Zeby nie myslec za duzo, choc to nielatwe, bo mysli klebia sie wbrew mojej woli niemyslenia albo zajecia umyslu czyms gównianie banalnym, byle wesolym, odmózdzajacym. Nie moge w takim stanie czytac ksiazek, bo mysli stale uciekaja mi w calkiem innym kierunku, czytam jedna strone kilka razy, a i tak nie wiem, o co chodzi, wiec ciskam ksiazke do kata, niech lezy i czeka na lepsze czasy, na lepszy stan mojego umyslu. Latam sobie po blogach, na krotkich wpisach jeszcze jestem w stanie sie skupic, nie czytam pseudo intelektualnych wykwitow, nie wiem po co w ogole pisanych, chyba zeby podniesc poziom samozachwytu. Na kilku blogach polityka, polska, niemiecka, swiatowa, czesto niezgodna z moimi pogladami, jakas bezmyslna czolobitnosc w stosunku do, nie boje sie uzyc sformulowania, przestepcow politycznych, niedouków, pólglówków, hipokrytów, klamców. Jakis taki kompletny brak obiektywizmu i wierzyc sie nie chce, ze te wszystkie farmazony pisane sa smiertelnie powaznie. Nie czytam dalej, nie mam wplywu na glupote i slepote innych, wiec po co mialabym sie niepotrzebnie denerwowac.
Scrolluje dalej, co rusz pokazuja mi sie na roznych platformach te same wiadomosci, te same sensacje, ktorych autorzy uznali, ze caly swiat jest ciekaw epidemii rozstan wsrod celebrytow. Bo oto Bozenka z Klanu (przypadkiem wiem, kto to jest, bo troche tego badziewia ogladalam) wygonila z domu meza i nawet nie wiem za co, bo lece po samych tytulach, nie chce mi sie klikac, zeby poznac prawde Bozenki. Podobnie nie tak dawno inna gwiazdka seriali, Kasia, ktora robila za gwiazde w Tancu z gwiazdami i tamze poznala swojego tanczacego meza, po krotkim czasie wdala sie w ognisty romans z kolega z pracy, mezowi rosly w tym czasie rogi, zas wiarolomna zona pojechala z kochasiem modlic sie do Jerozolimy. Internety trzesly sie swego czasu od wspolczucia pewnej gwiazdce, ktora meska gwiazdka zostawila na lodzie z brzuchem, choc przedtem falszywie brali slub, oczywiscie koscielny, a jakze. No ale nic nie przebije dramy, jaka serwuje ostatnio pewne nieslychanie bezczelne dziewcze z USA, ktore usiluje robic kariere rowniez w Polsce, zostawione na lodzie przez swojego milionera. Czymze bedzie teraz klula w oczy zazdrosne o dolarsy kolezanki ze starego kraju? Piec lat wytrzymala podobno w przemocowym zwiazku z facetem kolo 60-tki, czego sie nie robi dla zielonej waluty. Znow nie chce mi sie klikac i wdawac w szczegoly, wiec nie bardzo wiem, kto kogo pognal na drzewo, moge sie tylko domyslac.
Dlaczego o tym pisze. Bo wspolczesne dziewczyny nie certola sie, nie trzymaja jednych spodni, sa o niebo bardziej samodzielne i samostanowiace od kobiet z moich rocznikow. Moje rowiesniczki maja wiecej cierpliwosci, wytrzymalosci i jesli maz nie jest ewidentnie przemocowcem czy alkoholikiem, to one ciagna te zwiazki, choc sa w nich nieszczesliwe, niedoceniane, traktowane podmiotowo, bez naleznego szacunku. Jak ja. Czasem zazdroszcze tym celebrytkom, gwiazdkom, ze maja odwage, ale one sa jeszcze mlode, maja zycie przed soba, maja sile postawic wszystko na glowie, maja srodki na budowanie wlasnej egzystencji od nowa. A mnie wychowano, ze mam sie cieszyc tym, co mam, bo moze byc gorzej. Nie mam w sobie tej zylki ryzykanta, ktory bez dlugich przemyslen stawia wszystko na jedna karte i wie, ze moze byc tylko lepiej. Ja nie wiem, ja boje sie ryzykowac.
Nic tylko siedzieć w internecie i scrollowac, a można tak bez końca. Czy to nie jest uzależnienie ? Nie, nie robię tego, nawet nie wiedziałam że macie już to słowo w polskim języku. Zupełnie inaczej poruszam się po internecie, zawsze jestem u Ciebie, na Twoim blogu, odwiedzam kilka innych od czasu do czasu. Zawsze wchodzę na australijski Sky News, mam politykę i mam porównanie z głównym nurtem medialnym z TV, no i dowiaduje się co chce akurat wiedzieć pytając wujka Google, lubię posłuchać muzyki z Succession, no i pare innych utworów.
OdpowiedzUsuńA powiedz mi, co ja mam robic, kiedy pogoda nie sprzyja spacerom, a w domu nie ma sie do kogo odezwac? Potrzebuje jakiegos oglupiacza, bo w przeciwnym razie moglabym sie tylko powiesic.
UsuńZapominam o polskich wiadomościach, ploteczkach, nic takiego nie pokazuje się, nie mam żadnych wiadomości o polskich celebrytach czy światowych, mało mnie to interesuje, czasami coś dotrze do mnie o Meghan & Harry czy o jakieś innej parze. Poza tym każdy sobie żyje jak chce, nie wiem czy to trzeba mieć odwagę zmieniać swoje życie, rozchodzić się, trzeba po prostu chcieć, myślę że Ty nie do końca tak myślisz żeby coś zmieniać.
OdpowiedzUsuńNie mam juz praktycznie niemieckiej telewizji, bo zlikwidowane te "przymusowa, za ktora placilismy w czynszu, a kazda inna jets platna, wiec nie chce mi sie brac, skoro i tak mam niewiele czasu na ogladanie, a brac tylko po to, zeby obejrzec niemiecki dziennik, to nie musze, mam potrzebne wiadomosci w internecie. Mam za to polska, gdzie ogladam wiadomosci i czasem jakies programy popularno-naukowe, choc ostatnio niewiele.
UsuńMysle od dawna o zmianie, raz kiedys, juz tutaj, odwazylam sie wniesc sprawe, to mnie wyblagal, zebym ja wycofala, czego zaluje do dzisiaj.
To rzeczywiście wygląda że bardzo chcesz rozejścia. Działaj, Ty nic nie ryzykujesz w tym sensie że może być gorzej, tylko zyskasz, bo będziesz miała spokój mentalny.
UsuńMusze tylko jakos zebrac sily, a o to najtrudniej. Ja naprawde nie mam sily wstac z lozka, zrobic terminu do lekarza, no na nic.
UsuńNie czytam plotkarskich stron, bo mi się nie chce. Polityka? Tylko wtedy, gdy wiem, że dotyczy się mnie bezpośrednio. Wolę włączyć sobie muzykę z dawnych lat na YouTube, jak jestem w domu i usiąść do malowania na tipsach. Jesteś bardzo zmęczona domem i wszystkim, co dzieje się wokół Ciebie. Ciut jest do Ciebie za daleko, żebym mogła potrzymać Cię za rękę, więc przytulam wirtualne. Byle do wiosny...
OdpowiedzUsuńTo juz przestalo byc zwykle zmeczenie, ja osiagnelam w zyciu sciane, nie ma ani kroku dalej, a tego, co jest, ja nie wytrzymam.
Usuńpo kwadransA jakieś zajęcia manualne? Druty, szydełko, maszyna do szycia? Albo książki do kolorowania, wersje dla dorosłych? :-) Próbowałaś? Ja pierwszą kupiłam trochę nieświadomie, bo szukałam notesu. No i znalazłam, odpowiedni rozmiar, w czarnej oprawie, dość gruby, niestety zafoliowany więc nie widziałam co jest w środku, a że często jestem dość wyrywna, więc do kasy i bye-bye. Dopiero w domu rozpakowałam i ZONK :-))) Następnym razem dokupiłam kredki, takie najtańsze, za funciaka i... zaczęłam sobie kolorować 😄😄 Trochę głupia sytuacja, bo stara baba i kredkami się rajcuje, najpierw z partyzanta, kiedy nikt nie widzi, ale teraz już mam inne podejście - świadomie odkładam telefon kiedy czuję, że za mocno mnie wsysa, biorę mój notes-nienotes, wybieram na chybił trafił jakąś stronę i ie nowa ja! 😉🙃
OdpowiedzUsuńKiedys malowalam, dziergalam, szylam, bylam bardzo kreatywna, teraz moja kreatywnosc konczy sie na scrollowaniu. Nie mam ochoty niczym sie zajmowac. Nie mam na to sily.
UsuńMożesz skasować mój pierwszy komentarz? Chciałam skopiować na wszelki wypadek i coś mi szyk poprzestawiało... Tak to wygląda pisanie na telefonie... 😖
OdpowiedzUsuńDlatego wlasnie nie znosze korzystac z internetu w telefonie, a juz w ogole nie umialabym obslugiwac bloga. Jedyne, co jeszcze umiem, to odpowiedziec na komentarz, ale podziwiam tych blogerow, ktorzy swoje blogi obsluguja z telefonu, pisza nowe posty, publikuja, wklejaja zdjecia ja nie umiem.
UsuńNo ja też wolę większy ekran, ale nie zawsze chce mi się odpalać iPada, a tel. zawsze pod ręką. Ale jeśli muszę zrobić opłaty czy coś kupić to zdecydowanie nie na telefonie :-) Jedynie zdjęcia na IG wrzucam przez telefon, ale tylko dlatego, że mam je bezpośrednio w galerii telefonu, no i wstawiam je dość sporadycznie :-)
UsuńBloga nie prowadzę, bo nie mam nic sensownego do zakomunikowania światu ;-)))
Ja tez nie mam nic do zakomunikowania, ale publikuje ten bezsensowny belkot, troche z nudow, troche zeby sie wygadac. W nadziei, ze moze kogos jednak zainteresuje.
Usuńwiesz Aniu odnosze wrażenie, nieprzyjemne, ze wszystkie te niusowe strony stały sie pudelkami. Nie czytam, nie wchodzę. oczywiście niusy i plotki od zawsze kręciły człowieka. Uwielbiam niusy i plotki z międzywojnia na przykład. Ale one wtedy dotyczyły ludzi znanych i wybitnych, taka subtelna różnica. Jednak brakuje dobrego dziennikarstwa.
OdpowiedzUsuńz powodu mojego dzieciństwa, całe życie o moim życiu, decyduję sama, i gonię facetów i mnie parę razy rozczarowano i porzucono ;-))) nigdy w życiu bym nie mogła być z kimś, kto mnie nie kocha, ja go nie kocham, nie szanuje...mnie nie kręci. choćbym miała spać pod mostem, od męża ja odeszłam, kredyt, kawalerka...dorzucił się.
tak, bardzo mi się ta zmiana pokoleniowa podoba.
Nie trzeba wchodzic na pudelki czy inne tego rodzaju strony, bo praktycznie kazda platforma wali po oczach sensacjami o celebrytach, to sie podobno dobrze sprzedaje, wiec wszyscy rownaja w dol, zeby przyciagnac czytelnikow. Tak trudno jest wyplatac sie z ponad 40 wspolnych lat, dodatkowo trzeba miec na to wszystko sile, a u mnie tego brak. Nikt za mnie tego nie zrobi, a ja nie jestem w stanie.
UsuńNajlepsza rada - nie słuchaj rad. I ja nie zamierzam Ci ich dawać, bo to Ty sama musisz coś DLA SIEBIE zrobić, nikt inny tego nie zrobi. Też kiedyś stanęłam przed ścianą, na dokładkę odpowiedzialna za dzieci. Wybraliśmy niełatwą drogę, warto było. Zrób sobie za i przeciw na kartce - nie jesteś niczyją niewolnicą, chociaż rozumiem to wychowanie - jestem z Twojego pokolenia. Masz odchowane dzieci, a jednocześnie opiekujesz się Mamą. Jeżeli masz taką możliwość i opcję - może nie jest za późno na odejście ze związku? Mam takie głupie motto wypisane w moich złotych myślach z młodości - odważni nie żyją wiecznie, tchórze nie żyją nigdy. Przytulam, z nadzieją, że rozwiążą się Twoje problemy.
OdpowiedzUsuńNa szczescie dzieci sa juz same za siebie odpowiedzialne, ale sa jeszcze zwierzeta i mama. Juz od dawna mam dosc tego wszystkiego, ale brak mi sil do realizacji. Sil i srodkow, choc gdybym ruszyla do przodu, srodki by sie moze znalazly. Najwieksza przeszkoda jest brak sil, pelna niemoc. Dlugo by tlumaczyc, ale przeszkody sie pietrza, a ja jestem sama, bo wsparcia u dzieci nie znajde, u matki zreszta tez. Poza tym jestem tchorzem i rzeczywiscie od dawna juz nie zyje.
UsuńA rozmawiałaś z dziećmi o takiej opcji? Może masz w nich sojuszników, a nawet o tym nie wiesz? Może razem znalazłybyście jakieś wyjście z tej patowej sytuacji? Oczywiście, nie chodzę w Twoich butach, tylko gdybam. Życie i najbliżsi czasem zaskakują.
UsuńRozmawialam o zachowaniach slubnego i uslyszalam, ze jest przeciez stary i chory, a ja mam sie nim zajmowac i dalej tolerowac. To by bylo na tyle jesli chodzi o ich wsparcie.
UsuńPrzykro mi bardzo. Przytulam, bo nic więcej nie mogę. Jak mówiłam - nie chcodzę w Twoich butach :(
UsuńAno. Kazdy jest skupiony na sobie, widzi wlasna krzywde, a ja jestem od wszystkiego i moich bolaczek nie bierze sie pod uwage.
UsuńPostepuje inaczej - o celebrytach, polskich czy amerykanskich nie czytam wogole! Co mnie obchodzi ich zycie i klopoty? Nic a nic - i nie sa dla mnie zadnym wzorem do nasladowania czy zazdroszczenia. Szkoda na nich czasu.
OdpowiedzUsuńMasz skomplikowana i ciezka sytuacje rodzinna moze wiec powinnam rozumiec Twoj sposob na oderwanie sie od rzeczywistosci.
Zycze sil i zdrowia Pantero.
Kiedys tez nie czytalam, teraz potrzebuje odmózdzacza. W zasadzie nadal nie czytam, tylko lece po tytulach.
UsuńTo ja jawię się sobie jako ta młoda gwiazdka 🤣 🤣 🤣, bo dałam radę nie tylko pozbyć się popaprańca, z którym byłam nieszczęśliwa, ale nawet dałam się porzucić innemu, z którym byłam szczęśliwa 🤣 🤣 🤣.
OdpowiedzUsuńMoze wtedy nie bylas jeszcze tak stlamszona choroba, nadmiarem obowiazkow i psychicznym natlokiem. Ja juz raz wnioslam sprawe, to mnie wyblagal o wycofanie, wtedy mialam jeszcze sily do jakiegokolwiek dzialania, dzisiaj juz nie mam.
UsuńAch Pantero. Niektórzy rozwodzą się i po osiemdziesiątce. Jeśli jesteś z nim nieszczęśliwa, to po co cierpieć? Ty jesteś taką dobrą, ciepłą osobą, strasznie przykro i żal czytać Twoje ostatnie wpisy, są tak rozpaczliwie smutne i bez nadziei. Chciałoby się Ci jakoś pomóc, pocieszyć... Zgadzam się ze SJ, Twoje decyzje, Twoje działania. Z drugiej strony sama wiem z doświadczenia, że człowiek zmęczony na śmierć nie ma energii na cokolwiek, nawet gdyby to miało być dla niego dobre i pozytywne. Ale może przyjaciele, no i co że internetowi, mogą troszkę popchnąć we właściwym kierunku i dodać nadziei.
OdpowiedzUsuńJa to wszystko wiem, ale on nie chce sie wyprowadzic, a ja z matka i zwierzetami slabe mam szanse na znalezienie czegokolwiek i urzadzanie sie od nowa. No i wlasnie nie mam juz na nic sily i energii, ja nawet nie umiem sie zmobilizowac zrobic dla siebie terminu do lekarza, a co dopiero stawiac zycie na glowie.
UsuńNie czytuję, bo nigdy mnie to nie interesowało, o życiu celebrytów. To specyficzna grupa ludzi. Czasem się odmóżdżam różnymi grami, ale głównie takimi trenującymi spostrzegawczość. Bardzo dużo czytam, ostatnio dorwałam się do pracy naukowej "Historia Żydów" - ciekawe, ale ma jeden feler - szalenie dużo informacji i to bardzo szczegółowych. Dla "odsapnięcia" od rzeczy poważnych "dziabię" czasem coś na szydełku lub drutach. Albo robię jakiś "biżutek" koralikowy. Dzięki temu wszystkiemu udało mi się w końcu jakoś pogodzić ze świadomością, że męża już nie ma. Trochę długo to trwało by po 55 latach razem zaakceptować stan aktualny. U mnie dziś już tylko 10 stopni, ale za to świeci słońce!
OdpowiedzUsuńPisalam juz wyzej, ze kreatywnosc dawno sie u mnie skonczyla, ani malowanie, ktore kiedys tak lubilam, ani rymowanie, ani tym bardziej czytanie - nic nie zatrzyma mojej uwagi, jest zle, bardzo zle, a perspektywa, ze moze byc tylko jeszcze gorzej, obezwladnia mnie kompletnie. Jestem przerazona swoim stanem.
UsuńTak sie zastanawiam, na Twoją sytuacją... Pozwoliłam sobie przeczytać rozmowę z SJ. Nie sugeruj sie tym co mówią córki, bo im jest wygodniej, że nie będą miały obowiązku opieki nad ojcem , bo Ty to za nich (z) robisz.
OdpowiedzUsuńCo ja bym zrobiła ? Zadała sobie pytanie : co bym zrobiła wtej sytuacji gdybym miała siłę i była bez lęku? Co mogę teraz zrobić będąc bezsilna, aby przybliżyć rozwiązanie tej sytuacji w sposób jaki pragnę? np. szukanie osobnego lokum, orientacja w cenie, itp. wybór hipotetycznego miejsca, może wystarczy czasowe oddzielenie ?
Gdy podejmujesz jakiekolwiek działanie ( myślenie o tym) dostajesz wtedy posrednio lub bezpośrednio z otoczenia wskazówki, które pokażą czy to o czym myślisz jest właściwym wyborem. To będzie przypadkowa rozmowa z kimś, przeczytana informacja itd. od świata zewnętrznego. Jedyne co masz zrobić to być na nie uważna. Reszta rozwiąże się z czasem. wtedy znajdziesz siłę na pójście swoją drogą. Masz teraz czas na przemyślenie wszelkich ewentualności, na co musisz się przygotować. Tyle mogę ...
.
Pewnie gdybym nie chorowala na te smieszna chorobe, ktorej nie widac, a ktora potrafi zabic, moze mialabym wiecej sily i ewergii na przemeblowanie zycia, poszukanie czegos, co uwolniloby mnie od tego calego balastu. I tak, masz racje, ze corki obawiaja sie, ze opieka nad ojcem moglaby spasc na nie, a one nawet nie zdaja sobie w najmniejszym stopniu sprawy, co dalej nastapi i co juz sie dzieje. Zreszta one maja swoich problemow dosyc, zeby jeszcze brac na grzbiet moje.
UsuńTo niekoniecznie są tylko Twoje problemy. To jest też ich powinność, niezależnie od tego, jakie mają swoje problemy. I Ty dobrze o tym wiesz, tylko jesteś Matka Polka. Amen. I nie chcesz za skarby świata pokochać samej siebie. Nie obrażaj się, ja to tak widzę. Czasem w życiu trzeba być egoistą, by ocalić siebie.
UsuńJa siebie nienawidze, tatus mi wmawial w dziecinstwie, ze jestem gowno warta i tak mi zostalo gdzies w glebi jestestwa do dzisiaj. Bylam niekochanym dzieckiem, jestem niekochana dorosla.
UsuńAlgorytm pokazujący ploteczki celebryckie na szczęście mnie omija i nie widzę takich "newsów". Pokazują mi się natomiast filmy o adoptowanych psach. Prawda, że lepiej na tym wychodzę? :-D
OdpowiedzUsuńNo nie wiem... Kiedy widze takie biedne psy w schroniskach, zaraz bym wszystkie brala i adoptowala, wiec lepiej i zdrowiej dla mnie nie ogladac. A celebrytow nie mam ochoty przysposabiac, sa mi obojetni. :)))
UsuńOglądam filmy o adoptowanych psach. To ogromna różnica :-D
UsuńA tak, te juz adoptowane wygladaja na bardzo szczesliwe.
UsuńMocno Cię przytulam i sił życzę aby to sobie jakoś poukładać i nie dać sobie na głowę wchodzić.
OdpowiedzUsuńDzieki, Luska.
Usuń