Niedawno media obiegla wiadomosc, ze trojka dzieci znecala sie nad niepelnosprawnym umyslowo mlodym doroslym, jednoczesnie filmujac cala sytuacje i majac niewatpliwie przedni ubaw. Dzieciaki w wieku 11-13 lat, dwie dziewczynki i chlopiec, kazaly swojej ofierze klekac, przepraszac, prosic o zwrot zabranej mu pilki, pluli na niego i ponizali go w najgorszy sposob. Swoje "dokonania" umiescili w sieci i dzieki temu szybko zostali namierzeni przez odpowiednie sluzby.
Innym razem tzw. patobloger o ksywce Kamerzysta znecal sie w podobny sposob nad innym uposledzonym 18-latkiem, ktoremu kazal skakac z okna do smietnika, zjadac kocie odchody i wykonywac inne upokarzajace czynnosci, a wszystko to za obietnice otrzymania kilku groszy. "Mam poj**a, który za kasę zrobi wszystko" - chwalil sie przed kamera.
Nie sa to pierwsze ani z pewnoscia ostatnie sytuacje tego typu, a mnie nasuwa sie pytanie, skad w dzieciach i w ludziach w ogole tyle bezinteresownego okrucienstwa, skad czerpia wzorce ponizania innych, dlaczego sprawia im to przyjemnosc? Dzieci sa z natury okrutne, w wiekszej grupie uwielbiaja znajdowac sobie kozla ofiarnego, jakiegos okularnika czy grubaska, dziewczynke biednie ubrana, chlopca mniej sprawnego fizycznie i znecac sie nad nimi. Sama bylam dzieckiem, nad ktorym znecala sie grupka dziewczynek w podstawowce, mialam lekka nadwage i wiem, jak boli bycie obiektem kpin. Wtedy nie umialam byc asertywna, przejmowalam sie kazdym slowem, ktore bolalo bardziej niz gdybym dostala kijem przez plecy. Nie bylam jedyna, jak sobie dzisiaj przypominam, jeszcze gorzej miala corka grabarza alkoholika, ktorej ojciec czesto lezal gdzies po rowach w sztok pijany, jakby to byla jej wina. Naprawde wiem, jak okrutne potrafia byc dzieci, zwlaszcza w grupie.
W liceum to sie zmienilo, nie tylko dlatego, ze schudlam, ale tez nabralam pewnosci siebie, choc niestety nie mialam nigdy oparcia w rodzicach, przeciwnie, ojciec potrafil dosadnie krytykowac moja figure, zreszta nie tylko figure.
Zastanawia mnie jednak, jak bardzo to okrucienstwo przybralo na sile w obecnych czasach. Czytajac, co sie wyprawia w szkolach, mysle, ze gdybym teraz miala sie zmagac z czyms podobnym, chyba nie przezylabym podstawowki. Przestaje sie dziwic, dlaczego coraz mlodsze dzieci odbieraja sobie zycie, bo to jest po prostu nie do ogarniecia i wytrzymania przez przecietnie odporna mloda psychike. Przy czym mlodzi sadysci zewszad maja jakby przyzwolenie na swoje okrucienstwo. Juz od najmlodszych lat wpaja im sie, ze wszelka innosc nie zasluguje na tolerancje i szacunek. Przoduje w tym niestety kosciol, obecny w zyciu dziecka juz od przedszkola, gdzie dzieciaki nie biorace udzialu w koscielnym praniu mozgow zwanym dla niepoznaki katecheza, straszone sa pieklem dla siebie i rodzicow. Szkola to teraz taki hardkor, szczegolnie dla mlodziezy nie do konca zdecydowanych, jakiej sa plci i jakie maja preferencje. Przoduja w ich dreczeniu mlodzi pobozni katolicy, ci "normalni", co to tylko do dziewczyn, choc krotko, bo niebita baba moze sie znarowic. Oczywiscie katecheci dzielnie tym ratownikom wartosci katolickich sekunduja, a pedzie w rurkach niech ida na tory, po co takie dziwadla w zdrowym katolickim spoleczenstwie, nawet dzieci toto nie moze dac panstwu, tfu! zboczency spod teczy!
Juz wtedy zaczyna sie zastraszanie mniejszosci, tak pieczolowicie pielegnowane pozniej przez poboznych katolickich politykow, przybijajacych na miejskich rogatkach szyldy o tresci Strefa wolna od LGBT, choc moim zdaniem swiadczy to bardziej o braku rozumu i typowej przykoscielnej zawzietosci i nienawisci dla wszystkiego, co nie przasne, zapijaczone, brudne i niechlujne, zepsute, nienawistne, chciwe, leniwe - takie katolskie i polaczkowe, bo nie polskie przeciez.
Wszystko w tym kraju zmierza ku najgorszemu i czasami mam wrazenie, ze ten narod na nic lepszego nie zasluzyl.
Takie zachowania były od zawsze. Żeby nie sięgać zbyt daleko, już w starożytności poniżano i okrutnie traktowano niewolników, niższe klasy społeczne, wrogów, także kobiety i dzieci - wszystkich których uznawano za istoty niższe. Co prawda istniały filozofie i religie sprzeciwiające się takiemu traktowaniu ludzi, lecz do codziennej praktyki niewiele wnosiły. Prawodawstwo zrównujące prawa ludzi i ruchy walczące o te prawa są stosunkowo młode, a złe traktowanie innych sięga do zachowań stadnych, gdzie inny = wróg, a na pewno - gorszy. Do tego (jak piszesz w poście) dochodzi sposób sprawowania władzy, wychowanie, system oświaty, religia i mamy to co mamy. Na dodatek dostęp do informacji, którą osobniki, powiedzmy, mało empatyczne, traktują jako źródło sposobów złego traktowania innych.
OdpowiedzUsuńLudzie robią to wszystko, "bo mogą". Reszta ich nie obchodzi, a do tego czują się bezkarni i nawet, kiedy się ich złapie za rękę, twierdzą, że to nie ich ręka.
Muszę jeszcze dodać, że to samo dzieje się, w większym lub mniejszym stopniu, na całym świecie, nie jesteśmy wyjątkiem.
Wlasnie, "bo moga" i to jest w calym zagadnieniu najstraszniejsze, to przyzwolenie na okrucienstwo, a nawet jego pochwaly i pewna gwarancja bezkarnosci, jak w przypadku zabojcy Adamowicza.
UsuńMasz racje, to dzieje sie wszedzie, u nas tez panuja podwojne standardy, taryfa ulgowa dla kolorowych i pelna surowosc dla wlasnych obywateli. Nie trzeba nawet szczucia, wystarczy jeden czy drugi przyklad bezkarnosci.
Tolerancję, a może raczej "obojętność na różnice" (bo tu nie chodzi o świadome działanie, tylko o naturalne zachowanie) wynosi się z domu. W szkole możemy tylko doszlifowywać to, co rodzice przygotowali. Nie nauczę tolerancji dziecka, które do mężczyzny na ulicy zwraca się "ty czarnuchu" (sytuacja autentyczna!). Takiego określenia dziecko uczy się w domu, słuchając rodziców, dziadków, wujków i sąsiadów.
OdpowiedzUsuńCzy szkoła może pogłębiać nietolerancję? Myślę, że tak. Ale z całą pewnością pracuje w szkole mnóstwo osób, które są otwarte i pokazują na swoim przykładzie, że można myśleć po swojemu i bronić swojego zdania. Problem w tym, że ja widzę ucznia przez 45 minut w tygodniu, a rodzic przebywa z nim od urodzenia.
Mam wrazenie, ze kiedys nauczyciele szybciej reagowali na zle zachowania uczniow, teraz wydaje sie, ze maja w nosie, nie chca widziec problemow w klasie. Inna rzecz, ze kiedys nauczyciel sie nie certolil, przywalil linijka, postawil do kata i uczen mial czas ochlonac, teraz nie wolno lamac praw dziecka. A ze dziecko lamie prawa kolegi, to juz mniej wazne. Czasem mam wrazenie, ze dzisiejsi nauczyciele maja wylacznie obowiazki, a dzieci prawa.
UsuńO, właśnie. Te zachowania wynosi się z domu, a potem mogą się pogłębiać, zależy w jakie środowisko się trafi. Nauczyciel może niewiele albo nic zgoła, a na dodatek mnóstwo rodziców twierdzi wprost, że wychowanie to nie ich sprawa, a zadanie szkoły.
OdpowiedzUsuńJasne, przeciez rola rodzicow to kasowanie 500+, o reszte niech sie szkola martwi. Tylko bronbuk nie za ostro z synusiem, on taki pobozny, wiec nie moze byc zlym dzieckiem. :)))
UsuńNo i zgadzam się z Kalina. Dom a teraz doszedł rząd,prezydent i cała reszta która robi nagonki na LGBT. W kraju tutejszym niepełnosprawnych do niedawna ukrywano jak coś wstydliwego. Ot taki katolicki sznyt. Dziś podpalili bezdomnego wczoraj kota przywiązalivdo zderzaka psa....przysięgam ci że patologia sięga tu Tatr. Nauczyciele mogą mówić, mogą karać mogą krzyczeć. A tak po prawdzie gówno mogą. W obliczu rodziny najświętszej oczywiście rządu i kościoła. No ale podobno kropla drąży kanon.
OdpowiedzUsuńKamień oczywiście😄
UsuńZa moich szkolnych czasow samobojstwa wsrod dzieci praktycznie nie wystepowaly, nie byly takim problemem jak teraz. I jednak okrucienstwa na tak wielka skale tez nie bylo. Mam wrazenie, ze im wiecej religii w zyciu publicznym, tym narod gorszy.
UsuńMoże dlatego, że tę religię wciska się na siłę w każdą szczelinę, coraz szerzej i coraz głębiej. A przecież przy spowiedzi wszystko da się rozgrzeszyć...
OdpowiedzUsuńMoże w tym coś jest?...
To tez, z pewnoscia katolicy czuja sie bezkarni, wystarczy przeciez wyszeptac "bylem niegrzeczny" i juz mozna zaczynac od nowa psocenie, z morderstwami wlacznie :)))
UsuńMass racje, dzieci potrafia byc okrutne, doslownie poluja na ofiare, na kogos innego, tak chyba zawsze bylo w szkolach. Teraz internet pomaga tym co szukaja slawy w najbardziej podly sposob.
OdpowiedzUsuńDo pewnego wieku to okrucienstwo wynika bardziej z niewiedzy niz braku empatii, ale juz w pierwszych klasach podstawowki dzieci powinny zaczac zdawac sobie sprawe, ze cos moze zabolec. Tymczasem zachowuja sie jak kury zadziobujace najslabszego w stadzie osobnika.
UsuńPowinno być karane, tak jak kiedyś było. Choć znam trochę wszystko z innej strony, gdy dziecko alkoholika było prześladowane, gdy dziecko upośledzone było chowane w domu i tam umierało, a znów pamiętam moją cudowną nauczycielkę z pierwszej klasy, która tłumaczyła nam, *e jesteśmy wszyscy równi.
OdpowiedzUsuńMam wrazenie, ze naszym nauczycielom jeszcze zalezalo, jeszcze sie chcialo, a przede wszystkim pozwalano im nas wychowywac. Nikt by nauczyciela nie pozwal, gdyby komus z nas przylal.
Usuń