07 lutego 2021

Jestem sadystka?

 

Poszlo o to zdjecie, ktore kilka dni temu zamiescilam na fejsbuku. Komentujacych bylo sporo i nikt nie pochwalil nowej umiejetnosci Toyki, za to na moja glowe posypaly sie niby zartobliwe inwektywy, ze jestem sadystka. I o ile te pierwsze odebralam jeszcze jako dosc dosadny zarcik, tak nastepne juz mnie bolaly. 
Jak trudnym psem byla Toyka, wiecie sami, byliscie ze wszystkim na biezaco, a kto nie byl, odsylam do starego bloga, pod etykietami TOYA mozna poznac cala jej historie. 
Jak trudna do ulozenia byla, niech swiadczy wypowiedz Christiana i Alexa, psich trenerow, ktorzy nie wierzyli, ze wytrzymamy, ze damy rade ujarzmic tego dzikusa. Wytrzymalismy rok szkoly, ale zdajac sobie sprawe z tego, ze na tym poprzestac nie mozemy, przez caly czas cwiczymy z nia, dajemy jej wyzwania, bo to inteligentna sucz i moglaby sie zaczac nudzic, a z nudow psocic. 
Powoli wytrenowalismy u niej odruch siadania na brzegu chodnika i czekania na haslo, ze mozna przekraczac jezdnie. Podobnie, kiedy spuszczam ja ze smyczy, najpierw siedzi i czeka na pozwolenie pobiegniecia dalej. Czysty sadyzm, prawda?  Duzo czasu zajelo mi zdobycie jej zaufania na tyle, zeby bez unikow patrzyla mi w oczy. To bity wczesniej pies i naprawde dlugo bala sie patrzenia w oczy, bo w psim jezyku to zaczepka.
Nawiazala sie miedzy nami nic bardzo specyficznego porozumienia, na tyle, ze maz, ktory spedza z nia najwiecej czasu na spacerach i najczesciej daje jej jedzenie, czesto niby zartem, ale kwasno zauwaza, ze kiedy on przychodzi do domu, Toya nie ruszy sie z koszyka, a kiedy ja pojawiam sie w okolicy autem, ona je slyszy i juz drze paszcze, ze mamunia przyjechala, biega od drzwi do okna i nie moze sie doczekac, kiedy wreszcie otworze drzwi, a potem zaczynaja sie rytualy powitalne, ukochiwania, miziania i rozmowy. Kiedy on wola ja na spacer, czesto musi ja prawie sila wyciagac i nie znaczy to, ze nie potrzebowala wyjscia, bo nie tylko zalatwia oba interesy, ale w ogole bardzo lubi wychodzic i spotykac kumpli. 
A wystarczy tylko, ze ja zamykam lapka, ona przylatuje z najdalszego kata mieszkania i zaczyna swoje spazmy, bo najczesciej znaczy to, ze wychodzimy razem. Maz juz niejednokrotnie niby zartem dawal do zrozumienia, ze jest nieco zazdrosny, mimo ze to ja jestem dla niej surowsza, wiecej wymagam, ale tez na pewno wiecej kocham i bardzo czesto daje jej to odczuc. Kiedy on idzie wczesniej spac, Toya wprawdzie leci za nim do lozka i nawet wlazi pod koldre, ale wystarczy, ze ja dolacze, natychmiast przechodzi pod moja, co slubnego tez denerwuje.
Wypracowalam zatem przez te lata miedzy nami wiez, jakiej nie ma miedzy nia a tatusiem, ktorego tez bardzo kocha, zeby nie bylo, ale to ja jestem jej calym swiatem. Toya lubi ze mna pracowac, uczyc sie nowych rzeczy, podejmowac nowe wyzwania. Niedawno nauczyla sie szczekac, ale tak cicho i pojedynczo, kiedy chce dostac smaczek, a wiadomo, ze kazda nowa umiejetnosc musi byc powtarzana, zeby nie zostala zapomniana. W koncu siedzi juz mocno w glowie i pora na nowe wyzwania.
Jako ze Toya jest psem z lekkim adhd, jest niecierpliwa i np. kiedy zobaczy z daleka innego psa, juz by do niego biegla, wiec tez cwicze z nia chodzenie przy nodze i dopiero kiedy pozwole, moze podbiec do kumpla. Maz w takich przypadkach bierze ja na smycz, bo jego nie poslucha. Psia cierpliwosc mozna tez pocwiczyc na wiele innych sposobow, a pozniej nagradzac za umiejetnosc rezygnacji z natychmiastowego pozarcia smaczka czy podbiegniecia do innego psa. Taki tez byl moj zamiar, kiedy kladlam jej smaczek na nosku i bylam bardzo dumna, kiedy za ktoryms razem nie rzucila noskiem, a grzecznie potrzymala przez chwile smaczkowe serduszko, zebym mogla zrobic jej zdjecie i pochwalic sie nim w internetach. Tymczasem na glowe posypaly mi sie niby zartobliwe, ale jednak bolesne uwagi. Tak, wiem, nie mieliscie zlych zamiarow i wszystko to mialy byc zarty, ale sami wiecie, ze dobrymi checiami...


20 komentarzy:

  1. Ode mnie tylko tyle... Zazdroszczę Ci czasu i samozaparcia w pracy z/nad psem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest powod do zazdrosci. Powodem moglby byc nasz pies, bo wyrosla z niej nieglupia i dosc dobrze ulozona sunia. Do pelni szczescia brakuje mi, zeby nie miala tak bardzo rozwinietego instynktu lowieckiego, ale nad tym juz nie jestesmy w stanie zapanowac, a trenerzy nie daja wielkiej nadziei. Trzeba po prostu miec oczy wokol glowy i starac sie zauwazyc niebezpieczenstwo jeszcze przed nia i w pore zapiac smycz.

      Usuń
  2. Poznałam Toykę i widziałam jakim wzrokiem patrzy na Ciebie i Twojego. Jesteś jej całym światem i to że kompletnie Wam zaufała, to tylko świadczy o tym, że rozpieszczaliście ją mądrze, wkładając w jej ułożenie masę czasu i wysiłku. Jest bardzo mądrym piesem, ale musi mieć szansę pokazania tego i nie nie można przy niej usiąść na laurach.
    Ja również żartowałam, że to jest znęcanie się nad piesem, ale to tylko były żarty, tak samo, jak Ty mojego Gutka przerobiłaś na Ziutka... 😘😘😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wiem, Bogusia, ze kazdy z tamtych komentarzy byl lub mial byc w zamiarze, zartobliwy. Jednak ich zmasowanie, doslownie od kazdego, przytloczylo mnie i przestalam je odbierac jako zartobliwe.
      A co do przerobek imion, to sama wiesz, ze Toyke tez nazywam czesto Burkiem, Miecke Bazyliszkiem, a Bulke potworem. Nigdy jednak nie nazywalam Cie sadystka i nie zarzucalam Ci znecania sie nad psem, nawet w zartach.

      Usuń
    2. Mnie też było przykro, gdy Gutka nazywaliście imitacją psa, ale przetłumaczyłam sobie, że czasami tak są traktowane yorki i inne rasy małe, bo ludzie traktują je jak zabaweczki, a ja żadnego z piesów tak nie teaktowałam. Gustaw ubranko dostaje tylko na duże mrozy i kurtkę na deszcz, bo ciężko się suszy jego włos...

      Usuń
    3. Nie porownuj nazywania kogos sadysta z zartow z nikczemnej postury kieszonkowego pieska, tego sie nie da porownac.

      Usuń
    4. Nie da się porównać, hmmm; sama piszesz, że wiedziałaś, że to żarty, mimo to Cię zabolały. Boguśka też wiedziała, że to żart i też ją zabolał. Nie można tego porównywać na zasadzie, że żart jest mniej lub bardziej niewinny, a ból jest większy lub mniejszy. Każdy żart, który w jakiś sposób nas dotyka, może być bolesny, bez względu na jego wagę, i dotknąć mocno, choć żartującemu wydaje się niewinny.
      Chyb wyczułam, że te żarty cię jednak zabolały i nie skomentowałam tego zdjęcia; zresztą nie myślałam nawet o komentarzu w podobnym tonie.

      Usuń
    5. Ninka, ja nie zarzucalam Bogusi sadyzmu, ani tego, ze przysparza swojemu pieskowi cierpienia. A co ja poradze, ze on ma gabaryty pluszowej zabaweczki, za to charakter brytana ;)
      I faktycznie, pierwsze komentarze dotyczace mojego sadyzmu w stosunku do Toyi nawet mnie rozbawily, wdalam sie w dyskusje, przekonywalam komentujacych, ze jest inaczej, ze pies ma radoche z takich zabaw. Ale nie, komentujacy brneli dalej, twierdzili, ze pies cierpi, ze taka wlasnie ma mine, a kolejni komentujacy dowalali do pieca. Poczulam sie naprawde strasznie. Bo wedlug zydowskiej madrosci, jesli jedna osoba powie ci, ze jestes koniem, zlekcewaz to. Jesli dwie osoby ci to powiedza, zastanow sie. Jesli trzy - kup sobie chomato i zacznij jesc owies ze zlobu. Co zatem mialam myslec, kiedy kilkanascie osob stwierdzilo, ze znecam sie nas psem?

      Usuń
  3. Podziwiam cierpliwość i umiejetność wychowywania psa. I konsekwencję w działaniu, bo to- jak sądzę- podstawa wszelkiej tresury.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stop! Nie tresury!!! Ja nigdy psa nie tresowalam, bo tresura zle mi sie kojarzy, jak rowniez nie nazwalabym sie wlascicielka psa, bo to dla odmiany kojarzy mi sie z niewolnictwem. Jestem opiekunem prawnym psa i go wychowuje, najczesciej przez zabawe z wieloma nagrodami. Slyszac "tresura", widze klute slonie cyrkowe czy inne podobne traktowanie zwierzat ku uciesze gawiedzi, nie podoba mi sie pejoratywny wydzwiek tego slowa.

      Usuń
  4. widzisz, bo ludzie nie rozumieją na czym polega WYCHOWANIE ani dzieci, ani psów. zwłaszcza trudnych ras albo osobników. Samo się wychowa przecież, tylko trzeba kochać. W jednym i drugim przypadku trzeba poświęcać czas... kontakt, dotyk, przytulanie, rozmowa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale tez konsekwentne uczenie, rowniez takie zabawowe, majace cwiczyc cierpliwosc u ekstremalnie niecierpliwego psa. Ja widze, ze to sprawia jej radoche, ze tak chwilke posiedzi ze smaczkiem na nosie i, wbrew oburzeniu szerokiej publiki, dalej z nia cwicze. Nie bede tylko zamieszczac zdjec, bo po co mam sie narazac.

      Usuń
  5. Ludzie bywają sadystami wobec siebie. Żartują, plotkują niby niewinnie, a nie wiedzą jak głęboko wbijają komuś nóż w plecy.
    Ja za tego psa Cię podziwiam, bo to kawał dobrej odpowiedzialnej roboty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Noz w plecy" to troche nadinterpretacja, ale szpilke w tylku poczulam dosadnie. :)

      Usuń
  6. Aniu, znając Twoja wrazliwość wiem, ze nie jestes w stanie torturować zadnego stworzenia , po prostu uczysz Twego pieska i jak widac z dobrym rezultatem i gdyby to mialo oznaczac torture dla Toyki, to tego wychowania zaniechałabyś ..Toyka pewnie traktuje to jako zabawę i cieszy sie, ze jej pani bawi sie razem z nią a ze jest to zabawa edukacyjna to swietnie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racje, nie zrobilabym zadnemu zwierzakowi krzywdy, predzej zlemu czlowiekowi, a tym bardziej zadnemu z moich futrzastych domownikow. No nie powiem, zabolalo mnie, kiedy kilkanascie osob zgodnym chorem zarzucilo mi meczenie Toyi i jakos musialam to wyjasnic.

      Usuń
  7. Na prawde nie bylo w tym zadnej intencji wbijania Ci szpili, choc rozumiem, ze Ci w koncu ruszylo. Tak niestety czasem wychodzi, choc absolutnie bez zamiaru urazenia. W ostatnim Twoim filmiku z tym jej szynkonogim kumplem, kiedy Toyka siada przed dostaniem smaczka, dobrze widac, jaki ogrom pracy z nia wykonalas! Podziwiam Twoja cierpliwosc, bo porównujac z poczatkami, to juz zupelnie inny zwierz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwierz mi, z wielka duma wrzucilam na fb to zdjecie ze smaczkiem na nosku, bylam dumna, ze Toya daje rade przy swoim adhd tak spokojnie siedziec z czyms do schrupania w zasiegu zebow i nie pozrec tego od razu. A tymczasem wyszlam na sadystke, ktora nie tylko robi psu krzywde, ale jeszcze sie tym chwali publicznie.

      Usuń
  8. Każdy pies zawsze sobie wybierze w rodzinie jednego "pana", który może z nim zrobić wszystko - u mnie też ja byłam dla Flika "Alfą i Omegą" i mogłam jej zrobić wszystko, a mój mąż i córka już nie. chociaż ogromnie też ich kochał. W życiu bym ci nie napisała, żeś sadystką jest, no ale wiesz- jeśli ktoś nie miał w domu psa po przejściach lub takiego indywidualisty jakim był mój jamnior, to bzdury pisze, ze zwyczajnej niewiedzy.
    Pomiziaj Toyke ode mnie za uszkiem i nad ogonkiem.
    Ściskam;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiscie, ze pomiziam, ukocham, usciskam, wycaluje - bo to czysta przyjemnosc dla mnie i dla niej, choc niektorzy twierdza, ze pies nie lubi byc usciskiwany, ale poddaje sie z milosci do opiekuna. Jak zwal, zrobie to z dzika sadystyczna przyjemnoscia :)))

      Usuń

Zostaw slad, bedzie mi milo.

Wymagac tylko od innych

  Niedawno rzucil mi sie w oczy artykul o wyjatkowo tlustej influencerce, niejakiej Jaelynn Chaney, ktora nie tylko wyglada okropnie, nie ty...