Translate

30 stycznia 2024

O jeden dzien dluzej

 Mamy za soba kolejny final Orkiestry Owsiaka, to juz 32. Czy uwierzycie, ze nigdy, w zadnym nie bralam udzialu na zywo? Bo kiedy orkiestra zagrala po raz pierwszy, ja juz bylam tutaj, pozniej tez nie trafialam na to swieto, bo nigdy nie odwiedzalam rodzicow w styczniu, a kiedy raz jedyny zdarzylo mi sie przypadkiem byc u mamy, kiedy zlamala noge, to ze wzgledu na panujacy covid balam sie pojsc w ten tlum, zeby nie przywlec mamie czegos do domu. I tak pozniej zarazilam sie tym szajsem zalatwiajac liczne formalnosci przeprowadzkowe, ZUSy, NFZety, tlumaczenia, zakupy, ale to juz pozniej, w lutym. Boguska zalatwila mi serduszko i mam je do dzisiaj, przyklejone na szafce w kuchni. Ograniczalam sie jedynie do wplacania przelewem na rzecz Orkiestry, ale ogladalam w telewizji to wielkie swieto i szczerze zazdroscilam tym, ktorzy mogli byc tam na zywo. 
 Patrze na tych wszystkich wolontariuszy, na male dzieci z puszkami, na troche starsze, doroslych i starszych ludzi, wszyscy zbieraja z takim entuzjazmem, tak bardzo sie angazuja, a mnie sciska za gardlo, bo to jest takie wzruszajace. Wielu z nich zyje lub odzyskalo zdrowie za sprawa sprzetow, o ktore postaral sie Owsiak, wlasnie za pieniadze zebrane podczas kolejnego finalu. Ci ludzie zostaja z wdziecznosci wolontariuszami, zeby pomagac innym. Ludzie o otwartych sercach chetnie pomagaja jak tylko moga, daja grosiki ze skarbonki albo po 100 tysiecy naraz, wystawiaja wlasne prace na licytacje albo sami licytuja, a wszyscy sie przednio bawia. To fenomen nieznany nigdzie indziej na swiecie, ale swiat zna Orkiestre, swiat organizuje finaly u siebie, swiat zbiera razem z Polska, bo wszyscy maja swiadomosc, jak pozyteczna jest to akcja. Wszyscy? No niestety nie.
 Pierwszym najwiekszym wrogiem WOSP jest kosciol, bo to wylom w kleszym monopolu na swieto, a to swieto jest absolutnie laickie i to ich upija. Rok rocznie slychac ryk nienawisci rzymskiego najmity, ale i tam zdarzaja sie wyjatki i cala "taca" idzie do puszki WOSP, zas wolontariusze sa pod kosciolami mile widziani. Drugim wrogiem sa pozornie pobozne przykoscielne przydupasy, w tym pisiory. Przez swoja kadencje robili wszystko, zeby obrzydzac, zeby przeszkadzac, nawet wymyslili ostatnio 20-procentowy podatek od zbiorek, na szczescie szlag ich trafil, zanim go wprowadzili. I pomyslec, ze corocznie dawali na propagande tyle, ile orkiestra uzbierala przez 30 lat, 2 miliardy zlotych, a dodatkowo kosciolowi 10 razy tyle. Na rok! I jeszcze ich upijalo, ze Owsiak w jeden dzien zbieral setki milionow na sprzet, ktorego panstwo szpitalom nie gwarantowalo. 
 Na szczescie im bardziej oni przeszkadzali, zabraniali i obrzydzali, tym ludzie byli hojniejsi, za rzadow pisu padaly rekordy zbiorek. Jakim trzeba byc malostkowym scierwem, zeby wymazywac z obrazu serduszka, a Owsiaka oczerniac, ze zgarnia dla siebie wiekszosc zebranych pieniedzy. Ten czlowiek co roku rozlicza sie co do grosza, jego ludzie w wiekszosci pracuja z nim dobrowolnie i w ramach wolontariatu. Czyzby pis, znajac "rozliczanie" Caritasu, mierzyl innych ta sama miarka? Raz jeden prawie udalo sie tym koscielno-pisowskim kanaliom wytracic Owsiaka z WOSP, zrezygnowal z dzialalnosci po dramatycznej smierci Adamowicza podczas jednego z finalow. Tego bylo Owsiakowi za duzo, nie chcial juz wiecej ciagnac swojej dzialalnosci, co w tym ludzkim odpadzie, tej ewolucyjnej pomylce, wzbudzilo zywy entuzjazm. Na szczescie pozwolil sie przekonac, zeby nie przestawac i dalej czyni dobro. Do konca swiata i o jeden dzien dluzej. A ja pozwole sobie przypomniec wierszydlo, ktore kiedys dawno popelnilam na czesc i okolicznosc.

Swiatelko do nieba.

Dzisiaj sa juz dorosli, wlasne dzieci maja,
przezyli, bo w czas przy nich zjawila sie wrozka
w czerwonych okularach, na nic nie czekajac,
sprawila, ze nie zmarli, a powstali z lozka.

Byla glosna, chrypiala, wszystkich zagrzewajac,
by w czarach pomagali, dzielac sie groszami
i w styczniowe niedziele,  wraz z orkiestra grajac,
sluzbe zdrowia wspierali drobnymi datkami.

Wrozka Jurek porywa coraz wieksze tlumy,
szpitale wyposaza w coraz lepsze sprzety,
lud portfele otwiera, plynie ofiar strumyk,
wszyscy przednio sie bawia, wzruszaja momenty,

gdy wiekszy datek wpadnie lub gdy ktos, kto nie ma,
wlasna praca pomaga lub na licytacje
wystawi swoja tworczosc. Jurek wrzeszczy SIEMA!
i prosi dobrych ludzi o wieksze dotacje.

Z roku na rok Orkiestra zbiera coraz wiecej,
dzieki niej wielu dzieciom przezyc bylo dane,
Orkiestry szczytne cele sa warte poswiecen,
a jej organizacje coraz bardziej zgrane.

Niech swiatlo bije w niebo kolejne stulecia,
niech nikt sie nie zniecheca innych intrygami,
oni w koncu zalegna na  historii smieciach, 
a my ratujmy dzieci swoimi czynami.

Robmy swoje w to swieto, na pohybel draniom!
Radujmy sie, spiewajmy, pomagajmy z pasja,
niech swiat sie zaczerwieni od serduszek znamion,
 dbajmy o to, by nigdy swiatelko nie zgaslo. 
 
 

28 stycznia 2024

Monday, you bastard!

 A jeszcze nie tak dawno chwalilam na fejzbuku moja Toyote, ze wprawdzie stara i pali jak uzalezniona od benzyny pijaczka, ale jest niezawodna w te sakramenckie mrozy. I byla w zasadzie niezawodna, ale mrozy sie skonczyly, to se wziela na luzik. Zdarzylo sie to w poniedzialek 22 stycznia, w pierwszy dzien odwilzy. Jeszcze ranek dnia poprzedniego byl dosc mrozny, termometr pokazywal -6°C, ale cisnienie na barometrze wskazywalo tendencje spadkowe, przy czym rozpedzal sie zimny i wilgotny wichur, wiec zmarzlam na poobiednim niedzielnym spacerze mimo dodatniej temperatury, bo przewiewalo mnie do kosci szpiku. 
 Poniedzialek przywital mnie temperatura +7°C i lekkim deszczem. Pomknelam do auta bez zadnych zlych mysli, przeciez mrozowe niebezpieczenstwo sie skonczylo. W te mrozne dni motor zaskakiwal od dotkniecia kluczykiem, wiec coz by mialo nie zaskoczyc tego dnia. Tymczasem podczas startowania silnik jeknal i steknal, ale finalnie zapalil, wiec nie opadly mnie zadne czarne mysli. Te dziwne dzwieki zwalilam na to, ze auto stalo przez dwa dni niejezdzone, to mialo prawo miec lekkie opory w rozruchu. No coz, kto ma auto, ten wie, ze jadac krotki odcinek po miescie i zatrzymujac sie na wszystkich swiatlach, nie naladuje sie akumulatora, a nie mialam przeciez czasu pojechac na autostrade i przepedzic auto, zeby akumulator zdazyl sie naladowac. Kiedy wiec po robocie razno wskoczylam do autka, ani mi przez glowe nie przeszlo, ze moze zdarzyc sie cos zlego. Tymczasem po przekreceniu kluczyka silnik ani jeknal, ani steknal, natknelam sie na zlowieszcza cisze. Sprobowalam raz jeszcze, bo przeciez palily sie wszystkie kontrolki po przekreceniu stacyjki. Znow nic. Wiedzialam, ze akumulator umarl na ament i nawet jesli da sie go kablami zreanimowac, to nie bede mogla na nim polegac. A do konca zimy ho ho ho, a moze jeszcze wiecej, moze przymrozic.
 Pierwsze co, to zadzwonilam do roboty, byl tam jeden zmotoryzowany facet, ale nie mial kabli. W drugim przypadku mialam wiecej szczescia niz rozumu, bo znajomy, po ktorego dzwonilam, nie byl akurat w pracy ani nigdzie nie pojechal. Obiecal pomoc i za kwadrans byl juz z kablami przy mnie. To sa uroki mieszkania w pipidówie, wszedzie blisko. Pojechalismy do jego garazu, gdzie wymontowal mi umarniety akumulator, bo (o czym nie wiedzialam) akumulatory sprzedaje sie z kaucja, zeby starych nie zostawiac gdziebadz, tylko oddawac przy kupnie nowego, w koncu zawieraja w sobie kwas. Pojechalismy do sklepu z czesciami, a ze ten znajomy ma tam karte stalego klienta, to zanabylam nowy akumulator ze znizka, a i tak drogo bylo, bo ostatnio wszystko zdrozalo.
 Pozostalo juz tylko zamontowac nowy nabytek, z czym znajomy poradzil sobie w 10 minut i pojechalam do domu. Mysle, ze ten akumulator spokojnie przezyje cale auto, tylko dwa lata starsze od Krulovej  Miecki.

26 stycznia 2024

Orety!

 Lomatkobosko, jak pizdzi! Skonczyly sie mrozy, temperatury skoczyly drastycznie w gore, co tez oczywiscie nie jest zdrowe dla meteopatow, ale najgorsze to rownie drastyczny spadek cisnienia atmosferycznego w dol. Nic dziwnego, skoro Europe wzial w posiadanie gigantyczny front nizowy, a z polnocnego zachodu nadciaga nastepne monstrum, o, tak to mniej wiecej wyglada:

Zródlo: Tagesschau

   Tylko Hiszpania i Portugalia maja sie nienajgorzej, choc, jak znam zycie, niedlugo zaczna tam kwekac, ze im za goraco i za sucho. Za to u nas klasycznie, znow pada, co wyjatkowo nie w smak jest zielonym, bo im sie retoryka w straszeniu globalna susza nie zgadza. W poniedzialek zatem temperatura nagle skoczyla, nie tylko caly lezacy snieg sie stopil, ale i deszcz zrobil swoje, wiec kiedy wracalam z pracy obok Kiessee, pomyslalam, ze dlugo nie potrwa, jak zamkna znow ulice, bo poziom Flüte byl juz bardzo wysoki. No i chyba w godzine po moim powrocie do domu strona miejska na fejzbuku oglosila blokade ulicy. 
 A potem nastapil totalny armagiedon, wichur rosl w sile i w srode osiagnal chyba apogeum, bo kiedy jechalam, hustalo mi samochodem, rzucalo galeziami, a po drodze widzialam przewrocony mobilny kibelek TOI TOI. Samolotami to tak rzucalo, ze jeden w drodze do Manchesteru wyladowal w ... Budapeszcie czy tam Bukareszcie, nie pomne. Wstapil do piekiel, po drodze mu bylo, jak mawiala moja babcia. Do tego w srode zaczal sie duzy strajk na kolei, ktory ma potrwac do poniedzialku 29 stycznia, wiec dodatkowo w miescie zaroilo sie od samochodow, w tym wiele z obcymi rejestracjami, bo ludzie jakos musieli do roboty dojechac. 
 A zeby bylo jeszcze weselej, to wiele ulic w miescie jest w stanie permanentnego generalnego remontu, a wiec wszedzie mamy jakies objazdy i balagan. 
 Do tego tuba propagandowa obecnego rzadu robi co moze, zeby pozbyc sie groznego konkurenta, ktory zostal druga sila w panstwie. Organizuja na sile protesty, manipuluja i przeklamuja, calkiem jak pis w Polsce. Nasz drugi program telewizji panstwowej, ZDF, ten sam, ktory tak chwalil sylwestra 2015/2016 i dopiero po czterech dniach niechetnie i po cichu wyplul, ze wcale tak pokojowo nie bylo, ze byly gwalcone i napadane kobiety, ze byly napady rabunkowe, a wszystko za sprawa tych straumatyzowanych uchodzcow. To teraz pokaze Wam zdjecie, a nawet dwa dla porownania, jak to samo miejsce pokazala lokalna strona Hamburga i ZDF:


 No coz, w tej klamliwej telewizorni tak pojechali po bandzie, ze tlumy chodza po wodzie. Jak mi to przypomina TVP1 za czasow pisu, nie cofna sie przed zadnym swinstwem, zeby tylko nie przekroczyc granic wydumanej i chorej poprawnosci politycznej. A tylko sie osmieszaja i potem falszywie dziwia, ze partii AfD rosnie poparcie.

24 stycznia 2024

Gofry

 W zeszlym tygodniu corka obwiescila nam, ze klub pilkarski, w ktorym zaczal trenowac Gapcio, Sparta Göttingen, bedzie zbieral datki na szczytne cele. Nie bedzie to jednak zwykla zebranina z puszka, ale dzieciaki beda sprzedawac gofry i... no tu musialam udac sie po pomoc do gugla, bo za skarby nie wiem, jak nazywaja sie po polsku cakepops, no i wyszlo, ze to ciasteczkowe lizaki, jakkolwiek glupio brzmi to tlumaczenie. Ceny byly ogolnie dostepne po eurasku za wyrob, chyba ze ktos zyczyl sobie gofra z Nutella, to musial sie wykosztowac na 1,50. Cala impreza miala trwac godzine,a  odbywala sie w naszej galerii handlowej, przy wejsciu do Kauflandu, ktory jest sponsorem klubu. 
 Mali trampkarze byli strasznie przejeci, oniesmieleni w kontaktach z calkiem obcymi ludzmi, no i na samym poczatku nie bylo mowy, zeby sie do klientow odezwali, nie mowiac o zachwalaniu towaru. Niemniej stopien emocji oscylowal u szczytu, wiec kiedy klient poprosil o gofra, dwoch "sprzedawcow", w tym Gapcio, rzucili sie do obslugi z takim animuszem, ze cala zawartosc talerza gotowych gofrow wyladowala na podlodze. Gapcio jest pragmatyczny i nie lubi marnowania jedzenia, wiec dmuchnal na nie i chcial sprzedac, dopiero interwencja trenera zapobiegla nieszczesciu i klient nie musial wcinac brudnych gofrow. 

Napis z tylu: Kaufland jest dumnym partnerem Sparty Getynga


 Gapcio nie nalezy do dzieci, ktore lubia grzecznie przesiadywac w jednym miejscu, ma cos z matki, znanego moim dawnym czytaczom Owsika, wiec udoskonalil sprzedaz i z gofrem na serwetce poszedl miedzy ludzi, zaczepial ich i pytal, czy nie chca kupic gofra za euro. I kupowali! Przy okazji spotkal swoich wujkow ze strony ojca, wiec zarobil gruby banknot i nie chcieli reszty, pozniej trafil na jakichs innych znajomych i tez przyniosl wiecej niz sprzedal. To dodalo mu skrzydel i latal z tymi goframi jak nakrecony, a ze to male i slodkie, to ludziska chetnie kupowali. Trzeba bylo widziec jego dumna mine, kiedy zanosil zarobione pieniadze do szkatulki, ktorej pilnowal trener, jak glosno sie chwalil, ze ma wiecej niz powinien ze sprzedazy, z jakim zadowoleniem sluchal pochwal.
 Od rodziny tez mial wsparcie, bapcia kupila cakepopsy jemu i Hexie, bo sama niespecjalnie lubi takie slodycze, a pozniej za grubszy banknot kupila gofry dla dziatka i prabapci. Byla tez ciotka z Juniorem i Zoska, mial wiec Gapcio dobre zaplecze rodzinne. Male dzieci byly juz marudne, bo zblizal sie czas ich spania, wiec zabralysmy sie z najmlodsza corka wczesniej, a Gapcio pod opieka mamy i trenerow z zapalem zapelnial kase klubowa.

Mama Gapcia z Zoska



22 stycznia 2024

Myslalby kto...

 Znacie mnie nie od dzisiaj i doskonale wiecie, jaki jest moj stosunek do religii ogolnie i do kosciola, szczegolnie katolickiego, nie musze sie wiec powtarzac. I gdybym Wam powiedziala, ze w niedziele uczestnicze w kawalku mszy, to byscie predzej smiechem mnie zabili, niz uwierzyli w takie farmazony. A jednak!
 Mam w lazience radio i to radio nastawione jest na jeden jedyny program, mianowicie NDR Info (NDR to skrot od Norddeutscher Rundfunk to Polnocnoniemiecka Rozglosnia Radiowa, takie panstwowe radio, na ktore placi sie haracz, jak Polskie Radio i TVP, tyle ze tu jest podzielone regionalnie). Info to wiadomo, a slucham wlasnie tego, bo na tej stacji mam co kwadrans wiadomosci, a miedzy wiadomosciami rozne opinie, polityczne felietony itp. Tak wiec, kiedy co rano upodabniam sie do czlowieka, charakteryzuje, myje, czesze, jednoczesnie slucham, co dzieje sie w szerokim swiecie i w najblizszym sasiedztwie oraz dowiaduje, jakie ewentualne niebezpieczenstwa pogodowe na mnie czyhaja. 
 Inaczej jest w weekend, w soboty nadaja jakis program dla dzieci, zgadywanki, konkursy, takie tam glupotki, ktorych sobie slucham podczas porannych ablucji. W niedziele natomiast jest MSZA! Rozne sa te nabozenstwa, nie tylko katolickie, rowniez protestanckie. Zdziwicie sie, ale czesto ze szczerym zainteresowaniem slucham kazania, bo te kazania sa tak rozne od slyszanych niegdys w Polsce, pelnych straszenia wiecznym potepieniem, grozb, pieprzenia takich glupot, ze scyzoryk sam sie w kieszeni otwieral. Tu jest inaczej i mozecie sobie wyobrazic jak, skoro nierzadko tresc kazania i mnie zdola zainteresowac. Zwlaszcza msze protestanckie sa prowadzone inaczej niz znam to z polskich zamierzchlych czasow, ale przyznac musze, ze i katolickie kazania bywaja czasem interesujace.
 Zapytacie pewnie, dlaczego katuje sie sluchaniem nabozenstw zamiast przelaczyc na inny program. Radio jest... no, powiedzmy, nienajlepszej jakosci i w wieku zaawansowanym, w lazience bywa wilgotno, a to eksponat z serii "patrz na mnie, a nie rusz". Zdarzalo mi sie ruszyc, to potem przez sto lat szukalam mojej stacji, a kiedy ja wreszcie znalazlam, nastepne sto lat ja dostrajalam, zeby nie skrzypialo i nie furczalo. Wole wiec poswiecic sie i posluchac czasem naprawde zabawnych rzeczy okolomszalnych, ale czesto ciekawych, dotyczacych aktualnych wydarzen na swiecie i w Niemczech. Nie kazdy ksiadz/pastor umie porwac kazaniem, wzbudzic szczere zainteresowanie, mowic tak pieknie, ze chce sie sluchac. Sa takie wrodzone talenty i wtedy skupiam sie na tym, o czym kaznodzieja prawi, a kiedy konczy, jest mi naprawde zal.
 

20 stycznia 2024

Nudna jestem, wiem

 Znacie moj sceptycyzm i nieufnosc w stosunku do zielonych fanatykow i jak mnie wkurzaja ich bezsensowne akcje, durne i nie wnoszace nic do ochrony srodowiska. Wciaz przypominam, ze nadgorliwosc jest gorsza od faszyzmu, a dzialania, do ktorych jestesmy niejako zmuszani, hasla, ktorym daje sie poniesc wiekszosc spoleczenstwa - ta nachalnosc od razu wydawala mi sie nie tylko przesadzona, ale wrecz podejrzana. Pisalam o przymusie korzystania z energii wiatrowej i o problemie pozbywania sie nie nadajacych sie do jakiegokolwiek recyklingu smigów wiatrakowych. Zauwazcie, ze wiekszosc wiatrakow stojacych wszedzie, nie kreci sie. Ich demontaz jest za drogi, zostaja wiec i szpeca srodowisko i beda tak stac, az sie same rozleca. Podobnie bedzie z akumulatorami samochodow elektrycznych, po kilku latach uzywania beda sie nadawaly do wyrzucenia, nie da sie ich przetworzyc. Ten problem zacznie byc widoczny dopiero za kilkanascie lat, ale Afryka chetnie przyjmie te smieci, pustynie sa rozlegle, za to zachodni swiat bedzie dumnie piers wypinal, jaki to on jest ekologiczny. Pisalam o plantacjach awokado i migdalowcow, ktore po przetworzeniu zastepuja mleko u wegan - wszystko dzialania pozorne, cos jak perfumowanie gowna po wierzchu, niby ladnie pachnie i wyglada nienajgorzej, ale gowno gownem zostaje i lepiej w nie nie wdepnac.
 Teraz odkrylam  jeszcze cos innego, poczytajcie:

  Według badań naukowców tzw. ekologiczne uprawy o wiele bardziej niszczą środowisko, emitują więcej CO2 i prowadzą do zanikania lasów. To poważne oskarżenia, ale z dość solidnymi podstawami, udowodnionymi w międzynarodowym badaniu z udziałem szwedzkich naukowców z Politechniki Chalmers. Naukowcy stworzyli metodę oceny wpływu upraw na klimat, stan lasów i zużycie gleb. Dzięki niej mogli porównać prawdziwą ekologiczność rolnictwa konwencjonalnego i organicznego. Badania pokazały, że organiczny groszek uprawiany w Szwecji ma o ok. 50% większy wpływ na zmianę klimatu niż ten z konwencjonalnych upraw. Dla niektórych produktów wskaźnik ten był jeszcze wyższy – pszenica (70%). Kluczem do zrozumienia problemu jest powierzchnia upraw. W uprawach ekologicznych plony są zazwyczaj niższe, więc aby wyprodukować przykładowo tonę zboża, potrzebny jest większy areał. Zwyczajowo jest on pozyskiwany z wycinki lasów (co równa się automatycznie większej emisji CO2). Problem dotyczy nie tylko roślin – problemem jest też produkcja ekologicznego mięsa i nabiału, która wymaga organicznych pasz pozyskiwanych w ww. sposób. Naukowcy wyliczyli, w jaki sposób większe powierzchnie upraw przekładają się na większą emisję dwutlenku węgla, spowodowaną wycinaniem lasów. To pierwsze badanie badające ten związek i opisujące go w formie pojedynczego współczynnika.
 
 Tak to ci "ekolodzy", najpewniej dla wlasnych interesow, bo jak nie wiadomo, o co chodzi, to na pewno chodzi o tluczenie kasy, oszukuja caly swiat w kazdej dziedzinie tej pozornej ekologii i dbalosci o srodowisko, strasza zmianami klimatycznymi, ktore sa normalnym cyklicznym zjawiskiem. Przy czym w kwestiach, ktore latwo byloby przeprowadzic, zdaja sie byc zupelnie bezradni, np. wprowadzenie absolutnego zakazu tych cienkich torebek plastikowych czy plastikowych butelek bez kaucji. 
 Ja dbam o srodowisko bez zbednej histerii, wymuszen, klamstw i pozorow. Z wielu rzeczy ani mysle rezygnowac na korzysc czegos, co jak sie pozniej okazuje, jest jeszcze bardziej szkodliwe dla klimatu i srodowiska. Bo wiele osob daje sie po prostu poniesc modzie, nie zadajac sobie trudu pogrzebac pod blyszczaca powierzchnia perfumowanej kupy.

 

18 stycznia 2024

Epidemia

 Nie, wcale nie chodzi mi o covidy czy inne sezonowe grypy, przeziebienia czy zapalenia oskrzeli, chocby nie wiem jak upierdliwe, jak u mnie, bo ciagnie sie to od wigilii, kiedy to wyczerpana docna kaszlem polazlam na swiateczna pomoc lekarska, gdzie dostalam antybiotyk, ktory wprawdzie pomogl, ale mam wrazenie, ze nie wyleczyl mnie tak do konca. Wciaz boli mnie gardlo, pokasluje i pokichuje, niby zadna konkretna choroba, ale meczy, bo juz za dlugo trwa.
 Ale przeciez ja nie o tym chcialam... a o psychicznej kondycji rzadzacych. Juz od zarania zawsze bolesnie okazywalo sie dla spoleczenstwa, gospodarki i samych zainteresowanych, ze osoby niespecjalnie zdrowe na umysle powinny trzymac sie z dala od steru. Kazdy inny, wykazujacy odstepstwa od normy, predzej czy pozniej byl izolowany od zdrowego spoleczenstwa, inaczej bylo z dyktatorami, bano sie ich, wiec spoleczenstwo udawalo, ze psychol jest calkiem zdrowy, a cesarz ubrany. Dwor nadal klaskal, prawil komplementy i tylko ciemny lud, coraz silniej gnebiony, zaczynal zauwazac roznice, ale tez obawial sie o zycie, wiec milczal. 
 Przygladam sie z daleka obecnej sytuacji politycznej w Polsce i zaraz chyba mi leb odleci, tak intensywnie krece nim z dezaprobata. Bo juz nawet nie potrafie nazwac tego, co tam sie wyprawia. Strach i panika ekipy, ktora wlasnie sukcesywnie odcinana jest od koryta i ma zostac pociagnieta do odpowiedzialnosci karnej za wszystkie przestepstwa dokonane podczas 8 lat kadencji. Troche pomaga im rozpizdziaj, jaki dokonali w systemie prawnym, w sadach poustawiali swoich nieukow, dali zarobic i teraz maja wyroki na zyczenie. Tak, slychac wycie, jest glosne i rozpaczliwe, ale retoryka przechodzi sama siebie. Teraz wychodzi na to, ze pisiory  sa praworzadne i trzymaja sie konstytucji jak pijany plotu, zas nowi to bandziorki. Zenada goni zenade, pisuary lataja na skarge do unii europejskiej, pisza donosy ze skargami na nowy rzad, ze im kamratow niewinnie do wiezienia wsadzaja, ze nie przestrzegaja praw czlolwieka i podobne farmazony wypisz-wymaluj o sobie samych, tyle ze wtedy mieli prawa czlowieka w dupie, a niewygodnych ludzi usuwali bezlitosnie, zabijajac po prostu. 
 Kiedy patrze na te gebe kretyna-mussoliniego, slucham tych pompatycznych pauz, ogladam grozne miny i ostrzegawcze kiwanie palcem, a brednie o (uwaga!!!) TERRORZE PRAWORZADNOSCI maja przekonac sluchajacych, jaka to krzywda dzieje sie przestepcom - to zastanawiam sie, czy sie rozesmiac, czy rozplakac, wyrzucic telewizor przez okno, czy ruszyc na Belweder. Ja widze psychicznie niestabilnego czlowieka, glupka-maliniaka od Ruchadla Lesnego, robiacego z siebie jeszcze wiekszego kretyna niz jest w rzeczywistosci, byle tylko zaspokoic zyczenia gardzacego nim dyktatora. Noszszsz... absolwent, a nawet doktor prawa narzeka na praworzadnosc, nazywajac wymog jej przestrzegania terrorem! No tego jeszcze nie grali.
 Podobnie odbieram brednie starzejacego sie i coraz bardziej zdemencialego flejtucha z Zoliborza, ktoremu sie wydaje, ze jeszcze rzadzi. Zalosny to widok starego i chorego psychicznie czlowieka, chorego z wscieklosci, ze zabrano mu cymbalki, ze teraz gra na nich ktos inny. Malo tego, jeszcze obiecuja mu rozliczenie wszystkich niegodziwosci, ktore popelnil. On juz przestal sie hamowac, z paszczy leci mu samo szambo, juz wie, ze to jego koniec, ale probuje jeszcze nabruzdzic, ile sie da, naszczuc tych polglupich swoich wyznawcow na nowa ekipe, w nadziei, ze moze znajdzie sie chetny na powtorzenie akcji z Adamowiczem. Sam jest zbyt cwany i tchorzliwy, zawsze wyreczal sie wlasnymi pieskami, suskami i jemu podobnymi, oni wykonywali za niego brudna robote, on pozornie zachowywal czyste rece. 
 A adresaci jego dziecinnych skarzypytanek maja juz od dawna wyrobiona opinie o satrapie i jego demontazu panstwa, niegdys europejskiego i jedynego, ktore oparlo sie kryzysowi, mam na mysli slynna juz "zielona wyspe". Co mamy teraz? Dlug publiczny, jakiego nigdy nie notowaly zadne kroniki, a ktory bedzie splacany przez kilka nastepnych pokolen. No chyba, ze ciemny lud, lasy na zasilki i rad, ze jego najgorsze cechy zdobyly uznanie u wuca, zechce ponownie wybrac gnoja albo jakiegos jego nastepce, bo przeciez ten w koncu kiedys zdechnie.
 Ide rowniez o zaklad, ze kosciol zrobi wszystko, kazde swinstwo, zeby powrocic do lask, bo razem z pisem dobrali sie  jak w korcu maku, zeby rozwalic panstwo od srodka. Kosciol jedynie z nieco wieksza klasa reaguje na odcinanie od koryta i haraczy, ale ich tez boli.

I co bylo dalej?

    Dalej to nawet nie za bardzo wiem, co sie dzialo, bo smacznie sobie spalam, ale nie byla to taka pelna narkoza, bo bez anestezjologa i i...