Translate

25 grudnia 2025

Przedswiateczny armagiedon

    Swieta sobie radosnie trwaja, mam nadzieje, ze wigilia przebiegla u wszystkich bezproblemowo, gastrycznie i politycznie, rodzinnie i prezentowo, a przed kolejna orgia obzarstwa znajdziecie czas na poczytanie mojego traumatycznego wspomnienia sprzed kilku dni, kiedy to dokonywalam zakupow.
   W normalnym cyklu kupuje we wtorki na caly tydzien i tak mialam zrobic i tym razem, ale corka obudzila mnie z letargu, ze we wtorek bedzie jeszcze gorzej niz w poniedzialek, wiec po pracy wpadlam do domu po liste zakupow, a potem chcialam byc sprytna i ominac kolejke na skret w lewo do sklepowego parkingu i podjechac do niego od tylu, tam kiedys byl przejazd taka mala uliczka. Juz bylam w ogrodku... kiedy mi przed maska auta wyrosly slupki w poprzek tejze uliczki. Musialam zawrocic i stac na tym lewoskrecie przez trzy swiatla. W koncu wjechalam na parking, a tam nie tylko wszystkie miejsca zajete, to jeszcze mnogo kierowcow jezdzacych w kolko i polujacych na zwalniajace sie luki parkingowe. Wiec i ja do nich dolaczylam i jak ten rekin ze Szczek wyszczerzylam zeby i strzalalam oczami w poszukiwaniu ofiary miejsca, nucac pod nosem motyw przewodni atakujacego rekina.


   I nagle...!!! Ktos wyjezdza, a ja katem oka widze innego kandydata na to miejsce, wiec spinam poslady, szczerze zeby, zeby go wystraszyc... na szczescie ten wyjezdzajacy wykrecil w jego strone, czym go na chwile zablokowal... ja myk !!! i juz jestem na miejscu, tamtem zlorzeczy i trabi klaksonem, mnie trzesa sie nogi z emocji, ale zakotwiczylam!!! I nawet wolny wozek dopadlam.
   W srodku tlum i kotlowisko. Nie wiem, czy wszyscy nagle wzieli sobie do serca te idiotyczna propagande, ktorej pelno w polskiej telewizji o wzorcowych zachowaniach w razie alarmu wojennego, a u nas gdzies tam czasem o tym wspomna, ze warto miec zapas wody i radio na korbke (mam), czy przyczyna lezy w wyscigu o wykupienie calego asortymentu, bo przez dwa dni sklepy beda zamkniete, ale tu zawsze tak jest. Balansuje wiec wozkiem, co wcale nie jest latwe, zwazywszy obecnosc miliona innych wozkow i biliona oszalalych ich napelniaczy, ale jakos daje rade. Nagle... nie ma wloszczyzny! Pytam zatem pania rozpakowujaca z wozka i uzupelniajaca na stoisku jakies inne warzywa, a ona, ze zaraz mi przyniesie z zaplecza. Naprawde bylo mi jej szkoda, bo poruszala sie biegiem. Pozniej zauwazylam wielu innych takich pomagierow donoszacych z zaplecza wykupione na stoiskach artykuly. 
   Dotarlam do miesa. Czesc poporcjowanych miesiw jest w gablotach chlodniczych, ale nie wszystkie, wiec specjalne zyczenia zalatwiane sa przez ekspedientow. Zeby byl porzadek, ciagnie sie numerki, ktore potem wyswietlaja sie na ekranach, a klient podchodzi do lady. Lada jest dlugasna, ekspedientow kilkunastu i gdyby nie te numerki, bylby balagan i kilka kolejek, a tak jest jedna. Ciagne numerek - 66. Patrze na ekran - 37. Polazlam wiec pakowac do wózka inne zakupy, bo czasu mam sporo, zalatwilam wszystko z listy. Oblecialam nabial, kupilam ser na sernik, gotowe surowe ciasto drozdzowe na makowiec, mleko i inne drobiazgi, ziarna dla ptakow, bo dokarmiam, slodycze i wszystko inne z listy zakupow. Wracam na mieso - 57 jest obslugiwany, wiec czekam, ale dwoje klientow wypadlo, wiec poszlo szybko. Prosze o schab, o duzy kawalek, wprawdzie w gablocie przy kontuarze byly kawalki, ale cienkie, prosze o grubszy, wiec facet leci na zaplecze i przynosi mi takiego giganta blisko 5-kilogramowego. Poprosilam o polowe, mam na sznycle na dwa obiady, a reszte nadzialam sliwkami suszonymi i upieklam. Boszszsz... jaki pyszny wyszedl!
   Kiedy jeszcze bylam w sklepie, dopadla mnie telefonicznie najmlodsza, z prosba, zebym kupila dla Zoski pieluchy, skoro jestem w poblizu drogerii, wiec najpierw odstalam pol godziny w kolejce do kasy w supermarkecie, a potem drugi raz, ale juz krocej, w drogerii. W trzeciej kolejce do wyjazdu z parkingu, odkiblowalam juz siedzac w aucie. 
   A po obiedzie upieklam ciasto dla P. zeby mial w domu na swieta. Wigilie spedzi z nami, dostanie jak kazdy jedzenie na droge w pudelku po lodach (zbieralam te pudelka przez cale lato, zeby miec w co dawac po wigilii). 
   Ten dzien kosztowal mnie pol zdrowia, jednak cale szczescie, ze poszlam za rada dziecka i zrobilam zakupy dzien wczesniej, bo zakupów we wtorek raczej bym nie przezyla w ogole. Mialam we wtorek za to wiecej czasu po pracy na pieczenie dwoch ciast, siekanie industrialnych ilosci salatki warzywnej w misce od noguf, przygotowanie ryby po grecku i sledzi. 
   Wigilia o malo nie doszla do skutku, bo Junior sie pochorowal, dostal w nocy jelitowki, wymiotowal tak intensywnie, ze corka musiala wstawiac w nocy prania i suszenia, ale tez kapac samego Juniora. Na szczescie do kolacji wigilijnej poczul sie lepiej, a kiedy przyszedl czas prezentowy, prawie calkiem wyzdrowial.



   Jutro zas zaprosila mnie corka dziadka, a pozniej mamy zarezerwowana restauracje, jak w kazde swieta, zeby znow spedzic czas razem, a nie musiec gotowac i sprzatac po gosciach. A jak tam u Was?

26 komentarzy:

  1. Takie zakupy przedswiateczne w takim tloku mam juz dawno za soba, znaczy sie liczne w latach (wyliczylam ze ponad 13 lat temu), teraz zupelny luz, zreszta lodowka, zamrazalka pelna i wiecej upchane po szafkach. Najwazniejsze jest zabezpieczyc sie w owoce, udalo sie i jeszcze wczoraj dobry czlowiek obdarowal mnie dodatkowo w takie owoce, ktorych nie mialam a w tym moj ulubiony durian.
    Ode mnie masz podziw za walke na parkingu i za schab ze sliwkami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym ja byla sobie sama sterem, zeglarzem i okretem, tez nie pchalabym sie w kolejki, nawet pieczywo zamrozilabym wczesniej, no ale jest jak jest i musze te swieta spedzac z rodzina, bo by rodzina nie odpuscila.
      Ale fajnie bylo, wiec nie narzekam.
      Schab ze sliwkami to moja specjalnosc.

      Usuń
  2. Wesołych świąt 🎄🎄🎄 Niech się dłużą, ciągną i trwają w nieskończoność, jeśli tylko towarzystwo dopisuje i masz czas na oderwanie się od codziennych problemów 🙂🤶🎄
    U mnie wigilia przyjemna, barszczyk wyszedł mi przedni, uszka kupne, ale dały radę 🙂 Były też ziemniaki ze śledziem w śmietanie i rybka przepyszna, smażona. Bardzo mało potraw, wiem, ale my tak lubimy, robię tylko to co zjadamy ze smakiem i oczekiwaniem przez cały rok. A dziś będzie kaczka na obiad i to też jest nasze ulubione 2-3 razy w roku danie. Jutro leftovers, czyli czyszczenie lodówki z tego co w niej znajdziemy 😂 Pewno jeszcze w międzyczasie zrobię jakiś sos tatarski, śledzia "po japońsku", może trochę sałatki, zobaczę co kubki smakowe podpowiedzą 😉
    Z szaleństwem zakupowy i u nas tak jest, co dziwi jeszcze bardziej, bo tutaj tylko jeden dzień świąt, na dobrą sprawę. Jutro boxing day, więc sklepy będą otwarte, ale ludzi faktycznie ogarnia jakieś zauroczenie 😄
    Nie ma u Was czegoś takiego jak niedziela handlowa przed świętami?🤔
    🎄🎁🎄🤶🎁🎄🎄🎄

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. * zamroczenie, nie zauroczenie 🤦‍♀️

      Usuń
    2. Zamroczenie to niedopowiedzenie, ja nazwalabym to szalenstwem, ktore ogarnia wszystkich kazdego roku. Nie chce nawet myslec, ile z tego laduje na smietnikach, bo przeciez nie sposob zjesc wszystko. Ja w tym roku zrobilam naprawde mniej wszystkiego, az corki panikowaly, ze nie wystarczy, ale wystarczylo i jeszcze zostalo do zabrania do domu na drugi dzien. Bo my przez nastepne dni bedziemy dojadac, co uwielbiam, bo nie trzeba gotowac, a wigilijne jedzenie pychota.

      Usuń
    3. A przy okazji Twojego parkowania. Nie wiem czy czytałaś/oglądałaś "Smażone zielone pomidory"? Od razu pomyślałam sobie, że masz szczęście, że nie trafiłaś na jakąś waleczną Towandę z lepszym ubezpieczeniem 😉😄

      Usuń
    4. Nie znam zielonych pomidorow w zadnym wydaniu, za to wiem, ze wytriksowani ludzie moga roznie reagowac, niektorzy bardzo brutalnie.

      Usuń
    5. Ooo, polecam! Świetny film z '93r. Ale jeśli wpiszesz na YT "smażone zielone pomidory parking", to pokaże Ci się króciutki filmik, ok. 2min., z Kathy Bates. Polecam na poprawę humoru 😄

      Usuń
    6. Od kilku dni internet muli tak, ze mam ochote wywalic lapka przez okno. I nie wiem, czy to wina dostawcy, czy lapka, czy przesilenia, bo wszyscy maja wolne i katuja przy komputerach. Film przerywa, glos przerywa, kolko w srodku wciaz sie kreci, a ja dostaje jasnej qrwicy.

      Usuń
  3. Ale miałaś hardware w czystej żywej postaci normalnie. Wiem jak to zabrzmi ale chyba odmówiłabym normalnie uczestniczenia w takim tłoku. Udało mi sie robić zakupy służbowe w luzie i już meblowe w pustym sklepie...Naczelnik też nie narzekał. A teraz żreć to ɓedziemy chyba przez tydzień....masakra. nie no nie ma aż tak źle. Nie przesadziliśmy ale w zamrażalniku pierogi od paniHani nietknięte. Na razie...nażarłem sie wczoraj że...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybym ja miala czas rano, zaraz po otwarciu sklepu, to z pewnoscia tak bym sie nie umeczyla, ale pracowalam, wiec trafilam na tlumy. Ale zatrudnili wiecej personelu, ktory donosil z zaplecza, a wszystkie kasy byly obsadzone, wiec nie bylo az tak zle, jak w opisie, gdzie dodalam nieco dramatyzmu, zeby sie lepiej czytalo.
      Jesu, tez jestem przepelniona zarciem, ale wszystko bylo takie pyszne, ze grzech byloby nie sprobowac.

      Usuń
  4. Przežyłam, wszystko. Teraz leżę jeszcze w łóżeczku, jest minus 8, słonko świeci, wstać będę musiała, bo bateria w iPadzie za chwilę padnie. Nóg od wczoraj rozgrzać nie mogę, ale… jest cudnie. Spokojnego dotrwania do końca świątecznego szaleństwa 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U nas tez slonecznie i mroznie, choc nie az tak jak u Was, bo tylko -4°C (rano bylo -6°C). Siedze sobie w kuchni, kaloryfer ogrzewa nuszki, jestem nazarta po kokarde i jest mi blogo. Dzisiaj spalismy przy zamknietym oknie :)))

      Usuń
  5. Cudownych, pysznych, rodzinnych Świąt! U nas to mąż zrobił zakupy już w sobotę i resztę w niedzielę, bo była handlowa. Ja w tym czasie już mieszałam w garach. W sobotę ulepiłam 150 uszek, trochę pierogów i gołąbki, a mąż ubrał choinkę. Przed wieczorem odwiedzili nas syn i synowa z Julą:-) Dostaliśmy w prezencie śliczne zdjęcie małej. W niedzielę dokończyłam gotowanie, Poniedziałek to był dzień pieczenia piernika, seromakowca i siekania sałatki. We wtorek byłam odrobiona i mogłam już świętować:-) Wczoraj byliśmy u mojej mamy i siostry, tam zjedliśmy wieczerzę, były prezenty... A w nocy wylądowałam na pogotowiu stomatologicznym z twarzą jak balonp i bólem rozszadzającym szczękę... Zrobił się ogromny ropień podzębowy od tego piep**onego rytuksymabu. Jestem pocięta, zszyta, obolała, spuchnięta na antybiotyku... A najgorsze, że na początku nie chcieli mi pomóc tylko domagali się zgody od hematologa ze względu na moją chorobę i konieczności cięcia dziąsła. Gdzie, jak?! Ale mąż przemówił im do słuchu i wzięli się do roboty. Tak, że tak... Ty miałaś przedświąteczny armagedon, a ja mam świąteczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omatko, Puszkowo, jakze ja Ci wspolczuje!!! Sam bol zeba jest czyms strasznym, ale w swieta to kompletna tragedia, szczegolnie, ze trafiasz na jakiegos przypadkowego lekarza, a nie swojego zaufanego, no ale bol nie do wytrzymania i opuchlizna, wiec czlowiek brzytwy sie chwyta, byle dostac pomoc. A tu jeszcze Twoja choroba i obawy lekarzy przed odpowiedzialnoscia za jakies dzialania uboczne. Dobrze, ze maz zareagowal odpowiednio.
      Zycze Ci naj najszybszego powrotu do zdrowia, trzymam mocno kciuki.

      Usuń
  6. Nie chce niczym kluc w oczy ale czytajac Twoj opis przedswiatecznych zakupow, parkowan - to jestem szczesliwa mieszkajac w USA.
    Po pierwsze sklepy sa tu czynne w czasie weekendow wiec przy okazji swiat to bardzo pomaga w rozladowaniu tlumu w sklepach - nawet tuz przed swietami nie bylo w nich tloku. Drugie to parkingi - nawet jak dosc pelne to nie problem, najwyzej musi sie zapakowac troche dalej od wejscia. Moze rowniez mniej gotujemy ? Nie wszyscy obchodza wigilie a samego swieta mamy 1 dzien wiec to tez robi roznice.
    Skoro piszesz ze bylo fajnie to ta fajnosc jest najwazniejsza - ze sie udalo, smakowalo a chlopak doszedl do siebie.
    Mowiac o smazonych zielonych pomidorach - filmu nie znam ale takie pomidory owszem i sa pyszne. Grube plastry obtacza sie w gestym ciescie podobnym do nalesnikowego a ono jest wzbogacone przyprawa jaka kto lubi i smazy sie jak racuchy. Podobnie mozna smazyc cukinie.
    Osobiscie to pragne by juz bylo po wszystkim - z kazdym rokiem coraz mniej lubie swieta.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W kazdym komentarzu podkreslasz wyzszosc USA, nie chcac widziec wad tamtego systemu, ktore uniemozliwiaja niektorym zamieszkanie tam, gdzie by chcieli. Tam dobrze jest tym, ktorym jako tako dopisuje zdrowie, dla chorych system nie ma litosci.
      Co po wielkich parkingach i pracy w niedziele (u nas tez przed swietami byla niedziela pracujaca), kiedy macie tylko jeden dzien swiat, wiec i zakupy nie sa tak duze, bo i po co.
      Pisalam tez wielokrotnie, ze parking jest wystarczajaco wielki i w normalnych okolicznosciach zawsze w polowie pusty, ale ludzie pobrali urlopy juz od poniedzialku i rzucili sie kupowac, wiec sie zatkal i tyle, co wcale nie oznacza, ze jest gorzej niz w USA. Kazde panstwo ma swoje plusy i minusy, ja nawet za doplata nie chcialabym zyc w USA, bo wiecej tam jednak wad niz zalet. Tobie akurat zyje sie nienajgorzej dzieki mezowi, ale nie wszyscy maja tyle szczescia, a dla pechowcow tam nie ma litosci.

      Usuń
  7. Owszem, sa minusy ale w ogolnym rozliczeniu jest tu bardzo wygodnie, latwo i przyjemnie.
    Jesli myslisz ze jedynie ja jestem zakochana w USA to moze zastanow sie czy Twe inne znajome z USA nie maja podobnego zdania? Czytajac blogi Polakow , w tym mieszkajacych poza Polska, spotykam sie jedynie z narzekaniem - ja nie mam zadnych wiec kraj bardzo chwale i nie mysle go przekreslac z powodu nieidealnego systemu ubezpieczeniowego. Przeciez jakos miliony ludzi tu zyje, choruje, leczy sie i daje rade wiec chyba calkiem zle nie jest.
    Tak jak USA nie jest odpowiednim dla Ciebie tak - przypuszczam - nie umialabym sie znalezc w Polsce czy innym zakatku Europy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Roznie bywa, ale nie wszyscy wyrazaja taki zachwyt Ameryka, jedni znajomi wracaja do Europy i nie, nie sa ani nielegalni, ani biedni. Gdybym byla mlodsza i nie tak obciazona rodzina, to pewnie tez bralabym pod uwage przeprowadzke do Polski, gdzie jest znacznie normalniej niz w niektorych panstwach zachodnich, nie tylko unijnych.
      Mysle, ze umialabym znalezc sie wszedzie, gdzie nie ma dyktatury, bo przed jedna ucieklam z Polski, a dopadla mnie inna tam, gdzie znalazlam wolnosc, a gdzie dzieki zlej polityce zaczelo mi byc niekomfortowo.

      Usuń
  8. Zapomnialam dodac ze mimo naszego systemu ubezpieczen moze jest lepszy bo co mi z takiego powszechnego i darmowego ktory zmusza czekac na wizyte u lekarza tygodniami a nawet miesiacami?
    Za cale 42 lata jak tu jestem poznalam dwie polskie rodziny ktore wrocily i nie ze im sie nie powodzilo tylko tesknili za rodzina. Z pewnoscia istnieja inne z innymi przyczynami, ja sie bardzo dobrze i szybko zaaklimatyzowalam i dobrze sie tu czuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tylko naprawde nie musisz za kazdym razem podkreslac, jaki to u Was jest raj i jaki syf gdzie indziej. Napisalam, ze mialas szczescie w ukladach rodzinno-zdrowotnych, wiec zadna krzywda Cie w tym raju nie spotkala, ale moglo byc inaczej, bo niejeden Amerykanin zostal bankrutem na skutej niesprzyjajacych okolicznosci czy chorob.

      Usuń
  9. Piszesz ze przenioslabys sie do kraju bez dyktatury - powiedz mi gdzie taki istnieje? Kazdy jeden ma dyktatora w postaci prezydenta, przewodniczacego, premiera i to jest automatyczne z chwila jego wyboru. Na ile to wykorzystuje i w jaki sposob to jedyna roznica, jednak wszedzie narod tanczy jak on zagra.
    Ok, nie bede podkreslac ani nawet napomykac naiwnie myslac ze porownania niosa jakas korzysc.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie odrozniasz lidera panstwa, ktory dziala na rzecz tego panstwa i dla dobra jego obywateli od przyniesionej w teczce Urszuli, ktora tym sposobem uniknela wiezienia za korupcje w rzadzie Merkel. Babsko na tyle boi sie konsekwencji, ze wprowadza ostre zasady, cenzure, przymus, lamanie charakterow, sabotaz wobec poszczegolnych panstw, szczegolnie wlasnej ojczyzny - Niemiec. Ale kazdego dyktatora mozna w koncu usunac w taki czy inny sposob, jesli ciemiezony lud osiagnie granice cierpliwosci. Jedni dyktatorzy sa tylko przepedzani, inni dziela los Causesku.

      Usuń
    2. Niemcy i tak dlugo pozwalaja sie poniewierac i utrzymywac terrorystow, zlodziei i bandytow, ale powoli nadchodzi koniec, czego dowodem niech beda rozruchy rolnikow w Brukseli i Paryzu.

      Usuń
  10. Pysznych, rodzinnych Świat!
    W grajdolku jakos nie zauwazylam zakupowego szalanstwa, chyba ze wzgledu na to, ze w supermarketach nie ma dni nie handlowych, co rozladowuje ewentualny obled. Swieta tutaj to tylko jeden dzien, a ze praktycznie zlikwidowalam ich obchodzenie, wiec pelen luzik. Choc czesc typowych dla nas swiatecznych produktów jest tu kompletnie nie znana, to jednak ekologiczna kozlina od zaprzyjaznionego rolnika doskonale wypelni brzuszek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nigdy nie jadlam kozliny i pewnie juz nie sprobuje, ale ja ogolnie jestem wybredna i boje sie innosci, nowosci, nie jestem ciekawa nowych smakow i potraw. Masz zatem szczescie, ze omijaja Cie spotkania w sklepach z oszalalymi ludzmi :)))

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Przedswiateczny armagiedon

     Swieta sobie radosnie trwaja, mam nadzieje, ze wigilia przebiegla u wszystkich bezproblemowo, gastrycznie i politycznie, rodzinnie i pr...