04 sierpnia 2021

Büsum

 W Büsum bylismy juz kilka lat temu, bo z tego portu udawalismy sie w rejs na Helgoland, jeszcze z Kirunia. Jednak wtedy podjechalismy na portowy parking, zaparkowalismy, wsiedlismy na statek i nie widzielismy miasta w ogole. Trzeba wiec bylo nadrobic tamte straty.
Pociagami trzeba czasem podrozowac po kozacku, uskuteczniac przesiadki i przy niektorych spieszyc sie tak, ze mozna pluca wypluc. Dojechalysmy pociagiem niebieskim do Heide, tam swinskim truchcikiem schodami w dol, uwazajac zeby nie pogubic butow ani zebow i jeszcze szybszym truchcikiem w gore schodami na sasiedni peron do pociagu czerwonego, a wszystko to z maska na paszczy, ze oddychac nie mozna, nie wspominajac o sapaniu. Na przesiadke mialysmy doslownie sekundy i czasem, kiedy ma sie pecha, pociag do Büsum odjezdza sprzed nosa. Nie tym razem jednak, szczescie nas nie opuscilo i zdazylysmy, choc tchu nie moglysmy zlapac przez nastepnych kilka stacji.



Büsum to naprawde niewielkie miasteczko, liczace sobie nie cale 5 tysiecy mieszkancow, choc na oko bardzo tetni zyciem, ale to wszystko turysci. Posnulysmy sie po deptaku, nadbrzezu, wewnetrznym porcie i wokol latarni morskiej, a potem zadecydowalysmy, ze cos pochloniemy, bo glod zaczal nam doskwierac. Padlo na pieczone sledzie.









Syte wrazen i z pelnymi brzuchami powloklysmy sie na plaze. I tu zaskoczenie, plaza wygladala zupelnie inaczej niz kazda plaza klasyczna, nie bylo piasku tylko trawnik, nie mozna bylo zejsc do wody w dowolnym miejscu, bo brzeg chronily zabetonowane glazy, ale w pewnych odstepach pobudowano schody prowadzace do samej wody. Dla wychodzacych z wody byly laweczki z prysznicami do oplukania stop. W sumie nienajgorsza ta plaza, ale ja jednak wole piaszczysta.
















Siedzenie na lawce w piekacym skwarze i wloczenie sie po plazy wzbudzilo w nas chec na lody, wiec poszybowalysmy znow na promenade, gdzie u Wlocha pozarlysmy po pucharku lodowym. Mojej psiapsi stanowczo zaszkodzil upal, bo klocila sie z kelnerem, ze ma truskawke na lodach zamiast czeresni, ktora jej zdaniem byla w karcie na obrazku, ale facet pokazal jej obrazek i... nie zgadniecie, tam byla truskawka! Mialam sie z czego nasmiewac przez najblizszy kwadrans. W Szlezwiku-Holsztynie czesto uzywa sie aplikacji na smartfona LUCA, przy pomocy ktorej szybciej mozna sie samemu zameldowac, bez upierdliwego wypelniania kartek pandemicznych, wystarczy zeskanowac telefonem QR-kod naklejony na kazdym stoliku, przy wejsciach do roznych obiektow lub na karcie menu.


 
Niestety nadal obowiazuja maseczki i wszelkie inne srodki ostroznosci oraz spisywanie danych w lokalach gastronomicznych czy muzeach.  Czwarta fala jest w natarciu, wszedzie, tylko nie w Polsce, tam sobie szybko poradzono z pandemia, a liczba zarazonych dziennie sukcesywnie spada, jak rowniez liczba ofiar smiertelnych zarazy. Cut, panie, prawdziwy cut!
Mialysmy jeszcze troche czasu do odjazdu pociagu, posiedzialysmy wiec w cieniu na skwerku przed ratuszem miejskim, a wieczorem, juz w domu,  mialysmy piekny spektakl po zachodzie slonca.







22 komentarze:

  1. No jak to tchu nie moglas zlapac jak dalas rade sfotografowac i niebieski i czerwony pociag, juz nie dam sie oszukac brakiem kondycji jak pamietam wyrywanie rowerow ze sterty.
    Miasteczko ladne, piekny ten ceglany obiekt-zamek z czerwona wiezyczka.
    Taka plaza to nie plaza, chociaz dobre rozwiazanie zeby posiedziec popatrzec na morze. Budki od tylu nie robia na mnie dobrego wrazenia i ta ich numeracja, ale rozumiem potrzebe i praktycznosc.
    Sledzi zazdroszcze, chodziaz posieszam sie ze duzo zamieszania w jedzeniu za sprawa osci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to Ci powiem, ze dalas sie oszukac, bo pociagi w odwrotnej kolejnosci fotografowalam w drodze powrotnej, kiedy po pierwsze mialam wiecej czasu na przesiadke, a po drugie wtedy wystarczylo przejsc na druga strone tego samego peronu, bez latania po schodach. W tamta strone nie dalabym rady, naprawde.
      Kosze sa ponumerowane, bo sie je wynajmuje za grube pieniadze i ten zawiadowca-kasjer podaje chetemu numer kosza po uiszczeniu haraczu. Kosze sa roznej wielkosci, od 2-osobowego do familijnego, a dziennie kosztuja przecietnie 8 euro, na caly sezon 350€. Nie jest tanio.
      No fakt, sledzie byly bardzo osciste, ale pyszne, wszystkie ryby sa tam takie swieze.

      Usuń
    2. Wiesz troche myslalam ze moglas te pociagi fotografowac w drodze powrotnej, ale zachcialo mi sie rozrywkowego droczenia. W moim zyciu bylo duzo podrozowania pociagami i lubilam wlasnie tak przemieszczac sie, nie lubilam autobusow, szczegolnie czekania az podjedzie.

      Usuń
    3. Ja tez wole pociagi, byle nie byly przepelnione ludzmi i rowerami :))) Ale pojutrze wyruszam do mamy i niestety autobusem, 10 godzin jazdy, na szczescie w nocy, wiec soboie pospie. Mam nadzieje.

      Usuń
    4. Obecne autobusy szczegolnie takie na dalekie trasy sa luksusowe, moje autobusowe podroze z konca lat 60 to byl koszmar nabity ludzmi a walka zaczynala sie przy wsiadaniu.

      Usuń
    5. Ehhh, pamietam te nieslawne pekaesy, zawsze bardzo smierdzace i pelne dziwnych ludzi.

      Usuń
  2. Gdybyś nie napisała, że małe miasteczko, miałabym obraz wielkiego miasta. Nawet poprzez zdjęcia czuje się wielkomiejski ruch.
    Plaża dziwna i - jak dla mnie- mało atrakcyjna, ale jako ciekawostka na pewno warta odwiedzenia.
    Spokojnej podróży do Mamy!:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdybys to samo miasteczko ogladala poza sezonem, gdzie wiele sklepow i lokali gastronomicznych byloby zamknietych, bez tlumow turystow - z pewnoscia okreslenie "male miasteczko" (dodalabym senne) byloby calkiem adekwatne :)))
      Na takiej trawiastej plazy bylismy juz kiedys, opalalismy sie i kapalismy, wtedy byla z nami jeszcze Kirunia. A potem nagle zabralo nam wode!
      https://swiattodzungla.blogspot.com/2013/08/gdzie-jest-woda.html

      Usuń
  3. Fajnie! Taka plaża ma ten plus, że jak wyjdziesz z wody na te kamienie, to ci nogi szybko wyschną i nic się nie przykleja :D
    Lubię ryby, ale nie lubię ości :DDD A świeże ryby to w ogóle cymes! Kiedyś Jacek wiózł swojego szefa nad morze, na jakieś spotkanie biznesowe (Jacek był świetnym kierowcą i szefowie bardzo lubili mu przydzielać to dodatkowe zadanie, którego zresztą wcale nie miał w obowiązkach). Atrakcją spotkania był połów ryb z kutra. Jacek oczywiście nie brał w tym udziału, ale dostał świeżo złowione dorsze - ależ one były pyszne!
    Poprzedni post też bardzo ciekawy; nigdy nie miałam możliwości obserwowania odpływów i przypływów. Syn mi obiecuje, że jak już będzie można do nich przyjechać, to zawiezie mnie nad ocean.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, nie ma sie upiaszczonych nog na trawiastej plazy, a i lzej sie chodzi nie zapadajac po kostki w piach.
      Ja tez nie przepadam za oscmi, choc rybami moglabym obzerac sie codziennie, uwielbiam, samo zdrowie. Dlatego bardzo lubilam w dawnych czasach kargulene, pamietasz? Taka ryba z koscmi, cudownie sie obierala i byla smaczna.
      Jak tylko bedziesz mogla, jedz z synem do Wielkiej Brytanii, tam te plywy sa jeszcze wieksze, wprawdzie to samo Morze Polnocne, ale jednak wiekszy wplyw Atlantyku.

      Usuń
    2. Jasne że pamiętam kargulenę... kergulenę chyba (?) i sławetnego zarobaczonego błękitka :DDD W latach kryzysu udało mi się kupić wędzonego leszcza i choć nie lubię ości (a leszcz ma ich naprawdę dużo), to naprawdę byłam usatysfakcjonowana, był bardzo smaczny.

      Usuń
    3. Masz racje, kergulena jej bylo, sprawdzilam u gugla :)))
      Ale zupelnie nie pamiatam zarobaczonego blekitka.

      Usuń
  4. Rany, ale tlumy :(. Hmmm, i to nazywaja plaza? A przynajmniej na reczniku mozna sobie posiedziec, czy obowiazkowo musisz placic za bude?

    Taka ilosc ludzi/m2 powoduje, ze natychmiast zwiewam z takich miejsc, wiec i tutejsze wybrzeze odwiedzam wylacznie poza sezonem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, kosze nie sa obowiazkowe, mozna lezec sobie na kocu albo na ktorejs z licznych lawek. Inna rzecz, ze kosz to wygoda, jest gdzie schowac sie przed palacym sloncem albo wiatrem, jest gdzie wetknac klamoty. Szczerze mowiac wole te kosze od straszliwych parawanow nad polskim morzem.
      Ja tez nie przepadam za tlumami, lepiej sie czuje na pustkowiu albo na psiej plazy, gdzie wprawdzie tez bylo sporo ludzi, ale to byli psiarze, inny gatunek czlowieka :)))

      Usuń
  5. Brrr, trawiasta plaża i zejście do morza po schodach... Nie dla mnie to. Za, to chętnie bym prysła nad morze, ale teraz tylko same, dzikie tłumy.
    Rybki, to i ja bym chętnie pojadła, szczególnie świeżej...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam ryby moge jesc codziennie, uwielbiam, ale te osci... bleee...
      Trawiasta plaza ma tez swoje plusy, przynajmniej nie masz wszedzie piachu :)))

      Usuń
  6. Jak sie donyslasz najpierw sie zachwyce ptaszkami, zdjecie z mewą na pierwszym planie i tlem miasteczkowym mistrzowskie! Plaża rawiasta, pewnie tez wolałabym z piaskiem, ale panuje na niej wielki porzadek, kosze chyba lepsze niz polskie parawany.
    Lubisz się włoczyć, lubisz smakować jedzonka w restauracjachm ciekawa jesteś świata..to tak jak ja...Miałas fan!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mewa pozwolila podejsc do siebie dosc blisko, ale w koncu nie wytrzymala i odfrunela. Nie wiem za bardzo, ktora z nas bardziej sie bala, mam wielki respekt przed mewimi dziobami i ich bandyckim charakterem :)))
      Plaze sprzata sie co wieczor, bo i wsrod Niemcow nie brak balaganiarzy, choc ogolnie raczej zabieraja ze soba swoje smieci i sprzataja po psach, a wszedzie wisza dozowniki z woreczkami na psie kupy i smietniki specjalnie na te odpady.
      No i oczywiscie uwielbiam sie szwendac i wloczyc, nie umialabym siedziec spokojnie w koszu na plazy przez caly dzien. Oraz niestety uwielbiam zrec lody, co widac po moich obwodach :)

      Usuń
  7. Wszyscy na tę plażę narzekają, a przecież tu liczy się najbardziej woda. Na różnych bywałam i na kamienistych nawet, ale nie było to przeszkodą. Chlup do wody i już. 😁

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby tak, ale slowo "plaza" ma wymiar piaszczysty, co nie? :)))

      Usuń
  8. Ale na zdjęciach wygląda to wszystko fajnie- mogłabym mieć taką plażę trawiastą- zupełnie jak nad jeziorem. Jedyne co by mi nie odpowiadało, to gonitwa po schodach- już nie to zdrowie, nie ta kondycja. Fajnie zapozowała ta mewa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te schody nie sa takie straszne, na jakie wygladaja, wyzsze beda podczas odplywu, ale wtedy woda w ogole zniknie i nie trzeba bedzie lazic po schodach :)))

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Jarmarki swiateczne

  Nie moj to wymysl, ze swiateczne jarmarki w Niemczech moga stac sie miejscem zagrazajacym zdrowiu i zyciu odwiedzajacych. Ministerstwa spr...