Okazuje sie, ze z niektorymi trzeba rozmawiac przy pomocy maczugi, bo normalne i grzeczne prosby nie pomagaja. Mialo nie byc jarmarkow przedswiatecznych w ogole, ale litosciwie pozwolono zbudowac budy z drobnymi pamiatkami i upominkami, jak rowniez slodyczami, ale tylko do kupienia, zabrania i odejscia. Absolutny zakaz objal tak lubiane stoiska z grzanym winem, ponczem czy grogiem, wokol ktorych staly grupy ludzi i nakrecaly sie swiatecznie. Zrozumiale. Pozwolono jednak w drodze wyjatku na grzance na wynos, tj. do wziecia sobie do domu. Tymczasem cwany narod bral te grzance, kotwiczyl gdzies z boku i staly tak te pijace grupy jak dawniej, oczywiscie bez masek, bo w piciu przeszkadzaly. Zakazano wiec napojow na wynos.
Prosi sie ludzi o pozostawanie w domach czy chocby w miejscowosci zamieszkania, ale wszyscy chca byc madrzejsi od madrych i jezdza jak powaleni, choc wcale nie musza. W Polsce to samo, zrobiono wyjatek z noclegami w hotelach wylacznie dla podrozujacych sluzbowo, to teraz kazdy byle turysta jest w delegacji. Nawet moi znajomi, z ktorymi niedawno rozmawialam przez telefon, zapowiedzieli, ze na swieta jada do Zakopanego, jak co roku, a ze nocuja zawsze w prywatnych kwaterach, to nikt sie do nich nie przyczepi. Nie trafiaja do nich zadne argumenty, oni zawsze jezdzili, wiec pojada i teraz.
Ostatnio jedna z moich znajomych umiescila na fb statystyki tej "prawdziwej pandemii" hiszpanki z 1918 roku i obecnej "plandemii" i zaczela porownywac procentowo, ze niby ta obecna nijak sie ma do tamtej, bo wtedy zmarlo tyle a tyle procent populacji, a teraz znacznie mniej, wiec nie ma pandemii. Nie wziela pod uwage, bo i po co, postepow w medycynie, ktore nastapily przez te 100 lat, jak rowniez nie zauwazyla, ze tamta pandemia dawno juz sie skonczyla i dane o zgonach sa stale w przeciwienstwie do tego, co trwa obecnie i czego konca na razie nie widac. Moze wiec sie zdarzyc, ze liczba chorych i zarazonych daleko przekroczy procentowo pandemie z 1918 roku. Oby nie, ale zdarzyc sie moze jeszcze duzo, wiec nielogicznym jest robic te porownania TERAZ. Ale dla koronasceptykow wszystkie chwyty sa dozwolone, zeby udowodnic ich racje.
Merkel wymyslila sobie, ze ostry lockdown urzadzi nam za dwa tygodnie, bo dzienne raporty o zarazonych i zmarlych zaczynaja budzic groze i bic rekordy. I to mimo wnioskow przewodniczacych landow o jego przyspieszenie, bo zaczyna brakowac miejsc w szpitalach. Saksonia juz na wlasna reke, nie czekajac na prikaz federalny, zaostrzyla przepisy, a reszta czeka nie wiem na co. Malo kto moze zrozumiec opieszalosc kanclerki w tej kwestii, skoro prosby o ostroznosc nie odnosza oczekiwanego skutku, liczby zastraszajaco rosna, a ludzie zachowuja sie jakby zadnej pandemii nie bylo, to trzeba przemowic do nich kijem bejsbolowym, rygorystycznie pilnowac i nieuchronnie karac idiotow. Inaczej czeka nas zapasc w sluzbie zdrowia, a pandemia nie skonczy sie nigdy. Merkel nie ma podobno dosc uprawnien i prosi ladowych premierow o wieksze ograniczenia pandemiczne. Cos takiego! A ja myslalam, ze ma, skoro w niektorych przypadkach lamie prawo i konstytucje, kiedy jej wygodnie. Cytat z Deutsche Welle:
Według „Die Welt" z punktu widzenia polityki strategia walki z koronawirusem zakończyła się fiaskiem z winy obywateli. „Wszystkie apele zawiodły” – przyznał premier Saksonii. „Kluczowi politycy zdają się mieć nadzieję, że nikt nie zauważy sprzeczności: najpierw podejmuje się kurs, który nie opiera się na osobistej odpowiedzialności, tylko na zamykaniu, ograniczeniu kontaktów i godzinie policyjnej w ogniskach koronawirusa. Jeśli droga ta nie prowadzi potem do celu, winę ponoszą nierozsądni obywatele. Moralizatorstwo maskuje fakt, że osoby odpowiedzialne nie wykonują swojej pracy” – krytykuje dziennik.
Tak wiec nietylko w Polsce dzieja sie dzialania niezrozumiale dla myslacych logicznie.
Myślę, że do tego rozluźnienia bardzo przyczyniły się niespójne i nielogiczne zarządzenia rządowe. Było /przynajmniej u nas/ tak dużo błędów, że ludzie przestali je traktować poważnie.
OdpowiedzUsuńZauważ, że przy pierwszym zamknięciu dyscyplina była bez zarzutu a miasta niemal wymarłe...
I teraz wszyscy w jakiś sposób za to płacimy.
W Polsce to zupelnie inna sprawa, narod widzial jak politycy na tej pandemii sie bogaca, jak pozostaja przy tym bezkarni, jak nie przygotowali panstwa do kolejnych fal i nadal maja sie dobrze. W takich okolicznosciach nie ma sie co dziwic, ze obywatele sie buntuja, ale to jest bunt w rodzaju "na zlosc mamie odmroze sobie uszy", nic dobrego nie moze z niego wyniknac.
UsuńW Niemczech jest troche inaczej, ale tylko troche, co najmniej nie kradna na taka skale, a sluzba zdrowia jeszcze wyrabia, choc nie wiem jak dlugo.
Dziś p.Kanclerz ma rozmawiać z Landami. Ja tam się jej nie dziwię- ostatnio gdy coś z obostrzeń zarządziła sama, bez porozumienia, to ją straszliwie potraktowali.Landy mają tu sporą samodzielność decyzji, mogą bez problemu same sporo u siebie wymodzić, ale nie wszyscy tak naprawdę chcą być samodzielni, zwłaszcza w sytuacji gdy jakieś ograniczenie z całą pewnością nie przypadnie ludziom do gustu i zawsze wtedy czekają na to co "federalka" zapoda, żeby było na kogo zwalić niewygody.Wg mnie to zbyt wcześnie poluzowano latem. Tu zaraz na jednym z jezior była spontaniczna impreza kilku setek spragnionych zabawy i zaraz zachorowania skoczyły. W Wuhan, tam gdzie się to zaczęło w nosie mieli swobody obywatelskie, pozamykali wszystkich w domach w sensie dosłownym, nie w przenośni i dziś w Wuhan już nikt nawet nie pamięta, że był covid- wszystko czynne jak przed pandemią. Kiedyś, gdy byłam w Rumunii widziałam na polach stogi na których były ustawione "cekaemy" i całą dobę byli przy nich żołnierze i prali do wszystkiego co się ruszyło w winnicy. Wytłumaczono mi, że to jedyny sposób by miejscowi nie kradli winogron z państwowych winnic. Byłam wtedy oburzona, ale teraz wcale by mnie to nie oburzyło. W mojej dzielnicy jakoś wszyscy są w miejscach publicznych zamaskowani, w sklepach są nasączone płynem dezynfekcyjnym chusteczki, ograniczona ilość osób w sklepie osiągnięta limitowaniem wózków zakupowych- koszyki zlikwidowano. I czasem stoi kolejka zamaskowanych przed sklepem, bo czekają na wózki.
OdpowiedzUsuńW Wuhan tsrzelali do ludzi lamiacych kwarantanne, co ja uznalam za wlasciwe, a co bardzo oburzylo jednego z komentujacych na zaprzyjaznionym blogu, bo "on musi wyjsc kupic zonie lekarstwa, a nikomu nie ufa, zeby moc poprosic". Majac takich durnych obywateli nie ma sie co dziwic, ze pandemia hula. Poza tym kosciol cisnie, bo mu taca ucieka, jakby nie bylo mozna w sytuacji absolutnie wyjatkowej puszczac mszy w telewizji. No i oczywiscie swieta MUSZA sie odbyc i kazdy bedzie mial w dupie przepisy, skoro jego "najblizsza rodzina" to 20 osob. I oni przyjada! Bo tak, bo babcia stesknila sie za wnukami na przyklad. A potem bedzie placz, kiedy te swieta okaza sie babci ostatnimi.
Usuńw Niemcach bija na alarm przy 200 umierających dziennie ...o zarażonych nie wspomnę, (bo w kraju tutejszym nie ma statystyk ale tak ponad 20 tysięcy trzeba zakładać??)
OdpowiedzUsuńW Polsce oficjalnie umiera około 500, przy połowie mniejszej populacji...w szpitalach zapaść już od dawna...statystyki ??? ludzie umierają na raka(zarażeni koroną w szpitalu) na astmę(zabrakło tlenu w szpitalu albo system niewydolny), a chuj czarnek coś pierdoli o powrocie dzieci do szkoły, bo rodzice wkurwieni, kurdupel wyprowadził ludzi na ulice, złamas ziobro toczy wojenkę z kretynem mateuszkiem i Unią...kto by się tam przejmował pandemią. Naród zaś zidiociały toczy wojenkę ze sobą zamiast z pandemią...zakazy-nakazy są tak zjebane, że naród tutejszy ma je centralnie w dupie, poza tym czego się spodziewałaś po narodzie, który wybrał pisdzielców?? że do Zakopanego nie pojedzie? albo do Karpacza? spróbuj miejsce na święta i sylwestra teraz sobie załatwić!!!
MOŻE SIĘ CHCESZ ZAMIENIĆ????
Co zaś się tyczy różnej maści idiotek porównujących hiszpankę w trakcie wojny i aktualne pandemie, zwłaszcza trwające, sto lat później... to dlaczego nie czarna śmierć z XIV wieku, która wytrzepała 60 procent populacji Europy? to dopiero była pandemia.tera to jest gówno nie pandemia, sto lat temu trzydziestolatkowie nosili sztuczne szczęki albo byli bezzębni jak Józek Piłsudski... ja nie mam kurwa cierpliwości do idiotów, wybacz.
Od zwyklych idiotow mozna sie jednak jakos izolowac, np. wywalic ze znajomych na fb albo przestac sie spotykac w realu, ale od politykow raczej sie nie uwolnisz. Nie jest wesolo, kiedy idiota rozstrzyga i decyduje o Twoim zyciu albo zaczyna traktowac jak obywatela gorszej kategorii (i nie mam tu na mysli kaczego gorszego sortu, a calkiem wlasne niemieckie podworko).
UsuńNie, nie chcialabym sie zamienic i chyba z tej wdziecznosci dam na msze, ze w pore sie stamtad oddalilam, choc czasem mam wrazenie, ze wpadlam z deszczu pod rynne. Tu oczywiscie tez miasta i trakty handlowe pelne, scisk, bezmaskowosc, olewanie, a zwlaszcza, ze poszla fama, ze wieksze obostrzenia nastapia juz w srode. Trzeba wiec zdazyc kupic prezenty. Rynce opadajo!
Jakby zrobili kompletną kwarantannę domową we wszystkich krajach na raz i podtrzymali to odpowiednio długo... Ale ludzie dziś są skłonni wyjść na ulice i protestować jak to miało już miejsce we Włoszech.
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona Chinczykami, od razu narod zostal zlapany krotko za pysk i od wiosny Chiny nie maja u siebie wirusa. Inni piescili sie z obywatelami, czekali nie wiadomo na co, nie chcieli rujnowac gospodarki, sluchali koronasceptykow i na efekty dlugo nie czekali. Nawet Szwecja, ktora wzbudzila na poczatku taki zachwyt nie stosujac zadnych ograniczen, przyznala, ze popelnila blad, co kosztowalo zycie wielu jej obywateli.
UsuńMerkel czeka, a tutejszy PM juz ladnych pare dni temu oglosil, ze na swieta e nowy rok to, co teraz obowizuje przaktycznie idzie sie bujac. Teraz w weekend mam siedziec w domu od 13-tej, ale 24 e 25 moge se lazic po ulicach do 2-giej w nocy. Teraz restauracja i sklepy zamykaja od 13, a w swieta restauracje moga funkcjonowac do 1-wszej w nocy, itd, itp. A pózniej znowu bedzie rwanie wlosów i kolejna zapasc w szpitalach, nie mówiac juz o kompletnej blokadzie sluzby zdrowie dla wszystkiego, co nie jest covidem. A przy tym szkoly funkcjonuja normalnie, jakby nigdy nic. Cyrk kompletny.
OdpowiedzUsuńU nas od poniedzialku szkoly sa dobrowolne, kto moze, ten zostawia dziecko w domu na zdalnym, a kto musi pracowac i dziecka bez opieki nie moze zostwic, to posyla do szkoly. Natomiast jak beda klasowki, to dziecko musi sie pofatygowac do szkoly. Tez bardzo madrze i logicznie, co nie?
UsuńJuz pewne, zaostrzenie u nas nastapi juz od srody. Na razie jeszcze nie wiem, o co bedzie biegac, ale juz sie ciesze.
W wolnym kraju wszelkie ograniczenia biorą się z rozpuszczenia obywateli. Pamiętam, jak wprowadzano zakaz picia alkoholu w miejscach publicznych do tego celu nie przeznaczonych. Być może pamiętasz, że wzniósł się lament, iż "piwka sobie nie można na świeżym powietrzu wypić", tyle że problemem polskich miast były zaszczane ściany najdrobniejszych zakamarków, jak również wszelkie drzewa i krzewy. Przecież nie dlatego, że każdemu spacerowiczowi chce się siku, ale ponieważ piwo jest moczopędne i grupka prawiegentlemanów spożywająca po 6-10 butelek na łeb produkuje całkiem spory nadmiar moczu, nie mówiąc o syfie, jaki robią z niedopałków i przekąsek. Niestety, często obywatele korzystający z wolności umiarkowanie, wolą jej część poświęcić, by ukrócić jej nadużywanie przez stosunkowo wąską, ale uciążliwą grupę.
OdpowiedzUsuńDobrze pamietam ten zakaz, a jeszcze lepiej to, co sobie w tamtej chwili pomyslalam o zakazujacych i nie bylo to wcale mile. Bo np. w Niemczech takiego zakazu nie ma, za to jest wiecej szaletow publicznych, bo wiadomo, ze piwo bywa moczopedne. Pozostalosciami zajmuja sie sluzby miejskie, choc towarzystwo spozywajace na swiezym powietrzu w wiekszosci wrzuca butelki do gesto rozstawionych koszy na smieci. Najlatwiej zakazac, od rzemyczka do koniczka, od picia na powietrzu po odbieranie sukcesywnie kolejnych praw ludziom, bo kiedys musi im sie znudzic, czego najlepszy przyklad mamy dzisiaj w Polsce.
UsuńNie wiem jak jest w Niemczech, ale w Holandii jest taki zakaz, podobnie jak w Irlandii. Niemcy mieli jeszcze co innego: możliwość ściągania mandatów za sikanie. W Polsce sikający pod ściany należą raczej do grupy trwale bezrobotnych.
UsuńNo fakt, nawet od trwale bezrobotnego mozna sciagnac, chcoby w ratach, z zasilku.
UsuńA propos ściągania pieniędzy od bezrobotnego, taka anegdota. Odwiedziłem chorego kolegę z drugiego końca Irlandii, gdy przyszedł do niego wyraźnie podchmielony Polak w doskonałym nastroju. Ogłosił, że robi imprezę, bo pójdzie do więzienia na ileś tam dni za picie w miejscu publicznym i mu za to zapłacą według stawki przysługującej na dzień. Poprosiłem, by mi pokazał ten papier, bo coś mi się nie zgadzało. Gdy wczytałem się w dokument, okazało się, że informują go o prawomocnym skazaniu go na karę grzywny, spowodowaną brakiem uregulowania mandatu za picie w miejscu niedozwolonym (podana data i miejsce zdarzenia). Jednocześnie informowali go, że jeżeli go na to nie stać, może zamienić grzywnę na areszt według podanej stawki. Innymi słowy: nikt mu niczego nie zamierza płacić, to on jest winien kasę, a jeśli nie zapłaci, to każde euro, które jest winien, przeliczą na dni aresztu.
UsuńTo funkcjonuje i tutaj, tzw. stawka dzienna, a licza ja wedlug zarobkow, im wiecej zarabiasz, tym stawka wyzsza. Jak nie chce sie placic, to trzeba odsiadywac, np. 4 dni. Znam wiele zabawnych historyjek wyniklych z niedostatecznej znajomosci jezyka.
UsuńZ tym sikaniem w czasach obecnych obostrzeń i zamknięć wszystkiego do niedawna było w miasteczkach tragicznie. Szaletów, rzecz jasna, brak. Przychodnie pozamykanie. Do stacji benzynowych daleko. No to gdzie sobie ulżyć, jak człowieka w pewnym wieku co chwilę ciśnie (i to bez picia piwa!)!? Nosić pampersy, czy jak?! Na szczęście od zeszłego tygodnia pootwierali przychodnie. Jakaż ulga!
OdpowiedzUsuńAniu, doszła wczoraj do mnie Twoja kartka świąteczna. Bardzo dziękuję! To wzruszające, że w obecnych, zwariowanych czasach, pamiętałaś. Pozdrawiam Cię serdecznie i wszystkiego dobrego życzę, nie tylko na święta, rzecz jasna!:-)*
Na trasach naszych z Toyka wedrowek mam swoje miejsca, gdzie moge dyskretnie spuscic nadmiar wody, ale to dzicz, wiec nikomu nie szkodze. W miescie mam lokale (teraz oczywiscie pozamykane) albo szalety (tez pozamykane), wiec nie bywam w miescie. :)))
UsuńGdzie mój komentarz!!
OdpowiedzUsuńUkradli? A to bandyci! :)))
UsuńPiesze jeszcze raz
OdpowiedzUsuńDziś mnie znajomi nabuzowali. COVID to zwykła grypa i te wszystkie obostrzenia to one są złe i z ich powodu ludzie umierają. I też są przytaczane statystyki. Tyle, że te statystyki są tworzone w czasie, kiedy SĄ restrykcje!!
Zdumiewające, że inżynier Kowalski uważa, że wie lepiej niż wszyscy przywódcy na świecie!
Moja corka i jej przyjaciel wlasnie choruja na te "zwykla grype", oboje sa pozytywni w negatywnym tego slowa znaczeniu, a reszta rodziny czeka, czy sie cos nie rozwinie, bosmy mieli kontakty.
UsuńOj!
UsuńOby nie!
Nie warto sprawadzać, czy się jest w tej grupie, co lekko przechodzi czy nie!
Nic nie sprawdzam, ale pietra mam.
UsuńJa wczoraj bylam Edynburgu u corki zaopiekowac sie mala, bo corka musiala isc do pracy. Poszlysmy sobie na spacerek w strone centrum i wlosie mnie sie na glowie zjezylo. Myslalam bowiem, ze jak zakaz sprzedazy alkoholu jest wewnatrz knajp to tylko w zewnetrznych "ogrodkach" ludzie moga siedziec i pic. Nic bardziej mylnego. Przy kazdej restauracji grupki mlodych ludzi pija piwo z plastikowych kubkow, ktore to sa napelniane "na wynos" w knajpowych barach. Malo tego, widzialam na wlasne oczy baniaki zapelnione piwem posrodku tych grupek, bo po co lazic co chwile jak mozna raz se zatankowac piec litrow.
OdpowiedzUsuńNie powiem, ze jestem swieta bo popelnilam pare lockdownowych przestepstw, ale jednak jestem bardzo ostrozna i unikam zageszczen ludzkich, na swieta tez nigdzie nie jedziemy i nikt do nas nie przyjezdza, jedynie corka z wnuczka przyjda na wigilie i tyle. Przed swietami mamy ze znajomymi Teams online party, spotykamy sie wirtualnie co tydzien wiec juz mamy przecwiczone :-) A po swietach spotykamy sie z inna grupa znajomych na Zoomie na coroczny wieczor gier i zabaw i tez pewnie jakos wypali. Jak sie nie ma co sie lubi to trzeba polubic co sie ma.
Swiete slowa! Sama widzisz, na calym swiecie nie brakuje durniow, ktorym sie albo wydaje, ze nie ma zadnej pandemii, albo ze sa niesmiertelni. Tak wlasnie wydawalo sie mojej corce, jeszcze niedawno usilowala mi wytlumaczyc, ze to pikus jak zwykla grypa, ale odkad zachorowala, zmienila zdanie. Juz bierze covid bardziej powaznie. Ja chwilowo umieram ze strachu, czy mi czegos nie sprzedala, za tydzien sie okaze, na razie minal tydzien, odkad sie widzialysmy.
Usuń"Według Światowej Organizacji Zdrowia inkubacja koronawirusa trwa ok. 1-14 dni. Statystyki pokazują jednak, że zazwyczaj jest to 5 dni."
UsuńTak że ten, chyba już możesz się nie bać. No, nie tak bardzo.
No niby tydzien minal od spotkania z corka, jeszcze jeden i bede miala pewnosc, ze mnie nie trafilo :)
UsuńPolak duch wolny i niepodległy, będzie walczył i wymachiwał szabelką dla samej frajdy, zrobiłem coś czego zabraniają. Maseczka pod nosem w tramwaju mimo komunikatu na każdym przystanku, pojadę bo co mi zrobisz i tak mnie nie złapiesz.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie wiem jak zorganizujemy święta, na pewno tylko w ścisłym gronie rodzinnym bo i tak się spotykamy.
Oby tydzień oczekiwania minął Ci szybko i dał pewność że skończyło się na strachu.
No niestety nie tylko Polacy buntuja sie i machaja szabelkami, tu tez nie brakuje buntownikow i dywersji.
UsuńMy spedzimy swieta we dwojke, nasze dzieci staly sie dla nas zagrozeniem, nie bedziemy wiec ryzykowac, sama wiesz, jak bylo tydzien temu. Ja jeszcze czekam, choc coraz mniej sie denerwuje, bo mozliwosc wystapienia symptomow jest coraz mniejsza.