13 czerwca 2024

Intruzi mali i duzi

 Nie, tym razem nie bede pisala o wiadomokim, jednak nalezy przyjac, ze nie tylko
Kazarka egipska

ludzie ciagna z calego swiata, zeby moc bezkarnie popelniac roznego rodzaju przestepstwa, doic niemiecki socjal i zakladac tu kalifaty. Otoz bowiem w Niemczech pojawily sie zwierzece gatunki inwazyjne, dawno juz sie pojawily, zeby nie bylo. Do napisanie tego postu zainspirowala mnie radosc Agniechy na widok gesi egipskich, ktore u nas wystepuja tak czesto, ze mi zdazyly spowszedniec. W Getyndze jest ich pelno, zimuja tu nawet, rozmnazaja sie, sa w okolicy kazdego
Bernikla kanadyjska
zbiornika wodnego. Dla mnie sensacja byly widziane kiedys bernikle kanadyjskie, ktore w Europie hodowane byly jako ptaki ozdobne, ale niektore wyrwaly sie z niewoli, zaczely zyc wlasnym zyciem i chyba dobrze im tutaj. Podobnie jak aleksandretty obrozne, tzw. zielone papugi, one tez pouciekaly z hodowli, a ze ocieplenie klimatu jest faktem, mogly sie spokojnie zadomowic w Europie. Tyle tylko, ze jest to gatunek bardzo inwazyjny i przy calej naszej do niego sympatii, nie robi dobrze gatunkom rodzimym, jest agresywny i rozmnaza sie dosc szybko. Fajnie jednak wyjrzec sobie przez okno i zamiast szarego golebia zobaczyc sliczna zielona wesola papuzke, co nie? 
 Dosc dawno temu, kiedy jeszcze slubny pracowal (a nie pracuje juz 15 lat) i dojezdzal do pracy zawsze na noc, ktoregos dnia oznajmil, ze przejechal zwierze i ze na jego oko byl to szop pracz. Podczas rozmowy telefonicznej z tata
Dwa male szopy
opowiedzialam o tym zdarzeniu, na co zostalam zwymyslana od ignorantek, bo szop przeciez to zwierze amerykanskie i coz by robil na niemieckiej drodze. Niedlugo pozniej dostalam przeprosiny, bo szopy zdazyly juz zadomowic sie i w Polsce, bo dobrze im w Europie, rozmnazaja sie jak opetane. Przyzwyczaily sie zyc w poblizu ludzi, nie boja sie. Ja mialam nawet spotkanie z dwojka szopowych dzieciakow, ktore dreptaly za mna i Toya, pewnie byly glodne, a matki nigdzie nie bylo widac. Zyja sobie te szopy wcale niedaleko, w naszym dzielnicowym parku i na pobliskim miejskim zabytkowym cmentarzu.
Pajak Nosferatu
 Moj wiekszy niepokoj budza te male sukinkoty, na szesciu albo osmiu odnozach, te gupie azjatyckie biedronki, jadowite pajaki, ktorym pewnie na poludniu juz za goraco bylo w odwlok, wiec przylazly tu do nas, no i azjatyckie szerszenie, ktore dziesiatkuja nasze pszczoly, ktorych nie mamy za wiele i sa zagrozone wyginieciem nie tylko za sprawa szerszeni. Tych to sie boje jak ognia, sa wieksze od naszych i znacznie bardziej agresywne.
 Trzeba tez wspomniec o rybach, a konkretnie piraniach wypuszczanych z
Zolw czerwonolicy na Kiessee
domowych akwariow i o zolwiach czerwonolicych, ktore przywedrowaly nie wiedziec jakim cudem z Ameryki Polnocnej, ale prawdopodobnie zostaly rowniez wypuszczone przez nieodpowiedzialnych hodowcow, zaaklimatyzowaly sie, staly niebezpieczna konkurencja dla rodzimego zolwia blotnego i znacznie zmienily ekosystem. Takiego wlasnie zolwia chcial pozrec wielki sum zlapany w naszym jeziorku, ale kosztowalo to zycie obydwojga.  To byla dwa lata temu sensacja na cale Niemcy.

Zródlo HNA Göttingen
 
 Nasze rude wiewiorki wypierane sa przez ich szare siostry, ponoc na wyspach brytyjskich te szare calkiem zdominowaly lasy i parki, rudych nie uswiadczysz. 
 Czasem ogladam w telewizji taki dokumentalny program "Na strazy granic", a chodzi o granice australijskie, rozne granice, na lotniskach, w centrach pocztowych, portach, no wszedzie. Z podziwem patrze, jak bardzo Australijczycy dbaja o swoj ekosystem, jak dokladnie trzepia pasazerow w poszukiwaniu roznych organicznych artykulow, chyba sumienniej szukaja obcych bytow niz narkotykow. Otoz bowiem w wyrobach miesnych czy w warzywach i owocach moga znajdowac sie jakies zyjatka, ktore moglyby zagrozic zyjatkom australijskim, jakies muszki-owocowki czy ich jajka niewidoczne golym okiem, mini pajaczki, czy chocby jakas obca cma. Dlatego wlasnie jest absolutny i bezwarunkowy zakaz wwozu rzeczy organicznych, a kto nie stosuje sie i probuje przemycic chocby jablko, ktore dostal w samolocie na deser, jest srodze karany, z odmowa wjazdu wlacznie. Pamietam taki odcinek, kiedy na statku znaleziono pajeczyne i nie zezwolono marynarzom zejsc na lad, zeby przypadkiem nie wniesli pajaka. 
 No ale Europa jest poprawna politycznie nie tylko dla tzw. uchodzcow, ale i dla roznych innych obcych bytow, na czterech lub wiecej konczynach, skrzydlatych i pletwiastych, wiec jest jak jest.
 Zdjecia mozecie sobie powiekszyc kliknieciem.

42 komentarze:

  1. No wiec gęsi przypłynęły albo przyfrunely, na własnych nóżkach, skrzydełkach, nawet łódki nie musiały mieć, ale muszki, pająki czy inne maluchy to przywiózł człowiek, może niektóre przyczepiły się do łódki albo frunęły na skrzydle samolotu.
    Nie wiem dlaczego przypomniała mi się piosenka “Ach, jak przyjemnie kołysać się wśród fal,…” i to ta historyczna wersja filmowa “Zapomniana piosenka” może jest jeszcze nadzieja na piękny świat, jak wtedy była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedys nie bylo tylu okazji dla intruzow, zarowno tych zoologicznych, jak i biologicznych, zeby przedrzec sie na nowe tereny i je okupowac, teraz ludzie podrozuja i maja taki wybor srodkow lokomocji do dyspozycji, ze i one lapia sie na gape. A potem nastepuje inwazja i rodzime gatunki powoli sukcesywnie zanikaja.
      Nie, Terenia, swiat juz nie bedzie nigdy piekny, bedzie coraz gorszy.

      Usuń
    2. Trzeba być optymistycznym człowiekiem i wierzyć że świat jeszcze będzie piękny, tylko że ja nie mam czasu, nie dożyje.

      Usuń
    3. Mnie juz tez blizej niz dalej, wiec moge rowniez nie dozyc, zreszta niewiele mi na tym zalezy. Robie swoje, sortuje smieci, staram sie nie szkodzic srodowisku, wiec zejde z czystym sumieniem.

      Usuń
  2. O tak lubię te programy “Na straży granic” porządnie trzepią przylatujących, czasami jest bardzo śmiesznie, trudno mi zapomnieć Azjatkę, która była bardzo rozzloszczona że nie odda żywności, bo jak można wyrzucać jej jedzonko i postanowiła wszystko zjeść, trochę jej pozwolono na te fochy, no i chyba mąż ja przywołał do porządku.
    Mnie najbardziej dziwi że oni myślą że muszą to jedzenie przywieźć, bo co ne przeżyją, umrą z głodu, a tu sklepów azjatyckich pod dostatkiem, wiec kupią i ugotują po swojemu. W tym przywożonym jedzeniu często są różne robaki i nie tylko w owocach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Azjaci sa okropni z tymi probami przemycania zywnosci, zreszta oni jedza jakies straszne rzeczy, zgnile jaja czy tam gniazda jaskolek, pewnie bogato os***ne. Jak czasem widze, co ci pogranicznicy ´znajduja, to mi sie niedobrze robi, nie wpadlabym na to, ze takie ohydztwa w ogole mozna jesc. I tak, czesto to jedzenie jest dodatkowo zarobaczone, a moze to tak specjalnie jako jakis cymes? Za zoltkiem nie trafisz.

      Usuń
    2. A pamiętasz jaka kawę piłaś, która Ci córka Twoja przywiozła z Indonezji. Kopi Luwak - najdroższa i najsmaczniejsza kawa częściowo wyprodukowana przez zwierzątka Luwaki żyjące na Sumatrze, zjedzą owoce kawy i z ich kupki odzyskane nasiona kawy dają pyszna kawę. A jak córka poleci do Tajlandii to może dostaniesz w prezencie kawę z kupy słonia, zdajsie że to jeszcze lepsza i droższa kawa.

      Usuń
    3. O tej tajskiej kawie od slonia to nie slyszalam, o kopi luwak czytalam i ogladalam filmy, ale kiedy sprobowalam, to mi tylka nie urwalo, owszem niezla, ale smak nie odpowiadal cenie.

      Usuń
  3. Po naszym terenie biegała czarna wiewiórka. A parę lat temu przyplątała się ruda.
    Ślimole bezdomne to też intruzi z południa.

    A Australijczycy teraz dmuchają na zimne. Po doświadczeniach z królikami sprowadzonymi do Australii. A teraz znowu mają problem ze zdziczałymi końmi... Nic dziwnego że się przejmują. Poznali konsekwencje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Australijczycy nauczyli sie na wlasnym bledzie krolikowym, Europejczycy nadal snia o potedze i nie przejmuja sie za bardzo intruzami, choc naukowcy juz bija na alarm, pewnie obudza sie, kiedy bedzie juz za pozno.

      Usuń
  4. Australijscy celnicy zaglądają turystom do kieszeni, a tymczasem to producenci żywności wbrew wszelkim zakazom sprowadzają europejskie owady, bo skuteczniej zapylają warzywa i owoce. Skutkiem tego australijskie trzmiele spisują testamenty, bo ich los jest przesądzony. Pieniądze się liczą. Nie przyroda. Ludzie mają krótką pamięć, więc historia z psami dingo niczego nie nauczyła australijskich rolników.
    Żółwie czerwonolice to poważny problem, także w Polsce. Są śliczne, ładniejsze niż nasz rodzimy żółw błotny, i niestety lepiej sobie radzą...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to o tym nie wiedzialam, ze Australijczycy sprowadzaja sobie zapylaczy, az mi sie wierzyc nie chce, znajac ich przewrazliwienie na punkcie obcych bytow, ale rzeczywiscie moze tak byc, z czystej chciwosci.
      Ten na duzym zdjeciu tez sobie poradzil, wprawdzie kosztowalo go to zycie, ale przynajmniej ukatrupil olbrzymiego suma i nie dal sie zjesc :)))))

      Usuń
    2. Wiem że mamy rodzime pszczoły i europejskie, ale zawsze byłam przekonana że te europejskie są, bo 200 lat temu Europejczycy przybywając przywieźli pszczoły. Nic mi nie wiadomo że teraz sprowadzają owady i też mi trudno uwierzyć w to, ale sprawdzę.
      Natomiast dingo jest uznany jako rodzimy gatunek i jest pod ochrona, spełnił jakieś tam trzy kryteria, między innymi że nie jest niszczycielski, nawet jak napada inne stworzenia. Ja lubię dingo, podoba mi się i mam respekt do niego. Sprowadzone psy do Au z Azji, ale to było 4000 lat temu, zresztą obecny dingo bardzo różni się budowa ciała od tamtych.

      Usuń
    3. Kazdy kontynent ma swoje drapiezniki, ofiary, roslino- i miesozercow, wlasne owady, ktore stworzone sa do zapylania wlasnie endemicznych roslin, ich budowa wyklucza zapylenie czegos obcego.
      Wiem tylko, ze ludzie zaczeli cos kombinowac z pszczolami afrykanskimi, a one, jak wszystko co afrykanskie, okazaly sie szkodnikami i bandytami. Stad powstal slynny film Rój, bo te afropszczoly ani myslaly produkowac miod, one stworzone byly do rabowania i zabijania.

      Usuń
    4. A to dobre z afrykańskimi pszczołami i widzę że wracamy na właściwe tory.

      Usuń
    5. Sprawdzilam na internecie czy department rolnictwa pozwala na sprowadzanie owadów w tym pszczół i pisze wyraźnie że NIE, wiec jeśli ktoś sobie sprowadził taka pszczelą kolonie czy chociażby jedną europejska pszczółkę Maję to zrobił to nielegalnie. No ale i tak mamy te europejskie pszczoły od 200 lat, zdziczały i się szwendają.
      Kalina pisała “..australijskie trzmiele spisują testamenty..” niemożliwe to jest bo Australia nie ma trzmieli, a jeżeli jakaś przybłędy trzmielowe przyplątały się to tylko cieszy że spisują testamenty. Niestety Tasmania sprowadziła sobie trzmiele, ale to oddzielna wyspa, wiec jest nadzieja że kontynent Australia jest bezpieczny, z drugiej strony przemytnicy są aktywni.

      Usuń
    6. A to dopiero! Nie macie grubodupców? A one takie slodkie i tak pieknie bzycza trzmielim basem. My tu mamy ich zatrzesienie i to w roznych kolorach, wieksze i mniejsze, naprawde sporo roznych gatunkow. Ale tez czlowiek robi duzo, zeby bylo ich coraz mniej, az wreszcie wymra do reszty i zabraknie zapylaczy.

      Usuń
    7. Dzisiaj rozmawiałam z lekarzem na te tematy i on powiedziałam mi jak z Nowej Zelandii dotarły do nas osy, w drewnie, domyślam się że tam osy składają jaja. I wyobraź sobie że to są najbardziej ostre osy, niemieckie.

      Usuń
    8. Taaa, to nazistowskie france z gestapowskimi przodkami w tle, one sa najgorsze, chca podbic swiat, jak pewien niedoceniony akwarelista. :)))))))))))

      Usuń
  5. Odkąd świat wyraźnie zmalał wszędzie można znaleźć tzw. "gatunki inwazyjne". Z tego co pamiętam, to szopy-pracze są w Polsce od wielu, wielu lat, bo pamiętam je jeszcze z okresu "małoletniego", a żyję wszak już dłuuugo. I czasem faktycznie to ludzie przywożą jakieś zwierzątko ( bo takie śliczne), a czasem zwierzątko trafia do Europy samo i uda mu się, bo i kontrolerzy bywają wszak niesumienni i przeoczą coś. Na razie Instytut im. Roberta Kocha wydał komunikat ostrzegawczy, że komary roznoszą po Europie... dengę, czyli gorączkę krwotoczną, więc należy smarować się środkami odstraszającymi komary. I nie są to jakieś importowane komary a rodzime, które wpierw kąsały chorego i teraz zakażają zdrowego - to analogiczne do robienia zastrzyku nie wyjałowioną igłą. Oczywiście najwięcej zachorowań jest w typowo "wakacyjnych" miejscach, np. w Hiszpanii. Tak sobie pomyślałam, że sklepy zoologiczne to chyba powinny zostać zlikwidowane lub sprzedawać tylko rodzime gatunki zwierząt - bo najczęściej jest tak, że ludzie kupują jakieś "obce" rodzajem zwierzątko, ludzie kupują no bo to takie śliczne (papużka, wąż, czy też żółwik) a potem gdy się zwierzątko znudzi, lub się wyjeżdża z domu, to wiele osób beztrosko wypuszcza owe utrudniające życie w tej chwili zwierzątko na pobliski trawnik ewentualnie "wypuszcza je na wolność" w pobliskim lesie a sam bierze d..ę w troki i wyjeżdża. Nie da sie ukryć, że Ziemi najbardziej szkodzi właśnie ....człowiek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja myślałam, że tylko komary tygrysie roznoszą dengę.

      Usuń
    2. @Anabell, za naszej mlodosci ludzie przywozili szopy-pracze do Polski, najczesciej byli to marynarze, bo to w sumie slodkie i oswojone zwierzaczki, ale wtedy jeszcze nie bylo ich w dzikim ekosystemie. Teraz niestety sa, zaaklimatyzowaly sie, rozmnazaja sie i powoli staly zwierzeciem polskim. Pamietam, byly tez pomysly, zeby nasze zubry dostaly dostrzal swiezej krwi od bizonow amerykanskich, na szczescie polscy naukowcy zapobiegli nieszczesciu, bo roznie to mogloby sie skonczyc.
      Z tymi komarami to faktycznie wielkie niebezpieczenstwo, podobnie z jadowitymi pajakami, ktore przybywaja do nas w bananach razem ze skorpionami i innym dziadostwem. Kilmat zrobil sie niestety lagodniejszy, wiec nie wymieraja, podobnie zreszta jak kleszcze, ktore staly sie prawdziwa plaga. Inne szkodniki zreszta tez, jest ich coraz wiecej, ktore spokojnie zimuja. Stad tez te wypuszczone weze, pajaki, jaszczurki, piranie tez daja sobie rade w zimie.
      Tak, czlowiek jest najwiekszym szkodnikiem na tej ziemi, zagraza wszystkim innym gatunkom.

      Usuń
    3. @Agniecha, czekaj dnia, kiedy zacznie sie w Europie malaria, spiaczka i ta zika, powodujaca u dzieci bezmozgowie.

      Usuń
  6. Moge tylko dolozyc to co u mnie a wiadomo ze mamy granice z Meksykiem i cala Ameryka Poludniowa otwarta wiec wciaz sie do nas przywlekaja oprocz nielegalnych ludzi grozne owady i ptactwo.
    A tam dokad sie przenosze czyli Florydzie jak wiesz mamy Everglades , moczary pelne przeroznosci, w tym weze boa , krokodyle, rysie itp. Boa sa wylapywane ale i tak ich duzo na tych moczarach a glupie ludzie urzadzaja sobie wycieczki by wlasnie takowego spotkac, zobaczyc na wlasne oczy. Istnieje teoria ze ich poczatek wyszedl od ludzi ktorzy kupili albo przemycili sobie "zwierzatko" ktore uroslo i stalo sie niebezpieczne wiec wypuscili na wolnosc tworzac im warunki do mnozenia sie. Juz zapomnialam liczbe jaj noszonych przez samice boa ale byly to setki, wyobraz sobie.
    "Madrosc" ludzka nie ma granic!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogladalam kiedys film o pladze zostawiania wezy na Florydzie przez lekkomyslnych hodowcow, nawet sie nie domyslalam, jak bardzo szkodliwe sa dla tamtejszego ekosystemu, zwlaszcza ze maja tam doskonale warunki do zycia i sa bardzo trudne do namierzenia i zlapania.
      Glupota ludzka jest tak bezmierna, ze trudno to opisac, tak jest wszedzie na swiecie, jak widac.

      Usuń
  7. bo ludzie to świnie Pantero, dla kasy i z głupoty zrobią wszystko...zdewastują naturalne środowisko. A konsekwencje ponosimy wszyscy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pieniadz stal sie bogiem wiekszosci ludzi na ziemi i ta wiekszosc wychodzi z zalozenia, ze po nas chocby potop, nie ogladaja sie na nic i na nikogo, byle sie nachapac, a przeciez i tak do grobu tego ze soba nie zabiora.

      Usuń
    2. :-) ostatnio cłay czas to sobie powtarzam, że nie zabiore, no nie zabiorę za cholere ...
      mamy już 6 jeżyków :-D

      Usuń
    3. A w lodzkim ZOO urodzil sie hipopotam karlowaty, jeden tylko, ale to i tak wielka rzadkosc. :)))
      Ja na szczescie nie mam czego zabierac, oszczednie zylam, oszczednie umre, bo nawet grobu nie chce miec, nawet tabliczki, pelna anonimowosc i w lesie.

      Usuń
    4. nie no gdzie mi konkurowąc z moimi jezusami z łódzkim zoo ale i tak siedzę i gapię sie, gdy wyłażą spod podestu i zajadają...talerz coraz większy i odsuwam powolutku coraz dalej...

      Usuń
    5. I tak Co zazdroszcze tych jezusiow. Tej ich bliskosci.

      Usuń
  8. Niestety, ale człowiek jest największym szkodnikiem na tej planecie i dla swojej przyjemności i prestiżu, potrafi kupić, przewieźć zwierzę owady, a później, gdy się znudzi, po prostu je wyrzuca, gdzieś w polu, czy lesie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teraz wlasnie zaczyna sie sezon na porzucanie zwierzat, bo w urlopie przeszkadzaja. We wrzesniu bedzie nastepne, do przyszlych wakacji.

      Usuń
  9. Nie tylko zwierzęta są przenoszone w inne rejony świata i to zarówno w sposób zamierzony jak i przypadkowo, rośliny też. Taka na przykład nawłoć kanadyjska sprowadzana przez pszczelarzy jako roślina miododajna rozpleniła się strasznie i tam, gdzie rośnie, nie ma w zasadzie nic innego. Niecierpek pospolity i gruczołowaty, przymiotno białe, barszcz Sosnowskiego, rdestowiec japoński - to dopiero jest cholerstwo; błyskawicznie się rozrasta, potrafi się przebić przez beton, niszczy fundamenty i strasznie ciężko się go pozbyć. Jest tych roślin inwazyjnych kilkadziesiąt gatunków i z roku na rok więcej. Nasiona roznieść dużo łatwiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, rosliny tez sie przemieszczaja, niektorym udaje sie to przy pomocy wiatru, na ptakach, ale wiekszosc zostaje przeniesiona przez czlowieka, czasem niechcacy, ale najczesciej, jak nawloc czy barszcz, w jakims celu. Tyle lat, a nie mozna sobie z nimi dac rady.

      Usuń
  10. Czytałam kiedyś o tym, że wszystkie żyjące istoty są potrzebne dla ekosystemu. Od tych malutkich po kilkutonowe. Najbardziej nie lubię robali. Na ich widok wzdrygam się. Za to z przyjemnością patrzę w parku na zwinne wiewiórki, których jest nawet sporo w mojej okolicy. Z drugiej strony wkurza mnie, gdy wrogo nastawieni ludzie do czegokolwiek, niszczą zapamiętale szczególnie te środowiska, które wyjątkowo potrzebne są do życia naszej planecie, np. pszczoły i inne pożyteczne owady.

    Najgorszy z drapieżników, to człowiek, który nigdy nie potrafił żyć w symbiozie z resztą gatunków. W tej "komunikacji" ze sobą wpadamy z jednej skrajności w drugą, co zazwyczaj kończy się przegraną mniejszego brata. To balansowanie i zabawianie się harmonią natury już się mści. Ciekawe kto w tym starciu wygra ostatecznie? Obawiam się tych wszystkich chorób, pandemii i.t.p.

    Też lubię oglądać filmy dokumentalne o przyrodzie, o Matce Naturze i o życiu zwierząt. Są świetne.

    Pozdrawiam z kawałkiem słonka...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czlowiek kiedys zyl w pelnej symbiozie, polowal, kiedy byl glodny, nie dla przyjemnosci, ale tez wzajemnie czasem zostal upolowany. Az nastal kosciol katolicki, wymyslony bog i to slynne "uczynienie sobie swiata podleglym", swiata roslinnego, zwierzecego, calego. Od tego zaczal sie upadek, a rozwoj techniki dokonal reszty.
      Kto wygra? Oczywiscie natura, bo ona sie kiedys odrodzi, zawsze sie odradza, ale moze tym razem juz bez czlowieka.

      Usuń
    2. Wiesz, może się tak stać szybciej niż sądzimy, ponieważ człowiek nic sobie nie robi z tego, że niszczy własny D O M. Natura prędzej czy później postawi rachunek. To pewne jak to, że słońce wschodzi i zachodzi. :)

      Usuń
  11. Krótko i węzłowato: Jezus, Maria!

    OdpowiedzUsuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Dura lex, qrwa!

  Dura lex, sed lex (łac. Twarde prawo, ale prawo) – rzymska zasada prawnicza wyrażająca absolutną nadrzędność norm prawa, zgodnie z którą...