No dobra, siedze cicho i nie wywoluje wilka zimy z lasu, bo z zemsty moze mi tak dowalic, ze sie nie pozbieram i zapomne, jak sie nazywam. No bo snieg najpierw zlodowacial i bylo slisko jak diabli, a potem sobie stopnial, za to pogoda sie poprawila i dni byly sloneczne i piekne. Za to noce... olaboga, mrozne jak czort. No i ktoregos wczesnego ranka wychodze sobie ci ja z domu z pelnym przekonaniem, ze przeciez nic zlego nie moze sie wydarzyc, szyby z przodu i z tylu opatulone plachtami, wiec skrobanki najwyzej po bokach, a tu nagle kluczyk mi do zamka nie pasuje. Kiedys moglismy tymze kluczykiem otwierac auto zdalnie, ale przypominam, ze pojazd nasz liczy sobie w tym roku 20 lat, wiec zdalnosc sie wycierpiala, zas kiedy udalam sie do Toyoty, zeby mi ja przywrocili, to oni oczywiscie bardzo chetnie, ale blisko cztery stowy sie nalezy. No to zrezygnowalam, bo jeszcze sie z idiota na lby nie zamienilam i moge sobie te drzwi otwierac kluczykiem. Znaczy moge, jesli zamek nie zamarznie. O uszczelki zadbalam i drzwi nie przymarzaja, ale nie spodziewalam sie, ze mgla dostanie sie do zamka i tam zastygnie. Ostroznie probowalam wetknac ten klucz dalej, naprawde ostroznie, bo czego mi do pelni szczescia brakowalo, to zlamanie kluczyka w jedynym zamku w pojezdzie. Nie dalo sie, wiec polecialam z powrotem do domu szukac specjalnego odmrazacza do zamkow. Wiedzialam, ze go na pewno mam i mgliscie przypuszczalam w ktorym miejscu go zadolowalam. Niestety nie bylo, a ja nie mialam czasu szukac gdzie indziej, ale znalazlam WD40 - panaceum na wszystko, wiec postanowilam uzyc tego cudu, a poszukiwania odmrazacza do zamkow zostawilam sobie na po pracy. Jakims cudem zadzialal, co mnie tylko utwierdzilo w przekonaniu, ze to naprawde cudowny srodek. Wprawdzie nie tak dawno haczyl sie klucz w drzwiach od mieszkania, a ze slubny przestal ostatnio sluzyc jako zlota raczka, to musialam przejac po nim drobne naprawy. Siknelam zatem WD40 w zamek i teraz chodzi jak po masle. Aleee... nie wiedzialam, czy zadziala na dosc duzym mrozie, na szczescie jest niezawodny.
Po pracy zabralam sie do poszukiwan odmrazacza zamkow, bo taki sikany odmrazacz do szyb to woze w bagazniku, ale zeby moc tam zajrzec, jak rowniez pozdejmowac plachty z szyb, musze najpierw otworzyc drzwi. Podswiadomie jakos wiedzialam, ze odmrazacz do zamkow musi byc skitrany gdzies poza samochodem, logiczne, co nie? Przekopalam szafke techniczna, nawet skakalam po drabinach, szukalam w piwnicy, w koncu zrezygnowana postanowilam kupic nowy. Ale slubny, niby taki nieogarniety demencyjnie, polecial szukac w bagazniku, co mnie tylko wkurzylo, bo tam przeciez nie moglam tego wsadzic. I co powiecie? Znalazl! Jaka trzeba byc blondynka z lebem zamienionym z najglupszym glupkiem, zeby odmrazacz do jedynego zamka w samochodzie wrzucic do bagaznika, ktory mozna otworzyc dopiero po otwarciu zamka centralnego w drzwiach, a ten jest wlasnie zamarzniety.
Ide sie zabic. Na smierc!!!
Ślubny spisał się na medal, brawo. A takie Twoje zapominanie gdzie co schowałaś, to nie widzę nic w tym ‘że nie tak’ , każdy tak ma że może zapomnieć gdzie ma coś czego długo nie używał.
OdpowiedzUsuńTakie Wasze problemy, że szyba zamarzła czy drzwi w samochodzie, są mi zupełnie nieznane, no i oczywiście ślizganie się po lodzie czy wyślizganym chodniku w zimie, to właśnie było jedno z ostatnich przeżyć przed opuszczeniem Polski, tak dużo lat minęło a ja ciągle pamiętam jak przewróciłam się.
Gdybym ten odmrazacz do zamka schowala gdzies w domu i nie mogla znalezc, to nie byloby nic strasznego, bo zapominac jest rzecza ludzka, ale ja go schowalam nielogicznie i glupio w bagazniku i dlatego powinnam isc sie zabic, bo glupszym juz byc nie mozna.
UsuńI kto wie, czy nie chetniej zaprzyjaznilabym sie z australijskimi pajakami, byle tylko nigdy wiecej w zyciu nie miec zimy, bo juz sama nie wiem, co jest gorsze.
Nie wiem czy nielogicznie schowałaś, miał być do samochodu wiec czemu nie w bagażniku, a kluczyk nie otwiera bagażnika ?
UsuńZima tuż przed opuszczeniem Polski dała mi się we znaki, bałam się chodzić, ślizgałam się ciągle na chodnikach. Żebyś wiedziała z pająkami łatwiej, a przecież boję się ich bardzo.
Niestety kluczyk otwiera tylko jedne jedyne drzwi kierowcy, nic wiecej, tam jest centralny zamek. Dlatego logicznym byloby trzymac odmrazacz do zamka poza samochodem.
UsuńDuzo bym dala, zeby mnie bylo stac na zimowe odlatywanie do cieplych krajow i letnie do Skandynawii, bo ani zimna nie lubie, ani upalow.
Już Cię widzę, jak piekliłaś się na ten odmrażacz do zamków. Ja, jeszcze jak jeździłam fiatem, on otwierał się tylko na kluczyk, to nauczona doświadczeniem Męża, nosiłam zimą odmrażacz do zamków w kieszeni kurtki, jak tylko zaczynały się przymrozki. Najgorszą przygodę przeżyłam z fiatem, około miesiąca przed urodzeniem najmłodszej wnuczki. Listopad, przymrozek, zastartowałam auto, żeby je odlodzić, torba wrzucona do bagażnika, wysiadłam z auta, trzasnęłam drzwiami i... paskuda zmnknęła wszystkie drzwi. Ja na zewnątrz, torba w bagażniku, pełne baki benzyny i gazu, bo dzień wcześniej zatankowałam pod korki, klucze od mieszkania i telefon w bagażniku auta. Zrobiłam pobudkę sąsiadowi z parteru, żeby użyczył mi fona, bo zapasowe klucze od domu były u córki. Dorwałam Ją w skepie,
OdpowiedzUsuńTeraz tez mam odmrazacz do zamka w kieszeni kurtki, ten do szyb jest w bagazniku, bo jak juz uda mi sie przekrecic kluczyk w zamku, to i do bagaznika sie dostane. Najwazniejszy i pierwszy do odmrozenia jest zamek.
Usuńwróciła, ja najszybciej mogła do swojego domu, ja galopem do Niej, po zapasowe klucze do chaty. Następnego dnia, autko pojechało do warsztatu, żeby sprawdzić, co się stało, ale więcej nie zrobił mi takiego numeru, tym bardziej, że nauczona doświadczeniem, nigdy już, po zastartowaniu auta, do skrobania szyb, nie domykam do końca drzwi od kierowcy.
OdpowiedzUsuńPs. Ja też nie lubię zim... 😘
Dawno temu, kiedy slubny jeszcze pracowal, przyjechal w nocy do domu i wcisnal taki cycek przy oknie, taki do zamykania drzwi, zatrzasnal te drzwi, czyli zamknal auto na dobre i zorientowal sie, ze kluczyk z kluczami do mieszkania jest w stacyjce. Pechowo ja bylam wtedy w szpitalu, a dzieci na wakacjach w Polsce. Szedl w nocy pieszo do szpitala, musial przekonywac wartownika, zeby go wpuscil, wszystkie oddzialy pozamykane. Pielegniarka mnie obudzila, zebym dala klucze od mieszkania i auta. Potem wracal pieszo z powrotem do domu. To co prawda tylko ok. 5 km, ale w nocy i zjazdem z autostrady, bo najblizej, to nie nalezalo do przyjemnosci, no i trzeba bylo uwazac, czy gliny gdzies nie jada.
UsuńJeśli nie masz odmrażacza, można spróbować podgrzać kluczyk, np. zapalniczką, i tkim gorącym spróbować otworzyć.
OdpowiedzUsuńJa, jak zapewne wiesz, lubię zimę, mimo że czasem jest ślisko. Że na ulicach bywa obrzydliwa, śniegowo-błotna breja. Mimo konieczności skrobania szyb w samochodzie. Mimo wyciągania (osobiście!) potwornie ciężkiego i niewygodnego do wyciągania akumulatora z naszego Caddy'ego. I oczywiście zamarzania zamków. Ale coś za coś.
Lato też lubię, mimo upałów, komarów i kleszczy. I jesień, mimo że ma tę swoją szarą i słotną część. I wiosnę, choć potrafi zaskoczyć anomaliami, jak zresztą każda pora roku teraz.
Wszystko ma zwykle swoją dobrą i złą stronę. Zresztą akurat na pogodę nie mamy wpływu, tzn. nie umiemy jej regulować. Być może jeszcze nie, ale już sobie wyobrażam, co się będzie działo, jeśli będziemy mieli i np. każde państwo będzie chciało to robić po swojemu.
Kiedy jest mroznie i slonecznie, a ja nie musze nigdzie jezdzic, to tez moge ewentualnie lubic zime. W lecie mam klimatyzacje w aucie i caly czas zastanawiam sie, jak ja kiedys moglam bez niej zyc w lecie, a zylo sie i jezdzilo. Czlowiek szybko przyzwyczaja sie do wygod. Ale gdybym miala jeszcze na noc wyciagac akumulator, to raczej kupilabym nowy, ale pamietam polskie czasy, ze nie bylo, wiec czlowiek targal ten akumulator do podladowania w domu. Ale i tak mimo groznego ocieplenia klimatu, wszystko idzie po mojej mysli i zimy sa coraz lagodniejsze i bezsniezne.
UsuńSama sobie zazdroszczę, że już nic nie muszę robić koło samochodu, bo go przepisałam na córkę. Co do zimy- po raz pierwszy przeżywam zimę w czasie której temperatura dochodzi chwilami do +12 stopni i głównie pada tej zimy deszcz a nie śnieg. Tak naprawdę to wcale mnie to nie martwi, bo dla mnie "zima prawdziwa" ze śniegiem , lodem i mrozem jest do przeżycia jedynie w górach. A z zamarzaniem zamków to zawsze miałam jakiś "zajzajer", który wpsikiwałam do zamków po zakończeniu jazdy. Ale, że było to już bardzo dawno, to nie pamiętam nazwy owego środka. Pamiętam tylko, że był nieco tłustawy i czasem miałam jakieś nie eleganckie zacieki na karoserii gdy za dużo go wpsikałam.
OdpowiedzUsuńDobrze, ze mieszkam w niewielkim miescie, bo jak zima dowali, to moge ostatecznie isc do roboty pieszo, jak to mialo miejsce kilka lat temu, bo wlasnym sie nie da, a komunikacja miejska przestaje funkcjonowac. "Zajzajer" do zamka nosze juz teraz w kieszeni, reszta jest w bagazniku.
UsuńZaczne od tego ze mnie zima nie przeszkadza jako ze do tej pory mieszkalam w okolicy takiej iz bylo jej tyle co kot naplakal, dajac urozmaicenie klimatyczne, piekne sniezne widoki. Czasem zmuszala na uwiezienie w domu, zamkniecie szkol ale nikt tego nie odbieral jako kataklizm a nawet radowal sie takim okazyjnym urlopem bez koniecznosci jezdzenia do pracy a trwalo czasem dzien, czasem trzy. Kupowalo sie zapas jedzenia i siedzialo w domu.
OdpowiedzUsuńNam zamki nie zamarzaly bo mielismy garaz - ale dla parkujacych na zewnatrz istnieja istnieja odmrazacze do szyb i zamkow ktore rzeczywiscie nalezy trzymac w domu. Wystarczy psiknac na szybe albo w zamek......
Nie przejmuj sie zagapieniem , to ludzka rzecz i nie powod do zabicia sie - nikt nie jest doskonaly.
U mnie po chlodnym bo tylko +16 C tygodniu wrocilo do prawie +30, na co przeklinam.
Czyli nikomu pogoda nie dogadza........
Odmrazacze do szyb mam w bagazniku, najwazniejszy jest zamek, bo kiedy go otworze, to mam dostep do bagaznika. Teraz nosze odmrazacz zamkowy w kieszeni, a kiedy skonczy sie zima, bedzie w domu, a nie w bagazniku. Juz bardziej nie mozna byc blondynka niz ja nia jestem.
UsuńOj, guzik prawda bo widywalam blondynki bardziej zapominalskie c i tak bylo ich najmniejsza wada.
OdpowiedzUsuńA co powiesz ze ja, ciemny braz, w niedziele gdy to bylismy na lunchu i wyskoczylam na zewnatrz na papierosa przynoszac je spowrotem do stolika bo pamietam , pozniej nie moglam ich znalezc, widocznie kladac kolo torebki zamiast do niej i zostawiajac za soba. Nie chodzilo mi o papierosy, zadna strata , tylko case na nie, takie specjane etui , z kieszonka na zapalniczke. Teraz za kare szukam online podobnej i o tych samych rozmiarach bo sa rozne. Na szczescie mialam druga w domu wiec mam sie czym poslugiwac i wzorowac przy kupnie.
A moj cudny ziec chcial zawrocic z drogi do tej restauracji by odzyskac - zabronilam, naprawde nie wartalo po taki byle drobiazg.
Wiec nie tylko blondynkom sie zdarza......tylko po prostu ludziom.
No troche mnie pocieszylas, ale i tak do tej pory nie moge sie pozbyc wstydu i sama jestem zdziwiona, jak bylo mozna zamknac ten nieszczesny odmrazacz zamka w bagazniku.
Usuń😂😂😂😂
OdpowiedzUsuńNie martw się kazdy bywa blondynką.
UsuńKazdy moze se byc, ale ja od siebie wymagam wiecej. Buuu...
UsuńU nas właśnie jest 14 stopni. Siedzę sobie przy otwartym oknie w samym biustonoszu i majtkach i tak mi dobrze, że aż dobrze mi tak!
OdpowiedzUsuńU nas az tak goraco nie bylo, dokladnie polowa czyli tylko 7°C, wilgotno i wietrznie i bardzo fuj!
UsuńA w ogole to jest mi zimno, bo nie spie od 2.00 w nocy i jestem w zlej kondycji.
UsuńPoprawienia humoru życzę i końca złośliwości rzeczy martwych. Nawet jak mieliśmy samochód, zawsze byłam tylko pasażerem, więc nie mam takich traum :)
UsuńDo niedawna wszystkim zajmowal sie slubny, teraz przestal jezdzic, wiec rowniez nic nie robi, a ja nie na wszystko mam sile i ochote, bo i tak musialam przejac wiekszosc jego obowiazkow.
UsuńKilka lat temu mogłam oglądać mój odmrażacz przez szybę. Leżał na półeczce między siedzeniami. A zamek naturalnie zmrożony na amen... 🤣
OdpowiedzUsuńKalina! Siostro!!!!! :))))))))))))
Usuń