No fakt, ten jezyk jest nie do polubienia. Znacie na pewno krazacy na youtube filmik, w ktorym rozne nacje wymieniaja piekne wyrazy, ktore w kazdym jezyku brzmia melodyjnie i normalnie, a tylko po niemiecku jak rozkaz rozstrzelania wrogow narodu. Pierwsze dwa przyklady z brzegu to motyl (papillon) po niemiecku SCHMETTERLING albo wiosna (primavera), po naszemu FRÜHLING. Straszna ta mowa.
Na przekor wiec tej paskudnej niemieckiej nazwie, poszlam z Toyka na cmentarz szukac primavery, ktora w tym roku bawi sie z nami w ciuciubabke. Drzewa wisniowe na centralnym kampusie juz przekwitly, nie chcialo mi sie jakos tam pojsc i robic zdjec. Nasza zaokienna czeresnia jeszcze w ogole nie ma kwiatow, podczas gdy w poprzednich latach o tej porze juz gubila platki, ktore wygladaly jak padajacy snieg. Teraz sniegu nie musza platki udawac, sam pada.
Jeden z naszych fotografow z grupy zlapal juz w obiektyw swiezo wyklute kaczeta i gasieta, sliczne zolciotkie klebuszki. Mnie znow nie chce sie podjechac ani nad Kiessee, ani do tego parku, gdzie piskleta byly widziane. Z Toya to nie fotografowanie, bo trzeba ja pilnowac i prowadzac na smyczy. Niby slucha, kiedy ja prosze, zeby zaczekala, ale jest to meczace zarowno dla niej, jak i dla mnie. Zreszta nie chce obecnoscia psa denerwowac pierzastych rodzicow. Moze pojde sama, ale nie wiem, czy bedzie mi sie chcialo.
Lubie ten nasz cmentarz, te cisze przerywana ptasimi popisami wokalnymi, wiewiorki uwijajace sie w koronach drzew. Musze pochwalic Toye, ze wprawdzie stawiala uszy, ale nie odwazyla sie skoczyc za wiewiorkiem, bo ja o to poprosilam.
Po raz niewiemktory zreperowano zdewastowane przez wandali rondo noblistow, ciekawe na jak dlugo wystarczy.
Ogladajcie zdjecia w pelnej rozdzielczosci, wystarczy na nie kliknac.
Bardzo lubie zolte kwiatki. Kochana Toyka, zeby tylko pszczolka jej nie zaatakowala. Cmentarz piekny, jak park.
OdpowiedzUsuńFakt, nasz miejski cmentarz jest przecudny i miejscami wyglada bardziej jak park, a nie miejsce spoczynku, nie ma tego natloku grobow jak na innych cmentarzach, a na polskich to juz w ogole. Czesto tam chodze, zwlaszcza ze moge z Toyka (oczywiscie z pelnym wyposazeniem w gówniane torebki!)
UsuńOoo! U Was wiosna w pełni! U nas też trochę kwiatów, ale na taki wybuch kolorów trzeba jeszcze poczekać .
OdpowiedzUsuńA cmentarz piękny. Nie dziwię się, że lubisz tam spacerować.
Ten wybuch dokonal sie w ciagu ostatnich trzech dni, dlugo nie bylo nic, a potem nagle eksplodowalo zielenia i kwieciem.
UsuńTen cmentarz lubie tez dlatego, ze mozna tam wchodzic z pieskami, nie na kazdym wolno. Sama bym sie raczej nie odwazyla, choc kiedys bywalam tam sama regularnie, ale czasy sie zmienily, bywa niebezpiecznie.
Wybrałam sobie dwa zdjęcia primaverales 5 i 8 ale wszystkie sa bardzo wiosenne i sliczniutkie..masz wiosne!!!!
OdpowiedzUsuńMotyl po hiszpansku brzmi tez ladnie...mariposa..ale najpiekniej po portugalsku..borboleta portugalczycy lubia zdrabniać wiec brzmi motylek..borboletinha (borboletinja)
a co do niemieckiego to się z Toba zgadzam...ktoz to wymyslil taki twardy język!
Mariposa tez ladnie, po portugalsku nie znalam, ale nawet po polsku brzmi lepiej niz ten schmetterling, co nie? Nawet angielski butterfly (maslana mucha? :D ) jest lepszy.
UsuńPrzygotowuje post slodszy od sacharyny, mamy juz piskleta i wyobraz sobie, ze wybralam sie je sfocic. Sa niewyobrazalnie przepiekne i do schrupania.
O rany!! czekam niecierpliwie!
UsuńZrobie go na niedziele, zapraszam.
UsuńNie znam niemieckiego, choć, co oczywiste, potrafię go rozpoznać i nawet niektóre zwroty rozumiem. Ma swoją specyfikę, ale nie jest, jak dla mnie, bardzo nieprzyjemny; ma swoją własną (fakt, dość specyficzną) melodię. Żałuję nawet, że nigdy się go nie uczyłam, bo chętnie poczytałabym jakieś wiersze.Poezja bardzo podkreśla melodię i rytm języka, ale trzeba znać wymowę wyrazów, a to u mnie jest intuicyjne i prawdopodobnie w wielu przypadkach nieprawidłowe.
OdpowiedzUsuńA co do motyla - SCHMETTERLING - to wydaje mi się raczej zabawny i podoba mi się jego brzmienie. Słychać w nim delikatny trzepot motylich skrzydełek; na pewno nie raz słyszałaś, jak uwięziony w pokoju motyl obija się o szybę, albo o wnętrze dłoni, kiedy go złapiesz, w celu wypuszczenia, oczywiście. Podoba mi się niemiecki schmetterling bardziej od angielskiego butterfly, co przetłumaczyłam sobie jako "latające masło". Tłumaczenie, choć prawidłowe (butter - masło, fly - latać) wydaje mi się idiotyczne, a na dodatek nie mogę się od niego uwolnić :D:D:D
I tu bys sie pomylila, Ninus, bo schmettern po niemiecku to nie delikatny trzepot motylich skrzydelek, a TRZASKAC; GRZMIEC; GRZMOCIC - no sama powiedz, typowe, nie?
UsuńA w angielskim pierwszy rzeczownik pelni role przymiotnika, wiec butterfly to raczej maslana mucha, bo latajace maslo byloby flybutter. ;)
No, wiem, ale tak sobie kiedyś, w początkach nauki angielskiego przetłumaczyłam i mi zostało; jak napisałam, nie mogę się pozbyć, siedzi mi to głupie tłumaczenie w głowie jak rzep na psim ogonie :D:D:D
UsuńAha. No tak, teraz zatem trudno Ci sie przestawic, skoro przez cale zycie bylo to latajace maslo :)))))
UsuńToya Cudna. Lubię stare cmentarze. Ja tam wolę "szmeterlingi", "majkefery" i "biny" (biene). Przynajmniej charakternie brzmią.
OdpowiedzUsuńCiepła i zdrowia.:)
No wez, Jaskolko! Ja mam tej charakternosci na codzien po kokarde, tu wszystko brzmi jak rozkaz rozstrzelania. Przez cale polskie zycie uczylam sie angielskiego, zeby wyladowac w Niemczech. Na poczatku pobytu nawet mi ta znajomosc angielskiego pomagala, pozniej sie juz przyzwyczailam, ale nigdy nie polubilam tego jezyka.
UsuńAaa, cieplo poszlo sie bujac, dzisiaj rano znow byl tylko 1°C i pewnie bede musiala uskuteczniac szybne skrobanki.
Rany, przeczytałam szybkie skrobanki.:):):):):):):):):) dalej sobie dośpiewaj.
UsuńJa tam jestem uniwersalna, tanczy, spiewa recytuje, krawaty wiaze, usuwa ciaze :))) Na szybko i bezbolesnie. :)))
UsuńAaa, jednak nie musialam skrobac dzisiaj rano ;)
hehe szmeterlingi i inne fajne zwroty już wykorzystałam w spektaklu. Ale ja lubię niemiecki :-) nie kpię, lubię. Uważam, że jest miły i miękki i ładny, no może nie wszędzie. W polskich filmach owszem nie jest ;-) a cmentarzy nie lubię od dawna. nie chadzam, Wyobraźnia robi mi takie rzeczy, że muszę brać leki uspakajające.
OdpowiedzUsuńTeatralno, ja wiedzialam, ze jestes... inna, ale nie ze az tak, ze lubisz niemiecki. Stopien Twojej innosci jest porazajacy (modne slowo) i przerazajacy :))))) No ja nie mogie, "mily i mientki" na dodatek. Dla mnie brzmi jak komenda dla plutonu egzekucyjnego. ;)
UsuńPantero, on i tak ładniej brzmi od węgierskiego, co to kimoszjakotomosz. Naprawdę nie jest taki paskudny. Porzuć wojenne skojarzenia i poczytaj Goethego. Mnie wychowanej na Śląsku dużo słów siedzi w głowie i czasem sobie takim niemieckim wyrazem rzucę, bo jest "masniejszy" (oddaje wierniej), jak to się tutaj mówi.
UsuńJa nie mam wojennych skojarzen, inaczej nie moglabym tu w ogole zyc, po prostu ten jezyk mi zupelnie nie lezy, wegierski tez, jakby co i pewnie jeszcze kilka innych na swiecie. Jedyny jego plus, to ze wreszcie zaczelam rozumiec po slasku ;)))
UsuńCo ja poradze, ze np. rosyjski jest dla mnie znacznie piekniejszy.
A ja potem sobie pomyślałam, że chyba mi też trudno było by żyć w Niemczech. Właśnie przez ten twardy język i chyba Cię rozumiem. Co innego słuchać go sporadycznie, co innego żyć z nim codziennie. Mnie się podoba "z daleka". Rosyjski bardzo lubię i potrafię bardzo dobrze się nim posługiwać. I uwielbiam kulturę rosyjską, ale u nas jakby tego kraju nie było, a skojarzenia są tylko jedne. Szkoda.
UsuńMali ludzie, najczesciej przynaleznosci koscielno-pisowskiej beda nienawidziec ruskich, bo ksiunc im kazal. Ten wieczny zachwyt zachodem i kompleksy wobec niego, jednoczesnie taka protekcjonalnosc wobec Rosjan. Zenujace.
UsuńMatko, to u Ciebie wiosna pełną gębą. U nas wszystko w tym roku spóźnione, nawet liści na drzewach jeszcze nie ma, a co dopiero kwitnące...
OdpowiedzUsuńPiękny spacer i Toya wiadomo ♥
Nie no, kwitnace majo najpierw kfiotki, a potem liscie im wyrastaja. U nas tylko nieliczne drzewa ubraly sie w jasnozielony woal, reszta jeszcze naga. :)
UsuńZawsze wydawało mi się, że niemiecki brzmi fatalnie, dopóki nie przebywałam więcej w Holandii. Niderlandzki - to jest koklusz podczas gruźlicy, a nie język :-).
OdpowiedzUsuńNo fakt, chociaz da sie dosc dobrze zrozumiecznajacym niemiecki, zreszta w Holandii mozna sie po niemiecku niezle porozumiec. Lubie Holendrow, to taki luzacki i pozytywnie nastawiony narod.
UsuńAno Babcia nie zaszczepiona była. Na dziś sytuacja jest już w miarę opanowana.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Czyzby babcia byla antyszczepionkowcem? W przeciwnym bowiem razie powinna byc juz dawno zaszczepiona, jak to babcia.
UsuńZ niemickim nigdy nie bylo mi po drodze i raczej ciarki mi po grzbiecie laza, jak mi to w ucho wpadnie. Tubylcze narzecze tez jest nieco twardawe i szeleszczace, zwaszcza w porównaniu z brazilijskim wariantem, znacznie miekszym, czy tez spiewniejszym. Szkoda tylko, ze przez zalew brazylijkich seriali juz zaczynam wrecz alergicznie na niego reagowac.
OdpowiedzUsuńZawsze mnie zazdrosc zzera, jak fotki tego cmentarza zalaczasz, piekny jest i taki wiosenny. W grajdolku pogoda juz kompletnie ocipiala. Po dwóch tygodniach w prawie letnich ciuchach znowu jaks cholera (Lola dla odmiany zwana) sie tu placze, deszczem, gradem i burzami czestujac. Po tym slonecznym okresie juz nawet niektóre osty przekwitly i nasionami sypia, a typowo wiosennej zieleni praktycznie nie bylo :(.
Nie mam zupelnie zadnej wiedzy o jezykach Twoim i hiszpanskim, dla mnie brzmia zupelnie podobnie i nie rozrozniam ich. No wiem, nie irytuj sie, sa na pewno tak rozne jak polski i rosyjski, ale dla mnie brzmia bardzo podobnie. Dla mnie cala Ameryka Poludniowa porozumiewa sie tym portugalsko-hiszpanskim i pojecia nie mam, w ktorym kraju jak sie mowi.
UsuńNo juz nie marudz, bo chyba deszcze sa tam u Was bardzo potrzebne, wiec niech pada. Tegoroczna zima i dosc deszczowa wiosna dobrze podzialaly i uzupelnily deficyty wod podziemnych, moze nie bedzie w tym roku suszy.
Nie lubie jezyka niemieckiego, dobrze ze nie musze sie go uczyc, ale sa trzy slowa ktore chcialabym wymawiac w miare poprawnie, chyba udaje sie Frankfurts i Presswurst ale co ja wyprawiam Lachschinken.
OdpowiedzUsuńDla mnie ten niemiecki to dopust bozy, nauczylam sie, bo musialam, nie mialam innego wyjscia, ale przez cale polskie zycie uczylam sie angielskiego i naprawde powinnam wyladowac zupelnie gdzie indziej, jak nie w GB, to w USA, ostatecznie w Australii. Teraz juz bardzo duzo pozapominalam, bo od co najmniej 30 lat w ogole nie uzywam :(
UsuńGdybys wyladowala tam gdzie piszesz mialabys utrudnione dotarcie do Polski, a przeciez chcesz mame odwiedzac. A Toya? Nie mialabys Toyki.
UsuńNo fakt, nie da sie ukryc, ze moje zycie byloby diametralnie inne i nie jestem pewna, czy chcialabym, zeby bylo inne. Tyle tylko, ze jezyk lubilabym bardziej :)))
UsuńJak przyleciałam z Niemiec do USA, to tęskniłam za niemieckim. Z początku myślałam, że wystarczy mi znajomość kilku słow po niemiecku, długo nie zostanę, ale potem tak bez bólu, z nasłuchu wszedł. Radziłam sobie dobrze wszędzie i byłam samodzielna. Amerykanom gały wychodziły z orbit na mój akcent. a Niemcom jakoś nie przeszkadzało. Małomówna się zrobiłam z tego wszystkiego:)
OdpowiedzUsuńHe he he. Mnie na poczatku pobytu bardzo pomogla znajomosc angielskiego, nie tylko dlatego, ze to jedna grupa jezykowa i jest sporo podobienstw, choc stopien trudnosci niemieckiego nieporownywalny, ale rowniez dlatego, ze moglam porozumiewac sie z Niemcami prostym szkolnym angielskim, bez udziwnien i trudnych slow. Kiedys dla odmiany poproszono mnie o pelnienie roli tlumacza, bo nazywalo sie, ze znam angielski, przy Australijczyku, nie zrozumialam ani slowa. Dopiero, kiedy poprosilam, zeby mowil wolniej i "bardziej" po angielsku, jakos udalo mi sie z nim dogadac. Podobnie zreszta bylo ze Szwajcarem, musialam prosic, zeby mowil "bardziej" po niemiecku, bo go nie rozumialam. :)))
UsuńA ja muszę przyznać, że brzmienie niemieckiego bardzo lubię, choć nie znam dobrze tego języka. Jest wyraźne i melodyjne. Oczywiście, gdy przedstawione zostanie karykaturalnie, stanie się tępe i agresywne. Wydaje mi się, że nasz, jako Polaków, odbiór tego języka jest zachwiany przez niekoniecznie miłe wspomnienia z nim związane.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
PS. Piękne kwiatki!
Skoro przez ponad 30 lat zycia tutaj nie przekonalam sie do melodyjnosci tego jezyka, to i pewnie juz sie nie przekonam. Musze z tym zyc i juz, ale nadal nie lubie i naprawde nie ma to nic wspolnego z wojenna przeszloscia. :)
Usuń