Wczoraj mialam okazje dlugo pogadac przez telefon z kuzynem, z ktorym stracilismy sie z oczu jakies pol wieku temu. Albo moze jeszcze dawniej. A bylo to tak.
Do mojej mamy zadzwonila jego siostra cioteczna z Nowej Soli, z ktora mama ma staly kontakt telefoniczny i przekazala od niego wiadomosc. Troche to skomplikowane, ale ani mama nie ma jego numeru telefonu, ani on namiarow na mame. Prosil o powiadomienie, ze zatroszczyl sie o grob dziadkow na Powazkach, umyl, polozyl kwiaty i zapalil znicz i zeby mama sie nie martwila. Na to zaraz ja, ze wypadaloby mu podziekowac i niech wyrwie od tej kuzynki z Nowej Soli telefon do Jurka, a jak juz bedzie do niego dzwonila, ma spytac w moim imieniu, czy ma WhatsAppa, zebym i ja mogla do niego dzwonic.
Ja nie wyznaje sie na tych skomplikowanych rodzinnych koligacjach, jeszcze ogarniam ich pierwszy stopien, ale dalej to juz mi sie wszystko miesza. W kazdym razie moja warszawska babcia bywala czestym gosciem u rodzicow Jurka, a ja za kazdym razem z nia, kiedy tylko bywalam w Warszawie. Mama Jurka nazywala babcie stryjenka, ale chyba nie bylo to do konca wlasciwe skoligacenie. Bardzo lubilam te ciocie Janke i jej meza Wladka, pamietam ich mieszkanie na Woli. Oni wlasnie mieli starszego Jurka i jego mlodsza siostre Krysie. Z Krysia widzialam sie juz bedac mama, wtedy jedynego dziecka, wiec to bylo tez wieki temu, ale z Jurkiem stracilismy sie z oczu znacznie wczesniej. Bo coz mial do roboty z taka smarkula, ktora tylko psocila i zaczepiala go, powazny student, zawodnik druzyny siatkarskiej? A kiedy ozenil sie i wyprowadzil od rodzicow, nie widywalam go nawet okazjonalnie. Wprawdzie byl na pogrzebie dziadka, ale ja bylam wtedy tak oczadziala, ze nie zauwazylam nawet marszalka Spychalskiego, nikogo nie widzialam.
No i okazalo sie, ze Jurus to postepowy senior, ma nie tylko smartfona, ale jest wyposazony w nowoczesne komunikatory, wiec zadzwonilam i gadalismy tak dlugo, ze moj slubny byl juz zaniepokojony. Powymienialismy sie zdjeciami, bo z tej ok. 10-letniej smarkuli zrobila sie babcia po 60-tce, a z przystojnego studenta emeryt, wiec z pewnoscia nie rozpoznalibysmy sie stojac twarza w twarz. Osobiscie mu podziekowalam za opieke nad grobem i obiecalismy sobie utrzymywac kontakty.
Ta rozmowa zrobila mi wczorajszy dzien, nawet nie wyobrazacie sobie, jak sie ciesze z odzyskanego z nim kontaktu.
Bardzo budujący wpis. Oby te odnalezione relacje przerodziły się w trwałą rodzinną przyjaźń . Wiele wskazuje na to, że tak właśnie będzie i tego szczerze Tobie/Wam życzę.
OdpowiedzUsuńWiadomo, ze spotykac to my sie za bardzo nie bedziemy, chocby z racji odleglosci i wieku, ale co najmniej komunikatory umozliwia nam jakis kontakt. Bardzo sie ciesze, zesmy sie w koncu odnalezli i szkoda, ze tak pozno.
UsuńDobrze, że udało Ci się znaleźć jeszcze jedną osobę, z którą czujesz więź nie tylko rodzinną. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńI cudownie, ze ma sie kto zajac grobami dziadkow w Warszawie, choc pewnie kiedy Jurka zabraknie, to juz nikt nie bedzie.
UsuńFajnie. Jak to dobrze, że istnieją smartfony, Whats App i naprawdę spore możliwości komunikowania się na odległość. Popatrz, a tyle lat naszego życia było bez tych udogodnień!
OdpowiedzUsuńMIłego;)
Anabell, wyobraz sobie, ze teraz, podczas pandemii musielibysmy sie ograniczac np. tylko do sms-ow albo wrecz do kontaktow listowych. A tak moge dzieci i wnuki ogladac sobie podczas wideokonferencji :)
UsuńSuper. Dobrze jest odnowić kontakty. Sama mam takiego kuzyna, którego bardzo lubiłam i chętnie bym z nim pogadała, ale zerwał kontakt z rodziną, nawet nie wiem, czy żyje...
OdpowiedzUsuńInternet ma sporo wad, ale i niewątpliwe zalety; gdyby nie te wszystkie udogodnienia, rozłąka (np. z dziećmi) byłaby bardzo trudna. Jeszcze około 150 lat temu mieliśmy tylko listy, a jeszcze dawniej, kiedy dziecko poszło "w świat", kontakt mógł się urwać nawet na zawsze.
Jeszcze starsze pokolenia czesciej sie odwiedzaly, pielegnowaly kontakty osobiste, a teraz ludzie gonia za groszem, nie maja czasu, wiec kolejne pokolenia poprzestaja na telefonach, mailach czy whatsappach. Z jednaj strony ciesze sie, ze mamy takie mozliwosci, a z drugiej wolalabym wiecej tych kontaktow osobistych.
UsuńOooo, cos podobnego spotkalo i mnie ok rok temu, tyle, ze ja jeszcze mniej wiem o odleglym kuzynie, który mnie w garjdolku namierzyl dzieki potedze internetu :). Nie widzialam go od ponad 40 lat i nawet gdybym na niego nadepnela, nie miala bym pojecia, kto zacz, a teraz sobie gadamy od czasu do czasu.
OdpowiedzUsuńMamy szczescie, ze trafilysmy na czasy internetu i fajnych komunikatorow. Kiedy sobie pomysle, ze w innym przypadku moglabym juz nigdy na Jurka nie trafic, to az mie czensie :)))
UsuńTo wydarzyło Ci się coś pozytywnego, miłego, przyjemnego. Oby więcej takich wydarzeń nas spotykało:) Do mnie odezwała się koleżanka, której nie widziałam 20 lat. Bardzo się ucieszyłam.
OdpowiedzUsuńSadzac po ilosci wejsc i komentarzy, malo kogo to zainteresowalo, ale dla mnie bylo to naprawde pozytywne wyadrzenie, zwlaszcza w tych nielatwych i smutnych czasach.
UsuńI to jest najważniejsze.
UsuńTaki promyk slonca w nielatwych czasach.
UsuńMoja rodzina jest bardzo maleńka, zawsze taka była. Nie mam żadnych pociotków, których bym znała z dzieciństwa.
OdpowiedzUsuńFajnie, że mogliście się odnaleźć.
Moja rodzina tez zadna, sami jedynacy, wiec takich prawdziwych kuzynow mam niby dwoch od brata mamy, ale pamietasz, ze z nimi nigdy nie utrzymywalam zadnych kontaktow. Natomiast w dalszych kregach troche ich jest, ale albo nie znam, albo nie utrzymujemy kontaktow, albo sie pogubilismy, albo poumierali.
UsuńTak, ten dziwny czas sprzyja odnawianiu kontaktów. I to chyba jedna z niewielu zalet tego czasu...Ale wazne, że ludzie sie szukają, że odkopują wspomnienia i szczerze interesują sie innymi nie tylko sobą, że nareszcie mają na to czas...
OdpowiedzUsuńNajsmieszniejsze, ze ja go nawet nie szukalam, wszystko jest dzielem przypadku, dla mnie szczesliwego. Pewnie nigdy sie juz nie spotkamy, jak przez ostatnie 50 lat, ale przyjemnie choc poczatowac. I wiesz, od kiedy pogadalismy, moje mysli zajete sa wspomnieniami, nawet nie to, ze o nim, ale o jego rodzicach, mojej babci, moim dziecinstwie. I jakos tak mi rzewnie i smutno, ze to nigdy nie wroci...
UsuńDobrze się stało. Mnie zostało niewiele bliskich krewnych, z kuzynką (córką siostry mamy) nie widziałam się od czterech lat, a nie mogę się dodzwonić, ostatni mi powiedziało, że nie ma takiego numeru. Opiekowała się grobem moich rodziców, za co jestem jej dozgonnie wdzięczna. Zmobilizowałaś mnie, muszę napisać tradycyjny list, bo sobie uświadomiłam, że ona nie ma mojego numeru telefonu. Z rodziną ze strony taty sama niechętnie się spotykam, jakoś teraz nie mamy wspólnego języka (bardzo kościółkowi i prawicowi). Przyznaję, że mi głupio, bo przedtem ile razy byłam w moim rodzinnym mieście to ich odwiedzałam.
OdpowiedzUsuńWszyscy teraz bazuja na smartfonach, ktore jak zgina albo odmowia wspolpracy, to razem ze wszystkimi adresami i telefonami. Kiedys czlowiek notowal w kapowniku i w razie czego mial do dyspozycji. Moze powinnam przepisac wszystkie telefony ze smartfona do kapownika? Inaczej wszystko pojdzie sie bujac i jest praktycznie nie do odzyskania.
Usuń