01 grudnia 2023

Ile mozna?

 Zastanawiam sie, ile pecha moze przyjac na klate jedna osoba, a wraz z nia jej rodzina, w tym mua. Dzisiaj jest odbior mieszkania najmlodszej, dzieci mialy byc przez trzy dni u nas, zeby corka mogla nie tylko w spokoju dokonac przeprowadzki, ale z lekka zdolac sie rozpakowac, przyjac zamowione sprzety agd, dopilnowac ich zamontowania, zrobic wieksze zakupy spozywcze, jakos przygotowac dom do zycia. 
 Pierwsza przeszkoda to covid u najstarszej, w ktorej mieszkaniu najmlodsza z dziecmi miala nocowac. Wygoda ogromna, bo oba mieszkania sa dokladnie naprzeciwko siebie, odpada ubieranie i wozenie dzieci. No ale skoro w mieszkaniu panuje zaraza, nie bedzie najmlodsza narazac dzieci i siebie na zlapanie wirusa, bo podobnie jak ja, ona nie ma czasu chorowac ani zajmowac sie chorujacymi dziecmi. Padlo wiec z noclegiem na srednia, bo u nas od biedy najmlodsza moglaby mieszkac te kilka dni, ale byloby nam wszystkim bardzo ciasno, a slubny musialby meczyc sie w nocy na waskiej sofie w duzym pokoju. My we dwie i dzieci spalybysmy w naszym lozku. Problem nastepny wyniknal z tego, ze Gapcio przywlokl z przedszkola jelitowke i zarazil nia mame i siostre, na szczescie jednak jakos sie pozbierali do czwartku wieczorem, kiedy to najmlodsza miala przyjechac z dziecmi. No ale stamtad jest juz kawalek do nowego mieszkania, tyle tylko, ze mogla dzieci zostawic pod opieka siostry. 
 Najmlodsza i tak ma do ogarniecia tyle rzeczy, ze podziwiam jej talent organizacyjny. Jako ze przeprowadzajac sie do onego, wiekszosc swojego gospodarstwa sprzedala, teraz musi sie meblowac od nowa, kupowac sprzety agd i miliardy drobiazgow, u mnie nie zamykaja sie drzwi wejsciowe, kurierzy dzwonia po kilka razy dziennie, a piwnica zawalona jest po sufit. Trzeba to bedzie w sobote pozawozic do nowego mieszkania, kiedy najmlodsza z ekipa pojada po jej graty i klamoty tam na wies. Bo sa to rzeczy potrzebne od razu do zycia w nowym domu.
 Przy czym corka zostala z cala ta robota pakowania, sortowania i codziennych obowiazkow, calkiem sama, bo jasniepan obrazil sie, wyprowadzil i ma wrocic do swojego domu, kiedy jej juz tam nie bedzie. Zeby moc cokolwiek zrobic, corka musi prosic o pomoc i zajecie sie dziecmi na te kilka godzin obce osoby, oczywiscie platnie. Ale daje rade, nawet po wielkiej sniezycy  sama oczyscila pol ulicy, zeby przeprowadzkowy transporter mial gdzie zaparkowac, a i ona mogla wyjechac z garazu. Zadne z nas nie moze tam pojechac, ja pracuje, najstarsza tez, choc aktualnie choruje, sredniej dzieci maja szkole i przedszkole, wszystko na jej glowie. 
 I wszystko bylo niby dograne, my przygotowani na opieke nad dziecmi, srednia na przenocowanie, kiedy jak grom z jasnego nieba spadla na wszystkich wiadomosc, ze Junior zachorowal. Oczy posklejane, ani chybi zapalenie spojowek, a to jest dosc zarazliwe, wiec nocleg u kogokolwiek z nas odpada, zostaje hotel, no i ktos musialby sie poswiecic i narazic na chorobe, zeby miec piecze nad chorym dzieckiem. Oczywiscie szansa na zarazenie sie Zoski bylaby dosc duza, a i trzeba byloby modlitwy wznosic, zeby ich matka czegos nie podlapala, bo z przeprowadzki wyszlyby nici, ja mieszkanie moglabym moze w jej imieniu odebrac, ale nie zrobilabym wielu rzeczy za nia. Na szczescie okazalo sie, ze to od chorych zatok pozatykane kanaliki lzowe, a nie zapalenie spojowek, no i najlepsza wiadomosc, jego tata raczyl zgodzic sie na opieke nad obydwojgiem i to na tydzien tam u siebie w domu, zeby nie tylko nie wloczyc tych chorych dzieci samochodem i trzymac w polowych warunkach, ale zeby ich mama w spokoju mogla tu dzialac i urzadzac sie bez marudzacych dzieci u boku. 
 Tam samym i nam przeszla opieka nad nimi kolo nosa i nie bede przeczyc, ze bardzo jest mi to na reke. Moge wiec przydac sie na innym froncie. 
 Moje najmlodsze dziecko wyglada juz jak anorektyczka, ze stresu nie moze i nie ma czasu jesc, martwie sie o nia.
 Mimo wszystko trzymajcie kciuki, zeby wszystko przebieglo bez zaklocen, bo nawet pogoda sprzysiegla sie przeciw nam i tam, skad corka sie przeprowadza, sypnelo jeszcze obficiej niz u nas. Oby tylko slizgawicy nie bylo w sobote.

 

40 komentarzy:

  1. Ojej ale dużo tego jest do ogarnięcia. Podziwiam Twoja córkę że z tak małymi dziećmi dała radę już tak dużo załatwić. Jeszcze trochę, jeszcze tylko trochę trudnych dni i będzie dobrze. Córka odżyje, będą siostry blisko, mama, tata, będzie dla niej czas żeby odżyć. Możesz być dumna że swojej córki, jest tak dzielna, odważna, bardzo trzymam kciuki za nią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rade dala, ale wszystko odbywa sie ogromnym kosztem jej zdrowia, zarowno cielesnego, jak psychicznego. Jestem z niej dumna, ale rownie mocno boje sie, ze nie podola, ze padnie i nie wstanie.

      Usuń
    2. Wiem, rozumiem że się martwisz o nią, ale myślę że w tej chwili wszystko już jest na najlepszej drodze. Wierzę że da radę, że psychicznie otrząśnie się z tego, fizycznie też powoli wróci do formy.

      Usuń
    3. Mam taka nadzieje. Ale duzo przed nami, a przed nia jeszcze wiecej, przede wszystkim tony formalnosci, formularzy do wypelniania, w koncu zaczyna tu zycie od nowa.

      Usuń
  2. Powodzenia. Kciuki trzymam twardo :) Wszystko przemija, nawet najdłuższa żmija. Twoja córka to naprawdę bohaterka. Po mamie taka - ma znakomite geny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niby tak, ale ja widze, jak ona sie powoli konczy. Po takim rozstaniu czlowiek najchetniej zakopalby sie gdzies, zeby wyplakac zale, a tu niestety trzeba robic dobra mine i byc dla dzieci. Zreszta chyba sama wiesz.

      Usuń
    2. Miałam łatwiej, bo dzieci były już odchowane i nie było tak dramatycznie, raczej ulga. Ale rozumiem, bo wiem, jak to jest pod górkę i pod wiatr. Trzymam mocno, bardzo mocno kciuki i dobre fluidy ślę. No i zdrówka dla Juniora i Zośki, oczywiście dla ich Mamy też :) Może to i lepiej, że Ty nie musiałaś się nimi opiekować.

      Usuń
    3. Na pewno lepiej, nie tylko dla mnie, ale i dla samych dzieci, beda mogly sie wychorowac w swoim zaufanym srodowisku, no i ich tata ma jednak troche wiecej z nimi do czynienia, jemu na pewno latwiej bedzie je obslugiwac. Ja za to moge pomoc wiecej tutaj.

      Usuń
  3. No coz. Musisz mocno wspierac wszystkie Twoje dzieci! Dacie wtedy rade.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A co ja przez caly czas robie? No wspieram ile sil w mym jestestwie. Wlasnie wrocilam od corki, zaladowalam do auta (sama!) wszystko, co corka pozamawiala, a co zdolowane bylo w naszej piwnicy, rozladowalam (z pomoca) u niej i pownosilysmy to na gore, a potem rozladowywalysmy jej samochod, bo miala zaladowany po sufit. Jutro jedzie ciezarowka po reszte. A ja ruszyc sie nie mam sily, pewnie jutro nie wstane z lozka od zakwasow.

      Usuń
    2. Wiem. Duzo sil, rowniez fizycznych, zycze!.

      Usuń
    3. Zakwasy posiadam (:))))))) i zmeczona jestem niemozebnie. Teraz mam troche czasu, ale jak wroca, pospiesze z wielkim garem zarcia, zeby ekipa nowych sil nabrala.

      Usuń
  4. Wszystko złe minie :) siła złego na jednego. Dzieje się. Jednak to naprawdę minie. Dobrze choć tatusia odblokowało. Jak przeczytałam o zaklejonych oczach, pomyślałam o (moim) starszym wnuczku. Ma teraz 10 lat i już mu się nie zaklejają. W okresie wcześniejszym tak właśnie miał. Najpierw oczy, potem katar. Trzymajcie się zdrowo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak mi corka przeslala zdjecie wnuka, to wygladal na nim jak pobity, oczka podkrazone i sino zapuchniete. To naprawde niebywale szczescie, ze tatusia odblokowalo i to na dluzej, bedziemy mogly tu bez maluchow u nogi wiecej zdzialac.

      Usuń
  5. Te chorowania rzeczywiscie skomplikowaly pierwszy plan - ale wyszlo ze jednak najgorzej nie jest a ogromna pomoca bedzie trzymanie dzieci przez ojca.
    O tak, sytuacje rodzinne to wielkie przezycie i stres i jak mowisz obecnosc dzieci, koniecznosc opieki nad nimi jakby nigdy nic nie daje szansy by usiasc spokojnie i przegryzc swe prywatne emocje.
    Mocno wierze ze z pomoca siostr i Wasza calosc sie ulozy i ktoregos dnia nastanie lad i spokoj a corka bedzie miec czas zajac sie wlasnym zdrowiem i nerwami. Tego zycze.
    Mysmy tez mieli tyle co przeprowadzke chociaz tylko jednoosobowa co z pewnoscia bylo prostsze. Niemniej wymagalo duzo biurokracji i logistyki tym bardziej iz osoba pomagajaca musiala przylatywac i scisle w czasie pobytu zalatwic co bylo zaplanowane, zgrac wszystkie administracyjne sprawy i dostawcze. Z tych administracyjnych na szczescie duza czesc mozna bylo zalatwic komputerowo. Udalo sie - i po okresie chaosu nastal spokoj i zadowolenie - i wdziecznosc.
    Bedzie dobrze, zobaczysz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna siostra rzezi kowidowo u siebie w mieszkaniu, chwilowo jest jeszcze na kwarantannie, wiec choc jestesmy o krok od niej, porozumiewamy sie telefonicznie. Dobrze, ze przesunela swoja przeprowadzke na nastepny tydzien, bo gdyby to mialo byc, jak wczesniej planowala, w tym tygodniu, nie dalaby rady.
      A srednia pomaga, chyba nawet jutro zostawi swoje dzieci u nas i pojedzie rozpakowywac, kiedy wroca . Ja zas szykuje wyzerke dla ekipy przeprowadzkowej, bo kiedy wroca, z pewnoscia beda glodni. Tyle moge, bo do noszenia to ja juz sie nie nadaje.

      Usuń
  6. Życzę Wam wszystkim siły i zdrowia. I znowu te kobiece barki dźwigają świat...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No taka nasza dola, ale teraz bedzie jej latwiej wsrod swoich.

      Usuń
  7. Ten jaśniepan to niech się ogarnie i określi.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ależ wredny skunks trafił Ci się na "zięcia"! Przenosi to co ma przeciw Partnerce na własne dzieci. Takich to się powinno sterylizować by się nie rozmnażali. Współczuję Wam wszystkim, bo po ostatniej przeprowadzce już sam wyraz "przeprowadzka" wywołuje u mnie panikę. I fakt, że córka tak zmarniała wcale mnie nie dziwi- pakując się zrzuciłam całą nadwagę i jeszcze trochę. Trzymajcie się, odżyje dziewczyna bez tego gada w pobliżu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To juz drugi, obaj po jednych pieniadzach, nieodpowiedzialni, a ten dodatkowo narcyz i neurotyk. Zaraz jade zawiezc jej i covidowej siostrze obiad, zeby mi nie pomarly z glodu. Najmlodsza to pewnie by zapomniala, ze nie jadla, ona tak ma. Ja za to zazeram sie na smierc, kiedy mam stresa.

      Usuń
  9. Dobrze,że dziewczyny mają Ciebie, rodzinę,wsparcie.Dacie radę,niech tylko minie ten gorący czas przeprowadzki i chorób,no tak czasem jest w tym zyciu..Trzymaj się,jesteś bardzo dzielna!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dzielnoscia nie siegam mojej corce do piet, nie wiem, po kim ona to ma, ale podziwiam ja nieustannie.

      Usuń
    2. Po Tobie to ma, nie bądź taka skromna :P

      Usuń
    3. Nie jestem wcale skromna, zawsze mialam bardzo niskie poczucie wlasnej wartosci.

      Usuń
    4. I to błąd. Jesteś wielka. Nie będę się na ten temat kłóciła, mam swoje zdanie :P

      Usuń
    5. Jakby Ci od dzhiecinstwa wmawiali, ze jestes przegrywem, to pewnie byc w koncu uwierzyla.

      Usuń
  10. Majmłodsza ma to po Tobie, bo jak się uprzesz, to nikt Cię nie zatrzyma dokąd nie skończysz. Tyle, że my jesteśmy nauczone zajadać stres, a Ona wtedy nie je. To i to nie jest dobre.
    Przesyłka przyszła dziś po południu, do paczkomatu. Odebrana i jak kuż będę miała pomysł, jak ją puścić dalej z dodatkową zawartością, to wyślę do Ciebie we wtorek. Jest większa, niż A4.

    OdpowiedzUsuń
  11. do dziś nie jem z powodu stresu, zapominam o jedzeniu, gdy mam za dużo na głowie i za duzo roboty...współczuję jej, ale widać, że dzielna dziewczyna!! po mamusi zapewne. to nie ąart. Ja tylko nie rozumiem, dlaczego łuny pater familias nie pomoże, rączki upierdoliło ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczki ma, w tym jedna za dluga, ale rozumu jakby deficyt, przy jednoczesnie rozdetym ego. Lepiej bedzie tutaj i jej, i dzieciom, ktore ostatnio musialy sluchac sprzeczek.

      Usuń
    2. a to na pewno będzie lepiej, powtarzam dzielna dziewczyna i bardzo atrakcyjna więc za chwilę się będą ustawiać w kolejce różne fajne chłopaki. A łunemu życzę, żeby mu upierdoliło i rączkę i główkę. w takim razie. a na początek ego.
      Trzym się i oddychaj, już za chwile finał. Sciskam.

      Usuń
    3. Oddycham, gotuje dla pomagierow i czekam az przyjada, zeby pognac tam i ich nakarmic.
      A jemu to juz nic nie pomoze, oby tylko nie migal sie od placenia na dzieci.

      Usuń
  12. Kciuki trzymam tak, że aż mi wrosły paznokcie w skórę. Powodzenia na wszystkich frontach - przeprowadzkowym i zdrowotnym :)

    OdpowiedzUsuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Nakarmili, napoili

  W Polsce szykuje sie przewrot majowkowy, pewnie przez tydzien zalatwienie czegokolwiek bedzie graniczylo z cudem, ale kto bogatemu zabroni...