12 marca 2022

Czesc druga dramatu z matka w tle

 Gdyby nie gromada aniolow, ktore los postawil na mojej drodze, nie dalabym rady sama wszystkiego pozalatwiac. Pierwszym aniolem byl syn przyjaciolki mojej mamy ze szkoly. Znamy sie od niemowlaka, a ze facet jest sedzia, ma pojecie o wielu sprawach, o ktorych my z mama pojecia nie mialysmy. Po pierwsze zorganizowal nam notariusza do domu, zeby mama mogla mnie upowaznic do wszystkich czynnosci formalno-urzedowych zwiazanych z przeprowadzka na stale. Duzo pomogla mi tez Anabell, ktora sama przeszla te droge kilka lat temu, dajac cenne porady przez telefon, jak i co zalatwiac. To drugi aniol na naszej drodze. Trzeci to Halinka, znajoma mamy z Wigoru, prowadzajaca ja pod reke (choc tego pechowego dnia niestety niewiele pomoglo trzymanie sie Halinki) i w razie potrzeby przynoszaca mamie obiady z Wigoru. Czwartym aniolem byla sasiadka Danusia, opiekujaca sie mama najczesciej z racji bliskosci. Piaty aniol to nasza Boguska, zmotoryzowana pomoc we wszystkim.
Kiedy mialam juz niezbedne plenipotencje, ruszylam na podboj ZUSu i bardzo milo sie zaskoczylam, bo jego pracownica, niejaka pani Monika obsluzyla mnie uprzejmie i profesjonalnie. Wypelnilam niezbedne formularze i polecialam podbijac NFZty. Tam nie dane mi bylo rozmawiac z czlowiekiem, bo covid, wiec urzedniczki obslugiwaly petentow przez telefon, choc jedna musiala przyjac ode mnie pisemne pelnomocnictwa. Kiedy zalatwilam te dwa urzedy, pozostalo mi tylko czekac. 

W lodzkim ZUSie





A to zdjecia w drodze do NFZtu

Tyle mojego, co pochodzilam po urzedach, bo poza tym kiblowalam w domu, zreszta zawsze, kiedy gdzies szlam i musialam mame zostawic sama, balam sie, ze sobie nie poradzi, ze cos sie stanie - slowem wszystko zalatwialam w biegu i nerwowo. 
Na wszelki wypadek dalam moje notarialne pelnomocnictwo do przetlumaczenia, zeby juz w Niemczech nie musiac sie o nic martwic. Wydaje mi sie, ze wlasnie podczas ktorejs z dwoch wycieczek do tlumaczki, zdarzyl sie fatalny w skutkach przypadek.




W drodze i u tlumaczki

 
 
ciag dalszy nastapi...

26 komentarzy:

  1. Bez aniołów trudno jednak żyć, a Tobie one w wielkiej ilości spadły...no chyba z nieba. Powraca wiara w anioły człowiecze, ludzie jednak potrafią być dla siebie dobrzy i to jest optymistyczne. Ja też często doświadczam takich anielskich akcji.
    A ja dwa tygodnie też załatwiałam nasze przeniesienie się do Portugalii, moje córki wpadły w panikę z powodu niepoczytalności wschodniego imperatora i nakazały wyjazd na dłuższy czas najdalej jak można od imperium, czyli na zachodni skraj Europy do Portugalii. Wiec też miałam co robić by wszystko w Warszawie jako tako funkcjonowało a na męża nie miałam co liczyć. Jestem gotowa...no prawie...do wyjazdu.
    A Ty kończysz Twoją relację tak, że trzymasz w napięciu, nie zważając ,że nasze nerwy z wiadomych przyczyn są już bardzo nadszarpnięte. No ale jesteś w Getyndze, Twoja mama też wiec wszystko skończyło się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wprawdzie nie uczęszczałam na kursy powiesciopisarstwa, ale trzymanie w napięciu to moje drugie imię.
      Dobrze, że oddalacie się od wojennego konfliktu, ja czasem mam obawy, że sama jestem za blisko.

      Usuń
  2. Fajne te twoje anioły, niech im zdrowie służy jak najdłużej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wierzę w te w powłóczystych szatach i że skrzydłami, ale po ziemi chodzą takie całkiem po ludzku wyglądające anioły.

      Usuń
  3. Znów się czerwienię 🤗🤗🤗

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gorączki nie mam, ale jestem cienka, zakatarzona i chrypąca.

      Usuń
    2. Ja mam za to gruzliczy kaszel, ktory rozdziera mnie z bolu.

      Usuń
  4. W Warszawie to akurat ZUS stanął na wysokości zadania gdy się przeprowadzaliśmy do Niemiec. Na NFZ też nie mogę złego słowa powiedzieć, bo to w końcu nie ich wina, że stały kilometrowe kolejki interesantów. Ale wszystko od strony urzędowej było załatwione "po ludzku" i bez problemów. Teraz też na ZUS nie mogę narzekać, no może tylko na to, że raz do roku muszę dawać znak, że jeszcze żyję. Z drugiej strony to ich rozumiem - uczciwość wśród polskich obywateli jest czymś okazjonalnym a nie normalnym i nie jeden raz polska rodzinka brała pieniądze z ZUSu gdy rencista już dawno oglądał korzonki roślinek. Jedyne co mnie wykończyło to było pakowanie całego "majątku", bo z racji stanu zdrowia mego męża musiałam wszystko sama pakować i przenosić z pomieszczenia jednego do drugiego. Ale to też było niezłe- bez diety i wyrzeczeń zgubiłam gdzieś 15 kg. A humorami mamusi się nie przejmuj - "trzymaj krótko, to się nie będzie szarpać." I chyba warto byłoby złapać jakiegoś ortopedę, by mamę po tym złamaniu rehabilitować. Tu jest trend, by dopóki ktoś jeszcze oddycha był jak najdłużej samodzielny. Poza tym ortopeda zapewne przepisze Mamie jakiś "sprzęt" umożliwiający Jej dość swobodne poruszanie się po mieszkaniu-, np. "rolator". Nie wiem jak w Getyndze, ale tu nie ma problemu by się dostać do lekarza, choć wciąż pandemia nie odpuszcza. No ale w czasie pandemii miałam dwie operacje okulistyczne i chodzę do endokrynologa i byłam u ortopedy.
    Buziole dla Ciebie, a dla Mamy - życzenia by jak najprędzej zrozumiała, że zrobiłaś to, co jest dla Niej najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz sie boje tych corocznych kontroli zywotnosci, Ty masz przynajmniej ambasade blisko, a ja nie wiem, jak bede mogla i przed kim udowadniac, ze mama zyje, przy jej niepelnosprawnosci.
      Juz mamy terminy do ortopedy i kardiologa i mam nadzieje, ze do tego czasu AOK zdazy nam przyslac te plastikowa karte. Dzisiaj przyslali formularz do naklejenia zdjecia, mielismy wiec pierwsze wyjscie z domu na wozku, bo trzeba bylo zrobic mamie zdjecia. Marnie nam szlo i zeby wejsc z wozkiem z powrotem te kilka stopni, musielismy wzywac na pomoc sasiada :) Teraz i tak ma zakaz stawania na tej nodze z orteza, wiec do poczatkow kwietnia trzeba czekac. O rolatorze pomyslimy pozniej, kiedy juz nauczy sie od nowa chodzic po 12 tygodniach lezenia.
      Mam tez termin w ratuszu na zameldowanie, bo bez tego nie zalatwie wielu spraw.

      Usuń
    2. Nie bój się, bo masz upoważnienie notarialne, z którym podrepczesz do ratusza i tam podpiszesz druczek, który Ci dostarczy ZUS pocztą.
      Byłoby dobrze, by jednak mama już teraz zaczęła wzmacnianie mięśni nóg- to można robić nawet leżąc. Poszukaj w necie "izometryczne ćwiczenia wzmacniające mięśnie. Możesz też przejść się do którejś przychodni prowadzącej rehabilitacje i poprosić ich o wskazówki. Ale osobiście polecam polskie strony na ten temat. Wrzuć po prostu w polską wyszukiwarkę hasło ćwiczenia izometryczne mięśni nóg. To po prostu jest napinanie i rozluźnianie mięśni. Łatwe w kontrolowaniu, łatwe i nie męczące nawet dla staruszków. A bardzo pomocne, to w tym wieku szalenie szybko zanikają mięśnie.Chodzi głównie o mięśnie ud.
      Trzymaj się Anuś!

      Usuń
    3. Mama juz od dawna stosuje takie cwiczenia. Teraz, majac lzejsza orteze, czesciej wsiada na wozek i mniej lezy w lozku. Dzisiaj mielismy przymusowy spacer, bo AOk przyslala formularz, na ktory trzeba bylo nakleic aktualne zdjecie, do karty ubezpieczonego, a my nie mielismy aktualnego zdjecia, wiec trzeba bylo pojsc je zrobic. Problem sie zrobil z ponownym wciagnieciem wozka po schodach, musielismy prosic sasiada o pomoc, bo we dwojke nie dalismy rady. Poza tym wszystko poszlo szybko i sprawnie, kazalam zrobic duzo odbitek, bo czort wie, do czego jeszcze beda potrzebne.

      Usuń
  5. No, tak. To ja sobie poczekam na ten dalszy ciąg.
    A nie, jednak coś napiszę. Od czasu zawału Jacka, aż do zeszłego roku było mnóstwo spraw do załatwienia w ZUS-ie. Nie miałam najmniejszych powodów do narzekań, panie urzędniczki zawsze były bardzo pomocne i ułatwiały wszystko jak tylko mogły.. A kolejki są, bo się ludziom nie chce wykonać głupiego telefonu i zarezerwować wizyty, tylko przyjeżdżają i wystają godzinami pod urzędem. Być może nie wszyscy wiedzą, że tak można, na pewno nie wszyscy mogą sobie poszukać informacji przez internet, ale z pewnością zdecydowana większość mogłaby to zrobić. Ja przychodziłam, mówiłam osobie pilnującej porządku na którą godzinę mam wizytę i wchodziłam. Oczywiście niektórzy mieli mord w oczach, niektórzy nawet głośno protestowali. Cóż, frycowe trzeba płacić ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, Ninka, po przygodach z aroganckimi urzedniczkami w mamy banku, spodziewalam sie rownie nieprzyjaznych urzedniczek w ZUSie. Kiedy bylam tam ostatni raz, specjalnie podziekowalam za ich kompetencje i zwykla ludzka serdecznosc, za pomoc i uczynnosc. Bo to naprawde nie bylo takie zrozumiale samo przez sie.

      Usuń
  6. Przerwałaś w najciekawszym miejscu!! :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Dobra decyzja, Aniu. Mama pewnie u was wróci jeszcze do formy, oby jak najszybciej. Nie będziesz musiała wydzwaniac i nie spać po nocach z niepokoju. Znam to bardzo dobrze, choć mieszkaliśmy z rodzicami w jednym kraju. Trzymajcie się, niech się wszystko poukłada jak najlepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie sie docieramy, bo nikomu nie jest latwo. Mama dotad byla samodzielna i mieszkala sama, my tylko we dwojke, wiec dodatkowe osoby przeszkadzaja w domu. Ale jestem dobrej mysli.

      Usuń
  8. Szczescie, ze mialas taka pomoc, bo walka z urzedami moze kazdego wykonczyc... Spokojnego docieranai sie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No akurat urzedy spisaly sie na medal, a wykonczyla mnie wlasna matka. ;)

      Usuń
  9. Najważniejsze, że jesteś już po wszystkim...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Duzo jeszcze wyzwan przed nami tutaj, ale odpadl co najmniej strach o mame, ktora mieszka daleko.

      Usuń
    2. Bardzo, bardzo wracają mi wspomnienia, gdy czytam Twoje posty... Wchodzę w Twoje emocje, bo sama je poznałam...

      Usuń
    3. Czasem matki bywaja dziwne, ale mam te jedna i nie moge wybrac sobie innej. Mam nadzieje, ze jakos sie dotrzemy. Ilez jej zycia zostalo?

      Usuń
  10. jeśli coś mnie przeraża i zniechęca do załatwiania spraw...to urzędy wszelkiej maści. No i informacja i wiedza co i jak załatwić, w jakiej kolejności w dzisiejszych czasach jest jednak kluczowa a więc i ludzie, którzy ją posiadają. Niezastąpieni. Podziwiam i szanuje. Powodzenia we wszystkim.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrze znalezc kogos, kto taka droge ma juz za soba, jak w moim przypadku Anabell, ona podpowiedziala mi, co i jak, mialam wiec naprawde ulatwione zadanie. Pewnie i sama moglabym znalezc rozwiazania, ale stracilabym na szukanie wiecej czasu.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...