25 czerwca 2024

Nastala moda

 Ja to mam pelna zabawe, przygladam sie z dystansu roznym celebrytom, ale nie tylko im odbija, wiec czasem i z tych nieznanych mam beke. O co chodzi? Ostatnio mignela mi przed oczami niejaka Katie Price, Brytyjka znana z tego, ze jest znana i z tego, ze wciaz sie "ulepsza" operacyjnie, oraz z tego, ze nie wychodza jej zwiazki malzenskie i partnerskie. Kobieta zbliza sie do 50-tki, usmiech ma taki, ze trzeba zakladac okulary sloneczne, bo biel uzebienia moglaby oslepic, okreslana jako osobowosc medialna, modelka, piosenkarka i... pisarka, dorobila sie czworki dzieci, byla w niezliczonych zwiazkach, ktore sie rozpadaly. Przygod w zyciu miala wiecej niz mis Yogi z psem Pluto razem wzieci, ale kariera jakos nie chce ruszyc z miejsca, w zadnym z kierunkow, ktorych sie imala. No to teraz wymyslila sobie, ze zostanie kauczem i bedzie pouczac innych, jak wyplatywac sie z roznych zyciowych zawirowan. Czaicie? Ktos, kto sam jest pogubiony w zyciu, bedzie "mentorka zycia" dla innych, bo rzekomo ma doswiadczenie. No ma, nie przecze, ale sama nie potrafila tego wlasnego zycia uporzadkowac, wyjsc z kryzysu, a chce doradzac innym pogubionym, pewnie za niemale pieniadze, bo przeciez jest celebrytka i zapewne bedzie stala do niej kolejka chetnych do czerpania z krynicy jej doswiadczen.
 Ale to jeszcze nic. Dwie inne celebrytki, tym razem rodzime, krotko po tym, jak nauczyly sie troche tanczyc, zaczely otwierac szkoly tanca. Pierwsza byla znana z seriali Kasia, ktora tak ladnie wywijala, ze nie tylko wygrala taniec z gwiazdami, ale zakochala sie w partnerze, byl huczny slub, weselisko, dzieci i troche pozniej huczny rozwod. Nie wiem, co dalej dzieje sie ze szkolami tanca, ktore oboje prowadzili, w kazdym razie jakies tam byly. 
 Ale to jeszcze nic, bo nudzaca sie na emigracji malzonka jednego z lepszych pilkarzy, zaczela zabijac nude nauka jakiegos mocno erotycznego tanca. Chwala jej za to, jeden lubi moczyc kij, inny zbierac grzyby, ona znalazla zainteresowanie w tanczeniu i ocieraniu sie o swojego latynoskiego trenera. No coz, Isadora z pewnoscia nie zostanie, nie ma tego drygu, jest nieco "drewniana", ale nie odbierajmy kobiecie radosci spedzania wolnego czasu jak chce. Tyle tylko, ze lady chce otwierac szkole ksztalcaca tancerzy, no i tu chyba lekko przegiela, ale kase ma, wiec raczej nie chodzi tu o zarabianie, predzej o wylansowanie sie i udowadnianie swiatu, ze nie jest zalezna od mezowskiego portfela, zwlaszcza ze razem ze szkola otwierany bedzie butik ze odzieza odpowiednia do tychze tanecznych ocieranek. Oczywiscie kreatorka tejze odziezy jest nie kto inny jak ona sama.
 No ale celebrytki to celebrytki, ich zycie jest na swieczniku i rzadzi sie innymi prawami. Niestety niektorzy noname tez miewaja zapedy do pouczania innych. Bo sam np. chodzil na terapie DDA, podchwycil kilka psychologicznych zwrotow czy porad i zaczyna swiecic wiedza wobec ludzi, ktorzy zmagaja sie z czyms calkiem innym i swiatle porady ze spotkan w kregu DDA nijak maja sie do jego zawirowan. Ale uleczony DDA prze do przodu, publicznie udziela reprymendy, poucza, bo wydaje mu sie, ze ma do tego prawo i odpowiednia wiedze. Mniej kumatym jest w stanie nawet zaimponowac, bo sprawia wrazenie osoby madrej i oczytanej, a tyle wie o psychologii, co wyzej przytoczona WAG o tancu. Pewnie gdyby mial wiecej kasy, otworzylby gabinet i udzielal porad pogubionym, bo przeciez ma wlasne doswiadczenia zyciowe, a poza tym sam bral udzial w psychoterapiach, wiec wie. A ze nie studiowal... eee tam, to nie ma znaczenia. I tak wydaje mu sie, ze wszystko mozna poddawac takim samym dzialaniom terapeutycznym. Przeciez ma doswiadczenie.

23 czerwca 2024

Zmasakrowalem typa

 W Sosnowcu podczas dni tego miasta z okazji jego 120-lecia odbywala sie impreza plenerowa w Zaglebiowskim Parku Sportowym. Jej poczatki byly wiele obiecujace, ale koniec byl dramatyczny. Jednym z gosci byl 28-letni pilkarz klubu amatorskiego, ktory spedzal tam czas z narzeczona. Miedzy nim a grupa trzech 16-latkow doszlo do ostrej wymiany zdan, pozniej chlopcy pobili go tak dotkliwie, ze musiano go hospitalizowac, dostalo sie rowniez jego narzeczonej, ktora chciala go bronic. Dokola bylo mnostwo ludzi, jak to na takich festynach. Nie zareagowal nikt! Pobicie bylo tak mocne, ze  mlody mezczyzna zmarl w szpitalu. Rodzina zgodzila sie na pobranie jego organow do transplantacji. Tytul mojego wpisu to cytat wiadomosci, jaka zamiescil jeden ze sprawcow na swoim profilu w mediach spolecznosciowych.
 Niedawno w Poznaniu doszlo do pobicia nastoletniej dziewczyny przez jej kolezanki, ktore to zdarzenie dodatkowo filmowaly, sprawczynie mialy 15 i 16 lat, swiadkowie zdarzenia ani mysleli interweniowac, za to pozniej wszyscy chetnie udostepniali film na swoich profilach. 
 Takich zdarzen policja notuje wiele, nie tylko w Polsce, u nas zjawisko brutalnosci wsrod dzieci i mlodziezy rowniez przybiera na sile. Glosna byla sprawa gwaltu, ktorego sprawca mial 12 lat czy morderstwa na wycieczce szkolnej, gdzie sprawcami byly dzieci w podobnym wieku. Najlepsze jest to, ze pozostana bezkarne, bo podobno przed ukonczeniem 14 lat nie wiedza co czynia. Pamietacie zapewne bardzo glosna sprawe z Wielkiej Brytanii, gdzie dwoch 10-latkow uprowadzilo i zamordowalo dwulatka. Tam nie certolono sie z nimi, musieli odkiwac wyrok, najpierw 8, pozniej przedluzony do 10 lat, potem wprawdzie zostali zwolnieni, ale z zastrzezeniem, ze w kazdej chwili moga byc z powrotem osadzeni, gdyby zostali uznani za stwarzajacych zagrozenie dla spoleczenstwa. Z tym, ze otrzymali nowa tozsamosc i od chwili uwolnienia zyja anonimowo.
 Brytyjski sposob na mlodocianych mordercow bardziej mi sie podoba, szczyle (no dzisiaj juz dorosli ponad 40-latkowie) do konca zycia beda czuli nad soba ten miecz Domoklesa, maja swiadomosc, ze najmniejsze zboczenie z drogi prawa kosztowac ich bedzie wolnosc, w przeciwienstwie do bezkarnych sprawcow z Niemiec, ktorzy jako dorosli nie pozostana wprawdzie bezkarni, gdyby znow cos nawywijali, ale moim zdaniem pozostawienie ich bezkarnymi to blad. Jesli bowiem byli dosc dojrzali, zeby zabic, to powinni byc dosc dorosli na przyjecie na klate dotkliwej i odstraszajacej kary. 
 Zastanawia mnie, skad tyle brutalnosci w coraz mlodszych dzieciach i mysle sobie, ze winne sa internety, gry komputerowe i latwosc dostepu do najbardziej okrutnych stron, gdzie czasem nielatwo odroznic wirtual od realu. Ja sama kiedys wpadlam w te pulapke. Pamietacie zapewne glosna sprawe masakry w dwoch meczetach na Nowej Zelandii, ktorych sprawca byl Australijczyk. Zbrodniarz filmowal na biezaco te egzekucje, a filmy umiescil w sieci. I ja ten film widzialam, zanim jeszcze administracje roznych platform daly sobie rade z usunieciem ich. Mialam swiadomosc, ze to przekaz live z masakry, ale odbieralam to tak, jakbym ogladala jakas pelna strzelanek gre video, naprawde. Nie mialam wrazenia, ze to dzieje sie naprawde, to wszystko bylo takie nierealne, strasznie brutalne, a jednoczesnie fascynujace. Nie zebym sie jakos delektowala jatkami, ale nie moglam przestac patrzec, bo to nie wygladalo prawdziwie. Nie wiem, czy mnie rozumiecie, to takie trudne do wytlumaczenia, w kazdym razie majac swiadomosc prawdziwosci zdarzen na filmie, odbieralam to jednoczesnie jak cos nieprawdziwego. W internetach dzieci moga ogladac najgorsze krwawe jatki, bo sa cwansze od rodzicow i umieja obejsc blokady. A skoro ja dorosla mialam takie dziwne reakcje, to tym bardziej dzieci, zwlaszcza w grupie, gdzie jedno chce zaimponowac drugiemu i ten ped do zaistnienia na tiktokach, jutubach, chec chocby krotkotrwalej "slawy" pozbawia ich jakichkolwiek hamulcow. One chyba nie zdaja sobie w takiej chwili sprawy z powagi wlasnych czynow i konsekwencji, nieodwracalnosci tego, co zrobili. Te niepokojace zjawiska przybieraja na sile, policyjne statystyki wykazuja z roku na rok wzrost ciezkich przestepstw, ktorych sprawcami sa coraz mlodsze dzieci. I nie, nie tylko dzieci migrantow, ta zaraza dotyczy niestety wszystkich kultur i religii.

21 czerwca 2024

Cyrk z tym cyrkiem

 Jak juz wiecie, bylam z rodzina w cyrku, po raz pierwszy od... miedzy 35 a 40 lat, jakos tak. Wtedy bylam z moja najstarsza corka, a wczesniej bywalam z mama jako dziecko. Mieszkalysmy niedaleko miejsca, gdzie rozbijaly swoje namioty trupy cyrkowe, dla lodzian: bylo to obok Górniaka na placu Niepodleglosci. Czesto bywalysmy z mama, obie lubilysmy wystepy pod namiotem. Zwlaszcza, ze duze miasta odwiedzaly naprawde dobre cyrki, takie z wyzszej polki. Do dzisiaj pamietam cyrk ze Zwiazku Radzieckiego, ogromny namiot, wystepy wszystkich mozliwych rodzajow artystow, rowniez zwierzat, a poziom ich wystepow byl swiatowy. No coz, wtedy jeszcze nie mialam tej swiadomosci, ze dzikie zwierzeta nie maja czego szukac w cyrkach, szczegolnie koty drapiezne, foki czy malpy. Nie jestem pewna daty, ale chyba dopiero niedawno organizacje prozwierzece osiagnely cel swoich wieloletnich batalii o zakaz "zatrudniania" w cyrkach dzikich zwierzat, wlasnie drapieznych kotow, sloni, fok i wielu innych. Dozwolone sa zwierzeta udomowione, konie, kuce, lamy, wielblady, psy, koty i chyba golebie dla iluzjonistow. I bardzo dobrze, bo teraz nie moglabym juz patrzec na krzywde tych zwierzat w cyrkach. A kiedys moglam i nawet bardzo mi sie podobalo. 
 Po cyrkach, ktore odwiedzaja moje miasto nie spodziewam sie zadnych wypasow, my nawet nie mamy dobrego miejsca na rozbicie porzadnego wielkiego namiotu cyrkowego, a gdzie reszta, te wszystkie TIRy, w ktorych przewozi sie sprzet, domy mieszkalne na kolkach i stajnie dla zwierzat. Kiedys wszystko odbywalo sie na placu, gdzie kilka lat temu zbudowano Arene, hale sportowa i od czasu tej budowy nie ustaja znaleziska niewybuchow z II wojny swiatowej, kto jest ze mna dluzej, wie o licznych akcjach ewakuacyjnych, detonacjach, ale rowniez ofiarach smiertelnych wsrod saperow. Tam wiec juz zaden cyrk ani wesole miasteczko nie moze miec lokalizacji. Zas miejsce, gdzie moga, jest niewielkie, wiec i cyrki musza byc mniejsze. Co nie przeszkadza w dosc wygorowanych cenach, choc musze oddac honor, bo tak: chcielismy loze, dla doroslego bilet kosztowal 28 euro, dla dziecka (2-15 lat) 26, czyli byloby dwoje doroslych i czworo dzieci, w tym Zoska za darmo, bo ponizej 2 lat. Tymczasem pani w kasie dala nam premie, bo od czworga dzieci jedno wchodzi gratis, zaplacilysmy wiec za dwoje doroslych i dwoje dzieci, a miejsca byly najlepsze. Przemilcze juz te wszystkie popcorny, lizaki, zelki i inny badziew w puszkach do picia, nie dalam sie tylko namowic na jakies takie swiecace zabawki, bo te razy cztery puscilyby mnie w skarpetkach.
 Cyrk, jaki ogladalysmy, to typowa firma rodzinna, dwie siostry z mezami, ich dzieci (7-latka pieknie giela sie na obreczy pod kopula, a 13-latek wystepowal z konmi) i jeszcze jakies pociotki. Wszyscy zgodnie pracowali na wszystkich mozliwych stanowiskach, sprzedawali bilety, prowadzili kiosk z przekaskami, sprzatali, przestawiali, wystepowali w roznych scenach, pokazywali swoje rozne umiejetnosci. No dobra, nie zachwycali, wszystko bylo lekko prymitywne, ale muzyka byla swietna, technika oswietleniowa  i efekty specjalne tez, oni wszyscy naprawde przesympatyczni, na koniec zaprosili wszystkie dzieci na arene, zeby poskakaly z nimi w takt muzyki, pozniej byly przejazdzki na kucykach (platne osobno), a podczas przerwy mozna bylo w stajni (platne osobno) poglaskac konie, kuce, lowiecki, ale od wielbladow nalezalo trzymac sie z dala, bo gryzly. Najgorsze, ze nie bylo ubikacji, a mnie tak sparlo, ze ledwie wytrzymalam do przerwy i w desperacji polecialam za ich wozy w krzaki, a Hexa razem za mna. Rodzice wysadzali dzieci gdzies na trawie.Ale to byl jedyny feler, poza tym wszystko sie dzieciakom podobalo, wciaz byly wciagane przez artystow do wspolnej  zabawy i to w zupelnosci rekompensowalo niedobory artystyczne. 
 Kilka migawek i filmikow.

Trzynastolatek z koniem

Klaun, ktory bawil dzieciarnie do lez

Kucyki i dzieci cyrkowcow

Czarodziejskie pudlo, niewiasta byla przeszywana szpadami

Siedmiolatka na obreczy, na dole jej mama

Balwanek przybija piatke Gapciowi

Hexa nie boi sie dromadera, a ten kombinuje, jak odgryzc jej reke

Konskie maskotki

Zlosliwiec z garbem

Polykacz ognia

Miotacz nozy



 I to by bylo na tyle, najwazniejsze, ze dzieciaki byly zadowolone, choc te mlodsze ledwie dotrwaly do konca, tak byly wymeczone, bo to ich pora spania. 
 

19 czerwca 2024

Republika nozownicza

 Przecietnie co ok. 20 minut ma w Niemczech miejsce atak z uzyciem noza. Ostatnie krwawe wydarzenia w Mannheim, ktore kosztowaly zycie mlodego policjanta, wreszcie zerwaly kurtyne, za ktora lewicowo-zieloni ideolodzy masowej imigracji probowali ukrywac i bagatelizowac to, co w Niemczech przybralo nieakceptowalna postac i stalo sie niebezpieczna codziennoscia. Malo tego, to wydarzenie natchnelo islamskich czubkow i pokazalo, jak latwo jest skasowac paru niewiernych, a potem posiedziec  w wygodnym niemieckim wiezieniu. Kazdego dnia w panstwie, ktore udziela gosciny tak wielu potrzebujacym, dochodzi do 50-60 podobnych atakow, skutkujacych niejednokrotnie ciezkim zranieniem lub nawet smiercia ofiary. Oburzajaca jest jednak postawa panstwa chroniacego wizerunek sprawcow, zamiast zajac sie ochrona obywateli. Tlumacza sie tym, ze nie chca wzbudzac niecheci do migrantow, pokazujac ich twarze czy publikujac imie i pierwsza litere nazwiska, jakby ludzie nie wiedzieli, kto z uzywania noza zrobil sobie sposob na zycie. A im bardziej politycy chronia sprawcow, im bardziej nazywaja ataki nozownikow czy gwalty "pojedynczymi przypadkami" bagatelizujac zagrozenia, tym wiekszy gniew obywateli za robienie z nich idiotow. A zaczeto juz po slynnym sylwestrze, kiedy panstwowa propagandowa telewizja oglosila wspaniala atmosfere wspolnej zabawy Niemcow z przybyszami, podczas gdy wtedy odbywaly sie masowe gwalty i rabunki. I tak trwa to wszystko dziewiaty rok, media nadal zaklamuja, i zamiataja pod dywan, banalizuja zbrodnie i nie podaja calej prawdy. Zbrodnia w Mannheim jakby obudzila nawet najwiekszych sceptykow i amatorow multi-kulti, to bylo jak kopniak w tylek, jak razenie pradem, jak ta przyslowiowa ostatnia kropla przelewajaca wode w naczyniu. 
 Talko w 2023 roku wedlug Policyjnej Statystyki Przestepczosci (PKS) oficjalnie zarejestrowano 13844 przestepstwa z uzyciem noza, to jest o blisko poltora tysiaca wiecej niz w roku poprzednim. Eksperci zakladaja jednak, ze liczba niezgloszonych przypadkow jest wysoka, a rzeczywista liczbe atakow nozem , lacznie z grozbami, szacuja na 21000, nastapilo podwojenie w przeciagu kilku lat. Od dnia zbrodni w Mannheim nie mozna juz zaprzeczyc, ze agresywni islamisci uzbrojeni w noz stanowia wieksze zagrozenie od wrzeszczacych pijaczkow na festynach, jak chcieliby lewicowi apostolowie imigracji. Nie ma dnia bez spektakularnego ataku nozem, jak ten we Frankfurcie z poczatku tygodnia, gdzie 41-letnia kobieta siedzaca spokojnie na lawce na bulwarach nad Menem, zostala bez powodu zaatakowana i ciezko zraniona przez Afganczyka. Kolejne przyklady z ostatnich dni:
 23 maja - eskalacja sporu miedzy Rumunami w Goch, powiat Kleve NRW, sprawca zabil jednego i ciezko ranil drugiego,
 30 maja - mieszkaniec RPA dzga ochroniarza w osrodku dla azylantow w Potsdam (Brandenburgia), 
 1 czerwca - w stolicy w ciagu kilku godzin doszlo do czterech policyjnych akcji do wybrykow nozownikow,
 10 czerwca - w Saarbrücken 32-letni Turek powaznie ranil 21-latka.
 14 czerwca - w Wolmirstedt (Sachsen-Anhalt) napastnik o wygladzie "poludniowca" (to ulubione okreslenie poprawnych politycznie dupkow na Arabow) najpierw zabil nozem jedna osobe, nastepnie ciezko ranil trzy nastepne. Zostal zastrzelony przez policjanta, chyba tylko dlatego, ze byl to nietkniety poprawnoscia policjant z bylego NRD, ktory nie bal sie zabic bandyty,
 16 czerwca - dzien meczu Polska Holandia, Hamburg niedaleko strefy kibica, policja zranila strzalami z broni palnej mezczyzne z mlotkiem dekarskim i koktajlem molotowa w rece, ktory atakowal przechodniow i policje TU LINK DO TWEETA.
 Sprawa jest powazna, a tymczasem politycy zastanawiaja sie, jak dokladnie zdefiniowac przestepstwa z uzyciem noza. W czerwcu 2018 roku Konferencja Ministrow Spraw Wewnetrznych (IMK) opowiedziala sie za przyszlym rejestrowaniem atakow nozem wedlug jednolitej definicji. Od 2020 roku tak definiowane ataki nozem, wraz z grozbami, powinny byc oceniane w skali ogolnoniemieckiej, ale zebrane liczby nie byly wiarygodne. W kolejnych latach Federalne Ministerstwo Spraw Wewnetrznych (BIM) i Federalny Urzad Policji Kryminalnej (BKA) przez zonglowanie informacjami przyczynily sie do zamieszania, bo chociaz ogolnie opublikowano informacje o liczbie atakow nozem w zwiazku z brutalnymi przestepstwami, Nancy Faeser (SPD) zmienila procedury w nastepnym roku w celu manipulacji i uzyskania mniejszej liczby przestepstw.  Od 2022 rzad federalny podaje informacje o atakach nozem jedynie w przypadku rabunku i powaznego niebezpiecznego uszkodzenia ciala. Znaczy to, ze do wiadomosci publicznej dostaje sie tylko czesciowy wycinek niemieckiej rzeczywistosci nozowej.  Grozby, wymuszenia, gwalt z uzyciem noza sa przez rzad ignorowane.



17 czerwca 2024

Pozwolilam sobie...

 ... przekopiowac z fejzbuka wpis pulkownika Mazguly, zeby uzmyslowic fanatykom biednych i stlamszonych przez Zydow Palestynczykow, jak wyglada prawda. To dla niefejzbukowych Czytelnikow i dla tych, ktorym tam ten wpis umknal.

Zanim zorganizujesz wiec dla terrorystów Hamasu, przyjrzyj się zdjęciom. To dziewiętnastoletnia żołnierka odbywająca obowiązkową służbę dla kobiet Naama Levy. Porwana z Izraela 7 pazdziernika. Jej wina to narodowość.
Nie wróciła z niewoli, nie wiadomo czy żyje.
Okaleczona wielokrotnie, związana, obficie zakrwawione krocze i ręce pokazują rozmiar tragedii. Ma przecięte ścięgna u nóg, by nie mogła uciec, ale i chodzić. Dlatego kopana, popychana i bita przy przemieszczaniu.
Pokaż to córce i wyjaśnij, dlaczego odmawiasz jej rodzicom, krewnych i kolegom jej uwolnienia.
Przy okazji krzyknij: Chwała Allahowi i wyznawcom jego!
Dla mnie to nowe oblicze hitleryzmu obozowego, odczłowieczenia, agresywnej krucjaty nienawiści wobec kobiet i cywilizacji, zdziczenia terrorystycznego.
Kiedy w Iraku zapytałem publicznie pewnego wpływowego szejka, dlaczego walczą terrorem, odpowiedział, że to jest normalny sposób walki. My mamy 7 tys. lat cywilizacji, a Wy ile? Wszystko, co macie ukradliście Arabom. Ukradliście nam cywilizację i u nas nie ma niczego, tylko ropa, którą też kradniecie. Musicie za to wszystko zapłacić!
Tak niestety wychowuje ich religia, tak tłumaczy się im biedę i niedostatek. Tak wychowują terrorystów do walki z cywilizacją amerykańską i europejską.
Dopóki oni w to wierzą, nie będzie pokoju na świecie. Nigdy go nie będzie na Bliskim Wschodzie.
Długo tam byłem i długo by o tym pisać.
Jedno jest oczywiste, gdzie fanatyzm religijny, tam najokrutniejsze wojny.
Zanim więc zorganizujesz kolejny wiec w obronie ginących Palestyńczyków, pamiętaj, że to ich arabski Hamas jest ich wrogiem. Dopuszcza nawet śmierć samobójczą dla szerzenia terroru. Płaci za takie poświęcenie i obiecuje dziewice w niebie za taki czyn.
Dlatego nie organizujcie wieców poparcia, gdy nie wiecie, o co chodzi. Jasne, że szkoda dzieci i cywilów, którzy giną i są okaleczani, ale to są w ich oczach ofiary dla wielkiego Allaha. Ich ofiary, dla ich Boga. Oni je tylko filmują, fotografują i komentują dla kolejnego terroryzowana naszego świata, przedstawiania się jako ofiary i wymuszenia dotacji oraz pomocy, która zresztą jest przekazywana poprzez wszechobecny Hamas.
I koło się zamyka.
Adam Mazguła


 
 To jedne z wielu zdjec pokazujacych okrucienstwo islamistow, ktorych tak holubia lewicowe rzady zachodniej Europy, ale nie tylko europejskie, jak juz pisala Teresa. U niej w kraju dzieja sie dziwne rzeczy ( tu cytuje):
 
 A u mnie, w Australii Partia Liberalna jest właśnie politycznie prawicowa. Są dwie główne partie, Partia Liberalna (prawicowa) i Partia Pracy (lewicowa). Obecnie rządzi Partia Pracy z pomocą Partii Zielonej, a liberałowie są w opozycji. I tak się składa że ciągle trwające protesty pro Palestyna są powodem coraz większej nienawiści do Żydów, a najbardziej antyżydowska partia to Zieloni, a mniej więcej tydzień temu senator partii lewicowej pozwoliła sobie w parlamencie na wykrzyknięcie sloganu Hamasu. Rząd lewicowy toleruje te wszystkie antyżydowskie działania, tylko liberaly (prawica) robią ile mogą żeby bronić Żydów w Au, bo oni coraz gorzej się czują, są napadani na uczelniach, ich biznesy są niszczone i dużo złego ich dotyka. Jakoś u mnie wszystko odwrotnie, może rzeczywiście jesteśmy do góry nogami.
 
 W Niemczech jest troche inaczej, Zydzi sa traktowani jak swietosc, co oczywiscie ma swoje korzenie w drugiej wojnie swiatowej i czasach tuz przed jej wybuchem. To dla Niemcow powod do checi zadoscuczynienia, poczucia winy, wstydu i niekonczacych sie wyrzutow sumienia. A jednoczesnie zapraszaja gromkim herzlich willkommen zydowskich arcywrogow i im tez miodem islamskie dupy smaruja, starajac sie nie zauwazac i nie karac otwarcie antysemickich wybrykow. Inaczej rzecz sie ma, jesli autorem wybryku bywa Niemiec, o, wtedy media grzmia, milcza jednak, jesli sprawcami sa "straumatyzowani Palestynczycy". Oni tez umieja straszyc drastycznymi zdjeciami ze Strefy Gazy, ale przypominam, ze najswiezszy konflikt zostal rozpoczety wlasnie przez nich. Niemcy nie moga opowiedziec sie po ktorejkolwiek ze stron, ale zapraszajac na swoj teren tych "biednych uchodzcow", strzelili sobie z przytupem w kolano. Doszlo do tego, ze Zydzi boja sie wychodzic na ulice w tych swoich myckach, ktore jeszcze do niedawna z duma nosili.
 Zanim opowiecie sie po stronie nieszczesnych Palestynczykow i dacie poniesc fali panujacego w Polsce od wiekow antysemityzmu, przeczytajcie felieton, ktory podsunela mi Serpentyna, autorstwa Jana Hartmana, tak wiem, ze to Zyd i dziwne byloby, gdyby o wspolbraciach pisal niepochlebnie, ale facet ma racje. TUTAJ KLIK.
 Jak bardzo ludzie sa nieuswiadomieni, niech swiadcza demonstracje propalestynskie i antyzydowskie na  uczelniach calego swiata. Ja tutaj poczulam przedsmak islamizacji i okrucienstwa wyznawcow, jednak nadal nie rozumiem tej nachalnej ochrony islamskich bandziorow i terrorystow przez lewicowe i liberalne rzady wielu panstw na swiecie. Obysmy nie obudzili sie ktoregos dnia z reka w islamskim nocniku...
 

15 czerwca 2024

Moich wrzodow...

 ... drogi przez meke ciag dalszy i to nie jest pewnie ostatni odcinek.
 Nie wiem, czy pamietacie, bo bylo to juz dosc dawno, mianowicie 19 lutego, mialam tego dnia kolejna gastroskopie, bodaj czwarta czy nawet piata, bo stracilam juz rachube, tyle tego bylo przez te lata. Gwoli przypomnienia i dla moich calkiem nowych czytelnikow, po roznych dolegliwosciach zoladkowych zostalam skierowana na gastroskopie, po ktorej stwierdzono pieknie wyhodowane wrzody i obecnosc helikobakterii odpowiedzialnych za te wrzody, ktore nieleczone moga prosta droga doprowadzic do raka zoladka. Moj lekarz zabral sie wiec ochoczo do walki z sublokatorami w moim zoladku i dwunastnicy, mialam w sumie trzy kuracje antybiotykami, coraz silniejszymi, po ktorych (odczekawszy za kazdym razem 10 tygodni), wykonywana byla kolejna gastroskopia i kazda bez zmian pokazywala te moje bakterie, zrelaksowane, lezace na lezakach, saczace koktajle z palemka i pozdrawiajace lekarza obserwujacego je przez mikroskop. Ten geniusz od gastro- i kolono- wpadl zatem na genialny pomysl, zeby zrobic antybiogram, bo wszystko wskazuje na to, ze moje heliki sa calkiem odporne na te ich nowoczesne antybiotykowe wynalazki. A ja, zamiast pysk trzymac i poddawac sie pokornie kolejnym wyjalowieniom organizmu antybiotykami, zaczelam drazyc, dlaczego od razu przy pierwszej gastroskopii nie pobral wymazu i nie wykonal antybiogramu, byloby nie tylko latwiej, ale przede wszystkim szybciej, bo wszystko to, co powyzej opisalam, rozpelzlo sie w czasie na jakies trzy lata, czekania na terminy, czekania na wyniki, czekania na decyzje lekarze, znow czekania na costam wiecej, slowem cala historia tej mojej choroby to glownie czekanie. Odpowiedzial, ze takie sa procedury i za inne kasa chorych by nie placila. No tak, przeciez to logiczne, moje dotychczasowe gastroskopie i terapie antybiotykowe byly za darmo z pewnoscia kilkukrotnie drozsze niz gdyby badanie zrobiono podczas pierwszej gastroskopii. Boszszsz... pomoz mi zrozumiec logike lekarzy i kas chorych, bo nie nadazam!
 Mamy czerwiec, ostatnia gastroskopia odbyla sie w lutym, to kolejne cztery miesiace czekania. Po samej gastroskopii dostaje sie od lekarza koperte ze wstepna diagnoza, czyli tym, co bylo widoczne podczas badania, a na szczegolowa kaza czekac. No to czekalam. Cztery miesiece czekalam, choc nie wiem, czy jest Wam wiadome, ze sporzadzenie antybiogramu trwa normalnie TRZY DNI. Skad wiem? Ano moje dzieci jeszcze w Polsce bardzo czesto chorowaly, jak nie na zapalenia gornych drog oddechowych, to znow na anginy i czesto braly antybiotyki, a ze jak wiekszosc dzieci w Lodzi zakazone byly gronkowcem zlocistym, ktory uaktywnial sie przy spadkach odpornosci i chorobach, to trzeba bylo na cito robic wlasnie antybiogram, bo ta franca uodparniala sie na rozne antybiotyki i czasem zdarzalo sie, ze przez te trzy dni dzieci braly cos calkiem na darmo, bo ich bakteria byla na to odporna i dopiero po zrobieniu antybiogramu lekarz zmienial antybiotyk na wlasciwy. Pozniej juz sprytnie robilam nowy antybiogram po chorobie, zeby miec go gotowy, kiedy znow zachoruja i nie tracic tych cennych trzech dni na wyhodowanie kultur, zeby sie przekonac, jaki antybiotyk bedzie skuteczny. Trzy dni, ale moze tak bylo w Polsce, a tutaj niemieckie bakterie potrzebowaly czterech miesiecy na pokazanie, ktorego antybiotyku beda sie musialy obawiac. Noszszsz... A i tak pokazaly jedynie faka.
 Ale wreszcie doczekalam sie listu milosnego od lekarza, no WOW! A tam stoi jak byk, ze... no nie uwierzycie!!!... antybiogram im nie wyszedl czy cus w ten desen, wiec zapraszaja mnie na kolejna gastroskopie 31 lipca. Rece i cycki opadli mi zgodnie na ziemie z glosnym plaskiem. Ale co mam robic, pojde znow, moze wreszcie zaczna mnie leczyc wlasciwym antybiotykiem, a ja znow bede dokonywac cudow probiotykami, zeby nie nabawic sie grzybicy od tego wyjalawienia antybiotykami. 

13 czerwca 2024

Intruzi mali i duzi

 Nie, tym razem nie bede pisala o wiadomokim, jednak nalezy przyjac, ze nie tylko
Kazarka egipska

ludzie ciagna z calego swiata, zeby moc bezkarnie popelniac roznego rodzaju przestepstwa, doic niemiecki socjal i zakladac tu kalifaty. Otoz bowiem w Niemczech pojawily sie zwierzece gatunki inwazyjne, dawno juz sie pojawily, zeby nie bylo. Do napisanie tego postu zainspirowala mnie radosc Agniechy na widok gesi egipskich, ktore u nas wystepuja tak czesto, ze mi zdazyly spowszedniec. W Getyndze jest ich pelno, zimuja tu nawet, rozmnazaja sie, sa w okolicy kazdego
Bernikla kanadyjska
zbiornika wodnego. Dla mnie sensacja byly widziane kiedys bernikle kanadyjskie, ktore w Europie hodowane byly jako ptaki ozdobne, ale niektore wyrwaly sie z niewoli, zaczely zyc wlasnym zyciem i chyba dobrze im tutaj. Podobnie jak aleksandretty obrozne, tzw. zielone papugi, one tez pouciekaly z hodowli, a ze ocieplenie klimatu jest faktem, mogly sie spokojnie zadomowic w Europie. Tyle tylko, ze jest to gatunek bardzo inwazyjny i przy calej naszej do niego sympatii, nie robi dobrze gatunkom rodzimym, jest agresywny i rozmnaza sie dosc szybko. Fajnie jednak wyjrzec sobie przez okno i zamiast szarego golebia zobaczyc sliczna zielona wesola papuzke, co nie? 
 Dosc dawno temu, kiedy jeszcze slubny pracowal (a nie pracuje juz 15 lat) i dojezdzal do pracy zawsze na noc, ktoregos dnia oznajmil, ze przejechal zwierze i ze na jego oko byl to szop pracz. Podczas rozmowy telefonicznej z tata
Dwa male szopy
opowiedzialam o tym zdarzeniu, na co zostalam zwymyslana od ignorantek, bo szop przeciez to zwierze amerykanskie i coz by robil na niemieckiej drodze. Niedlugo pozniej dostalam przeprosiny, bo szopy zdazyly juz zadomowic sie i w Polsce, bo dobrze im w Europie, rozmnazaja sie jak opetane. Przyzwyczaily sie zyc w poblizu ludzi, nie boja sie. Ja mialam nawet spotkanie z dwojka szopowych dzieciakow, ktore dreptaly za mna i Toya, pewnie byly glodne, a matki nigdzie nie bylo widac. Zyja sobie te szopy wcale niedaleko, w naszym dzielnicowym parku i na pobliskim miejskim zabytkowym cmentarzu.
Pajak Nosferatu
 Moj wiekszy niepokoj budza te male sukinkoty, na szesciu albo osmiu odnozach, te gupie azjatyckie biedronki, jadowite pajaki, ktorym pewnie na poludniu juz za goraco bylo w odwlok, wiec przylazly tu do nas, no i azjatyckie szerszenie, ktore dziesiatkuja nasze pszczoly, ktorych nie mamy za wiele i sa zagrozone wyginieciem nie tylko za sprawa szerszeni. Tych to sie boje jak ognia, sa wieksze od naszych i znacznie bardziej agresywne.
 Trzeba tez wspomniec o rybach, a konkretnie piraniach wypuszczanych z
Zolw czerwonolicy na Kiessee
domowych akwariow i o zolwiach czerwonolicych, ktore przywedrowaly nie wiedziec jakim cudem z Ameryki Polnocnej, ale prawdopodobnie zostaly rowniez wypuszczone przez nieodpowiedzialnych hodowcow, zaaklimatyzowaly sie, staly niebezpieczna konkurencja dla rodzimego zolwia blotnego i znacznie zmienily ekosystem. Takiego wlasnie zolwia chcial pozrec wielki sum zlapany w naszym jeziorku, ale kosztowalo to zycie obydwojga.  To byla dwa lata temu sensacja na cale Niemcy.

Zródlo HNA Göttingen
 
 Nasze rude wiewiorki wypierane sa przez ich szare siostry, ponoc na wyspach brytyjskich te szare calkiem zdominowaly lasy i parki, rudych nie uswiadczysz. 
 Czasem ogladam w telewizji taki dokumentalny program "Na strazy granic", a chodzi o granice australijskie, rozne granice, na lotniskach, w centrach pocztowych, portach, no wszedzie. Z podziwem patrze, jak bardzo Australijczycy dbaja o swoj ekosystem, jak dokladnie trzepia pasazerow w poszukiwaniu roznych organicznych artykulow, chyba sumienniej szukaja obcych bytow niz narkotykow. Otoz bowiem w wyrobach miesnych czy w warzywach i owocach moga znajdowac sie jakies zyjatka, ktore moglyby zagrozic zyjatkom australijskim, jakies muszki-owocowki czy ich jajka niewidoczne golym okiem, mini pajaczki, czy chocby jakas obca cma. Dlatego wlasnie jest absolutny i bezwarunkowy zakaz wwozu rzeczy organicznych, a kto nie stosuje sie i probuje przemycic chocby jablko, ktore dostal w samolocie na deser, jest srodze karany, z odmowa wjazdu wlacznie. Pamietam taki odcinek, kiedy na statku znaleziono pajeczyne i nie zezwolono marynarzom zejsc na lad, zeby przypadkiem nie wniesli pajaka. 
 No ale Europa jest poprawna politycznie nie tylko dla tzw. uchodzcow, ale i dla roznych innych obcych bytow, na czterech lub wiecej konczynach, skrzydlatych i pletwiastych, wiec jest jak jest.
 Zdjecia mozecie sobie powiekszyc kliknieciem.

11 czerwca 2024

Lamenty

 Rozlegly sie zewszad lamenty, do czego ta Europa doprowadzila, wszedzie faszysty, wszedzie brunatno, ojejku jejku! A od kiedy ja powtarzam, ze ta polityka przymuszajaca do kochania migrantow, to przymykanie oczu na ich ekscesy, bezkarnosc, zwlekanie z deportacjami, co czesto skutkuje popelnianiem przez nich ciezkich przestepstw, byle tylko zostac i moc odsiedziec w niemieckim wiezieniu, bo u siebie w kraju za podobne przestepstwo czekala by ich czapa, ze ta polityka doprowadzi w koncu do wzrostu poparcia partii skrajnie prawicowych. Takim "na wylocie" na niczym juz nie zalezy, radykalizuja sie jak ten afganski terrorysta z Mannheim i wychodza z zalozenia, ze nic nie maja do stracenia. Od lat ostrzegam, ze lekcewazenie glosu narodu, odpowiadanie na krytyke epitetami o rasizmie i braku tolerancji, ba, porady dobrych wujkow z SPD, ze tenze narod musi sie przyzwyczaic, ze jest niebezpiecznie, ze moze pasc ofiara przestepstwa, bagatelizowanie morderstw, gwaltow, kradziezy, rozbojow, napadow z nozami, nawet szczucia ich dzieci przeciwko naszym, opowiadanie w mediach, jak to jest idyllicznie, podczas gdy golym okiem widac, ze jest coraz gorzej, a zaden polityk nie ma pomyslu na rozwiazanie tego problemu. Niewielki zryw dokonal sie tuz przed wyborami do europarlamentu, kiedy to partie rzadzace  dla poklasku zaczely wreszcie (po 9 latach!) debatowac, ze "trzeba cos z tymi migrantami zrobic", takie fajne haselko przedwyborcze, ktore slychac przed kazdymi wyborami, a ktore dokladnie brzmi "kriminelle Ausländer raus" (przestepczy cudzoziemcy wypad) i o ktorym rzadzycy bonzowie zapominaja natychmiast po tym, jak juz posadza dupy na poselskich czy ministerialnych stolkach. A to, ze narod placi coraz wieksze podatki gowno z tego majac, bo trzeba uszczesliwiac caly swiat ich kosztem i cale chmary pasozytow przebywajacych w granicach panstwa, gwalcicieli, mordercow, zlodziei, ktorym chroni sie dane osobowe, a karze tych, ktorzy udostepniaja ich wizerunek, podobnie jak niemoc policji w odzyskiwaniu skradzionych rowerow, choc GPSy wskazuja dom, gdzie ich wlasnosc sie znajduje. Niemoc panstwa w ochronie obywateli, za to wielki entuzjazm w ochronie ich oprawcow.
 MUSIALO w koncu dojsc do tego, co stalo sie w niedziele. Ludzie maja dosc obietnic bez pokrycia, kulawego wymiaru sprawiedliwosci, kar za krytyke tego krzywdzacego systemu, tego socjalistyczno-ekologicznego terroru, oczywiscie nie dla wszystkich, a wylacznie dla Niemcow, ktorzy w tej unii stali sie detymi frajerami od placenia wszystkim za wszystko, podobnie zreszta jak Francja. 
 I oto na bialych rumakach z niebytu pojawiaja sie partie prawicowe, ktore widza problem, krytykuja dotychczasowa polityke otwartych granic i uszczesliwiania bandytow z calego swiata, mowia glosno o tym, o czym dotychczas mowic nie bylo wolno, malo tego, obiecuja wyrzucac przestepcow bez mozliwosci korzystania z opieki prawnej za pieniadze podatnika. Nie ma podstaw do udzielenia azylu, natychmiastowy powrot do domu, a nie wieloletnie bujanie sie z afganskimi ekstremistami i innymi szkodnikami. Jak wiec myslicie, kogo taki przecietny pracujacy Niemiec, Francuz czy Belg wybierze? Jeszcze raz klamcow z gebami pelnymi frazesow, tych samych obietnic, ktore nigdy nie beda zrealizowane, czy kogos, kto mowi glosno to, co on sam mysli. 
 A kto najbardziej lamentuje? Ano przedstawiciele panstw, ktore z tymi "uchodzcami" niewiele maja do czynienia, ale obejrzeli film Holland i WIEDZA, ze do Europy przyjezdzaja biedni migranci potrzebujacy bezpieczenstwa, ciezarne kobiety i male dzieci. No i wyrazaja glosno swoje oburzenie, ze Francja wybrala konkretna Le Pen zamiast fircyka, a w Niemczech rosnie poparcie dla AfD, bo nie pomoglo wygrazanie palcem Ursuli, ktora sama ma sporo za uszami i zwiala do Brukseli, zeby uniknac odpowiedzialnosci karnej. Straszenie faszyzmem to stara spiewka, ktora jeszcze do niedawna dzialala na Niemcow, odmozdzonych po II WS przez Amerykanow, teraz powoli przestaje, a najbardziej przestaje u Niemcow ze wschodu, ktorzy nie podlegali temu nachalnemu praniu mozgow. Retoryka straszaca brunatnoscia juz sie wymydlila, ludzie chca zaczac normalnie i bezpiecznie zyc, a nie w wiecznym stanie wyjatkowym za wlasne pieniadze. 
 Nie ma wiec co rwac wlosow z glowy, trzeba zmienic polityke, glownie te migracyjna, zmienic, a nie obiecywac, ze sie zmieni. Zanim wiec kogokolwiek skrytykujecie za zle wybory, zanim autorytatywnie nazwiecie ich faszystami, najpierw przyjedzcie pozyc tam gdzie oni, a nie ferujcie wyrokow z Polski, gdzie zaden migrant nie chce zostac ani na chwile, bo za malo by dostawal, a poza tym moglby oberwac od prawicowych chlopcow za rozne swoje fanaberie, za ktore w Niemczech zostalby poglaskany po glowce z diagnoza, ze ma traume.
  To nie narod sie faszyzuje, to politycy, ci piewcy demokracji cudzym kosztem, winni sa takich wlasnie wynikow wyborow. Z pewnoscia do takiego wyniku przylozyla sie rowniez wypowiedz kanclerza, zezwalajaca Ukrainie uzycie niemieckiej broni nie tylko do obrony przed Rosja, ale danie zielonego swiatla do uzywania jej przy atakach na terytorium Rosji, na co Putin wyraznie ostrzegl, ze grozi to powaznymi konsekwencjami, politycznymi, dyplomatycznymi i prawnymi. Niemcy wlasnie NIE CHCA wojny z Rosja, do czego takie zezwolenie prowadzi prosta droga. Tu nikt nie ma ochoty ginac za Ukraine. Pomoc militarna owszem, ale tylko w celach obronnych. Juz i tak dosc jest eskalacji napiec, cyberatakow, po co dazyc do wywolania trzeciej wojny.

09 czerwca 2024

Bardzo mieszane uczucia

 Kiedy 10 lat temu media obiegla wiadomosc, ze juz wtedy dosc posunieta w latach aktorka Barbara Sienkiewicz urodzila bliznieta, wszedzie zaroilo sie od komentarzy. Od wyjatkowo krytycznych po pelne entuzjazmu, od zarzucajacych jej egoizm po broniacych jej prawa do decydowania o wlasnym zyciu, od odsadzajacych ja od czci i wiary po dajace jej pelna dowolnosc w rozstrzyganiu o wlasnej prokreacji. No coz, wiek blisko 60 lat to nie jest dobry czas na rodzenie dzieci i to z bardzo wielu powodow, przede wszystkim fizjologii, gospodarki hormonalnej, pewnego "zuzycia" materialu, a poza tym czesto powtarzanym wtedy argumentem bylo, czy zdazy te swoje blizniaki doprowadzic do doroslosci i samodzielnosci. Ja wtedy pozostalam w osadach tak po srodku, z jednej strony bylam zdania, ze co kogo obchodzi, kiedy inni powoluja na swiat potomstwo, jesli kobieta czula sie na silach podolac obciazeniom zwiazanym z ciaza i porodem, chocby i przez cc, to co komu do tego. Z drugiej strony gdzies z tylu glowy mialam obawe, czy podola, ale to przeciez nie moje zmartwienie. Decydujac sie na tak powazna zmiane w zyciu, z pewnoscia jakos musiala siebie i te dzieci zabezpieczyc, w razie gdyby cos poszlo nie wedlug planu. Jak wiadomo, nie poszlo, Barbara Sienkiewicz zmarla w wieku 69 lat, osierocajac te nieszczesna dwojke. Mialam nadzieje, ze zdazyla zadysponowac i z kims umowic dalszy los swoich dzieci, bo nie wierze, ze jej optymizm siegal tak daleko, ze postanowila w zdrowiu dozyc setki. Samotni ludzie, jesli maja olej w glowie, zabezpieczaja nawet swoje zwierzeta na wypadek smierci, a co dopiero dzieci. Chwilowo nic nie wiadomo, ale pewnie okaze sie pozniej. Najgorsze jest to, ze Sienkiewicz jakby z gory zalozyla, ze dzieci ojca nie beda potrzebowaly, ona sama potrzebowala go jedynie do zaplodnienia. Jak sama wspominala:
"Temat prawnie jest zamkniety. Dzieci nosza moje rodowe nazwisko. Ich ojciec nie ma ani zadnych praw, ani obowiazkow w stosunku do dzieci" 
 I tu widze, ze osoby, ktore zarzucaly jej egoizm, mialy troche racji. Kobieta spelnila swoja zachcianke posiadania dzieci, potrzebowala reproduktora, znalazla go i prawnie zabezpieczyla przed odpowiedzialnoscia i alimentami. Ale dzieci dopytywaly o ojca, jak to dzieci, wiec odpowiadala:
"Moje dzieci wiedza, ze byl tata, byl mezczyzna, ktory chcial miec dzieci, ze byl ich tata, ale z powodow, o ktorych teraz nie powiem, nie ma taty. Maja te podstawe psychiczna do tego, ze sa w pewnym sensie dowartosciowane. W klasie moich dzieci jest sytuacja taka, ze sa dzieci, ktore maja tate, ale i takie, ktore go nie maja. Mysle, ze to jest dobry kierunek dla nich w tym momencie. Kazdy etap zycia potrzebuje innego wyjasnienia i to, co ja teraz mowie dzieciom na temat taty, za kilka lat bedzie nieaktualne".
 Nie dosc, ze wyjasnienie, jakie zlozyla w jakims wywiadzie, jest pokretne i niespojne, to jest bardzo nie fair w stosunku do jej dzieci. Ona wprawdzie byla dla nich calym swiatem, ale w pewnym wieku przestaje to dzieciom wystarczac, pytaja wiec i, jak widac, odpowiedz dostaja wymijajaca. A teraz smierc matki wyrwala im ziemie spod nog, nie wiedza nawet, kim jest ten ich nasieniodawca. Pewnie trafia do bidula, no chyba, ze Sienkiewicz jednak z kims ustalila dalsza nad nimi opieke. Wspominala bowiem o podjeciu pewnych krokow:
"Dziewiec lat przede mna do ich pelnoletnosci. Bardzo roznie w zyciu bywa. Jakis czas temu musialam pojechac do Lodzi, zalatwic jakas sprawe. Jechalam samochodem trasa szybkiego ruchu. Przed wyjazdem do Lodzi napisalam testament i zostawilam go w domu. Musze miec wszystko dopiete na ostatni guzik. Staram sie przewidziec przyszlosc (...) Pani Marszalkini Wanda Nowicka zaproponowala, ze ona przejmie dzieci. Sama wysunela te propozycje".
 Ale pani Nowicka jest podobno zaskoczona tymi informacjami i twierdzi, ze o wszystkim dowiedziala sie z mediow, do tego jest prawie w wieku zmarlej, wiec jak moglaby wziac na siebie tak wielka odpowiedzialnosc.
 Czyli wyszlo jak zwykle, starzejaca sie kobieta postanowila spelnic swoja zachcianke, w ostatniej mozliwej chwili zaszla w ciaze i urodzila dwoje dzieci, jednoczesnie zwalniajac reproduktora z wszelkiej odpowiedzialnosci, nie zabezpieczajac tak naprawde dalszego losu tych dzieci, bo spisanie testamentu nie zalatwilo kwestii dalszej nad nimi opieki. Czyli jednak racje mieli ci, ktorzy zarzucali jej egoizm. Do tego na sam koniec zrobila dzieciom makabrycznego figla, umierajac w domu w ich obecnosci.

07 czerwca 2024

Zblizaja sie wakacje

 A wraz z nimi ten sam dylemat, co zrobic z dziecmi przez te ponad 2 miesiace? Zalozmy, ze rodzicow stac na wiele, wiec najpierw mama bierze urlop na dwa tygodnie i wyjezdza gdzies z dziecmi. Gdzies, moze nad polskie morze czy w gory, moze na wczasy zagraniczne, ktore juz podobno sa tansze od wypoczynku w Polsce, no ale gdzies jada. Pozniej ojciec zabiera dzieciaki na swoje dwa tygodnie - no to mamy miesiac zagospodarowany. Nastepne dwa tygodnie to jakies kolonie, bo dawno skonczyly sie turnusy trzy i czterotygodniowe jak za poprzedniego ustroju. Jesli pod reka jest jakas babcia, to ona sprawuje opieke nad dziecmi, bo nawet pracujaca, bierze urlop. Pozostale kilka dni da sie jakos ogarnac. A co jesli rodzicow nie stac? Skonczyly sie dobre czasy funduszow pracowniczych i urlopow za kilkaset zlotych. Kiedy czytam, ile kosztuja dwa tygodnie kolonii, takich najzwyklejszych, bo tematyczne sa odpowiednio drozsze, to wlos mi sie jezy na glowie. Ledwie stac na nie pracujacych rodzicow jedynakow, a co z dziecmi wychowywanymi tylko przez matki? Letni wypoczynek stal sie dla wielu calkiem niedostepny, bo nawet organizowane w miastach polkolonie sa nie dla wszystkich finansowo dostepne. 
 Czytalam niedawno artykul pisany chyba przez jakiegos pisowskiego glupka, krytykujacy warunki, jakie panowaly na tamtych minionych koloniach czy obozach. Przez cale 12 lat szkol jezdzilam na kolonie i obozy, najczesciej 2-3 podczas jednych wakacji, a byly to kolonie z pracy rodzicow, obozy sportowe organizpwane przez LKS, gdzie trenowalam koszykowke  albo obozy harcerskie. I tak, warunki byly spartanskie, mycie sie w jeziorze, zmywanie kotlów okopconych nad zywym ogniem w tymze jeziorze i piaskiem, bo detergentow nie bylo, spanie na wlasnorecznie wykonanych pryczach i siennikach. Kolonie organizowano w szkolach stojacych latem bezuzytecznie, spanie na lezankach albo zelaznych lozkach z demobilu, gdzie lazienki pozostawialy wiele do zyczenia, bo byly to sanitariaty na potrzeby szkoly, a nie hotelu czy schroniska, jakie role ta szkola pelnila latem. Juz sobie wyobrazam takie warunki dzisiaj, pierwsza kontrola sanepidu, spowodowana przez madki w pretensjach, uniemozliwilaby kontynuowanie kolonii. A wtedy czlowiek sie cieszyl, ze moze poznawac Polske od morza po gory, zwiedzac miasta i bywac w miejscach, gdzie normalnie nie mialby okazji sie znalezc. A niewygody? Dla niejednego dziecka byly to lepsze warunki niz mialo w domu. Nie to sie jednak liczylo, a radocha, poznawanie nowych ludzi i atrakcje, jakich nie bylo na co dzien. 
 Jedzenie tez bywalo rozne, ale po tych wszystkich aktywnosciach dzieciaki wcinaly az im sie uszy trzesly, a wazenie na poczatku i na koncu turnusu wskazywalo, ze na koloniach dzieciaki przybieraly na wadze. 
 W dzisiejszych czasach jakies glupie i z du*y wziete przepisy uniemozliwilyby taki odpoczynek, bo przepisy sanitarne, bo costam i costam, brak higieny, sanitariatow i innych wypasow. Nasza harcerska latryna, czyli zerdz nad wykopanym rowem (ale patrzcie, jacy my byli ekologiczni, wszystko sie pozniej zakopywalo i sladu po nas w lesie nie bylo) nie przeszlaby dzisiejszych atestow. Zreszta gdzie dzisiejsze dzieci mialyby okazje naladowac swoje smartfony w srodku lasu. Sienniki? A fuj, pelne robali i bakterii, mycie garow bez detergentu? Niehigieniczne i nieakceptowalne. Jaciekrece, jak mysmy to w ogole przezyli bez powaznego uszczerbku na zdrowiu?
 Ja do dzisiaj cieplo wspominam tamte czasy, te niewygody, brak higieny w dzisiejszym rozumieniu, jakies nocne alarmy i wedrowki, na ktorych jakos sie nie pogubilismy, latryny, w ktorych nikt sie nie utopil, a nawet nikt tam nie wpadl, proste i tanie jedzenie, ktore smakowalo jak najlepsze cymesy, wylezane lozka, na ktorych spalo sie jak w Ritzu i ta bezgraniczna radosc z wakacji, na ktore stac bylo wiekszosc rodzicow. 

05 czerwca 2024

Tydzien pelen...

 ... atrakcji? Nie jest to wlasciwe okreslenie, bo ja chramole takie atrakcje. Nie, wroc! Wcale nie chramole, co ja tez gadam. Ooo, tydzien pelen okazji do spotkan z wnukami. Zaczelo sie juz w poprzedni weekend 25 maja, kiedy Srednia mnie poprosila o zawiezienie Gapcia na wioske na urodziny jego kumpla, bo sama miala dyzur w opiece nad czworka dzieci. Ona i Najmlodsza ustalily sobie co drugi weekend brac do siebie dzieci siostry i tak na zmiane, raz opieka nad czworka, a raz wychodne i mozliwosc wyspania sie po kokarde. Nie bylo sprawy, nawigacja w telefonie zawiodla mnie prosto do celu, zawiozlam, odebralam, odwiozlam do domu, zadanie wykonane.
 Trzeba zaznaczyc, ze nie mialam na ten tydzien zadnych planow na dodatkowe zajecia i juz sobie planowalam odpoczynek. Jak to bylo? Chcesz rozsmieszyc boga, opowiedz mu oswoich planach, no dobra, jestem niewierzaca, ale komus tam te moje plany byly sola w oku. W srode dowiedzialam sie, ze bede musiala pojsc na dyzur w sobote, to jest nie "musiala", ale nie wypadalo odmowic i to juz mnie nieco rozzloscilo. Dalej w srode zadzwonila do mnie corka, ze cos ja rozlozylo, jest chora, glowa jej peka, a dzieci sa zaproszone do synka ich wujka, brata ojca i czy bym ich nie zawiozla. Deszcz padal przez caly czas, co juz mnie zloscilo, ale najgorsze, ze na ulicy, gdzie ten ich kuzyn mieszka, byly roboty drogowe i ona oraz dojazdowa byly zablokowane. Trzeba bylo parkowac hen daleko i w tym deszczu kopytkowac do celu. Szczesliwie ominelo mnie odwozenie, bo ich ciotka sie tego podjela. 
 W czwartek Najmlodsza miala wieczor informacyjny w przedszkolu, do ktorego chocholy pojda od pazdziernika, trzeba wiec bylo z nimi posiedziec, dac flaszke na sen i potem moc sobie w spokoju poczytac. Chocholy byly juz wykapane i w pizamkach, moje dziecko dodatkowo podstepnie nie polozylo Juniora spac w poludnie, wiec wieczorem zasnal jeszcze przed Zoska.



 I juz sie cieszylam na moj wolny piatek, kiedy corka niesmialo zagadala, czy moze moglabym wpasc na popilnowanie, to ona by sobie cos tam w miescie pozalatwiala, bo z dziecmi to wiadomo. No i co mialam zrobic? Poszlam w piatek i popilnowalam, a ze deszcz nie przestawal padac, tosmy siedzieli pozamykani w chalupie, bo na taka pogode zal psa wygonic, a co dopiero chocholy z bapcia. Dobrze, ze bapcia zamowila nowa zabawke u Chinczyka w TEMU, to taka edukacyjna zabawka montessori, ktora w Niemczech kosztuje majatek, a tam ma cene calkiem przystepna. Jakos przetrwalismy i dzieciarnia sie nie nudzila.
 


 
 W sobote musialam dojechac w rejony, ktorych nie znalam i nigdy tam nie bylam, ale od czegoz moj niezastapiony przewodnik w telefonie. Musze sobie w koncu dokupic trzymadlo do smartfona, bo tak to moge jechac tylko na sluch. Wlasciwie to ja tam juz kiedys bylam, jakies ponad 30 lat temu, ale wszystko wygladalo inaczej. Jest to bowiem teren bylych koszar wojskowych, jako ze Getynga byla praktycznie nadgranicznym miastem przy NRD, mielismy tu garnizon pancerny, wielkie koszary i poligon ze strzelnica. Poligon to teraz rezerwat przyrody, wszystko fajnie zaroslo, tam mozna spotkac rzadki gatunek dzikiej orchidei. Natomiast budynki koszar albo przebudowano, albo, jesli byly w zym stanie technicznym, rozebrano i powstalo tam nowe wielkie osiedle mieszkaniowe. Niedlugo po moim przyjezdzie do Niemiec Bundeswehra organizowala tam dni otwarte, wiec z ciekawosci poszlismy, zas na poligonie nieraz spacerowalismy z psami. Pamietam, ze niejednokrotnie ciezkie pojazdy pancerne czy wrecz czolgi przejezdzaly przez miasto czyniac straszny halas, a na ulicach pelno bylo takich zoltych znakow drogowych specjalnie dla tych wlasnie pojazdow, pozniej zniknely, choc ostatnio gdzies mi mignal taki niedobitek. Po zjednoczeniu Niemiec garnizon zlikwidowano, bo i granica poszla o wiele dalej na wschod, do Odry, a po przyjeciu Polski do unii i ta granica stala sie umowna. No i tam wlasnie mialam dojechac w sobote. Po powrocie do domu zrobilam sobie rozluzniajaca kapiel, umylam wlosy, potem byl pedikiur i zaleglam odpoczywac. Nagle telefon, a po drugiej stronie wrzeszczaca Zoska i placzaca corka cos wykrzykujaca, czego szczerze mowiac, nie moglam zrozumiec. Od razu zrobilo mi sie slabo, przeczuwalam najgorsze. Kiedy zdolalam corke nieco uspokoic, dowiedzialam sie, ze mam natychmiast przyjezdzac, bo Zoska wsadzila dlon miedzy drzwi a futryne, nie rusza palcami i pewnie ma polamane, wiec musi z nia jechac do szpitala, a ktos musi zostac z Juniorem. No domyslacie sie, z jaka predkoscia popylalam do niej, gdzie na miejscu okazalo sie, ze Zoska jednak palcami rusza, a na skorze oprocz niewielkiego odgniecenia, ktore zaraz zniklo, nie ma sladu. A ja w stanie przedzawalowym.
 Przez caly czas balam sie tylko, ze los szykuje dla mnie jakas dodatkowa niespodzianke na niedziele i ze nie zdaze odpoczac po tak zajetym tygodniu, ale stal sie cud i nic nowego sie nie wklulo. No moze oprocz propozycji corki, zebysmy razem poszly na pchli targ, ktory odbywa sie niedaleko nas zawsze w kazda pierwsza niedziele miesiaca. No to poszlysmy i zmarzlysmy, bapcia wyszla lzejsza o pare groszy, dla dzieci zostaly zakupione glownie letnie ciuszki, ale tez troche zabawek. No tyle, ze odhaczylam spacer, niestety bez Toyki, bo z tymi dwoma chocholami bylo dosc roboty, wciaz gdzies przystawaly, braly rzeczy jak swoje, odlatywaly na boki, no klasyka z nimi, a na jarmarku byly tlumy, wiec latwo mogly zniknac w cizbie. No i bapcia znow miala nerwy, bo matka zajeta byla wybieraniem ubranek, a po placu snuli sie mieszkancy wiadomego bloku, o ktorym wielokrotnie pisalam, panie w obszernych spodnicach, w faldach ktorych maja powszywane tajemne kieszenie, panowie od rowerow i kto wie czy nie wozkow dzieciecych, wiec oprocz dzieci pilnowalam tez wozka. 
 

 
 Nie powiem, ten tydzien silnie mnie zmeczyl, nie tylko fizycznie.

03 czerwca 2024

Echa ataku

 Sluchajcie ludzie, gdyby ktos napisal taki scenariusz, nikt by nie uwierzyl, zo cos podobnego mogloby sie w ogole wydarzyc. Wracam do wydarzen z Mannheim, do ataku terrorystycznego przeprowadzonego przez Afganczyka, o ktorym to ataku pisalam w poprzednim poscie. Wracam do tematu, bo przez te kilka dni wyszly na jaw nowe fakty, ktore cale wydarzenie stawiaja w calkiem innym swietle.
 Po pierwsze i najwazniejsze sprawca pochodzi z Afganistanu, nie ma prawa do azylu politycznego w Niemczech i juz cztery lata temu powinien zostac deportowany. Tymczasem procedury sa tak opieszale i pozwalaja na korzystanie z pomocy prawnej, oczywiscie na koszt niemieckiego podatnika, na odwolania i przeciagania w nieskonczonosc calego procesu wyrzucania z panstwa osob, ktore sa tu bezprawnie i nielegalnie. Jedni pracuja na czarno, zeby zarobic troche grosza i zabrac ze soba, kiedy w koncu zostana stad wyrzuceni, inni nie zasypiaja gruszek w popiele i radykalizuja sie, zaopatruja w bron albo materialy wybuchowe, zeby na koniec goscinnym gospodarzom zrobic bolesnego figla. Tak bylo z Anisem Amri, ktory w 2016 roku zamordowal polskiego kierowce i jego ciezarowka wjechal w publike na jarmarku swiatecznym. On tez mial juz decyzje o deportacji, bodaj od dwoch lat. 
 Policjant, ktory najdotkliwiej ucierpial podczas ataku nozownika i ktorego juz tylko maszyny utrzymuja przy zyciu, a rokowania sa zadne, jak sie okazuje, dostal nozem na wlasne zyczenie. Slynne juz zdjecie, na ktorym policjant kleczy przy (w rzeczywistosci na) mezczyznie w niebieskiej kurtce i jasnych spodniach, a z tylu podbiega do niego terrorysta i zga go nozem w kark, ma inne znaczenie niz wydawalo sie zaraz po zdarzeniu. Otoz policjant obezwladnil nie tego, ktorego powinien, usiadl na czlowieku sympatyzujacym z antyislamistami, ktory bral czynny udzial w probach obezwladnienia i odebrania noza sprawcy. Zobaczcie, jak wytresowani sa niemieccy policjanci, do atakowania przeciwnikow tego migracyjnego szalenstwa. Ale karma, ta suka, wrocila i dotkliwie go ukarala.




 Tak to wlasnie przebiegalo. Policjant prawdopodobnie nie przezyje, ale sami powiedzcie, czy to nie absurdalnie smieszne, co sie w Niemczech wyprawia?
 Ja jestem tylko jednego ciekawa, czy wreszcie otworzyly sie niektorym oczy w kwestii "uchodzcow" z bialoruskiej granicy? Dobrze, ze Tusk nie dal sie poniesc rzewnym opowiesciom i propagandzie filmu Holland, bo stworzenie precedensu poskutkowaloby jeszcze gorszymi ekscesami i zwielokrotnieniem naplywu tych ekonomicznych migrantow, niosacych do Europy islamizacje i terroryzm. 
 
 Z ostatniej chwili: zaatakowany nozem policjant nie przezyl, zmarl wczoraj wieczorem.

01 czerwca 2024

Na starosc

 Na starosc robie sie jakas taka rozmazana, sentymentalna, nademocjonalna i przewrazliwiona. Dotyczy to doslownie wszystkiego, od polityki po zycie codzienne. Przyklad pierwszy z brzegu to filmy, pelna fikcja, ale kiedy fabula robi sie brutalna, nie moge patrzec na ekran. Nawet glupie filmiki z tiktoka, gdzie ktos sie przewraca prezentujac swoje nadprzyrodzone umiejetnosci jazdy na desce czy rowerze. Ja odczuwam fizyczny bol, naprawde, kiedy cos takiego widze. Niedajbuk, kiedy pokazuja krzywde zwierzat, psa przy budzie, zmarznietego, niedozywionego, nierzadko bitego, zostawionego samemu sobie. Konia zajechanego prawie na smierc, bo turysci z brzuchami na kolanach i wielkimi dupami ani mysla przejsc sie piechota. Kota podpalonego przez nudzaca sie mlodziez, jeza, ktorym grano w pilke. Ale i dziecko, niemowle, ktore skopala zirytowana jego placzem madka albo ktorego wytrzasl ojczym, chlopczyka sadzanego golym tyleczkiem na rozgrzanym piecu i zameczonego na smierc, innego tak skatowanego, ze stracil wzrok i sluch, a w koncu zmarl, co w efekcie bylo dla niego zbawieniem. Staruszke, ktorej wyrywa sie torebke z reszta niskiej renciny albo inna, ktora napada sie w domu i dotad torturuje, az wyjawi, gdzie schowala obraczke po mezu. Zawsze mialam w sobie wielki smutek ogladajac podobne sceny, teraz juz otwarcie placze, przewijam dalej, bo nie moge, po prostu granice mojej wytrzymalosci zostaja dalece przekroczone. 
 Co z tymi ludzmi? Jak mozna w ogole robic tak ogromna krzywde slabym i bezbronnym istotom? Psu odebranemu z interwencji, ktory na widok wyciagnietej do niego reki rozplaszcza sie jak nalesnik i skamle wnieboglosy, juz nawet nie probuje sie bronic, ugryzc, tylko wbija sie w kat transportera i chce zniknac ze strachu. Nawet teraz, kiedy o tym pisze, lzy leca mi na okulary. Nigdy nie zrozumiem takiego okrucienstwa. 
 Codziennie slyszy sie aktualnosci z frontow obydwu toczacych sie wojen, widzi okryte calunami ciala, widzi rannych i zaglodzonych w szpitalach polowych, widzi bezdenna rozpacz tych, ktorzy potracili bliskich, nierzadko cale rodziny. Czlowiek czuje ich bol, a jednoczesnie budzi sie wielka zlosc na sprawcow ich dramatow. Hamas zaczal, Zydzi nie pozostali dluzni, ale juz tortury, jakie funduja cywilom w  strefie Gazy, sa dla mnie zupelnie niezrozumiale, podobnie jak te, ktore Hamas zafundowal Zydom. Jak rowniez ostrzelanie pociskami dobrze oznaczonego i zameldowanego pojazdu organizacji charytatywnej, ktore kosztowalo zycie 6 osob, a ktore Benjamin okreslil jako pomylke i obiecal wyjasnic. Nastepna "pomylka" miala miejsce kilka dni temu, zginelo 45 cywilow, kobiet i dzieci, ale ta spowodowana byla prowokacja Hamasu, ktory dla propagandowego filmiku wyslal osiem, rakiet na Izrael (nie bylo ofiar), za to Zydzi sie odwineli i zbombardowali oboz, w ktorym przebywali cywile. A ten oprawca przyznaje sie do pomylki. Hamas nie popelnil we wlasnym przekonaniu zadnej "pomylki", a przynajmniej do zadnej sie nie przyznal, kiedy w pazdzierniku ubieglego roku zaatakowal Izrael, co kosztowalo zycie ponad 1200 obywateli Izraela, przed smiercia jeszcze okrutnie torturowanych i gwalconych. Sami powiedzcie, gdzie znajduja sie granice okrucienstwa, jakie czlowiek czlowiekowi jest w stanie uczynic jak daleko czlowiek moze sie posunac w zdziczeniu i sadyzmie. Juz nie wystarczy zabic? Trzeba jeszcze torturowac, ponizac i niszczyc?
Jedni drugich zaczepiaja, prowokuja, zabijaja. Zydzi sa wkurzeni, bo coraz wiecej panstw uznaje Palestyne i juz nie pomaga gadka o antysemityzmie i holokauscie, kiedy oni sami ustawili sie w okrucienstwie w jednym rzedzie z nazistami drugiej wojny swiatowej, ale z drugiej strony, czy maja jakies inne wyjscie? Jedni warci sa drugich, obie strony przescigaja sie w bezwzglednosci, jakby brali udzial w zawodach, kto jest bardziej krwiozerczy. I pewnie racje ma profesor Hartman, ze jesli Palestyna da rade Izraelowi, zabierze sie do porzadkow u nas, w Europie. W zasadzie juz zaczeli brutalna islamizacje, atakow islamskich nozownikow nie daje sie juz bezkarnie zamiatac pod dywan, nie dalej jak wczoraj w Mannheim mial miejsce atak islamskiego nozownika wobec antyislamisty Michaela Stürzenbergera, dzialacz zostal zraniony w twarz i noge, ale jego zyciu juz nie zagraza niebezpieczenstwo, za to broniacy go policjant walczy ze smiercia. Inny policjant postrzelil sprawce, ktorym okazal sie 25-letni Afganczyk.
 
Zrodlo: BILD

Zrodlo: BILD

 Na drugim zdjeciu jest moment postrzelenia terrorysty, ktory w tamtej chwili atakowal nozem policjanta pochylajacego sie nad jedna z ofiar. I niech mnie ktos przekona, ze Stürzenberger nie mial racji ostrzegajac przed przyjmowaniem do Niemiec terrorystow, bo ze nie sa oni zadnymi uchodzcami, to juz dawno udowodniono. Nie mam zludzen, ze podobne akty terroru beda sie powtarzac i nasilac i wciaz zadaje sobie pytanie, kto to organizuje i finansuje, bo nie wierze, ze to wszystko przypadek, ten najazd islamistow na Europe, ktory nie ustaje, a nawet sie nasila. Juz nawet w Polsce coraz mniej osob wzrusza sie propagandowym filmikiem Holland, widzac, co sie wyprawia na bialoruskiej granicy, gdzie agresorzy staja sie coraz bardziej brutalni i zdesperowani. Jakos nie widze tam tych ciezarnych kobiet i bosonogich dzieci, widze bezwzglednych terrorystow.
 Coraz mniej podoba mi sie, ze jestem taka miekka i nadwrazliwa, ja naprawde nie nadaje sie do zycia w swiecie, gdzie kroluje takie bezinteresowne okrucienstwo.
 
A przy okazji wszystkim dzieciom zycze duzo milosci, nie tylko z okazji ich dnia
 

 


Nastala moda

  Ja to mam pelna zabawe, przygladam sie z dystansu roznym celebrytom, ale nie tylko im odbija, wiec czasem i z tych nieznanych mam beke. O ...