11 kwietnia 2023

Nie obchodze

 W tym roku, po raz pierwszy w zyciu, postanowilam konsekwentnie zupelnie zignorowac swieta. Poczawszy od sprzatania i dekorowania mieszkania, a skonczywszy na przygotowywaniu jedzenia. Pomoglo mi w tym moje samopoczucie, zwisly czarny dol, w ktorym sie plawie od dluzszego czasu. Nie jestem pewna, czy robilabym cokolwiek nawet wtedy, gdybym czula sie choc troche lepiej, ale moze dalabym sie poniesc i upieklabym choc jedno ciasto.
 Takie prawdziwe swieta byly u babci, potem jeszcze u rodzicow i u mnie, kiedy dzieci byly male i chcialo im sie jeszcze wspoluczestniczyc. Bo wielkanoc, mimo mojej niewiary, wczesniej mnie jeszcze bawila. Tak, bawila, bo juz dawno przestalam zwracac uwage na jej okoloreligijna nadetosc, te zalobna otoczke, jakies drogi krzyzowe, groby, za to lubilam te swiateczne sniadania. Niestety, z uplywem czasu moje dzieci zaczely coraz bardziej marudzic, ze dlaczego musi byc to sniadanie, im sie nie chce przed poludniem z lozek wstawac (jakby wstanie raz w roku na te okolicznosc bylo nie do zrobienia, ale braklo dobrej woli), a mnie coraz mniej sie chcialo, skoro przy stole musialam wysluchiwac pretensji i ogladac ich niezadowolone twarze. Przestalam wiec kultywowac sniadania i dla mnie juz wtedy wielkanoc sie skonczyla, bo mnie na tym sniadaniu zawsze bardzo zalezalo, moim dzieciom nie, wiec i mnie przestalo zalezec na czymkolwiek. Jeszcze z rozpedu spotykalismy sie u kogos z nas na obiadach, z czasem, kiedy nasze mieszkanie bardzo sie zmniejszylo, za to rodzina rozrosla, najczesciej u sredniej. 
 Jeszcze wtedy jednak dekorowalam, pieklam ciasta i siekalam salatke, choc z coraz mniejsza ochota uczestniczylam w rodzinnych spedach, z wielu roznych przyczyn. Z roku na rok jednak robilam coraz mniej, w koncu wystawilam dekoracje wielkanocne w kartonie na ulice i ktos je sobie zabral. Jeszcze czasem przyniose sobie ze spaceru bazie do wazonu, bardziej jako symbol zaczynajacej sie wiosny niz jako "palemki", a gdzies w piwnicy leza kamienne czy marmurowe jajka, ktorych nie wiem dlaczego nie wystawilam. 
 Pozniej moje, nasze zycie diametralnie sie zmienilo, od dwoch lat tego domu nie opuszcza stres, a ja mam dosc, tak naprawde i szczerze dosc wyszystkiego, ze swietami na czele. Kocham moje wnuki, ale dzieci ogolnie mnie mecza, na spedach jest dla mnie za glosno, za ruchliwie, zbyt stresujaco. Ja potrzebuje spokoju, wiec nie wchodzi w gre jakies pichcenie, sprzatanie i spotkania. Ale kazdy ma w dupie moje chcenie, mamy sie spotkac, bo sa swieta. I tak dobrze, ze nie zmusza sie mnie do innych czynnosci. W wielki piatek, ktory u nas jest dniem ustawowo wolnym, spotkalismy sie na zaleglych urodzinach sredniej, zas w poniedzialek najstarsza zarezerwowala restauracje, wiec tam sie spotkalismy. Na szczescie w obu przypadkach zawsze moge wyjsc, kiedy poczuje sie zmeczona.
 Powiecie, ze teraz jestesmy tylko we dwojke, a od ponad roku w trojke, wiec moglabym te sniadania urzadzac, ale nie, juz mi sie nie chce, skutecznie zabito we mnie radosc ze swiat. Poza tym swieta za bardzo zwiazane sa z kosciolem, a ta przestepcza organizacja jest mi na tyle sola w oku, ze nie chce zadnych z nimi powiazan. Zas wymyslanie na sile obchodow poganskich swiat wiosennych nie lezy w mojej naturze. Jak chca, to niech sobie domownicy robia swiatecznie sniadania, pieka ciasta czy co tam jeszcze, beze mnie. Oboje dali mi w ostatnim czasie tak popalic, ze nie mam ochoty na jakiekolwiek wspolne swietowania. Matka wiecznie niezadowolona z zycia, demonstracyjnie zamknieta w swoim pokoju, slubny wciaz nieobecny, bo na spacerkach, ja w Netflixie albo internetach - atmosfera grobowca rodzinnego. Z kim wiec i po co cokolwiek organizowac, niech juz zostanie jak jest. Cztery dni przeleca szybko, we wtorek do pracy, bede mogla zostawic te skisla atmosfere choc na kilka godzin.
 I tyle.


42 komentarze:

  1. Przeciez juz przelecialy te cztery dni. No ja nie swietuje zdecydowanie od wielu lat i tak mi dobrze. Dlaczego niby mialabym swietowac ? Dawno temu jak gdyby musialam, bo rodzinne okolicznosci. Sniadanie latwo przygotowac, jajka na twardo ugotuje do perfekcji, ale nigdy zadnego mazurka nie upieklam ani zadnej babki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze pieklam sernik, bo mam dobry przepis, a wszyscy lubimy, czasem zdarzalo mi sie popelnic mazurki czy babki. Kiedy dzieci byly mlodsze, malowalismy jajka, pozniej juz tylko farbowalismy. Dopiero w tym roku dojrzalam, ze juz nic nie musze i zupelnie mi sie nie chce. Nie mam dla kogo i nikt nie bedzie sie cieszyl, wiec po co.

      Usuń
    2. Sernika tez nigdy nie upieklam. raz probowalam i bylo tylko do wyrzucenia. Dlatego moja ulga jest wielka ze nie ma swiat, ze nic nie musze. No ale Ty jestes bardzo swieza swiateczna buntowniczka i umiesz piec, gotowac, wiec moze troche cierpisz ze nic nie szykujesz.

      Usuń
    3. ABSOLUTNIE nie cierpie, wprost przeciwnie, jestem z siebie bardzo dumna, ze nie dalam sie poniesc i nie przygotowalam zupelnie niczego swiatecznego, nawet jednego jedynego jajka nie ugotowalam. W tym roku wdupiemanie bylo stuprocentowe.

      Usuń
    4. Tak myslalam ze ‘absolutnie’ ale ponioslo mnie 🤣

      Usuń
    5. Kiedy cos robisz i wiesz, ze ludzie sie uciesza, ze pochwala, ze pomlaskaja z luboscia i podziekuja, to chce sie poniesc ten wysilek. Ale kiedy wiesz, ze jedno i drugie zachowa sie, jakby robilo laske, ze zyje, a chwalenie czegokolwiek nie lezy w ich naturze, to odpuszczasz sobie wysilek i masz gdzies cale te swieta.

      Usuń
    6. A pewnie. Oni też mogliby się postarać(?).

      Usuń
    7. fakt, nawet jeśli to było głównie uprzejme mlaskanie i chwalenie, że pyszne, że dobre (choć zajadał ostro ))) w przypadku naszego gościa, to jest miłe i sympatyczne, zamiast nadąsanych min czy focha. Aniu, knajpy, to doskonały wynalazek ;-) serio. od dłuższego czasu spotykamy się z dziewczętami z roboty, w knajpach, zamiast na domówkach, choć większość z nas ma domy i ogrody. Zawsze możesz wyjść, nie sprzątasz ani przed, ani po...

      Usuń
    8. @Agniecha, oni czekaja na obsluge i nawet, jesli sa juz obslugiwani, to tez jakby udzielali audiencji. Nawet w tej restauracji mialam ochote wyjsc i pojsc do domu. Jedno na pytanie, co zamowic, odpowiedzialo, ze wszystko jedno, a ja uwielbiam takie odpowiedzi i decydowanie za kogos. A drugie samo chcialo stamtad wyjsc, bo nie bylo schabowego. Przy czym dzieciaki lataly jak nawiedzone, trzebá bylo pilnowac i pomagac pilnowac.

      Usuń
    9. @Teatralna, przeczytaj moja odpowiedz na komentarz Agniechy, ta restauracja tez mnie lekko wykonczyla, bo matka zachowywala sie jak udzielna ksiezna i bylo jej wszystko jedno co zje, a slubny tez marudzil. Sama wiec powiedz, po co cokolwiek organizowac, jak i tak wszyscy niezadowoleni.

      Usuń
    10. prawdę mówiąc taka sytuacja mnie przerasta...bo wtedy i ja mam ochotę wstać i wyjść....tak jak nie znoszę być zmuszana do czegokolwiek, tak i nie zmuszam ale bywa. Gdy mamy gości.

      Usuń
    11. Ja w ogole nie lubie chodzic gdziekolwiek ze slubnym, bo on mnie sama swoja obecnoscia wqrwia do bialosci, a jak dodac do tego jego glupawe zachowanie, to juz moglabym zabic.

      Usuń
  2. Zdecydowanie lubię śniadanie wielkanocne, nawet kiedy bywam sama w święta to urządzam sobie takie śniadanko, na stole kolorowo i kwietnie i ja się rozluźniam...lubię, to prawda, że mogłoby być niekoniecznie w Wielkanoc ale to święto mobilizuje. Moja córka portugalska też lubi, amerykańska chyba olewa.
    W tym roku jesteśmy w lesie mazowieckim z bratem...stół śniadaniowy był bogaty, ale roboty rozłożyliśmy na troje...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez kiedys lubilam, ale przestalam odkad zostalam z robota sama, a wzamian widze tylko niezadowolone miny albo slysze wymowki, ze za wczesnie. No to nie ma sniadan i niech sie wszyscy bujaja.

      Usuń
  3. Od dawna jestem przekonana,ze najzdrowsze jest to,czego nie zjadłam:)) To,co sprawdzało się jakies 200 lat temu,dziś niekoniecznie:)) Wypisalam się z sarmackiego zwyczaju świątecznego żarcia i picia do upadu...bo dziś na codzień jemy zbyt kalorycznie,niezdrowo..niestety. My śniadanie w wąskim gronie i raczej skromnie ,potem,urodziny wnuczki,które chętnie bysmy świetowali w restauracji,ale u nas restauracje w swięta pozamykane.Wczoraj pełen luz czyli to co lubię najbardziej - rower i las:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo dla rasowego sarmaty kazda okazja do wypicia jest dobra, czy to chrzciny dziecka, czy sniadanie wielkanocne, ze nie wspomne o wigilii, by potem w oparach isc na pasterke. U mnie w domu sie nie pilo i nie pije, a alkohole, ktore ktores z nas w prezencie dostalo, albo stoja latami, albo podawane sa dalej w ramach prezentow. Rowniez jesli chodzi o nadmiar jedzenia, to u nas nie bylo, ale byly te takie specyficzne potrawy, ktore robi sie wylacznie na swieta. Teraz zas mam juz to w ... no wiesz, niech sobie wszyscy sami gotuja czy pieka, skoro nie umieli nigdy docenic.
      Dalam sie namowic na te restauracje, ale tez tylko sie wkurzalam.

      Usuń
    2. Tradycja jest dla ludzi,a nie na odwrot. W tym polskim piekielku każda okazja jest dobra do utrzymania podziałów - ci ,ktorzy nie swietują z nalezytą pompą i paradą (zastaw sie,a postaw się):) wiadomo - gorsi:)) W sumie nic mnie to nie obchodzi,niech kazdy swietuje jak chce i co chce.Wkurzam się tylko na całkowite zamknięcie kraju - kin,galerii,filharmonii,muzeow,koncertow ,nie mówiac o sklepach. Dlaczego się zaklada,ze w tym kraju sami katolicy tudzież alkoholicy?....co może dalekie od prawdy jednak nie jest:)))

      Usuń
    3. Slowo-klucz: demokracja czyli trzeba sie dostosowywac do wiekszosci, a skoro wioekszosc jest katolicka (i trunkowa), to oczywiscie niewierzaca lub innowiercza mniejszosc ma sie dostosowac. Dziwi mn ie natomiast, ze knajpy sa w swieta pozamykane, przeciez zarobek jest w te dni najwiekszy i wiele osob wolaloby pojsc tam, gdzie im ugotuja, podadza i posprzataja niz meczyc sie z tym samemu w domu.

      Usuń
    4. W pierwszy dzien zamknięte na pewno,w drugi nie wiem( być moze nie wszystkie) ale nam pasowalo tylko w pierwszy:))

      Usuń
    5. Szkoda. U nas jest problem z przerwa, prawie w kazdej restauracji maja przerwe od 12.00 do 17.00 i jak chcesz zjesc obiad w porze obiadowej, to nie ma szans, albo musisz o 11.00, albo po 17.00

      Usuń
    6. W pierwszy dzień świąt knajpy w Ustce otwarte, można było w niedziele jeść rybę, lody..ciasto. to zależy od ludzi. hotelowe knajpy otwarte, ludzi w pip więc i zarobek był.

      Usuń
    7. Dla mnie to logiczne, ze w takie dni knajpy moga najwiecej kasy utluc, nie rozumiem wiec tego, ze niektore sa zamkniete.

      Usuń
  4. Bo święta to tylko wtedy są fajne gdy się jest dzieckiem i o nic się nie musisz martwić. Ja bardzo wcześnie przestałam organizować święta - po prostu na każde święta wyjeżdżaliśmy- najczęściej w góry. A jeśli już byliśmy w tym czasie w domu, to na stole zawsze było to co lubimy jeść, a nie to co w dane święta jeść wypada. To poza tym kwestia konsekwencji , jak mawiała moja koleżanka- "skoro jesteś krakowianką i się nią czujesz to noś krakowskie ubranka, a jeśli nie - to nie stwarzaj pozorów, że nią jesteś".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nawet nie tak, Anabell, ja lubie pichcic jakies swiateczne specjaly, piec ciasta, ale oczekuje chocby pogodnych twarzy przy stole, a nie wiecznych wymowek i braku glupiego dziekuje czy ze smakowalo. Ale nic na sile, nic nie musi smakowac, a ja nie musze gotowac i tyle.

      Usuń
  5. Wszelakie swieta zlikwidowalam kiedy dziecko nieco podroslo i dobrze mi z tym. Niestety w grajdolku na Wielkanoc nakladaja sie obchody tutejszej patronki i "uliczna dyskoteka" do bladego switu w kafejce blisko naszego domu dala nam ostro w kosc. Na szczescie dzisiaj ostatni dzien tego obledu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tak nie jest co roku, bo przeciez wielkanoc jest ruchomym swietem, wiec raz mozna sie przemeczyc. Dla Ciebie to nudna codziennosc, ale ja chetnie obejrzalabym ten folklor z obchodow swieta patronki.

      Usuń
    2. Niestety scisle powiazane z Wielkanoca, wiec tez ruchome 😓

      Usuń
    3. Ten folklor to zdecydowanie nie moja bajka.

      Usuń
    4. Oj tam, raz z ciekawosci moglabym obejrzec, ale co roku zmagac sie z halasem i dyskoteka przez kilka dni to juz nie za bardzo. A i tak nalezy sie cieszyc, ze nie trwa to czesciej i dluzej.

      Usuń
  6. Nie ma sensu napinać się dla tradycji. Dobrze zrobiłaś. Nigdzie nie jest powiedziane, że święta trzeba świętować. :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I wiesz co? Myslalam, ze bede miala z powodu tego buntu jakies wyrzuty na sumieniu czy cus, ale nie, jest mi z tym dobrze. A nawet jestem sumna ze swojej asertywnosci.

      Usuń
    2. Kilka dni temu zastanawialiśmy się, czy nasze córki będą jeszcze zauważały święta w kalendarzu. Nie wiem. I jestem gotowa na każdą wersję.

      Usuń
    3. Moje niestety zauwazaja, w przeciwnym razie juz dawno u nas nie byloby zadnych swiat.

      Usuń
  7. W tym roku, nie było śniadania u Mamci, tylko zrzutkowe u drugiej Prababci, robione przez Córkę i Zięcia. Tam najłatwiej było wejść mojej Mamci. Młodzież organizowała, ja zrobiłam sałatkę warzywną i jajka faszerowane, druga Babcia upiekła ciasta. Wszyscy byli zadowoleni, a najbardziej Monika, bo miała wszyćkie bapcie i dziadka przy sobie. Totalnie na luzie i przy wygłupach Młodej. Nam też nie brakowało dużo do głupawki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ale swieta byly wyprawiane, mieszkania posprzatane, okna umyte, rozne swiateczne przysamki gotowane i pieczone. I tak bedziecie te swieta wyprawiac, Wasze dzieci i wnuki tez beda. Bo tradycja, choc kazdy trzyma sie z daleka od kosciola, ale wyprawia koscielne swieta. Ehhh... Jakby nie mozna bylo sie omowic i spotkac z rodzina w jakikolwiek inny dzien.

      Usuń
    2. A, wiesz, wydaje mi się, że w jakikolwiek inny dzień byłoby trudniej. W końcu święta są dniami wolnymi dla ogromnej większości ludzi.

      Usuń
    3. O ile sie nie myle, kazda niedziela w Polsce jest dniem wolnym od pracy, soboty najczesciej tez.

      Usuń
    4. No, nie w święta nie pracuje nikt oprócz zakładów pracy ciągłej i komunikacji, która też ogranicza w te dni ilość kursów. W pierwszy dzień świąt to chyba nawet żabki są zamknięte (nie sprawdzałam).W każdy inny weekend pracuje znacznie więcej osób.
      No i oczywiście spotkać się można, ale czas świąteczny, który jednak od lat, tradycyjnie, spędzało się z rodziną, mobilizuje. Jest trochę inny, niż zwykła sobota i niedziela. Brońbuk ni namawiam i nie chcę wywierać presji. Mówię, jak ja to odczuwam. To sprawa indywidualna; każdy świętuje - albo nie świętuje - tak, jak mu się podoba.

      Usuń
  8. Jak by nie było śniadania u dzici, to musiałabym zrobić u Mamci, a tam przez cały dzieć siadałby jeden osobnik do stołu, bez zaproszenia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MUSIALABYS ??? No wlasnie, musi sie te swieta wyprawiac, a przeciez mozna je spokojnie olac. Nie no, ja nie namawiam do niczego, kazdy robi co chce, ale jednak jest jakas presja.

      Usuń
  9. Lubię święta, i w zasadzie nigdy nie kojarzyły mi się z kościołem w sensie jakichś mszy, modlitw itp. Boże narodzenie to była choinka, Mikołaj, kolędy, Wielkanoc - jajka, owies, bazie, baranek. którego znaczenie zrozumiałam dopiero kiedy byłam już starszą nastolatką. Owszem, przewijał się kościół w postaci święcenia jajek i oglądania szopek w kościołach (w jednej był nawet wypchany wielbłąd) z babcią. Ale to nie była sprawa religijności, tylko takie dodatkowe atrakcje. A jeśli chodzi o spotkanie rodzinne, to naprawdę przyjemne stały się od czasu, kiedy zaczęłyśmy je z siostrą same urządzać. Jest zawsze miło, nikt nie wyskakuje z pretensjami, nikt nie gotuje i nie piecze więcej, niż można zjeść, np. ja jedno ciasto, siostra drugie i się nimi dzielimy, tak jak i resztą potraw. Nieraz pisałam, że moja siostra ma trudny charakter, ale w święta, jak to się mówi, umie się znaleźć.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja juz dawno przestalam oczekiwac, ze moja rodzina bedzie umiala sie znalezc, pochwalic, podziekowac, a nie bez przerwy krytykowac. Swieta przestalam lubic, odkad skonczyly sie u babci.
      I jakkolwiek inaczej bedziesz chciala na nie spojrzec, ich religijnosci i koscielnosci nie da sie uniknac i zaprzeczyc. Choc oczywiscie te pobozne katoliki powoli zapominaja, o co w tym chodzi, u nich swieta sa chinskie.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

O szacunku

  Prawdziwą wartość ma jedynie szacunek wroga. Antoine de Saint-Exupery   Czym jest szacunek? To stosunek do kogos nacechowany powazaniem or...