O tym, ze Toya nie jest latwym psem, wiecie juz dawno, trzeba jej bardzo pilnowac, przez caly czas obserwowac i dzialac zanim ona dzialac zacznie. Ona ma nie tylko przyslowiowo dobry psi wech, ale widzi z daleka jak kot. Kiedy ja z nia ide, obserwuje nie tylko sokolim wzrokiem cale otoczenie, wypatrujac innych psow, zajecy, wiewiorek czy krolikow, zeby zdazyc ja zapiac zanim ona je zauwazy, ale rowniez patrze na nia, czy idzie wyluzowana z uszami polozonymi, czy wykazuje wyostrzona czujnosc podniesieniem uszu i zmarszczeniem czola. Wtedy wiem, ze na czyms sie koncentruje i gotowa jest skoczyc i za czyms pobiec, nawet jesli ja tego jeszcze nie widze. Ma sucz niestety bardzo silny instynkt lowiecki i nawet nasz guru Christian z psiej szkoly powiedzial, ze jest to praktycznie nie do opanowania.
Inna rzecz, ze moj slubny w ogole sobie z nia nie radzi. Ani ze soba. Tlumacze, ze ma ja obserwowac, bo w jego przypadku obserwacja otoczenia mija sie z celem, Burek ma znacznie lepszy wzrok i szybciej cos zauwazy. Prosze tez, ale daremnie, zeby na chodniku prowadzil ja na krotkiej smyczy tak, zeby ona szla przy nodze. Jak to wyglada w praktyce? Burek ciagnie, on podaza za nia na napietej smyczy. Juz niektorzy sasiedzi mi mowili, ze to wyglada, jakby to pies wyprowadzal slubnego na spacer, nie odwrotnie. Teraz uzywamy smyczy flexi, bo jest okres ochronny i Toya w ogole nie jest puszczana wolno, wyjatkiem jest psie kapielisko, ale tam zwyczajowo psy biegaja wolno. Uczulam slubnego na blokowanie smyczy, kiedy idzie z psem po chodniku, blokowanie, a nie trzymanie palcem, bo kiedy pies szarpnie, on nie zdazy sie nawet zorientowac. Ale moge sobie mowic, on wie lepiej. Kiedys szlismy przez cmentarz, gdzie jest duzo wiewiorek i jak Toya szarpnela, tak wyrwala mu smycz z reki i pognala za gryzoniem. Dobrze, ze byl to cmentarz, a nie ulica z jezdzacymi samochodami. Czasem mam wrazenie, ze on zwyczajnie robi mi na zlosc, a ze przy tym naraza psa na niebezpieczenstwo, to juz nie pomysli.
Juz dwie osoby z sasiedztwa powiedzialy do mnie przy okazji spotkania, ze kiedy Toya jest ze mna, to zupelnie inny pies. Ma Toyka na dzielni takiego nawiekszego i najgorszego wroga, psa, ktory nie wiadomo, gdzie ma przod, a gdzie tyl, ta rasa nazywa sie bobtail. Kiedy go widzi, dostaje palmy. Ja oczywiscie daje sobie z nia rade, bo kaze siadac na tylku, trzymam w reku smaczek i nie pozwalam nawet okiem rzucic w jego strone, po prostu ja rozpraszam i skupiam na czyms innym. Nawet nie warknie, nie szarpie sie, czeka az tamten przejdzie i wtedy jest chwalona i dostaje nagrode. Przy slubnym szarpie sie, szczeka, raz mu sie wyrwala, pognala do tamtego i troche sie pogryzly, wtedy poszla skarga do Ordnungsamtu. Slubny nie rozpoznaje jej przygotowan do ataku, uszu, czola, zjezonego grzbietu, ale juz sam sie boi, co przez smycz jak przez kabel elektryczny dociera do psa, ktory uznaje, ze trzeba go bronic. Ja, widzac tamtego z daleka, juz kaze jej klasc uszy i siegam po pomoce naukowe.
Ktoregos dnia slubny wraca ze spaceru z Burkiem broczac krwia i kulejac. Myslalam, ze psy sie pogryzly, a on interweniowal, ale nie. Wedlug relacji szli sobie i nic sie nie dzialo, nic nie bylo widac i nagle zza rogu wylonil sie ktos z psem. Burek szarpnal tak mocno, ze smycz poranila slubnemu palce do krwi, a przy okazji rymnal u hukiem na dupe prosto w kraweznik. On jest bardzo chudy, wiec musialo zabolec, mnie ochronilaby poducha tluszczu. No coz, gdyby zwracal wieksza uwage na psa, a nie gapil sie niewiadomogdzie i nie myslal o niebieskich migdalach, moglby uniknac nieszczescia.
Oczywiscie opatrzylam rany wojenne, ale juz dupy nie ojojalam, dobrze mu tak! Nie oszczedzilam tez sobie i jemu dydaktycznej pogadanki, gdzie raz jeszcze poradzilam bardziej uwazac na psa, ktory na 100% wyczul obecnosc tego drugiego daleko za rogiem. Ale pewnie znow bedzie wiedzial lepiej.
Łatwiej wychować psa niż człowieka...
OdpowiedzUsuńPowodzenia!
Hahaha! Świetne!
UsuńZebys wiedziala! Zwlaszcza starszego czlowieka z wieloma narowami i zlymi przyzwyczajeniami. Szczegolnie takiego, ktory w ogole nie zauwaza swoich starczych zmian. :)
Usuńsocjalizacja szczeniaka, to trudny kawałek chleba... Ciri jest bardzo uparta, bardzo i nadal gryzie. i wykłóca się. Czasami tracimy do niej cierpliwość. Na razie nie mowy o takich zachowaniach, że atak na innego psa albo ganianie za gryzoniami: psów się boi i nawet szczekanie powoduje ucieczkę do domu, na polu była pierwszy raz z nami wczoraj i na smyczy, bo uczy się chodzić. Innych zwierząt i ptaków też się boi. Ostatnio uciekała w popłochu od stada perliczek...ale ona jeszcze mała jest. Za to nasze koty atakuje bez przerwy.
OdpowiedzUsuńGdybym ja Toye dostala jako szczeniaka, to ona bylaby inna, bo dalabym rade i miala czas nie dopuscic do rozwiniecia sie pewnych zlych nawykow. Ale dostalismy ja, kiedy miala juz okolo roku i nie wiadomo jak dlugo zyla na ulicy, byla pogryziona, slady ma na lapach do dzisiaj. Nie bylo latwo ja wychowywac, trzeba bylo najpierw zbudowac wiez, a to trwalo jakis czas. Ze szczeniakiem poradzilabym sobie migusiem, z doroslym psem po przejsciach bylo trudniej, znacznie trudniej.
Usuńznam historie Toyki doskonale i może nie wiesz ale masz mój szacunek dozgonny.
UsuńNo nie wiedzialam, ale teraz wiem i bardzo sie ciesze ♥
UsuńOmatko, Baluś w suczej skórze. Trudna miłość...
OdpowiedzUsuńBalus latwiejszy, bo mniejszy i latwiej go spacyfikowac, a Burek ma tyle sil co perszeron na dopalaczach, dlatego trzeba na nia sposobu, a nie sily. Przez cztery lata slubny nie umial tego sposobu znalezc, choc to on przeciez najczesciej z nia chodzi, wiec ich wiez powinna byc sto razy silniejsza od naszej.
UsuńMoja przyjaciółka zawsze mówiła, że jedyna czynność, którą można bezpiecznie zlecić facetowi to zrobienie dziecka i chyba coś nie coś racji w tym było;)))) Po większości spacerów Flika z moim ślubnym zawsze były kłopoty jelitowe bo ślubny nie zauważał, że Flik "żerował" na trawniku.
OdpowiedzUsuńMiłego;)
Ci faceci to chyba chodza z glowami w chmurach, a tu trzeba pod nogi patrzec i pilnowac oraz myslec za siebie i zwierze jednoczesnie. Ale dla nich myslenie za siebie to juz wysilek ponad miare...
UsuńPodziwiam ludzi , którzy potrafią wychować psa. To bardzo trudne!
OdpowiedzUsuńOd szczeniaka nie jest to trudne, trzeba cierpliwosci, konsekwencji i milosci, my zmagalismy sie z blisko rocznym, a wiec praktycznie doroslym psem, ktory zakosztowal bezdomnosci i walki o jedzenie. Z psem, ktory byl bity i nie ufal ludziom. Nie do konca nam sie udalo, ale wyprowadzilismy, a wlasciwie to ja wyprowadzilam ;) Toyke na ludzi :)))
UsuńSzczere gratulacje!To wielka sprawa.
OdpowiedzUsuńDziekuje, Matyldo ♥
Usuń