11 grudnia 2020

Kopci mi sie kolo tylka

 Wirus byl, jest. Gdzies. Owszem, chorowali nawet znajomi, ale dalsi. Jedna z corek byla wprawdzie razem z dziecmi na kwarantannie, bo w przedszkolu trafil sie jeden chory dzieciak. Byly statystyki, liczby zakazen i zgonow, ale to wszystko dzialo sie daleko. I byli tez koronasceptycy opowiadajacy jakies farmazony, snujacy teorie spiskowe, wyszydzajacy chorych i umierajacych w szpitalach, nazywajacy ich statystami, ale sami karnie nosili maseczki, myli i dezynfekowali lapki. Po co? Skoro nie ma zadnej pandemii, a statysci umieraja przeciez wylacznie na choroby towarzyszace.
Wczoraj jedna z corek zameldowala  na naszej rodzinnej grupie whatsappowej, ze jej luby jest pozytywny i choruje, a ona ma nakazana kwarantanne. 
Zaczela sie lekka panika w rodzinie, bo:
1. przedwczoraj umowilysmy sie na spacer z Toya. Wprawdzie utrzymywalysmy odstep, ale na zewnatrz nie mialysmy masek, no i nie sposob przez caly czas byc od siebie te wymagane poltora metra
2. W niedziele wszystkie moje corki i ów chory i pozytywny luby spotkali sie u jednej z nich w domu, zeby razem z dzieciakami piec ciasteczka - kilka godzin razem w pomieszczeniu zamknietym. Dwa dni pozniej on zachorowal, zostal przetestowany, POZYTYWNY
Luby choruje w domu, w innym miescie, ma kwarantanne. Corka zamknieta w domu na 14 dni. Dwie pozostale i my na razie nie dostalismy prikazu siedzenia w domu, ale gdzies z tylu glowy jest strach, czy sie nie zarazilismy. 
I teraz wyobrazcie sobie, ze i my bedziemy musieli zostac w domu. Normalnie moglibysmy liczyc na pomoc dzieci, w zakupach, wyprowadzaniu psa, a tak... Trzeba bedzie prosic obcych. Juz sie boje.


45 komentarzy:

  1. Trzymaj się, Aniu. Póki co nakazu siedzenia w domu nie macie.I testów też nie mieliście robionych. Może nie będzie tak źle.Oby!
    Zasyłam serdecznych myśli!***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Probuje na razie brac wszystko jak leci i nie przejmowac sie na zapas, bo nic mi to nie da, ale podswiadomosc to nieobliczalny partyzant i dywersant, wiec gdzies tam od srodka mnie meczy ;)

      Usuń
  2. Trzymam kciuki, żeby było dobrze. Żeby nikt więcej nie zachorował. Strasznie boję się tego świństwa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez bardzo sie boje, bo to na tyle jeszcze niezbadana choroba, ze rownie dobrze mozna ja przechodzic bezobjawowo, co na nia umrzec, a przy odrobinie szczescia przezyc i byc uposledzonym do konca zycia.

      Usuń
  3. Ania nastawiaj się, że może być różnie i nie wahaj dzwonić po pomoc. Ludzie nie mają siły kanapki, herbaty sobie zrobić a co dopiero obiad ugotować.
    Moje doświadczenia z tym gównem fatalne... coraz więcej przyjaciół znajomych choruje i to ciężko i ... umiera.
    Bo przecież z astmą można było żyć długo, zwłaszcza mając 50 lat, ale nie teraz i nie tu, covid i brak tlenu w szpitalu i chłopaka nie ma. DLATEGO TAK MNIE WKURWIAJĄ te wszystkie idiotki/idioci, które to bagatelizują. I niech sobie najpierw wszczepią mózgi zanim im ktokolwiek cokolwiek innego wszczepi...
    Trzymam kciuki za Was.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Corka wlasnie dala nam znac, ze jest pozytywna, druga, ktora miala z nia dlugi kontakt przy ciasteczkach, wlasnie robi test. Ja dzwonilam do lekarki rodzinnej, mamy unikac ludzi (taka dobrowolna kwarantanna, bez udzialu tego naszego sanepidu, chociaz corka bedzie musiala prawdopodobnie podac wszystkie kontakty). Ten jej przyjaciel choruje na calego, ona nie ma na razie zadnych objawow.
      Najgorzej bedzie z wyprowadzaniem psa, bo Toya nie jest latwa.

      Usuń
  4. Trzymaj się. Brat zięcia miał, na szczęście przechorował w miarę ulgowo. Najgorsze jest to "coś" z tyłu głowy, złapałam czy nie. Oby Cię ominęło.

    OdpowiedzUsuń
  5. Mogę tylko wspierać Cię pozytywnym myśleniem, co i tak w sumie jest o kant, ale nic więcej nie mogę pomóc, a szkoda. W każdym razie życzę, by jednak wszystko rozmyło się pozytywnie- tfu negatywnie, czyli po Twojej myśli, a jak nie, to aby znalazły się życzliwe dusze i wspomogły Was w tych nieciekawych chwilach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki, Jaskolko, bardzo teraz potrzebuje dobrych mysli, bo jestem w strachu, nie tylko o siebie i ponad 70-letniego meza, ale i o dzieci. O zwierzeta tez, bo to gowno zatacza coraz szersze kregi, wiec i one sa posrednio dotkniete.
      Ktos pewnie sie znajdzie w razie czego do pomocy, ale wiesz, jak to jest z obcymi.

      Usuń
  6. Trzymaj się, Aniu. Moja siostra, jej mąż i siostrzenica przeszli lekko, wszyscy w domu; najgorzej miał szwagier, ale i tak w miarę lekko, biorąc pod uwagę, że jest z grupy wysokiego ryzyka. Tylko trochę kaszlu, niezbyt silnego i temperatura, nie za wysoka wcale. Zaraził się od kogoś w pracy. Brat mojego męża, jego partnerka i jej ojciec też to złapali, już są zdrowi.
    Tak że nie musi być źle, a najlepiej, żebyś wcale nie chorowała.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ninka, tu nie chodzi nawet o obawe przed zachorowaniem, w koncu niemiecka sluzba zdrowia jest na odpowiednim poziomie. Mnie bardziej martwi, jesli kaza nam odbywac kwarantanne, ta cala karuzela z wyprowadzaniem psa przez obcych ludzi, a Toya nie nalezy do najlatwiejszych. Zakupy to male piwo, ale pies to problem.

      Usuń
  7. Trzymam kciuki, zdrowia życzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdrowi to my na razie jeszcze jestesmy, tylko po co mi ten strach i nerwy?
      Ale dziekuje.

      Usuń
  8. Ojej, rozumiem ten Twój strach. Ja cały czas mam ograniczenie w kontaktach, bo dzieciaki chodzą do szkoły, jeden jeździ do szkoły komunikacją miejską. Nawet spotkań w plenerze już się córka boi. Wszyscy łykamy wit.D, C i bierzemy cynk oraz do wszystkiego dodajemy kurkumy. No tak, wyprowadzanie Toyki może być problemem. Ja zakupiłam całą furę mrożonek różnych i trzymam je na "wsiakij pożarnyj słuczaj". Do sklepu chodzę 1 raz w tygodniu, oczywiście maseczka, rękawiczki, dzioba nie otwieram- czasem dobrze nie znać języka, przynajmniej się nie gada z obcymi. Tu są jakieś firmy wyprowadzające psy na spacery, ale to pewnie sporo kosztuje. Zwłaszcza, że oni podjeżdżają samochodami do tych psów. Są też i takie, które rano zabierają psa i przywożą go dopiero gdy właściciele wrócą z pracy.Może zamiast zamartwiać się na zapas podzwoń po tutejszych sanepidach lub punktach pomocy i dowiedz się na zapas jakie są możliwości pomocy ze strony tych instytucji.Trzymam kciuki za Was;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witamine D i cynk biore na szczescie od lat kazdej jesieni i zimy. Zapas niepsujacego sie jedzenia mamy w piwnicy jeszcze od wiosennej fali covida. Ja praktycznie w ogole nie chodze po zakupy, maz kupuje. Czlowiek spodziewa sie zarazy z zewnatrz, a tu dostaje w pakiecie od wlasnej rodziny, bo zatesknil, bo doszlo do spotkania, wprawdzie w plenerze, ale jak widac...
      Z Toyka to inna sprawa. Na pewno znajdzie sie sporo osob, ktore by ja wyprowadzaly w razie nieszczescia, tyle tylko, ze ja nie kazdemu zaufam i tu jest problem, bo Toya nie jest latwym w obsludze psem, a niektorym sie wydaje, ze wziac psa na spacer to jak splunac.

      Usuń
  9. Nadal jest szansa, ze Ci sie uda. W grajdolku, w kilku rodzinach, np. 4-ro osobowych, dwoje chorych i dwoje negatywnych. Nikt nie potrafi wytlumaczyc dlaczego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mniej mnie martwi szansa zachorowania od samej kwarantanny, bo to laczyloby sie z absolutnym zakazem wychodzenia z domu, nawet z psem. A to juz wielki problem.

      Usuń
  10. 3maj się, może poszło bokiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takich okolicznosciach puszczanie sie byloby niewskazane, wiec sie trzymam ;)

      Usuń
  11. Ograniczyłam całkowicie kontakty. Siostra mieszka 500 m ode mnie, nie chodzimy do siebie i tylko na Wszystkich Świętych spotkałyśmy się na cmentarzu. Dzieci do niej przyjeżdżają czasem, ale to ich sprawa.
    Anusia, bardzo mi przykro, że tak się stało, młodzi wyjdą z tego, aby tylko Was ominęło. Życzę duuuużo zdrowia.
    PS. Bezowy też codziennie wychodzi i też bardzo się boję...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tez ograniczylam, az do przedwczoraj, kiedy to zatesknilam za wlasnym dzieckiem, no i mam za swoje.

      Usuń
  12. Trzeba być dobrej myśli i nie panikować <3 trzymam kciuki za zdrówko, żeby Was wirus ominął! U nas też mały był na kwarantannie, bo w żłobku była korona, ale na szczęście wszyscy wyszliśmy z tego obronną ręką póki co. Oby tak było tez u Was :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, nie panikuje, w koncu sluzba zdrowia dziala naprawde bardzo sprawnie, te autochtonskie sanepidy tez, wiec nie o to sie martwie. Gorzej, kiedy zamkna nas na kwarantannie, o to sie najbardziej obawiam, a chodzi o wyprowadzanie Toyi.

      Usuń
  13. Życzę Ci, żeby wszystko skończyło się dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja też coraz częściej się boję i to nie o siebie, ale o to kto zaopiekuje się Mamcią, Gutkiem. Jest szansa, że mimo wspólnego spaceru nie załapałaś, bo na świeżym powietrzu, to nikłe prawdopodobieństwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale moze byc tak, ze moja pozytywna corka bedzie musiala wymienic wszystkie kontakty z ostatnich dni, a wtedy kwarantanna nieunikniona.

      Usuń
  15. Po co nosili maski i myli łapki? Bo takie jest prawo. Ale nie wszyscy sceptycy są tacy przymilni, wczoraj miałam burdę w pracy, bo klient wszedł bez maski i awanturę wszczął, że nie będzie nosił. Trzeba go było wyrzucić, ale jak, skoro nie można go dotknąć? Są ludzie i ludziska.
    p.s. niestety policjant odwiedził nas godzinę za późno, ale tak, są kontrole dosyć często, a ludzie mają to w dupie.

    Nieświadomie ciągle stykam się z zakażonymi i informują mnie o tym dopiero ich bliscy po kilku dniach. Myślę sobie, że mogłabym w tym czasie zarazić sporo osób, wszak wciąż chodzę do pracy, ale mnie kwarantanna nie będzie obowiązywać, bo jesteśmy z różnych miast. Skąd to wiem? Do tej pory nikt nawet nie skontaktował się ze mną w sprawie badań, a miałam kontakt z wirusem od sierpnia 4 razy. Może nawet 5, bo w pracy mojego taty zamknęli pół zakładu, bo tam kilka osób zachorowało. Tata pracuje nadal w tej drugiej części.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli balagan, burdel, bezholowie i chaos level hard, jak to w Polsce. Slyszalam, ze tam wiele osob rezygnuje w ogole z testow, bo nie chca wpasc w ten mlyn sanepidowo-balaganiarsko-kwarantannowy i jesli sa zarazeni, zarazaja innych, bo nikt ich nie izoluje i nie sprawdza. Moze stad wziela sie ostatnio taka mala liczba zarazonych i zmarlych. W Niemczech za to rosnie jak nigdy, a Merkel czeka z ostrym lockdownem na "po swietach", no pogratulowac rozsadku.

      Usuń
    2. Absurd goni absurd, koleżanka miała mamę pozytywną w domu i sama jeszcze kilka dni chodziła do pracy, bo nie zwolniono ją na ten czas na kwarantannę. Dopiero później sanepid sobie o niej przypomniał. (Nie zaraziła się, ale mogła roznosić.)
      Drugi absurd to zimowisko. Stoki otworzyli. Niczego nie nauczyła historia z Austrii, gdzie największym siedliskiem okazał się stok narciarski, skąd wirus rozprzestrzenił się na najznaczniejszy obszar kraju.

      Usuń
    3. Nie dziwota zatem, ze polmozgi od razu wietrza spiski, skoro ci, ktorzy maja nas chronic i ktorzy glosno mowia o pandemii, zachowuja sie tak nieracjonalnie.

      Usuń
    4. Nie mogę jic wpisać, tu też :(

      Usuń
    5. Chyba już mogę pisać.
      Mój wnuk złapał koronę, był pozytywny, teleporada kolejna we środę. On już kończy ale rodzice na kwarantannie do wigilii choc objawów żadnych nie mieli. Jedynie Michała nawala głowa. Rodzice pracują zdalnie, jedzenie im dowożą, psa już nie maja od dawna. Faktycznie, ze z Tojką może byc kłopot.

      Usuń
    6. Ale w takim przypadku rodzice tez powinni byc przetestowani, a nie tylko dani na kwarantanne. U mojej corki tez zaczelo sie bolem glowy, jest pozytywna.

      Usuń
    7. Aaa... hurrra! Ciesze sie, ze w koncu udalo Ci sie dorwac do komentow, Ewa.

      Usuń
  16. sama nie wiem jakim cudem, bo na blogach ni chusteczki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. sanepid uważa, ze testowanie nie jest potrzebne. Zrobia sobie test pod koniec kwarantanny.

      Usuń
    2. No a teraz widzisz swoje komentarze?

      Usuń
  17. Wydaje mi sie bardzo malo prawdopodobne, ze sie zarazilas..wiec ewentulnie , jezeli bedziesz miala kwarantanne to problem z Tojka, ale masz ludzi, ktorzy Ci pomoga, wiec jakos dacie rade. Zycze Ci jednak, by tej kwarantanny Ci nie narzucono. A wirus rzeczywiscie coraz czesciej daje znac w naszym otoczeniu. Troche to przeraza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie nie bardzo mam ludzi do wyprowadzania psa, bo corki tez by musialy na kwarantanne (jedna juz ja ma narzucona), a obcym balabym sie Toye powierzyc, bo to dosc skomplikowany pies, a ja nie kazdemu bym zaufala. Na razie czekamy na dalszy rozwoj wypadkow.

      Usuń
  18. Mocno trzymam kciuki, żeby obyło się bez niepotrzebnych przygód:*

    OdpowiedzUsuń
  19. Przesyłam pozytywną energię! Będzie dobrze.

    OdpowiedzUsuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Leniwie

  Swieta sobie trwaja, dzisiaj mamy dzien wolny od siebie i tradycyjnie bedziemy podjadac to, co zostalo z wczoraj. Zeby przygotowania potra...