29 listopada 2024

Ostatni dzien

 Jesli jeszcze nie znacie ksiazki Nevila Shute "Ostatni Brzeg", to wytrzasnijcie ja spod ziemi i przeczytajcie, jej tresc moze przydac sie w najblizszym czasie, bo jest dosc prawdopodobne, ze ten scenariusz sie powtorzy. Putinowi na malo czym juz zalezy, ma wiekszosc swiata przeciwko sobie, za to nieznane mu jest uczucie strachu, jemu jest juz wszystko jedno, dlatego prawdopodobienstwo nacisniecia tego groznego czerwonego guzika jest naprawde wielkie. 
 Przyszlam na swiat 11 lat po wojnie, kiedy jej pozostalosci byly jeszcze wszedzie widoczne i odczuwalne, kiedy zyli ludzie  bioracy udzial w tej wojnie, jako zolnierze, partyzanci czy zwykla ludnosc cywilna. Domy nosily jeszcze dlugo slady ostrzeliwan, w lasach poniewieraly sie niewypaly, jeszcze po wojnie bardzo grozne i kosztujace zycie ludzi. W miescie, w ktorym teraz zyje, do dzisiaj jest ich pelno w ziemi. Ale kiedy sie urodzilam, panowal pokoj i wszystkim chyba wydawalo sie, ze tak bedzie juz zawsze, ze ludzie czegos sie po tamtej wojnie nauczyli. Ze Zydzi, ktorzy tak byli przesladowani, zewszad wypedzani i na ktorych pewien psychopata wydal wyrok, mieli przestac istniec, ze oni beda stac na strazy pokoju, znajac okrutnosci wojny, holokaust, obozy koncentracyjne, uczynnych Polakow majacych chrapke na ich majatki. I co? Ano jajco. Szybko zapomnieli, kiedy ich glodzono w gettach, teraz sami glodza ludnosc cywilna Strefy Gazy. Ale ta daleka ich wojna jakos nam snu nie odbierala, podobnie jak inne walki plemienne gdzies tam w swiecie, w miejscach, ktorych nie wskazalibysmy nawet na mapie. Tu byl zawsze spokoj, sztama, przyjacielska wspolpraca, handel wymienny. No sielanka. A my zylismy w zludnej pewnosci, ze zadna wojna sie juz nigdy w tym rejonie nie powtorzy. 
 Wqrwianie niedzwiedzia zaczelo sie od rozpadu ostbloku, nagle na granicy z Rosja pojawilo sie NATO, ale przeciez to nic takiego, topor wojenny byl zakopany, ustalenia o pokojowym wspolzyciu podpisane i przyklepane, co moglo pojsc nie tak, chociaz niesmak po utracie zaprzyjaznionych krajow sojuszniczych pozostal. Gorzej bylo przelknac republiki baltyckie, toz to byla ich wlasnosc, ale i to jakos zaakceptowano, jak wiele innych ustepstw. W przypadku Ukrainy wielokrotnie ostrzegano, w koncu zaatakowano, kiedy komediant lekcewazyl i rwal sie do tego, czego nigdy i tak by nie osiagnal. Zaczela sie wojna, exodus, ofiary, zgliszcza i coraz wieksze roszczenia pajaca wobec calego swiata. Ani sladu wdziecznosci, za to zapedy wodzowskie, zadania (rzondania) coraz wiekszej pomocy, bo on teraz bedzie zwyciezal Rosje, juz przestalo mu chodzic o obrone wlasnego kraju. Putin dosadnie mu pokazywal, ze Rosji zwyciezyc sie nie da, mozna jedynie probowac pokojowo pertraktowac, ale tamtemu sodowka za cudze miliardy tak walnela w dekiel, ze ani mysli tej wojny konczyc. Do tego doszly amerykanskie przepychanki przegranego demokraty z jego republikanskim nastepca, w wyniku czego odchodzacy prezydent postanowil zrobic tamtemu na zlosc i wyslal na Ukraine rakiety dalekiego zasiegu. Konflikt eskalowal na wielka skale, malo tego, teraz Putin oswiadczyl, ze jest w stanie wojny z NATO i nie zawaha sie juz przed niczym. I teraz wszyscy ci, ktorym nie podobala sie grzywka Trumpa i jego samoopalacz, zaczynaja sie bac, bo dzieki wspieranemu przez nich demokracie moga oberwac rosyjskimi rakietami. Nikt jednak ani sie zajaknie, kto de facto te wojne rozkrecil i dzieki komu moga stac sie jej ofiarami. To Trump jest be.
 A sytuacja wyglada naprawde powaznie, swiat zachodni zdaje sobie sprawe z desperacji Putina, ktoremu jest naprawde wszystko jedno i wiedzac, ze zanim jego rosyjskie rakiety  dotra do celu, rakiety przeciwnika zostana odpalone w strone Rosji, on bierze to na klate, byle pokazac wlasna sile. Niedzwiedz znosil cierpliwie kopniaki w tylek, ale palcow w nosie i w oku juz nie bedzie tolerowal. 
 Ciekawa jestem, czy jesli dojdzie do najgorszego, czy wtedy apteki tez beda rozdawaly pigulki, zeby sobie pomoc i ustrzec sie przed dlugotrwalym umieraniem na chorobe popromienna, czy trzeba bedzie zalatwiac samobojstwa we wlasnym zakresie.
 

27 listopada 2024

Pracowity weekend

 Poprzedni weekend mialam niezwykle pracowity, dawalam zajawki na fb, ale nie wszyscy moi czytelnicy sa tam aktywni, wiec i tu sie pochwale. Ostrzegam, ze bedzie bardzo duzo zdjec.
 Zaczelam juz w czwartek, kiedy to wysprzatalam mieszkanie, zeby miec wolne cale trzy dni, powzielam bowiem zamiar pieczenia ciastek, ale tez zrobienia ajerkoniaku, bo mialam jeszcze zadolowany porzadny spirytus z Polski. Tu w sklepach nie ma etanolu, ale mozna dostac w aptece, kiedy jednak poprosilam o litr, to musieli specjalnie dla mnie te ilosc zamowic, po czym z przerazeniem pytali, po co mi tyle, bo bylam pierwsza w ich zyciu klientka zamawiajaca takie ilosci. Pozniej dostali ode mnie gotowy ajerkoniak i w nastepnych latach zawsze dawali mi wiecej spirytusu, zebym dla personelu apteki tez zrobila, bo taki dobry. Zrobilam wiec ten likier z pol litra spirytusu, co pociagnelo za soba koniecznosc robienia bez (bezów? bzów?) z 12 bialek. Zrobilam dwa spody na tort Pavlovej, moze dotrwaja do urodzin slubnego i cala mase malych bezowych ciastek. Na koniec postanowilam zrobic jeszcze te dubajska czekolade, bo akurat foremka dotarla.
 



  W sobote upieklam kruche ciastka i rozki waniliowe, ktore wcale rozkowo nie wygladaja, ale dobrze smakuja, wiec wypiek uznalam mimo wszystko za udany. A ze do kruchych ciastek uzywalam tylko zoltek od jajek, to znow zostaly mi bialka do zagospodarowania, tym razem na szczescie tylko 4, wiec dopieklam bezy. Dalam tez ogloszenie na stronie rodzinnej, kto mi pomoze te ciastka dekorowac. A ze akurat najmlodsza corka miala u siebie cala czworke (wymieniaja sie dyzurami, zeby od czasu do czasu sobie od dzieci w weekend odpoczac), to z entuzjazmem zgodzila sie je do mnie przywiezc, bo dzieciaki lubia prace nad ciastkami, akurat dzien wczesniej robily to u Julki.
 



  No i nadeszla niedziela, towarzystwo zjawilo sie u nas zaraz po sniadaniu i ruszylo do nielatwej i lepkiej pracy w dekorowaniu upieczonych przez bapcie ciastek. Cale szczescie, ze zakrylam stol w kuchni plastikowym workiem, ale i tak nie uchronilo mnie to przed generalnym sprzataniem kuchni, kiedy wszystkie ciastka byly juz gotowe. Dzieci smarowaly je taka lukrowa albo czekoladowa polewa i sypaly na wierzch albo kolorowe mikroskopijne cukrowe kuleczki, albo pistacje, albo posypke czekoladowa. Nie musze chyba dodawac, ze cala kuchnia byla w posypkach, na podlodze scielil sie posypkowy dywan, ktorego zawartosc wystarczylaby na udekorowanie jeszcze najmniej dwoch takich samych porcji ciastek. Nie wspomne juz o utytlanych dzieciach, ich ubraniach i nawet udalo im sie jakos mnie ubrudzic. Mimo niedzieli musialam wyciagac odkurzacz i zbierac te dobra z kuchennej podlogi, a potem ja myc na mokro, bo czesc zdazylismy rozdeptac. Ale bylo wesolo, dzieciaki chyba wiecej tych ciastek zezarly niz udekorowaly, ale co tam, na zdrowie. W miedzyczasie Zoska padla, bo to byl czas jej codziennej drzemki, zostala wiec polozona w bapci lozku, w czarnej poscieli, a jej pielucha pasowala jak ulal kolorystycznie do kfiotkow i jaska. Na sam koniec zamowilismy cos do jedzenia, bo kuchnia przez cale przedpoludnie byla zajeta i nie moglam nic ugotowac. Dzieci jednak niespecjalnie byly glodne po tej orgii ciastkowej, wiec corka wziela reszte do domu. Ja bowiem szykowalam sie powoli do spa na masaz. Dostalam bowiem od corek w prezencie urodzinowym bon na trzy masaze. Pierwszy mial byc juz tydzien wczesniej, ale masazystka zachorowala. 
 









  

 Z tego wszystkiego pomylily mi sie godziny i na masaz zajechalam za wczesnie, mialam wiec pol godziny wolne, a ze nie oplacalo sie wracac, to sobie poszlam na spacer i przezylam niemaly szok, kiedy zobaczylam taki widok.
 




  W srodku miasta! W miejscu, gdzie kreca sie setki spacerowiczow takie slady dzialalnosci bobrow. Widywalam w tamtych okolicach szczury pizmowe, one sa znacznie wieksze od normalnych szczurow i gdyby nie ich szczurze ogony, mozna by je z daleka pomylic z bobrami wlasnie, choc od bobrow sa jednak mniejsze. Ale pizmaki nie skubia drzew, a to sa ewidentne slady bobrzej dzialalnosci. Ciekawa jestem, jak miasto sobie z nimi poradzi, pewnie wylapie i wywiezie tam, gdzie beda mogly bez przeszkod scinac drzewa i budowac zeremie.
 Po tej krotkiej przechadzce wreszcie doczekalam sie masazu, ktory nalezal mi sie jak malo kiedy po pracowitym tygodniu i nie mniej pracowitym weekendzie.
 

  To bylo pol godziny prawdziwego nieba na ziemi, bylo mi tak dobrze, ze najchetniej zostalabym tam na wiecznosc. 
 Mam nadzieje, ze Was nie zanudzilam tymi relacjami i nawala zdjec. 

EDITKA:
We wtorek dokupilam make, jajca i cukier i dopieklam dwa nowe rodzaje ciastek. W poniedzialek sie nie dalo, bo nasz P. mial urodziny, wiec bylismy u niego celem zaslodzenia sie  i poszerzenia w dolnych partiach cielesnych.




 

25 listopada 2024

Osiwiala blondynka

 Zawsze powtarzam, ze trzeba byc elastycznym, umiec sie dopasowac do sytuacji i okolicznosci, taka jestem, glownie w teorii. A jak wyglada praktyka?
 Ja jestem jak ta chabeta dorozkarska, ktora nawet, jesli dorozkarz zapije i spi, zawsze jak po sznurku trafi do stajni i nawet klapki na oczach jej nie przeszkadzaja. Na przyklad mam swoje trasy, ktorymi jezdze, bo jak kazda porzadna kobieta niespecjalnie mam orientacje w terenie i czasem robie objazdy. Pol biedy, kiedy jestem sama w aucie, ale jak ktos ze mna jedzie, to czesto padaja pytania, dlaczego jade tedy, skoro tamtedy byloby nie tylko blizej, ale i wygodniej, bo nie ma tylu skrzyzowan ze swiatlami itd. Kiedy jeszcze slubny byl mlodszy, a dzieci calkiem male i byly to czasy bez nawigacji, czesto jezdzilismy do Polski, glownie w nocy, a to dlatego, ze po pierwsze ruch byl mniejszy, a po drugie bestie nie marudzily i nie dopytywaly co chwile, czy juz jestesmy na miejscu, tylko spaly wiekszosc czasu. Slubny popylal spokojnie jakby mial mapy i nawigacje w glowie, raz jeden tylko przegapil zjazd na Slubice, ale dlatego, ze na prawym pasie byla kawalkada ciezarowek i go jakos zaslonila. Ja po pierwsze nie jezdze w nocy, bo jestem slepa jak kret, a po drugie nawet w dzien zginelabym marnie i pobladzila. Teraz to luzik, nawigacja gada, odpowiednio wczesnie kaze zmienic pas, wiec pewnie nawet ja bym dala rade, ale tylko w dzien, choc ze mna to nie ma pewnosci.
 Tak wiec mam swoje przyzwyczajenia i dziwactwa. Przy zakupach tez. Laduje na wozek, place i ide z tym wozkiem na parking. Tu mala dygresja, gdyz na tym wlasnie parkingu jest taki fajny patent, przy kazdym stanowisku do parkowania w asfalt wtopiona jest taka mala zielona "miseczka", ktora sluzy do blokowania wozka. Kolkiem wozka sklepowego wjezdza sie w te miseczke i wozek juz nie odjedzie (na zdjeciu po lewej, mozna je sobie powiekszyc). To jest tak genialne w swojej prostocie, ze az dziw, ze nie ma tego na wszystkich parkingach, gdzie wystarczy sie odwrocic na mgnienie oka, a wozek juz samodzielnie udaje sie na wycieczke i szczescie, jesli nie zahaczy jakiegos parkujacego samochodu albo nie walnie w czlowieka.
 Ktoregos pieknego dnia zajezdzam na ów parking, pada deszcz, wiec biore z auta dyzurna parasolke i ide kupowac. A ze jestem blondynka (osiwiala, ale siwizna nie dodala mi jakos madrosci), wszystko robie starym trybem zamiast wziac z bagaznika torby zakupowe, zeby zapakowac w nie wszystko, co kupilam, jeszcze w sklepie, to ja jak ta chabeta robie wszystko na pamiec i po staremu. Po zakupach wychodze... paczam... i oczom nie dowierzam... leje jak z wiadra. Chwile sie zastanawiam, czy moze poczekac i przeczekac, ale z drugiej strony nie wiadomo jak dlugo ta ulewa potrwa, wiec moze jednak od razu pakowac sie i jechac do domu? Postawilam na druga opcje, zarzucilam na leb kaptur, a parasolka okrylam zakupy w wozku i brnelam przez potoki wody plynace po parkingu, ktorych nie bylo jak ominac, wiec w jednej chwili mialam chlupotanie wody w butach, a spodnie od polowy ud w dol - mokrusienkie. Zeby zapakowac zakupy musialam co i rusz odkrywac parasolke, w koncu ja zlozylam i schowalam, bo oprocz ulewy mialam wichure, wiec rozlozona parasolka co chwile chciala odlatywac. Klelam jak szewc, woda mnie zalewala, wdzierala sie do otwartego bagaznika, moczyla i rozmiekala wszystko, co bylo zapakowane w papier/karton, oszczedzajac opakowania plastikowe/foliowe, stopa i lydki zaczely mi lodowaciec, bo wcale cieplo nie bylo, a wiatr skutecznie wyziebial mokre ubranie. Wreszcie jakos wygralam te nierowna walke z okolicznosciami meteorologicznymi, wsiadlam do auta i siedzenie zmoczylam tak skutecznie, ze jeszcze nastepnego dnia bylo wilgotne. 
 A wystarczylo pomyslec i wziac te torby ze soba do sklepu... Ale myslenie  czasem boli...

23 listopada 2024

Czarna glowa

 Na pewno znacie marke Schwarzkopf (w doslownym tlumaczeniu: czarna glowa), specjalizujaca sie w produkcji kosmetykow do pielegnacji wlosow, szamponow, balsamow, farb itp. Znakiem firmowym jest czarny zarys profilu zalozyciela firmy, Hansa Schwarzkopfa. Z ta firma zwiazana jest anegdota, ktora opowiadala mi znajoma. Na poczatku jej pobytu tutaj, kiedy znala jedynie pojedyncze slowa, w tym wlasnie Kopf i schwarz, w drogeriach nigdy nie kupowala produktow tej firmy, bo myslala, ze sa przeznaczone wylacznie do czarnych wlosow, a ona byla blondynka. No nie smiejscie sie, nie TAKA blondynka z dowcipow o blondynkach, w sumie fajna i nieglupia kobieta. Ale my wszyscy popelnialismy podobne bledy. Ja na przyklad ze zdumieniem sluchalam, jak ksiadz czy tez pastor na pogrzebie mowil (tak ja to odbieralam) "dupa do dupy". I teraz tak, ksiadz mowil "Asche zu Asche, Staub zu Staub" czyli w polskim tlumaczeniu "Z prochu powstales, w proch sie obrocisz". Asche po niemiecku to popiol, Staub to kurz. Natomiast dupa to Arsch, ale w niemieckim to R jest nieme. No coz... Inny przyklad. Kiedy jest parno, upalnie, wilgotno mowi sie schwül, zas Schwul znaczy tyle co meski homoseksualista, trzeba uwazac na wymowe, bo mozna przez pomylke powiedziec, ze jest pedalska pogoda.
 Ale do rzeczy! Pewien 64-letni rencista, ktory przebywal w domu ze swoim nieletnim dzieckiem, zostal brutalnie obudzony o 6.00 przez policje, poddany rewizji, mieszkanie zostalo przeszukane, zabezpieczone jako dowody nosniki danych, lapki, telefony itp, a chlopina zatrzymany. Czego sie dopuscil? Przekleil, udostepnil na platformie X czyjs wpis, gdzie zamiast Schwarzkopf stalo Schwachkopf (a znaczy to idiota), zas zamiast znanego profilu mial byc wizerunek wicekanclerza od zielonych, takiego buca, ktory sam zawiadomil policje, ze jego majestat zostal obrazony. W internecie to zdjecie jest do znalezienia, ale z przyczyn oczywistych nie bede go tutaj zamieszczac. Cenzura hula, a wolnosc slowa to dawno przebrzmiala historia, teraz zieloni politycy wykorzystuja policje do wlasnych celow. Stolki chwieja sie pod ich ekologicznymi dupami, maja swiadomosc, ze wotum zaufania nie klapnie, slupki spadaja, szanse na ponowne dotarcie do koryta sa znikome, wiec moze zagranie roli ofiary internetowego hejtu wniesie swiezy powiew i poprawi zle notowania. Ale w tym przypadku nawet jego Parteigenossen odniesli sie sceptycznie do jego histerycznych dzialan i donoszenia na policje. Policja zas zostala skrytykowana, ze strach wyjsc na ulice, wlaman, kradziezy, gwaltow, morderstw pelno, a ci zajmuja sie obrazonym majestatem zielonego dupka. Wszystkiemu winien slynny paragraf 188, obejmujacy zniewagi, oszczerstwa i pomowienia kierowane przeciwko osobom zaangazowanym w zycie polityczne, zagrozony kara do lat trzech czy w pewnych przypadkach nawet do pieciu lub znaczna grzywna. Tenze polityk jest w ogole miszczemsfiata w skladaniu skarg o obraze jego majestatu, ma na swoim koncie juz 805, druga na podium jest ta niedouczona ministerka spraw zagranicznych z wynikiem 513. Prowadzona przez nich polityka to dno dna, sa wiec czesto i ostro krytykowani, ale zamiast zmienic cokolwiek w swoim postepowaniu, oni przyjeli taktyke betonowania ust tym, ktorzy krytykuja ich sobiepanstwo i niekompetencje. Ministerka spraw tym razem wewnetrznych wniosla dwa powazne zarzuty karne przeciwko szefowi pewnej opozycyjnej platformy, ktora bezlitosnie krytykuje ich polityke, niekompetencje i rujnowanie panstwa. Pewnie, najlepiej zlikwidowac opozycje i jej zwolennikow, by moc bezkarnie rzadzic. To bardzo przypomina 8-letni uklad pisowski.
 Zieloni zorganizowali sobie zjazd partyjny. Takie zjazdy finansowane sa, a przynajmniej powinny byc finansowane z kasy partyjnej. Tymczasem te gnoje czestowaly sie pelnymi garsciami z kasy skarbu panstwa, z pieniedzy podatnikow. Moga, bo maja dostep jako koalicjanci, co nie zmienia faktu, ze takie dzialania to skandal i ze sa nielegalne. Czego jednak spodziewac sie po niedouczonych politycznych karierowiczach, ktorzy dorwali sie do koryta i rzadza. Mordy pelne frazesow, ale dla obywateli, oni sami mniej dbaja o srodowisko niz ja, ktora sortuje smieci, dzieki czemu moja kuchnia zastawiona jest pojemnikami. Jak widac po trzech latach ich rzadzenia(sie), klimat dla nich to sprawa absolutnie drugorzedna, na czolo wysuwa sie chec zbicia kasy, poki mozna. Obrzydliwi dyletanci i hipokryci, majacy na celu jedynie upodlenie ludzi i niszczenie gospodarki. To wychodzi im najlepiej.
 Nie wiem, na kiedy rzad planuje procedury wotum zaufania, w kazdym razie wybory maja sie odbyc 23 lutego, co i tak jest spoznione o póltora miesiaca wobec konstytucyjnych wytycznych 60 dni, ale niech im bedzie. 

21 listopada 2024

Teraz to nienawisc

 Czesto zarzucano mi nienawisc, bo zamiast wykazac na tej obczyznie choc odrobine nostalgii, ja smialam krytycznie wypowiadac sie o swojej pierwszej ojczyznie. Malo tego, niektorzy posuwali sie do zakazow wypowiadania sie w ogole, bo tam nie zyje, wiec wara! Nie bedzie Niemiec czy inny Zyd plul nam, dumnym sarmatom, w twarze. Nikomu jakos nie przyszlo w tym zacietrzewieniu do glowy, ze z dystansu pewne zjawiska widac wyrazniej, malo tego, ma sie porownanie, ktorego brakuje autochtonom oburzonym na krytyke. Padaly argumenty, ze byli, widzieli, zwiedzali, wiec moga sie wypowiedziec, ze na tym zachodzie wcale nie jest tak rozowo. Tyle tylko, ze od zwiedzania niczego tak naprawde sie nie dowiedzieli, cos tam powierzchownie zaobserwowali i tyle. Jedna z bylych juz czytelniczek zarzucila mi klamstwo w kwestii brutalnych gwaltow, bo UWAGA! byla w Niemczech kilka dni i jej nie zgwalcono. Trzeba pozyc na miejscu, zeby moc wyrobic sobie opinie. Ja wprawdzie tez w Polsce nie mieszkam, za to mam rodzine, wielu przyjaciol i polska telewizje, od ktorych wiem, jak to wyglada.
Ale ja wlasciwie nie o tym chcialam. Zarzuca mi sie nienawisc, bo tak jest najlatwiej, nikt sie nie zastanowi, ze i mnie na obczyznie Polska nadal lezy na sercu. Nie, latwiej okazac od razu wrogosc, strzelic partyjotycznego focha i zakazac wypowiedzi, zas kazda opinie uznac za przejaw nienawisci. Tlumacze, ze tak nie jest, ale nie dociera i co jakis czas sarmacka krew sie burzy na tyle, ze probuje sie mi dowalic zarzutem nienawisci.
 Tak bylo do czasu, teraz rzetelnie zaczelam nienawidziec, z calego serca i jestestwa. Nie, nie Polske, ale jej klesza zawartosc. Chcialabym dobrze moc potrzasnac tym towarzystwem wzajemnej adoracji, zmusic do pokory i przeprosin, spowodowac ich ukaranie. Zdlawic ich pyche, chciwosc i samozadowolenie, to poczucie pelnej bezkarnosci. Bo o ile dorosli wierni sami sa sobie winni, ze nadal tkwia w tej przestepczej organizacji, ze pozwolili wyprac sobie mozgi, ze bezkrytycznie pozwalaja odbierac sobie ciezko zarobione grosze, o tyle juz dzieci nie moga sie bronic, sa latwymi ofiarami. Najgorsze jednak jest to, ze ta trauma pozostaje w nich przez cale zycie, sa tak skaleczeni, ze wiekszosc z nich nie potrafi nawiazac normalnych relacji partnerskich. Niewiele pomagaja psychoterapie, ci ludzie rzadko podnosza sie, choc niektorym mogloby sie wydawac, ze to wielka przesada, bo dupa nie mydlo, poboli i przestanie. Dupa moze tak, ale dusza nigdy. Widzialam placzacych starych siwych mezczyzn w Irlandii, kiedy opowiadali, co ich spotkalo w dziecinstwie ze strony ksiezy katolickich prowadzacych dom dziecka. Czytalam w Sternie wypowiedzi doroslych dzisiaj ofiar afery pedofilskiej na Bawarii, w ktora zaplatany byl brat papieza Ratzingera. Nikt z nich nie pozbyl sie traumy, niewielu zyje w zwiazkach i potrafi je utrzymac, ale kazdy placze, kiedy wspomina krzywdy, jakie ich spotkaly ze strony ksiezy pedofilow.
Wiele spraw zdazylo sie przedawnic, choc moim zdaniem nigdy nie powinny, jak
ludobojstwo, bo pedofilia to rowniez zbrodnia. Przezylam niedawno kolejny szok, ktory zwielokrotnil moja nienawisc do tych kanalii zyjacych w poczuciu wlasnej krzywdy i traktujacych zarzuty skamlaniem o atakach na swiety kosciol. Taki Dziwisz poswiecil cale zycie sluzbie papiezowi, wiec niewazne, ze obaj na skale przemyslowa krzywdzili bezbronne dzieciaki. Nie, nie gwalcili, bylo gorzej, bo mogli zapobiec, ale wazniejsza byla mamona i bezkarnosc. Zero poczucia winy, zero pokory, zlodziej zlapany za reke zaprzecza, ze to jego konczyna. Nic, zadnych przeprosin, prosb o wybaczenie, nie wspominajac o zadoscuczynieniu. Nie, tylko kontratak i foch, ze swieta osobe szarpie sie za rekaw. A
prawda o działaniach JPII na rzecz koscielnych pedofilow wyzwala go nie tylko ze swietosci, ale i ze zwyklej przyzwoitosci. Juz na poczatku urzedowania JPII za najpilniejsze uznal lagodne traktowanie koscielnych pedofilow i w 1983 r. zatwierdzil nowy Kodeks Prawa Kanonicznego. W jego kanonach pedofilia zostala przeniesiona z grupy przestepstw najciezszych do pospolitych i umieszczona w rozdziale o milym brzmieniu „przestepstwa przeciw specjalnym obowiazkom”. Niegwałcenie dzieci nie jest wiec dla kleru nakazem bezwzglednym, a jedynie specjalnym, co automatycznie wyklucza surowe kary. Wedlug Kodeksu, ktory odzwierciedla zboczoną moralnosc Wojtyly, ksieza uprawiajacy seks z dziecmi maja byc karani lagodniej niz trwale wspolzyjacy z doroslymi i niz ci, ktorzy niezgodnie z prawem czerpia zysk z ofiar mszalnych, bo kasa jest najwazniejsza.
Zeby już calkiem dowartosciowac pedofilow, JPII zapisal w kodeksie, ze nawet udowodnienie przestepstwa pedofilskiego nie powoduje obligatoryjnej „utraty dobrego imienia”. A moze tym zapisem ubezpieczal takze siebie? Do lez bawia mnie tlumaczenia, ze Wojtyla rzekomo o niczym nie wiedzial, wychodzi wiec na to, ze byl naiwnie glupi i nie nadawal sie w gruncie rzeczy na "nieomylnego" papieza.
Nigdy nie bylam okrutna, ale w obliczu zachowan kosciola i samych pedofili, mam wielka ochote kazdemu wlozyc rozgrzana do czerwonosci grzalke w dupe, dopoki nie uznalby swojej winy, nie pokajal sie, nie przeprosil i zadoscuczynil. Uzylabym przeciez jedynie ich wlasnych metod, ktore byly daleko bardziej wyrafinowane od mojej grzalki. Moze gdyby zasmakowali tego, co sami dawali, ulecialaby z nich ta pycha i bezczelnosc.
 

19 listopada 2024

Zamachy i czekolada

 Rzad niemiecki ma wazniejsze sprawy na glowie od obserowania ewentualnych terrorystow. Zreszta jakich terrorystow, to wszystko sa biedni straumatyzowani uchodzcy szukajacy azylu lub sily fachowe, ktore z poswieceniem beda tyrac na nasze emerytury. Rzad ma urwanie du*y z wczesniejszymi wyborami, zli ludzie odbieraja im wladze, a oni przeciez chcieli tylko naszego dobra i te nasze dobra biora sobie jak swoje i rozdaja jakims pasozytom, ktorym nic sie nie chce. Nie maja wiec ani czasu, ani potrzeby zajmowac sie bezpieczenstwem obywateli, zreszta panuje przeludnienie i jak jakis zamachowiec dokona eksterminacji kilku, to nic sie przeciez nie stanie.  O tej porze zaczynaja sie organizowac jarmarki swiateczne, ktore w tych czasach nie polegaja jedynie na postawieniu domkow czy stoisk, karuzeli dla dzieci i szopek, ale rowniez, a moze przede wszystkim ogrodzenie terenu betonowymi blokami, zeby nie powtorzyl sie zamach, jaki mial miejsce w Berlinie w 2016 roku, a ktory kosztowal zycie 12 osob, w tym polskiego kierowcy, ktoremu opetany Tunezyjczyk ukradl ciezarowke i wjechal nia w tlum uczestnikow jarmarku. Jak wiec wspomnialam, rzad nie ma glowy do takich drobiazgow, ale amerykanskie tajne sluzby nie spaly i powiadomily Niemcow o planowanym w Elmshorn takim samym zamachu przez 17-letniego Turka z niemieckim obywatelstwem. Elmshorn to takie 50-tysieczne miasto w Szlezwiku-Holsztynie, gdzie mnie kiedys wyrzucono z pociagu, bo byla jakas awaria. Turek siedzi juz w odosobnieniu, rzad moze dalej zajmowac sie swoja krzywda, wzmocniono kontrole policyjne, zezwolono na rewizje osobiste w poszukiwaniu nozy, pewnie postawia wiecej betonowych blokow. Do nastepnego razu, bo nie mam zludzen, ze nastepne razy beda. Szkoda tylko ze niemieckie sluzby nie wykazuja wiecej zainteresowania.
 Z innej beczki, ale najpierw musialam udac sie po informacje do gugla, bo nie wiedzialam, jak nazywaja sie te dwa silikonowe elementy okularow, ktore opieraja sie na nosie, nazywaja sie malo oryginalnie "noskami".  A wiec jeden taki nosek odczepil mi sie od okularow, ktore uzywam na co dzien, probowalam go ponownie przymocowac, ale sie nie dalo, a bez niego ta czesc, na ktorej noski sa przymocowane, wydlubalaby mi dziure w nosie. No trzeba z tym pojsc do optyka, nie ma rady, ale moj Fielmann jest w srodmiesciu, wiec albo musialabym placic wysoki haracz za parkowanie (miasto stosuje jakies nieludzkie ceny, bo chce pozbyc sie samochodow ze starowki), albo pojechac tam autobusem, co tez akurat tanie nie jest, ale czas naglil, bo bez okularow jak bez reki. I nagle oswiecilo mnie! Tak pierdyklo w leb od tylu jak kiedys w filmie animowanym pomyslowego Dobromira. Przeciez w naszym centrum handlowym tez jest optyk! Wprawdzie nie Fielmann, u ktorego robilam okulary, ten nosi nazwe Apollo (tyz piknie), ale chyba moze mi wymienic te noski, najwyzej zaplace, co i tak powinno byc taniej od wyprawy do miasta, a tu przynajmniej moge za darmo parkowac. I co powiecie? Nie tylko wymieniono mi noski, podokrecano srubki, wyczyszczono cale okulary na blysk, to jeszcze wszystko bylo za darmo! Choc uczciwie ostrzegalam, ze okulary sa od konkurencji.
 W Niemczech nastalo szalenstwo z czekolada dubajska, nagle wszyscy zaczeli ja produkowac, a do sklepu firmowego Lindta kolejki ustawiaja sie juz w nocy, jak kiedys w Polsce po mieso czy pralki. Edycja jest niewielka, ludzie kupuja a pozniej wystawiaja na licytacje, gdzie tabliczka osiaga jakies niestworzone ceny. 


Tabliczka kosztuje kilkanascie euro, co nie jest malo, biorac pod uwage cene zwyklej tabliczki czekolady Lindta, ale na ebay widzialam juz po 250 euro. No mowie Wam, pelne szalenstwo. Tak sobie rozmawialysmy z corka o tej czekoladzie, a ona mi na to, ze taka sama robi w domu, wiec i ja postanowilam zrobic, ale to nie takie calkiem proste, bo potrzeba do tego specjalna silikonowa forme do czekolady (juz zamowilam!) i sporo roznych dziwnych skladnikow, musialam wiec poszperac w internetach, gdzie moge je kupowac. Chcecie przepis? Prosze bardzo, znalazlam nawet po polsku KLIK. Ja wyszukalam troche inny przepis, do ktorego potrzebny byl krem pistacjowy i tahini, pasta sezamowa (kupilam oba w drogerii DM) i
taze kadayif zwane tu wlosami anielskimi, to rodzaj ciasta do dostania tylko u Turka. Zbieram powoli wszystkie skladniki, zeby moc od razu zaczynac produkcje, kiedy przyjdzie zamowiona forma do czekolady. Smiesznie, bo kiedy w DM pytalam o tahini, ekspedientka od razu do mnie "Ooo, bedzie robiona dubajska czekolada?", a w tureckim sklepie chcialam wiedziec, gdzie leza te anielskie wlosy, to kasjerka tez od razu wiedziala, po co mi to i zaproponowala juz gotowa czekolade dubajska, wzielam na sprobowanie, bo zanim ja sama zrobie, to uplynie pewnie jeszcze troche czasu.  Ale jak zrobie, to sie pochwale.

17 listopada 2024

Bezinteresowna zlosliwosc

 Mialam na fejzbuku znajoma, byla to wlasciwie znajoma znajomej, ale tak to bywa na tej platformie. Ja mam zreszta wszystko tak ustawione, ze do grona znajomych moga mnie zapraszac jedynie "znajomi moich znajomych", wtedy zawsze moge spytac tego juz znajomego, kto zacz i czy warto go przyjmowac do grona. Dlatego tez moje grono znajomych jest dosc ograniczone, nie kolekcjonuje, nie ide w ilosc, ale tez mam swiety spokoj z zaczepkami "umierajacych milionerow" czy tez "amerykanskich generalow, ktorzy zostawili majatek w Afganistanie". Od czasu, kiedy zalozylam konto na fb, ze znajomych zdarzylo mi sie wyrzucic kilka osob, a niektorych nawet zablokowac, zeby nie mieli szansy nawet widziec mojego konta. Ale to rzadkie przypadki, a osoby dotkniete moja radykalna decyzja musialy ciezko zgrzeszyc, zeby zasluzyc sobie na blokade. Na ogol bowiem poprzestaje na usunieciu z grona znajomych. Jak tym razem, bo jak pisalam wyzej, mialam znajoma.
 Wlasciwie nie wiem, po co ta osoba byla w grupie moich znajomych, bo raczej niespecjalnie sie lubilysmy i nie, zebysmy sie gdzies starly czy dopuszczaly ostrej wymiany zdan, ale jakos od poczatku ta osoba byla wobec mnie lekko napastliwa. Najczesciej odzywala sie pod moimi wpisami, kiedy mogla sie do czegos przyczepic, nigdy zas, kiedy jedyna reakcja mogla byc jakas pochwala czy pozytywna uwaga. Ja ignorowalam jej wpisy, nie reagowalam, a najczesciej nawet nie czytalam. Bawilo mnie  to jej dziwne nastawienie wobec mnie, ale tez nie pozwalalam sobie wchodzic na glowe, odpowiadalam adekwatnie do zaczepek. I tak to trwalo.
 Do niedawna, do mojego wpisu o kocie corki, ktory stal sie morderca. Rudy Mowgli jest kotem niewychodzacym, balkon jest porzadnie osiatkowany, a on lubi sobie tam przesiadywac i ogladac swiat. Ktoregos dnia przez oczko siatki przedostal sie na balkon jakis niewielki ptaszek i to byla jego zla decyzja, w Mowglim zagraly prainstynkty lowieckie i niestety ptaszka zabil. Ale czy to jego wina? 


Wina ptaka tez nie, maly byl, to sie zmiescil w oczkach kociej siatki i nie przewidzial, ze wewnatrz siedzi urodzony mysliwy. Czy moze wina corki? Mysle, ze nie, bo dopelnila wszystkiego, zeby chronic i kota, i jego potencjalne ofiary. Zartobliwie napisalam, ze mam morderce w rodzinie, a ptak podjal zla decyzje, ostatnia w zyciu. Po prostu przypadek, nieszczesliwy zbieg okolicznosci. wszyscy komentujacy wprawdzie zalowali ptaka, ale tez nie obarczali wina kota, bo jak walczyc z instynktem? Ale ta niewiasta od kasliwych uwag nie wytrzymala, musiala, no musiala wydalic z siebie obrzydliwa zlosliwosc (cytuje): "Czyli to wina ptaszka byla? Mam nadzieje, ze kot tez tak marnie skonczy." Po przeczytaniu tego czegos zrobilo mi sie autentycznie niedobrze, odpowiedzialam tylko, ze uwaga jest wyjatkowo glupia i podla, zaraz potem wyrzucilam ja z grona znajomych, nie chce miec z takimi ludzmi do czynienia. Jako moja (nie)znajoma nie bedzie juz widziala, co publikuje na fb, bo tak mam profil ustawiony, ze widza jedynie znajomi. Ja i tak bylam wobec niej bardzo dlugo cierpliwa, ale tym razem przekroczyla granice mojej tolerancji, niech sie wyzywa na kims innym.

15 listopada 2024

Czas przyspiesza

 Juz zrobila sie polowa miesiaca, chyba powinnam sie dawno przyzwyczaic, ze czas gna jak szalony, a im czlowiek starszy, tym mu czas bardziej przyspiesza. Kiedy bylam z kotami na szczepieniu, wetka przypomniala mi, ze zbliza sie sylwester i czy nie powinnam wziac masci dla Toyki na bojenie sie strzalow. Oczywiscie wzielam tez i masc, choc zaraz dopadla mnie refleksja, ze nie tak dawno bralam. W zeszlym roku grudzien stal pod znakiem przeprowadzek, a dwa lata temu bylam prawie caly miesiac u corki na wsi, bo urodzila sie Zoska. A za chwile dziewczynka skonczy dwa lata. Oboje z Juniorem chodza do przedszkola, a corka wraca do pracy wlasnie w grudniu. Dzieci za to dorosleja, a mnie jest szkoda, ze tak szybko rosna i juz nie tak chetnie wchodza bapci na kolana, zeby pobawic sie w patataja albo w sroczke, ktora kaszke warzyla. Dobrze chociaz, ze moge im poczytac. Ostatnio nawet dokupilam im kilka ksiazek na pchlich targach, corka za to nakupila im stosy ciuszkow. Juz tylko w przedszkolu potrzebuja kilka kompletow do przebrania na wypadek zalania sie woda przy myciu raczek czy ublocenia na podworku. Corka wciaz donosi do szafki przedszkolnej ubranka do przebrania i bierze do domu brudne i mokre, wiec jak widac, potrzeby sa spore, a ceny nowych kosmiczne. Bapcia troche pomaga i dofinansowuje. Niedawno nawet bylysmy w pobliskiej wiosce, gdzie w szkolnej hali gimnastycznej zorganizowano dzieciecy pchli targ. Miejsce parkingowe znalazlysmy obok takiego gostka, no musialam go sfocic.


 Dzieci znalazly sie w raju, ja w piekle, bo musialam pilnowac towarzystwo, zeby nie sciagaly zabawek ze stoisk, a pozniej musialam uzywac calego swojego czaru, zeby chocholy namowic na odlozenie sciagnietych chylkiem przedmiotow na swoje miejsce, jednoczesnie pilnujac smoczka, ktory Zoska w ferworze prob kradziezy odkladala gdzies, by moc werbalnie okazywac swoj zachwyt. Ich matka grzebala w towarze, wiec nie miala czasu. Bapcia zas nosila ich okrycia wierzchnie, zeby sie dziatwa nie spocila, sama pocac sie nadmiernie podczas gonitw i uwazania na oddalajacy sie nie zaplacony towar. Bapcia dostala zeza rozbieznego, zeby moc ogarnac obydwoje, bo nie zawsze rabowali zgodnie w jednym miejscu, cale szczescie, ze bylismy pod dachem i w jednym pomieszczeniu, ale i tak bylo latwo o znikniecie dziatwy z pola widzenia. Junior latwiej dawal sie namowic na oddawanie lupow, z Zoska szlo trudniej, dwie rzeczy bapcia musiala sfinansowac, bo Zoska nie wyrazila woli zwrotu. Po tychze atrakcjach udalysmy sie na szkolny plac zabaw, zeby chocholy wymeczyc do konca, choc i nam juz nic nie brakowalo, same bylysmy padniete. Bapcia nawet odniosla czesc zakupow do auta, bo zaczelo byc nam za ciezko, a w tym czasie mama zabrala dzieci na ciasto, poczestunek bowiem zorganizowali rodzice i sprzedawali po wyjatkowo dostepnych cenach.




 Na drugim zdjeciu Zoska z rabnietym telefonem, za ktory bapcia musiala wybulic cale 2 euro, zas Junior zostal obdarowany ciezarowka pasujaca do klockow, ktore bapcia kupila mu na poprzednim pchlim targu. Bedzie te klocki transportowal po mieszkaniu. 
 Kilka dni wczesniej chocholy zostaly zabrane do teatrzyku kukielkowego, ale stwierdzilysmy z corka, ze sa na teatrzyk jeszcze za male, troche sie nudzily, wiec tym chetniej po przedstawieniu wyzywaly sie na placu zabaw, podczas gdy my z corka troche marzlysmy stojac i obserwujac ich harce.





  Kazda szkola dysponuje tutaj placem zabaw, mozna wiec po przedstawieniach czy zakupach na pchlich targach zabrac dzieciaki na dobicie. Po takich atrakcjach trzeba tylko uwazac, zeby nie zasnely w samochodzie, w domu szybka kapiel i spia snem glebokim do nastepnego rana, a ich mama mialaby czas dla siebie, gdyby sama nie byla zmeczona. Bapcia zreszta tez, ledwie moze dobic do 22.00, bo wczesniejsze pojscie spac skutkowaloby wyspaniem sie juz okolo polnocy, trzeba wiec dotrwac. A potem do lozka rozgrzanego juz przez Toyke. 
 Chce Wam jeszcze pokazac, jak sucz wyglada przez okno, kiedy wychodzi sie z domu bez niej. Koty maja latwiej, bo mieszcza sie na parapecie w calosci, maja tam nawet kocyk i wyleguja sie na zmiane. Toyka ma gorzej, bo balkon jest ogrodzony szczelna scianka, wiec przez drzwi balkonowe nic nie widac. Musi wiec wygladac ponad ta scianka i robi to tak:
 

  Kiedy parkuje auto, juz widze z ulicy wystajaca psia glowe ponad porecza balkonu.
 

13 listopada 2024

Boszszsz... co za wstyd!

 Ja naprawde przestaje sie dziwic ludziom, ktorzy choc przez cale zycie sympatyzowali z lewa strona sceny politycznej, nagle zaczeli zwracac swoje sympatie ku prawicy. I nie, nie zmienili swiatopogladu, oni nadal sa lewicowi, ale jednoczesnie nie tylko przestali popierac lewicowe rzady, ale poprzez zaglosowanie na opozycje chcieli wyrazic swoj gwaltowny sprzeciw wobec ich polityki. Bo normalna krytyka nie pomaga, malo tego, w niektorych panstwach jest wrecz zabroniona za sprawa ostrej cenzury i penalizacji krytycznych wypowiedzi. Socjalisci nie potrafia inaczej bronic swoich stanowisk, jak oskarzaniem opozcji o nazizm, rasizm i faszyzm, co moze w innych panstwach nie odgrywa znaczacej roli, ale w Niemczech jest to bardzo powazne i mocne oskarzenie, zwlaszcza ze tego typu ciagoty sa tu prawnie zakazane. 
 Za to nasz zielono-socjalistyczny rzad ma daleko z tylu jakiekolwiek poprawne zachowania, choc przeciez poprawnosc polityczna maja teoretycznie w herbie. Tak, wymagaja poprawnosci od innych, tylko nie od siebie. Ostatnio tak sie skompromitowali, ze stali sie posmiewiskiem calego swiata. Bo otoz... jak wiecie, rzad niemiecki sie rozlecial, koalicjant poszedl sie bujac wyrzucony na zbity leb przez kanclerza, a poszlo o kredyt, ktory rzad chcial zaciagnac, bo pod koniec roku braklo srodkow w panstwowej kasie. Trudno sie dziwic, skoro pieniedzmi niemieckich podatnikow uszczesliwia sie caly swiat i wieksza jego czesc zaprasza na darmowy pobyt, darmowy dla gosci oczywiscie, nie dla gospodarzy. Sprzeciwil sie temu minister finansow, za co zostal wyrzucony z rzadu, a w parlamencie pozostal rzad mniejszosciowy. Procedury sa takie, co stoi jak wol w konstytucji, ze tenze rzad ma 60 dni na zapytanie o wotum zaufania i w razie odpowiedzi negatywnej na rozpisanie wczesniejszych wyborow. 60 dni, nie 60 dni roboczych, a 60 dni ogolnie. Dwa miesiace. Normalnie do zrealizowania, co poczatkowo potwierdzila federalna komisarz d/s wyborow Ruth Brand, ale za kilka dni zaczela nagle stekac, ze papieru jej zabraknie do wydrukowania kartek wyborczych. Na co Polska dowcipnie zaproponowala dostarczenie brakujacego papieru. Co za blamaz! A chodzi wylacznie o to, zeby rzad mogl sobie jeszcze porzadzic i byc moze poszkodzic troche dluzej, zaciagnac ten kredyt, za sprawa ktorego sie posypal, no slowem nielatwo odkleic przyspawane dupy od stolkow w Bundestagu i pozegnac sie z tlustymi pensjami, wiec robi sie wszystko, zeby zamiast zakonczyc ten polityczny horror, zrobic z niego horror bez konca. Bo kanclerz wymyslil sobie , ze wotum zorganizuje w styczniu, a wybory ewentualnie w marcu, bo po drodze sa swieta i sylwester. Tyle ze potem jest wielkanoc, zielone swiatki, sezon urlopowy, wiec mozna tak odwlekac wybory w nieskonczonosc, a przeciez wiekszosc Niemcow chce konca tego zalosnego rzadu, ktory doprowadzil panstwo na skraj bankructwa i nie radzi sobie z przestepczoscia. Koalicja rozwiazala sie w dniu wyborow w USA, a wiec 5 listopada, co znaczy, ze wybory powinny byc rozpisane do poczatku stycznia, a w grudniu po drodze mialoby miec miejsce wotum. 60 dni, przypominam. Czym jeszcze ci nieudacznicy zechca zawstydzic panstwo i wystawiac je na posmiewisko, byle dluzej grzac dupy u wladzy? Nie widac niestety konca tej groteski, bo teraz okazuje sie, ze papieru jest dosyc, ale cos tam innego stoi na przeszkodzie. Mnie juz robi sie niedobrze i przypomina mi to powolanie w Polsce rzadu na dwa tygodnie, zeby moc jeszcze dokrasc i zostawic kase panstwa dla nastepcow pusta, skoro nie udalo sie pisdzielcom ani wygrac, ani sfalszowac wyborow.

11 listopada 2024

Dzieje sie

 Ostatnie dni, a nawet tygodnie byly pelne napiec, duzo sie dzialo, zarowno w moim prywatnym zyciu, jak i w Niemczech i na swiecie. Ubiegly tydzien stal pod znakiem szczepien, od wetki dostalam kartke pocztowa z pieskiem, przypominajaca, ze nadszedl czas szczepienia kotow. Z nimi chodze na szczepienie co dwa lata, bo po pierwsze nie chce czesciej narazac biednej starej Miecki na stres, a po drugie moje koty sa niewychodzace, chociaz oczywiscie Toya moze im przywlec z dworu jakis niechciany prezent. Powiedzialam o tym wetce, zgodzila sie, ze nie trzeba kotow meczyc co roku, ale ta kartka wydala mi sie za szybka, przeciez dopiero co szczepilam te futra, moze wiec wetka zapomniala... Siegnelam do ksiazeczek szczepien, ale rzeczywiscie koty byly szczepione dwa lata temu. Przerazilo mnie tempo, w jakim czas uplywa, dalabym sobie glowe uciac, ze to bylo w ubieglym roku. Znow wiec czekalo mnie wielkie wyzwanie logistyczne, zabawa w chowanego, wrzaski Miecki, podstepne jej pakowanie do torby i dopiero wtedy przynoszenie z piwnicy transporterka Bulki, a potem sluchanie przez cala droge lamentow tej starej czarnej maupy. Ale nie tylko, bo tym razem do choru dolaczyl Bulczyk, po raz pierwszy w swoim chudym zyciu, obydwie spiewaly mi w aucie, tyle ze Miecka porykiwala jak miniaturowy lew, a Bulka popiskiwala cichutko jak myszka, mialam wiec stereo. Bulka to zawsze sie cieszy z wycieczek, niewazne nawet, ze do weta, ona jest otwarta na zwiedzanie swiata, sama sie pakuje do transporterka i doczekac nie moze wyjscia z domu. Obie schudly, bo zawsze bylo tak, ze Krulova wazyla dwa razy tyle co Ulicznica, 5400 i 2700. Teraz Miecka wazy 4600, a Bulka 2450, jakby kiedykolwiek za duzo wazyla, zawsze byla chudziutka, a teraz szkielecik, a zjada sporo, bo tylko ona lubi mokre jedzenie, Miecka nie tknie i cale swoje kocie zycie jest na suchym. Miecka schudla, bo ma nadczynnosc tarczycy, ale dlaczego ten maly lobuziak traci na wadze, to nie wiem. Wetka kazala sie nie martwic, mowi ze to jest w normie, a kot zdrowy jak ryba.
 Nastepnego dnia poszlysmy sie szczepic z mama do rodzinnej, od razu przeciw grypie i covidowi, bo po co sie rozdrabniac i przychodzic po dwa razy. Niestety dzien wczesniej mama znow przewrocila sie w domu, idac do lazienki. Jak zawsze trzymala sie rollatora, bo od poprzedniego upadku nawet po domu chodzi trzymajac sie oburacz. Podobno zakrecilo sie jej w glowie, ale tym razem osunela sie po scianie, wiec mam nadzieje, ze nic strasznego sie nie stalo, ale obserwujemy, w kazdej chwili gotowi jechac na sor. Nie wiem, czy  nie bedzie dla niej bezpieczniej poruszac sie nawet po domu na wozku w pozycji siedzacej, ale na razie mama nie chce. 
 A na swiecie dzieje sie, USA wybraly i nie rozumiem tego placzu, to jest ich sprawa, ich prezydent, ich przyszlosc i jesli cos pojdzie nie po mysli, beda mogli miec zal wylacznie do siebie. Jak Niemcy, ktorzy dali sie oczadzic opowiesciami o koncu swiata, koniecznosci jego ratowania i klamstwami o autach elektrycznych, klamstwami, ze sprowadza tu nam sily fachowe do roboty i te sily beda w pocie czola tyrac na nasze emerytury. No i wybrali socjalistow i zielonych, a ze nawet ta koalicja nie miala wymaganej wiekszosci, to sobie wzieli do kompletu trzeciego koalicjanta z fdp i zaczelo sie dziarskie rujnowanie gospodarki, szastanie pieniedzmi podatnikow po calym swiecie, kosztem wlasnej budzetowki. Kasy puste, przestepczosc jak nigdy wczesniej wysoka, widmo pracowania do 70-tki, bo sily fachowe ani mysla sobie rak brudzic praca, cenzura, dyktatura, liczba bankructw przekracza ludzkie pojecie, politycy nie majacy pojecia o polityce, slowem bagno i xujoza. Minister finansow, ktorym byl polityk fdp, zaczal wyc na alarm, to go kanclerz zwolnil i wyrzucil na zbity pysk, podobnie jak innych ministrow z jego partii i obsadzil wakaty zielonymi. No pogratulowac! Ale tak demokratycznie wybralismy, to tak mamy i bedziemy miec jeszcze najkrocej do marca, bo najpierw w styczniu rzad wystapi o wotum zaufania dla tych resztek zalosnych dyletantow politycznych, a dopiero w marcu moze byc mowa o rozpisaniu wczesniejszych wyborow. I nie, nie macie sie co obawiac, ze zwyciezy afd, pewnie slupki troche im pojda w gore, ale Niemcy jeszcze mysla poprawnie, wiec najprawdopodobniej zamienia sie wiodace partie miejscami, jak to ma miejsce od lat, podobnie zreszta jak w USA, raz demokraci, raz republikanie, a u nas raz chrzescijanscy demokraci, raz socjalisci, a obie opcje biora sobie zielonych na koalicjantow, wiec nic praktycznie sie nie zmieni. Bradzo trafnie skomentowal sytuacje Tomasz Lis:
 "To nie jest wynik wyborow dobry dla Ameryki, zachodu Europy, Ukrainy i Polski. Zapadl jednak werdykt zgodny z wola Amerykanow i trzeba to po prostu uszanowac. Ameryka nie chce prezydentki, czarnoskorej kobiety, woli skazanego przestepce, oszusta, klamce i seksiste. Jej prawo, moze miec Polska Dude, to Ameryka moze Trumpa. Wiekszy kraj, wiekszy rozmach. Z Ameryka i tak musimy trzymac. Z taka jaka jest. Innej  nie ma."
 A pisiorom jakos nie przeszkadza wygrana rudego faceta, ktorego dziadek byl Niemcem. Dziwne to.
 Jedyne, co ja moge, to oddac w najblizszych wyborach glos, a na nic wiecej nie mam wplywu i musze sie dostosowac, musze respektowac wybor wiekszosci, chocby byl to wybor na wskros nietrafiony i nie po mojej mysli. Bo na tym wlasnie polega demokracja, a Trump zostal demokratycznie wybrany i nie pomogly naginane sondaze, ze prowadzi Harris.
 I jeszcze cytacik na koniec:
 Gdyby wybory zmieniały cokolwiek, to politycy dawno by je zdelegalizowali.
                                                                                  Janusz Leon Wiśniewski, Bikini
 
 

09 listopada 2024

Jezus pan i konfederacje!

 Smieszy mnie zawsze, kiedy osoby uwazajace sie za katolikow, zapewniaja gorliwie, ze nie wierza w kosciol ani w ksiezy, tylko w boga. Wierzyc to mozna jedynie w cos, czego nie mozna naukowo udowodnic, czego nie mozna zobaczyc, uslyszec, posmakowac, dotknac czy powachac. Nie musza wiec wierzyc w kosciol (budynek, swiatynie czy tez organizacja, w tym przypadku przestepcza) czy ksiezy (zwyklych ludzi uzurpujacych sobie prawo do decydowania o zyciu parafian. Tak przy okazji definicja slowa "parafianin" to: "osoba należąca do wspólnoty parafialnej, zamieszkująca na terenie administracyjnie przynależnym do niej. Dawniej w sposób prześmiewczy określano tak chłopa, człowieka prostego i niewykształconego."), bo tych mozna zobaczyc, uslyszec i niewazne, ze wszystko w nadmiarze, gdyz jest ich pelno w zyciu wszystkich obywateli, za duzo, choc ich rola jest siedziec w kosciele i odprawiac swoje gusla, a nie mieszac sie do wszystkich i wszystkiego. Reasumujac, wierzyc sobie mozna w boga i wszystkie jego nieudowodnione cuda, podobnie jak we wrozki, krasnoludki elfy i trolle. Natomiast kosciol i kler mozna akceptowac albo nie, poddawac sie ich indoktrynacji, manipulacji i nachalnej propagandzie. Niedawno uslyszalam ciekawostke, ktorej autorem byl nie kto inny jak wlasnie ksiadz katolicki z Polski. Otoz zdradzil on, czego ich ucza w seminariach, a co ja juz od dawna intuicyjnie wyczuwalam i podkreslalam, ze we wczesniejszych relacjach z przedstawicielami kleru (teraz juz nie mam z nimi do czynienia, choc wystarczy mi widziec czasem ich wystepy w mediach) mialam nieodparte wrazenie, ze kazdy klecha traktuje mnie jak idiotke, istote bezmyslna, tak z wyzszoscia i z poblazaniem. Wiekszosc osob, szczegolnie kobiet, tego nie wychwytuje, poddaja sie tej zawoalowanej pogardzie, bo sa do niej praktycznie od urodzenia przyzwyczajeni. Wspomniany ksiadz wyjawil mianowicie, ze wlasnie seminaria ucza klerykow tego myslenia za parafian, wskazywania im drogi, jaka kosciol dla nich przewidzial, bez zbaczania z niej ani o milimetr. To trwa nadal, czego dowodem moze byc straszenie dzisiejszych krytykow kosciola grzechami, niedopuszczeniem do bierzmowania, koniecznoscia spowiadania sie z udzialu w protestach czy absencji na nabozenstwach. O ile ludnosc ze wsi i malych miasteczek, niewyksztalcona, za to pobozna, jeszcze sie na to moze lapac, tak znakomita wiekszosc ludzi wyksztalconych, majacych staly dostep do prawdy, ktora rozpowszechnia internet, a w szczegolnosci ludzie mlodzi i bardzo mlodzi, u ktorych kler nie ma najmniejszych szans zostac autorytetem, wymyka sie klechom z chciwych lap. Co gorsze, nie wystarczy im przestac chodzic do kosciola, olac sakramenty i cala te hipokryzje, oni chca wiecej, chca oficjalnie odciac sie od tej chciwej hydry i, wbrew wszystkim szykanom i utrudnieniom, chca dokonac aktu apostazji. Juz coraz wiecej rodzicow nie idzie droga "ochrzcze, a jak bedzie dorosly, to sam zadecyduje", lecz "nie ochrzcze, a jak bedzie chcial zostac ochrzczony, niech zrobi to swiadomie jako dorosly". Coraz wiecej ludzi chce byc chowanych bez ksiedza, zwlaszcza ze swieccy mistrzowie ceremonii nie tylko odprawiaja ja z wiekszym pietyzmem i szacunkiemn dla zmarlego i rodziny, ale sa znacznie tansi. Jeszcze wiec takie jedraszewskie (to nie nazwisko, ale grupa niereformowalnych klechow) dziamgaja arogancko i strasza, jeszcze rydzyki wyszarpuja co sie da, opowiadajac przy tym, ze duszyczki wiezione sa w kondomach, ale czesc nieco bardziej pokornych klechow wystosowala juz petycje z wnioskiem o opamietanie. Widac utargi z tacy na tyle sie zmniejszyly, ze uznali, iz okazanie pokory nie zaszkodzi.  
Kler moze na swojej pysze mocno sie poslizgnac i wiele przegrac, gdyz, wedle przyslowia, kroczy ona przed upadkiem.

A tak na koniec: Jezus pan i konfederacje. Kto wie, ten bedzie wiedzial. A dla nieuswiadomionych:
 

 No nie da sie ukryc, ze to ksiazkowy przyklad parafianki.

07 listopada 2024

Najlepszego!

 W tym roku 7 listopada wypadl miedzy dniami, w ktorych publikuje normalne posty. To dzien urodzin Tereni Australijskiej. Ktorych? Nieodmiennie 25-tych, podobnie jak ja, innych nie obchodze, nasze liczniki zatrzymaly sie na tej liczbie.

Terenia, niech kazdy nowy dzien przynosi Ci radosc i spokoj. Bo zycie jest jak wino, im starsze, tym smaczniejsze i bardziej wartosciowe. Byle zachowac mlodosc ducha! Badz otoczona miloscia, nos w sobie radosc. Dobrze sie z Toba gada, wiec oby jak najdluzej. Wszystkiego najlepszego!



06 listopada 2024

Byc bogatym

 Ktoregos ranka (mojego ranka) dywagowalysmy sobie mailowo z Terenia Australijska o bogactwie. Zaczelo sie od tego rapera czy kto to tam jest, bo nie nadazam za wszystkimi pchajacymi sie na afisz. On sie nawet jakos nazywa, ale uzywa glownie ksywki Diddy czy jakos tak, bo tez w miedzyczasie zmienial te przydomki. We mnie juz sam jego widok budzi agresje, bo nie znosze takich bezczelnych twarzy, pelnych przekonania o wlasnej wyzszosci i wladzy, jaka zostala im dana za sprawa bogactwa, jakiego dorobili sie buk-wie-na-czym. Za wielkimi pieniedzmi podazaja coraz wieksze i dziwniejsze upodobania, bo szybko nudza sie takie "normalne" mozliwosci, jakie mozna sobie kupic za duze pieniadze. Taki nowobogacki zwiedzil juz caly swiat, przemieszczajac sie albo klasa biznes liniowych samolotow, albo prywatnymi jetami, albo autami kosztujacymi majatek. Ile mozna kupowac sobie butow czy torebek za setki tysiecy dolarow, miec na skiniecie palcem wszystkie piekne dziewczyny, po jakims czasie zaczyna to nudzic i taki palant szuka nowych, bardziej ekscytujacych doznan. A ze w miedzyczasie zdazyl poznac i zaprzyjaznic sie z wiekszoscia swiatowej elity, ma poczucie bezpieczenstwa i bezkarnosci. Z tym bezpieczenstwem to roznie bywa, o czym przekonal sie pewien Jeffrey, ktory goscil na wlasnej wyspie glowy koronowane i innych wladcow swiata. Jemu tez musialo sie wydawac, ze majac takie znajomosci, pozostanie na zawsze bezkarny. Zapomnial chyba tylko o jednym, ze mozni tego swiata bardziej zadbaja o wlasne bezpieczenstwo i dobre imie niz o jakiegos alfonsa, ktory dostarczal im nielegalnych rozrywek. No i biedak powiesil sie w wiezieniu, juz niczego nie bedzie mogl zeznac, nie bedzie mogl miec nadziei na zwolnienie czy uniewinnienie, majac wiedze o wielu poteznych i majacych wielka moc sprawcza postaciach. Dlatego Diddy tak bardzo jest w areszcie chroniony, bo cos mi mowi, ze on tez wie wiecej niz ktokolwiek z nas bylby w stanie sie domyslac. Przerazaja mnie zarzuty przeciw niemu, sa po prostu niewyobrazalnie straszne. Czy ten czlowiek nie mial w ogole sumienia? Niewolnictwo, handel ludzmi, pedofilia, handel narkotykami, zboczenia najgorszego kalibru.
 Potem dyskusja skrecila na nasze bogactwo czy ubostwo, zastanawialysmy sie, ile trzeba by miec, zeby przestac czuc sie bezpiecznie. U Tereni wiekszosc sasiadow zostawia auta otwarte i kluczyki w stacyjkach, chca uniknac nocnej wizyty straumatyzowanych uchodzcow w poszukiwaniu kluczykow od auta, ale uzbrojonych w noze i kije bejsbolowe. U mnie podobnie, nikt nie jest teraz bezpieczny, choc w moim przypadku trudno mowic o moim bogactwie, bowiem w drabinie spolecznej tkwie tylko lekko ponad bezdomnymi beneficjentami zasilku socjalnego, ale mam telewizory czy lapka, wiec dla niektorych jest po co sie wlamywac. Moje miasto to miasto uniwersyteckie, jest masa studentow i swiadomych klimatycznie ludzi, wec przemieszczaja sie na rowerach, ktore to rowery sa notorycznie kradzione, zwlaszcza te elektryczne. Wiele z nich ma gps i policja wie, gdzie sie znajduja, zanim nie pojada w transporterze najczesciej do Rumunii czy Bulgarii, ale nic nie moga zrobic bez nakazow i procedur. Zlodzieje to wiedza i kradzieze kwitna. Tak wiec mozna okrasc praktycznie kazdego, tu nie trzeba miec milionow. Niemniej chcialabym miec tyle, zeby mnie bylo stac na dom i zebym nie musiala martwic sie przed pierwszym, ze moze nie wystarczyc, zebym mogla pojezdzic po swiecie i pozwiedzac, a nie musze mieszkac w Ritzach czy Hiltonach, zebym miala nowy sprawny i oszczedny samochod i zebym mogla na luzie pomagac zwierzetom. Ja naprawde nie potrzebuje wiecej. No ale zawsze trzeba uwazac i nie afiszowac sie za bardzo, bo zlo nie spi. Zawsze tez trzeba uwazac w sieci, bo tam tez nie brakuje wyspecjalizowanych, za to malo widocznych zlodziei, czyhajacych na nasze konta bankowe. Sposobow na uwolnienie nas od wlasnych dobr jest niestety bardzo duzo, a zlodzieje nie stoja w miejscu, ksztalca sie, ulepszaja metody i zawsze jakos pozostaja krok przed nami i policja.
 

Wiosenne emocje

  Szczesliwie doczekalismy konca marca, jutro prima aprilis, wiec uwazajcie i nie dajcie sie zaskoczyc i oszukac. Mnie raz udalo sie pieknie...