Translate

21 grudnia 2025

Prace reczne

    Tak to sie nazywalo za moich czasow w szkole, pozniej przechrzcili to na zajecia praktyczno-techniczne, ale jak zwal, mnie niejednokrotnie w zyciu pomogly umiejetnosci nabyte podczas tych wlasnie lekcji. Nawet nie tak dawno zepsul mi sie wlacznik do lampki biurkowej, a ze sama lampka mocno mi pasowala i dzialala bez zarzutu, szkoda bylo ja wywalic. Kupilam wiec te zepsuta czesc i calkiem sama zainstalowalam na kabelku. Musialam wprawdzie dwa razy poprawiac, czyli rozkrecac od nowa i umieszczac glebiej pozbawione plastikowej oslonki druciki kabla, bo mi to gole wystawalo poza wlacznik, ale w koncu osiagnelam, co chcialam i nie doszlo do zwarcia. Kiedy po remoncie w kuchni i zmianie koloru scian, zmienialam rowniez lampe sufitowa, slubny oznajmil mi, ze nie da sie jej podlaczyc, bo costam. Wylaczylam wiec bezpieczniki, wlazlam na drabine i podlaczylam lampe sufitowa do kostki sama. Bo to zadna filozofia, a pewne zasady bezpieczenstwa mialam w glowie wlasnie jeszcze ze szkoly. Uczono nas roznych bardzo przydatnych rzeczy, oprawialismy ksiazki, robilismy dekoracyjne pudelka z zamykanymi wieczkami, karmniki dla ptakow, szylismy jakies latwe rzeczy (np. worki na kapcie), ktore pozniej haftowalismy naszymi monogramami czy tam innymi obrazkami, dziergalismy szaliki na drutach czy berety szydelkiem, cerowalismy welniane skarpety, rzezbilismy w drewnie figury szachowe i wlasnie wykonywalismy proste prace elektryczne. Przenigdy w zyciu nie udalo mi sie skorzystac z wiedzy matematycznej, tych sinusow i tangensow, calek i pitagorasow, ale wielokrotnie korzystalam z umiejetnosci nabytych na lekcjach prac recznych. 
   No a przed swietami tworzylismy rozne cudenka, a przy okazji, kiedy szukalam
odpowiedniego zdjecia, dopiero teraz dowiedzialam sie, ze gwiazdki, ktore produkowalam tasmowo z paskow papieru, nazywaja sie gwiazdkami Froebla. Szukalam wiec informacji o tym Froeblu, bo gdzies z tylu glowy latala mi freblówka. I tenze Froebel wymyslal dla przedszkolakow rozne zajecia, m.in. robienie gwiazdek z papieru, takich, jakie dobrze znamy, ale o ktorych nie wiedzielismy, ze sa gwiazdkami Froebla. 
Kleilismy tez kilometry lancuchow choinkowych z kolorowego papieru, zmudna to byla robota, ale lancuchy wygladaly na choince naprawde imponujaco. Produkowalismy tez rozne ozdoby choinkowe z... makaronu o roznych ksztaltach, a po pomalowaniu aniolka czy innego wisiorka na zloto, nikt by sie nie domyslil, ze to zwykle prozaiczne kluchy. Te robione
przez nas ozdóbki na choinki byly dosc ulotne, gniotly sie i deformowaly podczas przechowywania, a makaronowe aniolki lamaly, wiec wlasciwie co roku potrzebne byly nowe. Byla to praca sezonowa w pelnym tego slowa znaczeniu 😏 Lubilam te zajecia, to bylo cos jak darcie pierza na wsiach, wykonywalo sie ze czynnosci automatycznie, gadalo przy tym i zartowalo, czas uplywal szybciej. Z jaka duma pozniej przynosilo sie te nasze wytwory, wieszalo sie na choince, a one nierzadko bardziej ja szpecily niz zdobily, ale nikt z rodziny nie smial krytykowac. Czy teraz jeszcze klei sie takie lancuchy? Czy wiesza sie na choince cukierki, pomalowane orzechy i jablka w lukrze? Czy juz tylko chinski plastikowy badziew? Bo wyglada lepiej od krzywo sklejonego lancucha wytworzonego malymi dzieciecymi lapkami?

Zdjecia wylapane z czelusci internetow, ale takie same ozdóbki robilismy w szkole.

4 komentarze:

  1. Pamietam prace reczne, ale chyba jednak wolalam matematyke. Nie pamietam co robilismy na tych pracach recznych, prawdopodobnie to wszystko o czym piszesz, najbardziej pamietam nauczyciela, bo byl dobry i wszystkim dawal piatki.
    Lancuch na choinke robilam w domu i pamietam cerowanie skarpetek na takim ladnym drewnianym grzybku.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grzybek mam do tej pory i czasem zdarza mi sie z niego korzystac. Bo ja nadal reperuje male dziurki, zeby nie zrobily sie z tego duze i nie trzeba bylo ubrania wyrzucac. Robie to dla siebie, ale i moje malo utalenowane corki znosza mi swoje i dzieckowe do zaszycia albo zacerowania. Najgorsze jest to, te coraz gorzej widze.

      Usuń
  2. A robiliście biżuterię z drutu miedzianego? Naprawdę fajnie to wychodziło.
    My szyliśmy na maszynie bluzki kimonowe. Przełącznik też naprawię, choć tego akurat nauczyłam się w domu. A takie gwiazdki robiła moja mama i nauczyłam się je robić bardzo wcześnie, choć nie miałam pojęcia, że się tak nazywają. Z ozdób choinkowych robiliśmy łańcuchy, chyba każdy robił, pawie oczka (z naklejanego warstwami papieru kolorowego) i pajace z wydmuszek, właściwie same główki - do wydmuszki doklejało się stożkową czapkę z papieru, malowało się oczy nos i usta farbkami, czasem doklejało brodę i wąsy z waty. No i na drutach nauczyłam się robić na pracach ręcznych, bo mama i babcia raczej szyły i haftowały, czasem obrabiały chusteczki cieniutką, szydełkową koronką, a na drutach jakoś nie robiły. Choć później okazało się, że obie umiały.
    Matematyka mi się nieraz przydała, kiedy tłumaczyłam dzieciom zadania, a i w życiu też. Szczególnie arytmetyka i geometria - procenty, obliczanie przekątnych, powierzchni i objętości. Ta bardziej skomplikowana raczej nie, faktycznie, ale ja lubiłam matematykę, choć nie byłam orłem w tej dziedzinie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie, akurat bizutków z drutu nie robilismy. Na maszynie szylismy proste spodnice i bluzki, ale tez naumielismy sie szyc recznie, normalnie szyc, bo haft tez cwiczylismy. Chusteczki tez umiem obrabiac koronka, ale nigdy nie nauczylam sie merezki, co chusteczce dodawalo urody.
      Nie no, do tlumaczenia dzieciom tez mi sie matematyka przydala, tyle ze ja mialam bardzo utrudnione zadanie, bo sama najpierw musialam nauczyc sie wielu rzeczy po niemiecku, zeby moc wytlumaczyc dzieciom, uczylam sie razem z nimi licznikow, mianownikow, ulamkow (znaczy tych slow), nazw pierwiastkow chemicznych (nie zawsze lacinskich), czy nazw panstw i ich stolic w wersji niemieckiej. Nie bylo latwo.
      Taka podstawowa matematyka, o ktorej piszesz, to wiadomo, zawsze sie przydaje, chocby po to, zeby sprawdzic, czy ekspedientka wydala dobrze reszte, ale ta wyzsza matematyka to juz nigdy sie nie przydala.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Prace reczne

     Tak to sie nazywalo za moich czasow w szkole, pozniej przechrzcili to na zajecia praktyczno-techniczne, ale jak zwal, mnie niejednokrot...