Zaczelo sie jak zwykle od naszych porannych z Terenia Australijska pogawedek mailowych. Glownym tematem jest oczywiscie hit sezonu czyli moj rozrusznik, do ktorego mam stosunek ambiwalentny, bo z jednej strony wiem, ze musze, ze powinnam, a z drugiej odrzuca mnie z przyczyn estetycznych, bo na pewno bedzie widac pod skora, jak na tym zdjeciu, a poza tym dopiero co opuscilam szpital po jednej operacji, a juz szykuje sie nastepna. A juz prawie powrocilam do normalnego zycia. Prawie, bo ono ani troche normalne nie jest, coraz trudniej mi sie oddycha przy najmniejszym wysilku, a co gorsze, z dnia na dzien stan sie pogarsza.
No wiec pisalysmy sobie z Terenia i w pewnej chwili wyplynela kwestia covida i jego roznych przykrych nastepstw, m.in. uszkodzenie serca za sprawa koronawirusa. Mnie jakos to wczesniej nie wpadlo do glowy, predzej pomyslalabym, ze koronawirus raczej zdradziecko dziala na uklad oddechowy. A tymczasem, kiedy udalam sie z pytaniem do wujka gugla, zaczely mi sie wyswietalc budzace zgroze artykuly. Drazylam dalej, czytalam i jakbym to sama napisala, slowo w slowo moje przypadlosci, brak sil, slabe tetno, zadyszki i takie tam. Malo tego, serce nie jest jedynym organem, ktory moze oslabic lub nawet zniszczyc wirus, ta choroba ma charakter wielonarzadowy, moze dotyczyc praktycznie wszystkich ukladow: oddechowego, sercowo-naczyniowego, moczowego, nerwowego czy pokarmowego. Nasza Boguska zarazila sie covidem na kilka dni przed terminem pierwszej szczepionki, do dzisiaj zmaga sie z neurologicznymi nastepstwami.
Ja wprawdzie po raz pierwszy zachorowalam po trzech szczepieniach, kiedy bylam u mamy w Polsce w lutym 2022, ale po tamtym covidzie nie zauwazylam u siebie zadnych zmian czy powiklan. Ale juz po drugim w lipcu ub. roku oddychalo mi sie trudniej, choc jeszcze do wytrzymania, a ja kladlam to na karb wieku. Dopiero po slynnym galopie pod gorke w Parku Sababurg, pchajac przed soba wozek z chocholami, moj stan drastycznie sie pogorszyl. Najmniejszy wysilek generowal brak oddechu, zachwiania rownowagi i totalny brak sil, permanentne zmeczenie.
Po pobycie w szpitalu, gdzie tez dopadaly mnie rozne dziwne dolegliwosci, bylo jeszcze gorzej, ale myslalam, ze lezenie w lozku tak pozbawilo mnie sil. Za wszelka cene chcialam odzyskac kondycje, lazilam z Toya na coraz dluzsze spacery, jak sie okazuje ryzykujac zyciem, bo serce ani myslalo wspolpracowac. Jestem ksiazkowym przykladem pocovidowej niewydolnosci serca, cytuje pierwsze objawy:
"oslabienie, latwe meczenie sie nawet przy niewielkim wysilku, dusznosc wystepujaca przy wysilku, w spoczynku lub w nocy" - no cala ja.
Tak to bedzie wygladalo:
![]() |
Od rozrusznika dwa cewniki przez zyle zostana poprowadzone do prawej komory i przedsionka |
![]() |
Takiej to jest wielkosci, wiec wcale nie takie male |
A operowac mnie bedzie ten przystojniak, profesor Lüthje.
Wyobraźnia zawsze podpowiada nam te gorsze scenariusze. Teraz sobie wyszukałam i faktycznie, te starsze modele były widoczne pod skóra, ale te nowe są tak małe że prawie niewidoczne pod mięśniami. Jeżeli lekarz jest naprawdę dobry, do postaram się zrobić to tak, żeby nie tylko leczyło, ale też żeby nie szpeciło. Szczególnie w przypadku kobiet. Trzymam kciuki 🤞🙂
OdpowiedzUsuń* postara się
UsuńNo nie wiem, nie uwierze, poki nie zobacze, ale im blizej zabiegu, tym bardziej sie boje, jednoczesnie nie mogac sie go doczekac. Co prawda juz nie musze sie nikomu podobac, oprocz samej sobie, ale co bedzie, jesli nie bede mogla spojrzec w lustro bez odruchu wymiotnego?
UsuńNie, no proszę Cię, teraz to już przesadzasz z tym 🤮🤦♀️
UsuńLekarz nie mówił jaki model rozrusznika będziesz miała? Może będzie to już ten najnowszej generacji, bezprzewodowy, który wygląda jak maleńki bezpiecznik? 🙂
On mnie tak bardzo zaskoczyl, informujac o niezwlocznej koniecznosci wszczepienia tego motorka, ze wlasciwie o nic nie zapytalam, nie bylam przygotowala, popadlam w panike, a po powrocie do domu juz tylko plakalam. Bezprzewodowy raczej nie bedzie, bo cos mi tam rysowal, tlumaczac przebieg operacji i ewidentnie widzialam na rysunku dwa kabelki. Przeciez takiej starej babie nie beda wszczepiac jakichs nowych generacji, niech sie buja z kabelkami.
UsuńNo, to wywołałaś mnie, do odpowiedzi... Do tej pory zmagam się z moimi powikłaniami, po tej cholerze i próbuję się nie poddawać... Dobrze, że mam co roku, a czasami dwa razy do roku rehabilitację i sama też dużo chodz3 i ćwiczę, ale nirstety siły już nie te same, jak przed chorobą... Cieszę się z tego, że mogę być samodzielna tylko czasami muszę korzystać z pomocy innych osób, przy noszeniu zgrzewek wody na trzecie piętro, ale dojrzewam już do kupna soda strim, czyli syfonu do wody gazowanej i wtedy odpadnie mi dźwiganie wody...
OdpowiedzUsuńGdybym teraz byla na Twoim miejscu, nie wpelzlabym na trzecie pietro i pewnie do samej operacji tkwilabym w domu, a psem zajmowaliby sie obcy ludzie. Nigdy bym nie uwierzyla, ze moje 7 schodkow na parter stanie sie dla mnie taka przeszkoda.
UsuńA SodaStream to nienajgorszy wynalazek, z tym, ze ja nie mialabym miejsca na to urzadzenie.
UsuńMatko cudowna... Moja koleżanka, dwa lata młodsza ode mnie, nagle wylądowała z bardzo poważnymi problemami z sercem. Na koniec wszczepiono jej rozrusznik. Z jednej strony to straszne, z drugiej - to ratuje życie.
OdpowiedzUsuńJa w zasadzie od tego drugiego covida czulam sie bardziej zmeczona i szybciej dostawalam zadyszki, ale jeszcze w miare normalnie funkcjonowalam. Natomiast od maja, kiedy to prawdopodobnie cos sobie zrobilam tym biegiem pod gorke, bylo zle, od tygodnia jest bardzo zle, ale moze zdaza mi to wszczepic, zanim zejde.
UsuńZatem nieustająco trzymam kciuki i choć sama mam permanentną zadyszkę, nie idę do lekarza, nie będą mi nic wszczepiali. Amen.
OdpowiedzUsuńTy sie najpierw daj zbadac lekarzowi, najlepiej kardiologowi, zeby sprawdzil, skad ta zadyszka, bo moze to tylko brak kondycji i wiek. W koncu prowadzisz dosc siedzacy tryb zycia, ale lepiej wiedziec, zeby nie bylo za pozno.
UsuńAbsolutnie wykluczone. Już wydałam nawet na prywatnego kardiologa i ani mi nie zrobił EKG, ani nie zmierzył ciśnienia, bo nie miał aparatu. A miesiącami w kolejkach nie będę stała. Na coś trzeba umarnąć - szybko :)
UsuńTo co to za kardiolog bez aparatu do mierzenia cisnienia i ekg? Nasi wprawdzie oblozeni aparatura, ale za to brak im wiedzy i podejscia do pacjenta. Tak zle i tak niedobrze.
UsuńPrywatny. Zachwalany w necie. A ponieważ nie mam nikogo znajomego, który poleciłby kardiologa - omijam szerokim kołem. Umrę przynajmniej nienaszpikowana i niezubożona o kasę wydaną na "specjalistów".
UsuńNa NFZ nie mam szans.
Raz się żyje, potem się straszy :)
Zobaczysz- pokochasz rozrusznik - Ci z rozrusznikiem których znałam zawsze traktowali ów przyrządzik jak najlepszego kumpla, przyjaciele i t.p.. Mojemu mężowi po zainstalowaniu nowej zastawki chcieli też jeszcze wszczepić rozrusznik, ale zrobili dokładniejsze badania i stwierdzili, że przy jego niewydolności zrujnowanych paleniem oskrzeli to i rozrusznik nie pomoże.
OdpowiedzUsuńNa pewno nie pokocham, moze tylko z trudem uda mi sie go zaakceptowac, bo juz teraz go nienawidze, choc zdaje sobie sprawe, ze ma sluzyc ratowaniu mojego zycia. Pewnie i ja mam zrujnowane paleniem oskrzela i pluca, wszak moj tato rowniez zmarl na raka pluc.
UsuńMusze byc jakas inna bo strona estetyczna posiadania rozrusznika bylaby najmniej wazna a nawet nieistniejaca. Lekki wzgorek pod skora wcale okropnie nie wyglada a jak wielka Ci zrobi przysluge - i dobrze by bylo zebys ten aparacik tak widziala.
OdpowiedzUsuńW USA tez bylo i jest wiele debat na temat skutkow szczepien jednak niepodwazalnych dowodow nie ma.
Zycze by operacja przeszla bezproblemowo a samopoczucie zrobilo sie lepsze juz pierwszego dnia.
Nic nie jest w stanie mnie przekonac, zebym polubila ten sztuczny twor pod skora, bez wzgledu na jego zaslugi. Nienawidze sztucznych rzeczy, dlatego tez tak dlugo zwlekam z operacja sztucznego stawu kolanowego, choc boli i rwie, ze czasem nie moge chodzic. Ogolnie mam zle nastawienie i stad zle samopoczucie.
UsuńMam juz termin do pulmonologa, wprawdzie dopiero w styczniu, ale przynajmniej dowiem sie, w jakim stanie sa moje pluca po tym zasranym covidzie.
Ta niechec jest zrozumiala, nikt nie lubi sztucznego, kazdy by wolal swe wlasne trzymac do smierci ale nie ma tak dobrze, sama widzisz ze mus to mus.
UsuńWracajac do tematu skutkow covida i szczepien - moze to i prawda, ale prawda jest rowniez to ze przed powstaniem tego wirusa tez ludzie mieli klopoty ze sercem , tez wymagali rozrusznikow . Niewatpliwie kazdy ciezko chorujacy na covid doznal spustoszen organizmu podobnie jak sie dzieje po ciezkiej grypie, teraz naukowcy musza rozgryzc problem szczepionek - pozyteczne czy szkodliwe. To jak zwalczyly pandemie mowi ze pozyteczne, to co zrobily naszym organizmom nie - i badz tu madry.......
Nie mam zdecydowandego zdania na ten temat, pewnie czas i badania ujawnia prawde
Ja dopiero niedawno dowiedzialam sie o covidowych skutkach wielonarzadowych, do tej pory myslalam, ze raczej tylko drogi oddechowe. Pewnie sam covid, podobnie zreszta jak grypa, nie jest taki grozny, jak jego "dzialania uboczne" i nastepstwa. Dopiero teraz zaczelam sie zaglebiac w to zagadnienie i wlosy stoja mi na sztorc, bo nie spodziewalam sie podobnych skutkow badan nastepstw covida. Podobnie zreszta mowi sie o dramatycznych nastepstwach szczepien.
UsuńPopatrz na mnie - sztuczne oczy juz mam (zacma), grozi mi aparat sluchowy o ile kiedykolwiek pojde do doktora a wybieram sie jak sojka za morze, kolana i biodra mi wysiadaja - czyli wkrotce polowa mnie bedzie sztuczna. Ale mam to w nosie poza tym ze mi zal wydawac pieniedzy na podtrzymywanie sie przy zyciu.
UsuńDobrze, że są dzisiaj takie możliwości leczenia. To daje nadzieję na powrót do zdrowia i komfortowe życie. A drobne defekty kosmetyczne naprawdę nie mają znaczenia wobec tego, co najważniejsze – Twojego zdrowia. Zobaczysz, jeszcze będziesz rozrabiać jak dziki królik.
OdpowiedzUsuńMoze dlatego mam takie negatwyne nastawienie, bo kilka lat temu poddana zostalam badaniu trzema cewnikami w sercu, przez zyle pachwinowa, gdzie przez godzine poddawano mnie razeniu pradem i oczywiscie niczego nie znaleziono, a ja myslalam, ze tego nie przezyje. Stad mam chyba wprogramowana niechec do cewnikow w sercu.
UsuńDla mnie te wszystkie objawy które masz, ciągle zmęczenie, zadyszki i słabość coraz większa z każdym dniem, muszą być następstwem czegoś i nie ma to nic wspólnego z Twoim wiekiem, bo dla mnie jesteś młodziutka, wiec nie możesz zwalać tego na wiek. No i jak najbardziej może to być następstwo chorowania na covid.
OdpowiedzUsuńRozrusznik musi być i już, oczywiście na początku możesz czuć się dziwnie, mam na myśli - psychicznie dziwnie że takie coś sztuczne ma się w sobie, ale człowiek przyzwyczaja się i wręcz zapomina że jakiś tam rozrusznik jest, jesteś ciągle sobą i liczy się że ciało Twoje, serce dostało pomoc.
Mnie tez sie wydawalo, co zreszta potwierdzil kardiolog, ze moj wiek jest dosc wczesny na rozrusznik. Dopiero kiedy zaczelam szperac w internetach i eksplorowac temat, z przerazeniem odkrylam, ze rzeczywiscie moga to byc skutki przechorowanego covida, tego ostatniego sprzed roku. Zaczely mie sie "laczyc kropki", jak to ladnie w literaturze nazywaja i nagle wszystko zaczelo do siebie pasowac.
UsuńJak mus, to mus, najwazniejsza jest jakosc zycia... ❤️
OdpowiedzUsuńNo wlasnie! Nie wiem bowiem, czy moja jakosc zycia poprawi sie z tym czyms pod skora. Moze bede mogla lepiej oddychac, ale czy psychicznie bede sie lepiej czula, to watpie.
Usuń