30 marca 2022

Nie tak latwo

 Kiedy jeszcze w Lodzi sprowadzalismy mame po tych jej stromych schodach do samochodu, bylo nas troje, w tym dwoje mlodych i wysportowanych. Podobnie bylo z wnoszeniem wozka po naszych marnych, ale dosc wygodnych pieciu schodkach. Mniej latwo bylo przy pierwszym przymusowym wyjsciu z domu, bo kasa chorych przyslala formularz na plastikowa karte ubezpieczonego, gdzie bylo potrzebne aktualne zdjecie, a tego mama nie miala. Musielismy wiec pojechac ja sfotografowac.
Nie tak dawno nam obydwojgu minela waznosc naszych kart, trzeba wiec bylo wyrobic nowe, a nam nie chcialo sie jezdzic do fotografa, wiec probowalismy zrobic zdjecia telefonem. Taaa... no co ja Wam bede mowic - masakra z xujnia. Trzeba bylo udac sie do fachowca i zaraz czlowiek jakos lepiej sie zaprezentowal. Wiedzielismy wiec, ze domowym sposobem nie da sie, nawet nie probowalismy, tylko od razu zarzadzilam wyjazd do fotografa. Jakos dalismy z trudem rade zjechac tym wozkiem z naszych kilku schodkow, ale z powrotem nie bylo mowy, oboje jestesmy za slabi. Zawolalam wiec na pomoc sasiada i jakos w trojke wciagnelismy ten wehikul na gore.
Wiedzac, z jakimi niewykonalnymi wyzwaniami przychodzi sie zmagac, nastepne wyjscie mamy planowane bylo, kiedy juz bedzie mogla sie sama poruszac po schodach. Niestety los chcial inaczej. 
Zrobilam sobie w ratuszu termin na zameldowanie mamy w Niemczech, wzielam ze soba wszelkie pelnomocnictwa, ich tlumaczenie na niemiecki, jednak przepisy okazaly sie byc dla nas nielaskawe, potrzebna byla osobista obecnosc mamy. Kiedys, w normalnych czasach, urzednik przyszedlby do nas do domu zalatwiac te formalnosci, ale teraz mamy pandemie, wiec od dwoch lat urzednicy maja zakaz chodzenia po domach, jakby im do biura nikt nie mogl przywlec zarazy. No ale dobra, jak trza, to trzeba. Zapakowalismy znow mame na wozek i o malo nie zrzucilismy jej razem z pojazdem z tych nieszczesnych schodkow, bo jakos nam tym razem marnie szlo. Ten moj slubny, nie dosc, ze niespecjalnie juz ma sily, to dodatkowo nie slucha, kiedy mowie, zeby zaczekal, bo nie mam gdzie stopy postawic. Ciagnal ten wozek i nie tylko o malo nie zwalil matki, to i mnie na dokladke, bo trzymalam kurczowo, zeby nic sie mamie nie stalo.
Przy wchodzeniu postanowilismy mame wniesc bez wozka, zawisla na naszych barkach i podskakiwala na jednej nodze, pozniej wnioslam pusty wozek. Jesu, nawet nie myslalam, ile i jakie sa problemy z osoba niepelnosprawna. A przeciez mama jest jeszcze w miare samodzielna, bywaja gorsze przypadki.
Teraz juz czekamy na termin u ortopedy i zaordynowanie intensywnej rehabilitacji. Nie bedzie latwo osobie w mamy wieku znow pewnie stanac na nogi, z pewnoscia potrwa to dluzszy czas, ale co robic. Ani nasze mieszkanie, ani te schodki, ani my sami nie jestesmy przystosowani do obslugi osoby nie w pelni sprawnej jezdzacej na wozku.

20 komentarzy:

  1. “Jak pokonac schody na wozku inwalickim” poszlam w Google, tak duzo tego jest ze na razie opadlam z sil zeby to wszystko czytac. Poza tym caly czas chodzi mi po glowie przenosna rampa. Tyle ze moja wyobraznia nie daje rady zobaczyc jak te 5 stopni wyglada u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na razie nic nie kombinuje, bo mam nadzieje, ze juz niedlugo mama zacznie chodzic przy rolatorze i wozek trafi do piwnicy. Zastanawialabym sie, gdyby to mialo byc juz na zawsze. Jak nie zapomne, to Ci te schody sfotografuje i posle mailem.

      Usuń
    2. A tez mysle tak przy wchodzeniu - wozek odwrocony do wsiagania, stopien za stopniem. Wozek tak pochylony ze mama prawie lezy, czyli uzywane tylko 2 tylne kolka, silniejsza osoba wciaga a druga zabezpiecza przod wozka, ale jest nizej z tylu.

      Usuń
    3. Tak wlasnie robilismy, ale nie wyobrazalam sobie, jak malo jest miejsce na stopniu na kola i moje stopy, a poza tym ja bylam na gorze, wiec zeby moc trzymac uchwyty wozka, zgieta bylam do ziemi. W teorii wyobrazalam sobie to inaczej, w praktyce wszystko diabli wzieli.

      Usuń
  2. Nie chwaliłaś się tą wyprawą. Współczuję teraz wyjazdu do lekarza i z powrorem. 😘
    Ja za chwilę ruszam do lekarza z płytą z prześwietlenia płuc Mamy, bo wczoraj załatwiłam skierowanie i udało mi się Ją wyprowadzić z domu. Później od 12 rehabilitacja. Wqurwiające są te godziny, bo od 14 zajęcia grupowe z psychologami. Zobaczę jak to będzie pierwszy raz i nie wiem, czy nie będę na nich po raz pierwszy i ostatni. Szczególnie przeraża mnie to grupowe i zamknięta sala. 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczescie u naszych ortopedow sa wygodne podjazdy i windy, bo wiadomo, ze przychodza do nich kustykajace kaleki, nierzadko na wozkach, ale zeby dotrzec do tych wygod, musze pokonac te przeklete schodni w domu. Juz sie boje.
      Badz cierpliwa, pierwszy raz jest zawsze xujowy, trzeba sie zzyc z grupa, wiec nie rezygnuj pochopnie. A sala jest przeciez zamknieta nie na klucz, zawsze mozesz wyjsc albo poprosic, zeby drzwi pozostaly otwarte.

      Usuń
  3. Aniu no współczuję bardzo, nie wiem co ci mam napisać, po tym co dziewczęta wyżej napisały. Są ludzie w kraju tutejszym latami nie wychodzący z domu, bo mieszkania na piętrach albo inne problemy, taki to przyjazny kraj... I poznałam historie w podobnym klimacie na samym początku wojny, pewna Ukrainka pomagała nam wydostać Antona spod Kijowa i Ona był cała skamieniała z przerażenia, bo jej rodzice zostali w Kijowie - matka na wózku zostawiona w mieszkaniu, podczas bombardowań, gdy wszyscy uciekali do schronu, to i ojciec z nią został, nie wiem, czy jeszcze żyją, boję się zapytać co z nimi ... I znów mi dałaś do myślenia, u nas w razie co nie ma schodów a pokoik gościnny ewentualnie dla Matkijadwigi, na dole chałupy. Tyle mogliśmy zrobić w trakcie remontu. Ściskam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu jest duzo udogodnien dla osob na wozkach. Gdyby mama miala juz na wozku zostac, pewnie przeprowadzilibysmy sie do bardziej przyjaznego mieszkania bez schodow po drodze, ale przeciez mama w koncu stanie na nogi, wiec te piec stopni nie bedzie zadna przeszkoda, schody nie sa strome, a po obu stronach wygodne porecze. Ale wlasnie dopiero w takich przypadkach czlowiek zdaje sobie sprawe, czym jest glupie piec schodkow, ktore dla niektorych staja sie bariera nie do przebycia.

      Usuń
  4. Upss, szara zolza na klawiaturze ...

    Mam nadzieje, ze nie bedzie potrzeby, ale jesli mialo by to dluzej potrwac tez bym o przenosnej rampie myslala (takie w stylu tego, com ma np. Mobilex).

    Do tej pory dwóch z naszych strazaków usmiecha sie z rozbawieniem na mój widok, bo zapomniec nie moga, kiedy kulali sie ze smiechu, podziwiajac jak wpelzalam do domu na czworakach ze swiezo zalozonym gipsem (tylko dwa stopnie, ale wysokie). Na szczescie juz nie asystowali trzymiesiecznemu dupopodciaganiu sie po domowych schodach, coby do lózka dotrzec, wiec przynajmniej nie tyrlaja sie po ziemi na mój widok :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omatulu!!! To tez mialas nieliche przygody, ale bylas mlodsza od mojej mamy. Ktos mlodszy to i na kulach moze sobie popodskakiwac na jednej nodze, widuje sie przeciez mlodych chlopakow czy mezczyzn jak sobie doskonale radza zagipsowani. Ale mama jest juz z racji wieku ograniczona ruchowo i slaba, a tu jeszcze ciezki gips, teraz przy ortezie porusza sie na wozku o niebo lepiej.
      Te rampy Mobilexu obejrzalam sobie w guglach, ale mamy za malo miejsca na dole pod schodami, a taka rampa potrzebuje miejsca. Ale sa napraqde fajne.

      Usuń
    2. O kulach tez po ulicy skakalam, ale schody w domu dosc strome e niezbyt szerokie. Juz raz sie z nich poturlalam i wystarczylo. Na dole swietnie sie sprawdzalo krzeslo, takie od kompa z kólkami.

      Usuń
    3. Najlepiej to nigdy sobie niczego nie lamac, a jak juz, to w mlodosci, bo na starosc tych ograniczen jest coraz wiecej.

      Usuń
  5. Może to już długo nie potrwa i będzie Ci trochę lżej, czego szczerze życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam taka nadzieje, choc oczywiscie licze sie z dluga rehabilitacja po 12 tygodniach lezenia, ale juz mozliwosc staniecia na tej nodze bardzo ulatwi wszystkim zycie, mamie najbardziej, bo bedzie mogla poruszac sie po mieszkaniu przy pomocy balkonika.

      Usuń
  6. Anusia, Ty masz 5 schodków, a ja 61 i windy nima.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ania, co porownujesz? Nie jezdzisz na wozku, dla ktorego 5 schodkow jest bardziej nie do przebycia niz dla Ciebie Twoje 61.

      Usuń
  7. Naderwałam sobie mięsień przy ramieniu, wciągając tatę po trzech schodkach, gdy zasłabł prawie pod drzwiami... Uważaj na siebie. Mój tata zmarł 7 lat temu, a mój uszkodzony bark daje o sobie znać do dziś...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Staram sie nie zrobic sobie krzywdy, ale sama wiesz, jak jest, czasem czlowiek cos zrobi zanim pomysli. Caly czas mam nadzieje, ze mama predko stanie na nogi.

      Usuń
    2. Bardzo, bardzo tego Jej i Tobie życzę. Niech chodzi i będzie samodzielna...

      Usuń
    3. Dzisiaj byla z wizyta nasza rodzinna lekarka, mama moze powoli zaczac poruszac sie po domu z balkonikiem. Powoli wiec zaczyna sie stawanie na nogi.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Maja nas za idiotow?

  Polska swietuje rocznice przystapienia do unii, no ja mysle, skoro ma same korzysci z tego przystapienia, gorzej z tym u nas, ja wolalabym...