Jak pamietacie, przed dwoma laty nie udalo mi sie dostac ani do Palacu Herbsta, ani zwiedzic ogrodu, bo kasjerka nie miala wydac ze stowy i nie pomogly prosby, ze mieszkam za granica i moge dlugo nie miec okazji do ponownego przyjazdu. Jakbym wykrakala, bo niedlugo wybuchla pandemia i dwa lata przeszly, zanim znow moglam odwiedzic Lodz. Najpierw postanowilam sie na smierc obrazic na to muzeum, ale mi przeszlo, ciekawosc zwyciezyla i skoro w drodze powrotnej z Monopolis mialam tenze palacyk po drodze, to postanowilam sprobowac raz jeszcze. Wyobrazcie sobie, ze tym razem trafilam na dzien otwarty i wstep byl za darmo. No jakies tam zadoscuczynienie za poprzednie potraktowanie.
Weszlam i... przepadlam! Zrobilam miliard zdjec, mojemu zachwytowi nie bylo konca. Co ja poradze, ze takie wille bardzo mi sie podobaja. Nie zeby zaraz wszystko bezkrytycznie mnie zachwycalo, baroki, blichtry i przerosty formy nad trescia - to nie, ale ogolnie moglabym tam pomieszkiwac. Szczegolnie urzekly mnie sypialnie pani i pana domu, polaczone w amfiladzie, niby osobne, a na przyjemnosci nie trzeba bylo wychodzic na korytarz 😉, za to w nocy nie budzilo chrapanie. Zostawie Wam link do opisu ekspozycji, wiec jesli kogos zainteresuje, moze poczytac wiecej o poszczegolnych pomieszczeniach TUTAJ - KLIK - to plik pdf, mozecie otwierac bez obawy, ciekawa zawartosc.
To mala zajawka z okolic wejscia do palacu, przygotujcie sie na naprawde strrraaasznie duzo ogladania. Z gory przepraszam i ostrzegam.
Po przekroczeniu progu pierwsze WOW, westybul. Rycerze trzymajacy lampy, witraz w wielkim oknie i zyrandol, na widok ktorego prawie zemdlalam z zachwytu. Nie musze chyba juz Was namawiac na powiekszanie sobie ogladanych zdjec.
Tuz obok pomieszczenia ze starymi fotografiami i tablicami opowiadajacymi historie Herbstow. Ona to corka Scheiblera, chyba najwiekszego fabrykanta w Lodzi, ktory podarowal ow palac corce i zieciowi z okazji slubu. Zebyscie sobie nie mysleli, ze jasniepanstwo tylko pachnialo i baki zbijalo, to dopowiem, ze Lodz ma im tez troche do zawdzieczenia, ufundowali szpital dla biednych dzieci, ktory funkcjonuje do dzisiaj jako Szpital Pediatryczny im. Korczaka, wtedy jednak nazywal sie Szpitalem dla Dzieci im.... hmmm... taaa... Anny Marii, a co!
To na pamiatke jakiejs fuzjii fabryki wlokienniczej z kopalniami |
A to podarek od wdziecznego narodu dla Matyldy Herbst zd. Scheibler za ufundowanie szpitala |
Sala balowa z widocznym balkonikiem dla orkiestry, zachwycila mnie dekoracja okien, pieknie udrapowanymi kotarami, parkiet i sufity tez niczego sobie.
Jadalnia - gdyby nie barierka uniemozliwiajaca wejscie, czlowiek by myslal, ze to dla niego te nakrycia i moze siadlby przy stole w oczekiwaniu na poczestunek. Zwroccie uwage na kunsztowne kominki i piece w pokojach.
Salonik mysliwski, pelniacy role palarni i karciarni. Na scianach dziela Kossakow. Taki wystroj lubie, jest przytulnie.
Salonik orientalny, gdzie jasniepanstwo eksponowalo trofea z podrozy po swiecie. Szczegolnie mnie oczarowal ten mebel z lustrem, nawet nie umiem go nazwac.
Gabinet, nad ktorym czuwa popiersie Karola Scheiblera, ojca Matyldy. Biblioteczka cymesik! Cudenko!
I to wszystko jesli chodzi o parter palacu, przepieknymi schodami udajemy sie na pietro, gdzie zaraz po lewej stronie zaczyna sie amfilada. Poczatkuje ja garderoba, za ktora znajduje sie... calkiem wspolczesnie wyposazona lazienka, rzadkosc w tamtych czasach. Dalej w prawo jest sypialnia pani domu, Matyldy. Wyposazona w stylowe lampy, przepiekne parawany i porcelanowe bibeloty.
Miedzy sypialnia pana domu a biblioteka znajduje sie tzw. pokoj rodzinny, tym razem skromniejszy i latwiejszy dla mnie do strawienia. Tu sie przesiadywalo, muzykowalo, gralo, bawilo.
Teraz zapowiedziana wczesniej biblioteka.
Za biblioteka byla sypialnia starszej pani, chyba matki pana domu, a tuz obok sypialnia panienki, typowy pokoj dzieciecy z tamtej epoki.
Dalej byl juz tylko pokoj goscinny, gdzie przyjemnie byloby bawic w goscinie, ja bym sie stamtad nie ruszala. Zwroccie uwage na kufer podrozny, taki ciezar musialo nosic chyba z dwoch umyslnych. Moja walizka to ulamek tamtego, a ledwie ja ciagnelam na tych koleczkach.
Praktycznie kazdy z pokoi byl odgrodzony barierka uniemozliwiajaca wejscie do niego, dlatego zdjecia mam tylko z perspektywy "od wejscia".
Przez sale balowa przechodzi sie do oranzerii, w ktorej zorganizowano niewielki lokalik gastronomiczny, ktory latem rozszerza sie na przestrzen w ogrodzie.
Sam ogrod to dzielo sztuki ogrodniczej, a ogarnia go jedna osoba z kilkoma pomocnikami. Mialam okazje chwile porozmawiac z ogrodnikiem, przy okazji bardzo go pochwalilam. Blizej palacu stoi stajnia, gdzie urzadzono galerie sztuki, ale nie wchodzilam, bo czas naglil, wolalam pospacerowac na zewnatrz.
Zebym ja Wam mogla przeslac dodatkowo zapach tych róz... Klasyczny niegdysiejszy zapach starych dobrych gatunkow, dzis juz takich nie ma.
I to juz koniec zwiedzania Lodzi, mam nadzieje, ze i Was zachwyca moja Uc, piekniejaca z roku na rok, organizujaca mieszkancom i gosciom coraz to nowe atrakcje, rozwijajaca sie preznie, choc zatracila juz status miasta przemyslowego, stajac sie powoli osrodkiem kultury.
Palac cudo nad cudami.Tak mnie zachwycily te wszystkie komnaty, ze na razie koncentruje sie tylko na nich, ogrod przelecialam i zostawilam na potem, bo ciagle wracam do roznych pomieszczen.
OdpowiedzUsuńZyrandon chce, zreszta wszystkie zyrandole chce, zachwycily mnie meble, chce duzy stol z jadalni oczywiscie krzesla tez, wezme tez zastawe slolowa, znaczy sie ten serwis obiadowy, w salonie srodkowym z tym duzym pieknym oknem znowu jest stolik dla mnie i wygodne krzesla, no i oczywiscie stolik karciany bo krzesla mnie zachwycily.
Tylko co zrobic jak ja chce zielony kominek jest taki piekny, piec zielony tez.
Ciezkie jest zycie chciec i nie dostac.
Nie pozostaje Ci nic innego, jak wybrac sie do miasta Uc i pod odlona nocy oproznic palac z mebli. Jak cos, to daj znac, ja pomoge, a meblami jakos sie podzielimy. ;)
UsuńJak sobie pomysle, jakie piekne meble sprzedalam w Polsce za bezcen, bo wtedy nie bylo zadnych mozliwosci najpierw je przechowac, a pozniej zorganizowac transport do Niemiec. Mialam przepiekny debowy stol, okragly, a po rozlozeniu na 12 osob - owalny i 12 krzesel na lwich nogach. Teraz nawet nie wiem, gdzie bym go zmiescila w tym moim klitkowatym mieszkanku, ale moze chociaz godnie moglabym to wszystko sprzedac.
To rzeczywiscie musial byc piekny stol i az 12 krzesel, ale ludzie maja ogromne domy i dzisiaj na spokojnie, bez pospiechu i z pomoca internetu sprzedalabys za porzadne pieniadze, ale czasu nie cofniesz.
UsuńWracajac do tego palacu zachwycajace jest ze ten caly luksus tak pieknie wypelnia te wszystkie pomieszczenia, tak jak zauwazylas w jadalnym jestes wrecz zaproszona zeby usiasc przy stole pieknie zastawionym, nawet zadbano o piekne kwiaty (chyba sie nie myle ze sa swieze kwiaty).
Tak, wszedzie tam sa swieze kwiaty, pewnie z ogrodu i szklarenki, ktora mignela na ktoryms zdjeciu. Ogolnie bardzo zazdroszcze ludziom takich pieknych domostw, przestronnych i doswietlonych, bo ja przez cale zycie gniezdzilam sie w za malych pomieszczeniach, w za malych mieszkaniach, obijajac o meble, ktorych wprawdzie nie bylo za duzo, ale przestrzeni za malo.
UsuńJako muzeum- rzeczywiście cudeńko, wypielęgnowane w każdym calu, ale jako miejsce do zamieszkania- dla mnie: nigdy!! Wykończyłabym się po tygodniu! ;)
OdpowiedzUsuńMatyldo, gdyby bylo Cie stac na taki dom, to i na sluzbe, ktora by dom sprzatala i zajmowala sie ogrodem - na pewno tez. Moze z poczatku wydawaloby Ci sie wszystko za duze, ale z czasem docenilabys przestrzen. :)
UsuńNo i przeszlam sie po oranzernii, calkiem duza i piekna. Kiedy wyszlam do ogrodu najpierw zachwycily mnie takie zolte kwiaty, chyba wzdluz oranzernii, duzo ich, roze wiadomo zawsze sa piekne. Ogrod ogromny, piekny, taki do podziwiania i relaksu.
OdpowiedzUsuńTe zolte kwiaty wzdluz oranzerii to ten sam gatunek, co te pomaranczowe na srodkowym klombie, ja mialam kiedys na balkonie takie same czerwone. Ja tam na lelujach (tak nazywam wszystkie kwiatki) zupelnie sie nie znam, z trudnoscia odrozniam roze od gozdzika :))), ale albo cos mi sie podoba, albo nie, a te sa rzeczywiscie zachwycajace, bo nawet ich liscie sa ozdobne same w sobie.
UsuńPieknie wygladaja te pomaranczowe w gromadzie, a liscie tak piekne ze nawet jak kwiaty przekwitna to liscie beda ciagle ozdoba. Tez nie znam sie na kwiatach, a jak znam nazwy to po polsku, ale dzisiaj na obiad mialam kasze jaglana polana syropem z kwiatow hibiscus i 5 kwiatkow zjadlam, nie wiem czy maja polska nazwe.
UsuńChyba tez nazywaja sie hibiskus, to dosc popularne kwiatki domowe, zreszta po niemiecku tez tak sie nazywaja.
UsuńTak, jak BBM, muzeum mogę zwiedzić, obejrzeć, ale mieszkać, to nie. Za, to ogród cudowny i tam mogłabym być... 😘
OdpowiedzUsuńNo dobra, jak mnie bedzie stac na palac Herbsta, to Ci wynajme kawalek i bedziem na starosc hasac po ogrodzie z psami :)))
UsuńProszę iść i zagrać w niemieckiego totka. 😘😘😘
UsuńBoguska! A jak myslisz, na co ja wydaje co tydzien kupe kasy? Ale Ty tez moglabys probowac u siebie dopomagac szczesciu.
UsuńNie wyobrażam sobie mojego życia w takim domu. Ze sporą ilością służby, bo przecież ktoś to sprzątał, kufry ciągał po schodach, w piecach palił, węgiel i drewno nosił, pościele zmieniał, wodę grzał, itd., itp.
OdpowiedzUsuńWyzysk człowieka przez człowieka.
Ciekawe, że kiedy się zwiedza takie różne monumentalne budowle, to mało się myśli jakim kosztem i czyim to wszystko zostało wybudowane i umeblowane.
Natomiast przypasowuję sobie muzeum do "Ziemi obiecanej" i opisów rezydencji rekinów przemysłu i wychodzi mi, że skromnie, skromnie. :-)
Fajowo, że mogłaś zobaczyć tak jak sobie zaplanowałaś. Może i ja kiedyś dotrę. I do Muzeum Włókiennictwa.
Praca jak kazda inna, byle byla godnie platna, dzisiaj tez zamozni ludzie maja pomocnikow, a to panie do sprzatania, a to kogos do ciezszych prac przy domu albo w ogrodzie, a ja nie nazwalabym tego wyzyskiem. Jednym powiodlo sie bardziej, innym mniej - zycie.
UsuńPalac Herbstow jest rzeczywiscie skromniejszy, bo to tylko corka fabrykanta z mezem. Pokazywalam na starym blogu palac Poznanskiego i kilka komnat palacu Scheiblera w Muzeum Kinematografii, gdzie byly krecone sceny Ziemi Obiecanej - to oba sa rzeczywiscie duzo bardziej wypasione.
Idę. O_O
OdpowiedzUsuńMuszę. O_O
Musisz!!!
UsuńOd 11 do 17. Ani przed popołudniówką, ani po rannej zmianie, nie zdążę, a to piątki są darmowe. Szkoda nie wiedziałam, wczoraj jeszcze miałam urlop. -_-
Usuń15 zł. 30 zł za dwie osoby, nie w obecnej sytuacji.
Oj, no to fatalnie!
UsuńCzyli ja musialam tam byc w piatek? Na to wychodzi. Ale nawet nie wiedzialam, ze jest jeden dzien darmowy i mialam tym razem przygotowany Kleingeld.
Przyfarciło Ci się. Ja miałam takie szczęście w Krakowie, gdzie chcieliśmy pójść do muzeum archeologicznego i okazało się, że trafiliśmy na darmowy dzień.
UsuńAle to bardzo dobrze, ze sa w muzeach takie darmowe dni, nie kazdego bowiem stac nawet na te kilkanascie zlotych, zwlaszcza kiedy wybiera sie z rodzina. Zas wolny wstep pozwala na nieograniczony kontakt z kultura. Popieram!
UsuńTak, gdziekolwiek bywam, przeważnie korzystam. Wstępy do muzeów, na zamki, na wystawy, dlatego na wczasach potrzebuję internetu. XD
UsuńZe wzgledu na czesta obecnosc psa z nami, nie chodzimy po muzeach czy kosciolach. Cos za cos.
UsuńMogłabym mieszkać w pałacu, na warunkach ichnich czyli sluzba i ogrodnicy, oraz kilka mebelkow bym ochoczo przygarnela ;)
OdpowiedzUsuńPewnie ten zloty piec, co nie? :)))))) Ja oczywiscie tez nie mialabym nic przeciwko temu, zeby tak zyc jak oni i rowniez miec sluzbe. Dobrze bym ja oplacala, wiec nie mialabym wyrzutow sumienia.
UsuńOtóż To i ja bym nie miała wyrzutów
OdpowiedzUsuńNie wyzyskiwalabym. Ale sama to juz mam coraz mniej sily do roboty, wiec przydalby sie ktos do pomocy.
UsuńNo więc przekonałam się, że do Łodzi muszę się wybrać, swietnie utrzymany palac i jest co podziwiać, tyle detali!!! bardzo spodobał mi się portret pani Sternberg. Ile pieców kazerwone o tr0hceflowych i każdy inny, cuda cuda...a te pomaranczowe i żolte kwiaty o dużych lisciach to kannyc. W Wenezueli rosna na dziko czerwone, o mniejszych kwiatkach i są plagą, rozrastaja sie w tempie zastraszającym i ich kłącza nie daja żyć innym kwiatom, wyrywalam je bezlitosnie.
OdpowiedzUsuńNo prosze, wiedzialam, ze znajdzie sie ktos, kto rozpozna te piekne leluje, tym razem rozkminione jako kanny. :))) W zyciu bym nie przypuszczala, ze to taki inwazyjny chwast w naturze. Ale ta czerwona, jaka mialam na balkonie co roku wylazila sama z doniczki, tyle tych bulw produkowala. Chyba jednak te pomaranczowe sa najladniejsze, bo rosline zdobia dodatkowo liscie.
UsuńA moze wpadlabys na dzien do Lodzi, kiedy ja znow tam bede? Planuje polowe pazdziernika, ale jeszcze nie wiadomo, co zaraza przyniesie nam w prezencie ;)
Wiesz, ze to jest bardzo zachecajaca propozycja, jeżeli tylko niebiosa będą łaskawe to do Lodzi szurnę jakimś pociagiem...jest ich sporo. Ano uwidim ale się rozentuzjazmowałam...
UsuńNapisalam do Ciebie na messenger. Fajnie byloby za jednym zamachem spotkac sie i pozwiedzac Lodz. Musialabys tylko wiedziec, co chcesz zobaczyc, a reszta juz nalezy do mnie, bede Twoim Bedekerem ;)
UsuńPrzepiękny pałac. Podobają mi się te pokoiki. Ech, też muszę to zobaczyć. I ogród śliczny.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że wakacje się skończyły.
Mysle, ze to domostwo Herbsta jest na tyle sliczne, ze kazdy powinien to choc raz zobaczyc. I umrzec. Jak Neapol ;)
UsuńPrześliczne wnętrza! Pomyśl ilu tam było zatrudnianych ludzi, by wszędzie utrzymać idealny porządek i czystość- trzeba było mieć "armię" ludzi do tego. Nic dziwnego, że w tamtych czasach kursowało powiedzenie: "przy bogatym to i biedny się pożywi, przy biednym - nikt". Nie dziwi mnie to, że nie można wejść do tych pomieszczeń- musiałaby być zatrudniona cała masa ludzi by pilnowali, żeby każdy zwiedzający czegoś nie "macnął" lub nie rozsiadł się na krzesełku. Dobrze,że tam byłaś i "obfociłaś", bo ja już do Polski raczej nie dotrę w celach zwiedzania czegokolwiek. Najdalej to mogę dotrzeć do Słubic lub Szczecina.
OdpowiedzUsuńAnabell, ja korzystam i zwiedzam, poki jeszcze moge tam jezdzic, pozniej na pewno juz nie bede. I nie to, ze nie bede miala do kogo, ale raczej za co.
Usuń