23 czerwca 2024

Zmasakrowalem typa

 W Sosnowcu podczas dni tego miasta z okazji jego 120-lecia odbywala sie impreza plenerowa w Zaglebiowskim Parku Sportowym. Jej poczatki byly wiele obiecujace, ale koniec byl dramatyczny. Jednym z gosci byl 28-letni pilkarz klubu amatorskiego, ktory spedzal tam czas z narzeczona. Miedzy nim a grupa trzech 16-latkow doszlo do ostrej wymiany zdan, pozniej chlopcy pobili go tak dotkliwie, ze musiano go hospitalizowac, dostalo sie rowniez jego narzeczonej, ktora chciala go bronic. Dokola bylo mnostwo ludzi, jak to na takich festynach. Nie zareagowal nikt! Pobicie bylo tak mocne, ze  mlody mezczyzna zmarl w szpitalu. Rodzina zgodzila sie na pobranie jego organow do transplantacji. Tytul mojego wpisu to cytat wiadomosci, jaka zamiescil jeden ze sprawcow na swoim profilu w mediach spolecznosciowych.
 Niedawno w Poznaniu doszlo do pobicia nastoletniej dziewczyny przez jej kolezanki, ktore to zdarzenie dodatkowo filmowaly, sprawczynie mialy 15 i 16 lat, swiadkowie zdarzenia ani mysleli interweniowac, za to pozniej wszyscy chetnie udostepniali film na swoich profilach. 
 Takich zdarzen policja notuje wiele, nie tylko w Polsce, u nas zjawisko brutalnosci wsrod dzieci i mlodziezy rowniez przybiera na sile. Glosna byla sprawa gwaltu, ktorego sprawca mial 12 lat czy morderstwa na wycieczce szkolnej, gdzie sprawcami byly dzieci w podobnym wieku. Najlepsze jest to, ze pozostana bezkarne, bo podobno przed ukonczeniem 14 lat nie wiedza co czynia. Pamietacie zapewne bardzo glosna sprawe z Wielkiej Brytanii, gdzie dwoch 10-latkow uprowadzilo i zamordowalo dwulatka. Tam nie certolono sie z nimi, musieli odkiwac wyrok, najpierw 8, pozniej przedluzony do 10 lat, potem wprawdzie zostali zwolnieni, ale z zastrzezeniem, ze w kazdej chwili moga byc z powrotem osadzeni, gdyby zostali uznani za stwarzajacych zagrozenie dla spoleczenstwa. Z tym, ze otrzymali nowa tozsamosc i od chwili uwolnienia zyja anonimowo.
 Brytyjski sposob na mlodocianych mordercow bardziej mi sie podoba, szczyle (no dzisiaj juz dorosli ponad 40-latkowie) do konca zycia beda czuli nad soba ten miecz Domoklesa, maja swiadomosc, ze najmniejsze zboczenie z drogi prawa kosztowac ich bedzie wolnosc, w przeciwienstwie do bezkarnych sprawcow z Niemiec, ktorzy jako dorosli nie pozostana wprawdzie bezkarni, gdyby znow cos nawywijali, ale moim zdaniem pozostawienie ich bezkarnymi to blad. Jesli bowiem byli dosc dojrzali, zeby zabic, to powinni byc dosc dorosli na przyjecie na klate dotkliwej i odstraszajacej kary. 
 Zastanawia mnie, skad tyle brutalnosci w coraz mlodszych dzieciach i mysle sobie, ze winne sa internety, gry komputerowe i latwosc dostepu do najbardziej okrutnych stron, gdzie czasem nielatwo odroznic wirtual od realu. Ja sama kiedys wpadlam w te pulapke. Pamietacie zapewne glosna sprawe masakry w dwoch meczetach na Nowej Zelandii, ktorych sprawca byl Australijczyk. Zbrodniarz filmowal na biezaco te egzekucje, a filmy umiescil w sieci. I ja ten film widzialam, zanim jeszcze administracje roznych platform daly sobie rade z usunieciem ich. Mialam swiadomosc, ze to przekaz live z masakry, ale odbieralam to tak, jakbym ogladala jakas pelna strzelanek gre video, naprawde. Nie mialam wrazenia, ze to dzieje sie naprawde, to wszystko bylo takie nierealne, strasznie brutalne, a jednoczesnie fascynujace. Nie zebym sie jakos delektowala jatkami, ale nie moglam przestac patrzec, bo to nie wygladalo prawdziwie. Nie wiem, czy mnie rozumiecie, to takie trudne do wytlumaczenia, w kazdym razie majac swiadomosc prawdziwosci zdarzen na filmie, odbieralam to jednoczesnie jak cos nieprawdziwego. W internetach dzieci moga ogladac najgorsze krwawe jatki, bo sa cwansze od rodzicow i umieja obejsc blokady. A skoro ja dorosla mialam takie dziwne reakcje, to tym bardziej dzieci, zwlaszcza w grupie, gdzie jedno chce zaimponowac drugiemu i ten ped do zaistnienia na tiktokach, jutubach, chec chocby krotkotrwalej "slawy" pozbawia ich jakichkolwiek hamulcow. One chyba nie zdaja sobie w takiej chwili sprawy z powagi wlasnych czynow i konsekwencji, nieodwracalnosci tego, co zrobili. Te niepokojace zjawiska przybieraja na sile, policyjne statystyki wykazuja z roku na rok wzrost ciezkich przestepstw, ktorych sprawcami sa coraz mlodsze dzieci. I nie, nie tylko dzieci migrantow, ta zaraza dotyczy niestety wszystkich kultur i religii.

34 komentarze:

  1. U mnie też jest bardza duża przestępczość młodocianych, nie ma dnia bez tego, bo też starsi koledzy wciagaja tych dużo młodszych, bo przecież nie będzie kar dla nich. Nawet w szkołach zdążają się takie incydenty że biją jedną (jednego) a reszta patrzy i filmuje, i trwa to tak długo dopóki nauczyciel zatrzyma tego.
    A młodzi oprócz oglądania na internecie, grają jeszcze w takie gry z przemocą, wiec to dla nich tak jakby robili to naprawdę i potem stosują w życiu te same zasady. Oczywiscie nie wszyscy, no ale chyba coś w tym jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To, co jeszcze do niedawna wydawalo sie blogoslawienstwem, powoli zmienia sie w przeklenstwo. Internet to bardzo pozyteczny wynalazek, ale niewlasciwie uzywany zmienia sie w bardzo grozna bron obosieczna. Kamery w telefonach kusza, a ze widoczki, pieski i kwiatki wszystkim juz spowszednialy, wymysla sie coraz to straszniejsze tematy filmikow, bo to przyciaga obserwujacych, a to z kolei przeklada sie na zarobki. Przemoc tez powszednieje, jest jej wszedzie pelno, co obniza prog empatii.

      Usuń
    2. Przemoc jest i bez internetu. Tutaj długo udawano że nie ma przemocy wśród Aborygenów, bo tak naprawdę trudno ten problem rozwiązać, ale kiedy lokalni ludzie (ci bez przemocy w domu) byli zmuszeni sami sobie z tym radzić, w końcu rząd musiał zauważyć ta przemoc i w domach i wynoszona na zewnątrz głównie przez dzieci, bo one uciekały z domów, ale co robiły w nocy na ulicach, to samo co działo się w domach, napadały, kradły, niszczyły.

      Usuń
    3. Bieda i bezradnosc napedza przemoc, tym ludziom odebrano wszystko, a wzamian nie dostali nic, musieli sobie sami radzic we wszystkim. Podobnie jak Indianie w obu Amerykach czy Murzyni w skolonizowanych panstwach Afryki. Gorzka to prawda, ale tak jest, to bialy czlowiek doprowadzil ich wszystkich do takiego stanu i tej przemocy. To niby taka daleka zaszlosc, ale jej skutki trwaja do dzisiaj.

      Usuń
    4. Kiedyś im odebrano, ale to było bardzo dawno temu, nie wiem dlaczego tak długo to trwa że mówi się że wszystko im odebrano. Już dawno wszystko odzyskali, ziemia, cała Australia należy do nich, słupka w ziemię nie wkopiesz bez ich pozwolenia, na ich rządanie rząd musiał dużo bardziej wejść w ocean żeby stawiać “wiatraki” wiec koszt farmy wiatrakowej bardzo wzrósł. Aborygenie od dawna maja takie same prawa jak każdy obywatel Au, mało maja dużo więcej, wszelkie nauki zawodów czy wyższe nauki maja za darmo, opieka medyczna, dentystyczna za darmo. Rządowe pieniądze są tak dzielone że 1/3 jest dla nich a Aborygenów jest 3.4 %, rząd cały czas ładuje pieniądze w nich, tylko że oni sami tymi pieniędzmi rozporządzają, tzn. ich aborygeńscy wybrańcy.
      Jeżeli są biedni to z własnego wyboru, bo nie pracują, no i pokochali alkohol i tu jest wina białego, wiec socjal przepijają, ale dlaczego biją własne żony, córki ?

      Usuń
    5. Kolonializm i niewolnictwo zmienily mantalnosc calych narodow, rozleniwily, spowodowaly roszczeniowosc, im teraz jest po prostu wygodniej nie pracowac, pic, zadac (rzondac) wszystkiego od bialych najezdzcow, wiecznie sie skarzyc. Z nimi jak ze slynna Meghan, ona nie chciala byc przyjeta do rodziny krolewskiej, ona chciala byc odtracona, "bo jest kolorowa", to woda na jej mlyn, inaczej nie moglaby na nich wszedzie szczekac. Podobnie jest z bylymi koloniami, wygodniej im zyc w roli ofiar. A bija swoje rodziny, bo nie moga bic Was, a gdzies przeciez musza upuscic frustracje. To nie tylko Aborygeni, zobacz kolorowych w USA, zachowuja sie podobnie, chca pozostac w roli ofiar, bo tak im wygodniej.

      Usuń
    6. Nie, nie przemawia do mnie to Twoje usprawiedliwianie ich niedoli, Polski chłop też był przez wiele lat wykorzystywany, a jednak wyszedł na ludzi. Poza tym jak piszesz że biały rozleniwil Aborygenów to pusty śmiech mnie ogarnia, oni mieli 60 000 lat życia po swojemu i co zrobili w tym czasie, wynaleźli bumerang, a tak to czas spędzali na szukaniu robaczków do jedzenia, jako ubranie mieli przepaskę na biodrach, a dzisiaj Aborygenki które są w Parlamencie najlepiej markowo, najkosztowniej ubrane są i dalej wołają że ciągle trwa kolonializm i niewolnictwo.
      Mogą nas bić nikt im nie zabroni, zreszta bija białych. Ale odbiegłyśmy od tematu, chodzi o dzieci, które za strachu przed ojcem czy starszym bratem, czy wujkiem, wola noc spędzić na ulicy i stąd te ich przestepstwa.

      Usuń
    7. To nie jest usprawiedliwienie, ja jestem jak najdalsza od usprawiedliwiania, zwlaszcza, ze nie widze zadnej niedoli. Oni zrobili z tego sposob na zycie, bo wygodniej im jest byc "ofiarami", wiec beda nimi jeszcze dlugo, bez wzgledu na rozmiar odszkodowan i cackania sie z nimi. A dzieci od urodzenia tresowane sa do nienawisci wobec bialych, tak maja nasi goscie, tak maja czarni w USA i Wasi w Au. I tylko jednostkom chce sie uczyc i wyjsc na ludzi, reszta bedzie do konca zycia biadolic i chciec zadoscuczynien.

      Usuń
    8. No tak teraz się zgadzam z Tobą, a przykładem jest znana tutaj Lidia z Parlamentu, która mogłoby się wydawać ma wszystko a dalej wygraża wojennym kijkiem. No i są Aborygenie, których lubię, niektórych podziwiam, uczyli się, pracowali, osiągnęli to co chcieli i nie narzekają.

      Usuń
    9. Zauwaz, ze to typowe zachowanie narodow pokolonialnych, wieczne uskarzanie sie, bez chocby najmniejszej proby zmiany swojego losu. Ale to wymagaloby od nich wysilku, wiec wola lamentowac i chciec korzystac z wysiku innych, zamiast wziac sprawy we wlasne rece. W USA studia sa platne, ale istnieja stypendia i jak kto chce, to moze wyjsc na ludzi, zamiast przystepowac do gangu, bo "biali go tak skrzywdzili". Wszedzie tak jest, doslownie wszedzie.

      Usuń
  2. Dla mnie najgorsza jest obojętność otoczenia. Nikt nie reaguje, gdy widzi przemoc i to nie koniecznie musi się wtrącać, a wystarczyło by, żeby zadzwonić po policję, straż miejską. Z drugiej strony ludzie boją się być świadkami, ciągania po komendach, sądach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie, wystarczyloby schowac sie do bramy i anonimowo (sa takie opcje w telefonach) powiadomic policje, ze dzieje sie zlo, wtedy nikt nie bedzie dzwoniacego ciagal po sadach jako swiadka. Nikt nie wymaga od nikogo narazania wlasnego zdrowia czy zycia, ale obojetne przechodzenie obok katowanego czlowieka to wspolodpowiedzialnosc w zbrodni.

      Usuń
  3. Drugą sprawą jest ogromna agresja wśród dzieci i młodzieży, której nie potrafią zastopować rodzice, szkoła, która bardzo często tuszuje agresję dzieci i młodzieży. Gdy rodzice poszkodowanego dziecka próbują cokolwiek działać, to wtedy dowiadują się, że są toksyczni i to ich wina, że dziecko było ofiarą agresji, czy to słownej i fizycznej. Do tego dochodzi pełny dostęp do treści agresywnych w telewizji, internecie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I zobacz, mimo ze to wszystko znane jest od dawna, szkoly nie robia NIC, zeby pohamowac te szkolna przemoc. Wola placic katechetom zamiast psychologom, wola lekcje religii, zamiast udzielania pierwszej pomocy, zarowno medycznej, jak i fizycznej, kiedy komus dzieje sie krzywda.

      Usuń
    2. To nie jest do końca tak, że wolą. W Polsce szkoły (które nie mają przecież własnych pieniędzy) nie decydują o tym, ilu zatrudnią psychologów, tylko organ prowadzący - urząd miasta itd. Zasada, chora kompletnie, jest taka - jedna szkoła, jeden psycholog, często na niepełny etat, który wynosi 25 godzin. A przydałoby się trzech. W dużych placówkach taki psycholog nie wyrabia po prostu. Twój komentarz wpisuje się w narrację mediów: "a co zrobiła szkoła?". To ja napiszę, co może w Polsce szkoła (a co może, to jest jakiś żart, pomijam wpisywanie uwag czy nagany): wezwać rodziców - może przyjdą i posłuchają, zamiast robić awanturę; zalecić psychologa w szkole - w dużej szkole akurat wyjdzie raz na miesiąc lub na 2 tygodnie, oczywiście jeśli rodzice się zgodzą, bo mogą nie; zalecić badania w poradni - rodzice mogą, ale nie muszą się tam udać, a jeśli te badania zrobią, nie muszą przedstawiać ich wyniku w szkole; skierować do sądu rodzinnego prośbę o wgląd w sytuację rodzinną - i tu jest najciekawiej, bo sąd w moim mieście rozpatruje sprawy po kilku miesiącach, czasem dłużej. Przyznanie kuratora rodzinnego czy asystenta rodziny z MOPS nie daje zazwyczaj NIC. Szkoła NIE MA żadnych skutecznych narzędzi egzekwowania od rodziców ich odpowiedzialności rodzicielskiej (celowo nie piszę władzy, a odpowiedzialności). Jeśli rodzic nie odbiera od szkoły wiadomości, telefonów, nie stawia się na wezwania, szkoła nie ma żadnych szybkich i skutecznych narzędzi, aby przywołać go do porządku i wyegzekwować należyte zajmowanie się dzieckiem. Za to kuratorium reaguje natychmiast, gdy rodzice poskarżą się na ich zdaniem krzywdzącą dziecko uwagę (nie neguję tu, że czasem są one krzywdzące, a skargi zasadne) i oczekują przeprosin od nauczyciela za wyrządzone dziecku krzywdy moralne - nie zmyślam. I zazwyczaj jest to ciągnące się tygodniami dochodzenie, które przeczołga nauczyciela tak, że następnym razem 3 razy się zastanowi, zanim zareaguje. Także ja bym tak całkiem winy na szkołę nie zwalała.

      Usuń
    3. Masz racje, zle sformulowalam, ze "szkoly wola", to politycy wola. Poszlam na skroty myslowe, ale sens mial byc inny. Ja zdaje sobie sprawe, co szkola by chciala, a co moze. Niewiele, a mlodziez niestety o tym wie i wykorzystuje to dla wlasnych celow.
      Mam jednak wrazenie, ze przemoc w szkolach drastycznie wzrosla od czasu, kiedy ja pobieralam nauki. Wtedy kazdy przejaw przemocy duszony byl w zarodku, a i uczniowie byli troche inni.

      Usuń
  4. Nie wiem, co napisać. Przeraża mnie ta agresja, a najgorsze, że ona jest wszędzie. Ten kto obrywa to frajer. Świadkowie cieszą się, że nie są ofiarami i obawiając się, że nimi też zostaną, wolą - przynajmniej pozornie - brać stronę agresora. Agresor nigdy nie stawia się w sytuacji ofiary, bo to nie on jest frajerem, ba on nigdy nim nie będzie, bo potrafi sobie radzić. A szkoła ma bardzo mało możliwości realnego rozwiązania takich problemów we własnym zakresie, bo jedynym środkiem jest rozmowa nauczyciela czy pedagoga z zainteresowanymi stronami. A sprawca ma w nosie kary typu: obniżenie oceny ze sprawowanie, przeniesienie do innej klasy, szkoły, wezwanie na dywanik do dyrektora i tym podobne.
    Przypadek z Sosnowca budzi we mnie same negatywne emocje. Chwalenie się faktem, że się kogoś zmasakrowało przechodzi wszelkie pojęcie. Prawo nie radzi sobie z tym, co dziś wyprawia część młodych ludzi, Rodzice nie wychowują, zwalając ten obowiązek na szkołę, szkoła ma mało możliwości, żeby sobie poradzić i koło się zamyka. No i jeszcze to, o czym pisałaś - dostęp do niewłaściwych informacji.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze uściślę - poradzić sobie we własnym zakresie, czyli bez pomocy z zewnątrz, a np. wezwanie policji byłoby już interwencją zewnętrzną.

      Usuń
    2. Najgorsze, ze wiek sprawcow jest coraz nizszy, bo maja swiadomosc, ze nikt im nic nie zrobi, sa absolutnie bezkarni, nawet gdyby pozbawili kogos zycia. Nie wiem, kto wymyslil, ze nie wiedza co czynia i w zwiazku z tym musza pozostac bezkarni. Szczegolnie dotyczy to kolorowych, oni dojrzewaja szybciej, wczesniej sa wdrazani do brutalnych stron zycia, np. obserwujac zabijanie zwierzat halal, wiec jakby latwiej im z tym zabijaniem idzie. A w Niemczech do 25 roku takie bydle uchodzi za "mlodocianego" i np. za zabojstwo nie moze dostac wiecej niz 10 lat, po pieciu wychodzi za dobre sprawowanie i dlatego, ze wiezienia sa przepelnione.
      Szkoly moglyby wiele zrobic, mam na mysli szkoly w Polsce, gdyby zamiast religii byly zajecia z etyki, wiecej pogadanek z psychologami, policjantami zamiast z klechami, ktorzy napedzaja nienawisc do "innosci".

      Usuń
    3. W Sosnowcu scene katowania czlowieka przez tych trzech nastolatkow widzial tlum ludzi, wszyscy mijali ich obojetnie, a bylo ich przeciez tak duzo, silnych mezczyzn, ktorzy z latwoscia mogli ich odciagnac, nie narazajac sie na niebezpieczenstwo.
      Kraj, qrwa, katolikow.

      Usuń
  5. Ja się zastanawiam skąd się to bierze. Może po prostu w dupie nam się przewraca od dobrego życia? Wcześniejsze pokolenia zderzały się z okrucieństwem wojny i miały ogromny szacunek do człowiek i do życia. A teraz wszystko na opak. I ta potężna obojętność.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obojetnosc jest przerazajaca, szczegolnie w katolickiej Polsce, bo tu chociaz swiadkowie na ogol powiadamiaja policje, nawet kiedy sami boja sie interweniowac. Nie wiem, czy widzialas filmik z tego ataku terrorystycznego w Mannheim, ilu ludzi rzucilo sie do obezwladniania tego nozownika, cywilow i policjantow. Tu zawsze ktos interweniuje, spieszy na pomoc. Tam tlum mija trzech sprawcow znecajacych sie nad czlowiekiem i NIC, nikt nawet nie wezwal policji.

      Usuń
  6. Znasz moje zdanie na ten temat, bo kilka dni temu napisałam post o tym. Dodam tylko, że przez wieki upadały cywilizacje m.in. z tego powodu, że albo miały głupich przywódców, albo zło skutecznie nimi zawładnęło. Współcześnie mamy podobnie. I głupich przywódców i zło ma się coraz lepiej. Zachłyśnięci ludziska dobrym życiem, znieczuleni na to zło, szukają rozrywki i dopuszczają się najgorszych rzeczy. Tak, że im się wszystkim w doopach poprzewracało, to fakt.
    Pozdrawiam serdecznie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przede wszystkim ten brak cierpliwosci u mlodych, chca miec od razu, natychmiast i za wszelka cene. Widza jak w internetach ludzie-nikt zarabiaja miliony, oni tez chca, przed niczym sie nie cofna, zeby zdobyc cos magterialnego, czy chociazby chwile slawy.

      Usuń
  7. Czytam komentarze i , nie, dawniej wcale nie było inaczej, tylko ludzi było mniej i dostęp do informacji trudniejszy. Warstwy uprzywilejowane mogły wszystko, a dużą część ludzi, między innymi niższe klasy i rasy inne niż biała były uznawane za podludzi i można było ich zabijać bez konsekwencji. Dopiero w czasach oświecenia zaczęło się to odrobinę zmieniać, a i tak nie dotyczyło to czasów wojennych, kiedy armie zabijały, gwałciły, torturowały i niszczyły wszystko na swojej drodze. I dalej tak jest - popatrzcie na to, co robi Rosja, co się dzieje na Bliskim Wschodzie, przykłady można by mnożyć bez końca. Dzieci nie były dawniej tak agresywne, bo dorośli rządzili nimi z pozycji siły, więc musiały się podporządkować, inaczej same doznawały przemocy. Wcale nie trzeba specjalnie szukać, żeby dowiedzieć się, co działo się choćby w wielkomiejskich dzielnicach biedoty.
    Szacunek do życia? Niestety nie. Albo może zależy do czyjego życia.
    Teraz jest nas dużo, mieszkamy blisko siebie, wszystko widzimy na co dzień i obojętniejemy, bo ileż można.
    Długo by pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No i nie bylo internetowych gier, gdzie mozna bezkarnie zabijac innych, samemu majac kilka(nascie) zapasowych zyc. Nie bylo telefonow z kamerami, gdzie mozna filmowac wlasna przemoc wobec innych i chwalic sie, ze zmasakrowalo sie goscia.
      Szkoly dbaly, zeby nie bylo w nich przemocy, roznymi metodami, to prawda, ale tym samym dzieci byly inne. Rzeczywiscie dlugo by gadac, ludzie sie zmienili na gorsze, a im wiecej w tych ludziach religii, wszystko jedno jakiej, tym sa gorsi.

      Usuń
  8. No cóż, nie pozostaje nic innego jak tylko żywić nadzieję, że jego również zmasakrują w pierdlu...

    OdpowiedzUsuń
  9. Ta zaraza zaczyna plenić się i rozkwitać również u nas, w Polsce. Katolickiej Polsce, dodajmy, gdzie dzieci uczęszczają na religię w szkole. Nic, tylko pogratulować efektów katolickiego wychowania!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma leprzej motywacji dla dzieci i mlodziezy do przemocy, jak wlasnie lekcje religii, na ktorych uczniowie dowiaduja sie o teczowej pedalskiej zarazie, o poganskich muzulmanach, o Zydach, to zo panajezusa ukrzyzowali, o komuchach, co kosciol przesladowali i wszystkich wrogach swietego kosciola, ktorych nalezy tepic.

      Usuń
  10. Padają głosy, że kiedyś wcale nie było lepiej, a mnie mimo wszystko wydaje się, że dawniej jednak było bezpieczniej i nie było AŻ takiej agresji wśród młodocianych. W dużej mierze dlatego, że rodzice (a zwłaszcza ojcowie) twardą ręką wychowywali dzieci - mieli większe poważanie i kontrolę nad dzieckiem. Znam wiele dzieci, które niegdyś trzęsły portkami ze strachu na myśl o wywiadówce. Dziś dzieciaki nie mają szacunku ani do nauczycieli (słynny kubeł na głowie nauczyciela), ani do rodziców ani do starszych.

    Najgorsze jest jednak to, że współcześnie nawet małe dzieci ciągle siedzą z nosem w komórkach. I nie, niestety nie oglądają programów popularnonaukowych. Największe wzięcie mają patostreamerzy, głupkowaci tiktokerzy i inni influenserzy. Brutalne i patologiczne gale FAME MMA też cieszą się wśród nich wielką popularnością. Więc ja mimo wszystko najbardziej obwiniałabym właśnie nieograniczony dostęp do sieci i zbyt małe zaangażowanie rodziców (to kolejny temat na długą rozprawkę...).

    W takich sytuacjach wspominam swoje dzieciństwo i naprawdę jestem przekonana, że wtedy było lepiej. Nie mówię, że idealnie, nie twierdzę, że zła nie było (zawsze będzie), ale zdecydowanie było tego mniej. Teraz mamy mocno postępującą degrengoladę. Niegdyś spędzaliśmy mnóstwo czasu na podwórku, używaliśmy swojej wyobraźni do wymyślania kolejnych niewinnych gier i zabaw, bo nie byliśmy zawaleni stertą tych plastikowych. Doskonale pamiętam, jak wszystkie dzieci sąsiadów spotykały się razem - graliśmy w dwa ognie, piłkę, gumę, skakaliśmy przez przeszkody, robiliśmy łuki, strzelaliśmy nimi do "tarczy", lepiliśmy placki z błota, organizowaliśmy ogniska,piekliśmy kiełbaski i ziemniaki, ale nie piliśmy, nie ćpaliśmy, nie biliśmy się, nie atakowaliśmy obcych... A dziś co? Komórka, głupi idole z Internetu, mefedron, fentanyl, brak autorytetów, plaga e-papierosów, nadużywania energetyków i wzrastająca agresja... Zaledwie parę dni temu u nas pewien nastolatek tak się naćpał, że zaliczył totalny odlot - był święcie przekonany, że w jego własnym domu jest intruz, więc biegał prawie goły po mieście i wołał o pomoc. Potem zaś chwycił za nóż, całe szczęście, że nikomu nie zrobił krzywdy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez mam wrazenie, ze za czasow mojego dziecinstwa nie bylo takich podlosci wsrod dzieci, a jesli ktores probowalo, reakcja opiekunow byla natychmiastowa, zarowno nauczycieli jak rodzicow. I byly kary dla takiego obwiesia, wlacznie z przeprowadzka do innéj szkoly. Teraz ma byc bezstresowo i z poszanowaniem praw malego bandziorka. Nasi nauczyciele nie musieli sobie zaslugiwac na szacunek, oni mieli nasz szacunek i bez tego.
      W dzisiejszych czasachrodice chca miec czas, zeby pogrzebac we wlasnych telefonach, wiec daja dziecku tablet i juz maja je z glowy. Skonczyly sie czasy, kiedy rodzice wychowywali dzieci, teraz nastalo bezstresowe wychowywanie bombelkow przez madki.
      Masz racje, nie bylo idealnie, starsi czesto stosowali przemoc, zeby wymusic na dzieciach wlasciwe zachowanie, ale chyba bylo to lepsze od pelnej swobody, jaka panuje dzisiaj. Pokoje sa po sufit zawalone najdrozszymi zabawkami, a wszystko to malo. Komunie wyprawia sie nie dla sakramentu, a dla prezentow i wypasionej imprezy w lokalu, rownej weselU: Mlodziez wtedy tez brala rozne wynalazki czy tabletki, zeby odleciec, tez pila cichcem gdzies za plotem, byle dorosli nie widzieli, nie bylismy tacy swieci, za jakich chcielibysmy teraz uchodzic.

      Usuń
    2. Ja akurat wychowałam się na spokojnej wsi, więc z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że byłam święta ;) Nie piłam, nie ćpałam, nie rozrabiałam, raz zapaliłam papierosa, bo a jakże, byłam ciekawa i chyba też chciałam poczuć się dorosła, ale od razu doszłam do wniosku, że to nie dla mnie :) Do dziś nie cierpię papierosów, w tym także tych elektronicznych, a alkohol i narkotyki mogłyby dla mnie nie istnieć. Dzieci moich sąsiadów też nie były takie złe, zdarzyło się, że ktoś sobie zapalił czy wziął parę łyków, ale to wszystko. Zdaję sobie jednak sprawę, że nie każdy miał tyle szczęścia co ja.

      O tak - rodzice sami chcą mieć święty spokój, by móc scrollować. Swoje zaniedbania wynagradzają pociechom zabawkami i innymi gadżetami. Przeraża mnie ta tona plastiku u dzieci. Jestem jak najbardziej za tym, by pobudzać rozwój dziecka, angażować je w różne gry i zabawy, ale są zabawki i są zabawki...

      Usuń
    3. Nie tylko dzieci sie pozmienialy, rodzice rowniez sa inni niz ich rodzice, swiat sie zmienil. Technika zmienila ludzi, zarowno dzieci jak i rodzicow, zycie w spoleczenstwie jest inne, sasiedzi sie juz tak czesto nie spotykaja, nie poczuwaja sie do rzucenia okiem na sasiedzkie dzieci, rodziny nie maja takich kontaktow jak kiedys. Kazdy zyje dla siebie, wlasnym zyciem. Dzieciom kupuje sie zabawki, a nie poswieca czasu, wszystko jest inne, bardziej powierzchowne.
      Ja jestem dzieckiem miastowym, probowalam roznych rzeczy, bo i dostep byl latwiejszy. Nie lubie alkoholu, ale palilam przez blisko pol wieku, teraz udalo mi sie rzucic. Widzialam, co substancje psychoaktywne robia z ludzmi, wiec tez jakos mnie nie kusilo. Zabawek mialam niewiele, ale ksiazek duzo. Chyba mialam lepsze dziecinstwo od moich wnukow dzisiaj.

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Pozyczam Wam

  Bawcie sie w te wolne dni, jak Wam fantazja podpowie, odpoczywajcie, tankujcie energie na nowe wyzwania, objadajcie sie pysznosciami, spac...