16 marca 2022

Czesc czwarta dramatu z matka w tle

 Jak juz wspomnialam, moja mama uwielbia byc w centrum uwagi, jakos wiec chyba nie bylo jej na reke, ze i ja zachorowalam. Do tego ma ona wielce irytujacy zwyczaj uskarzac sie ludziom, ktorzy jedynie kurtuazyjnie pytaja, jak leci i jak sie czuje. Wtedy roztacza przed nimi swoje zale, choc tak naprawde nikogo to nie interesuje, bo kazdy ma swoje bolaczki. Ale moja rodzicielka zdaje sie nie rozumiec tego prostego faktu i czuje niepohamowany imperatyw wyplakiwania sie przed innymi.
W czwartek 10 lutego wytestowalam sie pozytywnie i, jak wspomnialam, nie moglam nic jesc. Nie wiem, czy mama rzeczywiscie miala cos z zoladkiem, czy tez chciala sobie poposcic razem ze mna, w kazdym razie w niedziele prosila, zeby nie dawac jej sniadania, tylko herbate. No to prosze uprzejmnie, dla mnie lepiej. W porze obiadowej poprosila o kromke chleba z maslem i herbate, nic wiecej. Dla mnie ok, nie chce, niech nie je.
Tyle, ze w miedzyczasie zadzwonila Halinka z pytaniem o samopoczucie, no a mama zaraz zaczela sie jej uskarzyc, ze nie jadla sniadania. Po podaniu jej tego postnego "obiadu" polozylam sie znow do lozka, w pewnej chwili bez pukania wtargnela mi do pokoju Halinka (ma swoje klucze do mamy mieszkania) z pretensjami, ze nie zrobilam matce sniadania. Tak mnie zaskoczyla, ze zdolalam tylko wyszeptac:
- Ale ty nie masz prawa tu wchodzic, przeciez dom jest pod kwarantanna!
Pozniej wytlumaczylam, jak wszystko przebieglo i kazalam wyjsc, zeby sie nie zarazila. I w tym momencie puscily mi nerwy, nosz do cholery! Przez to maniackie wyplakiwanie sie ludziom w mankiet doprowadzila do tego, ze Halina nie zwazajac na zagrozenie covidowe, przyleciala chronic ja przed smiercia glodowa. No ja pier*****!!! Tym razem juz nie przebieralam w slowach, nie prosilam, nie tlumaczylam, poszlam po bandzie i po calosci. Wykrzyczalam jej wszystko, chyba sasiedzi  mieli dobre sluchowisko, bo sie nie ograniczalam. Przeciez tak naprawde nie tylko nikogo nie obchodzi, ze ktos ma lekki rozstroj zoladka, ale w jakim ona mnie stawia swietle, ze obcy ludzie musza ja chronic przed smiercia glodowa mimo zagrozenia covidowego. Ja wiem, ze ona tego  nie chciala, zeby Halina ryzykowala zdrowiem, ale to jej uskarzanie wlasnie do tego doprowadzilo. Wytlumaczylam, ze zachowywanie sie jakby robila laske, ze sie do nas przeprowadzi, ma jeszcze drugi aspekt, bo i my bedziemy musieli przemeblowac cale nasze w miare uregulowane zycie we dwoje i ja tez nie skacze do gory z radosci, ze ona sie do nas wprowadza, wiec niech przestanie grac udzielna ksiezne. A przede wszystkim musi przestac sie uskarzac i zaczac bardziej optymistycznie patrzec na wszystko.
Dlugo pozniej rozmawialysmy i chyba to cos dalo, bo pozniej slyszalam przy nastepnych rozmowach telefonicznych takie bardziej pozytywne nastawienie do emigracji i lepszej opieki medycznej i ze bedzie w koncu pod opieka, a nie skazana sama na siebie. A ja podczas poprzednich pobytow probowalam ja namowic nie tylko na przeprowadzke, ale na uregulowanie pewnych spraw, ktore w razie potrzeby ulatwilby zycie nam obu. Ale nie, moja mama nie chciala patrzec dalej czubka wlasnego nosa i wydawalo jej sie pewnie, ze nigdy nic sie nie stanie, zwlaszcza przy 90-tce, ze sobie umrze szybko i bezbolesnie. A to tak nie ma, wiec przez swoj egoizm i beztroske urzadzila mi przymusowy prawie dwumiesieczny pobyt w Polsce.
W koncu jednak ruszylysmy z robotami sortowania i niszczenia ton niepotrzebnych dokumentow i zdjec, wybierania, co zabieramy, pakowania i koordynowania samej przeprowadzki.

ciag dalszy nastapi...
 

36 komentarzy:

  1. Jestem, mam nadzieje ze mnie opublikuja, ale na wszelki wypadek pisze krotko.
    No to mama niezle naskarzyla na Ciebie. Biedna Ty, biedna Halinka, no chyba wypada dodac ze mama tez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! Czyli wizyta speca komputerowego przyniosla oczekiwane skutki. Ciesze sie, ze mozesz znow komentowac. Czy przyczyna byla w przegladarce, czy to cos innego?

      Usuń
    2. Chyba w przegladarce, bo jak zainstalowala chrome (haha zajelo jej to minute) to wyszlo na to ze moge komentowac, nie chce widziec wiecej Safari, musiala ukryc bo nie chcial sie kompletnie zlikwidowac, wiem gdzie siedzi ale nie musze tego ruszac, no nie bede.

      Usuń
    3. Chyba ze wszystkich przegladarek najlepsze notowania ma wlasnie chrome, ale jak juz ktos sie przyzwyczai do innej, to niechetnie chce sie przestawiac, bo niby musi sie uczyc od nowa, a to tylko drobne dopasowanie sie do innosci. Podobnie niektorzy tkwia w windows 7, ktore jest tak przestarzale, ze nawet updates nie dostaje, ale maja stracha przed 10-tka, bo jest inna szata graficzna i nie bede mogli sie w niej odnalezc.

      Usuń
    4. Mnie naprawde safari zdenerwowalo ze mi taki rapport daje ze mam trackerow i dokladnie ich wylapuje co chwile i straszy mnie o mojej prywatnosci. Ale troche dostalam nauczki zeby tak nie latac po obcych zagranicznych blogach nieznanych mi a bywalam i na Bliskim Wschodzie.

      Usuń
    5. Jak to dobrze, ze nie znam angielskiego na tyle, zeby latac po bliskowschodnich blogach :))) Mnie ostrzega zawsze moj program antywirusowy, jal jest cos podejrzanego, to blokuje strone i dzwoni jak opetany.

      Usuń
  2. Nie będę trzeci raz pisać komentarza. Nie będę. Dlaczego nie chce się opublikować?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo, no przeciez sie skomentowalo! :) Wiem, cos jest na rzeczy, nie zawsze chce sie opublikowac, czasem w ogole nie mozna nic wpisac w ramke. Ja mam na to sposob, napisany raz dlugi komentarz kopiuje sobie i potem probuje opublikowac, a jak sie nie da, to odnawiam strone i znow wklejam raz skopiowany komentarz. Nie ginie i nie musze go znow redagowac ;)

      Usuń
    2. Ok, spróbuję, może się uda. No więc użalanie się to nie tylko cecha Twojej mamy, to cecha Polaków. Może innych narodowości również, nie wiem. Ale na przykład w Stanach na pytanie: co u ciebie, jak się masz - na ogół nawet osoba chora odpowiada z uśmiechem: fine, great. Szczegółowo o swoim zdrowiu opowiada lekarzowi.

      Usuń
    3. No dokladnie! Bo nikogo w gruncie rzeczy nie obchodzi, jak sie czujesz, pytaja przez grzecznosc i zwyczajowo, a nie bo chca to wiedziec. Najlepsza rozmowa jest zawsze mojej mamy z kuzynka, obie opowiadaja i licytuja sie, ktora chorsza.

      Usuń
  3. Tak... tak mają Polacy i nie wiem dlaczego, broń Boże potwierdzić, że jest ok...zawsze jest -no wiesz...ale...tak się wydaje ale tak nie jest, , etc...z jakiś przyczyn uważa się. że niewłaściwe jest stwierdzenie , że po prostu jest dobrze czy nawet świetnie. I często jest ta licytacja, komu gorzej.
    Z własnych doświadczeń wiem, wracając do Twojej mamy, ze czasem jest dobrze wrzasnąć i przywrócić wrzaskiem porządek. Bardzo tego nie lubię robić, ale kilka razy zdarzyło mi się w życiu i dawało nadspodziewanie dobry rezultat. We mnie potem pozostaje poczucie winy, ale efekt jest! i nie tylko z mamą zastosowałam tę drastyczną metodę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda, wrzasniecie czesto oczyszcza atmosfere, ale przy mojej mamie pomaga to na krotko. Jednak mam nadzieje, ze w koncu jakos sie dotrzemy i zechce zrozumiec, ze utyskiwanie nie jest ani zdrowe dla niej, ani dla otoczenia.
      Jeszcze teraz czasem musze jej przypominac, ze nie zrobila nam zadnej laski przeprowadzajac sie tutaj.

      Usuń
    2. Przez prawie 60 lat nigdy nie kłóciłam się z mamą, bez problemów żeśmy się dogadywały i stanowiłyśmy dla siebie oparcie. Przez ostatnie lata przed jej odejściem demencja, lęk przed śmiercią, niemożność pogodzenia się ze starością, kumulowała w niej napięcia, rozładowywała te napięcia wywołując awantury. No i wtedy się działo wrzeszczałyśmy obydwie.
      Mój krzyk był także potrzebny aby pewne rzeczy wyegzekwować na przykład mycie.

      Życzę Ci aby stosunki z mamą jak najszybciej się unormowały.

      Usuń
    3. Z tego, co wiem, Ty mieszkalas przez caly czas z mama, ja od ponad 40 lat nie mieszkam w domu, zdazylysmy sie wiec od siebie odzwyczaic, teraz przyszedl czas na przyzwyczajanie sie na nowo. Mama umiala manipulowac ojcem, ze mna jej to sie nie uda, mnie to jedynie irytuje i zupelnie na mnie nie dziala.
      Mysle, ze w koncu sie dotrzemy, nie ma innego wyjscia.

      Usuń
    4. Zazdroszczę tej twardości, w tej kwestii zawsze byłam "miętka", uległa, żeby nie sprawiać przykrości, np. tolerowałam codzienne wizyty 5 minut po tym jak wlazłam do domu z huty, wchodzenie do mieszkania np. o 9 rano w niedziele, kiedy my jeszcze w łóżku. Delikatnie odbierało się klucze, "bo nasze zgubiliśmy", albo nie wracanie od razu z pracy, a potem tłumaczenie się czemu nas nie było w domu...ehhh.

      Usuń
    5. Nie no, to nie jest zycie! Dlaczego zamiast wymyslac wymowki, nie postawiliscie sprawy jasno? To Wasz dom i Wasze zycie, chcecie je wiesc po swojemu, a nie w towarzystwie mamusi. Slowo-klucz to asertywnosc, bo jesli nie bedziesz asertywna, inni narobia Ci na glowe. Mnie tez nie jesz przyjemnie robic mamie przykrosc, ale gdybym milczala, ona posuwalaby sie z czasem coraz dalej i w koncu wiedlibysmy zycie pod jej dyktando, dokladnie jak Wy teraz.

      Usuń
  4. Twoja się użala, a moja dla odmiany powie dopiero jak jest bardzo źle, albo sama zauważę, że nadrabia miną. To złe i to niedobre.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do mnie sie nie uzala, bo dobrze wie, ze nic tym nie ugra, na mnie usiluje robic wrazenie minami i gestami, ale ja tfarda jezdem, nie mientka, wiec nie daje rady mna pomanipulowac. Do mnie mowi sie prostym jezykiem, na wszystko inne jestem glucha i slepa.

      Usuń
    2. Boguśko, moja Mama też taka była, jak Twoja. Nigdy nie narzekała, nigdy się nie poskarżyła, ale miałam ją obok.

      Usuń
    3. A ja nieraz zwracalam mojej uwage, ze to jej narzekanie przez telefon powoduje moje bezsenne noce, bo na odleglosc nie umiem ocenic, czy to cos powaznego, czy tylko jej przyzwyczajenie do narzekania. Nieraz prosilam, ze jak nic powaznego, to niech sobie daruje te opowiesci, a mnie oszczedzi nerwow. Daremnie.

      Usuń
  5. U mnie było jak u Boguśki, Kobiety w naszej rodzinie zaciskały zęby i na nic się nie skarżyły. Mama Jacka też była taka, i Jacek. Ja też taka jestem, nie narzekam. Wiem, kto chce usłyszeć szczerą odpowiedź na swoje pytania, a i tak mówię zwykle dość ogólnikowo.
    Trudne masz relacje z mamą. Mam nadzieję, że się dotrzecie i wszystko się dobrze ułoży, czego Ci życzę serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nasze relacje nigdy nie byly latwe, a od 40 lat mieszkamy osobno, wiec zdazylysmy sie dobrze od siebie odzwyczaic. Mna sie nie da manipulowac i mama bedzie musiala w koncu sie do tego przyzwyczaic i nauczyc innego obchodzenia z domownikami, tu nie dzialaja ani minki, ani teatralne gesty, ani sierotkowanie i uzalanie nad soba, nie tedy droga do pogodnej atmosfery w domu.

      Usuń
  6. Pewnie sporo nerwów będzie kosztowało dogadywanie się w jednym domu, ale to mimo wszystko chyba i tak lepsze to niż ta odległość i ciągły lęk, co dalej...
    Życzę , aby domowe współistnienie szybko i z sukcesem się uregulowało.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie! W koncu jestesmy najblizsza rodzina i jestem pewna, ze sie dotrzemy, wymaga to tylko od nas obydwu lekkich kompromisow. Obustronnych, bo ja nie mam zamiaru dac sie zmanipulowac tylko dlatego, ze mama jest starsza i jest matka.

      Usuń
  7. taaak ...jakby znam te klimaty. Pantero dużo cierpliwości ale może jest nadzieja, że u Was marudzić nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obawiam sie, ze zapomnialas, czyja matka jest nadzieja, ale pracujemy nad tym, zeby u nas bylo inaczej :)))

      Usuń
  8. Też się męczę, ale u mnie jest inaczej, ostatnio, kiedy przygotowywałam obiad na następny dzień przez godzinę słyszałam zbolałym głosem wypowiadane, jezus maria, o matko bosko, taka zacięta płyta, non stop. Nie zwracałam uwagi, nie dopytywałam bo czułam jak mi rośnie ciśnienie i zaraz wrzasnę. Nigdy w życiu nie podniosłam głosu, ale byłam bliska. Raptem dzwonek do drzwi, listonosz przyniósł emeryturę no i nastąpił cud, zniknęła smutna, zbolała mina, zaczęło się ćwierkanie, jaka to teraz bogata jestem, na koniec położono mi na stół 10 zł ze słowami, a to możesz sobie wziąć. Wieczorem jak zwykle maż idzie robić ko9lację i nałozyć loeki, pytam, czy było jezus maria i matko bosko, a skąd, nic takiego. Czyli to na mój użytek te jęki, dzis też ponoć nie było jezus maria i matko bosko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ano widzisz, ona jednak Toba manipuluje, bo wie, ze sie przejmujesz jej utyskiwaniem. Zreszta Ty i tak zywcem do nieba pojdziesz, w koncu to nawet nie Twoja mama, tylko tesciowa. Malo tego, ma inne dzieci, a tyrasz przy niej Ty i ona ma swiadomosc, ze moze Ci wchodzic na glowe, bo masz dobre serce. Dlaczego nie wykorzystuje swoich dzieci? Mnie nie byloby stac na takie poswiecenie albo co najmniej wymusilabym podzial pracy z innymi jej dziecmi.

      Usuń
    2. Jak to wszystko przemyślałam to dopiero sobie teraz zdaję sprawę, że manipulacja odbywała się już x lat temu, poskładałam sobie to i owo i tak mi wyszło. W naiwności swej zgodziłam się na taki podział ról, bo przecież to mama, sądząc, że jednak w miarę postępu sytuacji dołączą się do działania i realnej pomocy, ale niestety, inni są od odwiedzin a ja od garów, zakupów, toalety i najlepiej jeszcze damy do towarzystwa, bo przecież dzień długi i nudno. Demencja demencją, ale już widzę, gdzie jest demencja a gdzie mimo wszystko manipulacja. Dla nas smycz coraz krótsza, a druga strona zawsze wytłumaczona.

      Usuń
    3. Jezeli nie chcesz skonczyc u czubkow, musisz postawic sprawe na ostrzu noza, zwlaszcza ze jeszcze pracujesz. Podzial obowiazkow w opiece nad mama musi wejsc w zycie, najlepiej w takcie tygodniowym, tydzien Wy i tydzien oni. Musisz jednak byc konsekwentna, chocby nawet kosztem glodowania mamy, bo jak raz odpuscisz, to beda w Ciebie orac bez opamietania.

      Usuń
    4. Masz rację, chwilami myślę, że albo lokum u czubków albo zawał, bo wewnętrznie się na to nie godzę a rozmowy gówno (prawie) dały.

      Usuń
    5. Nie rozmawiaj, postaw ich przed faktem dokonanym, ze od nastepnego tygodnia oni beda sie matka opiekowac i konsekwentnie przestan to robic. Tyle. ASERTYWNOSC !!!

      Usuń
  9. Czytam kolejne odsłony wydarzeń i trochę przypomina mi to różne sytuacje z Babcią ze strony mojej Mamy, parę lat temu oczywiście, teraz sytuacja już raczej ustabilizowana, choć jak pewnie wiesz nie za ciekawie wszystko wygląda (Babcia drugi rok w łóżku po złamaniu nogi). Też różne wymagania, różne historie dla różnych osób o nas były itp. itd. Jakoś trzeba się dotrzeć, a przynajmniej próbować. Bo faktycznie takie dojazdy do Polski to sprawa jak z horroru. A tak przynajmniej nieco mniej nerwów jak coś się (tfu, tfu...) zdarzy.

    Pozdrawiam!
    Mozaika Rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obym tylko ja na starosc nie zmienila sie w podobnie marudna i manipulujaca otoczeniem staruszka! Czlowiek czasem narzeka na rodzicow czy dziadkow, a nie wiadomo, jak sam zajdzie za skore wlasnym dzieciom :))
      Zmartwiles mnie wiadomoscia, ze babcia nadal w lozku po zlamaniu, przeciez jujz dawno powinna hulac o wlasnych silach. Mam nadzieje, ze niemiecka opieka medyczna i tutejsza dobra rehabilitacja pozwola mojej mamie na normalne uzywanie nog do chodzenia.
      Same dojazdy do Polski to pikus, gorzej z taka dlugotrwala opieka jak tym razem.

      Usuń
    2. Ja to niemal na pewno będę okropny na swoje stare lata. :D Ale na razie się tym specjalnie nie chwalę.

      Moja Babcia ma już ponad 90 lat, a sama operacja złamanej nogi spowodowała takie spustoszenie w układzie nerwowym, że właściwie nie ma szans na poprawę sytuacji. Najgorsze jest to, że to taka już wegetacja właściwie.

      Pewnie tak się stanie, choć załatwianie wszystkiego z systemu polskiego na niemiecki może zająć trochę czasu. Dlatego wytrwałości życzę od razu. :)

      Usuń
    3. Naszym szczesciem w tym nieszczesciu jest to, ze Polska nalezy do unii i kazdy jej obywatel moze mieszkac gdzie chce. Sa juz procedury, ze NFZ umawia sie z kasa chorych tutaj, ze bedzie pokrywal koszty leczenia, a renta bedzie wplywac na niemieckie konto juz w euro. To gigantyczne ulatwienie tej niewesolej sytuacji.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...