Opiekunowie psow dziela sie na dwie kategorie: tych, ktorzy spia z psem w lozku i tych, ktorzy sie do tego nie przyznaja.
Naszym jedynym psem, ktory z nami nie spal, byla Kira, ktora jak wiecie, odziedziczylam po mojej corce. A corka konsekwentnie nie pozwalala psom wlazic na kanapy i sypiac gdzie indziej niz na wlasnych poslaniach. Nie powiem, probowalam zwabic Kire do lozka, bo w zimie to taki fajny kaloryfer, gorzej latem, bo psia normalna temperatura oscyluje w okolicach 38°C, wiec ma sie wrazenie spania obok rozgrzanego pieca, ale kiedy mroz na dworze, pies w lozku jest nie do zastapienia jako grzejnik. Najlepiej, kiedy polozy sie zanim ja bede szla spac, wtedy lozko jest nagrzane, jakby ktos wczesniej zadbal o to termoforem. Kira owszem, przychodzila na mizianki, zdarzalo jej sie nawet zasnac, ale w nocy uciekala do siebie na poslanie.
A psy, mimo ze sa same dosc gorace, to szukaja bliskosci drugiego osobnika podczas spania, to moze byc pies, kot albo czlowiek.
Nasz jamnik zaczal spac w lozku, bo plakal w nocy za mama, przeszkadzal, a ja musialam sie wyspac. To sobie pomyslalam, ze na chwile go wezme i bedzie spokojny. No spokojny to on byl, przytulal sie i spal jak zabity, przeszly mu tesknoty za mama. Tyle tylko, ze pozniej nie szlo go z lozka przepedzic, sam juz umial wskakiwac, wiec kiedy zasnelismy, wkradal sie chylkiem pod koldre i kazdego ranka znajdowalam go obok siebie. Robil to tak zmyslnie, ze nas przy tym nie budzil.
Jednak jak sie chce i czlowiek sie uprze, to przy sporym nakladzie bezsennych nocy mozna psa od spania w lozku odzwyczaic. Tak bylo z poprzednikiem Fusla, Urwisem, pomieszanym jamnikiem, jeszcze w Polsce. Tamten byl czarny podpalany, a ja mialam dosc tych czarnych krotkich kudelkow na przescieradle. Zeby jednak psu nie bylo zimno, zainstalowalam w jego koszyczku kocyk i tak zamocowalam, ze nie zsuwal sie, kiedy Urwis pod niego wlazil. Trwalo ze dwa tygodnie, ze w nocy musialam go z lozka przepedzac, ale w koncu zrozumial, ze jak sie chce wyspac, to musi to zrobic we wlasnym koszyczku.
Toya, jak wiecie, byla psem bardzo trudnym, straumatyzowanym, bitym, bojacym sie spojrzec w oczy. Najpierw spala w koszyczku, ale nastal sylwester i nie mialam sumienia patrzec, jak sama w salonie trzesie sie i boi. Mialo byc na jedna noc, a zostala juz w lozku na zawsze.
Kotom nie przeszkadza jej obecnosc, one zreszta nigdy w lozku nie spaly, a przychodzily jedynie na pieszczotki.
Zachwyca mnie nasze z Toyka dopasowanie, ona spi zawsze miedzy nami, kiedy wiec leze na lewym boku, sucz wbija sie "na lyzeczke" , mam jej plecki na brzuchu, a kiedy przewracam sie na prawy bok, kladzie sie w zgieciu kolan. Nie moge jej nauczyc, ze kiedy sie obudzi i wylezie spod koldry, ze powinna sama pod nia z powrotem wlezc. Ale nie, ona stanie jak kat nad dobra dusza i popiskuje, wtedy trzeba podniesc koldre, a ona pod nia sie wslizguje. Ma tak kilka razy w nocy i to wlasciwie jedyna niedogodnosc mania psa w lozku. No dobra, trzeba czesciej zmieniac posciel... ale to szczegol.
Ale dlaczego Toya wstaje w nocy, czy naprawde musi. Widze ja jak stoi i popiskuje zeby wrocic pod koldre.
OdpowiedzUsuńPodejrzewam, ze fryzura na calym psie zle jej sie uklada, musi zatem wstac, wytrzepac sie (czytaj: poprawic fryzure na calym psie) i wtedy znow moze pojsc spokojnie spac. A tu przeszkoda w postaci zakrytej koldry, trzeba wiec spowodowac jej podniesienie i obudzic czlowieka. :)))
UsuńA to rzeczywiscie bardzo kobiecy powod, w pelni ja rozumiem.
UsuńNo sama widzisz! Ma tak kilka razy w nocy. Ja na szczescie zaraz znow zasypiam.
UsuńI Ty natychmiast po obudzeniu sie w nocy zasypiasz? ja już bym na nowo nie zasnęła. A Toyka nie rusza sie w czasie snu? nie budzi Cie? ja bym była permamentnie niewyspana.
OdpowiedzUsuńJuz przeczytałam wyżej, że zasypiasz natychmiast
UsuńMam to szczescie w zyciu, ze mam zdrowy sen, ja moge spac wszedzie, w kazdej pozycji, na siedzaco tez. Aktywnosc na swiezym powietrzu w dzien powoduje, ze szybko zasypiam i sen mam gleboki, a nocne przebudzenia sa chwilowe.
UsuńMoja psica (duuuza) wlazila mi cichcem do łóżka i wypychała mnie z niego, jakoś to znosiłam, ale byłam młoda i sprawna.
OdpowiedzUsuńTeraz córka przyjezdza do mnie z dwoma psami, przyzwyczajonymi do spania w lozku (dwie siedmiokilowe cegly). Jak pierwszy raz zostawiła mi je na dwa tygodnie, to spałam z nimi w gościnnym pokoju i..... to był koszmar! Albo wpychaly się pod kołdrę z moich dwoch stron, albo lokowaly na kołdrze i blokowały całkowicie możliwość poruszania się:(
Do naszej sypialni na łóżko nie miały wstępu od poczatku.
Jak znowu dostalam psy pod opiekę, to oddalam im gościnny pokój i skutecznie wypraszalam z naszego, nie reagując na jęki. Stanowcze "do budy" poskutkowało już od drugiej nocy, i moglam się wysypiać.
Konsekwencja, o dziwo, zadziałała:)))
Aczkolwiek w zimie, jak łóżko tez jest zimne, to takie dwa ciepłe kamienie bylyby fajne..... gdyby chciały spać w nogach :)))
I to byl blad, ze psy nie mialy wstepu do sypialni, bo na takim lozu 2x2 zmiescilibyscie sie spokojnie we czworke i mogli wreszcie wyspac. :))) A psy nie plakalyby po nocach za czlowiekiem. No ale ja Cie rozumiem, bo jestem w stanie sobie wyobrazic dwie takie Toyki w lozku, chyba bym nie zdzierzyla, bo taki pies to zajmuje sporo miejsca.
UsuńMój mąż zdecydowanie nie uznaje zwierzat w lozku, więc ja to uznaje i zakaz dla psów jest przestrzegany. Nawet podczas większego szaleństwa zabawowego bardzo rzadko zdarza się, że wskoczą do łóżka, czują respekt :))
UsuńPieselki dziewczynki sa bardzo czujne, i reaguja zywiolowo na najmniejszy ruch i halas, co niestety odczuwalam bolesnie, gdy z nimi spalam za pierwszym pobytem.
Nie uznaje, bo jeszcze nie doswiadczyl tego ciepla, tej miekkosci, tej mozliwosci wtulenia sie i przepadniecia do cna w miekkim psim futrze. W ogole faceci sa dziwni, najpierw zarzekaja sie jak zaba blota, ze oni kotow i psow nie lubio, nie chco, a potem cichcem najlepsza szynke im dajo i pozwalajo wlazic sobie na glowe. :)))
UsuńA nasza Toyka nie rozpycha sie w lozku, to ona raczej ustepuje, kiedy ja zmieniam pozycje.
Mój kociak nie ma wstępu do sypialni. Wystarczy, jak w dzień się wysypia przytulony do mnie albo do męża.
OdpowiedzUsuńTo Ty jestes matka bez serca! Koty MUSI sie do kogos przytulac, w nocy tez, taka kocia natura, zwlaszcza takie kocie dziecko. :)))
UsuńNie przesadzaj. Krzywdy kotu nie robię. Nie wyobrażam sobie siebie ze zwierzęciem w łóżku, choć moja córka śpi z psem i nie widzi w tym niczego złego. Czyli akurat wszystko odwrotnie niż u Ciebie.;)
UsuńNo tak. Moze sie jeszcze dacie kotu przekonac, ze milo jest przytulic sie do niego e snie ;)
UsuńWszystkie moje psy spały w łóżku ze mną, oprócz Bezy. Póki to były pekińczyki, to pół biedy, ale wielka Zuza też ze mną spała przez pół nocy, potem złaziła. Czasem była pierwsza w łóżku i musiałam ją siłą przepychać pod ścianę, albo siłą wpychać się między nią a ścianę. Nie popuściła. Dlatego, kiedy Beza była mała, zabraniałam włażenia na łóżko, w którym śpimy. Układ teraz jest taki- sypialni nie wchodzi, nawet zachęcana. Na rogówkę wejdzie wtedy tylko, kiedy nałożymy na nią narzutę, bez narzuty nie wchodzi. Na rogówce może się wylegiwać ( i robi to) przez cały dzień. Potem śpi tam Jaskół ( bez to chrapanie), a ona śpi albo na swoim legowisku, albo na podłodze pod stołem. Generalnie nie mam nic przeciwko temu, by psy się wylegiwały na łóżku, jak gospodarz na to pozwala. Ich sprawa. natomiast, kiedy idę do kogoś i pies po mnie łazi, trochę mnie to denerwuje. No i jeszce sprawa czystości psa, ale o tym chyba nie trzeba wspominać. Powiem tylko, że ja narzutę na rogówce zmieniam bardzo często. Mam psa, ale nie życzę sobie, by coś nim było czuć, choć Beza jest bardzo czyściutka- ma sierść, która sama się "oczyszcza", a jak zabrudzi się, to chętnie idzie pod prysznic.
OdpowiedzUsuńJa sobie obiecywalam, co najmniej po dobrze wychowanej Kirze, ze juz zaden pies nie bedzie nam brudzil poscieli i jak zwykle poleglam widzac trzesaca sie ze strachu psia galarete i to spojrzenie. Ale co tam, nie zaluje, bo kocham bezwarunkowo. Dobrze, ze chociaz koty spia w nocy w salonie.
UsuńCiri też śpi z nami )) i koty. Wszyscy z nami śpią cholera i zgadnij kto się nie wysypia?
OdpowiedzUsuńNiech sie zastanowie... Teatralna? No bo chyba nie Naczelnik, im snu nic nie jest w stanie zaklocic, ten moj tez nie reaguje, kiedy Toyka marodzi o wpuszczenie pod koldre.
UsuńWszystkie piesy sypiały z nami w łóżku, więc gdy Gustaw się do mnie wprowadził, to obiecałam sobie, że on będzie spał w swoim transporterze i tak było, do czasu pogryzienia go. Musiałam wtedy nad nim czuwać, bo był w bandażu elastycznym, więc spał na poduszce obok mnie. Później przychodził do mnie wieczorem na mizianie, a później wynosił się do swojego, ogromnego transportera. Tak było do czasu mojego zachorowania na covid. Gdy mnie zabrano do szpitala, a on pojechał do hodowcy, to okazało się, że zaczął się bać tego ogromnego transportera. Wydałam go więc i piesu od powrotu do domu część nocy przesypia na poduszce, obok mnie, a resztę na dywanie. Nie wchodzi pod kołdrę, raczej na kołdrę.
OdpowiedzUsuńTak skończyło się spanie Gustawa w domu, w transporterze, ale na wyjazdach śpi w swoim, ogromnym, z materiału...
Kiedy bylam z Kirunia na zlocie czytelnikow NIE, mialam dla niej koc, bo za skarby nie spalaby ze mna w lozku, spala wiec elegancko na kocyku na podlodze. Burek by nie pekal i z czystym sumieniem narobilby mi wstydu :)))
UsuńZ takim malym Ziutkiem balabym sie spac, zeby go nie uszkodzic przez sen.
Wprawdzie nie mam burka, ale szara zolza dzielnie takowego zastepuje. Latem spi w nogach, ale zima usiluje sie wkrecic pod koldre, albo przyklaja sie na lyzeczke i protestuje, kiedy zmieniam pozycje. Na szczescie, przebudzona tez natychmiast zasypiam, wiec nie musimy toczyc wojen :).
OdpowiedzUsuńNo patrz, a z Twoich opisow wyobrazalam sobie Zolze jako elstremalna zolze, antyludzka i anty-w-ogole, a tu okazuje sie, ze to przytulanka szukajaca bliskosci czlowieka, wtulajaca sie na lyzeczke. Nie no, kompletnie mi sie z zolzowatoscia nie zgadza.
UsuńZolza jest ostro zolzowata dla innych zywiolków i praktycznie wszystkich obcych ludzin.
UsuńOna z tych z krótkim lontem - jasli chce miziania, po kilku glaskach gryzie ostro, wiec trzeba znac, albo krew sie poleje.
UsuńJakbym czytala o Miecce, ona tez lubi mizianki, ale kiedy ma dosyc, gryzie, zamiast po prostu odejsc. Cale szczescie, ze nie gryzie mocnoi do krwi, tylko po swojemu ostrzega.
Usuń16,5 roku mój jamniorek sypiał ze mną. Na początku wtulony całkiem w moją szyję, potem na podusi obok, przyklejony do moich pleców zimą a latem opierał się tylko stópkami o mnie a plecami oparty był o ścianę. A żeby nie zeskakiwał i nie wskakiwał na łóżko mąż zrobił mu "równię pochyłą" obitą wykładziną dywanową, co by się łapeczki nie ślizgały. W dzień spał w swojej budzie albo przy moich nogach, jeśli trzymałam je na drugim fotelu. No ale on był malutki, bo to nie był jamnior standard ale tzw. "karłowy". Toyka jest duża, tzw, "kawał psa" do wspólnego spania.
OdpowiedzUsuńNo fakt, Burek zajmuje kawalek lozka, ale jakos nadal sie w trojke miescimy. Ona jest delikatna i kiedy ja zmieniam pozycje, robi mi miejsce, odsuwa sie, ale musi pozostac przykryta koldra. Nawet latem zasypia przykryta, ale pozniej jej chaba za goraco, bo ucieka spod koldry, nie wspomne juz jak mnie jest goraco, kiedy przypadkiem sie o mnie oprze :)))
Usuń