23 listopada 2020

Fobie i dziwactwa

 Chyba nie ma czlowieka, ktory nie bylby chocby w najmniejszym, niezauwazalnym stopniu dziwakiem, ani takiego, ktory nie mialby fobii. Tych ostatnich latwo sie nauczyc, szczegolnie w dziecinstwie. Wystarczy, ze mama, starsza siostra czy ktokolwiek z otoczenia pisnie na widok pajaka raz i drugi, a juz mamy arachnofobie gwarantowana albo od niemowlectwa przyzwyczai sie dziecko do spania przy lampce, a z czasem moze sie wyksztalcic lek przed ciemnoscia. 

Moja trauma to podczas jazdy autem zbyt maly odstep od samochodu jadacego przede mna. To skutek wypadku, kiedy najechalam tyl auta, ktore wymusilo mi pierwszenstwo, wpadlo w poslizg i zawislo przednimi kolami na krawezniku. Gdyby nie sliska jezdnia tego dnia, pewnie zdazylabym wyhamowac, ale (i mam to stale przed oczami) mimo wcisnietego do podlogi pedalu hamulca i walacych ABSów, jak w zwolnionym filmie zblizalam sie do auta tarasujacego mi droge, az w koncu w nie przywalilam. Sama jezdze teraz w na tyle przesadnym odstepie, ze inne auta wykorzystuja luke i wyprzedzaja mnie. No nie umiem inaczej, ale ja co najmniej moge te odstepy kontrolowac, bo wciaz sie boje, ze w razie czego nie zdaze wyhamowac. Gorzej, kiedy jade jako pasazer, bo np. moja najstarsza corka i slubny lubia jechac na zderzaku auta poprzedzajacego. Siedze wtedy spieta, zaparta nogami w podloge i trzymajaca sie kurczowo pasa, oni robia sobie ze mnie zarty, a to faktycznie, qrna, takie smieszne, ze boki mozna zrywac. Nie pomagaja prosby, oni maja taki styl jazdy i juz.

Fobie bywaja rozne, od zabawnych, jak obawa przed biedronkami czy wstret do owlosienia, co skutkuje kategoryczna odmowa poglaskania slodkiego szczeniaczka, po niebezpieczne dla zdrowia i zycia stany paniki np. przed wyjsciem z domu. Miejsca by nie wystarczylo, zeby wymienic wszystkie znane i nieznane fobie, najczesciej zdarzaja sie:

Arachnofobia – lęk przed pająkami

Ofidiofobia – lęk przed wężami

Agorafobia – lęk przed otwartą przestrzenią

Antropofobia (socjofobia) – lęk przed innymi ludźmi

Akrofobia – lęk przed wysokością

Achluofobia – lęk przed ciemnością

Brontofobia – lęk przed wyładowaniami atmosferycznymi, burzami

Awiatofobia – lęk przed lataniem

Dogofobia – lęk przed psami

Dentofobia – lęk przed wizytą u dentysty

Czego jeszcze sie boja dotknieci fobia? Niemal wszystkiego: lysych (peladofobia), lózek (klinofobia), paleczek do ryzu (konsekotaleofobia), przedmiotów znajdujacych się po prawej (dekstrofobia) czy lewej (lewofobia) stronie ciala, nieskonczonosci (apeirofobia), pocalunków (filematofobia), erekcji (ityfallofobia) czy nawet… kiszonych ogórków. Prawie kazdy przedmiot, kolor czy substancja mogą byc przedmiotem leku: kurz, fioletowe przedmioty, mieso, samochody, cmentarze, lalki, ksieza, jezdzenie winda…

Nad fobiami da sie zapanowac, mozna sie z nich wyleczyc, mozna tez od najwczesniejszego dziecinstwa oswajac dzieci z ciemnoscia, psami, dentystami czy nie reagowac samemu panicznie na widok pajaka albo osy.

Ale to nic, z dziwactw, jakie nam sie przytrafiaja, dopiero mozna sie posmiac. Rozne bywaja, a to ciagle mycie rak, a to dotykanie klamek wylacznie przez chusteczke (oczywiscie w dobie pandemii takie zachowania sa wysoce pozadane, ale juz w normalnych okolicznosciach uchodza za nieszkodliwa ekstrawagancje.)

Ja mam takie swoje osobliwe zachowanie, a dotyczy ono korzystania z lazienki, nie tylko z toalety. Otoz bez wzgledu na to, gdzie jestem, nawet we wlasnym domu, zawsze zaslaniam dziurke od klucza wieszajac cos na klamce. Robie tak nawet wtedy, kiedy jestem sama w mieszkaniu. I nie pytajcie mnie o powody takiego zachowania, bo sama nie wiem, ale weszlo mi ono tak w krew, ze juz inaczej nie umiem, choc wiem, ze to absurdalne.

A jak tam u Was? Macie jakies fobie i ekscentryczne zachowania?



48 komentarzy:

  1. Dziurki nie zasłaniam. Ha, ha, ale to dziwnie zabrzmiało!!! Z odstępem przed samochodem mam tak samo jak Ty. Oraz - jak w lusterku widzę, że kierowca za mną gada przez telefon, to natychmiast zjeżdżam na bok i go puszczam przed siebie. Po co ma we mnie wjechać? Ciemności się boję (a raczej złych ludzi, których w ciemności nie widać) i węży pewnie też bym się bała, ale jak dotąd nie miałam okazji się o tym przekonać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Weze uwielbiam, pod warunkiem, ze nie sa jadowite. Zaskroncami i pytonami moglabym sie zajmowac przez cale zycie, sa takie przyjemne w dotyku, gladkie. :)
      Natomiast brzydze sie wlosow i nigdy nie moglabym pracowac jako fryzjerka.

      Usuń
    2. Ooooo, kocham weze. Mialam kiedys trzy jako zwierzatka domowe i pare gatunków zab. W starych, sierzmieznych czasach, w lodówce, poza swiatlem, królowal tubifex i kijanki, a w terrarium w salonie, swierszcze i madagaskarskie karaluchy, pieczolowicie dla nich hodowane :D.

      Usuń
    3. Nie, az tak to ja wezy nie lubie, zeby je hodowac w domu, sa za malo kontaktowe. Ale zebym sie bala to nie.

      Usuń
  2. Analizuje moje zachowanie, szukam fobii i jakos nic nie wynajduje...no moze jedynie nie lubie weży, ale bez przesady, nie mniej wole ich nie spotykac na mej drodze, nawet nieszkodliwych zaskroncow, nawet padalca, ktory wezem nie jest ale jest do niego podobny..
    Ale dalam sobie zarzucic anakonde na szyje, anakonde slusznych rozmiarow i mimo, ze byla martwa dostalam trzesawki..brrrr..
    JAk jade samochodem z mezem moim to tez caly czas hamuje noga i trzymam reke na pasie.
    Ta dziurka zaslonieta w lazience to rzeczywiscie ciekawa fobia, chyba jestes jedyna na calym swiecie z taka fobia...ale w koncu jest zupelnie nieklopotliwa a nawet sympatyczna.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No przynajmniej jednym sie wyrozniam, bo poza tym jestem nudna i przewidywalna jak flaki i olejem :))) Weze mnie nie ruszaja, przeciwnie, lubie je, ale balabym sie jadowitych. Za to robactwo wszelkiego autoramentu budzi moje najwyzsze obrzydzenie, a pajaki szczegolnie. Jak juz dopadne, to sie nie bawie w wynoszenie ich na dwor, ale wale z calej sily, az tynk odpada. Zeby czasem nie przezyl :))

      Usuń
    2. Skoro tak walisz w pajaki , to sie przyznam, ze ja tez, choc bez wstretu dla nich, po prostu nie lubie pajeczyn w domu, ale przypomnialas mi tym waleniem o skorpionach, o tych to nie lubie i boje sie ich, i wale na oslep, nawet na bialej scianie, gdzie potem zostaje slad nie do zmycia. Tzn . walilam, w Polsce na szczescie skorpionow nie ma i kiedy to pisze widze podniesiony zlowieszczo odwlok z kolcem ...brrr...moje fobie sa , jak widac...tropikalne

      Usuń
    3. Niedlugo doczekamy sie skorpionow w naszych szerokosciach geograficznych, juz mamy sporo egzotów, ktore swietnie sie tu zadomowily, a jeszcze kilka lat temu nie mialyby szansy przetrwac zimy. W stawach plywaja sobie piranie i aligatory, pajaki ptaszniki uciekaja z hodowli i zimuja bez problemu. Tak ze ten... szykuj sie, Grazynka, na skorpiony w domu :)))

      Usuń
  3. Muszę Cię zmartwić, Pantero, bo ja też przez lata zasłaniałam dziurkę od klucza, nawet w swoim domu. Teraz tego nie robię, bo w drzwiach łazienki nie ma żadnej dziurki. Ale jak jestem u kogoś innego w domu, potrafię pozasłaniać te dziurki u dołu drzwi środkami czystości, papierem toaletowym, albo jakimiś miskami 😁, a dziurkę od klucza, jeśli jest, wypycham korkiem z papieru...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łączę się w pajęczej fobii. Jedyne pająki, za którymi nie ganiam z kapciem, to tzw. kowale o bardzo długich cieniusieńkich nogach. Zupełnie nie wiem, skąd ten wyjątek, ale jest- tych się nie boję i nawet niespecjalnie brzydzę. Są mi doskonale obojętne.
      Drugą fobią, przeżywaną bardzo mocno, był lęk przed psami. Paniczny!
      Fobia ustąpiła, gdy syn zaopiekował się przywiązaną do drzewa w lesie suką a wkrótce potem do nas przybłąkał się bezpański kundelek. Te dwa psy zminimalizowały moje lęki, choć pewien respekt do psów nadal czuję.
      A dziwactwa?
      Z pewnością jakieś są, ale obecnie nic nie przychodzi mi do głowy. Pewnie więcej na ten temat powiedzieliby członkowie mojej rodziny. ;)

      Usuń
    2. Buuu... a juz poczulam sie taka wyjatkowa i unikatowa :((( No zmartwilas mnie, dc, zaiste. Jak ja to przezyje? :)))

      BBM, musisz zatem pogadac z rodzina, zebys mogla uzupelnic swoj komentarz ;) Dla mnie wszystkie pajaki bez wyjatku sa obrzydliwe i wszystkie gina, jak nie od kapcia, to w odkurzaczu, odkad przeczytalam, ze nie ma szans, zeby wypelzly z powrotem, bo zabija je prad powietrza podczas zasysania.

      Usuń
  4. Od zawsze unikałam tłumu, więc nie bywam na manifestacjach, koncertach stadionowych, bardzo rzadko na zawodach sportowych na dużych stadionach, nawet jazda metrem w godzinach szczytu jest dla mnie katorgą. Tu byłam na Stadionie Olimpijskim na mistrzostwach Europy w Lekkiej Atletyce, załamałam się gdy po imprezie dochodziliśmy do stacji esbana- na widok peronów równiutko wypełnionych ludźmi poczułam przemożną chęć ucieczki. No i nikt nie namówi mnie na jakieś karuzele czy inne ekscesy w "wesołym miasteczku" - straciłam na to ochotę gdy w wieku lat 14 przechorowałam się kilka dni po przejażdżce na karuzeli łańcuchowej- błędnik całkowicie odmówił mi posłuszeństwa.Na szczęście nie na tyle bym nie mogła potem w wieku dorosłym chodzić po Tatrach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Blednik to ja tez mam popsuty od urodzenia, ale to raczej lekkie uposledzenie, nie fobia. Teraz juz mi sie troche poprawilo, choc nie na tyle, zeby jezdzic na karuzelach, ale jako dziecko to nawet samochodem nie moglam jezdzic, bo rzygalam dalej niz widzialam, a w kazda podroz bralam ze soba woreczek na wypadek wszelki, gdyby kierowca nie zdazyl w pore sie zatrzymac i mnie wypuscic. W pociagu musze siedziec w kierunku jazdy, nigdy tylem.

      Usuń
  5. Doskonale Cię rozumiem, mój mąż też ma taki styl, że jak wyprzedza kogoś, to mija zderzak auta dosłownie w odstępach na żyletki. Tak mnie to wkurza, że trudno mi się nie odzywać za każdym razem. Wg mnie też za blisko dojeżdża do prawej krawędzi jezdni (na szosach międzywiejskich), i czuję się wtedy niekomfortowo. Mąż jeździ dynamicznie, dotąd żadnego wypadku nie spowodował, inni pasażerowie czują się z nim bardzo bezpiecznie kiedy kieruje, a mnie te dwie rzeczy tak denerwują, że często mam nogi w podłodze.
    Jak sama jadę, nie zbliżam się do innych aut. Nie aż tak jak on. Manewr ma być wykonany w bezpiecznych okolicznościach, a nie że coś jedzie z naprzeciwka, ale "ja wiem że zdążę". Nie ma takiej możliwości bym to wiedziała. Jeżdżę dużo szosami przez lasy i nie raz mijałam pełno mięsa, bo komuś zwierzyna pod koła wlazła. A wystarczyło tak nie zapierniczać.
    Tych podstawowych fobii, które wymieniłaś, na szczęście nie mam. Zdaję sobie sprawę, że to utrudnia życie, mam kuzynkę z lękiem przed małymi przestrzeniami. Do żadnej windy nie wsiądzie.
    Osy. Mój temat w sumie. ;] Jestem ostrożna względem os, inni twierdzą, że mam fobię, ale kochana, jeżeli raz czy drugi jesteś spokojna i osa siadając na tobie, od razu gryzie bez powodu, to jednak w końcu zaczynasz się oganiać tak profilaktycznie.
    Kiedyś miałam arachnofobię, ale sama się z niej wyleczyłam. Miałam naście lat i obejrzałam program o tym jak leczy się ludzi z tego. Terapia szokowa. Zastosowałam na sobie i mi przeszło bardzo szybko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na terapie szokowe jestem juz za stara, no i chora na serce, jeszcze bym odpalila, gdyby mi ktos pajaka na leb zrzucil albo cos w ten desen :)
      Ja jezdze bardzo ostroznie, niektorzy twierdza, ze za ostroznie, ale jak dotad nie mialam jeszcze wypadku przez siebie spowodowanego, zawsze to ktos we mnie wjezdzal albo wymuszal pierwszenstwo, a moj slubny i corka juz mieli wlasne zawinione wypadki. Teraz mojego czeka oddanie prawa jazdy na miesiac, bo sobie na czerwonym przejechal przez niedopatrzenie, no i jeszcze trzeba bulic.

      Usuń
    2. Gdzie, to Mu się tak udało przejechać na czerwonym??? Gdzie były okulary, chyba w schowku???
      Ja nie lubię, jak mi ktoś siedzi na zderzaku i sama tego nie robię...

      Usuń
    3. On jest caly madrzejszy od wszystkich, nie przetlumaczysz. Juz przestalam zwracac uwage.

      Usuń
    4. Nie rzucałam w siebie pająkami. ;D Złapałam jednego i trzymałam w wielkim słoju. Dokarmiałam, obserwowałam i powoli ciekawość zastępowała obrzydzenie.
      Ostrożności u mnie za kółkiem nie brak z różnych powodów. Np. wiesz jakie są polskie drogi – jak ktoś ma ochotę mnie wyprzedzać i zapierniczać, to proszę bardzo. Ja nie zamierzam wymieniać amortyzatorów co sezon.

      Usuń
    5. Nie no, sloik z pajakiem tez odpada, u mnie w domu pajaki w ogole nie maja nic do szukania, na zewnatrz mniej mi przeszkadzaja.

      Usuń
  6. Mój lęk wysokości jest w domu legendarny. Przez ponad 30 lat nie myłam sama okien, bo się bałam, no i oczywiście panicznie brzydzę się pająków, a zwiększyło się to po odejściu Kleksa, któremu wyciągłam odwłok pająka z pyska i przez miesiąc walczyłam o jego życie. Walka wtedy się udała, tylko serducho nie wytrzymało...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie moge potwierdzic Twojego leku wysokosci, bo na wieze Bismarcka wlatalas jak ptaszek i mam na to dowody w postaci zdjec. I nie zawaham sie ich uzyc :)))

      Usuń
    2. Wlazłam tylko na pierwszy podest i dalej już ani grama wyżej. Jeszcze się bałam pozować przy barierce😛

      Usuń
  7. Kiedyś bardzo bałam się pająków i wijów, teraz pająków już nie; poznałam różne ich gatunki, to są bardzo interesujące stworzenia, mogę nawet wziąć delikwenta w rękę, jeśli jestem pewna,że nie jest jadowity. Do wijów powoli się przekonuję :D To taka autoterapia, po prostu poznanie tych istot. Natomiast nauczyłam się lęku wysokości, ale to właściwie taka rozsądkowa fobia. Zdaję sobie sprawę, że upadek z dużej wysokości jest niebezpieczny, więc nawet oglądając filmy czuję, jak mi miękną kolana. Ale do barierki na n-tym piętrze podejdę, choć czuję się dziwnie. Jest jeszcze zastarzały lęk przed - ogólnie biorąc - mechanizmami: jako dziecko bałam się sprężarki, polewaczki, bardzo nie lubiłam odkurzać (wolałam zamieść zmiotką, na kolanach, całe mieszkanie, niechętnie korzystałam z telefonu czy maszyny do szycia. Pewnie dlatego nie jeżdżę samochodem, mimo że mam prawo jazdy. Zresztą na kurs poszłam, bo zostałam podstępnie na niego zapisana :D
    A co do dziwacznych zachowań, mam takie jedno; biorę do mieszania herbaty łyżeczkę o określonym wzorze; jak trafię na inną, to źle się z tym czuję. Kiedyś wręcz uważałam, że przyniesie mi to pecha, ale wytłumaczyłam sobie, że to bzdura. Niemniej jednak dziwnie się z tym czuję. Potrafię odłożyć łyżeczkę i wziąć drugą, tę "dobrą" :DDD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ze pajaki sa interesujace i pozyteczne to ja wiem, ale nie u mnie w domu!!! Przy drzwiach wisi szyld, a jak nie umieja czytac i sie dostosowac, to maja pecha, ostatniego w zyciu zreszta ;)
      Do barierki na balkonie u mojej kuzynki na 7 pietrze nie podejde, a kiedy palilam, stalam jedna noga w mieszkaniu, bo balam sie, ze balkon sie zarwie. Okien u niej bym juz nie umyla.
      Ja tez mam swoje ulubione lyzeczki do jedzenia jogurtow, herbaty nie slodze, wiec nie mieszam. :)

      Usuń
  8. W Twoim przypadku ciężko mówić o fobii. Zbyt mały odstęp od poprzedzającego samochodu podczas jazdy, to realne zagrożenie. Fobia, to strach wyolbrzymiony, dalece wykraczający poza racjonalne zagrożenia. Jako ciekawostkę powiem, że znam osobę, która się sama wyleczyła z paraliżującego lęku wysokości. Jeden z moich kuzynów, który był obarczony tą uciążliwą przypadłością przeprowadził się z rodzicami w Alpy Francuskie. I tam będąc zaczął się uczyć jeździć na nartach, tak jak wszyscy rówieśnicy. Zaczynał od oślich łączek, których nigdy się nie bał (to naprawdę są stoki o minimalnym nachyleniu), ale oczywiście wraz z wzrostem umiejętności narciarskich, rosła chęć pokonywania coraz bardziej stromych stoków. Dziś po fobii nie ma śladu, choć oczywiście jest respekt przed wysokością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, u mnie te odstepy sa wysoce przesadzone, to juz nie ma zwiazku z bezpieczna odlegloscia, tam zmiescilyby sie ze dwa tiry. Jezdzac tak po miescie, sama na siebie jestem zla, bo co rusz wjezdza mi przed nos jakis inny uczestnik ruchu. A gor tak bardzo nie lubie, ze nigdy w zyciu nie odwazylabym sie przypiac nart, nie wspominajac o pojechaniu na najbardziej plaskiej oslej laczce. Ze sportow zimowych tylko saneczki. ;)

      Usuń
  9. Moze nie fobia, ale uraz. Po tym jak majac jakies 12 lat moglam sobie poogladac jak wyglada ktos, kto zostawil na asfalcie cala skóre z uda i ramienia, na dwukolowa przyjemnosc nikt mnie namówi, brrr.... . I nikt mnie tez nie namówi na blizsze spotkanie trzeciego stopnia z dwoma zwierzatkami: pijawkami i swiniami - tez urazy po bardzo niesympatycznych spotkaniach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialas zle doswiadczenia ze swinkami? A to takie madre i fajne zwierzatka. Pijawki wprawdzie nie najpiekniejsze, ale za to pozyteczne dla zdrowia.
      A asfalt tak obrazowo opisalas, ze az mnie zabolalo... brrr...

      Usuń
    2. Ze swinkami? Mialam jakies 5-6 lat kiedy, na moich oczach, ogromna maciora odgryzla reke swojemu wlascicielowi. Bestia lubila zjadac to, co wlasnie urodzila i chlop chcial sprawdzic, czy nie zrobi tego noca. Teraz wystarczy sam kwik tych milych zwierzatek i mua teleportuje sie byle jak najdjdalej.

      Usuń
    3. Oesu! Zaraz mi sie przypomniala druga czesc Hannibala Lectera, z tymi dzikami z Sardynii, ktore byly tresowane do jedzenia ludzi. No faktycznie po takiej traumie mozna bac sie swintuchow po kres zywota.

      Usuń
  10. Mam lęk wysokości. Dziwactw jakos sobie nie uświadamiam, co nie znaczy, że ich nie mam. Nuuudy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zacznij zatem cos wyprawiac, zeby sasiedzi mieli o czym rozmawiac. :)))

      Usuń
  11. Pająki są błee, nie wzięłabym do ręki (tak klasyfikuję skalę obrzydzenia) na samą myśl dotknięcia patyczaka, modliszki czy żuka, dostaję dreszczy, motyle i ćmy są w porządku. Żabę wezmę do ręki, węża czy jaszczurkę też. Obawą przed pająkami zaraziłam młodszą córkę, czego do dzisiaj żałuję.
    Bardzo niewyraźnie się czuję stojąc nad głęboką wodą bez barierki (basen portowy), lęku wysokości nie mam. Dziwactwa? Rolka papieru toaletowego musi wisieć stroną do zrywania na zewnątrz, nie lubię szlafroków i chodzenia po domu do południa w nocnym stroju, mam domowe ubranko i przebieram po powrocie do domu i jak wstanę z łóżka.
    Ciągłe mycie rąk, sprawdzanie kilka,kilkanaście razy zamkniętych drzwi, czy się czegoś nie zostawiło to już jest nerwica natręctw.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po wstaniu z lozka wdziewam szlafrok, ale tylko do momentu ubrania sie, nie za dlugo nawet w niedziele, bo tez nie bardzo lubie chodzic w szlafroku, ale bez byloby mi za zimno przy sniadaniu.
      Niechec do pajakow moje corki tez przejely ode mnie. :)))

      Usuń
  12. Panicznie brzydzę się ćmy, teraz mam moskitiery, to nie wpadają. Pająki są mi obojętne, ale ich nie kocham. Lęk wysokości czasem mnie łapie, nie zawsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie cmami zajmuja sie koty, w tym jedynym przypadku sa bardzo zgodne i nie chca sie pozabijac, wiec ja lubie cmy, chocby z tego powodu :)))

      Usuń
  13. Nie mam żadnych fobii i dziwactw, ale bardzo lubię dziwaków. To są najczęściej bardzo ciekawi ludzie. Miałam kiedyś koleżankę, która panicznie bała się ptaków. Wróbel przelatujący nad jej głową potrafił ją tak wystraszyć, że mdlała. Długo borykała się z tą fobią, ale w końcu poszła na terapię. Terapeutka ją zahipnotyzowała i okazało się, że koleżanka w dzieciństwie została zaatakowana przez szpaka, gdy leżała w wózku w sadzie u dziadków. Ptak wszedł pod budę wózka i został spłoszony przez babkę koleżanki. Usiłując uciec tłukł się po ściankach budy i twarzy dziecka. Po kilku sesjach fobia zelżała i dało się z nią żyć, ale co się dziewczyna nacierpiała to nikt jej tego nie odbierze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omatko! Cos takiego, a kolezanka nawet nie wiedziala, co jej sie przydarzylo w dziecinstwie. Takie wypadki klada sie cieniem na cale pozniejsze zycie, a czlowiek nawet nie wie, dlaczego.

      Usuń
  14. Zamknęłam blog, nikt nie jest zaproszony, to mylny komunikat. Nie da się ukryć bloga inaczej. Nie wiem, kiedy otworzę i czy w ogóle to zrobię. Piszę, byś nie czuła się pominięta czy zlekceważona:)
    Uśmiechów i zdrowia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, bo bylo co poczytac. Czekam zatem, kiedy ozworzysz.

      Usuń
    2. Podpisuje sie obiema lapami pod Pantera. Mam tylko nadzieje, ze z czasem zmienisz zdanie.

      Usuń
    3. Na razie muszę złapać oddech, bo mnie "pociąg przejechał":):):):)Nie wiem:) Kiedyś.... wiosną? Zdrowia, zdrowia i jeszcze raz..... zdrowa najwspanialszego dla wszystkich:)

      Usuń
    4. Ty tez uwazaj na siebie i pozostan w zdrowiu.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Leniwie

  Swieta sobie trwaja, dzisiaj mamy dzien wolny od siebie i tradycyjnie bedziemy podjadac to, co zostalo z wczoraj. Zeby przygotowania potra...