20 marca 2022

Czesc szósta dramatu z matka w tle

 Minelo szesc tygodni w gipsie i nadszedl czas kontroli, czy noga odpowiednio sie zrosla i czy mozna ten gips usunac, co byloby warunkiem do przyspieszenia wszystkich czynnosci zwiazanych z przeprowadzka mamy do Niemiec. Gips bowiem uniemozliwial jakakolwiek podroz w pozycji siedzacej, a na transport medyczny za granice nie bylo kasy. 
Byl 24 lutego i tego dnia rano  zaczela sie wojna na Ukrainie, ale dla mnie byly to jakies w tamtej chwili niewaznie nieslyszalne echa, mialam w glowie zupelnie cos innego, balam sie, ze noga nie zrosla sie nalezycie przy daleko zaawansowanej osteoporozie mamy, ze nie zdejma jej gipsu, a ja bede musiala zostac tam jeszcze nie wiadomo jak dlugo. O ile na pierwsza kontrole po tygodniu od zlamania sanitariusze pozwolili mi jechac z mama, tak przy tej kategorycznie zabronili, wiec siedzialam w domu i sie denerwowalam. Rozmyslalam, jak ja ogarne to wszystko logistycznie, jesli jednak mama dostanie od lekarza blogoslawienstwo na podroz, bo w jej podroz musza byc zaangazowane dwa samochody i dwoch kierowcow. Do transportera mama mialaby duzy problem wsiasc, a jeszcze wiekszy trzymac noge wyprostowana, zas do vana nie zmiescilyby sie wszystkie te kartony, wozek inwalidzki, mobilny kibelek i cala masa drobnych torebek i pudeleczek. Latalam tak od telewizora, gdzie powtarzano coraz gorsze komunikaty, a przeciez ja sama jeszcze dzien wczesniej uspokajalam, ze P tylko prezy muskuly i straszy i nie bedzie napadac, bo jest na to zbyt wytrawnym politykiem. O ja glupia! Tak sie pomylilam. 
A wiec latalam id telewizora do okna, czy juz wraca karetka.


Kiedy jednak uslyszalam, ze zamiast gipsu zalozono orteze, w ktorej mama ma trzymac noge jeszcze przez nastepne szesc tygodni, moj plan zabrania jej juz do Niemiec nagle odlecial w sina dal. Tymczasem mama sprytnie podpytala lekarza, czy moze udac sie w podroz, a on jej pozwolil, tyle ze na kontrole musi sie zglosic na poczatku kwietnia, albo do niego, albo do lekarza w Niemczech. Orteza tez nie przyniosla oczekiwanej ulgi, bo pozwala zginac kolano tylko do 30°, wiec noga nadal jest prawie wyprostowana, tyle tylko ze jest o niebo lzejsza od tego strasznego gipsu, bo zalozono jej ten najciezszy, majac do wyboru gips lzejszy.
Zaczelam zatem dogrywac i koordynowac przyjazd. Corka najpierw wymyslila, ze przyjada z juniorem i zadne argumenty do niej nie przemawialy, ona sie z nim nie rozstanie na trzy dni i juz! Pogadalam w koncu z tym jej chlopem i przekonalam, ze to dla tak malego dziecka za duzo godzin w tej samochodowej skorupce, ze niebezpieczne jest zajmowanie sie nim podczas prowadzenia, a na 90-letnia chora prababcie nie ma co za duzo liczyc. Junior zostal z ciotkami w Getyndze i jakos przezyl, wbrew obawom jego matki. Poza tym babcia tez wymagala naprawde duzej opieki, wiec dwie jednostki, ktorymi trzeba sie przez cala droge opiekowac to troche za duzo szczescia. Juz prawie partner corki mial przyjechac z siostrzencem, a ona zajmie sie juniorem. Nawet na to przystalysmy, choc mama z zieciem raczej by nie pogadali, a jak cos, to musieliby do mnie dzwonic na glosnomowiacym, a ja tlumaczylabym zdalnie, co kto od kogo chce.
W koncu jednak przyjechali oboje, bo moje dziecko postanowilo mu pokazac swoj heimat, a wlasnie ona jedna urodzila sie w Niemczech. Przyjechali w piatek, w sobote oprowadzilam ich troche po miescie, po poludniu zapakowalismy transporter, a w niedziele raniutko ruszyli w droge. Pojechali dolem w kierunku Wroclawia, Zgorzelca, Halle do Getyngi. Niby troche krotsza jest droga na Swiecko przez Poznan, ale nie mialam zamiaru dofinansowywac obajtkow sprzedajacych bilety autostradowe, bo jakiemus geniuszowi biznesu przeszkadzali kasjerzy siedzacy w budkach na autostradach i ulatwiajacy przejazd kierowcom. Teraz albo musisz miec aplikacje, ktora, jak slyszalam, wciaz zawodzi, bo jak zwykle wszystko zostalo przygotowane na kolanie, na chybcika, bo  pewnie jakis pociotek, ktory mial na tym zarabiac, juz sie niecierpliwil i nogami tupal, zeby szybciej zaczeli. Druga opcja to kupowanie biletow u obajtkow, co oczywiscie nie przeszkadza na etapie kulczykowym byc skasowanym grubo po raz drugi. Poradzilam dzieciom jechac dolem i jak dali w gaz, to te ok. 800 kilometrow przefruneli w 6 godzin i 40 minut, az sie mama zdziwila, ze tak szybko dotarla. 
W domu bylo juz wszystko przygotowane na jej przybycie, nawet slubny zainstalowal jej polska telewizje w pokoju. Potem juz czekali na mnie.
 
ciag dalszy nastapi...
 

33 komentarze:

  1. Kochana jest ta Twoja corka i jeszcze bardziej kochana i rozbrajajaca ze chciala brac juniora.
    No i na dokladke ta potrzeba pokazania ukochanemu Polski, no jak jej nie kochac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polski jak Polski, ale miasto Uc jest teraz naprawde warte zobaczenia, nie tylko pieknie restaurowane, ale wciaz cos sie tam dzieje. Wciaz nachodzi mnie refleksja, ze kiedy ja tam zylam, nie dzialo sie za wiele, a wyglad miasta i zanieczyszczenie byly straszne.

      Usuń
    2. A ja wczoraj obejrzalam film dokumentalny Kieslowskiego “Z miasta Lodzi” i sie wzruszylam tymi biednymi czasami, zegnali pracowniczke zakladow wlokienniczych bo szla na emeryture i dostala jeden gozdzik ogonkiem do gory.

      Usuń
    3. Byly siermiezne czasy, ale ludzie nie bali sie jutra, mieli prace i mogli zyc bez strachu. Teraz wypasy, szynki w sklepach, Egipt zamiast Miedzyzdrojow, ale mozliwosc wyladowania na bruku z dnia na dzien.

      Usuń
  2. Fakt..rozbrajająca Twoja córka, która nie wyobrażała sobie podróży bez swego synka. A i Slubny spisał się nieźle. No i Twoja mama, która mimo zaawansowanego wieku wytrzymała podróż w tak niewygodnej pozycji. Wyobrażam sobie jak odetchnęłaś z ulgą kiedy już odjechali i miałaś poczucie zrobienia dobrej roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O tak, wielki kamien spadl mi z serca i naiwnie pomyslalam, ze wreszcie bede miala pomoc w zajmowaniu sie mama, a tymczasem kiedy przyjechalam, sama z zapaleniem oskrzeli, ktorego nabawilam sie pakujac kartony i mame do samochodow, to slubny natychmiast sie rozchorowal, a kiedy on sie przeziebi, to klekajta narody! Mialam od razu dwie osoby niepelnosprawne, psa i koty do opieki, a w przerwach chodzilam do roboty.

      Usuń
    2. Coś nas te choroby nękają! wokół mnie też ciągle ktoś zapada na jakieś choróbstwa a ja dopiero dzisiaj odzyskałam trochę sil po rotawirusie, jakie to świństwo było! mamy jakiś zbiorowy brak odporności, myśle, że sytuacja wkół nasze samopoczucie wpędza w doły a tym samym jesteśmy podatni na każdą zjadliwość mikrobów.
      Modlę się by Venezuejlos nie zapadł na tego rotawirusa bo byłby to koniec świata.

      Usuń
    3. Jakas wirusowka latala w powietrzu, ja chorowalam, Boguska i Jej mama tez, moj podlapal, jakies upierdliwe zapalenie oskrzeli.
      No ale foliarze maja wlasna teorie, ze to szczepienia pozbawily nas odpornosci.

      Usuń
    4. Nie trudno było przewidzieć, ze tak to będzie zinterpretowane....w moim otoczeniu przede wszystkim chorują wnuki rodzinne i nierodzinne a one nie byly szczepione. Ale wiadomo, wyjatek potwierdza regułe czyli ..wiadomo jak to jest!

      Usuń
    5. Ja zas wiem swoje, ze covida przeszlam tak lekko tylko dlatego, ze bylam trzy razy zaszczepiona. Gdybym sie sama regularnie nie testowala, moglabym nawet nie wiedziec, ze podlapalam to cholerstwo. A pandemia nie ustaje prawdopodobnie wlasnie dlatego, ze chorzy zaszczepieni sie nie izoluja, bo traktuja covid jak bagatelne przeziebienie.

      Usuń
    6. Tez tak uważam, że dlatego ta pandemia ciągle jeszcze krąży., bo ludzie się nie izolują a powinni. A ten kto się zaszczepił przechodzi ją lżej albo całkiem lekko..

      Usuń
    7. Przede wszystkim powinni sie tak duzo testowac, jak ma to miejsce w Niemczech, bo tylko tak mozna w pore wylapywac i izolowac chorych. Nie wierze, ze w Polsce jest tak niewiele zachorowan jak podaja, co najmniej 10 razy tyle jest niezdiagnozowanych.

      Usuń
  3. Inaczej się czyta, o tym wszystkim, a inaczej się prawie bierze udział. Nerwy, nerwy i jeszcze raz nerwy... 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jak tak siegam pamiecia, to sama sie dziwie, jak ja to nerwowo wytrzymalam. Zreszta wiesz, bo nieraz plakalam Ci w telefon.

      Usuń
    2. Od tego byłam, bo niestety, ale moje siły od roku poszły się bujać. Choć tak tak mogłam Ci się przydać 😘

      Usuń
    3. Jak nie masz sil na nic innego, to i rola "konfesjonalu" byla nie do przecenienia. :)))

      Usuń
  4. 6 40!!!
    Wow!!

    Ja tam też wolę jeździć dołem, ale teraz czasem muszę przez Poznań;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od nas dolem jest nieco naokolo, ale z pewnoscia taniej, no i obajtkom nie napelnia sie kieszeni. #

      Usuń
    2. Czulam ze Rybenka - podrozniczka doceni ten czas pedzenia przez Europe.

      Usuń
    3. My kiedys jechalismy 8 godzin z kawalkiem i wtedy nam sie wydawalo, ze to bylo bardzo szybko. No ale dzieci pobily wszelkie rekordy.

      Usuń
  5. No i zobacz mama wcale nie miala pretensji ze tak pedza i nawet docenila (a tez zdziwila sie) ze tak szybko byla u celu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dziecko przezornie zapytalo babcie, czy nie boi sie szybko jezdzic, a babcia nie peka, ufa "kierowniczym" umiejetnosciom wnuczki. Pewnie gdyby sie bala, jechaliby dluzej.

      Usuń
  6. Wszyscy się spisaliście )) córka ma charakter po mamie, zdecydowanie. I DOBRZE. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z ta szybka jazda to nie ma po mnie, bo ja boje sie jezdzic szybko :)))

      Usuń
  7. Jestem pełna podziwu. Chyba jesteś z żelaza, że dałaś radę to wszystko ogarnąć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby dzisiaj ktos postawil przede mna to zadanie, chyba bym sie go nie podjela, nie uwierzylabym, ze dam rade.

      Usuń
  8. Pelen podziw, ze ogarnelas wszstko tak sprawnie 😙. Mam nadzieje, ze mama juz nieco utemperowana...

    Tutaj, poza coviedem, ostatnio rozlazla sie jakas bardziej zlosliwa grypa i juz nikt nie kuma, które z tych swinstw ludzi rozklada, bo masowe testowanie juz zwineli. Jak na razie, ani jedno, ani drugie nas nie dopadlo - tutaj latwo jest trzymac sie z daleka od tlumów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cholera wie, co za wirus/bakteria grasuje, w kazdym razie i tutaj wszyscy choruja, ale nie wszyscy sie testuja, za to wladze postanowily cofnac wszystkie obostrzenia pandemiczne. Ale kazdy land moze decydowac inaczej, wiec w zasadzie nic sie nie zmieni, maski nadal obowiazuja. I po co ten cyrk?

      Usuń
  9. Masakra. Ale chyba już dochodzisz pomału do siebie. W Polsce to praktycznie nie leczą osteoporozy, jeśli pacjent w wieku "słusznym". Mnie zrobili profilaktykę, bo w trakcie operacji tarczycy wyrżnęli mi niechcący przytarczyczkę, co było odnotowane w kartotece, więc mi co jakiś czas sprawdzali poziom wapnia. I dostałam całkiem niezłą profilaktykę i gdy tu mi pękła ta główka kości udowej to mi się piorunem sama zrosła- gdy trafiłam do szpitala to już się zrastała i dlatego mnie nie operowano. A ja cały czas dostaję calcium + witaminę D3. A teraz w Niemczech grasuje Deltacron - mieszanka delty i omikrona. RKI przewiduje, że ta zaraza niestety jeszcze potrwa.
    Buziaki, trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lecza, mama od lat chodzi do takiej specjalnej poradni i bierze raz w miesiacu specjalne drogie lekarstwo, jedna pastylka kosztuje kilkadziesiat zlotych. Ale to tylko lekko powstrzymuje dalszy rozwoj choroby, na sama osteoporoze nie ma lekarstwa. Wapn i wit D mama bierze codziennie, niestety zaawansowanie choroby jest spore.
      Ja podobno mam teraz najlepsza z mozliwych odpornosc po szczepieniu krzyzowym, to jest najpierw wektorowym, potem mRNA, a na koniec po wyzdrowieniu. Zobaczymy, jak sie to bedzie mialo w praktyce. Mamie i slubnemu niedlugo przyjdzie szczepic sie po raz czwarty.

      Usuń
  10. Anusia, nie odzywam się w komentarzach, bo sama nie wiem co napisać. Matko kochana podziwiam Cię bardzo. Wielki szacun! Ja bym padła w przedbiegach, bo ja panikara jestem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To i ja podałam, nie spałam po nocach, a nerwy miałam na postronkach. Też dała byś radę, gdybyś musiała.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...