecki, sa miejsca, gdzie ja sama biore ja na smycz, bo nie jestem jej pewna, a ona slucha wlasciwie tylko mnie i na ogol potrafie ja wybic z podekscytowania, bo stale ja obserwuje i zanim sie nakreci, dekoncentruje ja. Slubny tego nie umie, przy nim Toya szczeka na inne psy.
      Z Kira nie bylo takich problemow, ona nawet po ulicy chodzila bez smyczy.

      Usuń
    5. On Ci ich nie ukradl, one sobie go wybraly na przewodnika stada. Wszystkie nasze psy widzialy przewodnika we mnie, slubnego kochaja wprawdzie, ale mnie sluchaja, mimo ze ja je wiecej pieszcze i kocham, ale jestem tez bardzo konsekwentna w wymaganiach.
      A slubny nie. >:)))

      Usuń
  4. Dobrze się czyta, że zaczęłaś powoli wracać do swojej aktywności. Ty jesteś zadowolona, ale chyba najbardziej szczęśliwa jest Toyka, bo ma swoje chwile tylko z Tobą 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wrocilam, chce korzystac ze spacerow, ale wszystko zalezne jest od pogody. Dzisiaj od rana jest bardzo mglisto, ale mam nadzieje, ze mgly zejda i sie rozjasni.

      Usuń
  5. Teraz wypatrzyłam że ten bąbelek urodzinowy to dziewczynka Vaiana i ma 5 latek. No i jednak kolor różowy to zawsze dziewczynka, w sklepie zabawkowym ułatwienie kiedy szukam zabawek dla chłopczyka, te różowe przejścia omijam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak bombelek (przez OM, bo tak maDki przez D nazywaja swoje pociechy) jest dziewczynka. Kinderbal odbywal sie w tym samym centrum rodzinnym w niedalekim Rosdorf, w ktorym i Junior swietowal swoje urodziny kilka dni wczesniej.
      Ja juz powolutku kupuje prezenty swiateczne i urodzinowe, zeby nie dopadlo mnie wszystko naraz, bo nie wyrobie finansowo.

      Usuń
    2. Aaaa nie zauwazylam Twojego bombelka przez 'om' dobre to i jeszcze madki przez 'd' rzeczywiscie wyglada lepiej i brzmi lepiej. Polski jezyk jest cudny.

      Usuń
    3. To wzielo sie ze stron durnych bab, matek rozwydrzonych dzieci, polglupich pisówek, ktorym sie wydaje, ze pozjadaly wszystkie rozumy. I tam tworza te towarzystwa wzajemnej adoracji madek, majacych horom curke, madek bombelkuf i podobnych eksponatow.

      Usuń
  6. Jesteś moją heroiną :) I cieszę się (razem z Toyką), że wróciła Ci chęć do życia :* Brawo TY :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, jest troche lepiej, ale mam daleka droge do pokonania, zeby odbudowac kondycje, ktora przez te szpitale calkiem poszla sie bujac. Ogladam przypominajki sprzed dwoch lat, kiedy to we wrzesniu zrobilam do kupy ponad 150 km na spacerach z Toya. Teraz nawet nie patrze, bo to wstyd.

      Usuń
    2. Wstyd to jest kraść :) Weź, nie marudź :)

      Usuń
    3. Wstyd to krasc i dac sie zlapac - tak to brzmi! :)))

      Usuń
    4. No to kradnij u uciekaj, a nie marudź :P

      Usuń
    5. Wstyd to kraść i zdupy spaść,
      Taka wersję znam ja.

      Usuń
    6. Tez to znalam, ale jak niby JA mialabym z dupy spadac??? Sie pytam? To dotyczy facetow.
      Chyba. :)))))

      Usuń
  7. Jak na rekonwalescentke porobilas bardzo duzo. Poniekad dobrze tak sobie stopniowo dodawac zamiast od razu przeciazac zastane kosci.
    Ja tez bardzo lubie myc samochod na myjni ale odlurzac wole pod domem bo wtedy ja rzadze czasem na to potrzebnym a takze moj samochodowy odkurzacz ma przerozne koncowki i szczoteczki jakich stacje nie maja.
    Masz racje - czas pedzi jak szalony, dla mnie widze to po weekendach, co jeden minie juz nastapny i nastepny.......

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam dokladnie tak samo, odkurzam pod domem, zwlaszcza ze u mnie to dlugi proces ze wzgledu na klaki Toykowe, nie zarobilabym na odkurzanie za pieniadze przy myjni. Specjalnie kupilam przewod 25 metrow, ktory mi wystarcza na druga strone ulicy, bo po tej stronie nie parkujemy. On jest specjalny do uzywania na zewnatrz i przejezdzajace po nim samochody nie uszkadzaja go.

      Usuń
  8. Ja nie myłam okien jakieś dwa (albo i trzy) lata. Jeszcze trochę coś widać, więc pieprzę to, nie myję.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie przeszkadza brudne okno w kuchni, bo czesto przez nie patrze, reszta mnie jakos nie swedzi do mycia, choc od czasu do czasu biore sie za to, bo koty i pies "noskuja" te w salonie.

      Usuń
    2. A ja nie mam salonu.
      Bzykuszka i motylek cudowna!

      Usuń
    3. Byloby wiecej roznych bzykuszek, bo grubodupcow cos w tym roku nie widze, ale plochliwe to towarzystwo, co sie zblize z telefonem, to uciekajo.

      Usuń
    4. Bo zdjęć nie robi się telefonem, tylko aparatem z porządnym zoomem. Wtedy nie trzeba się zbliżać i płoszyć.

      Usuń
    5. Aparat jest ciezki, a ja dodatkowo musze pilnowac Toyi, wiec pozostaje mi telefon.

      Usuń
    6. Nooo, na takie dictum acerbum to ja już nie mam nobile verbum.

      Usuń
  9. A co to znaczy, że palec się zatrzaskuje?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znaczy, ze mozna go zgiac, ale nie chce sie rozprostowac i zostaje taki zgiety, a do tego boli, kiedy sie go na sile prostuje druga reka. No przeszkadza w zyciu, a zabieg trwa piec minut, potem ma sie spokoj.

      Usuń
    2. W starym miejscu mialam komfortowo bo moglam w razie deszczu czy mocnego slonca odkurzac wewnatrz garazu, tutaj musze pod domem corki jako ze na moim parkingu nie mam dostepu do pradu a nie moge sie doczekac by mi dali garaz.
      Oj, jak marze o tym garazu - nie tylko ze wzgledu na moznosc odkurzania ale w razie huraganu mialabym samochod bezpieczny.
      Komentarz wlazl mi tutaj zamiast pod wczesniejszym, sorry.

      Usuń
    3. Zdarza sie, nie ma dramy z komentarzem,
      Ja o garazu moge zapomniec, ciesze sie, kiedy znajde miejsce do zaparkowania na naszej uliczce, a nie kilometr stad, bo roznie bywa. Dlatego odkurzac moge jedynie wtedy, kiedy auto stoi naprzeciwko balkonu.

      Usuń
  10. Pogoda już u mnie jesienna, rano chodniki już mają sporo żółtobrązowych liści i codziennie ich więcej.Wczoraj to było nawet +18 stopni, a że ciąg powietrza (bo nie jakiś wiatr) był wyraźnie z południa to odczuwalna temperatura była wyraźnie wyższa. No i jeśli pada to nie namolnie jednym cięgiem, raczej są to przelotne nieduże opady. Lubię jesień, gdy zaczynają się złocić liście a przyroda wykazuje stan nasycenia i wszystko nieco zwalnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczesna jesien bywa piekna, a i temperatury nie sa tak sakramenckie jak latem, wiec dobrze sie spaceruje. U nas dzisiaj rano byla dosc gesta mgla, ale w tej chwili swieci slonce, wiec zaraz po obiedzie lece na spacer z Toyka.

      Usuń
  11. W Lublinie ponoć ma być jeszcze powyżej 20 stopni. Słodkie bąbelki <3
    Pozdrawiam i zapraszam do obejrzenia mojego nowego obrazu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzisiaj bylam na spacerze z Toyka i calkiem niepotrzebnie bralam ze soba kurtke, cieniutka wprawdzie, ale caly czas ja nioslam, bo bylo za goraco, a niby tylko 18°C, ale sie spocilam.
      Dziekuje za zaproszenie.

      Usuń
  12. Uśmiechnęłam się, czytając o śpiewającej z radości Toyce. Bardzo mnie cieszy, że motorek spełnia swoje zadanie bo o to przecież chodzi. Sama miałam słabszy weekend, ale spodziewałam się tego. Na szczęście Puszek otoczył mnie swoją „opieką", skakając po mnie i układając mi fryzurę:-) Też liczę na lepszą pogodę w październiku bo jesienna szaruga źle na mnie wpływa, tym bardziej, że nie lubię jesieni bo wszystko co najgorsze dotąd w moim życiu spotkało mnie właśnie o tej porze roku więc i tak ma u mnie przechlapane po wsze czasy choćby nie wiem jak piękna była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wczesna wrzesniowa jesien jest jeszcze do zaakceptowania, aleee... nam tu odgrazaja sie przymrozkami w nocy i to juz w tym tygodniu. W gorach spadl snieg, w Polsce tez, wiec to juz zupelnie mi sie nie podoba. Dzisiaj odpalilam kaloryfer i zastanawiam sie, czy juz sciagac kwiaty z balkonu, bo moga zamarznac, czy miec nadzieje na ocieplenie? Z dwojga zlego wole szaruge od sniegu.
      Kiedy ja jestem chora, koty i pies nie odchodza ode mnie, swoja dobra energia usiluja mnie leczyc, to zreszta jest naukowo udowodnione, ze koty lecza, wiec nic dzwnego, ze Puszek skoczyl Ci na ratunek.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Koscielna Pantera

     I co? Zaciekawil Was tytul? Czyzby antychrystka sie nawrócila??? No nie, tak dobrze to nie ma. Ale, jak wiecie, trzeba bylo wymyslic ja...