Translate

14 września 2025

I co bylo dalej?

    Dalej to nawet nie za bardzo wiem, co sie dzialo, bo smacznie sobie spalam, ale nie byla to taka pelna narkoza, bo bez anestezjologa i intubacji, po prostu spalam, choc cala operacja trwa od jednej do dwoch godzin, w zaleznosci, jak szybko uda sie kardiochirurgowi znalezc zyle i przeciagnac przez nia oba cewniki, jeden do prawej komory, drugi do prawego przedsionka. Stad potrzebne jest wpuszczanie kontrastu przez zyle w rece.
   Jak przez mgle pamietam, ze ktos mnie nachalnie budzil, a raczej probowal, bo sie nie dalam, za dobrze mi sie spalo. Wtedy nie przeszkadzaly mi dzwonki, melodyjki,  terkoty i alarmy, a mrugajacych dokola swiatel na monitorach wcale nie widzialam. No ale jakos tam powoli zaczelam wracac do swiata zywych. Bylam na oddziale zwanym IMC (Intermediate Care Station) to taki szpitalny czysciec, stopien posredni miedzy OIOMem a normalnym oddzialem w szpitalu, gdzie wprawdzie przebywaja pacjenci wymagajacy intensywniejszego monitorowania niz na oddziale ogolnym, ale nie wymagaja intensywnego leczenia, jakie ma miejsce na OIOMach, z intubacja i respiratorami wlacznie. Na oddziale IMC prowadzony jest ciagly monitoring parametrow zyciowych jak tetno, cisnienie krwi, saturacja, celem zapewnienia stabilnego stanu i umozliwienia szybkiej reakcji na powiklania przed przeniesieniem pacjenta na oddzial ogolny. Kazdy pacjent lezy oplatany kablami, z rekawem do mierzenia cisnienia i klipsem na palcu w takim jakby wydzielonym niewielkim pomieszczeniu oddzielonym od drugiego pacjenta mleczna szyba, ma swoj monitor, ale tez wszystkie jego pomiary wyswietlaja sie dodatkowo na ogolnym  monitorze w dyzurce. Jakikolwiek kabelek sie poluzuje czy odklei, zaraz ktos przylata i poprawia, bo Ordnung muss sein, nie ma to tamto. Gorzej, jak chce sie wstac, np. do toalety, trzeba dzwonic po personel, ten najpierw wylacza monitor, w przeciwnym bowiem razie zaczalby glosno buczec, potem dopiero rozlacza kabelki, zdejmuje klips z palca i rekaw do pomiaru cisnienia. Nie idzie cichcem wylezc z lozka i bez wiedzy personelu sie wysikac. 
   Kiedy juz bylam w miare przytomna, coraz bardziej zaczely mi przeszkadzac te dzwieki, dzwonki, melodyjki, ta cala dyskotekowa feeria swiatel, lampek diod. Do pelni szczescia brakowalo mi latajacego pod sufitem jednorozca rzygajacego tecza i popierdujacego w rytmie czacza fiolkami. Pomyslalam sobie, ze jak mi to wszystko bedzie tak gralo w nocy, to ja sie nic a nic nie wyspie. Na szczescie wylaczyli te dyskoteke, miala za zadanie straszyc tylko w dzien.

   I to znow koniec na dzisiaj, ale nie martwcie sie, dalszy ciag juz czeka za rogiem.

3 komentarze:

  1. Świetny opis pobytu na sali specjalnego nadzoru... Dziwię się tylko, że Ty wytrzymałaś tą kakofonię dźwięków, no ale byłaś letko otumaniona po dobrym spanku...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Autko już po naprawie, odebrałam wczoraj po południu i dziś zamierzałam jechać na przejażdżkę, ale jak zaczęło padać koło 15, tak do tej pory pada i nie zamierza przestać, a tak potrzebowałam jechać do Tuszyna...

      Usuń
    2. Idzie lepsze, bo u nas dzisiaj ladna pogoda, wiec niedlugo i do Ciebie zawita. Jest wprawdzie slonecznie, ale zapowiadaja, ze maksymalnie bedzie zylko 17°. No coz - jesien...

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

I co bylo dalej?

    Dalej to nawet nie za bardzo wiem, co sie dzialo, bo smacznie sobie spalam, ale nie byla to taka pelna narkoza, bo bez anestezjologa i i...