Wreszcie mam nie tylko porzadek w nowym laptoku, ale i drukarka przestala sie fochac. Odkad bowiem nastal w domu nowy router, drukarka pokazala mi srodkowy palec i ani myslala wspolpracowac. Robilam, co i jak umialam, ale nie udalo mi sie jej przywrocic do zycia, wiec z kazdym belegównem musialam latac kopiowac do corki. Cale szczescie, ze nie prowadze jakiegos biura i koniecznosc kopiowania czegokolwiek bywala sporadyczna. No ale to denerwuje, czlowiek ma sprzet w domu, i to relatywnie nowy, a nie moze z niego korzystac. Ta drukarka przestala dzialac jeszcze przy starym lapku, od momentu wymiany zepsutego routera, i caly czas nosilam sie z zamiarem poproszenia guru o pomoc, ale tak schodzilo, schodzilo, az stary lapek zaczal sie biesic z klawiatura, a ja tu przeciez potrzebuje sprawnej klawiatury jak powietrza, bo kto za mnie bedzie pisal posty co drugi dzien? Sie pytam? A ze smartfona to ja nie umiem i nie chce sie nawet uczyc. Szybko wiec kupilam nowy sprzet, o czym pisalam 10 stycznia, a ze guru pechowo zlapal jakas infekcje, wiec procesy przesylowe i ustawianie nowego bardzo by sie w czasie wydluzylo, dlatego ustawilam sobie, co umialam, zeby moc uzywac, a na jego pomoc moglam juz spokojnie poczekac.
Guru wyzdrowial, choc jeszcze chrypial, wpadl i w dwie godziny zainstalowal, wzglednie zdeinstalowal to, co chcialam/nie chcialam miec na lapku, w koncu doszlismy do drukarki, ktora byla ostatnia na mojej liscie "to do". Siedzielismy w kuchni, gdzie na stole miescily sie oba laptoki, a drukarka stoi w salonie na regale, wiec guru polecial tylko sfotografowac jej nazwe i typ, zeby w kuchni zdalnie ja podlaczyc. Niestety wszystkie proby spelzaly na niczym, glowil sie, wzdychal, wyrzucalo go drzwiami, to wchodzil z innej strony oknem, ale drukarka pozostawala martwa w swoim uporze. Zabral wiec nowego laptoka i przeprowadzil sie do pokoju. Widzialam jego zniecierpliwienie, bo i tam nie byl w stanie niczego zdzialac. Polaczyl nawet lapka z drukarka kablem i tak probowal cos osiagnac, niby cos wydrukowala, ale po usunieciu kabelka dalej trwala w stuporze. Tak sobie pomyslalam, ze skoro on nie moze, to ja z pewnoscia nigdy bym nie dala rady tego dokonac. Juz nawet zaproponowalam mu, ze kupie inna drukarke, ale on sie uparl, no jakos mu ta moja oglupiala drukarka na ambicje wjechala.
Tu musze wetknac mala dygresje. Kiedy bowiem stary router wyzional ducha, mila pani w telefonie proponowala mi jakis super-hiper szybki i nowoczesny, ale niestety o dyche miesiecznie drozszy router. A po co mi taki, skoro na moje potrzeby wystarczal ten, ktory mialam, wiec poprosilam o taki sam. Tyle tylko, ze juz takiego samego nie mieli, a ten nowszy model tanszego routera okazal sie w jakis sposob slabszy i gorszy od swojego poprzednika. Sprzecik stoi sobie w przedpokoju, bo tam jest gniazdko telefoniczne. Dotad stal po prawej stronie wieszaka na garderobe, czyli w wiekszym oddaleniu od salonu, Guru przestawil go na lewa strone, blizej drzwi do salonu i drukarka zaskoczyla od razu (roznica pol metra). Jestem zla i rozczarowana Telekomem, ze chcac zmusic klientow do brania drozszych routerow, te tansze robi znacznie gorszej jakosci, zeby ludzie nie mogli z nich swobodnie korzystac i zeby sie na tyle wkurzali, by brac te drozsze.
No w kazdym razie na te drukarke guru zuzyl dwie godziny, zanim przywrocil ja do zycia, razem do kupy zmarnowal na mnie cztery godziny. On nigdy nie chce pieniedzy, wiec tym razem dostal butelke mojego ajerkoniaku i kalendarz z widoczkami Lodzi. Zloty chlopak, znam go jeszcze z jego nastoletnich czasow, a teraz dobiega 50-tki. Mieszkalismy w jednym domu, on sie stamtad wyprowadzil wczesniej, pozniej jego rodzice sie rozeszli, a jego mama przeprowadzila na obecne osiedle, pomagalismy jej przy przeprowadzce, a trzy lata pozniej i my sie tu sprowadzilismy. Wprawdzie juz nie mieszkamy w jednym domu, ale znow blisko. Guru po rozstaniu ze swoja partnerka, teraz tez mieszka w naszym poblizu, wiec jestesmy w trojke sasiadami.
Po pierwsze, jak przeczytałam że potrzebujesz klawiatury jak powietrza, to wnioskuje że jesteś uzależniona, no że musisz pisać posty co drugi dzień, oczywiście ja cieszę się z tych Twoich postów i czekam na nie i wychodzi mi że też jestem uzależniona. No i tu zamurowało mnie bo jednak uzależnienie to zło.
OdpowiedzUsuńPo drugie polubiłam Twojego guru, już od momentu że przyszedł zachrypniety, (miejmy nadzieję że ajerkoniak pomoże na to).Szkoda tylko że nic nie zrozumiałam że wyrzucało go drzwiami i wchodził oknem.
Kiedy bezskutecznie probowal podlaczyc te nieszczesna drukarke, to wyrzucalo go drzwiami, taka metafora, ze nie chcialo sie go sluchac, kilkakrotnie powtarzal proces i wciaz go wyrzucalo tedy, wiec wracal tamtedy i zaczynal od nowa z innej strony.
UsuńOj tam, takie male uzaleznienie od pisania glupot na blogu, gorzej byloby, gdybym dalej kopcila, czy niedajbuk pila albo dawala sobie w zyle heroine. Jakies wady trzeba miec, inaczej okrzykneliby mnie swieta. :)))
Acha, a już myślałam że masz sekretne wejście przez okno.
UsuńNiby są gorsze uzależnienia, ale i tak uważam że jest to jednak uzależnienie. No i oczy bolą mnie, za dużo czasu spędzam z iPadem czy laptopem.
Dlatego wciaz spogladam w dal przez okno, to bardzo pomaga, taka gimnastyka dla oczu, mniej sie mecza. A co ja mam robic? Nie ma do kogo ust otworzyc, ile mozna czytac, chodzic z psem na spacety, wiec siedze przy lapku i tworze glupoty ku uciesze PT Czytelnikow. I czytam wpisy innych.
UsuńTylko nie głupoty ! Wracając do Twojego guru to bardzo Ci się udał, cudowny człowiek że tak zawzięcie walczył z drukarka. Naprawdę podziwiam.
Usuń