24 marca 2022

Czesc ósma dramatu z matka w tle

 Ta wojna dziala sie gdzies tak poza mna, nie ogladalam praktycznie telewizji, troche scrollowalam w internetach, ja nie mialam nawet czasu o niej myslec, zylam w stalym napieciu, wciaz rozpamietywalam, co jest jeszcze do zrobienia, do zorganizowania, do skoordynowania, do zalatwienia. Stres mnie zjadal, a mama niespecjalnie byla chetna do pomocy, wydawala sie zrezygnowana i obrazona, ze musi brac w tym udzial. Co ja sie wieczorami naplakalam, bo ze wszystkim zostalam sama, choc moje anioly pomagaly jak mogly, ale wielu rzeczy nie dalo sie zrobic za mnie. Ten stres bardzo sie odbil na moim rytmie snu, budzilam sie po nocach, nie moglam zasnac, wciaz myslalam, czy o czyms nie zapomnialam, czy czegos nie przeoczylam. Wojne odsunelam na dalszy plan, bo myslenia o obu tak waznych rzeczach naraz moja psychika by nie wytrzymala.
I dobrze, ze podczas pobytu w Polsce tylko dwa razy dostalam swoje ataki bolu, z powodu ktorych mialam byc operowana jeszcze przed wyjazdem, z tym, ze drugi byl tak mocny, ze wezwalam telefonicznie na pomoc Danusie, bo nie moglam sie ruszyc. Pomogla i na szczescie obylo sie bez wzywania karetki, choc bylo blisko.
Przed przyjazdem dzieci po mame umowilam firme oprozniajaca mieszkania na poniedzialek po ich wyjezdzie, a w dzien, kiedy mama rano odjechala, przyjmowalam w domu pielgrzymki jej znajomych, ktorzy odbierali z mamy mieszkania rzeczy, ktore chcieli miec, a ktore do konca uzywalam. Juz oczywiscie wczesniej naprawde duzo odbierali znajomi, sporo zanioslam do Wigoru jako wyraz wdziecznosci za wypozyczenia wozka inwalidzkiego. W ostatniej chwili udalo sie kolejnemu aniolowi z mamy otoczenia kupic z ogloszenia uzywany wozek za niewygorowana cene, szczegolnie ze byl prawie nowy, niewielki, zwrotny, w sam raz do naszego ciasnawego mieszkania. Ten wozek niezmiernie ulatwil nam droge z mieszkania do auta na dole i po przyjezdzie znow do mieszkania w Getyndze, w przeciwnym razie dwie osoby musialyby mame niesc, bo nie wolno jej jeszcze stapac na tej zlamanej nodze. 
Dzieci jechaly szybko, jak juz wspomnialam, do domu dotarly po 6 godzinach i 40 minutach, co uwazam za rekord swiata, bo jeszcze po drodze zdazyli napic sie kawy. Mamie niespecjalnie bylo wygodnie, choc poukladalismy jej stos poduszek pod te noge, pas bezpieczenstwa ja ograniczal, siedziala skosem, no troche sie pomeczyla, wiec dobrze, ze kierowcy tak szybko dojechali.
Wtedy zeszlo ze mnie powietrze, caly ten stres i napiecie, bo mama byla juz bezpieczna i pod opieka. Przez nastepne godziny i dni tylko plakalam, oczyszczalam sie.
Ekipa przyszla, jak bylo umowione, w poniedzialek, ale wtedy dopiero dowiedzialam sie, ze roboty jest na dwa dni, a po raz drugi przyjda dopiero w srode. Rece opadly mi z glosnym trzaskiem, bo to znaczylo dla mnie siedzenie w Lodzi kilka dni dluzej, a w domu przeciez czekala na mnie kupa roboty z przenoszeniem, rozpakowywaniem, porzadkowaniem, urzadzaniem mamy i nas od nowa na tej niewielkiej przestrzeni, dzie szafki przeciez nie sa z gumy, a pomiescic wszystko trzeba. W odsiecz przyszla nieoceniona Danusia, zostawilam jej pieniadze i dopilnowala firme w srode, ja zas moglam pojechac do domu we wtorek, po przespanej nocy u Bogusi, ktora litosciwie mnie przygarnela, bo nie mialabym na czym przekimac u mamy, mebli nie bylo.
Tyle mojego, ze podczas ich krotkiego pobytu w Lodzi wyszlam z dziecmi w sobote 5 marca, po raz pierwszy od przyjazdu 14 stycznia do Polski, na dlugi spacer po Lodzi, we wszystkie pozostale dni glownie siedzialam w domu albo wychodzilam do urzedow. Chcialam pokazac im choc niewielka czesc miasta, powiedziec o jego historii, zapoznac z ciekawostkami. Sami nie bardzo wiedzieliby dokad pojsc i co ogladac. Dobrze zrobila mi ta wycieczka.
 




ciag dalszy nastapi...

16 komentarzy:

  1. Ciagle Cie podziwiam ze dalas rade dokonac tak duzo i przeprowadzka odbyla sie. Wszystkie te sprawy urzedowe, dalsze leczenie mamy, no i cala ta robota pakowania, oprozniania mieszkania. A psychicznie tak duzo na raz to ogromne obciazenie, wiec musialo meczyc i dac nieprzespane noce.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet nie przypuszczalam, ze tak mnie dotlucze ten dwumiesieczny pobyt w Polsce. Moja macierz tez sie dobrze dolozyla do moich psychicznych dolkow, a po powrocie slubny. Ale tu przynajmniej zaczelam lepiej spac.

      Usuń
  2. Dobrze, że chociaż miałaś Danusię, Bogusię i inne anioły. Nieźle się umordowałaś z tym wszystkim. A gdybyś była tak całkiem, do końca, zdana wyłącznie na siebie, to ranyboskie!!! Dzielna jesteś niesłychanie, choć wiem, że nie bardzo mialaś wyjścia, po prostu musiałaś się wszystkim zająć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sama nigdy w zyciu nie ogarnelabym tego wszystkiego, to pewne jak twierdzenie Pitagorasa, zwlaszcza przy 10-dniowej kwarantannie spowodowanej zlapaniem covida, ale i bez tego nie ogarnelabym sama nawet polowy.

      Usuń
  3. Mimo, że byłam obok, to podziwiam Cię, że dałaś radę wszystko zorganizować... 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bez Was byloby wszystko moze nie niemozliwe, ale znacznie trudniejsze i dlugotrwale.

      Usuń
  4. Dziecina urodę po mamusi zdecydowanie odziedziczyła. Piękną masz córkę, piękna matko.
    Ciszę się, że opisujesz te cały bałagan i stres, siedząc już we własnym domu. Wygodnie. Miło. Z kotkami i pieseczkiem. Z mężem i Mamą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kotki i piesek najwazniejsze, za nimi najbardziej tesknilam, za slubnym zdecydowanie mniej :))) A mamy na dluzszy czas mialam dosc ;)

      Usuń
  5. Też uważam, że córka do Cię bardzo podobna, obie na zdjęciu pokazujecie te same rysy. Piękne rysy!!!
    Widzę .że zaprowadziłaś Córkę do lustrzanej uliczki! podobała się?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba nie ma nikogo, komu Pasaz Rózy nie przypadlby do gustu, to ewenement i robi wielkie wrazenie. Ten pasaz jest dalej rozbudowywany i upiekszany.
      No a corcia rzeczywiscie sie udala, wszystkie corcie :)))

      Usuń
  6. Do pewnego stopnia Cię rozumiem. Mam teraz do ogarnięcia różne sprawy, miedzy innymi remont, i na dobrą sprawę nikogo do pomocy. Będą zapewne i nerwy, i nieprzespane noce. Ale to jeszcze nie w tej chwili na szczęście.
    Z jednej strony podziwiam Cię, że dałaś sobie z tym wszystkim radę, a z drugiej wcale się nie dziwię, bo dlaczego nie miałabyś dać. Tylko to kosztuje i nie mam na myśli pieniędzy.
    Dobrze że to już za Tobą, choć jak uczy doświadczenie - załatwisz jedno, a już następne czeka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No coz, spielam poslady i ruszylam na podboj, wiec jakos sie udalo, ale kiedy tak teraz o tym mysle, to prawie mi sie wierzyc nie chce, ze dalam rade. Nie wiem, ile trzeba byloby mi zaproponowac, zebym podjela sie raz jeszcze tego wyzwania, ale duzo :)))

      Usuń
  7. czyli ślubny od córki był pierwszy raz ?? w Polsce i Łodzi? wiesz nie ukrywam, że gdy oglądam kanały z wędrówkami turystów po Polsce to raczej są zachwyceni i Gdańskiem i Krakowem i Zakopanem zimowym ...Poznaniem, Wrocławiem i przyrodą...a teraz akcjami na dworcach z uchodźcami...i ok, tylko mi prze te pisdzielskie ryje obrzydł kraj tutejszy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest nieslubny, ale mnie to akurat niewiele przeszkadza, rozwody sa takie drogie... ;)
      Polska jest naprawde przepiekna, nawet ta moja zapyziala Uc pieknieje w takim tempie, ze wierzyc sie nie chce. Ale moja niechec jest spowodowana nie tylko rzadem, ale glownie zmiana w mentalnosci tamtejszego narodu i poparciem, jakie daje bandytom, jak tanie dziwki dal sie kupic zlodziejom. No i niemaly wplyw na moja niechec ma tamtejszy kosciol i jego wplywy i bezkarnosc.

      Usuń
  8. Wreszcie choć trochę odpoczniesz od tego ciągłego napięcia, choć ćwiczenie współistnienia z Mamą pewnie też lekkie nie będzie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie jest lekkie, ale mimo to jestem dobrej mysli, nie mamy obie innego wyjscia jak sie dogadac :)))

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...