23 stycznia 2021

Ewidentnie!

 O mamie P. i o wypadku, na skutek ktorego trafila na dlugo do szpitala, a pozniej do domu opieki, gdzie niedlugo potem zmarla, pisalam pod koniec 2019 i na poczatku ubieglego roku.
Jednak sprawa wypadku  jeszcze nie jest zakonczona i pewnie dlugo nie bedzie. Chocby z racji tej, ze sprawca, byly strazak, ktory udzielil mamie P. natychmiastowej pomocy, wezwal pogotowie i potem przepraszal (czyli zachowal sie wzorowo), okazal sie byc urzednikiem Biura d/s Porzadku (Ordnungsamt) i jakos tak sprawa miala zostac szybko zamieciona pod dywan. Dodatkowo jego ubezpieczalnia usilowala spuscic w kanal P. a jego roszczenia odszkodowawcze zredukowac do minimum. Trafila jednak kosa na kamien, on sam bowiem pracuje w ubezpieczeniach, zna wiec wszystkie te triki na pamiec w te i nazad. Jeszcze kiedy jego mama zyla, podpisala pelnomocnictwo dla adwokata, po jej smierci on dochodzil spuscizny. Ubezpieczalnia wyplacila 2 tysiace, argumentujac, ze mama byla bardzo wiekowa (95), z pewnoscia chora, wiec i tak by umarla, raczej predzej niz pozniej, wiec o co ten raban, ma sie cieszyc, ze w ogole sklonni sa wyplacic cokolwiek, bo w zasadzie to sie nic nie nalezy. 
P. wykipial ze zlosci! Po czym, zamiast sie cieszyc z dwoch kawalkow i trzymac dziob zamkniety, pognal do prokuratury i zameldowal, ze zabili mu mamusie. Niestety nie bylo innej drogi udowodnienia tamtej ubezpieczalni, ze to wypadek przyczynil sie do szybszego zejscia mamusi z tego lez padolu, a nie jej wiek i choroby. Prokurator sprawe przyjal i obiecal mamusie wykopac oraz zbadac. Trwalo to troche, trzeba bylo pozbierac cala dokumentacje medyczna z naszej kliniki uniwersyteckiej, z Bad Wildungen, z domu opieki i szpitala, dokad zabrano ja stamtad po upadku z lozka. Ekshumacja odbyla sie juz w sierpniu ubieglego roku, ale raport i ogolne podsumowanie P. dostal niedawno.
W raporcie profesora patologa stoi jak wol napisane, ze wypadek ewidentnie przyczynil sie do wczesniejszego zejscia mamusi, bo gdyby nie on, to zylaby do dzisiaj mimo podeszlego wieku. Malo tego, nawet pogorszenie sie stanu jej demencji bylo skutkiem traumy powypadkowej. 
Teraz dopiero zacznie sie  prawdziwa walka z ubezpieczalnia. Pewnie i oni, i sprawca juz dawno zdazyli zapomniec o sprawie i radzi byli, ze udalo sie wyjsc z niej z niewielkimi stratami finansowymi, a tu spotka ich niemila niespodzianka w rok po zdarzeniu. Z pewnoscia nie obejdzie sie bez rozprawy sadowej, no chyba, ze ubezpieczalnia nie bedzie chciala generowac wiekszych kosztow i zalatwi rzecz polubownie i pozasadowo.
Powiadomie Was o dalszym przebiegu.
 

16 komentarzy:

  1. Sprawy o pieniądze ciągną się bardzo długo. Chyba w każdym kraju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I w kazdym miejscu na swiecie ubezpieczalnie bardzo chetnie biora skladki, ale jesli chodzi o wyplacanie odszkodowan, to juz robia wszystko, zeby wyjsc z tego z jak najmniejszymi stratami.

      Usuń
  2. Tylko tej stareńkiej kobiecinki żal...Przeczytałam w Twoim starym wpisie, że była dobrą, uczciwą osobą i na pewno nie życzyłaby sobie takich cyrków po swojej śmierci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mialam sporo watpliwosci, czy P. dobrze czyni zaklocajac matce wieczny odpoczynek. Nie wiem, czy ja na jego miejscu postapilabym tak samo, chyba jednak nie.

      Usuń
    2. Myślę Pantero,że postąpił właściwie nie dając się wykpić ubezpieczycielowi co widać ewidentnie.Argumenty ubezpieczyciela pewnie były motorem napędowym do...rozstrzygnięcia sprawy..Pozdrowienia dla P. i wygranej.

      Usuń
    3. Tez racja, bo z ubezpieczalniami trzeba ostro i po bandzie, to oszukancze instytucje i pukniecie ich na kilka tysiecy to czysta przyjemnosc.

      Usuń
  3. ubezpieczalnie to złodzieje!! i oszuści. Trzymam kciuki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak! Mnie wyrzucili z jednej od odpowiedzialnosci cywilnej, bo mialam za duza "szkodowosc", raptem dwukrotnie skorzystalam i wcale nie na jakies duze sumy. A ze wczesniej przez kilka lat tylko wplacalam, to sie juz nie liczylo.

      Usuń
  4. Mojej koleżanki mąż zginął w wypadku, sprawcą był BORowiec, pod wpływem alkoholu. Chyba 7 lat wdowa z 3 dzieci walczyła o odszkodowanie i rentę. Też szukali wszystkiego żeby tylko nie płacić...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W opisanym przez Ciebie przypadku zginal mlody czlowiek, wiec dzieciom nalezaly sie renty, tyle tylko, ze rzecz dziala sie w Polsce, wiec korupcje, kolesiostwo i ukladziki. Tu chodzilo o 95-letnia osobe, wiec wycierali sobie pyski jej wiekiem i stanem zdrowia.
      Ubezpieczalnie sa wszedzie oszukancze i zlodziejskie.

      Usuń
    2. Dlatego ciesze sie, kiedy trafia kosa na kamien. Chcieli sie wykpic dwoma tysiacami, beda miec wieksze koszty.

      Usuń
  5. Bardzo szkoda starszej pani i jedyne, co pozostaje, to przynajmniej miec nadzieje, ze ci ubezpeiczeniowi zlodzieje dobrze bekna.
    Tez juz mielismy niemile przygody z tutejszymi ubezpieczycielami, choc na szczescie w zupelnie innych okolicznosciach, ale ile nas to nerwów kosztowalo, to nasze i tylko przypadkiem obylo sie bez strat finansowych z naszej strony. Ze swieca szukac bardziej zlodziejskiej instytucji, niz ci od ubezpieczen :(.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My mamy o tyle dobrze, ze jestesmy ubezpieczeni u niego i zawsze on zalatwia wszystko za nas, nie musimy sie o nic klopotac nawet, jesli sa jakies zgrzyty. P. zna ich triki i przepisy, wiec stoi za nami murem.

      Usuń
  6. Takie sprawy są bardzo przykre, tym bardziej, że winni tego wszystkiego nie potrafili zachować się odpowiednio. Niestety, gdy chodzi o odszkodowania, to jest to droga przez mękę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W tym przypadku P. stoi na dosc dobrej strategicznie pozycji, wiec miejmy nadzieje, ze szybko wygra, moze nawet uda sie kompromis pozasadowy.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Wzielo mnie na wspominki

  Juz nawet nie pamietam, od czego sie zaczelo, ze ktoregos dnia wzielo mnie na wspominki. Prawdopodobnie impulsem musialo byc jakies zdjeci...